ryba969

Użytkownicy
  • Zawartość

    41
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez ryba969

  1. 16 lipca 1966 roku grupa czterech nastolatków, dla rozrywki,postanowiła przeprowadzić seans spirytystyczny i wywołać ducha.Podeszli do sprawy bardzo poważnie zgromadziwszy wszystkie potrzebne przedmioty i przestudiowawszy dostępną literaturę na ten temat. Na miejsce owego seansu wybrali szczyt góry Wysoki Kamień, z uwagi na aurę tajemniczości jaką roztaczało to miejsce wokół siebie i zupełne odludzie. Seans odbył się dokładnie o północy. Celem było wywołanie ducha, związanego z miejscem w którym się znajdowali. Byli pewni, że nie wyjdzie z tego nic oprócz dobrej zabawy. Przeliczyli się. Tuż po zakończeniu seansu nagle ucichł wiatr. Letnie, ciepłe powietrze zamarło i zgęstniało. Nie poruszało się ani jedno źdźbło trawy, ani jedna gałązka. Nastąpiła głucha cisza. Ognisko, które rozpalili, zgasło nagle tak jakby po prostu ktoś je zdmuchnął.Przerażeni rzucili się do plecaków po latarki. W tym momencie usłyszeli szelest kroków. Coś lub ktoś zaczęło się poruszać biegiem, w szaleńczym pędzie, dookoła ich obozowiska. Łamiąc z trzaskiem gałęzie, poruszając krzaki, kołysząc mniejszymi drzewami. Świecąc latarkami w ciemnościach,w kierunkach skąd dobywały się te dźwięki widzieli tylko ruszające sięgałęzie i drzewa. Spanikowali. Rzucili się do ucieczki na oślep w dół zbocza. Do najbliższej wsi, Laskówki, dotarło tylko dwóch. Byli wykończeni,przerażeni i cali pokaleczeni nocnym biegiem po lesie. Nikt nie chciał im uwierzyć w to co opowiadali. Od razu wezwano milicję. Rankiem, po dwóch dniach od zdarzenia, rozpoczęto poszukiwania dwójki,która była w noc wywoływania duchów na górze i nie wróciła do tej pory.Trwały one sześć dni. Sześć dni w czasie których przeczesano góry nacałej szerokości, od Barda po szosę Kłodzko-Złoty Stok. Chłopaków nigdynie odnaleziono. Zostali uznani oficjalnie za zaginionych. Po tym zdarzeniu cała dwójka, która pozostała, miała co noc koszmary senne o swojej śmierci. W każdym śnie występowała niewyraźna, wysoka postać o imieniu Aargaroth (pisownia zachowana według wywiadu jednego zchłopaków dla gazety), która, jak mówili nastolatkowie, patrzyła sięjak umierają. Pierwszy z nich zniknął bez wieści 24 lipca, osiem dni po wydarzeniu,drugi zaś dwa dni później tj. 26 lipca 1966 roku. Nigdy ich nieodnaleziono. Od 16 lipca 1966 roku do czasów dzisiejszych istniejełącznie osiem udokumentowanych przypadków zaginięć osób, które były w dni poprzedzające zaginięcie na Wysokim Kamieniu. W większości byli to pracownicy leśni. Obecnie zbocza Wysokiego Kamienia porasta najgęstszyi najbardziej niedostępny las w całych Górach Bardzkich. Ci, którzywracają z góry, zawsze w dzień, opowiadają o niesamowitych rzeczach jakie dzieją się na samym jej szczycie. Jak do tej pory nikt nigdy niezdecydował się zostać tam po zmroku. Mówią, że strach ma wielkie oczy ale na Der Hohe Stein czuć nie tylko jego wzrok na sobie ale także dotyk? Nie jestem żadnym nawiedzonym "ewangelizatorem" czy jak im tam. I nie jestem przeciw spirytyzmowi i ezoteryce :D za: http://koniecswiata2012.blog.onet.pl/De ... 80112458,n tą historię można także znaleść na forum paranormalne.pl Dodam także że ok 100 - 200 m od mojego obecnego domu dawniej straszyło , jednak przestało po śmierci dwóch osób (obie się powiesiły)
  2. Kryształowe czaszki Tajemnicze kryształowe czaszki od dawna intrygują i zadziwiają, bo nikt tak naprawdę nie zna o nich całej prawdy. Choć pojawiły się głosy, jakoby dwa egzemplarze znajdujące się w europejskich muzeach były współczesnymi falsyfikatami, nie wszyscy zgadzają się z tą teorią twierdząc, że czaszki rzeczywiście wywodzą się z Ameryki Środkowej. I choć nikt do końca nie wie, w jaki sposób powstały, ani też jaki był ich pierwotny cel, wydaje się, że odpowiedź kryje się nie na obcej planecie, czy Atlantydzie, gdzie poszukiwano ich twórców, ale w micie o stworzeniu starożytnych Majów? Święte albo obce? Choć napisano już bardzo wiele książek i artykułów na temat kryształowych czaszek, tylko kilka osób podjęło próbę wyjaśnienia zagadki ich pochodzenia i celów, do jakich zostały stworzone. Dla niektórych czaszki stanowią XIX-wieczne falsyfikaty, dla innych są wytworami technologii obcych, zaś jeszcze inni widzą w nich pozostałości po zaginionej ziemskiej cywilizacji. Tymczasem prawda leży jak zwykle gdzieś pomiędzy. Prawdopodobnie jednak najbardziej wiarygodne wyjaśnienie mówi, że są one tworem starożytnych kultur (głównie Majów), które kwitły na terenie Centralnej Ameryki. Czy mogły to być najważniejsze i otaczane największym kultem przedmioty, którym poświęcano kompleksy świątynne? Mity o kryształowych czaszkach bardzo silnie przemawiają do wyobraźni, jednak zdaje się, że często są to opowieści nazbyt dobre, aby mogły być prawdziwe. Inspirując się starożytnymi dziełami angielski artysta Damien Hirst skoncentrował swą ekspozycję z 2007 roku na platynowej czaszce pokrytej w sumie 8601 diamentami. W odlewie ludzkiej czaszki naturalnej wielkości tkwił ponadto duży diament sam wart ponad 4.2 mln dolarów. Było to najdroższe dzieło sztuki, jakie kiedykolwiek wykonano a Hirst oceniał jego wartość na ok. 20 - 30 mln dolarów. Czaszkę odsprzedano potem anonimowym nabywcom za ok. 100 milionów dolarów. Same kryształowe czaszki pojawiły się także w przemyśle filmowym wplecione w scenariusze filmów przygodowych i fantastycznych (takich jak ?Indiana Jones" czy ?Stargate"), które oparto na istniejących już przypuszczeniach mitach i legendach. Jedna z czaszek została nawet ubezpieczona przed 30 laty na sumę pół miliona dolarów, jednakże na pytanie czym właściwie są nie odpowiedziano w pełni do dziś. Czaszka o nazwie Sha-Na-Ra (lub Shanara), którą charakteryzują rozwinięte kości policzkowe... Ich droga ku sławie zaczęła się w latach 80-tych ubiegłego wieku, kiedy Joshua Shapiro spotkał się z Sandrą Bowen i Nickiem Nocerino, w których posiadaniu znajdowała się czaszka o nazwie Sha-Na-Ra. Wkrótce Shapiro docierał do innych czaszek o nazwach takich jak Kryształowa Czaszka Majów, Czaszka Mitchella-Hedgesa czy Teksańska Kryształowa Czaszka. W marcu 1989 roku ukazała się książka wspomnianej trójki o nazwie ?Mysteries of the Crystal Skulls Revealed" (?Tajemnice kryształowych czaszek wyjaśnione"), która uruchomiła machinę, dzięki której autorzy mogli zobaczyć jeszcze kilka innych egzemplarzy, takich jak Windsong, Rainbow, Madre, Synergy czy Skully lub ET. ET (która to nazwa jest synonimem istoty pozaziemskiej) to ciemna kwarcowa czaszka, którą na początku XX wieku znaleziono w Ameryce Środkowej, zaś jej nazwa wynika z tego, że podłużny kształt sprawia, że przypomina ona nieco istotę z kosmosu. Egzemplarz ten należy do prywatnej kolekcji Joke Van Dieten, która jeździ po świecie w celu dzielenia się z innymi leczniczą energią, którą według niej dysponuje czaszka. Do dziś pojawiło się ich na świecie bardzo wiele, jednak znaczna większość to czaszki tzw. drugiego sortu będące współczesnymi kopiami znajdującymi się w posiadaniu osób używających ich do tak podejrzanych ezoterycznych praktyk jak uzdrawianie, medytacja czy channellingi. Mimo to wydaje się, że istnieje jeszcze jedna grupa czaszek znacznie starszych