Lapis Lazuli

Użytkownicy
  • Zawartość

    15
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Lapis Lazuli

  1. Sposoby używania ziół Na surowo można jadać świeże, posiekane liście ziół przyprawowych (np. melisy, estragonu, bazylii lubczyku), dodając je do sałatek, zup, sosów i innych potraw. (...) Można wyciskać sok ze świeżych roślin i pić go (...) Napary. Naparzanie ziół (ziela, liści, kwiatów, korzeni) pozwala z nich wydobyć substancje czynne do wyciągu wodnego. Odpowiednią ilość ziółek (zwykle łyżkę) zalewa się wrzącą wodą, przykrywa i po 15-30 minutach odcedza i pije. Napary powinno się pić świeże, za każdym razem naparzone na nowo. Napary przyrządza się z tych ziół, których nie powinno się gotować, gdyż straciłyby w czasie gotowania cenne olejki lotne, ale niekiedy można je gotować 1-3 minuty pod przykryciem. (...) Można napary robić naprawdę 'na parze' czyli 15-30 min. powinny się zioła naparzać pod przykryciem na naczyniu z gotującą się wodą - delikatnie, aby para nie porywała cennych olejków lotnych. (...) Aromatyczne ziółka naparza się krócej, a korzenie- o wiele dłużej. Odwary powstają w czasie gotowania. Na ogół sporządza się je z kory, korzeni, łodyg, owoców, nasion. Rozdrobnione- zalewa się odpowiednią ilością zimnej wody i gotuje 15 do 30 minut (np. herbatkę ze skrzypu gotuje się ok. pół godziny aby wydostać z niego możliwie dużo trudno rozpuszczalnego krzemu). W miarę wyparowywania wody- trzeba ją dolewać. Odwary również przygotowuje się do jednorazowego użycia. Wyciągi (maceraty) są proste w przygotowaniu. Sporządza się je z surowców twardych (...) Odpowiednią ilość ziela zalew się zimną, przegotowaną wodą i pozostawia na kilka godzin lub na noc, nie dłużej jednak niż 12 godzin. Potem ogrzewa do wrzenia, przecedza i pije. Nalewki przygotowuje się nie tylko na alkoholu, choć te są może najbardziej znane. Po prostu zioła zalewa się alkoholem (70% etanolem) w stosunku: 1 część surowca na 5 części alkoholu (przy bardzo silnie działających surowych w stosunku 1:10) i zostawia na 5-7 dni. Przyrządza się też nalewki na winie (aloes, czosnek, piołun) albo oleju (np. olejek dziurawcowy, macierzankowy), ale te ostatnie trzeba ogrzewać. Syropy (...) robimy zwykle zasypując owoce cukrem na 12 godzin, a następnie smażąc je we własnym soku. Proporcje: na 1kg owoców- 1kg cukru. Po usmażeniu odcedzamy owoce, które stanowią potem konfiturę, a czysty syrop przechowujemy w butelkach.Gdyby był zbyt gęsty można przed użyciem rozcieńczyć sokiem owocowym, albo po prostu niewielką ilością wody. Powidełka (electuarium) (...) najpierw trzeba suszone ziele lub mieszankę ziół zmiksować na proszek w elektrycznym młynku (blenderze), przesiać jeszcze przez sitko, większe okruchy poddać ponownemu sproszkowaniu i taki proszek utrzeć z odpowiednią ilością powideł, dżemu lub miodu. Ziółka podawane w ten sposób mogą być smakołykiem- lekiem przede wszystkim dla małych dzieci. Herbatki to najczęstszy sposób picia ziół słodzonych do smaku miodem lub cukrem. Płukanki służą do płukania gardła, ust, bolących zębów lub dziąseł, migdałków itd. Lotiony (zmywacze) służą do zmywania twarzy, aby mieć piękną cerę, stosuje si je również do przemywania ranek, stłuczeń itp. Macza się w przygotowanym płynie watkę lub gazę (idealnie czystą) i zmywa chore miejsca. Okłady są jakby przedłużeniem działania zmywaczy, podobnie jak kompresy. Można stosować kilka rodzajów okładów: kojące, gojące, podgrzewające i zmiękczające. Okłady kojące przygotowuje się podobnie jak maseczki . Parę łyżek rozdrobnionych ziół (prawie zawsze miesznych) zalewa się podwójną objętością wrzącej wody, miesza by powstała papka, i albo rozsmarowuje na lnianej szmatce i przykłada bezpośrednio do skóry, albo zawija w szmatkę i dopiero przykłada. Na ogół taki kompres przykrywa się ceratką i trzma aż