Argayl

Użytkownicy
  • Zawartość

    23
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Argayl

  1. Wahadło, jest tylko przedłużeniem zmysłów człowieka, tak że sam wynik w dużej mierze zależy od „czystości” dane człowieka, od miejsca w którym dokonuje badań (cieki wodne i inne zewnętrzne czynniki) a także od podatności na manipulacje astralne i mentalne danego badacza. A tak naprawdę od masy innych jeszcze rzeczy, które i tak wpływają na wynik. Co by tam nie wyszło to i tak granica błedu jest spora. Miałem kiedyś takiego sąsiada, że jak wkładał rece do jeziora, czy rzeki to ryby wypływały dogóry brzuchem w okolicy 5 m, poza tym nie odkrył innego zastosowania swojej energii Na ludzi nie mial wpływu, a ryby i tak łowił wentką
  2. Szept :D Całkowicie się z tobą zgadzam, nie ma słów, które tą oddadzą. Ja nie jestem w stanie przekazać ci mojego doświadczenia, a ty mi swojego Chyba że się kiedyś spotkamy poza tym światem, to wrzucę ci moją rotę :D Jak pierwszy raz tego doświadczyłem i wróciłem do tej percepcji ciała i osobowości, no cóż przeżyłem mały szok „jakościowy” kontrast w doświadczeniu i byciu był tak wielki, że czułem to co czułem. Z doświadczeniem się nie dyskutuje, zmieniło to mnie bardzo i widziałem ten świat przez pewien czas tak a nie inaczej, po prostu...
  3. Nigdzie nie napisałem, że istnieje TYLKO miłość, poza tym pod tą nazwą mam całkowicie coś innego niż ty, z tego co widzę... Piszę to, co jest moją rzeczywistością, moim doświadczeniem, więc pewnie jeszcze nie raz o tym napisze, by wyrazić siebie. Jeżeli cię to drażni zawsze możesz mnie odchaczyć i po prostu nie czytać - serio :D Albo zajrzeć w siebie i zobaczyć co naprawdę cię drażni... Pozdrawiam cieplutko NAMASTE
  4. Lama spokojnie :blush: ,niegdzie nie napisałem, że jestem przeciw, po prostu sie dziwię, że tak łatwo się u nas to przyjmuje i jestem cekaw co będzie nastepne Mi tam rybka, czy dzieciaki beda pukać do mnie z kwiazda betlejemską, czy z psikusem prosząc o cukierki.
  5. Niektóre moje doświadczenia wskazują, że istnieje tylko teraz, i wszystkie nasze przeszłe wcielenia dzieją się właśnie teraz. Przez to, to co jest naszą przeszłością jest również w teraz i wpływa na nas - w teraz. Obecne życie (osobowość) po części jest wypadkową wszystkich wcześniejszych. To prawda, jednak często się dzieje tak, że niektóre doświadczenia wyzwalają w nas dużą reakcję emocjonalną, w momencie, kiedy to doświadczenie przerasta nas emocjonalnie i psychicznie i nie jesteśmy w stanie sobie z tym poradzić, włącza się mechanizm obronny. Mechanizm ten odkłada na później część zdobytego doświadczenia, do czasu, aż wewnętrznie dorośniemy do tego by przyjąć to doświadczenie. By percepcja nie wchodziła w te rejony przypadkowo, a dopiero jak będzie gotowa, tworzy strażnika, który będzie bronił konformacji z tym doświadczeniem – zwanego lęk.Jeżeli będziesz w stanie pokonać swój lęk, znaczy, że jesteś też gotów pokonać to, co czasami się za nim kryje w postaci traumy danego doświadczenia. Konfrontacja ze stłumioną naszą reakcja na dane doświadczenie, daje głębsze zrozumienie siebie i poszerzenie naszej świadomości w chwili obecnej. Jeżeli nie jesteśmy gotowi na daną konfrontację, doświadczamy strachu i różnych mechanizmów ucieczki z przeszłości, do czasu aż będziemy w stanie przyjąć przeszłość by być w teraźniejszości. Żyjemy przeszłością na tyle, na ile jesteśmy gotowi doświadczyć w pełni siebie chwili obecnej . Każdy żyje chwila obecną na tyle na ile jest w pełnej zgodzie z tym co doświadczył kiedyś. Jest coś takiego jak nieświadomość zborowa, którą dzielą wspólnie wszyscy ludzie jacy są. I na tym poziomie wszyscy wpływamy na siebie bezustannie. Tak naprawdę wszystko tworzymy tutaj wspólnie. Cały ten świat jest wypadkową wszystkich naszych myśli, pragnień i dążeń. Każda nasza myśl, emocja, uczucie wpływa na myśli, emocje i uczucia innych. Wszyscy jesteśmy połączeni - nieświadomie.