i o nieznanej proweniencji, o których pochodzeniu świat nie wie prawie nic. Tylko dwa egzemplarze stanowią eksponaty muzealne (jedna z Paryża, druga z Londynu). Kontrowersje, podróbki i Boban Czaszka o nazwie ET Kryształowa czaszka należąca do British Museum stanowi jeden z najpopularniejszych eksponatów. Obok niej widnieje tabliczka z napisem, który mówi nam, że ?pierwotnie uważana była ona za dzieło Azteków, jednakże najnowsze badania wskazują na jej europejskie pochodzenie". Muzeum nabyło okaz w 1897 roku za 120 funtów od nowojorskiego Tiffany & Co. Nie wiadomo do końca w jaki sposób weszła ona w ręce amerykańskich jubilerów, choć spekuluje się, że odkupiono ją od meksykańskiego żołnierza. W 2004 roku prof. Ian Freestone z University of Wales zbadał czaszkę dochodząc do wniosku, że została ona wycięta z bloku kryształu a następnie wypolerowana na kole, które to jak wiemy nie było znane Aztekom. Freestone twierdził ponadto, że była to rzeźba współczesna, z pewnością pochodząca z epoki postkolumbijskiej a ponadto stworzona z materiału, który wykorzystywano powszechnie w Brazylii, nie zaś w Meksyku - ojczyźnie Azteków. Uczony zauważył ponadto, że czaszka zawierała niewielkie ?pęcherzyki", które sprawiały, że wyglądała nieco bardziej ?topornie" niż przedmioty wykonane z kryształu, które pozostawili po sobie Aztekowie. Mimo to, choć według Freestone'a istniały silne przesłanki wskazujące, że londyńską czaszkę wykonano w XIX wieku na Starym Kontynencie, brak było twardych i ostatecznych dowodów, które przesądzałyby sprawę. W ostatnich latach sprawą tego, w jaki sposób muzeum nabyło czaszkę zajęła się dr Jane MacLaren Walsh dochodząc do wniosku, że egzemplarz z Londynu oraz drugi, który znajduje się w Paryżu zostały zakupione z jednego źródła, a dokładnie od Eugene'a Bobana. Był to kontrowersyjny kolekcjoner prekolumbijskich artefaktów oraz handlarz antykami, który działał głównie na terenie stolicy Meksyku w okresie 1860-80. Mimo to nie ma jednoznacznych dowodów wskazujących, że to właśnie od niego czaszkę nabyli Nowojorczycy. Mimo to w przypadku kryształowej czaszki z Francji taki dowód istnieje, gdyż w 1878 roku podarował ją muzeum kolekcjoner Alphonse Pinart, który kupił ją właśnie od Bobana. Z kolei jego katalog z 1881 roku zawiera kolejną czaszkę w cenie 3500 franków, która stanowi najdroższy ze znajdujących się tam przedmiotów. Prawdopodobnie nigdy jej nie sprzedał wskutek czego wysłał ją na aukcję do Tiffany'ego. Wiedząc o tym Walsh doszła następnie do wniosku, że czaszki nie były jednak prawdziwymi azteckimi tworami, bowiem wykonano je w Niemczech w okresie od 1867 do 1886 roku, gdyż tylko w tym kraju istnieli rzemieślnicy posiadający umiejętności pozwalające im na stworzenie czegoś podobnego. Choć Boban rzeczywiście był kontrowersyjną postacią nie był oczywiście oryginałem na polu tysięcy działających wówczas kolekcjonerów i handlarzy, którzy uzupełniając swe zbiory przyczyniali się niekiedy do zatargów o eksponaty, które ciągną się po dziś dzień. Eugene Boban przy kramiku z cudami... Mimo wszystko nie ma najmniejszych dowodów na to, że Boban zamówił swe czaszki u Niemców. Logiczne jest z kolei rozumowanie, że skoro działał on w Meksyku, to zapewne tam je nabył. Jeśli były to dzieła starożytnych to mógł dotrzeć do nich za pośrednictwem targu antyków w stolicy. Mimo to część naukowców zdaje się przychylać do niemieckiego scenariusza, na który obecnie nie ma nadal dowodów. Dlaczego tak się dzieje? Być może powodem jest uniknięcie żądań ze strony meksykańskich władz, które nie zwracają uwagi na eksponaty uważane za falsyfikaty. Jeśli chodzi o kwestię wykonania czaszek sam prof. Freestone (który badał i londyński i paryski egzemplarz) wskazał na fakt, że wykorzystanie do ich polerowania koła nie oznacza wcale, że są one współczesnymi falsyfikatami. Choć zarówno on, Walsh jak i inni twierdzą, że większe jest prawdopodobieństwo mówiące, że to twory z epoki postkolumbijskiej, eksperci tacy jak prof. Michael D. Coe z Uniwersytetu Yale kwestionują pogląd jakoby użycie koła wskazywało otwarcie na współczesny rodowód czaszek. Mówi on, że choć przyjęto, że żadna z cywilizacji prekolumbijskich nie używała koła, nowe dowody wskazują na coś innego. Przy pomocy obrotowego urządzenia wykonano zapewne takie przedmioty jak cieniutkie obsydianowe kolczyki. Ksiązka ?The Mystery of the Crystal Ckulls" (?Tajemnica Kryształowych Czaszek") cytuje słowa Coe'a odnośnie sposobu badania czaszek: ?Ludzie, którzy siedzą w laboratoriach nie znają pełnego zakresu kultury, z jaką mają do czynienia. Właściwie to nie wiemy bardzo wiele o tych kulturach, choć zdaje nam się odwrotnie. Ludzie muszą na nowo zdefiniować swoje pojęcie o nich." Podczas gdy Walsh i jej koledzy widzieli w Bobanie szarlatana, nie zwracali uwagi na fakt, że posiadał on również oryginalne starożytne eksponaty oraz kolekcję rzadkich kodeksów oraz wczesnych meksykańskich manuskryptów, którym poświęcił nawet pracę pt. ?Dokumenty do historii Meksyku" z 1891 roku. Co więcej, włączał się on osobiście w walkę z falsyfikatami i oszustami, wypowiadając się przeciwko ich handlowi na ulicach stolicy. Czy umyślnie strzeliłby sobie w stopę sprzedając w swym katalogu fałszywe czaszki? Pogłoski dotyczące ?niemieckiego śladu" w aferze czaszkowej oraz jego niemoralnych zachowań pochodzą w znacznej części z listu sporządzonego przez jednego z jego konkurentów, Wilsona Wilberforce'a Blake'a. Pisze on w nim dlaczego to od niego powinno nabywać się eksponaty, zaś Boban przedstawiany jest jako oszust, który sprzedaje fałszywe czaszki wykonane w Niemczech. Nie udało się jednak udowodnić żadnego z tych oskarżeń, zaś Blake miał jawne powody, aby przykładać swe cegiełki do złej renomy Bobana. Chciał po prostu zająć jego miejsce na rynku. Podsumowując, Walsh udało się odkryć, że Boban posiadał czaszki, które następnie sprzedał, jednakże co do ich niemieckiego pochodzenia pojawiły się pewne podejrzenia. Niestety historia o oryginalnych kryształowych czaszkach potraktowana została przez naukę w sposób typowy dla zagadnień dotyczących anomalnych znalezisk, które spycha się zwykle na bok nazywając je falsyfikatami. Archeologiczne spekulacje i targi Charakterystyczna czaszka znaleziona przez Mitchella-Hedgesa Czy oryginalne kryształowe czaszki były rzeczywistymi znaleziskami archeologicznymi? Jak wskazał Morton i Thomas, eksponaty Bobana pojawiły się na rynku, kiedy zaczęto przeprowadzać prace wykopaliskowe w Teotihuacan. Wiadomo, że odwiedził on to miejsce w towarzystwie Leopoldo Batresa, inspektora zabytków, o którym Blake również miał bardzo niepochlebne zdanie. Jednak czy Boban wywiózł czaszkę z Teotihuacan? Jeśli tak, to i Batres miał w tym swój udział. W tamtych czasach połowa znalezisk kończyła na czarnym rynku. Wiadomo nawet, że ofiarą tej tendencji padł sam Howard Carter w czasie badania grobowca Tutenchamona. akkolwiek by nie było wydaje się, że logiczniejsza wydaje się wersja mówiąca, że kryształowe czaszki z Londynu i Paryża pochodziły z wykopalisk aniżeli zostały wykonane przez bliżej nieokreślonych rzemieślników z Starego Kontynentu. Nie da się jednak w stu procentach potwierdzić, że którakolwiek z nich została znaleziona w czasie prac