do chwili, gdy ostygnie. Do takich okładów używa się zwykle ziół aromatycznych, jak: rumianek, mięta, szałwia. Okłady przegrzewające i zmiękczające przyrządza się tak samo jak kojące, ale używa się inych ziół i... nie tylko ziół (...) Okłady silnie rozgrzewające, drażniące, "palące" , które mogą być chłodne, ciepłe i gorące, zwie się kataplazmami. A stosuje m.in. w bólach reumatycznych i artretycznych. Kąpiele mogą być częściowe (np. tylko nogi, tylko twarz itd.), albo całkowite. Mogą być zimne- o temperaturze od 10* do 20*C; ciepłe- o temperaturze od 25* do 30*C i gorące, które wymagają uzgodnienia z lekarzem, o temp. do 40* lub nawet wyżej (o ile lekarz dozwoli) Zwykle trzeba przygotować 3-4 litry gęstego odwaru z ziół i wlać go przez sito do miski czy wanny. Można też w luźno związanej gazie gotować mieszankę ziół, odwar wlać do przygotowanej kąpieli i włożyć do niej również gazę z ziołami, aby z nich wypłykać jak najwięcej 'skarbów'. Inhalacje, parówki(...) Przygotowany odwar z ziół, gorący, parujący, wlewa się do miski, nachyla nad nim głowę i wdycha opary ziół zawierające olejki eteryczne (inhalacje), albo- przykrywa się głowę ręcznikiem, aby para działała jak najdłużej i najskuteczniej na naszą cerę, odżywiając ją, oczyszczając lub nawadniając (parówki). Przemywania już nie lotionami, ale naparami lub odwarami z ziól, robi się po to, by trochę tego naparu do organizmu się dostalo i działało leczniczo. (...) Wkraplania zaleconych przez lekarza leków ziołowych do oczu, uszu, nosa, stosuje się przy stanach zapalnych, podrażnieniach itp. dolegliwościach- zawsze ściśle wg wskazań lekarza. Pudry ziołowe, takie jak np. tabaka, odeszły w przeszłość, ale sproszkowane na puder zioła przyprawowe (...) stosuje się do dziś z coraz większym powodzeniem. Pochodzi to z książki "Ziółka i my" Ireny Gumowskiej
  2. Od dawna znałam ten model żywienia, ale dopiero od niedawna znów zaczęłam go stosować. Gdy byłam mała strasznie chorowałam, nie wiem czy to było przyczyną rozpoczęcia przez moją mamę 'tłustego' odżywiania, ale podczas niego moja naturalna odporność bardzo wzrosła i rozstałam się z lekarzami na dobrych kilka lat. W szkole miałam jedynie oceny bardzo dobre i celujące przy czym w domu w ogóle się nie uczyłam. Wtedy nie rozumiałam zbyt co się dzieje i po jakimś czasie nasza rodzinka znów wróciła do standardowego odżywiania, przy czym jedliśmy sporo warzyw i owocków. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Znów pojawiły się przeziębienia, omdlenia, zawroty głowy i ,wprawdzie niewielkie, osłabienie pamięci, co bezpośrednio przełożyło się na oceny. Jak wyżej pisałam wróciłam (na razie niestety sama) do Żywienia Optymalnego. Krew z nosa mi nie leci i nie mam przeziębienia, co zawsze pojawiało się na wiosnę. W przeciągu niespełna tygodnia znikł trądzik z pleców (a walczyłam z nim od ładnych kilku lat), a mimo, że jestem w liceum i materiału jest sporo, czuję, iż wraca ta nieziemska wprost pamięć pozwalająca na totalne nicnieuczenie się do szkoły popołudniami. To tyle o mnie. Piszę ten temat, aby zachęcić ludzi do jedzenia znacznej ilości tłuszczów (zwłaszcza nasyconych) w pożywieniu. Tak, aby na 1g białka (najlepiej pochodzącego z żółtka jaja) przypadało 2,5 i więcej gramów tłuszczu oraz 0,8g węglowodanów(najlepiej skrobii). Żywienie optymalne wiąże się z odstawieniem pieczywa i jedzeniem minimalnych ilości warzyw i owoców (wszystkich węglowodanów może być ok. 50g). To mocno uderza w standardowy model żywienia, ale nie należy się bać zmian, bo korzyści są ogromne. Zainteresowanych odsyłam do strony dr Kwaśniewskiego (tam macie wszystko dokładnie opisane, streszczać nie będę): http://dr-kwasniewski.pl/?id=2&news=80 http://dr-kwasniewski.pl/?id=2&news=79 Zachęcam do wypróbowania jej, poniżej wstawiajcie swoje opinie (poparte argumentami).
