Caliah

Użytkownicy
  • Zawartość

    17
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Reputacja

8 Neutral

O Caliah

  • Tytuł
    Ezo początkujący

Uncategorized

  • Miejscowość
    Lublin
  • Płeć
    Kobieta
  • Zodiak
  1. Przypuszczam, że o odpowiedź na to pytanie najłatwiej na jakimś forum katolickim A tutaj znowu wyjdzie nam off top i modzi będą musieli znowu posprzątać Tak w skrócie to najprawdopodobniej rozważając boską naturę Jezusa ludzie zaczęli się zastanawiać nad istotą Maryi jako kobiety, która pośredniczyła we wcieleniu ziemskiej emanacji Boga. Postrzegano Ją jako "Jutrzenkę zwiastującą nadejście prawdziwej Światłości" jaką jest dla chrześcijan Jezus. Patrząc z perspektywy Bożej Doskonałości Matka Boga musiała byś istotą również doskonałą. Co prawda w wymiarze ludzkim, ale właśnie z tego powodu tym bardziej dla ludzi intrygującym, bo możliwym do osiągnięcia z ludzkiego punktu widzenia, realnym i bliskim. A ponieważ chrześcijanie wierzą w "świętych obcowanie", zaczęto prosić Ją o wstawiennictwo, prowadzenie, naukę, orędownictwo u Syna i Ojca.
  2. Moim zdaniem trafniejszym pytaniem byłoby: skąd się na takich forach wzięła ;) A wracając do postawionego, nie szukam, ale rozmawiam Włączam się do dyskusji w tematach odnoszących się do chrześcijaństwa i problemów duchowych. Czy parcie na nawracanie? Hmmm...., wydaje mi się, że raczej chęć pokazania "tej drugiej" strony bez ozdabiania jej uprzedzeniami i obrazami odbitymi w krzywym zwierciadle. Po prostu z innego punktu widzenia. Ależ Szepcie, przecież ja nikomu niczego nie zabraniam Włączając się do dyskusji odpowiedziałam jedynie z jedno z postawionych w nim pytań A później dyskusja po prostu się rozwinęła nieco wielowątkowo Zbyt schematycznie pojmujesz naturę katolików Ano ma Zresztą trochę już mnie znasz Pozdrawiam P.S. Przepraszam, że piszę post pod postem, ale ograniczenia nałożone na edycję nie pozwoliły mi na umieszczenie całości treści w jednym "odcinku"
  3. Równie dobrze możesz nazwać swoich rodziców wapniakami lub nietoperzami, wszak w slangach te określenia są jak najbardziej prawidłowe, ale czy aby na pewno w znaczeniu? Błąd w założeniu Bynajmniej nie pochodzę z rodziny "wierzącej i praktykującej", wręcz przeciwnie... Można powiedzieć, że uwierzyłam, gdy dotknęłam, zobaczyłam... Wydaje mi się, że pomimo swojego zaangażowania nie rozumiałaś, a może raczej nikt nie potrafił Ci wyjaśnić "o co w tym wszystkim chodzi" :] Choćby istota spowiedzi. Ty odbierałaś ją jako upokorzenie, a tymczasem powinna ona być pomocą w poznaniu samego siebie i pokonywaniu własnych słabości. Spowiedź, to narzędzie na drodze doskonalenia duchowego. Powstrzymywanie się od przyjemności... Przypuszczam, że nie chodzi jedynie o jedzenie i spanie.... Jeśli natomiast chodzi o seks, to chrześcijaństwo go bynajmniej nie zabrania, bo jakież znaczenie miałyby słowa: "Po czym Bóg im błogosławił, mówiąc do nich: «Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną;" (Rdz 1, 28) To, czego Kościół zabrania, to profanacja seksu, sprowadzenie tej błogosławionej między kobietą a mężczyzną więzi do roli odgromnika służącego li tylko do rozładowania pustej żądzy. Można powiedzieć, że przestrzega przed drogą donikąd, przed marnowaniem i tak krótkiego czasu, jaki mamy tu na ziemi. Co do małości, słabości i nicości, to jakoś nie czuję się potęgą choćby na tle kosmosu ;) Cokolwiek byśmy sobie wmawiali nt potęgi człowieka, nie zmieni to faktu, że wystarczy kropla wody, aby go zabić, kilka sekund, aby przestał istnieć... Masz rację, oczywiście bez pracy się