  6. Walentynki, helloween... Ciekawe kiedy zaczniemy indyka wcinać na dzień dziękczynienia Szczerze mówiąc nie rozumiem tej fascynacji świętami amerykańskimi, mają jeszcze jakieś inne?
  7. Moje doświadczenie również potwierdzają, że Źródło przenika wszystko i jest bazą wszystkiego. Może się mylę, może to mój subiektywny punkt widzenia, który jednak opieram na moich doświadczeniach. Dla mnie (przynajmniej do tej pory) poza światem i poziomem dualistycznym z światami energetycznymi i materialnymi, jest też przestrzeń, oparta głównie na esencji Miłości, gdzie granice miedzy Źródłem a resztą tych przestrzeni niemal zacierają się. Nie mogę powiedzieć, że jest on gdzieś u góry, czy na dole, bardziej przypomina świat równoległy, jest jakby światem przesuniętym w fazie, o całkowicie innej wibracji i tonie. Staje się widzialnym dopiero przy polaczeniu, doświadczeniu źródła. Miłość, która tam jest, jest w ogóle nieznana na ziemi, to nie jest jakies uczucie, coś ukierunkowane na kogoś, cała ta przestrzeń jest nią, tam jest to po prostu stan bycia i życia, ta „esencja” JEST prawdziwym życiem. Kiedy doświadczy się tej przestrzenia chociaż raz, nic na ziemi już tak nie cieszy, nie wypełnia, nie spełnia, a wręcz wszystko wydaje się puste i martwe…
  8. Jeżeli te bóle pojawiają ci się w miarę regularnie, to naprawdę, lepiej się zbadaj, by przynajmniej mięć pewność, ze wszystko jest OK.
  9. Rozumiem i czuję tą przestrzeń o której mówisz. Faktycznie w światach dualistycznych tak jest. Jednak według mnie nasze doświadczenia na górze i na dole, to jak postrzegamy dane istoty i światy zależy od bardzo indywidualnego naszego odbioru, „konstrukcji wewnętrznej”, poznania. Najwyższy świat do jakiego można dotrzeć głównie zależy tylko i wyłącznie od naszego własnego wewnętrznego dostrojenia do tego świata, świadomości zrozumienia rzeczy i wewnętrznego poznania. Niektóre przestrzenie są dla mnie jeszcze niedostępne ponieważ „ton” mojej istoty nie jest w stanie się dostroić do danej przestrzeni, czy poziomu. Wyczuwam go, czasami dostrzegam, chociaż jest on dla mnie niedostępny. Jednak mam kontakt z istotami z tamtych wymiarów i z kim bym tam nie nawiązał relacji wszyscy mają pełną świadomość jedności, połączenia ze wszystkim i bez względu na wszystko traktują każdego z wielkim szacunkiem i zrozumieniem. Co do samego miłego i nie miłego traktowania, hmm… wszystko zależy od naszego postrzegania i tego z czym w danym momencie się nasza percepcja identyfikuje. Kiedyś poprosiłem o uwolnienie od pewnego „ograniczenia” pojawiały się istoty, które jakby nade mną zaczęły się modlić, z nikąd pojawiało się takie światło, że dosłownie spalało mnie wewnętrznie. Dosłownie czułem, że płonę i cierpiałem katusze przez parę minut zwijając się z bólu który był niczym w porównaniu z tym co znałem, w pewnym momencie usłyszałem „klik” i moja percepcja przeskoczyła jakby wyżej. Widziałem swoją własną istotę jak płonie, jednak po chwili zrozumiałem, że to tylko pewna struktura myślowo-energetyczna, którą sam kiedyś stworzyłem, podczas niezbyt czystej