O&M

Użytkownicy
  • Zawartość

    233
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez O&M

  1. Zacznę od tego, że postanowiłem sobie, że spróbuję dostroić się do reiki sam i dałem sobie na to ponad rok. Proszę się nie śmiać. ;) Czuję, że jest to możliwe. No i tak sobie medytuję, medytuję i nagle sobie uświadamiam: "Skąd będę wiedział, że to już?" Co prawda mam za sobą kilka zabiegów, ale nawet gdybym pamiętał, jak to jest, to wątpie, że bym się zorientował. Praca z energią nie jest mi obca, a więc próbowanie leczenia nie nada się na test. Podobno reikowcy są zdrowsi, ale ja odkąd pamiętam choruję rzadko, od dłuższego czasu wcale, a choroby jakiekolwiek by nie były szybko zanikały- tak więc obserwacja swojego zdrowia również odpada. Dlatego mam pytanie do wszystkich praktykujących reikowców (lub bardzo doświadczonych energetyków), czy ktoś z Was potrafi rozpoznać osobę dostrojoną do reiki? Jest to możliwe również na odległość? Jeśli byłoby to możliwe, to jest ktoś chętny nadzorować moją pracę- raz na jakiś czas (np. 2 tygodnie) wykonać taki test? Jak ktoś jest ciekaw, to nie robię tego, bo nie chcę płacić za inicjację (i tak będę musiał się inicjować, choćby dla samej wiedzy, jak się nią posługiwać), tylko czuję, że jestem w stanie tego dokonać, a jaką satysfakcję będę z tego miał... ^^ Jednocześnie możecie stać się świadkiem tego, że to faktycznie możliwe, bo jak do tej pory, to każdy wie, że to możliwe, ale nikt kogoś takiego nie zna. Pozdrawiam, OM.
  2. Mam pewne pytanie i mam nadzieję, że znajdzie się ktoś, kto ma o tym pojęcie. Mianowicie, jak subtelna jest nasza energia, której używa się rytuałach i na codzień? Wydaje mi się, że energia jest subtelniejsza od materii astralnej, czyż nie? Co prawda energia może być widziana w astralu, ale wg. mnie jest to ze względu na dużą ilość i gęstość tej energii zgromadzonej w jednym miejscu (np psiball). Jednak może przenikać materię astralną (prawdopodobnie) na wszystkich poziomach, więc można ją uznać za najsubtelniejszą substancję naszego świata (w końcu z niej jest zbudowany). Mam jeszcze jedno pytanie: Czy charakter (intencja) ma również wpływ na subtelność energii? Proszę o wypowiadanie się w temacie. Pozdrawiam ;)
  3. 1 listopada- święto zmarłych, wszystkich świętych. Z nieznanych mi powodów duchy w tym dniu zyskują niesamowitą moc (energię?). Święto to, tak jak inne święta zostały ustalone przez ludzi, dlaczego więc w tym dniu duchy posiadają tak wielką moc? Pozwolę sobie napisać moje doświadczenie z seansu spirytystycznego z pomocą OuiJa. Razem z kolegami, jak w co drugi tydzień przeprowadziliśmy seans. Do komunikacji z duchami używaliśmy tabliczki OuiJa (http://pl.wikipedia.org/wiki/Ouija). Zwykle duchy poruszały kieliszkiem dosyć mozolnie, lecz tym razem (przepraszam za wyrażenie) zapier... tak, że nie nadążaliśmy trzymać na nim palców. W dodatku co każdą literę/zwrot przemieszczały kieliszek na pentagram. Ciekawym faktem jest również, że duchy wyrażały się zawsze w liczbie mnogiej, zupełnie jakby były tam wszystkie. Pamiętam, że pytaliśmy ilu ich tam jest. Odpowiedź była 10, jednak nie pamiętam czy milionów czy miliardów. Gdy pytaliśmy, czemu ciągle kierują kieliszek na pentagram odpowiedzieli, że muszą, a gdy pytaliśmy dla czego- nie mogli odpowiedzieć. Byliśmy również strasznie zdziwieni szybkością poruszającego się kieliszka. Niejednokrotnie dosłownie wyrwał nam się z pod palców i jechał przez chwilę sam. A teraz najważniejsze: Podczas przeprowadzania rytuału nie byliśmy świadomi jaki był dzień. O tym, że jest 1 listopada dowiedziałem się dopiero, gdy po powrocie do domu rozmawiałem z ojcem o wyjątkowości tego seansu. Wtedy wszystko stało się jasne. Zapytam więc, czy ktoś może ma jakieś teorie, na temat tego, dlaczego ten dzień jest taki wyjątkowy? Jeśli macie jakieś pytania, to proszę, ale chciałbym tylko zaznaczyć, że seans ten odbył się ponad 5 miesięcy temu więc wiele szczegółów mogło mi przez ten czas umknąć.