nie da, ale pisząc, że dostaję coś od Boga mam na myśli Jego rzeczywistą siłę sprawczą, a nie efekty mojej pracy. To, co otrzymuję to zarówno propozycje, pomysły na rozwiązanie jakiegoś problemu (i bynajmniej nie są to moje pomysły), jak też narzędzia w tym pomocne oraz inne rzeczy, które są mi zwyczajnie potrzebne. A jednak czuwa... Choć z drugiej strony masz rację Pomimo, że jesteśmy jednostkami, stanowimy całość i choć Bóg czuwa również nad całością, to o tych pojedynczych duszyczkach nie zapomina Gdyby tak nie było nie doszłoby do dialogu między Bogiem a człowiekiem. Opracował wszystko tak, abyśmy my poprzez naszą pracę mogli się kształcić - przede wszystkim duchowo. Jak myślisz, czy gdybyśmy mieli wszystko, gdyby Bóg na bieżąco, bez naszego wysiłku spełniał nasze potrzeby, to czy ktokolwiek zastanawiałby się na jakimikolwiek wartościami? Czy w ogóle moglibyśmy mówić o jakimkolwiek rozwoju? I oczywiście można przyjąć, że nic nie ma za darmo dla nikogo. Nawiązują zaś do wspomnianej wcześniej energii, to przecież cały czas uczestniczymy w jej przypływie. Nawet wtedy, gdy się do kogoś uśmiechamy, gdy ktoś ten uśmiech odwzajemnia... Ale czy wszystko należy rozpatrywać na zasadzie "coś za coś?" Znam wielu ludzi obdarowanych bardziej niż ja. Pytanie, czy ludzie, o których wspomniałeś są tej samej wiary w sensie - religii, czy tej samej wiary w sensie - żywej wiary? "Powierz Panu swoją drogę i zaufaj Mu: On sam będzie działał " (Ps 37, 5) Problem przeważnie leży w sferze właśnie tego zaufania, a co się z tym łączy traktowania relacji z Bogiem realnie, tak samo realnie, jak traktujemy nasze relacja z ludźmi. Często ktoś powierza jakiś problem/sprawę Bogu, ale... na wszelki wypadek..., albo gdyby Bóg nie wsłuchał.... To nie jest postawa pełnego zaufania. Albo proszę kogoś o coś, powierzam zadanie i ufam, wierzę w niego, w jego kompetencje i odpowiedzialności, albo nie zawracam mu głowy. Dokładnie takie same aspekty powinny cechować relacje ludzi względem Boga. Być może pisząc post usunęłam jakąś jego części i nie "posprzątałam" pozostałości. Jeżeli znajdziesz jeszcze jakieś błędy, daj znać ;)
  4. Jak widzę mocno kogoś przyblokowało No cóż, prawdę mówiąc spodziewałam się, że niektórzy z tutejszych bywalców nie będą zdolni do konstruktywnej dyskusji... :] Ile potrafię lub też jakie mam możliwości? Przypuszczam, że wystarczające, jeżeli chciałabym z nich skorzystać. Jednak temat ten nie leży w sferze moich zainteresowań. Magia nie jest mi potrzebna, ponieważ wszystko, co potrzebne, dostaję od Boga , i to z wyprzedzeniem. Wiem, że mogłam wybrać drogę magii, ale w nią nie weszłam. Po pewnych doświadczeniach w sferze duchowej, w tym również magicznej, wybrałam... I tyle można stwierdzić Reszta to sfera domysłów i wiary Dziwny ten Wasz strach przed Bogiem Że niby wysysa energię? Hi, hi, dobry bałach nie jest zły Ale wierzcie sobie w co chcecie... Mogę Wam jedynie powiedzieć, że Ten zły wg Was Bóg, w ciągu ostatnich 4 lat, tj. od czasu mojego nawrócenia pomógł mi uporządkować życie rodzinne, wyleczyć zranienia, które mocno mi bałaganiły... Mogłabym jeszcze wiele pisać o moich doświadczeniach duchowych, o tym którędy mnie prowadzi i jakimi prezentami mnie obdarował, ale to chyba nie ten temat Trzymta się ciepło. Pozdrawiam P.S. Jeżeli chodzi o znaczenie, zwłaszcza etymologiczne słów "magia", "magiczny" itp., to określenie to służy odróżnieniu rytuałów sprawowanych w kulcie JHWH od sprawowanych w innych kultach. Stąd też nazywanie rytuałów sprawowanych w KK magią jest zwykłą nieznajomością znaczenia tego słowa.