archeologów. Wyjątkiem jest tzw. Czaszka Mitchella-Hedgesa (nazwana tak po jej odkrywcy), która (jeśli wierzyć ?oficjalnej" wersji) nie pochodzi najprawdopodobniej z czarnego rynku handlu antykami. Egzemplarz, o którym tu mowa uważany jest za najpiękniejszą i najbardziej skomplikowaną ze wszystkich czaszek, gdyż składa się z dwóch części - czaszki oraz oddzielonej od niej ruchomej żuchwy. Stała się znana odkąd znany pisarz Arthur C. Clarke wykorzystał ją jako logo swego programu telewizyjnego. Jej oficjalna historia mówi, że znaleziono ją w ruinach miasta Lubantuun w Belize (ówczesnym Brytyjskim Hondurasie) w 1924 roku podczas prac wykopaliskowych. Mimo to podważa się tę wersję. ?Czaszka przeznaczenia" - jak określał ją sam Mitchell - Hedges nie była jednak znana aż do 1931 roku. W swej autobiografii pisze on, że czaszka ?wykonana została z czystego kryształu i zgodnie z opinią naukowców jej stworzenie musiało zabrać 150 lat. Pokolenie po pokoleniu spędzało swój żywot na mozolnym polerowaniu piaskiem kryształowego bloku, aż powstała z niego czaszka. Ma ona co najmniej 3600 lat i zgodnie z legendą używana była ona w czasie ceremonii przez wielkiego kapłana Majów. Mówiło się, że gdy zsyła on przy jej pomocy na kogoś śmierć, ta niechybnie następuje. Opisywano ją jako wcielenie zła." Bez wątpienia celem autora było wzbudzenie strachu przez nieczystymi mocami czaszki. Mimo to Mitchell-Hedges skojarzył czaszkę z 1600 r. p.n.e. z Majami, których wówczas jeszcze nie było. Zauważając jednak, że poszukiwał on także Atlantydy wiele osób uznało, że musi być to pozostałość wcześniejszej cywilizacji, czego bardziej krytyczni odbiorcy raczej do siebie nie dopuszczali... Kryształowe dziedzictwo Mike Hedges - znalazca jedynej czaszki z oddzielną żuchwą Dziś istnieją cztery główne teorie dotyczące wieku i pochodzenia czaszek - bardziej fantastyczne i bardziej przyziemne. Według pierwszej są to twory pozaziemskiej techniki, według drugiej pozostałości zaginionej dawno ziemskiej cywilizacji (np. Atlantydy). Obie te teorie upatrzyli sobie zwolennicy New Age, dla których czaszki mają szczególne znaczenie symboliczne. Jeszcze inni uważają je za współczesne podróbki wywodzące się z XIX-wiecznych Niemiec, jednak najbliżej prawdy wydaje się być czwarta z teorii. Cały problem z kryształowymi czaszkami tkwi właśnie w krysztale. Kwarc bowiem się nie starzeje, nie koroduje, nie eroduje, nie rozkłada się, ani nie zmienia w jakikolwiek inny sposób wraz z biegiem lat. Zatem nawet jeśli czaszki liczą sobie setki a nawet tysiące lat wyglądają w miarę ?nowe". Nie da się również określić ich wieku przy pomocy datowania radiowęglowego, zaś poszukiwanie nowych sposobów, aby tego dokonać zwróciło uwagę na znaczenie koła w procesie ich tworzenia, co stało się głównym argumentem przeciwko ich starożytnemu pochodzeniu. Wspominany już Michael Coe odrzucił teorie naukowców, którzy w zaciszu laboratoriów próbowali podkopać autentyczność czaszek. Co ciekawe, jedna z nich, należąca do meksykańskiego kolekcjonera ma na swym czubku krzyż i wykazuje podobne ślady obróbki ?na kole". Ponadto umieszczony na niej znak ?1571" uznawany jest za autentyczny, co również wyklucza stwierdzenie, że wszystkie czaszki starszej generacji zostały wykonane w Europie w XIX wieku. Wydaje się, że Coe miał racje mówiąc, że Majowie wydawali się posiadać mistrzowskie uzdolnienia do obróbki kryształu. Jednak nie tylko Majowie byli jedyną cywilizacją, która opanowała do mistrzostwa obróbkę kryształu. Książka ?The Crystal Sun" autorstwa Roberta Temple'a promowana była w następujący sposób: ?W oparciu o 33 lata badań i poszukiwań prowadzonych w muzeach całego świata od Sztokholmu po Szanghaj, Ateny i Kair Robert Temple zrekonstruował całkowicie zapomnianą historię - historię techniki oświetleniowej u starożytnych. Zaczyna się ona około 2600 r. p.n.e. w Egipcie..." Przygoda Temple'a rozpoczęła się po rozmowie z Arthurem C. Clarkiem na temat Czaszki Mitchella-Hedgesa. Wkrótce od innego brytyjskiego naukowca, Dereka Price'a (najbardziej znanego ze swych prac odnośnie mechanizmu z Antikythery), dowiedział się on o istnieniu tzw. soczewek Layarda - kolejnego dowodu na umiejętność naszych przodków związane z obróbką kryształu. W połowie XIX wieku angielski archeolog Sir John Layard prowadził badania w pobliżu ruin Babilonu i Niniwy. W 1850 roku w czasie prac prowadzonych w sali tronowej pałacu asyryjskiego króla Sargona II odkrył on soczewkę, która wywodzi się z okresu 721-705 p.n.e. i obecnie również znajduje się w British Museum. Na swej stronie internetowej Temple odnotował, że babilońskie soczewki, mimo ich złego stanu były niezwykłym wynalazkiem, zaś współcześnie technika ich wykonywania pojawiła się dopiero ok. 1900 roku. Najbardziej zdumiewało, że technika ich wytwarzania znana była już w VIII wieku p.n.e. Mimo to żaden z naukowców nie przyznał temu odkryciu większej wartości. ?Dlaczego?" - pyta Temple. ?Dzieje się tak ponieważ (tak jak w przypadku kryształowych czaszek) establishment wierzy, że wykonywać podobne przedmioty jesteśmy w stanie dopiero od XIX wieku. Mimo to archeolodzy nie zaprzeczają istnieniu soczewek w starożytności, co widać m.in. w studium autorstwa George'a Sinesa i Yannisa A. Sakellarakisa (American Journal of Archaeology, t. 91, nr 2, kwiecień 1987), gdzie padają słowa: ?Dowody wskazują na to, że soczewki były szeroko rozpowszechnione na całym starożytnym Bliskim Wschodzie oraz w basenie Morza Śródziemnego od kilku tysięcy lat. Znane jest ich wykorzystywanie w Grecji jako metody rozniecania ognia oraz jako szkieł powiększających do badania autentyczności pieczęci.? Uczeni przypatrują się czaszkom W 1936 roku uznany antropolog G.M. Morand oraz Adrian Digby (przyszły kustosz wydziału etnologii w British Museum) przebadali czaszkę Mitchella-Hedgesa i doszli do wniosku, że nie jest to dzieło współczesnych. Digby pisał: ?w obu przypadkach [gdyż panowie badali także londyńską czaszkę] nie natrafiono na żadne dające się zidentyfikować ślady narzędzi i można być pewnym, że żaden z tych okazów nie został wykonany przy pomocy stalowych narzędzi. Zęby czaszki nie noszą także śladów obróbki na tradycyjnym kole, co mogłoby zdradzać ich współczesne pochodzenie.? W magazynie ?Man? z lipca 1936 roku pisali oni ponadto, że oddzielona od reszty żuchwa czaszki wymagała od twórcy (kimkolwiek był) wielu setek jeśli nie tysięcy godzin dodatkowej pracy a także musiał pojawić się ważny powód jej wykonania i to ważniejszy niż względy artystyczne. W 1964 roku Anna ?Sammy? Mitchell-Hedges ? adoptowana córka odkrywcy, w której rękach znajdowała się czaszka, pożyczyła ją znanym ekspertom ds. sztuki i renowacji, Frankowi i Mabel Dorlandom. Ci wykonali wiele fotografii czaszki pod różnymi kątami oraz wykonali jej trójwymiarowy model. Anna Mitchelle Hedges z odziedziczoną czaszką Dorland odkrył, że efekty optyczne produkowane przez czaszkę powstają dzięki metodzie, którą użyto do jej produkcji, co z kolei pozwoliło mu jeszcze bardziej docenić precyzję jej twórców. Dostrzegł on, że w górnej części czaszki znajdowało się coś w stylu ?okładziny?, która sprawiała, że zachowywała się ona jak szkło powiększające. Z kolei jej tylna część przewodziła światło przez