Vanilia22

Użytkownicy
  • Zawartość

    707
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Vanilia22

  1. Nigdzie nie mówiłam, że zobaczenie z ciekawości jest naganne ani złe. Chodzi mi o to, że kontakty z Aniołami niosą z sobą pewien ładunek informacji, z którym trzeba się nauczyć funkcjonować. Zazwyczaj jeśli się nam udaje to wiążę się to nie tylko z widzeniem Naszego Opiekuna ale też poszerza się obraz na inne Istoty niekoniecznie miłe i piękne co jest trudne zwłaszcza na początku. Potem następuje nauka odróżniania kto jest "dobry" a kto ma wobec nasz nieszczere intencje. Mówię to tylko w własnego doświadczenia. Nie twierdzę, że Kontakty ze Skrzydlatymi z ciekawości są złe ale warto nad takimi sprawami pomyśleć. Wtedy łatwiej jest pewne sprawy zrozumieć i poruszać się w obu światach. O konsekwencjach wspomniałam wcześniej- często kontakty z takimi istotami poszerzają percepcję o więcej elementów na które nie każdy może być przygotowany. Ja nie byłam i dziś pewnie inaczej podeszła bym do tematu nie popełniając pewnych błędów.
  2. Myślę Knust że nawet nie bedę próbować cię Zrozumieć Uważam że mają wolną wolnę ale trochę w innym pojęciu jakie my ludzie posiadamy i za nić w świecie nie zrozumiem tego. Chyba, że przejdę na drugą stronę...
  3. Hmm Akurat ja tej pani nie dowierzam bo to co czasem przy niej widzę i czuję jak na nią patrzę nie wiele mi się kojarzy z anielskością nie mówiąc już o bezpieczeństwie. Oczywiście każdy z nas może sobie wybrać drogę komunikacji z Aniołem. Ale trzeba sobie zadać podstawowe pytania: 1. Dlaczego chcemy się z nim skontaktować? 2. Czy naprawdę jest to wewnętrzna potrzeba pochodząca z głębi serca? Czy tylko chęć zobaczenia jak to jest? 3. Jakie konsekwencje mogą nas spotkać w kontakcie z Aniołami? Myślę, że warto sobie takie pytania zadać i odpowiedzieć sobie szczerze bez ściemy. Wtedy kontakt ma zupełnie inna znaczenie i naprawdę wiele można z tego wynieść pamiętając o wszystkich aspektach jakie po drodze możemy trafić. Te dobre i te mniej.
  4. Witajcie, Kolejny sen ale tym razem nie jest zbytnio miły. Śniłam podwórko, jakieś bloki i między nimi były dwa fotele dentystyczne. Były one ułożone plecami do siebie, gdzie po obu stronach byli dentyści. Jeden wydawał się milszy od drugiego, który własnie komuś borował ząb. Poszłam do tego milszego ale się okazało, że musiał gdzieś iść i ten drugi sadysta miał się mną zająć zdjąć mi aparat ortodontyczny. Kiedy się odwróciłam w jego stronę koleś był wręcz szczęśliwy miał złośliwe spojrzenie i w ręce trzymał ogromną wiertarkę. Jak tylko to zobaczyłam poczułam, że muszę uciekać. Po pretekstem pójścia do WC poszłam do jakiejś komórki, gdzie było pełno rzeczy dla niemowląt. Łóżeczko, pranie, zabawki pieluchy taki składzik. Przechodząc ten próg do tego miejsca sama o własnych siłach zdjęłam druciany aparat z górnej części zębów. Musiałam bardzo uważać by go nie połknąć. Pamiętam jak ostrożnie go wyjmowałam z ust bo nie mieścił się w nich. Udało mi się dzięki cierpliwości i spokojnych nerwach bo gdybym wpadła w panikę pewnie połknęłabym to żelastwo. Schowałam się w miejscu między łóżeczkiem