  3. Nawet do tych 'krótkodystansowych' wyników trzeba mieć predyspozycje. Przykład biegaczy który podałam nie nawiązywał do sposobu odżywiania, ale funkcjonowania organizmu (po co przerabiać węglowodany na tłuszcz i odciążać tym organizm skoro można je od razu zjeść?). Więc uważam że tłusta dieta dla nich zła nie jest. Trudno oczekiwać najlepszych wyników przez całe życie, ale gdy biegałam w klubie spotkałam wiele starszych osób (50-80lat), którzy cały czas trenują i jeżdżą na zawody w swojej kategorii wiekowej. Ludzie mieszkający w różnych klimatach przystosowali do nich swój kolor skóry, nosy, oczy, a jednak układ trawienny jest u nich taki sam.. Po przejściu na żywienie optymalne każdy organizm trochę przebudowywuje się, przystosowując do nowego pokarmu. Logicznie myśląc, w zimnie człowiek potrzebuje więcej energii niż gdy jest ciepło, bo musi jakoś ogrzać organizm. Latem potrzeba mu więcej wody by go schłodzić. Piszo o nadmiarze insuliny. O nadmiarze też jest tu: http://www.cukrzyca-terapia.pl/o-cukrzycy/terapia/202-jak-z-tym-rakotworczym-dziaaniem-insuliny (tym razem nie Kwaśniewski) I takie też chciałabym zobaczyć, ale do moje oczy kłują takie: Które de facto nic wspólnego z dietą Kwaśniewskiego nie mają. Jeśli Vivien w ogóle przeczytałaś co Kwaśniewski pisze, to na pewno nie zrozumiałaś czytanego tekstu. Czyli jak większość osób, jedynym co 'wiedzą' o żywieniu optymalnym jest ich przeświadczenie, że nie wolno zjeść żadnego owoca tylko obeżreć mięsem, serami i jajkami. Zupełnie umyka im z oczu fakt, że mięso jajka i sery to głównie białko, o którym wyraźnie pisze, że nie należy go spożywać dużo. Tak samo wyraźnie pisze, że węglowodanów całkowicie z diety wykluczyć nie można. O przebudowie organizmu na początku stosowania diety też pisał. Więc jeśli coś nie dotyczy diety Kwaśniewskiego to dlaczego na tej podstawie wyciąga się o niej wnioski? Seid, tak samo jest badanie, gdzie wprowadzano do organizmu pacjenta w pożywieniu znakowany promieniotwórczo cholesterol i w tętnicach go potem nie znaleziono. Dieta japońska to właśnie jedna z tych "modnych" diet, choć może niekoniecznie pod tą nazwą;) Wpływ diety wysokotłuszczowej na wydolność też udowodniono, a słyszałam, że kadra amerykańskich pływaków jest na takiej diecie (choć nie Kwaśniewskiego).