oczodoły znajdujące się z przodu i choć nie dało się dostrzec, co dokładnie znajduje się za czaszką, każdy kto w nią patrzył mógł dostrzec spektakularną serię obrazów, które wydawały się pojawiać w jej wnętrzu. Ostatecznie Dorland odkrył dwa otworki w podstawie czaszki, które pozostawały niewidoczne, gdy znajdowała się ona w normalnej pozycji. Była to druga obok ruchomej szczęki wskazówka, że czaszka nie była tylko dziełem sztuki, ale dodatkowo spełniała pewne funkcje. Można było ją poruszać dając osobom ją obserwującym wrażenie, że czaszka ?mówi? a ponadto dokonywać w ich kierunku projekcji określonych obrazów. W grudniu 1970 roku Dorland zabrał czaszkę na badania do laboratoriów Hewlett-Packard w Santa Clara (Kalifornia), które w tamtym okresie były jednym z najbardziej zaawansowanych centrów pod względem technologii komputerowych i elektronicznych. Technicy z laboratorium mieli doświadczenie w produkcji precyzyjnych kryształów kwarcu, które wykorzystywano w różnego rodzaju urządzeniach. Oznaczało to, że mogli oni dokonać interesującej oceny sposobu wykonania kryształowej czaszki. Jeden z testów wykazał, że ta wykonana została z jednej części kryształu (razem ze szczęką), zaś pracownicy laboratorium orzekli, że nie byliby wstanie wykonać jej przy pomocy dostępnych wówczas metod. Ich analizy wykazały, że do produkcji czaszki wykorzystano trzy metody produkcji, co mogło wskazywać, że była dziełem trzech generacji rzemieślników, co z kolei wskazywało, że mogła powstawać przez okres 60-70 lat (co stanowiło połowę jej wieku według Mitchella ? Hedgesa). Kryształowa czaszka z British Museum w czasie badań (Fot. British Museum) Jednak to, że trzy pokolenia rzemieślników pracowały dzień w dzień nad stworzeniem czaszki nie wydawało się być wiarygodnym scenariuszem, stąd też wysunięto twierdzenie o ?nieznanej technologii?, którą wkrótce zaczęto łączyć z przybyszami z kosmosu lub przedstawicielami minionych choć wysoce zaawansowanych ziemskich cywilizacji (z Atlantydą na czele). Oczywiście był to koronny argument Mitchella-Hedgesa stanowiący według niego fizyczny dowód na istnienie przedpotopowych ludów stojących na wysokim stopniu rozwoju. Larry LaBarre był jednym z techników pracujących w laboratorium Hewlett-Packard na dekadę po testach czaszki, które miały miejsce w roku 1970 dodał do swych pierwotnych obserwacji, że kwarc jest materiałem niezwykle twardym zyskując 9 na 10 w skali twardości Mohsa, co oznacza, że można go obrabiać jedynie przy pomocy diamentu. Ponadto kwarc, mimo tego, że stanowił jednolitą bryłę, składał się wewnętrznie z trzech lub czterech zróżnicowanych warstw. Ich obróbka byłaby niezmiernie trudna, bowiem rzemieślnik natrafiający na nową warstwę mógł zniszczyć kryształ działając nieostrożnie. Jako miejsce pochodzenia materiału na czaszki LaBarre sugerował hrabstwo Calaveras w Kalifornii, jednakże ekspert w tej dziedzinie, Allan Jobbins, który zajął się czaszkami na potrzebę kultowego programu telewizyjnego Arthura C. Clarke?a twierdził, że pochodzi on z Brazylii. Kryształy i symbole Czaszka przesłana przez anonima Do Smithsonian institute w 1992 wg notki została kupiona w meksyku w latach 60 XX wieku W ostatnich latach wzrosły kontrowersje na temat pochodzenia i przeznaczenia czaszek. Podczas gdy nadal nie wiadomo, czemu mogły służyć powstaje kilka pytań, które mogą rzucić światło na tą kwestię. Rozpatrując je jako archeologiczne znaleziska trudno wskazać na ich możliwe przeznaczenie, choć z drugiej strony archeologia nie zwróciła na nie dostatecznej uwagi na sprawę, co dało wielu ludziom (w tym laikom i głosicielom ezoterycznych prawd objawionych) wolne pole do snucia wszelkiego rodzaju spekulacji, z których jedne były czasem dziwniejsze od drugich. Jak już zostało powiedziane, Mitchell-Hedges wierzył, że gdy kapłani Majów chcieli spowodować czyjąś śmierć wykorzystywali do tego czaszkę. Twierdził on ponadto, że ci, którzy nie wierzyli w jej moc mogli również być narażeni na niebezpieczeństwo, zaś spadkobierczyni czaszki, Anna Mitchell-Hedges powiadała nawet, że czaszka ?mówi? do niej. W ostatnich czasach wiele osób próbowało wykorzystywać czaszki jako ?urządzenia? lecznicze lub wspomagające medytację. Wiele z nich mówiło o doświadczanych wizjach, w których często pojawiały się sceny z życia dawnej cywilizacji, które najczęściej jednak diametralnie się od siebie różniły... Mimo wszystko niektórzy pokusili się o próbę dostarczenia odpowiedzi na pytania dotyczące prawdziwego przeznaczenia kryształowych czaszek. Musimy znaleźć jednak punkt odniesienia, za który przyjmijmy cywilizację Majów, która istniała jeszcze czterysta lat przed tym, jak odkryto czaszki. Jedna z propozycji wysunięta została przez amerykańskiego archeologa prof. Sylvanusa G. Morleya, który twierdził, że w świecie Majów czaszka była symbolem liczby 10, a ich kryształowe odpowiedniki mają wymiar matematyczny. Mimo tego, że teoria ta wydaje się być ciekawa, nie zbliża nas ani o krok ku zrozumieniu prawdziwego przeznaczenia kryształowych czaszek, choć pokazuje, że w świecie Majów symbolika czaszki była niezwykle ważna a ich kamienne przedstawienia odnajdywano w całym rejonie, gdzie kiedyś kwitła ich kultura. Ich przykłady możemy napotkać w świątyniach w Palenque i Tikal. W obu przypadkach czaszki umieszczono na szczycie rzędu schodów, które prowadziły do pomieszczenia będącego najprawdopodobniej kaplicą. Kamienną czaszkę odnajdziemy także u wejścia do groty pod Piramidą Słońca w Teotihuacan, jednakże najwięcej z nich odnaleziono w tzw. Tzompantli (tzw. Miejscach czaszek), z których najsłynniejsze znajduje się w Chichen Itza Czaszki w mitologii Majów To, że na ziemi Majów odkrywano czaszki świadczy o tym, że pochodzenie reszty może być podobne. Tzw. Czaszka Majów oraz Ametystowa Czaszka odnalezione zostały rzekomo w Gwatemali na początku XX wieku. Ametystowa Czaszka wykonana jest z fioletowego kwarcu i choć drugi z egzemplarzy jest przezroczysty, to mimo wszystko są one bardzo do siebie podobne. Tak jak w przypadku czaszki Mitchella-Hedgesa były one badane w laboratorium Hewlett-Packard i tak samo orzeczono, że do ich wykonania konieczna była wielka precyzja rzemieślnika, który musiał zważać, aby kryształ nie pękł w czasie obróbki. Kolejna ważna informacja pochodzi od Nicka Nocerino, który twierdził, że w czasie podróży po Meksyku w 1949 roku spotkał się z szamanem, który to z kolei zaprowadził go do kapłana, który upoważniony był do sprzedaży kryształowych czaszek należących do wioski, gdyż jej mieszkańcy potrzebowali pieniędzy na jedzenie. Nocerino nie kupił ich, ale się im przyjrzał. Stało się jednak jasne, że ktoś wystawiał je wówczas na sprzedaż, zaś proceder, z którym się spotkał zapewne występował wcześniej, gdyż wiadomo było od dawna, że wioski potomków Majów były ?finansowo wspierane? przez handlarzy antykami. Jeśli było to powszechne, to Boban, którego oskarżano o zamawianie czaszek w Niemczech nie musiał się zbytnio natrudzić, aby je zdobyć. Pojawia się zatem jedno logiczne rozwiązanie, które mówi, że czaszki pochodzą zapewne z Centralnej Ameryki i zostały przez kogoś zakupione a następnie w jakiś sposób wydostały się na światło dzienne, choć w większości przypadków jakiekolwiek ślady