a jakimiś szpargałami. Słyszałam jak mnie Sadysta szukał. W pomieszczeniu było jasno, kolorowo a na zewnątrz było szaro. Nagle wszedł jakiś mężczyzna. Szukał czegoś i mnie zauważył. Spytał czy wiem gdzie jest ubranie dla dziecka. Wisiało nade mną więc pokazywałam mu mówiąc, że to tam jest. Ale zamiast konkretnych słów poczułam w ustach krew, która jak piana pieniła się i rosła. Nie mogłam jej z siebie wyrzucić. Facet mnie nie rozumiał. A ja im bardziej się wysilała to tej piany było więcej. W końcu udało mi się trochę z siebie wyrzucić i plamy kwri było wokół łóżeczka. Ale wciąż tego było dużo. Obudziłam się z kołataniem serca. Nie pamiętam zakończenia
  5. Dzięki Lamo, Bardzo Ci Dziękuję za interpretację. Rzeczywiście sen jest mocny w przekazie i długo nie mogłam go zapomnieć.... Pojawił mi się w specyficznym momencie w życiu, kiedy podejmuję nie raz trudne decyzje wbrew memu otoczeniu... Co za tym idzie sen jest mocny bo ma w sobie dwa aspekty, które odzwierciedlają sytuację w rzeczywistości jak i wewnątrz mnie samej. W zasadzie rzecz ujmując nastąpił taki rozpad, rozwidlenie (stąd pewnie dwaj dentyści). Mnie się zdaje, że sen, pokazuje mi wyraźnie co jest moim problemem gdzie powinnam szukać swoich rozwiązań a zarazem też widać jak to jest trudne stawić czoła Sadyście (w moim rozumieniu oczywiście). Najbardziej jednak przeraziła mnie krew w ustach. Miałam z tym problem ponieważ jest to dla mnie symbol życia tkwiący bardzo głęboko wręcz u sedna egzystencji. Gardło natomiast miejscem gdzie wyrażają się wszelkie zmiany emocjonalne, czy też życiowe. Jeśli w gardle zaczęło mi się to wszystko pienić to oczywiście zaczęłam myśleć o najgorszych scenariuszach (oj oj). Ale kiedy przeczytałam Twoją interpretację to uspokojona nieco i rozbawiona swoją logiką :D doszłam do wniosku, że masz sporo racji. Ale symbol mężczyzny to hmm można rozumieć w wieloraki sposób i co ciekawe też się zgadza z sytuacją życiową jak i emocjonalną. Kurcze. Już nie poproszę skrzydlatych o sny ..... :D Pozdrawiam M
  6. witajcie Długo sie zastanawiałam, czy opisać ten sen na forum. Zastnawiam się nad nim kilka dni. Szukałąm róznych powiązań i zastanawiałam się nad każdym detalem jaki zdołałam zapamiętać ale nie jest tego wiele. Jest to jdna scena ale dość zastanawiająca. Jestem w domu, swoim własnym ale mam gości. Mieszkanie jest przytulne, kolorowe i uporządkowane ale jakby nie do konca czuję się tam u siebie. Rozwieszam pranie na balkonie na wieszakach, które mogę regulowac. Nie rozwieszam ich sama. Pomaga mi kilka osób. Moje pranie jest czyste, porozowieszane tak, że wszystko ładnie wisi i pranie nie jest zgniecione. Moje ubrania rozwieszone przez inna oosbę były zwienięte w takie kokoniki i przypięte klamerkami do sznurka. (moje prawnie nie wymagałao klamerek). Pamietam, że zdziwiłam sie tym. Znajoma, która wieszala te pranie, mowiła, że inaczej sie nie da ich rozwiesić. W realu jest liderem innego zespołu i nie mam z nia styczności. Kokoniki były snieznobiałe i czyste ale zwinięte. Co o tym sądzicie? Mam parę pomysłow ale żadno nie trafia do mnie. Będę wdzięczna za pomoc
