Konkretnie ludzi bez misji można pooglądać w biedniejszych dzielnicach, gdzie zaglądanie na dno butelki i bicie dzieci to jedyna rozrywka, no cóż tłumaczenie tego karmicznym przepracowaniem jest co najmniej niewłaściwe.
Cóż to takiego jest ta mana?Mana z polinezysjkiej kultury, śmiesznej huny Longa, czy może o zgrozo termin z gier typu diablo?
Wracając do tych ludzi to ich funkcjonowanie w tej rzeczywistości musi być bardzo subiektywne, bowiem nazywanie grupki znajomych/rodziny plemieniem jest nadużyciem mającym na celu nagiąć jako tako rolę szamana.
Osoba, która przeżyła kryzys i tłumaczy go powołaniem/inicjacją szamańską, by na nowo określić swoje miejsce w świecie jest na tym samym poziomie co neoszaman, który jeździ na jóźwiakowe warsztaty by nauczyć się konkretnych technik, choć tutaj różnie bywa z poziomem owych warsztatów.
Tym ludziom nie jest bez różnicy, bowiem jak widać na tym forum nazwa szaman jest zarezerwowana dla nieokreślonej grupy powołanej przez duchy, lecz poza ich zapewnieniami technicznie od neoszamanów nie różnią się.