  5. Oczywiście, że nie Przecież to zupełnie przeciwna strona "medalu", co zresztą widać po udzielonych odpowiedziach. Pierwszą przeszkodą w "użyteczności" sakramentu chrztu w praktykach magicznych jest niezgodność intencji, gdyż sakrament ten zakłada życie w Prawdzie. Tymczasem, w przypadku Twojej znajomej już sama deklaracja, w której prosząc o chrzest proszący zobowiązuje się do wychowania ochrzczonego w zgodzie z wiarą chrześcijańską byłaby kłamstwem. Ludziom często wydaje się, że gdy zrobią coś "na wszelki wypadek", to tak po cichutku załatwią sobie wejście od "zaplecza". Niestety Bóg zna nas od strony duchowej i wie jakie motywy skrywają się na dnie naszych serc. Naiwnością jest zatem ocenianie Go poprzez pryzmat ludzkiej naiwności, która zakłada, że ktoś się czegoś nie dopatrzy i jakoś to będzie... "Obyś był zimny albo gorący!" (Ap 3, 15b) A co do zamykania czegoś tam... Jestem ochrzczona i po bierzmowaniu, i jakoś nic mi się nie zamknęło Pytanie tylko, czy chcę z tego korzystać? Pozdrawiam
  6. Masz rację, skład kanonu zatwierdzono dopiero na Synodzie w Kartaginie w IV w., jednak spory na temat ważności poszczególnych pism dla przekazu Ewangelii trwały praktycznie od czasu ich powstania. Pytając dlaczego te lub inne pisma o podobnej treści nie weszły do kanonu należałoby chyba zapytać wcześniej: czym jest ów kanon i w jakim celu został ustalony? Można przecież w podręczniku zawrzeć wszelką wiedzę na dany temat oraz zagadnienia powiązane. Pytanie tylko jaka byłaby wartość dydaktyczna takiej księgi? Jak takie rozmydlenie tematu wpływałoby na zrozumienie sedna przekazu? Dla mnie rotrząsanie problemu zawartości kanonu jest skupianiem się na typowo ludzkim, emocjonalnym poszukiwaniu "swojej racji", zamiast na poszukiwaniu wartości duchowych, jakich wydaje mi się należałoby dopatrywać się w tej Księdze. Podobnie, moim zdaniem, wygląda kwestia dywagacji nt autorstwa treści pism biblijnych. Skoro kwestionujemy ją w przypadku pism, których najstarsze kopie pochodzą z okresu ok. 100 lat od śmierci ich potencjalnych autorów, to co możemy powiedzieć o autorstwie i wartości przekazu pism Herodota, Tukidydesa czy Liwiusza, których najstarsze zachowane kopie pochodzą dopiero z roku 900 n.e., podczas gdy opisy dotyczą lat 488 - 400 p.n.e. oraz 59 p.n.e. - 17 n.e.? Przy takich różnicach w skali porównawczej, do uznania autorstwa pism biblijnych wg mnie wystaczy, że wspomniana przez Ciebie zgodność czasu i miejsca ich powstania jest potwierdzona pochodzącymi z innych źródeł historycznych informacjami na ten temat. Nadal jednak zastanawia mnie, dlaczego tak uparcie drążysz to, co ziemskie?
  7. Skąd zatem słowa Jezusa odnoszące się do Proroków ST, wskazujące ich jako wcześniejszych posłańców Boga? Gdyby mowa była o "innym" Bogu, Jezus odrzuciłby znany Mu przecież ST. A jednak powiedział: "Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić. Zaprawdę. bowiem powiadam wam: Dopóki niebo i ziemia nie przeminą, ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się w Prawie, aż się wszystko spełni. Ktokolwiek więc zniósłby jedno z tych przykazań, choćby najmniejszych, i uczyłby tak ludzi, ten będzie najmniejszy w królestwie niebieskim. A kto je wypełnia i uczy wypełniać, ten będzie wielki w królestwie niebieskim. Bo powiadam wam: Jeśli wasza sprawiedliwość nie będzie większa niż uczonych w Piśmie i faryzeuszów, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego." Mt 5, 17-20 Nie można zatem powiedzieć, że były czymś zupełnie innym, można natomiast (choćby na podstwie ostatniego zdania z powyższego cytatu) wnosić, że były korektą tych nauk. I do takiej interpretacji osobiście bym się skłaniała, biorąc po uwagę liczne nagany, jakie pod adresem uczonych w Piśmie i faryzeuszów padały z ust Jezusa. Chyba z ich źródłami