  7. mnie zastanawia ciągle czemu we sniach dominują u Ciebie zwierzęta i to tak syboliczne:)
  8. To Ciekawe Lamo. I ciekawe, że kruki:) Osobiście sen mnie się spodobał i to bardzo. Za chwilę wyjasnię dlaczego:) Otóż kruki w tym śnie pełnią szczególną rolę. Może nawet nie tyle co Opiekunow co Posłanników ważnej informacji. Zobacz zbierasz ich pióra ale nie jest to prezent. W tym strychu z brudnymi szybami dostajesz cos co ma byc przydatne. Może to też rodzaj podziekowania?. W kazdym razie te pióra to dla mnie niebagatelny dar. Do tego łasi sie jak kot. Jest z Tobą blisko Sen drugi z dziewczynką, która jest niwidoma. Przyszła mi na myśl, że ta dziewczynka to część Ciebie. Przyznała się do swojego ograniczenia i choć miałas ją zrzucić to przytuliłaś ją (zaakceptowałas) dlatego też zespoliła się z krukiem. Mogę sie mylić ale sen skojarzył mi sie z rodzajem takiej wiadomości dla Ciebie. Wiesz może o co chodzi?
  9. Przepraszam, że tak długo się nie odsywałam ale niestety nie zaglądam tu tak często jak bym chciała. Przeanalizwałam sen z każdej mozliwej dla mnie strony i doszłam do dwóch wniosków. 1. Sen mógł być podróża w głąb Twego wnętrza, gdzie zmierzasz się z włąsnymi emocjami. 2. Ten wymiar i wielowymiarowość snu jest zastanawiająca i może świadczyć i podrózy w inny świat. Zastanawia mie tylko jedno w tym wszystkim. Walczysz nie poddajesz się ale nie sluchasz głosu swej intuicji. To ciekawe bo wtedy wpędzasz sie w jeszcze wieksze tarapaty. Zastanów się z czym ostanio walczyłes albo miałeś jakieś problemy rozsterki bo wyraźnie coś uderzyło cię dośc mocno (splot słoneczny= emocje) Mogłabym dodać więcej ale nie jest to chyba takie konieczne.
  10. Hmm Twój sen ma niesamowity opis i naprawdę oddaje "ducha" tego snu. Mam wrażenie, że ten sen nie był tylko snem, obrazem, który dotyczy codzienności. Jest to niezwykły opis Twej walki wewnetrzenej a zarazem czegoś co nazywam podróżą. Byłeś w świecie, który coś miał ci pokazać. Jeśli chcesz postaram się szerzej zając Twoima snem.
  11. Heh ale też są tacy którzy daje wiele ciepla:) wiec róznie z tym jest
  12. Heh To fakt opiekunowie to nie sa aniołeczki gdzie kwitną serduszka wokół:D
  13. tak tak o niej;-) ma świetny głos ale co do jej wizerunku to już insza inszość
  14. zgodzę się z sosną.
  15. Dlatego warto być bardzo ostrożnym gdyż wszelkie interakcje z istotami duchowymi mogą skończyć się nie fajnie dla nas i naszego otoczenia. Nie wiem kto lansuje pogląd, że serce nas ochroni a miłość jest wszystkim itd. Jest to trochę pogląd oslepiający ludzi, którzy chcą w to wierzyć. Ok przyjmując takie założenie napewno możemy sobie jakoś pomóc ale nie jest to tarcza ochronna ani panaceum na wszystko co nas spotyka. Swego czasu doświadczyłam kilku rzeczy na które bym się nie odważyła. Pozwoliło mi to jednak ocenić swoje mozliwości oraz zrozumieć pewne zależności jakie panują po tamtej stronie. To prawda, że nie wszyscy są pełni miłości. Pułapka tkwi w ludzkiej naiwności. A potem zaczynają się problemy, zaczynamy się czuć źle itd. Jedynie co przychodzi mi na myśl to zdrowy rozsądek, myślenie nad konsekwencjami swoim czynów i ocena swoich możliwości.
