Lama

Moderatorzy
  • Zawartość

    383
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Lama

  1. Tak się zastanawiam nad tą cienką granicą pomiędzy zwykłym życiem a "rozwojem duchowym". To teraz takie modne -rozwijać się duchowo. Ludzie mają problemy, rozwiązują je jakoś, burzą i budują relacje z innymi - czy to od razu jest "rozwój" czy tak po prostu wygląda życie? Czy to, że nagle pojawiły mi się problemy finansowe albo w pracy to efekt zamkniętej jakiejś czakry czy po prostu kryzys gospodarczy? Zerwałam z chłopakiem to efekt oczyszczania po reiki czy po prostu przestaliśmy się dogadywać. Albo jeśli po paru latach zaczynam dogadywać sie z siostrą, to znaczy że osiągnęłam kolejne stadium w rozwoju czy zwyczajnie obie dorosłyśmy? Otwiera mi się trzecie oko czy po prostu robi mi się syf na czole?Obserwuję coraz większe parcie na ten nieszczęsny rozwój. Idea jest dobra, ale martwi mnie to całe nadęcie w związku z tym. Zwyczajne wchodzenie w kolejne etapy życia jest takie niemodne. Coraz więcej osób wypatruje u siebie symptomów rozwoju zamiast po prostu świadomie żyć i cieszyć się życiem, bo ono tak wygląda, ze wszystkimi blaskami i cieniami. Jest jeszcze oczywiście drugie dno całej sprawy, w postaci dużej kasy jaką niektórzy zarabiają na tym całym "rozwojowym" interesie. To jeszcze bardziej człowieka nadyma, bo jak skończy półdniowy kurs numerologii za 350 zł to przecież jest taki ważny i rozwinięty duchowo! Jak to jest z tą granicą? W którym momencie zaczyna się "rozwój duchowy" a kończy "zwyczajne życie"?
  2. Zakładam nowy temat z prośbą o wypowiedzi ludzi związanych ze ścieżką szamańską. Od czasu do czasu pojawiają się ogłoszenia warsztatów szamańskich oferujących dwudniowe przeczyszczenie czakr, połączenie się z żółtym kolorem żywiołu ziemi, harmonizację żywiołu wody w czakrze korony i tego typu mikstury. Jak to jest z szamańskim odczuwaniem i czyszczeniem czakr, z odczuwaniem ich kolorów itd.? Jak szamani "pracują z żywiołami"? Jak traktują medytację?
  3. No właśnie Elzo ja nie widzę sensu w wierze. Nie chce mi się wierzyć w cokolwiek, bo nie jest mi to potrzebne i nie widzę w tym wartości. Oczywiście dopuszczam istnienie rzeczy, które w tym momencie przerastają możliwości poznawcze człowieka, ale podejrzewam, że te sprawy nie dotyczą bogów czy duchów, a zasłanianie się "tajemnicą" przez Twojego Boga, jest takim sprytnym zabiegiem, mającym na celu wyłączenie myślenia u wiernych - nie przemawia to do mnie.
  4. Dla katolickiego księdza Bóg jest równie realny. Ba, dla bardzo wielu ludzi, nie tylko kapłanów czy przewodników duchowych, bogowie i duchy są w ten sposób "realni", a jednak ciężko mi to nazwać wiedzą. Dopóki nie ma sposobu na zbadanie i zweryfikowanie tego, co ci ludzie widzą/słyszą/czują to dla mnie pozostaje to ciągle w kategorii wiary, a nie wiedzy. Przy czym nie umniejsza to znaczenia tych doświadczeń.
  5. Staram się nie komplikować sobie za bardzo życia, dlatego dla mnie ateista to ktoś, kto NIE WIERZY w bogów. Wiara w jakieś nieistnienie przestaje mieć dla mnie sens. Zastanawiam się także jaką wiedzę o bogach i duchach masz na myśli? Dowód na istnienie boga? ;) Jeśli nie ma dowodu, pozostają domysły i przeczucia, które wiedzą nie są.
  6. Pytanie Hrefny było bardzo konkretne i odpowiedź na nie można zawrzeć w 2-3 zdaniach, jeśli się ją zna. ;) Owijanie w bawełnę jest raczej zniechęcające niż zachęcające. ;)
  7. O! Pewnie muszę chodzić do łazienki z kartką i długopisem - nigdy nie wiadomo - może jakiś czaneling się przydarzy. ;)
  8. Wielu ludzi zaczyna zauważać takie zjawiska w momencie, gdy zaczynają się rozglądać dookoła siebie. Jeśli codziennie pędzisz do pracy myśląc wyłącznie o spotkaniach, które masz mieć i o sprawach, które masz załatwić, to nie ma siły, żebyś cokolwiek zauważył. W momencie, kiedy zaczynasz się rozglądać, to okazuje się, że (nagle!) na ulicy mogą mrugać latarnie, obok chodnika siedzą ptaki itd. I nie oznacza to najczęściej nic poza tym, że zacząłeś się rozglądać. Magia jest dziedziną woli i moim skromnym zdaniem o jakichkolwiek predyspozycjach człowieka możemy mówić wtedy, gdy podejdzie on do (sprawnej), losowo wybranej latarni i siłą swej woli ją wyłączy (zanim nadejdzie świt i pracownik Zarządu Dróg tego nie zrobi). A swoją drogą od dwóch tygodni u mnie w łazience trzeszczy i mruga żarówka - jak myślicie - czy mam nawiązać kontakt z duchem żarówki, czy może od dwóch tygodni przybyło mi magicznych mocy i owa żarówka nie może tego znieść, a może powinnam ją po prostu wymienić, bo jej czas minął? ;)
  9. Przez chwilę zastanawiałam się, czy nie przenieść tego wątku do działu z jakimiś żartami, ale w sumie to nie jest śmieszne, to jest żałosne i nudne. Wasza Lama