praktyki do ochrony siebie. Tak się przyzwyczaiłem do tej struktury, że odbierałem ją jako część siebie, jednak z czasem zaczęła mnie ona ograniczać i tylko przysparzać więcej problemów niż korzyści, stworzyłem ją z lęku, wiec była pełna leku i agresji, co później i na mnie zaczęło wpływać. Jednak postrzegałem tą cześc jako cześć siebie. I tylko dlatego na początku jej rozpadu doświadczałem tego jak rozpad samego siebie. Za to po tym czułem się rewelacyjnie i zmieniło to dużo we mnie wewnętrznie na lepsze. Wszystko zależy od punktu widzenia. Przypuszczam, że wiele osób może traktować podobne zdążenia jako atak na siebie. Później zrozumiałem, że całe to wrażenie było takie silne, również przez to, że podtrzymywałem tą strukturę własną wolą, i w pewien sposób była to walka.
  10. Samo myślenie o kimś takich bólów nie powoduje, musiał byś być super wrażliwy, by takie fale myślowe odebrać i by one jeszcze w tobie wywołały ból, a przy takiej wrażliwości to byś bezbłędnie odczytywał myśli wszystkich w około. Powodów może być wiele od zachwiania równowagi chemicznej w twoim organizmie, po napięcie i stres. Jeżeli to się dzieje tylko przy niej zastanów się jaki twój własny stan to wywołuje.
  11. Szept. Ty masz tak ja mam inaczej, każdy ma inne doświadczenia i inaczej one na niego wpływają. Cześć mnie identyfikuje się z człowiekiem którym jestem, ale też mam jakby drugą świadomość stoi za tą pierwszą , jest szersza i już nie traktuje tego tak poważnie, ma jakby z natury dystans do wielu rzeczy, dostrzega fakt wielu wcieleń w różnych systemach, ma ich świadomość i wie, że jest czystą percepcją ducha i jest nią bardziej niż rolą która odgrywa tu na ziemi. Nie mówię, że to coś gorszego, czy lepszego, po prostu tak mam. Co do światów wyższych, możesz coś więcej mi napisać co ty nazywasz łomotem? Tam gdzie ja bywałem zawsze byłem traktowany z wielkim szacunkiem, wyrozumiałością czasami z taką cierpliwością na moje głupie zachowania, jak się podchodzi do małego dziecka, z pełnym zrozumienie jego braku doświadczenia, bardziej ich to bawiło niż… łomot? Istoty które spotykałem zadziwiały mnie swą mądrością i prostotą z jaką mogą mi wszystko wytłumaczyć. Do łomotu to mogę tylko przypiąć parę pierwszych spotkań z istotami astralu które próbowały mnie zaatakować , ale to były próby bardziej niż ataki, które nauczyły mnie, że nie ma we wszystkich rejonach astralu nic ciekawego poza iluzją. Tak po głębszym zastanowieniu, to może jest tak dlatego, że nie ruszałem się bez obstawy, zawsze czułem przy sobie kogoś od którego czuć było wielką mądrość i czułem do niego wielki szacunek, chociaż nie wiem skąd, miałem tylko lekkie sygnały jego obecności w pobliżu, tylko parę razy był jawny, by mi wytłumaczyć moje „błędne” podejście do członków mojej rodziny. Ale znowu było to doświadczenie bardzo uzdrawiające i wyzwalające dużo pozytywnych uczuć i doświadczeń i wpłynęło bezpośrednio na uzdrowienie moich relacji z rodziną. Później za bardzo nigdzie nie latałem, przypomniano mi mój cel na to życie i zająłem się pracą wewnętrzną.