  4. Podobno nie istnieje czas, a tylko przemijanie. Osobiście ciężko mi się odnieść do tego, gdyż przyszłość ciągle jest planowana, a przeszłość wspominana, zatem wszystko to dzieje się jednocześnie w umysłach ludzkich i "wyższych inteligencji".
  5. No widzisz, nie wiedziałem, teraz będę pisał poprawnie, jednak ja nie jestem "oświecony". ^^
  6. Normalnie bym w to uwierzył, bo nie wierzę, że człowiek byłby wstanie wymyślić coś takiego, a jednak nie jesteś wiarygodny przez swoje pismo. Chętnie bym posłuchał Twoich wywodów, ale jak poprawisz interpunkcję.
  7. Co to jest magia? Definicje znajdziesz w linku od Penta, wybierz, która Ci się podoba, a z czasem praktyki może stworzysz własną. Z pomocą magii można zdziałać wiele, wszystko zależy od tego, jak się postarasz. Po tysiąckroć powtarzam- nie każdy, kto uprawia magię jest magiem. Nie odpowiadaj na pytania typu "dlaczego chcesz się zająć magią?", "po co Ci magia?". Dobrze wiem, jak one zniechęcają. Magami zostają Ci, którzy czują to w sobie. Jeśli czujesz, że chcesz się nią zająć na poważnie i nie wiesz do końca dlaczego, to po prostu to rób. Nie wierz też, że na forach nie znajdziesz wiedzy. Przeciwnie, jest na nich ogrom wiedzy, ale nie zrozumiesz jej jako początkujący. Wiedza na forach jest okrojona, czyli wiesz co, ale nie potrafisz jej zastosować, bo nie wiesz jak. Zatem zacznij od kilku książek, które przybliżą Cię do teorii. Nie marnuj jednak czasu i zacznij też od razu praktykę czegoś prostego, co później Ci się przyda. Poćwicz cierpliwość, samodyscyplinę, koncentrację i wizualizację. Zaznajom się z jakąś metodą dywinacji. Ucz się angielskiego, bo w tych czasach najwięcej źródeł jest w tym właśnie języku. Jeśli potrzebujesz książek, to odpowiedz pierw na moje pytanie- czy znasz już angielski? Konkretne ćwiczenia mogę podesłać już na pw. Tak więc, czy czujesz się w przyszłości magiem?
  8. Wg. mnie powinnaś zapomnieć o powszechnie przyjętych stereotypach na temat życia i zacząć myśleć po swojemu. Masz umysł analityczny, korzystaj z niego i sama wyznacz dla siebie granice oraz kiedy możesz je przekroczyć.
  9. Hrefno, "siebie" pisane wielką literą jest dopuszczalne, jeśli mowa o "wyższym ja". Oczywiście "ciekawości" już nie usprawiedliwię. Do tego brak przecinków.
  10. To prawda Sosno, Pent. Poza tym ludzie sami siebie nie potrafią ogarnąć, a co dopiero inne cywilizacje.
  11. Witaj.
  12. Nie umiesz kontrolować własnych myśli? O.o
  13. Modlitwa jest działaniem magicznym, więc jak najbardziej. Skoro to wiesz, to na reszte pytań odpowiedz sobie sam.
  14. Wyjaśni mi ktoś, o co chodzi z naprawą DNA?
  15. Zapomniałem. ^^ Podczas rytuału łączymy się ze Źródłem w kilku celach. Jeden czysto rozwijający, a drugim jest ochrona. Energia Źródła wypełnia przestrzeń po usuniętych uwcześnie wpływach. Wspomaga też naszą energię jeśli zamierzamy działać intencjonalnie. Jeśli chodzi o czarną magię, to można pedofila odpędzić od dzieci, ale dalej będzie się do nich dobierał, gdy nikt nie patrzy. Tu jest ten sam przypadek. Jeśli nie wytresujesz psa, to będzie lał na Twój dywan. Itd. Zaproponowałem więc tę metodę, gdyż jest sprawdzona. Niestety nie chcąc stosować czarnej magii, nie mogę zbytnio eksperymentować.