uległy zatarciu. Kryształowa czaszka przechowywana w muzeum w Paryżu Jeśli jednak rzeczywiście pochodzą one z Ameryki Centralnej, to jaką rolę spełniały w życiu jej mieszkańców? Faktem jest, że w świętych miejscach, takich jak Lubantuun (gdzie swą czaszkę znalazł rzekomo Mitchell-Hedges) znajdowały się Tzompantli, które formowały część kompleksu świątynnego, który sam w sobie był trójwymiarowym odzwierciedleniem mitu o stworzeniu. Mówi on, że podczas gry w piłkę bogowie bliźniacy zaniepokoili panów Xibalby ? świata podziemi. Przywołali ich oni do siebie pytając o powody niegodnego zachowania a także stawiając ich przed serią prób. Kiedy nie zdołali ich przejść zabito ich i pochowano w Xibalbie. Starszy z bliźniaków został ścięty, zaś jego głowę powierzono na drzewie jako ostrzeżenie, dla każdego kto ośmieliłby się iść w ich ślady. Mimo tego ostrzeżenia córka jednego z panów Xibalby udała się na miejsce, aby odwiedzić ściętą głowę, która następnie przemówiła do niej. Wskutek dalszych okoliczności kobieta zaszła w ciążę? Miejscem, gdzie umieszczano wyobrażenie czaszki było Tzompantli, zaś w miejscach takich jak Chichen Itza wciąż dobrze widoczne są jego ślady. Jednym z celów kapłanów Majów było odtworzenie mitu o stworzeniu, gdzie czaszka symbolizowała z jednej strony śmierć bohaterów, ale z drugiej stanowiła zapowiedź ich ponownych narodzin. Intrygujące jest zatem spostrzeżenie, że wykorzystanie czaszek jako elementów mitu o stworzeniu pokrywa się poniekąd z interpretacją Mitchel-Hedgesa. Co więcej, zbiega się to nieco z twierdzeniami o rzekomych niezwykłych właściwościach czaszki, w której posiadanie wszedł. Wykonanie czaszki z kryształu oznaczało, że należy ona do boga, a nie zwykłego śmiertelnika. Warto ponadto zauważyć, że kryształowa czaszka nie ma na sobie widocznych szwów, co też niesie za sobą pewne konotacje. Mimo, że jest ona na pozór ludzka nie należy do zwyczajnej istoty. Sugerowała ona odbiorcom, że ten do kogo należała albo urodził się już w dorosłej postaci, albo tez posiadł inne atrybuty boskości. Co więcej, ruchoma żuchwa pozwalała czaszce ?mówić?, podobnie jak uczyniła to martwa głowa boskiego bohatera w micie o stworzeniu. W Kupie siła Ametystowa Czaszka. Każda czaszka różniła się wyglądem, rozmiarem a także materiałem z którego ją wykonano Wszystko to doprowadza nas do kolejnego ważnego pytania, które pojawia się bardzo często. Dlaczego wykorzystano kryształ? Jak już zostało powiedziane kryształowe czaszki wykorzystuje się często obecnie w praktykach ezoterycznych, zaś dawne wykorzystanie szklanej kuli było bardzo podobne do dzisiejszego znaczenia kryształowych czaszek u zwolenników New Age. Mimo to zwracając uwagę na kulturę Majów wnioski mogą być jeszcze bardziej interesujące. Część mitu o stworzeniu łączy się u Majów z zapaleniem nowego ognia w czasie specjalnej ceremonii, która symbolizuje początek nowej ery. Nowy ogień, który jest darem bogów według Mitchella-Hedgesa stanowił kluczowy element starożytnych ?rytuałów ezoterycznych?. Dziś za podobną ceremonię uchodzić może zapalenie znicza olimpijskiego, który również jest wyznacznikiem nowej ery. W starożytnej Grecji 11 kobiet odgrywających role kapłanek, które odpowiedzialne były za utrzymywanie świętego ognia brało udział w ceremonii, w której pochodnia rozpalana była przez promienie słońca za pomocą specjalnego zwierciadła. Sam ogień dla Greków miał w sobie coś boskiego, bowiem jak pamiętamy został on wykradziony bogom przez Prometeusza. Jednakże nie tylko w Grecji żywioł ten miał szczególne znaczenie, bowiem podobnie było w przypadku wielu kultur nowego i starego świata. Majowie byli jedną z nich. Dużym zainteresowaniem cieszy się kwestia mówiąca o możliwości czaszki Mitchella-Hedgesa do rozpalenia ognia dzięki promieniom słonecznym padającym pod odpowiednim kątem na jej tylną część. Czy zatem starożytni Majowie mogli używać kryształowych czaszek jako zwierciadeł w rozpalaniu świętego ognia oznaczającego początek nowej ery? Jeśli ta interpretacja jest poprawna, zatem w każdym miejscu kultu powinna znajdować się jedna czaszka. Mimo, że nie ma możliwości, aby to udowodnić, teoria ta ma pewną przewagę nad pozostałymi widząc w kryształowych czaszkach nie dzieło istot z kosmosu a silny symbol ? miejsce przebywania bogów. Niektórzy twierdzą nawet w ramach jednej z wielu ekstrawaganckich teorii o kryształowych czaszkach, że nie przypadkiem użyto do ich wykonania tego samego materiału, który wykorzystuje się przy produkcji najnowszej generacji urządzeń elektronicznych. Mimo to nikt nie potrafi znaleźć odpowiedniego klucza do zawartych w nich rzekomo informacji. Problem w tym, że być może po prostu go nie ma, zaś przed podobnym problemem mogliby stanąć nasi odlegli potomkowie, którzy nie mając pojęcia o naszej religii odnaleźliby nagle kościelny posąg. Czy to dzieło kosmitów, czy może jeszcze bardziej skomplikowana zagadka? W swej książce Morton i Thomas zawarli rozmowy z przedstawicielami indiańskich plemion Ameryki Centralnej, Południowej i Północnej. Za każdym razem stykali się z historiami o tym, jak ważne są kryształowe czaszki, których wedle przekazanych im informacji Majowie posiadali trzynaście (była to dla nich ważna liczba, oznaczająca także co ciekawe liczbę stawów w ciele człowieka). Możemy jednak tylko spekulować, czy lud ten posiadał sieć trzynastu najważniejszych miejsc kultu, z których każde posiadało swoją czaszkę. Rdzenni Indianie twierdzili, że należy zgromadzić na powrót wszystkie z nich, co stało się popularną wizją u przedstawicieli New Age, dla których ?Zgromadzenie Czaszek? oznaczało początek drogi do oświecenia. Nie mniej jednak wydaje się, że ów mit wziął się z tęsknoty potomków Majów za ich dziedzictwem i pierwotnym znaczeniem kryształowych czaszek w ich religii. Za: http://www.infra.org.pl/historia-/zakazana-archeologia/899-krysztaowe-czaszki
  3. Dzisiaj wygrałem wojnę... Zawsze byłem agresywny, ale myślałem, że to naturalne odruchy. Od małego słuchałem metalu, a im dalej sie zagłębiałem i im bardziej brutalna była muzyka tym bardziej agresywny byłem ja. Ale wtedy nie zdawałem sobie z tego sprawy. We śnie z kimś walczyłem, stosy trupów itd. Postanowiłem wywalić z siebie zło... nagle fala energii po plecach w góre. Zrobiło mi się gorąco jakby coś sie wypalało, ogień szedł ze splotu słonecznego w góre. Rano postanowiłem że wywalam wszystkie zespoły black/death metalowe i związane z satanizmem. Wyleciało połowe muzyki. Po południu wsiadłem w autobus, włączyłem normalny metal i dalej czułem ogien w srodku. Po 15 min czułem że coś mnie opuściło i to coś nie było dobre. Owszem od tygodnia słuchałem mocnej muzyki, byłem mega agresywny i do tego wymieszanie w glowie, satanizm z innymi rzeczami. Czyste zło. Dzisiaj poleciała muzyka, wywaliłem też La Veya , zostawiłem tylko to czego słucham. Przez lata muzyka (ta naprawdę mocna) mną manipulowała, to było coś jak dragi. Wystarczyło 10 minut i zamieniałem się w maszynę wojenną. Byłem na "haju" i nie myślałem logicznie, nie wiem jak zwykła gitara + perkusja i tekst mogą tak działać na mózg :o. Wiem jedno. Nie mogę zajmować się złem i do muzyki nie mogę wrócić. To była mała wojenka, bo psychika dalej "twierdzi" że z agresją mi lepiej...