  16. Kobiece krągłości można kochać lub nienawdzieć. Wszystko jest kwestią tego co lubimy itd. W chwli obecnej istnieje coś w rodzaju wojny na temat chudości kontra sylwetki która nie ma rozmiaru 0. Nie zastanawiam się nad tym co jest lepsze ale nad tym jak my sami sie z tym czujemy. Ostatnio oglądałam zdjęcia jakiejś piosenkarki, któa ważyła napewno ponad 100 kg a ubiera się tak jakby nie była przy kości kompletnie ignorując zasady dobrego smaku. Więc zastanawiam sie czy to jest naprawde takie seksy? Można sie ubrać naprawdę w taki sposób ze nawet ważąc stoo kilo mozna wyglądać apetycznie. Ja u Kobiet np uwielbiam tyłek i włosy. U mężczyzn cenie podobnie jak lama obręcz barkową. Zawsze to daje jakieś poczucie bezpieczeństwa:)
  17. noo dobry trop. Tym bardziej że spadająca winda to dla mnie symbol oczyszczania, gdzie będziemy zmuszeni spojrzeć w miejsca, których raczej nie chcemy ruzać Powodzenia;-)
  18. Hmm Bardzo ciekawe te sny. Szczególnie, że symbol zwierząt taki czy inny jest silnym przekazem dla naszej świadomości choć nie zawsze potrafimy go zrozumieć. Przyznam, że sen musiałam trochę zmielic kilkakrotnie by dojśc do sedna sprawy. Dla mnie najważniejszą sprawą tutaj jest sam fakt oderwania się od określonej ścieżki i pójście swoją drogą, na którą nie jesteś do końca przygotowana. Stałaś się niewidoczna jak duch a wiedźmy nie umiały cię sprowadzić z powrotem. Choć słyszano Ciebie to jednak nadal byłaś niewdoczna. To trochę jak bycie pomiędzy - jeszcze starym a nowym, co zmienia juz odrazu pewne części naszego życia ale jeszcze utrzymuje nas w znanym kręgu. Jednak już coś zaczęło się dziać i raczej nie ma ucieczki od tego. Potwierdzeniem są kolejne opisy snów, gdzie jesteś pewna pewnych spraw, ktore się już napewno nie wydarzą, (facet nie zastrzelił was). Ten brat chowający się za Tobą to taki strach, który czasem nas ogarnia przed nowymi wyzwaniami) a Siostra symbol mądrości, która bierze rzeczy tkaimi jakie są i tuli do siebie strach i oswaja się z nienzanym i tajemniczym. Bo własnie Symbol Sowy traktuję jako - tajemnicze i nieznane Ja, które gdzieś próbuje sie pokazać. Jest to symbol tajemnicy czegoś nienzanego a zarazem też zwraca uwagę na to by spojrzec na przeszłość zupełnie inaczej. Z dozą rozwagi oraz ostrożności gdyż nie mozna się poddawać lękom. Symbol Kobiety Sowy to przyszłość- coś co jest tajemnicze, ale i za razem mądre. To ty kiedy już oswoisz się z pewnymi sprawami i odnajdziesz się na swojej ścieżce nowej drodze. Mam nadzieję, że pomogłam;-)
  19. chyba ten cytat wezmę sobie do serca
  20. Hmm jak widać, każdy myśli coś innego hmm ale to ciekawe, że jeden symbol może mieć tak odmienne spostrzeżenia
  21. do autora postu
  22. Sandro coś czuję, że będę obserwować ten temat