  16. Pent, miałem nie mówić o sobie, ale nie dajesz mi wyjścia. Mam już taki charakter, że swoich krzywdzić nie pozwolę i nie boję się dla nich pobrudzić rąk. Nie wiem, kto tę sentencję wymyślił, ale nie w każdym przypadku jest ona prawidłowa. Może ma ona korzenie w powiedzeniu, by "nie znęcać się nad słabszymi". Magia to jednak nieodłączna część naszego wszechświata, więc co za różnica, czy użyje jej, czy łopaty. To już nie mój problem, że nie wszyscy są jej istnienia świadomi. Ale ok, jeśli Was to uszczęśliwi, to następnym razem po prostu wybiję wampirowi zęby. PS. Dzięki Sosno, oszczędziłeś mi połowy posta. ^^
  17. To m. in. właśnie Sosno sprowokowało mnie do zajęcia się magią. Nie ma sensu polegać na bóstwach. Lepiej samemu o siebie dbać. Ale to moje zdanie.
  18. Pitagores? O.O Zawsze uważałem, że numerologia to badziew...
  19. Nie wiem skąd pomysł, że rytuał pentagramu odcina od opiekunów. Moi się nie skarżą. W trakcie rytuału faktycznie jesteśmy odcięci od wszystkiego, ale to ma swój powód. Podczas rytuału łączymy się ze Źródłem. Jego głównym zadaniem jest oczyszczenie ze wszystkich niepożądanych wpływów. Możesz się pozbyć opiekuna, jeśli nie odpowiada Ci jego towarzystwo. Z jego pomocą można nawet odświeżyć powietrze w zamkniętym pomieszczeniu. Może mieliście nieprzyjemność skorzystać z jakiejś dziwnej wersji. Tak jak już wspomniałem, należy dokładnie przeanalizować znaczenie każdego szczegółu w rytuale. Odnośnie wampirów, nie będę mówił o sobie. Sami się zastanówcie, czy pozostawienie wampira ze znajomymi jest w porządku? Zaproponowałem taki sposób oczywiście w odniesieniu do świadomo żerujących na ludziach wampirach. Nieświadomych nie wypada krzywdzić. Jeśli wampir jest świadomy i dalej gnębi ludzi, to mu nie przetłumaczysz. Pokazanie wampirowi, kto tu rządzi jest ważne, szczególnie jeśli jest stałym członkiem spotkań. Nie może sobie pozwalać na krzywdzenie moich znajomych. Zanim zapytasz "a co z resztą ludzi?", to raz- mam ich gdzieś, a dwa- już mówiłem, że mu nie wytłumaczysz. Wampir niech się boi i nawet nie waży pociągnąć z kogoś energię w moim towarzystwie. W ten sposób ratujemy chociaż kilku ludzi. I powtarzam, polecam ten sposób tylko tym, co czują się na siłach.
  20. Tak, to dla mnie bardzo istotne. Ktoś ważny mi kiedyś powiedział "zamiast narzekać, walcz z tym". Chodziło oczywiście o ciemnotę, której się brzydzę. Nie muszę chyba mówić o sytuacji panującej w KK. Szkoda słów... Nie mam nic do ludzi, którzy wierzą w coś z głową, jednak takich z KK jeszcze nie spotkałem. I mam na myśli osoby 100%-owo wierzące w nauki swej religii.