  4. Powodzenia
  5. O to mi chodziło, lecz popełniłem błąd.
  6. Z ekonomicznego punktu widzenia mamy wadliwy system (polecam film Money As Debt) To wszystko bazuje na długu. Dług ten jest tak wielki że niemożliwym staje się jego ściągnięcie. USA jest w lepszej sytuacji bo mogą drukować ile chcą. Kiedyś gdy był parytet złota to było prościej bo każdego dolara można było wymienić na równowartość w złocie. Parytetu nie ma, to i pieniądz jest bez pokrycia. Drugi aspekt to żarłoczne elity, które zarabiają masę na kryzysie. Sławna już wypowiedź Bernanke, który nie wie gdzie się podziało pół biliona $. No i w końcu najważniejszy imho czynnik to dług. Wszyscy żyją mając dług publiczny i inne zobowiązania wobec banków. Same banki mogą też być zadłużone (Ale tego nie sprawdzę bo nie pracuje w bankowości). Swoją cegiełkę dokładają tutaj też agencje ratingowe zmieniając ratingi tak jak im pasuje, a to odbija się na sytuacji gospodarczej. Wg. Mnie system ten rozpadnie się jako niewypłacalny, nie da się przecież ściągnąć długu , którego jest więcej niż pieniędzy na rynku (bo większość pieniędzy to Cyferki na koncie. Próby wybrania z banku na raz określonej sumy może się skończyć katastrofą.) Takie działanie polegające na wycofywaniu pieniędzy z banków znane jest pod pojęciem "run na banki". Zgodnie z tym bank musi każdemu swojemu klientowi wypłacić całą kwotę jaką ten ma na koncie. W przypadku jednego klienta nie stanowi to problemu, ale gdy wszyscy klienci (wiem, że mało realne) przyjdą w tym samym czasie by wycofać swoje pieniądze to bank zwyczajnie zbankrutuje. Zmierzamy do nieuchronnego końca tego systemu, w którym każdy lub prawie każdy żyje na kredyt. Uważam, że skończy się to rozpadem najpierw strefy euro a potem unii. To co się dzieje w Grecji, czy wynik wyborów we Francji to oznaki tego, że ludzie chcą zmian, są na nie gotowi. Jest to oznaka tego, że zmiany dokonują się nie tylko w gospodarce państw, ale także w świadomości ludzkiej. Ludzie dojrzeli do tego by obalić ten system i zbudować nowy, lepszy. System ten będzie odpowiadał ich nowej świadomości, która się w nich rozwinęła.
  7. 1. Jestem w sali, sala jest biała , podłoga zaś zielona. Oprócz mnie jest kilka osób. Zdaje jakiś egzamin chyba z angielskiego ale nie wiem. Jestem "odświętnie" ubrany ( koszula itd).Stałem przy białej tablicy i pisałem na niej jakieś słowa, szło mi to dość nieźle mimo problemów z pisaniem ( Dysleksja - mam pismo nieczytelne, czasami sam nie mogę się wyczytać.) Później odszedłem od tablicy i poszedłem do ławki, stojąc przy niej spojrzałem na tablicę , na tablicy były napisane słowa i znaki których nie znam , nawet nie wiem w jakim języku są ( na początku snu była mowa o angielskim) ale nie przypomina mi to cyrylicy , ani angielskiego , włoskiego , czy pisma greków i fenicjan , alfabety Chińskie/japońskie i koreańskie też odpadają. Nie Znam tego pisma . Obok siedzi na ławce koleżanka siedzi po turecku. Spojrzałem na telefon który był czerwony, na tapecie miałem czerwonego Skorpiona ( jestem zodiakalnym skorpionem) na czarnym tle. Nauczyciel powiedział że zdałem egzamin oraz ,że jestem ponadprzeciętnym uczniem. Mówił też że takich uczniów będzie chronił. Nauczyciel mój był starszym człowiekiem przy kości. Miał okulary i widoczną łysinę. 2. Widzę jakąś celę. w środku jest pomarańczowa, podłoga jest brudna. W tej celi jest dwoje małych dzieci, przetrzymywanych. Te dzieci były zabijane, wrzucano do celi granaty (cela była dość duża) jedno z nich było oparzone od granatu , a potem uderzyło głową w ścianę. Wszedłem do celi była pusta. Nagle pojawiła się wysoka kobieta , ubrana na biało , miała białą suknię. Weszła na metalową konstrukcję z blach i wyskoczyła przez okno , rozbijając je. Poszedłem za nią. Za onem była hmm przepaść i obok był drugi budynek , a w dole podłoga. kobieta ta skakała po takich drążkach zawieszonych w powietrzu ( jak w cyrku) ale spadła na dół... nic jej się nie stało. Poźniej ta kobieta znowu wyskoczyła w strone okna lub ściany ( które też były białe) rozbiła okno lub ścianę ( nie pamiętam) , wyszedłem za nią , znalazłem się na zielonej łące która była porośnięta żółtymi mleczami ( W tym momencie unosiłem sie w powietrzu) nieco dalej był biały płotek. Nagle chyba teleport bo znalazłem się w powietrzu, kobiety już ze mną nie było. Leciałem nad morzem , byłem gdzieś w okolicach irlandii. Dokładnie była to wyspa Man, wyspa była podzielona na dwie części oddzielone wodą. Wciąż byłem w powietrzu, ktoś chyba chciał się dostać na drugą wyspę ( słyszałem tylko głos) i odpowiedziałem mu że można promem, owszem prom stał na drugiej wyspie i tak dziwnie migał jak w grze.. A i Pogoda była Cudna, leciałem w strone słońca nie było na niebie chmur A wszystko było takie malutkie.
  8. Ja powiem tyle. Dyskusje są bezcelowe. Nie wiem co tu robią "chrześcijańscy" prowokatorzy którzy muszą przedstawić swoją teorię bo tak im wpojono. Cała ta dyskusja przypomina zabawę dzieci, zabawę która nigdy sie nie skończy bo zawsze znajdzie się ktoś kto ją będzie kontynuował. "chrześcijańscy" nawracacze Przyjmijcie do wiadomości że zachowujecie się jak na Sektę przystało. Każdego kto robi nie tak jak sobie tego życzy Kościół wrzucacie do jednego worka Opętanych i Służących Szatanowi. Każdego kto zechce opuścić wasze szeregi Straszycie szatanem. Jedna dobra rada. Poszukajcie Szatana i Grzechu (którego nie ma) We własnych szeregach, gwarantuje że znajdziecie go tam więcej niż na forach ezo. Najciemniej bowiem pod latarnią. Nie będę tu wyliczał grzeszków kościoła sami ich poszukajcie. Wiem że za tą wypowiedź Spalicie mnie na stosie i strącicie do piekła ale mam to gdzieś. Zamiast Wszczynać głupie kłótnie na forach ezo (na które katolik nawet nie powinien wchodzić bo nie daj boże coś go opęta) Zmykajcie się modlić do kościoła bo was Bozia do nieba nie wpuści.