  23. hmm mnie się to oko z czyms innym skojarzyło i zupełnie nie związane z żadnym bóstwem. Oko jakby nie patrząc ma różne znaczenie. Zazwyczaj można skojarzyć je z okiem opatrzności, czyli wszechobecnością Boga, bóstw itd itp. Jednak ja raczej widziala bym w tym oku nie tylko obserwowanie przez kogos ale raczej kojarzyło mi się z odrdzeniem. Oko horusa jest jego symbolem. Nie wiem co jest w kręgu Twego zainteresowania ale te oko przypomniało mi o tym, że wyraźnie czegoś szukasz jakiejś odpowiedzi na pewne pytania, czy tez zdarzenia. Z tym że mam wrażenie, że przy dozie ostrożności osiągniesz to co zaplanowałes. Pozdrawiam
  24. Witaj Hrefno Ktoś już mi wspominał o tym śnie, ale w związku z brakiem internetu, nie zaglądam na forum. Twój sen jest specyficznym obrazem Twej psychiki, która nie potrafi sobie poradzić z pewną sytuacją. (Asatryjskie symbole powinnym być dla Ciebie wskazówką) Coś wyraźnie Ciebie gnębi, do tego stopnia, że na "trupie" tej historii chcesz utkać coś pięknego i wspaniałego. Lecz jest to złudne trochę jak te śpiew kobiet wokół Ciebie. Czy nie chcesz czasem zagłuszyć w sobie prawdy o sobie nawet jeśli podana jest ci na tacy w postaci tej głowy? Głowa ucięta symbolizuje koniec pewnej historii. Ty to wiesz, ale czy przyjmujesz? Dlatego masz wrażenie, że sen będzie cię dręczyć rozbudowywał dopóki nie spojrzysz sprawie prosto w oczy. Mam nadzieję, że pomogłam. Pozdrawiam Vanilia
  25. Ostatnio często śni mi się ucieczka przed kimś. Tym razem sen na tyle mnie zaintrygował, że postanowiłam go tutaj zamieścić. Otóż śniłam że byłam w jakimś mieście. Było bardzo słonecznie. Kolorowe miasto, zmierzałam na dworze. Z kimś rozmawiałam nad rzeką na takiej dużej wydmie (facet o ciemnych włosach wyglądał jak z filmu mumia), nie wydawał mi się "dobrym", o czymś rozmawialiśmy i kiedy zniknął nagle na dole zobaczyłam stado (nie nie grupę ludzi) a stado żołnierzy wyglądających jak muszkieterowie. Wszyscy byli na czarno ubrani i mieli podobne płaszcze jak tamten. Poczułam, że muszę uciekać i tak robiłam. Gonili mnie wszędzie, ja kilkakrotnie skakałam do rwącej rzeki, potem skakałam z dachu na inne budynki czułam się jak akrobata. a oni byli dosłownie tuz za mną. Koniecznie chciałam dotrzeć do dworca, bo wiedziałam, że jak już tam dotrę to będzie dobrze, ale oni byli natarczywi. W pewnym momencie czułam, że jestem blisko, że jeszcze kilka ulic i będę.. kiedy zobaczyłam obok siebie dwóch takich. Namawiali mnie abym zaprzestała walki. A ja nie dawalam się biłam ich paskiem pejczem czymkolwiek co mialam w ręce a oni dalej mnie gonili. To wszystko działo się w pełnym słońcy, wokól żywej duszy. a ja bardzo walczyłam aby żaden mnie nie dotknął. W pewnym momencie poczułam, że mam tego dość, że jestem tym zmęczona i nagle pojawił się znowu ten facet. Powiedział, że musze ich zmylić jesli chcę wyjść z tego cało. Musze stanąć z nimi twarzą w twarz... Oki zgodziłam się, bo już miałam dość tej ucieczki. I on mi zrobił taką maskę, która wyglądała jak wielka blizna po oparzeniu na twarz. Gdy tylko im się ukazałam w tym ubraniu tamci znikneli. Wokól było taka szaro jak tuż po zmroku i spokojnie mogłam dotrzeć na miejsce przeznaczenia nie nękana przez nikogo. Czy ktoś może mi pomóc?