nie jest aż tak źle Powstanie Ewangelii włączonych do kanonu Nowego Testamentu datowane jest na rok 40 - 100 ne, a więc jeszcze za życia niektórych z Apostołów. Autorstwo pierwszej Ewangelii przypisywane jest bezpośrednio św. Mateuszowi, powołanemu przez Jezusa Lewiemu, jednemu z dwunastu Apostołów. Św. Mateusz Apostoł i Ewangelista był żydem z Kafarnaum. Pracował jako celnik, zbierając podatki na rzecz Rzymian (czytać, pisać i zapewne liczyć umiał zatem dość dobrze). Napisał pierwszą Ewangelię prawdopodobnie w języku aramejskim lub hebrajskim jako logia (mowy) Jezusa. Obecnie znany jest jej grecki przekład. Aurotem czwartej Ewangelii jest św. Jan Ewangelista, który najpierw był uczniem Jana Chrzciciela, a później najmłodszym i umiłowanym uczniem Jezusa. Dożył ok. 100 lat, więc miał trochę czasu, aby oprócz czwartej Ewangelii napisać/podyktować Księgę Objawienia, czyli Apokalipsy. Pozostałych dwóch Ewangelistów też nie dzieliła od źródła jakaś wielokrotna linia przekazu. Obaj spotkali na swojej drodze Apostołów, którzy byli pierwszymi świadkami Jezusa. Św. Marek Ewangelista - pochodził z Palestyny. Był synem Marii, prawdopodobnie właścicielki Wieczernika, w którym miała miejsce Ostatnia Wieczerza oraz ogrodu Getsemani na Górze Oliwnej. Chrzest przyjął z rąk św. Piotra Apostoła... Św. Łukasz Ewangelista - autor trzeciej Ewangelii - pochodził z nieżydowskiej rodziny pogańskiej z Antiochii Syryjskiej. Z wykształcenia lekarz. Ok. 50 r. spotkał w Troadzie św. Pawła... Do tego dochodzą jeszcze listy... Tą wczesną datę powstania ww. Ewangelii potwierdzają badania prowadzone nad najstarszymi odkrytymi manuskryptami, jak np.: John Ryland, datowany na 130 rok, czy papirus Chestera Beatty'ego z 155 rok (Źródła biblijne) Dlaczego tylko te 4 Ewangelie weszły do kanonu? To wiedzą jedynie ówcześni, czyli chrześcijanie żyjący w II wieku naszej ery, tacy jak np. św. Ireneusz z Lyonu (140 -202) - uczeń św. Polikarpa ze Smyrny, który był uczniem św. Jana Apostoła; skoro już wtedy niektóre z powstających wówczas pism określił jako herezje w odniesieniu do przekazanej mu nauki. Co ciekawe herezjom sprzeciwiał się również św. Jan Apostoł, który mocno wystąpił przeciwko gnozie Kerynta. Pytanie zatem: skoro podważamy tak bliskie źródłu przekazy, to czy w ogóle wierzymy w to, co przekazali nam Apostołowie? A jeśli nie, to czy mamy jakieś bardziej wiarygodne źródła potwierdzające od strony naukowej słuszność wiary Chrześcijańskiej? Chyba te wpływy były niezbyt wielkie skoro ówcześni chrześcijanie, począwszy od Apostołów, woleli ponieść śmierć, niż sprzeniewierzyć się przekazanym im naukom. I pamiętajmy, że mówimy tu o okresie: między prawdopodobnym powstaniem zapisu Ewangelii, czyli latami 40 - 100, a pierwszymi/najstarszymi, dotychczas odkrytymi ich zapisami datowanymi na lata 130 - 200; w który wplata się historycznie potwierdzona działalność Ojców Kościoła, jak choćby wspomniany św. Ireneusz, czy Tacjan, który zapisał się m.in. dziełem "Harmonia czterech ewangelii" datowanym na 160 r.n.e. Jakie zatem jest prawadopodobieństwo upolitycznienia treści przekazywanych nauk, jeżeli czas, o którym mówimy wynosi uogólniając max. 160 a minimalnie 30 lat? Patrząc przez pryzmat historii współczesnej jest to raczej przedział czasu, który weryfikuje, w którym ewentualne próby zafałszowania przekazu wyszłyby na jaw. Masz rację Mnie jednak czasem zadziwia fakt, że niektóre odkrycia historyczne i naukowe potwierdzają teorię podtrzymywaną do niedawna jedynie jako kwestia wiary. Do roku 1968 podważano np. istnienie takiej osoby jak Poncjusz Piłat, i uppps..., remont amfiteatru w Cezarei i... mamy czarne na białym, albo raczej ryt na kamieniu... Pozdrawiam