  12. Może tak to wyglądać, jednak moim zdaniem telepatia i inne, to tylko niewielkie możliwości lub cechy naszego ducha, z którym człowiek coraz bardziej zaczyna się zestrajać, czy tez stawać. Mogą wydawać się jako oddzielne dary, czy też umiejętności, ale według mnie tak nie jest. Z czasem wszyscy poczują, że są czymś więcej niż ciało i zaczną się bardziej przejawiać przez to „coś” więcej, co daje wiekszą swobodę bycia i istnienia, a ciało będzie wykorzystywane, tylko jak zajdzie taka potrzeba. Zresztą to żadna nowość , w Indyjskiej kulturze mistrzowie zostawiali swoje fizyczne ciała na brzegach wiosek by strzegły je przed tygrysami, a sami byli widziani w wielu miejscach na raz. Przypuszczam, że za jakiś czas coś takiego jak bilokacja, telekineza, telepatia itd. Staną się czymś powszechnym i zwyczajnym jak teraz nasze 5 zmysłów jednego ciała. Kiedyś miałem to na stałe i wcale nie było fajnie jak się czuje stany emocjonalne i problemy wszystkich osób z 200 metrów. A że mieszkam w Warszawie , to czuje się też duchy poległych i inne najróżniejsze istoty.Zamykasz oczy chcesz spać i nie możesz po czujesz stany wszystkich sąsiadów wokoło, istoty astralne i całą resztę. Po 2 dniach i nocach masz już naprawdę dość, masz wrażenie, że jesteś wszędzie, a wszystko jest w tobie, traci się orientację, trudno złapać równowagę i co tu będę dużo krył dostaje się świra… Poprosiłem mojego przewodnika o zablokowanie tego i dzięki Bogu posłuchał. Teraz jest tak, że pojawia się to, kiedy jest ku temu głęboka wewnętrzna potrzeba. Nie działa na widzimisie , czy mojej egoistycznej ciekawości. Czasami włącza się samo jak jest odgórna potrzeba bym coś odebrał, co służy mojemu wzrostowi i poznaniu rzeczy. Kiedyś zawodowo robiłem sesje regresingu i pomagało to uwalniać klienta o różnych jego obciążeń z poprzednich wcieleń, wchodziłem przestrzeń, gdzie dokładnie była przyczyna problemu. Jak byłem masażystą to pomagało mi to widzieć bloki energetyczne i współpracować z wyższym JA danej osoby by masaż nie tylko rozluźniał, ale i leczył. W różny sposób się to przydaje w służbie innym, gdzie jest taka głęboką potrzeba serca.
