Virellion

Użytkownicy
  • Zawartość

    46
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Virellion

  1. Witam! Mam taki "nocny" problem Od jakiegoś czasu przyłazi do mnie inkub. Pierwszy raz to zbudziłam się jak już na mnie "siedział" i hmmy... konsumował i dusił, ale udało mi się go zwalić. Moje przerażenie było gigantyczne. Teraz udaje mi się go wypłoszyć już jak się zbliża (czuję jakby kot szedł po pościeli). Ale mimo palenia świeczek i kadzidełka nadal jest. Ale moja psychika poradziłaby sobie z inkubem który wpada na te wizyty. Gorzej, że mam wrażenie, a właściwie pewność że przychodzą jeszcze jakieś "cośki". Stukanie, pukanie, szuranie... I co najgorsze niczym nie uzasadniona panika (co noc większa), bo COŚ jest w pokoju. Pamiętam, że jako dziecko też zawsze chciałam zasypiać przy zapalonym na przedpokoju świetle, bo się bałam duszków. Teraz jakby to wróciło. Nie oglądałam żadnego horroru czy programu. Synek, który śpi ze mną w pokoju też się budzi w nocy z płaczem. Do tego, nie wiem czy to ma jakieś znaczenie, ostatnio często leje się u nas krew. Nie żeby strumieniami Po prostu praktycznie co drugi dzień ktoś z rodzinki u nas w domu czy na podwórku się czym rani. Lżej lub mocniej. Próbowałam sobie tłumaczyć "na rozum" że COŚKI co przychodzą karmią się moim strachem, ale nie pomaga. Próbowałam tez po przeczytaniu jednego z artykułów forum oczyszczać przed snem aurę. Nawet gruntownie posprzątałam pokój, czego z reguły nie czynię. I nic... A spać chodzę coraz później, żeby jak najszybciej zasnąć co i tak nie przynosi rezultatu. Może ktoś wie co to i jak się tego pozbyć? Dobra... dodam jeszcze że kiedy pisałam temat ktoś napadł i okradł moją babcię, która mieszka z nami. Może dramatyzuję i niepotrzebnie wiążę wydarzenia, ale chyba coś jest nie tak. i chyba bardzoo nie tak :(
  2. Dzień dobry Chciałabym prosić o wróżbę dotyczącą moich spraw zawodowych. Mam na imię Edyta, ur. 7 sierpnia 1985 roku. Pozdrawiam
  3. Tak nawiasem niektóre urządzenia "wariują" jak mają zbyt dobrej jakości baterie. Szczególnie te urzadzenia produkcji chińskiej.
  4. W tym przypadku ego jako samopostrzeganie siebie A myslę że w sumie najbardziej nie oburza że ktoś bierze zapłatę za pomoc, ale że to ustalona kwota. Raczej jestesmy przyzwyczajeni, że pomaga sie za "co łaska".
  5. Skróciłam troszkę... Pomagając komus bezinteresownie czujesz się lepszą koleżanką, lepszą siostrą, lepszym człowiekiem. Czujesz sie kimś lepszym dlatego że nie bierzesz pieniedzy za swój wysiłek. Generalnie korzystasz "podbudowując" sie... Chwilowo nie umiem inaczej tego ująć