  9. 1. nie napisałem że jestem Duchem świętym. A poza tym cała ta nauka o trójcy świętej pachnie mi politeizmem tylko zamaskowanym pod postacią boga w 3 osobach. Co do chrztu, nie wyraziłem na takowy zgody i nie byłem świadomy tego co niesie więc wg mnie jest nieważny. Naukę kościoła powtarzał mi pewien ksiądz na studiach ( nie teologicznych) Więc co mi nie pasuje dalej: Kult świętych bo bóg zakazuje wszelkiego rodzaju czarów , wróżb ale też zakazuje modlenia sie do duchów by te nam pomogły. A Święty jakby nie było umarł i jest duchem. Poza tym Celibat którego wcale nie ma w biblii. Biblia bowiem naucza że kapłanem może być ten kto Sprawdził się jako głowa rodziny. Poza tym Celibat rodzi rożne chore rzeczy. Po Co jest coś czego nikt prawie nie przestrzega. Mój proboszcz ma ponad 70 lat a jego córka buduje się w miejscowości 28 km dalej, oczywiście nie ma jego nazwiska. Poza tym nie pasuje mi coś takiego jak piekło jako kara po śmierci. Biblia mówi dokładnie jak z tym jest. "albowiem zapłatą za grzech jest śmierć, a łaska przez Boga dana to życie wieczne w Chrystusie Jezusie, Panu naszym" Rzym.6:23; „Zapłatą za grzech jest śmierć, a łaska przez Boga dana to życie wieczne” Jakoś nic nie ma o Piekle. Poza tym Jak zginęli prorocy Baala: Zostali strawieni przez boski ogień który zesłał Bóg. Spotkała ich Śmierć wieczna. To samo spotkało mieszkańców Sodomy i Gomory. Na które to miasta Bóg zesłał Kulę ognia. Śmierć wieczna poprzez spalenie Boskim ogniem.Jezus Mówił także że żadna z części nie przetrwa umrze i ciało i dusza. Mając na myśli cuda związane z komunią: Transsubstancjacja wprowadzona na soborze laterańskim w 1215 r. Teoria ta głosi że podczas eucharystii dochodzi do zamiany chleba w ciało i wina w krew Jezusa i dalej cytując dokumenty soboru: " Ciało i krew Jezusa nie mają charakteru symbolicznego. Są one prawdziwie obecne podczas eucharystii. Kto zaś twierdzi inaczej jest winny herezji" - Skoro Krew i ciało Chrystusa nie mają wymiaru symbolicznego ale jak naucza kościół są realnie obecne To mamy do czynienia z Piciem prawdziwej krwi i jedzenia prawdziwego Ciała. Czyli ani chybi KANIBALIZM. Sytuacja komiczna zaprawdę. Zjedzenie lub picie krwi innego Człowieka - Satanizm opętanie i podobne cuda. Zaś wypicie krwi i zjedzenie ciała własnego boga to praktyka religijna.... I na koniec parę cytatów z ksiąg których kościół nie uznaje: 1)"Ja jestem światłością, która jest ponad wszystkimi. Ja jestem Pełnią, Pełnia wyszła ze mnie, Pełnia doszła do mnie. Rozłupcie drzewo, ja tam jestem. Podnieście kamień, a znajdziecie mnie tam". 2) "„Nie narzucajcie żadnych praw poza tymi, o których zaświadczałem. Nie dodawajcie więcej praw do tych, które dano w Torze,aby was nie skrępowały”. 3) Piotr rzekł do Marii:„Siostro, wiemy, że Nauczyciel kochał cię inaczej niż inne kobiety. Powiedz nam, cokolwiek pamiętasz ze słów, które ci rzekł, a których myśmy jeszcze nie słyszeli”. 1. Ewangelia Wg Tomasza [apokryf Wers 77] 2, 3. Ewangelia Wg Marii Magdaleny [apokryf Str 9 wersy 1 - 6/Str 10 wersy 1 - 4]
  10. Dalej ten temat wałkujecie? :o. Ale Dobra. Byłem w kościele przez całe triduum paschalne czy jak to sie nazywa. Obserwowałem co ksiądz mówi w kościele i A: Jak to jest. W Pieśniach kościelnych śpiewa się o tym że jezus zmartwychwstał Samowładnie. A na czytaniu był fragment chyba dziejów apostolskich i Było wyraźnie napisane że Bóg Wskrzesił jezusa. Więc wkońcu "Trzeciego dnia zmartwychwstał samowładnie jak przepowiedział dokładnie" czy Jak mówi biblia Został wskrzeszony przed Boga. B: Modlitwy przed mszą czy tam śpiewy. o ile dobrze pamiętam to jest tam fragment Bóg ojciec wszechmogący i Syn jego jednorodzony oraz Im równym w bóstwie duchowi świętemu. Więc Duch święty jest Bóstwem tak samo równym jak bóg ojciec i syn boży czy Jest Jedną z trzech postaci tego samego boga?! C: Fragment mszy u mnie: "Boże ty sprawiasz ze Nowo ochrzczeni, którzy przyjęli sakrament chrztu pełni wiary stają się Nowymi dziećmi Twojego Kościoła.." Sorry ale to sie kupy nie trzyma Bo chrzci się dzieci kilkumiesięczne. Więc bądźcie mi łaskawi wytłumaczyć Jakim cudem 3 miesięczne dziecko lub często dwu Może być pełne wiary, Chrześcijańskiej wiary skoro nikt mu nawet jej nie przybliżał... Że o cudach związanych z komunią Wspominać nie będe. Im częściej czytam biblie tym bardziej się przekonuje że kościół ma tyle wspólnego z jezusem co Bociany z zimą.
  11. Śniło mi się że spaceruje po wsi. Ze Mną jest przyjaciółka, czuję jej obecność Jest ciepło i jest popołudnie. Dochodzę do głównej drogi I w tym momencie mam sen w śnie. Widzę siebie na motorze.To stary motor pamiętam ze na liczniku było 80 km/h Motor w kolorze ciemnozielonym jak wojskowe. Byłem małym dzieckiem w tym śnie. Wracam spowrotem do siebie i Wsiadam do Zielonego Autobusu środkowymi drzwiami. Do autobusu wsiadłem w biegu. Miałem nim jechać do domu a przyjaciółka mi towarzyszyła mimo że pytałem czy potem będzie jej się chciało taki kawał drogi wracać. nagle autobus zaczął wirować i w końcu jechał w przeciwną stronę. Kierowca pytał co pamiętamy z filmu i tu....(owszem miałem sen z filmem ale nie było tam nic o wojnie Ani nic o linii mannerheima.) " Pękły lub Pękną trzy rzeki. Żołnierz sforsuje linie Mannerheima [Zabije mannerheima] i zmieni losy świata"(WTF) Pamiętam że miałem opisać losy tego żołnierza. Miałem na kartce z zeszytu początek napisany. Poprosiłem kierowcę by się zatrzymał i wysiadłem z autobusu. Przeniosłem się do jakiegoś małego pokoju miałem przed sobą książkę o tym żołnierzu. Autorem tej książki byłem ja i Na stronie 240 była data 1917 (była data z dniem i miesiącem ale nie pamiętam dnia i miesiąca a tylko rok) Książka ta miała się ukazać dopiero. A ten egzemplarz który miałem był pierwszym i jeszcze nieoficjalnym. Obok mnie stał jakiś facet. Towarzyszył mi i dałem mu tą książke ale potem coś sobie przypomiałem. I zabrałem książkę do poprawek. Na początku nie mogłem znaleść tej strony Ale przypomniałem sobie numer strony i ołówkiem poprawiłem datę na 1947. Wiem że tam ołówkiem napisałem dwie linijki tekstu ale pamiętam tylko datę....
  12. A głównym chwytem chrześcijaństwa jest to że po śmieci mamy życie wieczne. Trzymam się z dala od wiary której jedna z podstaw a mianowicie biblia mówi o takich rzeczach jak Stosunki seksualne córek z ojcem. Czy ojciec który aby ochronić jednego ze swoich gości weselnych wydaje tłumowi własną żonę by była ich niewolnicą seksualną po czym następnego dnia ją ćwiartuje A poza tym Księża katoliccy to ostatni ludzie którym uwierzę za dużo złego o nich słyszałem. Już wolę buddyzm. Ale każdy wierzy w to co chce. i nikt nie powinien krytykować czyichś poglądów religijnych. Ani tym bardziej Straszyć kogoś że wyznając inną religie niż jedyna słuszna służy diabłu/Szatanowi czy innemu cudowi.