  21. Dobrze, zatem zacznę. Dziś skończyłem przesłuchiwać to nagranie. Jest ono zbyt długie, bym mógł wysłuchać je w całości na raz, więc przesłuchałem je w 4 częściach, co mogło spowodować, że coś mi umknęło. Nie przedłużając, zacznę od kwestii spornej, o której wspomniałeś na początku nagrania. Mianowicie, co pierwsze: oczyszczanie, czy ochrona? Muszę przyznać, że Twoje podejście sprawdzi się w wielu przypadkach, jednak mniej poważnych. Niesłuszne będzie ono w sytuacji, gdy atak jest ciągły (cały czas trwa)- wroga energia wciąż na nas napływa. W tym przypadku najpierw należałoby się odciąć, stworzyć byle jaką tarczę (by przez chociaż chwilę odetchnąć) i dopiero przejść do oczyszczania z pozostałości. I wtedy po oczyszczeniu należy stworzyć silniejszą ochronę. Drugą sprawą, która przykuła moją uwagę było zastosowanie kręgu soli w rytuałach magicznych. W niektórych przypadkach faktycznie jest wskazane, jednak nie powinno się go stosować do rytuałów niezwiązanych z oczyszczaniem i w kilku innych. Sól doskonale zamyka, więc nie będzie możliwa właściwa praca wewnątrz takiego kręgu- komunikacja z bytami, wymiana energetyczna. Nie mamy wtedy wpływu na działanie kręgu. Zupełnie jakby się próbowało wylać wodę z zamkniętej butelki. Osobiście polecam kredę, lub zmywalną farbę. Trzecią sprawą jest rytuał pentagramu. Osobiście próbowałem kilka (chyba 4) wersje. Powiem tak: każda działała. Najlepiej jednak ta, z którą pracuję na codzień. Może to kwestia przyzwyczajenia, ale ta mi najbardziej odpowiada. To już zależy od człowieka, która wersja bardziej mu się przypodoba. Musi ona jednak zawierać podstawowe elementy, czyli kabalistyczny krzyż, kreślanie pentagramów i inwokację. Można ten rytuał modyfikować, jednak trzeba najpierw przeanalizować go dokładnie, by nie usunąć żadnego niezbędnego elementu. Dlatego ważne jest znać znaczenie każdego drobnego gestu, czy słowa. Ostatnia sprawa to wampiry. Wg. mnie to trochę tchórzowskie uciekać. Rozumiem, że to nagranie dla Janów Kowalskich, którzy nie mają szczególnej wiedzy na ten temat. Dlatego moją propozycję skieruję już do osób bardziej zaawansowanych i przede wszystkim pewnych siebie i swoich możliwości. Tak, jak wampir ciągnie energię z nas, tak i my możemy wykorzystać jego. Wymaga to trochę praktyki, bo trzeba umieć go rozpoznać- zlokalizować źródło ataku. Gdy zostanie wyodrębniony, możemy w naturalny sposób wyciągnąć energię od niego. Ważna jest tu pewność siebie do stworzenia poczucia wyższości, by przytłoczyć wampira. Jeśli jest świadomy, to zauważy, że sytuacja się odwróciła i sam zacznie sp***rzać gdzie pieprz rośnie. A my możemy dalej cieszyć się spotkaniem. Ale tak, jak ktoś tam mądrze powiedział, należy pierw ocenić, czy mamy w ogóle jakieś szanse. Tyle ode mnie. Pozdrawiam.
  22. @Sosno Chodziło mi raczej o to, jak inni ludzie na Ciebie patrzą, nie jak Ty sam. ;)
  23. Tak, jak do 5 punktu to miało sens, tak na 6 czar poszedł w piz... Wierzba już mnie częściowo wyręczyła, ale muszę wrzucić 3 grosze od siebie. Ważna sprawa, gdy piszesz o Bogu, to zaznacz o jakiego boga chodzi- czy jest to jakiś konkretny bóg, czy Stwórca. Kiedyś napisałaś, że "wierzysz w Boga, nie kościół". To teraz zastanów się, czy aby napewno wierzysz w Stwórcę, a nie jakiegoś boga, który jest tak słaby, że potrzebuje czci wiernych kretynów. Właściwie wyrażenie "wierzę w Stwórcę" nie ma sensu. Prawdzie mówiąc myślący człowiek powinien być pewien jego istnienia. On był od samego początku i w przeciwieństwie do bogów nie zniknie, jeśli świat o nim zapomni. Chrześcijanie umniejszają się w stosunku do swojego boga. Z jednej strony to głupie, bo Jezus był człowiekiem. W tamtych czasach każdy mógł zostać bogiem. Wystarczy, że wiedziałby więcej od innych w swoim ludzie. Wyobraź sobie teraz, że zmieniamy przeszłość i usytuujemy w niej Einsteina. Zapewne teraz ludzie uznawaliby go za jakiegoś boga. Chociaż myślę, że Einstein by do tego nie dopuścił. Ludzie potrzebowali lidera i nieświadomie wybierali tego z