  4. Szerszeń, nie Ty jeden czujesz tą różnicę. Moje mięso pochodzi od rolników (kupowane bezpośrednio u nich). Oni niedaleko hodują zwierzęta, które widzą w życiu słońce, jedzą trawę, a kury dłubią sobie robaczki i ziarenka. Dodatkowo gospodarstwa te nie mają plakietki "ekologiczne" więc za nią się nie płaci. Ceny mięsa porównywalne do sklepowych, tylko że ma ono smak i zapach, czego o sklepowym powiedzieć nie można. To samo z wędlinami. Jeszcze nie spotkałam 'optymalnej' osoby która zaopatrywałaby się w mięso w supermarkecie... Jeśli chodzi o jabłka, widzę, że nawet prywatne osoby pryskają je raz lub dwa do roku. Poza tym cały rok świeżych jarzyn i jabłek mieć nie można. Wilk, czytałam wegetarian, a ci których znam wcale super szczupli i zdrowi nie są... Nie do końca jest prawdą fakt, że nie ma się do czego przyczepić. Mimo, że cholesterolu nie zjadają, to jednak niektórzy chorują na miażdżycę (przyczyny o której uczą w szkole brak a skutek jest?), mają zawały itd. Faktem jest, że na pewno mniej chorują na tego typu choroby, bo w końcu nie mieszają 'paliw', jak to robi większość ludzi. Z innej strony można być wegetarianinem i jeść jak Ghandi głównie ser, masło, śmietanę, jajka i orzechy (uwzięliście się na to mięso i chyba tracicie pojęcie o co w tym chodzi), co w odpowiednich proporcjach od diety optymalnej nie odbiega;) Kolejnym sposobem na żywienie o którym wspomina Kwaśniewski jest tzw. dieta japońska czyli jako 'paliwo' służą węglowodany do tego je się odpowiednią ilość białka i bardzo mało tłuszczu (na talerzu warzywa i rybka). Co jak podkreśla Kwaśniewski też jest dobrą dietą, ale gorszą od żywienia optymalnego, bo i 'paliwo' jest gorsze. Zarówno osoby na żywieniu optymalnym jak i na diecie japońskiej są zdecydowanie zdrowsze od przeciętnego zjadacza chleba, na co są badania. Dodatkowo coraz więcej sportowców stosuje dietę wysokotłuszczową. Przeprowadzono badania na grupie najlepszych na świecie długodystansowych biegaczy. Okazało się, że większość energii podczas biegu czerpali z tłuszczy.
  5. Winterstorm, trzeba było przeczytać linki. Ode mnie nic innego się nie dowiesz;] Ty jako pierwszy w tym wątku wyciąłeś to z kontekstu. Pisałam o konieczności jedzenia węglowodanów (ok.50g na dobę), ale nadal podstawą żywienia jest tłuszcz. Poza tym, jak kiedyś ktoś mądry powiedział "zdrowie jest zbyt cenne by oddawać je w ręce lekarzy". Oprócz ortopedy, który nastawił mi kolano, żaden lekarz nigdy mnie nie wyleczył, nawet z przeziębienia... Seid, to nie był cytat z Kwaśniewskiego, tylko zdanie tamtej osoby. Po kolejne, jeżeli nie ma badań, to skąd PAN wie, że to szkodzi? Zawsze, gdy czytam o szkodliwości diety porównuje się ją do standardowego tłustego jedzenia (fastfoody, piwo itd.) w którym tłuszcz jest, ale też jest mnóstwo węglowodanów, więc z żywieniem optymalnym to nie ma nic wspólnego. Szept, znam osoby które są na tej diecie od kilku lat. Osoby żywiące się tak od kilkudziesięciu lat znalazłam na forum dr Kwaśniewskiego. Z ich opisu wynika, że żyją i mają się świetnie. Na tą samą logikę rzecz biorąc, żółtko jajka i zwierzęce podroby to ogromne źródło witamin i innych substancji niezbędnych dla człowieka. Z innej strony nikt nie zbadał zapotrzebowania na witaminy w tym modelu żywienia. Osobiście wolę jeść jajka i wątróbkę niż warzywa i owoce, z czego kilkadziesiąt procent to woda, a reszta jest tablicą Mendelejewa;] Na razie jedynie ta dieta daje mi wyczerpujące i logiczne odpowiedzi, dlaczego żyje mi się lepiej.
  6. Szkoda pacjenta. Fakt jest taki, że tamta osoba dawniej brała insulinę, teraz nie musi i ma cukier w normie;)
  7. Betty, moja mama właśnie taką pocztą się o niej dowiedziała. Wiem tylko o czterech przypadkach (oprócz mnie), gdy była stosowana wśród znajomych mi osób. Mój kolega, który przed zawodami chciał 'zejść z masy', mój dziadek, sama dokładnie nie wiem na co chorował, ale w czasie gdy był na diecie czuł się znacznie lepiej, potem znów wrócił do normalnego jedzenia i kilka lat później umarł, kolejną sąsiad mojego dziadka, który wyleczył nią cukrzyce, a ostatnią dziadkowie koleżanki, którzy skutecznie się odchudzają. Kurcze, sami starzy ludzie :o
  8. Ja się zastanawiam, dlaczego ludzie myślą że jabłka są zdrowe.. Szerszeń, nie mam. Na pewno;)
  9. Na jakich badaniach oparte są te wszystkie diety dla grup krwi? Bo mam dziwne przeczucie, że dieta do grupy krwi ma się jak kolor oczu do cech charakteru.
  10. Z tego wynikałoby, że kiedyś byłaś opętana lub ktoś Ci bliski był. Mam tak z kilkoma rzeczami, choć wg mnie to i tak dzieje się za wolno, do tego słyszę głosy i widze dziwne rzeczy. Jestem opętana :twisted: ??