  8. Masz rację, interpretacji jest wiele, bo wszyscy szukają, próbują zrozumieć I możemy mówić nie tylko o interpretacjach dotyczących danego wyznania/religii, ale nawet o indywidualnym odbiorze Pisma. Mam tu na myśli odbiór duchowy, a nie analizę teologiczną, która jest dużo szerszym zagadnieniem. Cała jednak sztuka polega na tym, aby zachować spójność, czyli szukać interpretacji, która byłaby zgodna z całością Biblii, czyli Starym i Nowym Testamentem, a nie snuć fantastyczne, nadbudowane teorie powołując się na fragmenty wyrwane z kontekstu
  9. Szept, proszę bardzo Trochę czasu wolnego do mnie przyszło, to z przyjemnością tu zajrzałam. Ulf, gdybyśmy chcieli rozumować w ten sposób, powinieneś był wynienić jeszcze adwentystów i prawosławnych Na szczęście nauki te nie są tak proste. Nie wszystko, co uznajemy naszym rozumem zostanie potwierdzone, a wiele rzeczy z tych, których nie uznajemy ze względu na ograniczoną możliwość poznania, możemy napotkać na swojej drodze "Bracia! Niechaj nikt o was nie wydaje sądu co do jedzenia i picia, bądź w sprawie święta czy nowiu, czy szabatu. Są to tylko cienie spraw przyszłych, a rzeczywistość należy do Chrystusa. Niechaj was nikt nie odsądza od nagrody, zamiłowany w uniżaniu siebie i przesadnej czci aniołów, zgłębiając to, co ujrzał. Taki, nadęty bez powodu zmysłowym swym sposobem myślenia, nie trzyma się mocno Głowy, Tego, z którego całe Ciało, zaopatrywane i utrzymywane w całości dzięki wiążącym połączeniom członków, rośnie Bożym wzrostem." Kol 2, 16 - 19 Życzę Wam w Nowym Roku dużo miłości, a tego, co dobre, w słusznej obfitości.
  10. Reinkarnacja, to nieco odrębny temat Można by się jej doszukiwać w tekstach mówiących o wielokrotnym przechodzeniu drogi, a tu takich nie ma. I zgadza się, długiem może być każde zobowiązanie, dlatego należy "wypłacić" się ze wszystkich. Liczyć na anulowanie można jedynie w obliczu Sądu Bożego, gdyż żaden dłużnik nie ma mocy samodzielnie zadecydować o anulowaniu zobowiązania (tak samo skonstruowane prawo mamy również na ziemi). A jeżeli Sąd nie anuluje kary, to dokąd uda się dusza na "odsiadkę"? Poza tym czyściec nie jest formą spłacenia długu w rozumieniu materialnym, ale spłatą/naprawą szkód duchowych, jakie powstały na danej duszy wskutek popełnionych grzechów/zła, którego się dopuściła (tu: zawiść, brak przebaczenia, zapalczywość, czyli ogólnie brak miłości i przywiązanie do dóbr doczesnych) Są treści, które powtarzają się w wielu religiach/wierzeniach i wydaje mi się, że w nich właśnie należy szukać odpowiedzi. Bo dozorcą mogą tu być nasze własne lęki, przekonania; wydanie możne oznaczać zgodę Boga na poddanie nas naszym słabościom i w ten sposób można utknąć w więzieniu, które się sobie samemu przygotowało.
  11. Co prawda temat trochę już przycichł, ale zwrócił moją uwagę, gdyż niedawno temat reinkarnacji właśnie, chyba dość składnie, połączył mi się z istotą zbawienia, które przyniósł, do którego drogę wskazał Jezus Mam tu na myśli wyrwanie się z koła samsary... Jeśli szatan zwiódł człowieka poprzez związanie go z wartościami ziemskimi, wmówił mu, że jego los związany jest z tą ziemską rzeczywistością, wiecznym w niej pozostawaniem lub śmiercią, to zbawieniem, uwolnieniem z tego kręgu będzie uwierzenie w drogę, którą pokazał Jezus... A "kto uwierzy....będzie zbawiony" i "Albowiem łaską jesteście zbawieni przez wiarę. A to pochodzi nie od was, lecz jest darem Boga: nie z uczynków, aby się kto nie chlubił." Ef 2, 8-9 Wiara, czyli nasz wybór, nasza wolna wola, łaska wyboru dana od Boga. Zatem czy reinkarnacja w chrześcijaństwie? A może raczej chrześcijaństwo zamiast reinkarnacji.... To zależy co, kto lubi :] A jeżeli chodzi o poruszony w tym temacie problem zmian w pierwotnej treści Biblii, to z tego, co wiem obecnie dostępne są źródła datowane na III - II w. pne., jeżeli chodzi o ST, a w przypadku NT dostępne są