  13. W porównaniu z innymi takie światy nie odbieram jako wyższe… Nie chodziło mi o negację, bardziej zrozumienie, powrót do swojej własnej tożsamości, co w sumie i tak naturalnie się dzieje, wszystko ma swój początek i koniec. Człowiek jest o wiele czymś więcej niż tylko to co zna, a to co zna jest niczym w porównaniu z tym czym naprawdę jest. Nie znam ich więc nie mam zielonego pojęcia, to co poznałem i nazywam ”duszą” jest bardzo złożone i przy tamtej percepcji jaka miałem, dla mnie wtedy było nie do ogarnięcia, za dużo zmiennych, które nie były dla mnie niczym znanym i rozpoznawalnym. Obecnie z szerszej perspektywy, gdzie wszystko jest połączone ze sobą, w bardzo harmonijny sposób kaskadą świateł, jedynie do czego mogę to porównać na ziemi to do wielo wymiarowego fraktala, jednak jest to bardzo symboliczne porównanie. Jednocześnie wiem, że moje poznanie nie jest pełne. Wszystko zależy co uznasz za definicję istoty ludzkiej. To że posiada ciało do którego przylegają ciała subtelne? Czy to, że ma za sobą 20, 100, 1000 wcieleń? A co zrobisz jeżeli nagle ci się otworzy pamięć i szczegółowo przypomnisz sobie życie na innej planecie? Z kim się wtedy zidentyfikujesz? Jest wiele istot z różnych innych planet i systemów, czasami nawet wymiarów, które teraz na ziemi posiadają ciała. Nie wnikam już, że nie tylko ludzie żyją na ziemi, jako rasa… Ja sam teraz posiadam ciało, a świat z którego pochodzę w ogóle nie przypomina ziemi, chociaż na ziemi pamiętam jeszcze czasy Atlantydy. Spotkałem wiele różnych istot które przez jakiś okres wcielały się na ziemi, jednak teraz są w innych wyższych światach. Spotkałem też takie, które żyły w wielu systemach i posiadają doświadczenia wielu różnych form fizycznych i bardziej subtelnych. Powstaje pytanie po czym poznać człowieka? Mógłby się pokusić i nazwać tak Dusze , która ma tylko doświadczenia z wcieleń związanych z ziemią, ale czuje w tym sprzeczność, tak jakbym nazwał kogoś swetrem, tylko dlatego, że go nosi. Spoko jeżeli doświadcza tylko tego, to nie ma problemu, a nawet jest to normalne, że identyfikuje swoja jaźń z tym co zna. Jednak jak wraca ci pamięć wielu wcieleń, gdzie byłem kobietą i mężczyzną, i po mimo tego, że teraz jestem mężczyzną to, to doświadczenie zmienia punkt percepcji siebie i identyfikacji, dostrzegasz to jako coś tymczasowego i nie identyfikuje się już tak z ciałem. Robi się trudniej kiedy powraca ci pamięć, bardziej wyrazista niż to życie z innych przestrzeni, planet, co wywraca ci życie do góry nogami, jednak z czasem zaczynasz łapać tożsamość, która jest niezmienna, obecna we wszystkich tych doświadczeniach, a jednak niezmienna po mimo tych wszystkich doświadczeń i zaczynasz czuć kim jesteś, bardziej czuć niż wiedzieć, niż określać siebie na podstawie ciała, pracy, rasy, planety itd. Nie ma to niż wspólnego z żadną duchowością, oświeceniem, czy inną nalepką określającą człowieka, czy raczej tym czym on chce by go określało. Może ludzie potrzebują coraz to nowych nalepek dlatego, że żadna z nich nie wypełnia do końca tego uczucia pustki w sobie… Nie wiem. Tak naprawdę to rozumowo coraz bardziej się w tym gubię, większość z tego co doświadczam trudno mi nazwać i określić, według nazewnictwa ogólnie przyjętego, zresztą już nie pamiętam kiedy ostatnio cos czytałem. Za to czucie tego i doświadczanie jest głębokie w swym odniesieniu do reszty. Sory, jeżeli wprowadzam zamęt…
  14. Według mnie człowiek jest przede wszystkim istotą duchową, przez sam fakt posiadania ducha ma wiele aspektów, które powodują iż ma wpływa na energię. Nie ma znaczenia czy jest gęstsza i tworzy materię, czy wibruje szybciej i jest bardziej wibracją… Sadzisz z doświadczenia? Wszystko zależy jakie przestrzenie się odwiedza i wyżej tym mniej problemów, a wręcz same korzyści. Według mnie człowiek nie zna tak naprawdę co to Miłość, za bardzo rozumuje, za mało czuje, a w sumie to prawie w ogóle nie czuje, jest tak napakowany lekiem i bólem emocjonalnym, ze reaguje często jak zwierzę instynktem. Nie wiem o jakich innych światach mówisz, ja tylko mówię o astralu i jego mentalnej sztucznej formie, tak to odbieram. Jak ludzie przestali by używać rozumu, a stali by się tym czym są naprawdę, głównie i przede wszystkim duszą, mieli by szersze pojęcie o co tu tak naprawdę chodzi, bo przecież nie o walkę by przetrwało ciało, te ten świat astralny nie miał by racji bytu, przestał by być potrzebny. A odnośnie patrzenia sercem, cóż zawsze pierw należy zacząć od siebie Mam z byt dużo doświadczeń pozytywnych pod tym względem by wątpić.