  11. Zbiór ziół zazwyczaj przeprowadza się w suchym i ciepłym czasie. Rośliny zmoczone rosą lub deszczem szybko fermentują, wilgotnieją i tracą swoje zalety lecznicze. W samo południe rośliny są zwykle "zbyt zmęczone" upałem i tracą jędrność, dlatego najlepszą porą jest przedpołudnie- już po rosie, ale jeszcze przed upałem, lub przed wieczorem, zanim opadnie mgła i rosa. Ziółka najlepiej brać z własnego ogródka lub doniczki, ponieważ dziko rosnące trudno znaleźć, niektóre są pod ochroną i jest ich mało. Zbierając pamiętajmy o kilku zasadach: *Zbieramy: -tylko tyle, ile naprawdę sie potrzebuje i zdoła użyć, warto pamiętać, że wartość ziółek jest tylko wtedy pełna gdy nie przetrzymuje się ich dłużej niż rok (od zbioru do zbioru). -tylko te rośliny, które dobrze znamy i jesteśmy pewni, że nie są pod ochroną (no chyba że to nasz ogródek) -tylko tę część rośliny, która nam jest potrzebna. Nie wyrywać np. całej rośliny dla kwiatów *Nie zadeptywać innych roślin, grzybów itp. tylko dlatego, że są nam niepotrzebne. Nie łamiemy i nie ścinamy "chwastów" rosnących obok *Zostawiamy rośliny "na rozmnożenie" *Nie płoszymy ptactwa i zwierzyny, nie niszczymy owadów, ale obserwujmy je i szanujmy. Szkodniki można tępić, pod warunkiem że się na nich znamy.... *Nie myjemy zebranych roślin, tylko suszymy zaraz po zebraniu (dlatego uważnie wybierajmy miejsce zbioru) Co i jak zbierać Podczas zbioru warto dokładnie oddzielić poszczególne gatunki roślin, bo wysuszone są trudne do rozpoznania. Jeśli już zbieramy rośliny, to róbmy to tam, gdzie jest ich wiele, wciąż paiętając aby ich nie wyniszczyć. Zbiera się naziemną część rośliny, czyli ziele, bądź określone części: kwiaty, korę, korzenie, kłącza, liście, pączki, owoce, nasiona itp. Korzenie są jedyną częścią roślin, która przed suszeniem musi być umyta, najlepiej pod bierzącą wodą. Owoce zbiera się wtedy, gdy są dojrzałe, ale nie przejrzałe, w suche, słoneczne dni, bo wówczas można je przechowywać nieco dłużej. Mokre szybko się psują i pleśnieją. Nasiona np. lnu, kozieradki, gorczycy i owoce suche np. kopru, kminku, kolendry, anyżu zbiera się w dni pochmurne choć bezdeszczowe i to wcześnie rano, lub wieczorem po jej ukazaniu się, bo tylko lekko wilgotne nie osypują się. Ziele zbiera się tuż przed kwitnieniem, albo w czasie pełnego kwitnienia, obcinając górne części pędów u roślin wieloletnich na 1/3 wysokości nad ziemią, w ten sposób, by nie ścinać najbardziej zdrewniałej części łodygi. Zbierając górne części pędów trzeba wybierać rośliny zdrowe, nie uszkodzone, bez plam, nie atakowane przez owady, nie sczerniałe. Pączki zbiera się jesienią gdy pęczniejąi stają się lepkie. Liście zbiera się zdrowe, jędrne, w pełni rozwinięte (tylko listki brzozy zbiera się młodziutkie, świeżo rozwinięte, jeszcze lepkie od żywicy). Nie ogałacamy rośliny ze wszystkich liści!!! Kwiaty zbiera się albo w pełni rozkwitu, albo na początku kwitnienia, a nie przekwitające. Kłącza i korzenie zbiera się zwykle późną jesienią lub wczesną wiosną, gdy wszystkie zapasy rośliny są zmagazynowane w częściach podziemnych. Wykopuje się roślinę ostrożnie, by jej nie pokaleczyć i najlepiej od razu póki ziemia nie obeschła na korzeniach umyć je starannie, osączyć i dopiero suszyć. Korę zbiera się najczęściej wiosną, gdy w roślinie "ruszą soki". Nie należy jej zdzierać bezpośrednio z drzew czy krzewów. Ucina się z nich boczne gałązki, tnie się na kawałki, nacina korę wzdłuż, podważa nożykiem i zdejmuje ją ostrożnie. Zdzieranie