oryginały rękopisów z II w. W odkrytych nie tak dawno rękopisach z Qumran znaleziono całą Księgę Izajasza i liczne fragmenty innych ksiąg ST. Najstarszymi natomiast materiałami dotyczącymi treści NT są obecnie tzw. Bodmer II z końca II w. zawierający prawie całą Ewangelię wg. Jana i Bodmer XIV-XV zawierający sporą część Ewangelii wg Jana oraz większą część Ewangelii wg Łukasza. Innymi źródłami, w których możemy szukać odniesienia do treści Pisma, są dzieła Ojców Kościoła oraz pisarzy wczesnochrześcijańskich z II w., w których cytują oni obszerne fragmenty Ewangelii wchodzących już wówczas do kanonu Biblii. Kolejnym ciekawym znaleziskiem jest pochodzący z IV w. jest manuskrypt obejmujący znaczną część ST oraz cały NT. Jest to chyba najstarsza, a na pewno jedna z najstarszych kopii Biblii odkryta w 1844 roku w kościele św. Katarzyny (półwysep Synaj), tzw. Kodeks Synajski. Biorąc pod uwagę powyższe, czyli możliwość konfrontacji ww. rękopisów z treścią współczesnych przekładów Biblii, tezy, że Kościół Katolicki (sformalizowany po IV w.) dokonał jakichś sensacyjnych przeróbek Pisma są raczej trudne do obronienia :] A apokryfy, czyli pisma odrzucone? Trochę na ten temat można poczytać np. tu: Świat apokryfów
  12. Nie wiem kto i kiedy wymyślił słowo "czyściec" i prawdę mówiąc nie chce mi się dociekać jego etymologii Poszukiwania te były by równie bezsensowne, jak ustalanie kiedy wymyślono określenie "niebo", jako pojęcie oddające miejsce/stan duszy w pozytywnym istnieniu po śmierci ciała. Skoro o takiej formie oczyszczania duszy mówi wiele religii, to najwyraźniej "coś w tym jest" i to "coś" chrześcijanie określają słowem "czyściec". Jest wiele torii próbujących opisać czyściec jako miejsce lub stan. Jak na razie większość opinii jest zgodna co do tego, że doświadczenie to ma charakter indywidualny i każdy przejdzie przez nie wg własnych "zasług". Czytałaś mój poprzedni post czy nie czytałaś? Tam jest bardzo konkretna odpowiedź na Twoje pytanie Chyba, że pytanie nie było do mnie Pozdrawiam
  13. Wygląda na to, że komputer, do którego mam dostęp w ciągu dnia, ma jakąś prehistoryczną konfigurację, której niestety zmienić nie mogę Na tym sprzęcie forum działa bez problemów, więc od czasu do czasu będę się pewnie pojawiała Pozdrawiam i życzę miłego dnia
  14. Pośrednik potrzebny jest nie tyle do rozgrzeszenia co do pomocy w rozeznaniu, w odniesieniu do którego rozgrzeszenie jest informacją dla osoby spowiadającej się (penitenta) o tym, czy przystępując do sakramentu pojednania podchodzi do niego szczerze i uczciwie, czyli zachowuje jedyną możliwą formę/postawę właściwą w dialogu z Bogiem, bo tym właśnie jest sakrament pokuty i pojednania zwany popularnie spowiedzią. Nie ma pośrednika między Tobą a Bogiem. Wyznając swoje grzechy/słabości wyznajesz je bezpośrednio Bogu. Ksiądz natomiast jest pośrednikiem, ale między Bogiem a Tobą. Nie sądzi on Twojego sumienia, bo do tego nie ma prawa ("Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni"), ale w modlitwie, odwołaniu się do Boga, prowadzi rozeznanie tego co mu powiedziałaś, po to aby dać Ci zwrotną informację, pomóc "ustawić nawigację" na Boga. Dlaczego, po co? Ano dlatego, że wiele osób potrafi mówić, ale nieliczni słuchać. Nie każdy jest w stanie zrozumieć odpowiedź lub pouczenie bezpośrednio od Stwórcy. Dlatego ksiądz/kapłan, czyli osoba która otrzymała takie posłannictwo od Boga, posłannictwo głoszenia Jego słowa, jest tego Słowa "przekaźnikiem". W jaki sposób? Czasem bardzo zaskakujący, jak choćby w tym przypadku: Jestem lektorem i kantorem. Dlaczego nie dostałem rozgrzeszenia? Modlitwa nie powinna polegać na odklepywaniu czegokolwiek. Nie neguję jednak tym samym sensu istnienia wspomnianych przez Ciebie formułek, które same w sobie mają sens modlitwy