  6. Nie ma czegoś takiego jak "bezinteresowna pomoc". Jak nie portfel to skorzysta ego...
  7. Czyli sposób 1 "po prostu rzuć". U mnie nie zadziałał :D myślę, że nie tylko u mnie. A czekać, aż będę "gotowa" rzucić w ten sposób mogłabym wiele lat, więc poszukuję "wspomagania" Tym razem korzystam z plastrów. Fakt, że głodu nikotyny nie odczuwam za bardzo. Ale jednak po tylu latach palenia mózg wytworzył odruchy bezwarunkowe zwiazane z paleniem. I to mi trochę doskwiera. Szept radziła żuć tatarak. Moja mama wąchała rozgniecione ziarnka pieprzu. Myślę, że czasem u niektórych łatwiej bedzie zastapić papierosowe rytuały jakimiś nieszkodliwymi. I własnie takich poszukuję :D
  8. Hej hej Chciałabym trochę odświeżyć temat. Początek roku to może nie tylko ja rzucam palenie Macie jakieś fajne sposoby na "uśpienie" nawyku zapalenia papierosa? Ja próbuję medytować najczęściej to działa. A może zna ktoś jakieś mudry które wspomogą moją baaaardzo silną wolę? ;)
  9. Dobry wieczór Kilka dni temu miałam sen o kociaku, ciągle o nim myślę i wszędzie widzę koty :D Ale do rzeczy. W moim snie znalazłam taką klatkę podróżną z kociakiem w środku i zabrałam ją do siebie. Nie wiem gdzie do siebie, bo to było kompletnie nieznane mi miejsce, ale czułam się zadomowiona. Kot w klatce miał nasypane trociny i leżał w nich, bardzo wychudzony i chyba trochę chory. Klatkę z kotem zabrałam do domu z mieszanymi uczuciami, bo z jednej str nie mogłam go zostawić samemu sobie, a z drugiej nie bardzo chciałam brać odpowiedzialność nad kolejnym zwierzęciem. Wstawiłam kotkowi miskę z kocią karmą i musiałam się zająć swoimi sprawami. Kociak był słaby, barwy takiej burej prążkowanej. Po pewnym czasie poszłam zajrzeć jak się kociak ma. I tu już "czuwała" przy mnie moja mama, ale nie jako osoba, a bardziej jakoś mentalnie czy coś. Otwieram klatkę a tam ten kociak leży połową ciałka w misce z karmą którą mu dałam. Przyglądam się a ta miska do połowy jest pełna jego moczu. A kotek jakby dychał ostatkiem sił. I się zbudziłam... Dodam, że straciłam pracę i rozważam zmianę miejsca zamieszkania i tak myślę czy to nie jest jakaś przestroga. Jeśli ktoś potrafi mnie naprowadzić na jakiś słuszny tor rozumowania to bardzo ładnie proszę
  10. LaMandragora naprawdę jest takie zjawisko? Jejku a ja już się zaczynałam bać, że moje dziecko takie agresywne cechy przez sen objawia...
  11. Off top Czarnobyla mi się podoba Ale tak właściwie z biologicznego punktu widzenia społeczeństwo jest coraz słabsze dzięki rozwojowi medycyny właśnie. Może to przykro zabrzmi ale dawniej śmiertelność wśród dzieci była dużo wyższa niż dziś, szczególnie noworodków. Umierały najsłabsze, najgorzej przystosowane, z najsłabszą odpornością. Przeżywały najsilniejsze. Dziś dzięki rozwojowi medycyny większość dzieci przeżywa, jest ratowana, wspomagana sztucznie itp... I te "słabe ogniwa" przekazują geny swoim dzieciom, a one swoim... Inna sprawa to mutowanie się bakterii z powodu nadmiernego korzystania z antybiotyków. "Niedojedzony" do końca antybiotyk pozostawia przy życiu tylko najsilniejsze bakterie - te się rozmnażają itd. Do czynników osłabiających należą też oczywiście wstrętne konserwanty. Ja synka zaczęłam wspomagać sokiem z malin. Wydębiłam od gospodyni wiejskiej wiem że ona nawozi je naturalnie i nie pryska. Do soku daje niewiele cukru. Mały co prawda pociąga nosem, ale przy takiej różnicy temperatury między domem a dworem to normalka. I nawet z lekkim kaszlem wysyłam go do przedszkola. Moja mama kaszel nam leczyła wspomnianym już tu sokiem z buraka. A moja babcia przewlekły suchy kaszel leczyła gotowanymi łodygami malin - tą wodą w której się gotowały. Ponoć działa świetnie. Trzymajcie się cieplutko :D
  12. U mnie z grubsza tradycyjnie popisowe danie, przygotowywane raz do roku i kojarzące mi się wyłącznie z Wigilią to taki kompot na rozgotowanych piernikach, z najróżniejszymi owocami i orzechami :D u nas po domowemu nazywany Mamałygą ;) jest przepyszny! Zawsze przygotowujemy go w ogromnym garze, takim kociołku a i tak znika w kilka dni ale jest dla niego ratunek - można go zamrozić i jest jak znalazł na Sylwka
  13. Spoko, nie o Reiki mi chodziło. Najłatwiej mnie to chwyta na dworze, czuje dobry prąd (nie wiem jak to inaczej nazwać) i otwieram się na niego a po chwili dopada się cóś innego, niefajnego. Choć to się zdarza tylko od czasu do czasu... Może jakoś się uodpornię z czasem...
