Hmm może po to ?
Upiór południa. Pamięć Umarłych, Upiór południa. Burzowe Kocię, Upiór południa. Czas mgieł i Zbieracz Burz w twardej oprawie czyta moje rodzeństwo
Tak to się nazywa mieć bzika na punkcie Kossakowskiej :D
Tak dla zachęty Duszołap kawałek z "Zbieracza Burz"
"Kiedy rąbnąłeś o ziemię jak urwany z dźwigu ładunek, bo jakiemuś dupkowi nie chciało się dokładnie wykreślić liter henochiańskiego alfabetu, kiedy wdepnąłeś w świeczki, ochlapałeś buty stearyną i nadpaliłeś nogawkę spodni, a w dodatku cały jesteś unurzany w cholernej świńskiej krwi, możesz nie mieć humoru, prawda?
Daimon nie miał.
Po raz kolejny tego dnia wstał z kolan i machnął skrzydłami, aż poprzewracała się reszta świec, wylało więcej krwi, pospadały ze ścian odwrócone krzyże i wizerunki zezowatych kozłów.
Rozczochrany, cały w bandażach, z bladą ze zmęczenia twarzą i martwymi dziurami oczu wyglądał jak samo zło.
I tak też się miewał.
Niektórzy wyznawcy też leżeli na podłodze, obok upadłych symboli swej wiary, w tym przynajmniej dwoje, blondyna umalowana jak afrykański autobus i chuderlawy koleś o wyglądzie księgowego, bez przytomności. Reszta wrzeszczała całą mocą strun głosowych, w większości wzywając imienia Pańskiego nadaremno.
Tylko kapłan, ubrany w coś w rodzaju mrocznej piżamy w spirytystyczne ornamenty, milczał, choć usta miał otwarte szeroko jak drzwi do hangaru. Kielich, który trzymał w drżącej dłoni, przechylił się, wylewając smutną strużkę świńskiej krwi wprost na pępek nagiej, rozciągniętej na stole dziewczyny, służącej dobrowolnie za obrazoburczy ołtarz.
Frey rozejrzał się z niedowierzaniem, czując, jak wszystkie ostatnie klęski, napięcie i gniew szukają ujścia w wybuchu wściekłości.
A to ujście okazało się szerokie niczym delta Eufratu.
W sumie cała ta parodia obrządku ku czci Jasności, choć chwilowo przydatna, okropnie go wkurzyła. Jako poddany Światłości nie miał zamiaru tolerować podobnie szkodliwego zabobonu. Przynajmniej nie widział nigdzie zaszlachtowanych lub, niech Otchłań ma w opiece tych żałosnych dupków, zamęczonych zwierząt. Bo wtedy naprawdę by go poniosło. Poniosło niczym woda rydwany faraona.
- Zamknijcie się, durnie! - ryknął. - Zabierajcie to tandetne badziewo i won stąd! Czarnej mszy wam się zachciało, bando kretynów! Co z wami, ludzie?! Naprawdę myślicie, że Lucek to lubi?
Zerwał ze ściany ocalały obrazek przedstawiający Wielkiego Kozła i potrząsał nim przed oczami osłupiałego kapłana.
- Tak ma niby wyglądać, co? Jak tryk cuchnący piżmem?! Tobie by się podobało na jego miejscu?! Jak byś się czuł, idioto, gdyby ktoś cię przedstawiał z rogami i wyleniała brodą? A ty przestań wytrzeszczać gały, laska, bo ci pod stół wypadną! I ubierz się w coś, do cholery!
Dziewczyna zerwała się z piskiem, porywając za sobą fioletowy obrus, który prawdopodobnie wcześniej pracował jako zasłona. W przelocie wpadła na mistrza ceremonii. Kapłan zakręcił się jak wielki, dziwnie niewesoły bąk i padł ciężko na tyłek.
- Partacze! - warknął Frey, występując z pentagramu. - Nigdy porządnie nie wymalują tych cholernych znaków! Popatrz na moje buty. No spójrz tylko! Czym ja teraz wyczyszczę tę twoją zasraną stearynę, co?
Pochylił ku kapłanowi wykrzywioną złością twarz z kosmiczną pustką oczu.
Tego było za dużo nawet dla wprawionego w makabrze lucyferianina. Mega therion zgromadzenia Wyznawców Najmroczniejszego Blasku zemdlał.
Daimon machnął z irytacją ręką.
- Idiota - powiedział dobitnie.
Rozejrzał się po ciemnawym, nieprzyjemnie wilgotnym pomieszczeniu, które, sądząc z pęków pocących się rosą rur pod sufitem, było zapewne piwnicą.
Ci z ofiarników, którzy na swoje nieszczęście zachowali przytomność, tulili się do siebie, szlochając i pojękując.
Frey obrócił ku nim bezdenne oczy Abaddona.
- Rany, wyleźcie z tej brudnej nory i zróbcie coś pożytecznego! Najlepiej znajdźcie sobie nowe hobby. Rozumiecie, spacery, jogging, puzzle, kółko miłośników militariów, praca w zoo przy rozmnażaniu ginących pand. Cokolwiek.
Jedna z kobiet, brunetka w średnim wieku, osunęła się omdlała na podłogę.
Tańczący na Zgliszczach potrząsnął tylko głową.
- Dno - powiedział z przekonaniem i ruszył ku drzwiom.
Nacisnąwszy klamkę, odwrócił się na moment.
- Aha, żeby nie było później nieporozumień. Jestem aniołem czystej krwi, a nie jakimś pieprzonym demonem. Zapamiętajcie to sobie na zawsze, dobra?
I wyszedł, trzasnąwszy drzwiami."
Zachęcam do całości, jednak nim przeczytasz "Zbieracza Burz" musisz przeczytać "Siewce Wiatru", gdyż Zbieracz jest kontynuacją
Ja bym wam jeszcze polecił Stephen King i jego dzieła "Mroczna Wieża" 7 tomów