kory wprost z drzewa powoduje jego choroby, gnicie, próchnienie i może prowadzić do śmierci rośliny. Sztuka suszenia Suszymy w cieniu i miejscu przewiewnym np. strychy, szopy, stodoły, tam gdzie jest dobre powietrze i nie ma obcych zapachów, bo zioła, które utraciły własny zapach są bezużyteczne. Można też suszyć w piekarniku, pod warunkiem że będziemy pilnować temperatury. Szczególną ostrożność należy zachować przy suszeniu ziół zawierających olejki eteryczne! Takich ziół po wysuszeniu nie kruszy się, nie proszkuje, by zachowały możliwie najwięcej olejków. Sposoby suszenia muszą być dostosowane do tego, co suszymy. Szczegółowe instrukcje zawierają opisy poszczególnych ziół. Trochę ogólnych uwag: Korzenie i kłącza oczyszczone, umyte, opłukane, osączone z wody, na ogół pocięte na odpowiednie kawałki, można suszyć podobnie jak grzyby, na nitce. Można suszyć w piekarnikach bądź na rusztach i w dużym słońcu. Łodygi i korę suszy się zwykle też na słońcu lub w piekarniku, zapewniając przepływ suchego powietrza. Liście i ziele suszy się rozpostarte na czystych papierach, raszkach, płótnie,w miejscu ciepłym, bardzo dobrze przewiewnym, w cieniu a nigdy na słońcu! Liście suszone wraz z łodygami można od nich oddzielić po wysuszeniu. Całe rośliny można też suszyć rozwieszone na sznurkach, albo powiązać w niewielkie, luźne bukiety i suszyć zawieszone główkami w dół na gwoździu lub uczepione do rozpiętego sznura. Potem wykrusza się z takiego bukietu liście i kwiaty. Kwiaty trzeba suszyć ostrożnie i umiejętnie, aby zachowały swoją barwę. Zwykle suszy się je w cieniu, w temp. os 20 do 25 st. C, rozłożone cienką warstwą na czystym papierze i przykryte bibułkami aby nie traciły koloru. Owoce suszy się na słońcu, byle szybko i w miejscu przewiewnym, lub w piekarniku. Nasiona rozkładamy cienką warstwą na papierach i suszymy w ciepłym, ocienionym, dobrze wentylowanym pomieszczeniu. Od podanych wyżej zasad oczywiście istnieją odstępstwa uwarunkowane cechami indywidualnymi roślin, dlatego zawsze warto wcześniej zajżeć do odpowiedniej książki lub choćby internetu.
  12. O jakie zioła konkretnie Ci chodzi i do czego mają służyć?
  13. Szapcząca, nie do końca się z Tobą zgodzę. Dla mnie okultysta to ktoś potrafiący świadomie naginać subtelniejsze rzeczywistości by zmieniać tą naszą z samym sobą włącznie (niektórzy muszą harować by się tego nauczyć, a inni mają talent). Do tego nie potrzeba (choć mogą być przydatne) cyrków, szopek w pentagramach, iluśtam lat czytania książek i wkuwanie na pamięć imion, nazwisk oraz życiorysów 'najwybitniejszych magów'. OK, fajnie to znać by gadając ze znajomymi wyjść na 'mądrą osobę', ale nawet przeczytanie tysiąca książek nie czyni z człowieka okultysty, no chyba że ktoś lubi utrudniać sobie życie przyswajając kilka pojęć nazywających to samo. Pod tym i ja się podpiszę;) PS. Tylko proszę nie zrozumieć opacznie moich słów. Ja nigdzie nie twierdzę, że książek nie powinno się czytać. :roll:
  14. Cóż, widocznie ślepe stworzenie ze mnie, nigdy nie zdarzyło mi się natrafić na "ogłoszenia kursów magii" w drodze dokądkolwiek.... PS. Tak, KK to zUoO, jest be i w ogóle strzeżmy się! Przecież robią istny zamach na naszą wolność, inteligencję i pewnie może jeszcze podpalają księgarnie ezoteryczne a Magów topią w wodzie święconej :geek:
  15. Wojna, wojna i .... wojna, w przeróżnej odmianie. Od zwykłych bijatyk przez rozwalanie budynków na wysadzaniu czołgów kończąc. Oczywiście to ja zawsze zwyciężam