Południca

Użytkownicy
  • Zawartość

    12
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Reputacja

9 Neutral

O Południca

  • Tytuł
    Ezo młodszy użytkownik

Uncategorized

  • Miejscowość
    Dark Side of the Moon
  • Płeć
    Kobieta
  • Zodiak
    Byk
  1. Ja nie należę do osób, które oceniają, taki charakter (choć z drugiej strony Szept ma wiele racji). Bardzo wiele wymagam od siebie, skupiam się na tym, o czym pisała Kuanan, mianowicie na "sprzątaniu swojego podwórka". Natomiast zauważyłam już dawno temu jedną bardzo ważną rzecz. Ci, którym ocenianie innych przychodzi bardzo łatwo, bez zastanowienia, czasem nawet publicznie, tak naprawdę mają problemy. I to właśnie z tym "swoim podwórkiem". Albo sobie nie radzą, albo jest im w tym bałaganie wygodnie - a z drugiej strony, bojąc się tego, że i oni zostaną ocenieni, odwracają uwagę innych, udzielając złotych rad, które nijak się mają do ich własnego postępowania. To taki prymitywny mechanizm "powiem coś o kimś, przypnę łatkę, a przy okazji, całkiem przypadkowo, uwiję sobie otoczkę chodzącego ideału i skarbnicy życiowych mądrości". Po prostu większość ludzi nie znosi krytyki.
  2. Nie rozumiem, dlaczego przeszkadza Ci forma, zresztą kolejny raz. A może to troche problem z odbiorem, nie uważasz? Ależ ja o tym doskonale wiem.
  3. A to ciekawe...bo sama jeszcze po częsci należę do tych ludzi, Paradoxo. A moze niektórzy przede wszystkim boją się tego "co ludzie powiedza"? Może tego, że ksiądz z ambony może rzec parę niemiłych słów, a wtedy zrodzą się przypuszczenia i plotki u ciekawskich sąsiadek? Może uważają,że "wyłamanie się" w tej sferze, w kwestii Kościoła, jest nie do zaakceptowania...
  4. Trochę tak i trochę nie. Czy człowiek mianujący się katolikiem może uważać, ze owa prawda leży gdzieś poza jego Kościołem? Wszyscy mamy możliwość wyboru. Więc albo jesteśmy katolikami, albo szukamy gdzie indziej. Proste. Trzeba mieć odwaę do przyznania się przed sobą samym i przed własnym otoczeniem, że wątpimy, że nie możemy zaakceptować w zupełnosci nauk Krk, że to nie to, że czynimy coś, co jest sprzeczne z jego naukami. Może nieco pokrętne, ale mam nadzieję, że zostanę dobrze zrozumiana. Może cos ku pomocy:
  5. Nie da się. Katolikiem albo się jest, albo się nie jest. Czyli: albo się przyjmuje W ZUPEŁNOŚCI nauke swojego Kościoła, albo nie. Złotego środka nie ma. Katolik ma prawo do błędów. Jeśli zrobi coś, co jest sprzeczne z nauką Krk - ma od tego spowiedź, a potem to, co najważniejsze, czyli mocne postanowienie poprawy. Nie sztuką jest notorycznie grzeszyć, a potem biegać do spowiedzi i nadal świadomie nie wypełniać wszystkich jej warunków. Bo jeszcze musi być zadośćuczynienie. Jeśli jest tylko spowiedź, natomiast nie ma żalu za grzechy i tego, co pisałam wyżej - jest ona obrazą dla Boga i kpiną z niego. Człowiek, który świadomie przyjmuje jedynie wybrane nauki, pomijając przy tym inne (niewygodne) oraz świadomie parający się czymś, czego nauka Kościoła wyraźnie zakazuje, a nadal mianuje się katolikiem - powinien nazywać siebie kato-hipokrytą i bić się w pierś. Trzeba mieć odwagę opowiedzieć się albo za jedną, albo za drugą ze stron. Nie mówię o apostazji, bo któż by się przejmował statystykami. Mówię o zwykłej uczciwości, także wobec siebie. Mnie też wychowywali w duchu katolicyzmu. Mijały lata, przyszedl czas na samodzielne myślenie i czas na "k****, ale coś tu jest nie tak". Dziś mówię o sobie "agnostyczka". To taka bezpieczna pozycja dla myślącego, poszukującego oraz uczciwego człowieka. A to już zupełnie inna kwestia
  6. Wolverine, zbyt długo by opowiadać. Po prostu większość kobiet od strony mojej matki ma coś z tym wszystkim wspólnego. Od wielu pokoleń. Skąd jestem? Sama nie bardzo wiem :D korzenie - z jednej strony Beskidy, z drugiej litewski Landwarów. Od urodzenia - z wielkopolski. Teraz układam sobie życie w okolicach Łodzi. Co dalej - nie wiem, czekam...
  7. I ja serdecznie witam
  8. Jeśli dla Ciebie wiedzą jest to, co sobie sami ubzduramy... Czy, jeśli zacznę wierzyć w latający czajniczek Russella, będzie to znaczyć, że nieświadomie posiadam wiedzę, jakoby istniał na pewno? Czy wiara jest równa wiedzy? Otóż nie. Bo gdyby tak było, nie byłaby "wiarą", tylko "nauką".
  9. Na to też liczę
  10. Wiedza... mogłabym się nią dzielić bez przeszkód, gdyby nie otaczała jej ciasnym pierscieniem niepewność i uczucie niedosytu, ciągłe zauważanie braków, bez których wypełnienia ciężko jest się nią dzielić. To pokrętne myślowe labirynty, w których ja się odnajduję, ale ktoś inny mógłby pobłądzić.
  11. Witam wszystkich bardzo serdecznie z racji tego, że jestem tu nowa. Bardzo często zdarzają mi się prorocze sny. Z biegiem czasu, tych długich lat, powoli uczę się je interpretować. Potrafię przewidzieć we śnie kluczowe wydarzenia, dotyczące nie tylko mojego życia. Zaś w stronę ziół, czarostwa i natury ciągnie mnie... Może powiem w skrócie: to po prostu geny. Mam nadzieję,że wiele się od Was nauczę. Pozdrawiam serdecznie.