  14. Dzięki Szepcie A swoją drogą jak to się robi, żeby "otworzyć" się tylko na dobrą energię, a tą negatywną odsiać?? Może naiwne pytanie, ale mi czasami nie wychodzi zbyt dobrze. Jeszcze raz dziękuję
  15. Hejo! To ponownie ja. Mam kolejną prośbę. Tym razem chodzi o mnie. Mam stan zapalny w pewnym hmmmy intymnym miejscu. Maści, kremy leki na razie nie pomagają. Płaczę z bólu. Lekarz mówi że trzeba czekać na poprawę, w razie co zmiana leków. Obawiam się że do tego czasu mogę zwariować. Do tego leczę zatoki antybiotykami, ale to już mija. chociaż coś się poprawia. Bardzo proszę o pomoc... Sama próbuję ziół i jakichś delikatnych leków. Ale na razie straszna lipa jest. Virellion
  16. "Kołysanki - utulanki" Magda Umer i Grzegorz Turnau -te są chyba najbardziej znane. Kołysanki mini - mini - ale mój maluch z tych lubił tylko ze dwie sztuki.
  17. Dziękuję serdecznie! :D ta 9 mi się podoba... :]
  18. To i mnie proszę zinterpretuj
  19. hehehe skąd ja to znam widzisz w głowie rysunek, jest idealny i niby prosty w założeniu, a tu rączki nie tak kreślą, ołówek nie tak rysuje i kartka też jakby wybrakowana... A rysunki są naprawdę ładne, staranne i z duszą. Świetne światło-cienie na twarzach.
  20. duszy to się może pozbywamy, ale charakterki to nam ostrzeją :D
  21. Heh to i ja mam braki :D Kiedyś za młodości (pięknej i burzliwej) wytatuowałam sobie smoka na ramieniu. I to niestety jest fakt, dziś wybrałabym inny wzór i inne miejsce ale to już raczej mój przyjaciel :D takie smoczątko do towarzystwa na dobre i złe :]
  22. To i ja się przyłączę :D Wszystkiego co najlepsze, spełniania marzeń i mądrości w korzystaniu z uroków życia!
  23. To ja tak podejdę do tematu z punktu patrzenia początkującej No więc czuję słyszę i rozmawiam z moim Przewodnikiem. I tu pojawia się to jedno małe ale znaczące "ale". Czuję i rozmawiam, ale chciałabym Go zobaczyć. Bardzo. Dlaczego? Ponieważ wydałby się bardziej "materialny", bardziej "prawdziwy". I może to przekonałoby mnie że nie wariuję tylko dojrzewam duchowo. Że to nie wyobraźnia się rozbujała a zmysły się wyostrzyły. I nie chodzi mi o to jak jest ubrany czy jakiego koloru ma skrzydła. Bo kolor skrzydeł i tak w jakiś nieokreślony sposób czuję. Chodzi o to by pozbyć się tego wyuczonego sceptycyzmu, zaufać sobie bardziej.
  24. Wszystkiego najlepszejszego!