  15. Może troszkę nie jasno się wyraziłem, każdy człowiek tą samą rzeczy doświadcza inaczej, niektóre doświadczenia, zwłaszcza duchowe są jedyne w swoim rodzaju i nieporównywalne z niczym. Chcąc coś nazwać używa się zlepku liter, które dla mnie oznaczają „coś”, jednak dla kogoś innego może to oznaczać całkowicie coś innego. W tym co napisałem powyżej, głównie chodziło mi o to, że mając samą telepatię jaką miałem na początku potrafiłem się komunikować z różnymi istotami, jednak informacje jakie otrzymywałem, były tylko tym co zawierał sam przekaz telepatyczny. Dla przykładu czytałem kiedyś jakąś książkę o Plejadianach, która rodziła wiele wątpliwości i pytań, w trakcie czytania pojawiała się jakaś istota, twierdząc, że jest obywatele tej rasy i odpowiedziała na moje pytania i wątpliwości. Przy takim przekazie, gdzie tylko odbiera się myślio-obrazy takiej istoty nie ma za bardzo jak sprawdzić jakości samego przekazu. Mogłem jedynie sprawdzać te informacje jak ruski saper i albo okazywały się kitem, albo prawdą. Jednak większość z tego to tylko informacje, których po prostu nie ma jak potwierdzić. Po paru latach pracy ze sobą pojawiała się nowa przestrzeń, czucia i doświadczania w sumie nie wiem jak to nazwać, pojawiała się w wyniku wielu przemian wewnętrznych w relacji z tym co nazywam „Duchem Świętym” (i to ponownie po prostu tak nazywam tą przestrzeń Ducha, tak naprawdę nie wiem co to jest, ale to określenie najbardziej mi tu pasuje) Dużo mi się wtedy działo na ośrodku energetycznym w okolicy splotu i serca. Stąd ta nazwa. Ponieważ od tamtej pory można by powiedzieć, że bardziej „czuje” i wyraźniej odbieram wszystko. I przy kontakcie z taką istotą, załóżmy, że to ta sama, to nie tylko odbieram jego myśli, które są jakby na drugim planie, przede wszystkim odbieram z jakiej przestrzeni do mnie mówi, czuje jej wibracje, łapię ident tego miejsca, energie, poziom czasami szerszy kontekst. Czuje jego wnętrze, intencje jakie ma wobec mnie i wyraźnie odbieram kiedy mówiąc coś, nie mówi jakby całości, jakby ukrywa jakieś informacje, czasami nawet jestem w stanie wyczuć jakie. Chociaż wtedy z reguły takie istoty czując, że ja czuje otwierają się na mnie i wszystko staje się jasne. Dlatego napisałem, że sama telepatia jest trochę ograniczona. Nawet jak się coś postrzega tylko 3 okiem, bez tego aspektu, które ja nazywam „sercem” to można się tez naciąć, ponieważ niektóre istoty astralne i nie tylko projektują swój obraz bezpośrednio do umysłu. Jeżeli ktoś ufa tylko obrazom w głowie i temu co słyszy w głowie, a nie ma rozbudzonego „czucia” cała swoją istotą, swoim duchem to ulegnie tej iluzji.