największą wiedzą. Z drugiej strony, slusznie się chrześcijanie poniżają. Gdyby faktycznie nie byli takimi kretynami jakimi są, to nie umniejszaliby się wobec jakiegoś niepewnego bytu. Zanim jednak ktoś się oburzy, dodam, że chodzi mi o większość chrześcijan, nie o wszystkich. Wątpliwości do wiary znaczą przejaw logicznego myślenia. Dochodzimy teraz do wszechobecnej "miłości". Kiedyś przez ten njuejdżowy chłam rzygałem miłością. Teraz należy się zastanowić, czy to ma jakiś cel? Pewnie, że ma! Ludzie w tym okrutnym i niesprawiedliwym świecie sobie nie radzą. Potrzebują jakiegoś oparcia, świadomości, że miłość istnieje i jest wokół. Wszystko jest piękne, do czasu gdy doświadczymy miłości i nie okaże się ona taka piękna. Świat nie jest czarno-biały. Jest w nim więcej kolorów niż tylko miłość. Psychologia mówi, że aby przejąć nad kimś kontrolę, trzeba zapewnić mu to, czego mocno pragnie (lub zapewnić mu takie wrażenie). Wszyscy ludzie pragną miłości, więc to świetny plan, by wyłudzić energię/pieniądze/whatever. Spójrzmy np. na chrześcijańskiego boga. W Starym testamencie był "sprawiedliwym" i okrutnym ojcem. Niestety, nie sprzedała się taka wizja, więc trzeba było napisać Nowy testament i umieścić w nim elementy science fiction oraz rozchwytywaną miłość. Powoli już kończąc, zastanówmy się, czy o 8 poziomie ma prawo mówić ten, kto go nie doświadczył? Te poziomy to straszny badziew, może na forum katolickim przejdzie, ale nie tu. Ja bym na własnym doświadczeniu proponował takie: 1. Wierzę w coś, bo mama mówi, że tak jest. 2. Wierzę w coś (choć nie mam o tym pojęcia), bo wszyscy wierzą. 3. Nie pasuje mi tu parę rzeczy, ale wierzę dalej. 4. Trochę to sensu nie ma, ale autorytety w to wierzą, więc ja też będę. W końcu jestem małym, słabym, głupim człowiekiem i sam sobie nie poradzę... 5. Nic z tej wiary nie mam. Pier... Nie wierzę... 6. O! A co to takiego? 7. A więc tak to wygląda... Ale byłem/am głupi. 8. Jestem świadomy funkcjonowania świata. Dojrzałem do brania odpowiedzialności na siebie. Kształtuje własne poglądy w zgodzie z własnym intelektem. Uczę się i rozwijam dalej... Tyle, koniec. Po pierwsze, nie mogę mówić dalej, bo na tym poziomie utknąłem. Może dlatego, że dalej nic nie ma. Żadnego oświecenia, tylko ciągły rozwój. Nie trzeba pisać o doświadczaniu Stwórcy, gdyż od początku byłem pewien jego istnienia. Na to dowodu nie potrzeba, gdyż sam nim jestem. Wierzbo, nie da się zmienić wiary od tak, więc porzucanie jej częściowo, krok po kroku, jest jak najbardziej w porządku. To znaczy, że człowiek się zastanawia, myśli. Zmiana wiary z dnia na dzień, przeczy logicznemu myśleniu, bo to jak uwierzyć w każde inne wyznanie, czyli np. "Ludzie mówią, że w lesie grasuje smok. W sumie nigdy go nie widziałem i w zasadzie nie ma kompletnie żadnych dowodów na jego istnienie, ale dużo ludzi ginie w lesie, więc to bardzo możliwe." lub "O cholera! Właśnie widziałem Yeti! Nie mam pewności, czy to nie był niedźwiedź, ale... Nie! To na bank był Yeti!" itp. To tyle, bo się trochę rozpisałem. ^^"
  24. Knust dobrze Ci już doradził. Gdy wchodzisz w ścieżkę ezoteryczną powinieneś zapomnieć to, co uznawałeś do tej pory. W ten sposób nic nie zaślepia Twojego spojrzenia i trzeźwo możesz ocenić, czy coś faktycznie ma sens. Zapomnij o bogu, jakiego wyznajesz. Zapomnij o tym, jak oceniasz dobro i zło. W końcu dojdziesz do pewnych wniosków.
  25. Nie ma znaczenia, nie dotyczy mnie, nie robi różnicy- olać to. To jest moje ukochane podejście. Jeśli coś mnie nie interesuje, szkoda tracić na to czas. Wierzę w karmę, ale na swój sposób i tak też ją tłumaczę. Nie wiem jak to się ma do tych innych karm, ale nazywam ją w ten sposób, bo efekt jest ten sam- co zasiejesz, to zbierzesz (choć niekoniecznie w tej samej formie). Nie bardzo mnie interesuje, jak to funkcjonuje, więc narazie się w to nie zagłębiam, ale mam na ten temat swoją teorię. Jest ona wygodna i ma dla mnie sens, więc póki nie przeczy innym moim poglądom, nie widzę powodu, by się nad tym zastanawiać.