kontemplacyjnej, a czasem nawet medytacji. Dlaczego niektórych z tych "formułek" uczą się dzieci, a również i niektórzy dorośli się nimi posługują? Choćby dlatego, że nie każdy, szczególnie na początku poznawania, potrafi sformułować, wyrazić swoje myśli. Praktycznie na każdej ścieżce edukacji człowiek zaczyna od elementarza i tym właśnie są modlitwy określone tu jako formułki. To, że dzieci uczą się ich na pamięć i bez zrozumienia jest błędem bądź to katechety, bądź rodziców, którzy często nawet z dzieckiem nie rozmawiają na tematy duchowe, bądź jednych i drugich razem wziętych. A modlitwa, tak jak napisałaś powinna być tą rozmową prowadzoną prosto z serca, ale do takiej modlitwy potrzebna jest jeszcze żywa wiara, a to już zupełnie inna historia. Pytanie kto wg Ciebie jest porządnym Katolikiem? Ja tą uwagę odebrałabym raczej jako sarkazm Co do natury, to człowiek dostał ziemię po to, aby się opiekował tym, co Bóg na niej stworzył, więc również drzewami i kotami (temat jeszcze z pierwszej księgi Biblii, czyli z Księgi Rodzaju) Może raczej ten, który ostatecznie zaparł się Boga. Trochę na ten temat jest w dokumentach Soboru Watykańskiego II, który w rozpatrywaniu tego problem dochodzi do bardzo głebokich subtelności wiary. Z Panem Bogiem
  15. Raczej nie Treści nawiązujące do takiej formy oczyszczenia duszy można znaleźć już w Starym Testamencie, czyli w tekstach, które zostały spisane na długo przed powstaniem chrześcijaństwa, a tym bardziej samego Kościoła Katolickiego. Poza tym w Nowym Testamencie (początki chrześcijaństwa), w nauczaniu Jezusa również znajdujemy alegorie, które mogą świadczyć o istnieniu takiego stanu "przejściowego". Dość przejrzyście temat ten jest nakreślony choćby w tym krótkim opracowaniu: "W Piśmie Świętym słowo "czyściec" nie pada ani razu, brak też ścisłego jego opisu, podobnie zresztą nie ma przedstawionego nieba czy piekła. Niemniej jednak Biblia wielokrotnie mówi o takim stanie duszy po śmierci, kiedy ta nie trafia od razu do nieba, ale znajduje się w stanie pokuty za wyrządzone zło. Wedle religii katolickiej czyściec nie jest miejscem, lecz procesem oczyszczania duszy z konsekwencji grzechów. Nauka ta opiera się na następujących fragmentach Biblii. 1. Modlitwa i ofiara za zmarłych w drugiej księdze Machabejskiej (2 Mch 12,38-45). Natchniony autor pochwala Judę za jego wiarę w zmartwychwstanie i za jego troskę o oczyszczenie zmarłych z ich grzechów. II Księga Machabejska stanowi kanon katolicki i prawosławny, ale nie wchodzi w skład kanonu protestanckiego i hebrajskiego. Dla braci odłączonych cytujemy większą część: Potem Juda zebrał wojsko i powiódł do miasta Adullam. Ponieważ zaś wypadł siódmy dzień, zgodnie ze zwyczajem oczyścili się i tam spędzili szabat. Następnego dnia w tym czasie, w którym należało już to wykonać, żołnierze Judy przyszli zabrać ciała tych, którzy polegli, i pochować razem z krewnymi w rodzinnych grobach. Pod chitonem jednak u każdego ze zmarłych znaleźli przedmioty poświęcone bóstwom, zabrane z Jamnii, chociaż Prawo tego Żydom zakazuje. Dla wszystkich więc stało się jasne, że to oni i z tej właśnie przyczyny zginęli. Wszyscy zaś wychwalali Pana, sprawiedliwego Sędziego, który rzeczy ukryte czyni jawnymi, a potem oddali się modlitwie i błagali, aby popełniony grzech został całkowicie wymazany. Mężny Juda upomniał lud, aby strzegli samych siebie i byli bez grzechu mając przed oczyma to, co się stało na skutek grzechu tych, którzy zginęli. Uczyniwszy zaś składkę pomiędzy ludźmi, posłał do Jerozolimy około dwu tysięcy srebrnych drachm, aby złożono ofiarę za grzech. Bardzo pięknie i szlachetnie uczynił, myślał bowiem o zmartwychwstaniu. Gdyby bowiem nie był przekonany, że ci zabici zmartwychwstaną, to modlitwa za zmarłych byłaby czymś zbędnym i niedorzecznym, lecz jeśli uważał, że dla tych, którzy pobożnie zasnęli, jest przygotowana najwspanialsza nagroda - była to myśl święta i pobożna. Dlatego właśnie sprawił, że złożono ofiarę przebłagalną za zabitych, aby zostali uwolnieni od grzechu. 