  16. Telepatia bez otwartego serca ma jeden wielki minus, słyszysz kogoś, odbierasz jego obrazo-słowo-uczucie i nie wiesz z kim masz do czynienia. Przez to wiele istot, jak nie czujemy sercem ich wnętrza i intencji, ich stanu wewnętrznego i przestrzeni (poziomu) z jakiej do nas mówią, może nam nawciskać kitów i wykorzystać. Z niższych przestrzeni łatwo można nas wyczuć, nasze potrzeby, braki, czytać w naszych myślach, stąd łatwo można nam nawciskać dokładnie to co chcemy usłyszeć. Poza tym mało kiedy takie istoty z niższych poziomów imają coś ciekawego do powiedzenia.
  17. Rozumiem, że piszesz o pokonywaniu tych poziomów w ciele astralnym i to by sie mniej więcej zgadzało. Jednak zamiast bawić się w wychodzenie z ciała ciałem astralnym, można go tam zostawić i podróżować samą percepcją, bez żadnych ciał związanych z ciałem fizycznym. Jest to o wiele szybsze, bardziej naturalne.
  18. Zdecydowanie jednoznacznie nie, po pierwsze nie wiesz co to za istota, a już jest na tyle silna, ze potrafi sterować samochodem (o ile to nie awaria samochodu ) Po drugie im dłużej będziesz z nią rozmawiać tym ona będzie miała większy dostęp do ciebie, z czasem zacznie czerpać z ciebie energie, jej myśli będą twoimi, a na pytania będzie odpowiadać tak jak chcesz, ponieważ z tamtej strony widać twoje oczekiwania co do odpowiedzi, innymi słowy z reguły zwodzą by otrzymać energie.
  19. Dla mnie Astral to sztuczny twór podtrzymywany przez umysły ludzkie i ich energię, zbudowany z wszystkich chorych i tych wzniosłych pomysłów ludzkich od zarania dziejów. Przestanie istnieć jak tylko człowiek obudzi swoją percepcje na poziomie serca i zacznie myśleć i czuć na poziomie serca, wtedy nie będzie tworzył mentalnych obrazów z których jest zbudowany astral i wszelkie jego istoty powołane do życia za pomocą ludzkiej myśli i energii.
  20. Ten opis pasuje bardziej do jakiś niskich bytów astralnych jednowymiarowych Istota wielowymiarowa to bardziej taka która urzeczywistniła miłość i stała się przez to niewyczerpalnym źródłem energii, może sie poruszać bez ograniczeń po wielu wymiarach. Jej głównym tonem jest miłość i służba innym. Nie wiem czy spotkaliście kiedyś istotę Anielską. Jest doskonałym przykładem urzeczywistnienia, nie posiada płci, chociaż posiada oba pierwiastki męski i żeński w pełni urzeczywistnione, które w połączeniu tworzą trzeci stan bycia, które w doświadczeniu jest nie do opisania i przekracza wszystko co jest na ziemi.
  21. Przypomnienie sobie czegoś z poprzednich wcieleń nie jest problemem, tylko pytanie po co? Sama wiedza nic nie daje, samo przypomnienie niewiele zmienia, a często przeszkadza. Problem sie zaczyna, kiedy poprzez takie regresje trafiasz na jakieś traumatyczne doświadczenie. Co zrobisz jak przypomnisz sobie jak mordowałeś z cała gama zimnych uczuć satysfakcji i zapachu krwi, potęgującej w tobie jeszcze większa satysfakcje i podniecenie? Czasami z takimi traumami trafiali do mnie ludzie po regresji za pomocą hipnozy, sugestia, że nic nie będziesz pamiętał nie zawsze działa, ujawniony materiał wydostaje się w snach i ogólnym stanie niepokoju, agresji. Regresing według L.Żądły jest metodą czysto terapeutyczną i nastawianą tylko na uwalnianie przyczyn danych problemów z obecnego życia i taki był jego ciel na początku. Jakimś trafem się okazało, że niektóre przyczyny obecnych problemów nie pojawiały się w obecnym życiu, a czasami się ciągną przez wiele wcieleń. Regresing uwalnia od tych przyczyn, taki jest jego cel. Nie zawsze sobie podczas sesji wszystko przypominasz, czasami po prostu uwalniasz się od konkretnych stanów lękowych i emocjonalnych – chodzi o uwolnienie, a nie wycieczki po poprzednich. Pracuje sie z tym co aktualnie czujesz i doświadczasz, z tym co aktualnie sprawia ci problem, lub cię ogranicza.