  13. Więc jak wytłumaczyśz to że moja kilkuletnia siostra która nawet nie wie że jest coś takiego jak papierosy twierdzi że je paliła. Albo że przyszedł do niej duch i zabrał jej dusze {Śmierć). Nikt jej o takich rzeczach nie mówi a w domu nikt nie pali. więc skąd wie? Czy Historia Chłopca imieniem marcin który opisał pałac w malborku chociaż nigdy w nim wcześniej nie był. Wpisz w google Historia Marcinka. A tak btw. chrześcijanie wierzą że jezus przyjdzie powtórnie na ziemię na sąd ostateczny czy to czasem nie brzmi podobnie jak reinkarnacja? Chrześcijanie mają swój dogmat że jezus zmartwychwstał i kilka innych rzeczy. i jakoś wy nie jesteście opętani czy coś. Działacie prosto... każdy kto uwierzy jest zbawiony. A kto nie no coż piekło i diabeł czyli jak Sekta. Bo tylko temu obiecujecie zbawienie kto do was przystąpi. Poczytaj może to: http://himavanti.wordpress.com/sekty/. A i reinkarnacja jest obecna nie tylko w okultyzmie a w Buddyzmie.Który jest mi bliższy niż największa sekta świata zwana Kościołem Rzymsko katolickim. I w razie co to nic mnie nie opętało. Chociaż pewnie to stwierdzisz nie mając do tego żadnych podstaw. Poza tym skąd wiesz że demon nie oszukał, nie wierzących w reinkarnację a tego faceta w sukience którego nazywasz egzorcystą. Channeling to tak obiektywne i bezbłędne źródło informacji jak wikipedia gdzie każdy pisze co chce. http://www.apokalipsy.cba.pl/reinkarnacja%20-%20wedrowka%20dusz.htm
  14. Idę zieloną łąką. Trawa jest bujna i jest ranek bo jest jeszcze rosa. słońce świeci mocno w twarz. po chwili łąka się kończy ale ja ide dalej. Spacer zamienia się w lot... podemną jest ranek (wschód słońca) A nademną jest noc (zmierzch/zachód słońca. Ja lecę między nimi chyba jestem nagi. Nie miałem żadnych problemów z lotem. Sen trwał może 2 min... więc krótki do opisu
  15. Śniło mi się że jestem w jakimś Domu. Jest ciemno. na wprost jest okno przez które świeci księżyc w pełni oświetla Ciało kobiety która umarła. Jest chyba w trumnie na jakimś stole. Trumna jest otwarta. księżyc oświetla ciało kobiety. Ma ona otwarte oczy które patrzą na mnie. Jestem w jakiejś rzece spotykam tam mnichów mają czarne szaty i mają twarze pomalowane na Szaro czarno. Ktoś ich przysłał. Wiem że przez chwile z nimi walczyłem. Woda w rzece była czysta i było widać dno z szarych kamieni. Jest noc i idę wzdłuż rzeki laskiem, oświetlam drogę latarką w telefonie,wychodzę na górkę. spoglądam przez zarośla jest wschód słońca. A w moją stronę zbliża się śmierć. ubrana na czarno ma w ręce złotą laskę z kamieniem na szczycie. jest czerwony/bordowy. ma kształt rombu postać ta ma też złotą czaszkę....
  16. Byłem w jakiejś szkole. A dokładniej w bibliotece szkolnej chciałem założyć/reaktywować kartę biblioteczną. Wszedłem do szkoły na korytarzu otoczyli mnie uczniowie tej szkoły i pytają po co przyszedłem. Powiedziałem im że do biblioteki Wyglądali oni raczej na dzieci. Byli niscy i przypominali bardziej dzieci z podstawówki. parter tej szkoły przypomina mi moje dawne gimnazjum. Ale górne korytarze już nie. Wchodzę na górę po schodach na drugie piętro. Przedemną jest wąski korytarz, ściany mają biały kolor a podłoga to drewniany parkiet. Widzę kilka pań z biblioteki i jakieś ksero lub coś w tym stylu. Korytarz jak i pomieszczenie biblioteki wyglądają na bardzo stare, Starsze niż to co jest na dole, na parterze. W bibliotece pamiętam że moja karta leżała w biurku w szufladzie. Widziałem tą szufladę otwartą i w niej była tylko jedna karta.. Moja. sama szuflada przypominała szufladkę przy starych maszynach do szycia w której trzyma się nici itd (Moja babcia jeszcze w tamtym roku taką miała) W bibliotece jest jasno , aż za jasno. Biblioteka jest skąpana w białym świetle. Wygląda to jak by słońce bardzo mocno świeciło przez okna... Meble w bibliotece były drewniane w różnych odcieniach brązu. Ściany na korytarzu do biblioteki białe A na korytarzu w szkole w dwóch odcieniach zieleni: Blado zielony i Ciemnozielony I w bibliotece nie było nikogo oprócz mnie, Mimo że na korytarzu były jakieś panie i stało ksero, W bibliotece były tylko regały z książkami i to biurko oraz w szufladzie tylko moja karta biblioteczna (taka jak dawniej były papierowe) Biblioteka wyglądała na starą, możliwe że dawno nikt jej nie odwiedzał ale pewności nie mam.
  17. Ja też Stałem przed obliczem śmierci i to nie raz fakt zmienia to spojrzenie na życie. Teoretycznie miałem conajmniej 4 "szanse" na zejście z tego świata Ale jakimś cudem żyję. Raz zetknąłem się z dziwną siłą. Bo jechałem na czołówkę z Volvo V40 i w ostatniej chwili "coś" ściągnęło mnie na mój pas (wyrzucało mnie z zakrętu) A wiadomo jakie szanse ma rower z Autem. Przy prędkości ok 50 - 60 km/h
  18. Widzę pustynie. Kilka pustyń, po kolei,mają realne nazwy. Widać czasami zagłebienia pozostałe po rzekach i jeziorach. Potem widzę ostatnią pustynię. w jednym miejscu jest na niej jezioro. Woda jest czysta ale słona. Wiem że gdzieś stosunkowo niedaleko jest morze. Pustynie były równinami pozbawionymi większych wzgórz. Wchodzę to tego jeziora. Na początku mam ze sobą miskę (Plastikowa i biało niebieska)i to nią czerpię wode z jeziora. Jednak to nie woda mnie interesuje. Szukam czegoś do jedzenia. Po odlaniu wody zostają małe rybki jak w akwarium i małe skorpiony. Różno kolorowe. Potem mam wędkę i to nią ucze się zbierać pożywienie. (Cały sen to tak jakbym Podróżował przez rożne pustynie w poszukiwaniu miejsca dla siebie?) A i na wędkę chyba nadziałem małego skorpiona chociaż nie jestem tego w 100% pewien. Skorpiony wyglądały jak niedawno urodzone. Skorpiony miały podobny kolor: http://www.ntnu.no/ub/scorpion-files/orobothriurus_sp1.jpg tak jak ten na grzbiecie. A rybki podobnie z tym że miały kolorowe plamki , pamiętam jasno zielony.
  19. Jestem w lesie , spaceruję po nim jest gęsty i jest w nim jasno. Po drodze mijam różne drogi które wychodzą z lasu. W pewnym momencie widzę kogoś kto spaceruje po lesie ale z niego wychodzi. Później dochodzę do drewnianego domu , wygląda na stary. To jest leśniczówka. W której mieszka tylko leśniczy. Rozmawiam z nim mówię mu że niedaleko są stawy . i to bardzo niedaleko (*max 400 m) Potem widzę niedźwiedzia ale sie go nie boję, Patrzy na mnie. Gdy spacerowałem mijałem różne dróżki prowadzące do wsi ale ciągle mówiłem że to nie ta droga, że mam wyjść inną. Ten las przypomina mi ten który jest u mnie. Było lato lub późna wiosna.wszędzie pełno zieleni.
  20. Proszę o dodanie: 333,244,223,206
  21. Śniło mi się że tato kupował auta w sumie było ich trzy. Widziałem też w domu rozmowę na temat tego kupowania, mama pytała czy tato dostał pieniądze za jakieś inne Auto którego nie widziałem. Wszystkie to Volvo i wszystkie dośc stare każde widziałem pod domem. Auta te były w kolorach: Żółty (taki jak tu : http://newoldcar.co.uk/Images/CAR%20LISTINGS/LISTING%20181%20-%201979%20VOLVO%20244%20DL%20AUTO%20YELLOW/1979%20VOLVO%20244%20DL%20AUTO%20YELLOW%205.jpg) Potem Zielony Ciemny (British Racing Green) i na końcu Czarny. Wszystkie trzy mi się podobały. Nazwy Aut to: Volvo 244 (żółty) i 223, ( nie istnieje naprawdę, ale taką liczbę widziałem. Na czarnym aucie), Widziałem jeszcze 206; 3 auta, 3 kolory co one znaczą i co znaczą te liczby 244, 223 i 206, Czy odnosić to do numerologii? Wskazówka: Lubię stare Auta i Volvo 244 też. 3 Kolory + 3 Auta + 3 cyfry...
  22. Co do jej rozwijania czy torowania jej drogi, Medytacja działa wiem bo sam jestem przykładem jak wcześniej nie miałem za dobrej intuicji to teraz mam bdb tylko rzadko jej słucham ale nad tym też pracuję ;)
  23. Wszystkiego najlepszego w takim razie: Auto na zakupy: http://th.interia.pl/40,b79b947201674307/33_Alfa_Romeo_166_2405.jpg Niemieckie to Szrot jakich mało Spa w Grecji na wakacje http://www.caribbeanway.com/photos/photo-gallery/109328/Greece-RoyalSpa-19.jpg Diamentowy naszyjnik
  24. Zdjęcia w formie linków bo są za duże :D http://img571.imageshack.us/img571/715/5290.jpg miniatura: http://img571.imageshack.us/i/5290.jpg/ Zima dziś rano :D http://img600.imageshack.us/img600/5277/511t.jpg A tu miniatura: http://img600.imageshack.us/i/511t.jpg/