Pozwolę sobie odświeżyć dawno zapomniany temat
Czytając cały ten topik, przez cały czas starałem się stworzyć własną „definicje” magi, tak jak sugerowała na początku Szept. Niestety nie potrafię tego zrobić. Każdy post wnosi coś nowego a zarazem żaden nie jest wstanie odpowiedzieć na pytanie czym jest magia. Może właśnie tym jest magia, tajemnicą, nieopisaną siłą/stanem/energią/działaniem, nie odkrytą i nie ujętą w formę definicji, rządzącą się prawami którym nam ludziom nie jest dane pojąć. Ale jak to ludzie wszystko musimy opisać/nazwać by zrozumieć. Być może właśnie to jest magia, nienazwane i nie zrozumiałe, nie pojęte... Ktoś zapyta więc co w takim razie z magami którzy magią się posługują, jak mogą posługiwać się czymś czego nie da się pojąć? Być może ludzie Ci odkryli peryferie „magii” Czerpią z siły niepojętej w takim stopniu w jakim są zdolni przybliżyć się do pojmowania? Być może doszli do sedna i odkryli prawdziwe pojęcie magi, ale tą wiedzę chcą zachować dla siebie, albo muszą zachować dla siebie... Może magia faktycznie jest tym do czego szukający odpowiedzi człowiek musi dojść samemu?
Dla mnie magia jest czymś niepojętym, tajemniczym potężnym zarazem.
Ktoś wspominał tutaj o poruszaniu krzesła. Poruszanie przedmiotów za pomocą „siły woli” zwane jest zdaje się telekinezą. Takie działanie dawniej uznawane było za magiczne. Czy dzisiaj nie istnieje przypadkiem dział „nauki” zajmujący się tą tematyką? Dział ten zdaje się nosi nazwę Parapsychologia, bądź Psychotronika. Mowie o tym gdyż zapytałem kiedyś właśnie o coś podobnego, o poruszanie przedmiotów „siłą woli” odpowiedz jaka padła była mniej więcej taka, że to nie magia, a telekineza. Jednak dawniej ludzie uważali to za działanie magiczne. W takim razie nasuwa się pytanie, czy skoro tym zjawiskiem, zainteresowała się nauka, to automatycznie przestało być ono magiczne?? Idąc dalej, jeśli nauka opisze i zdefiniuje magie, to magia przestanie być magią??
Być może to jest istotą magi, że jest czymś nie opisanym i każda próba zdefiniowania musi skończyć się niepowodzeniem.
Dodam, iż uważam (zresztą jak widać nie tylko ja, ktoś na początku bardzo ładnie to opisał) że magia dawniej, w swych początkach ( jeśli w ogóle można mówić o początku magi) była prosta w swej istocie, z czasem narastało w okół niej ogrom tajemnicy i rytuałów, obrzędów i mistycyzmu.
Dzisiaj uważa się że im bardziej wymyślny rytuał, tym potężniejsza magia. Ja uważam że najprostsze rzeczy są najlepsze.
Stąd moje przemyślenia. Magia najprościej mówiąc to wszystko i nic zarazem, to coś czego nie jesteśmy wstanie w pełni pojąć i w pełni tym zawładnąć i dlatego nie potrafimy tego nazwać.
Swoją drogą gdy się tak zastanowić, to czy religia nie jest formą magii?
Na koniec taka anegdotka, którą dawno temu gdzieś przeczytałem, nie znam dokładnie słów więc będę improwizował, ale doskonale oddaje „tajemnice” magii.
Młodemu adeptowi Mistrz zlecił wykonanie jakiegoś wywaru magicznego.
Młody uczeń miesza składniki, czytając przepis magiczny dorzuca coraz to nowsze.
W pewnym momencie pyta mistrza.
-Mistrzu, dlaczego muszę użyć krwi dziewicy, czy inna krew nie była by równie dobra?
Na co mistrz po chwili namysłu odpowiedział.
- Słuchaj chłopcze, mogli byśmy użyć krwi knura, ale wtedy każdy wieśniak rzucał by czary na prawo i lewo.