2. Wedle nauczania Jezusa Chrystusa istnieje możliwość odpuszczenia niektórych grzechów po śmierci. Jezus mówi, że grzechy (poza grzechem przeciw Duchowi Świętemu) mogą zostać odpuszczone w "tym wieku, albo w przyszłym". Mt 12,31-32 Dlatego powiadam wam: Każdy grzech i bluźnierstwo będą odpuszczone ludziom, ale bluźnierstwo przeciwko Duchowi nie będzie odpuszczone. Jeśli ktoś powie słowo przeciw Synowi Człowieczemu, będzie mu odpuszczone, lecz jeśli powie przeciw Duchowi Świętemu, nie będzie mu odpuszczone ani w tym wieku, ani w przyszłym. Mk 3:29 Kto by jednak zbluźnił przeciw Duchowi Świętemu, nigdy nie otrzyma odpuszczenia, lecz winien jest grzechu wiecznego. 3. Czyściec w alegoriach: Przypowieść, w której chłosta występuje jako synonim sprawiedliwej kary i cierpienia. Sługa, który nie postępował zgodnie z wolą Bożą otrzyma "chłostę" po śmierci. Poniżej także cytaty biblijne, które mówią o pośmiertnej zapłacie za grzechy. Łk 12:47-48 Sługa, który zna wolę swego pana, a nic nie przygotował i nie uczynił zgodnie z jego wolą, otrzyma wielką chłostę. Ten zaś, który nie zna jego woli i uczynił coś godnego kary, otrzyma małą chłostę. Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie; a komu wiele zlecono, tym więcej od niego żądać będą. Mt 18:34 I uniesiony gniewem pan jego kazał wydać go katom, dopóki mu całego długu nie odda. Podobnie uczyni wam Ojciec Mój niebieski, jeśli każdy z was nie przebaczy z serca swemu bratu. Mt 5:25-6 Pogódź się ze swoim przeciwnikiem szybko, dopóki jesteś z nim w drodze, by cię przeciwnik nie podał sędziemu, a sędzia dozorcy, i aby nie wtrącono cię do więzienia. Zaprawdę powiadam ci: nie wyjdziesz stamtąd, aż zwrócisz ostatni grosz . 2 Kor 5:10 oraz poprzedni Wszyscy musimy stanąć przed trybunałem Chrystusa, aby każdy otrzymał zapłatę za uczynki dokonane w ciele, złe lub dobre. 4. Oczyszczenie po śmierci. Alegoria domu - życia budowanego na fundamencie Jezusa Chrystusa. Wartość tego, co każdy budował okaże się po śmierci. Ten, kto nie buduje na Bożym fundamencie, może ocaleć, ale przejdzie "jakby przez ogień". 1 Kor 3:10-15 Według danej mi łaski Bożej, jako roztropny budowniczy, położyłem fundament, ktoś inny zaś wznosi budynek. Niech każdy jednak baczy na to, jak buduje. Fundamentu bowiem nikt nie może położyć innego, jak ten, który jest położony, a którym jest Jezus Chrystus. I tak jak ktoś na tym fundamencie buduje: ze złota, ze srebra, z drogich kamieni, z drzewa, z trawy lub ze słomy, tak też jawne się stanie dzieło każdego: odsłoni je dzień /Pański/; okaże się bowiem w ogniu, który je wypróbuje, jakie jest. Ten, którego dzieło wzniesione na fundamencie przetrwa, otrzyma zapłatę; ten zaś, którego dzieło spłonie, poniesie szkodę: sam wprawdzie ocaleje, lecz tak jakby przez ogień." Biblia o czyśću (fragment) Tu natomiast łączysz dwie sprawy: modlitwę za dusze oraz symonię. O ile ta pierwsza jest już uzasadniona w Starym Testamencie oraz potwierdzona choćby w praktykach Mszy Gregoriańskich, o tyle drugie zjawisko było wytworem średniowiecza wynikającym z ówcześnie panujących stosunków społeczno-politycznie-religijnych. Symonia jako taka potępiana, wręcz zakazana przez Kościół pod groźbą kar, była niestety dość długo praktykowana i stała się jednym z argumentów obciążających Kościół Katolicki w okresie reformacji. Natomiast oczekiwane wykupienie, o którym napisałaś, w rozumieniu nauki KK już się dokonało przez ofiarę Chrystusa, a to, co czeka duszę w czyśćcu, to pokuta, zadośćuczynienie, czy jak kto woli odpracowanie zaległości z życia ziemskiego.