  22. Witam Przez parę lat byłem Regreserem, więc mogę odpowiedzieć na parę waszych wątpliwości, a tak dla jasności nie stosuje już regresingu Akurat metoda L.Żądło ma mało co wspólnego z przypominaniem sobie wcieleń dla ciekawości, jest to niemożliwe ponieważ zaczyna się sesje od jakiegoś problemu, który aktualnie w danym momencie się czuje i całość sesji polega głównie na wróceniu pamięcią do pierwszego momentu kiedy dany „problem” się pojawił. Celem jest uwolnienie się od przyczyn danego problemu. Niesyte nie idzie sobie przypomnieć fajnych wcieleń, ponieważ jest to metoda czysto terapeutyczna celem jest głównie uwolnienie od jakiś obciążeń. Z reguły 60% jest z tego życia, reszta zahacza o poprzednie. Co do samej metody i uzależnienia. Czasem jak się już podświadomość przyzwyczai do tej formy pracy ze sobą, to można już ją stosować samemu, bez terapeuty, jednak przy grubszych tematach mi osobiście było łatwiej by mnie ktoś prowadził przez sesje, ma się większy komfort psychiczny, poniewaz nie trzeba samemu ograniac tematu i własnych sztuczek by nie puścić n jakiejś własnej zachłanności. Ta forma regresji nie ma nic wspólnego z hipnozą, a wręcz odwrotnie często uwalnia się w niej skutki hipnozy, inicjacje róznego rodzaju itd. Podczas całej sesji ma się pełną świadomość, no chyba, że uwalnia się akurat wzorce narkotyczne, wtedy to różnie bywa. Pierwsze sesje miałem bardzo nieprzytomne ze względu na obciążenia używania narkotyków z poprzednich wcieleń. Co do uzależnienia od regresingu. Z regresingiem jest jak z każdą techniką, wszystko zależy od osoby która ją stosuje, od intencji jakie ma wobec siebie i czy naprawdę chce sobie pomóc. Niektórzy nie chcą i fakt zdarza się że używają regresingu jako ucieczki od życia, jednakże to przejściowy okres, gdyż mimo wszystko regresing uwalnia od pewnych obciążeń, więc im bardziej się go stosuje tym człowiek bardziej się zmienia, jedni szybciej inni wolniej. To jest bardzo indywidualna sprawa i świadczy o danej osobie bardziej niż o regresingu. Widziałem na własne oczy jak w ciagu 2 tygodni wczasów z regresingiem, Leszek przez codzienne sesje uwolnił dziewczynę z stwardnienia rozsianego, tak że z wczasów wracała już o własnych siłach, a nie na wózku. Metoda zdecydowanie nie jest dla wszystkich, gdyż wymaga pewnego zaparcia w pracy nad sobą i momo wszystko grzebania się w słasnych brudach. Jednak czasami jest to nieuniknione by wprowadzić pozytywne zmiany w swoim zyciu. Moim skromnym zdaniem nie trafiają tam normalni ludzie, a z poważnymi problemami , a ja byłem jednym z nich, gdzie inne metody zawodziły, tam regresing naprawdę pomugł. Jednak nie jest to praktyka dla wszystkich, a i nie wszyscy tez potrzebują aż takiej dogłębnej pracy ze sobą. Poza tym są tez prostsze metody pracy ze sobą, a dające równie wymierne korzyści co regresing, choćby EFT. Pozdrawiam