Thornious

Użytkownicy
  • Zawartość

    2
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Reputacja

3 Neutral

O Thornious

  • Tytuł
    Ezo nowy

Uncategorized

  • Płeć
    Mężczyzna
  • Zodiak
    Rak
  1. Ano właśnie. Te przykłady, które przytoczyliście w mniej lub bardziej poprawny sposób nie mają nic absolutnie wspólnego z jakąś mistyczną energią kształtów, tak jak kto ktoś na początku wątku wspomniał. Z tą synestezją chodziło mi o to, że ktoś wcześniej wspomniał, że "widzi" energię przedmiotów. Zdarza się, że ludziom C dur smakuje pomarańczami, kolor czerwony brzmi fletem a zapach róż jest kwadratowy, więc i pewne konkretne kształty w mózgu mogą mieć jakieś odzwierciedlenie. Jednakże nie ma to nic wspólnego z jakimiś konkretnymi właściwościami przedmiotu, jedynie jest to interpretacja bodźca wizualnego przez mózg w jakiś dodatkowy sposób. Ale mogę się mylić, jak to jest w końcu z tą energią kształtów?
  2. Duchu, trochę namieszałeś. Po pierwsze, równanie E=mc2 wcale nie dowodzi, że czas jest względny. Natomiast jest to podstawowy postulat Ogólnej Teorii względności, więc powiedzmy, że każdy zrozumiał. Po drugie, to prawda, że masa posiada grawitację. Każda masa: planeta, ziarnko grochu, nawet ludzie. Ale to pole grawitacyjne wokół np. amuletu oddziałuje na tak niewielką odległość, że na pewno nie ono jest nośnikiem energii. Co do samej energii kształtu - ciekawe ujęcie. Fakt, każdy przedmiot promieniuje - jest to związane z jego fizyczną budową. Ale założenie, że różne kształty promieniują inaczej jest trochę niedorzeczne. Rodzaj promieniowania i jego natężenie jest zależne od pierwiastków, z których się składa i masy jaką posiada. No logiczne jest, że piramida promieniuje bardziej od krzyżyka na szyi, bo jest po prostu większa. Chyba, że dostarczy się dodatkowej energii z zewnątrz - jak w przypadku żarówki, niby mała ale świeci bardzo. Pod względem duchowym, fakt, że jakiś kształt (np. ankh, czy pentagram, czy krzyż, czy cokolwiek innego) posiada jakąś konkretną energię, którą posiada tylko dlatego, że ma konkretny kształt jest bzdurą. Ankh jest symbolem, nie dlatego, że ma energię, tylko ma energię, ponieważ jest symbolem. Ludzie gdzieś w starożytnym Egipcie, czy gdzie tam się on pojawił poraz pierwszy pewnie sobie pomyśleli: "Wymyślmy sobie symbol, który będzie odzwierciedlał dążenie do wiecznego życia, ciągłego cyklu śmierci i narodzin, dualizm świata, spotkanie nocy z dniem" itd. I wpadli na na świetny pomysł: symbol z pętelką, która może taki wieczny i nieskończony cykl symbolizować. Potem przez wieki ludzi wielbili ten kształt, malowali go, wykuwali w metalu, nosili na szyi, w uszach. Rozumiecie, do czego dążę? Sami nadaliśmy temu konkretnemu kształtowi znaczenie. Był przewodnikiem energii, którą sami w niego przelaliśmy. Tak naprawdę uważam, że każdy powszechny symbol ma jakąś energię, ale nie jest ona jego oryginalnie. Należy ona do ludzkości. Kubek, stół, czy firanka nie będzie miała takiej mocy i bzdurą jest wierzenie, że da się wykryć ręką kant stołu nie dotykając go. Owszem, da się go poczuć, jeśli jest naładowany elektrostatycznie (w tedy wolne elektrony przeskakują z powierzchni na rękę i możemy odczuwać obecność przedmiotu) albo nawet go usłyszeć poprzez echo. Ale ten stół poza szczątkowym promieniowaniem węgla w jego strukturze cząsteczkowej nie posiada absolutnie żadnej dodatkowej energii. No, może troche przekłamane, bo posiada energię potencjalną, czy kinetyczną, jeśli jest w ruchu. Ogólnie do czego zmierzam: możemy nadać energię kształtowi, ale kształt, tylko dlatego, że ma kształt nie może przekazać energii nam, bo jej nie posiada. Jeśli ktoś stwierdzi, że przecież widzi energię wokół kształtów i ten sam kszałt ma za każdym razem tę samą "barwę", to to się nazywa synestezja i niestety nie ma nic wspólnego z duchowością. Nie zrozumcie mnie źle, nie piszę tego, żeby kogoś obrazić. Połowę swojego życia szukam sposobu na transcendencję, ale irytujące jest czasem dla mnie, że ludzie wymyślają jakieś teorie i wierzenia, które z uduchowieniem nie mają nic wspólnego, a wzbudzają jedynie dyskusje. Owszem, dyskusje są dobre, ale mogą odwracać naszą uwagę od spraw ważnych.