  10. Mam wrażenie, że z czasem to mija... takie szukanie na siłę swojej wyjątkowości.
  11. Tak, opisałeś bardzo niejasno, a jeśli masz jeszcze jakieś wątpliwości, to przeczytaj ze zrozumieniem wątek, który Ci wysłałam, o tym jak na forum należy opisywać swój sen, jeśli w założeniu chce się otrzymać jego interpretację. " Jeśli więc oczekujesz rzetelnej interpretacji musisz opisać swój sen dokładnie. To, że napiszesz: "śnił mi się pies z kulawą nogą" zupełnie do niczego nie doprowadzi. Czytając Twój sen osoba interpretująca musi go niejako "zobaczyć" w swojej głowie, więc okrajanie opisu snu do jednego zdania wyrwanego z kontekstu jest bezcelowe. Weźmy tego kulawego psa - zamknij teraz oczy i wyobraź sobie psa z kulawą nogą. Widzisz? Ja też widzę, tyle że mój obrazek może różnić się od Twojego diametralnie, a nie chcemy przecież interpretować własnych wyobrażeń, a opis snu." (itd.) Ponadto proszę, abyś to Ty się zastanowił nad swoimi wypowiedziami, ponieważ są one klasycznym przykładem trollowania na forum ( http://pl.wikipedia....iki/Trollowanie ) i jeśli masz zamiar w tym stylu ciągnąć wątek, to musisz się liczyć z ostrzeżeniami. Polecam też przemyśleć dość znaną sentencję - "nie ma głupich odpowiedzi, są tylko niewłaściwie (głupio?) zadane pytania".
  12. Witaj Kaspianie. Myślę, że mało kto pokusi się o interpretację snu, który opisałeś jednym zdaniem "pojawiła się w nim 12-to ramienna gwiazda". Na pytanie, co dokładnie Ci się przyśniło, odpowiadam - zapewne 12-ramienna gwiazda. ;) Nie wiem, jak ktoś może za Ciebie napisać opis Twojego snu. Przeczytaj proszę post o tym, jak poprawnie opisać sen: http://ezodar.pl/ind...c-sen-poradnik/ i jeśli zastosujesz się do wskazówek tam zawartych, to może znajdzie się ktoś, kto Ci pomoże. pozdrawiam również.
  13. Dejvitku, nie wszystko co w internecie można znaleźć jest warte uwagi. To, że forum w nazwie ma "ezoteryczne" nie znaczy, że każda ezo-bzdura będzie tu entuzjastycznie zachwalana. Przy dobieraniu lektur warto uruchomić logiczne myślenie, czego przykładem był post Szepta. Nie chodzi o rzucanie kłód pod nogi, tylko odsiewanie wartości od bzdur albo grafomaństwa. ;) Poza tym, jeśli coś uważam za wartościowe, to wiem dlaczego i mam argumenty, żeby komuś to polecić lub wybronić w konfrontacji.
  14. Dejvitku, może napiszesz też od siebie, co Cię tak zafascynowało w tych "tablicach"? Plik jest za duży, ale jeśli napiszesz recenzję, która mnie przekona, to może ściągnę. Co tam jest takiego wartościowego?
  15. Połączeniem wszystkich elementów z Twoich snów jesteś Ty sama. ;) Coś się kończy, coś innego się zaczyna, coś umiera, coś innego się rodzi... tak wygląda życie i wszystkie sprawy dotyczące człowieka i tak się to przekłada na sny. Silne emocje w snach często związane są z ich blokowaniem na jawie, czasem są dopełnieniem jawy, czasem są jej rozładowaniem. Twoja siostra w tym śnie może oznaczać relacje z Twoją siostrą, relację z dowolną kobietą lub jakiś aspekt Ciebie, który odchodzi. Ciąża może oznaczać nowy etap, nowy element w życiu, aspekt twórczy, coś nowego.
  16. Dzięki za odpowiedź. Wiesz Hrefno, myślę, że sposób życia w dawnej Europie trochę różnił się od dzisiejszego. Podejrzewam, że nawet dwa pokolenia wstecz też nie czuły potrzeby medytacji czy wsłuchiwania się w siebie. Problemy rozwiązywano w grupach, rodzinach, z bogiem, bogami, księdzem czy wiedźmą... nie byli potrzebni spece od psychologii itd. Dzisiaj w wielu miejscach życie wygląda inaczej i trzeba sobie jakoś radzić, lepiej czy gorzej, ważne, żeby działało. I w tym kontekście nie potępiam medytacji czy nawet jogicznych asan, bo widziałam ich pozytywne efekty. Problemy zaczynają się, gdy rower już nie wystarcza, człowiek chciałby kierować porszakiem, ale prawa jazdy nie chce mu się robić.
  17. Dzięki za wklejenie. Wygląda na to, że utiseta jest narzędziem cięższego kalibru niż moje "siedzenie na d*** i ogarnianie emocji i myśli". Z takich narzędzi, jak i z run, tarota, podróży szamańskich czy innych tego typu praktyk nie korzystam, bo nie mam takiej potrzeby, nie chcę zaglądać "na drugą stronę", nie chcę majstrować przy sieciach losu, a ciekawość zaspokajam teorią. W moim odczuciu to są narzędzia dla fachowców i faktycznie wymagają opanowania całości tematu. A teraz tak na marginesie mnie zastanowiło, jak to było historycznie? - każdy członek społeczności mógł wykonywać tę praktykę czy "zwykli ludzie" udawali się do wyznaczonych osób, które się tym zajmowały z prośbą o pośrednictwo, gdy chciały coś tam osiągnąć?
  18. Hmm... masz dużo racji, ale gdybym za każdym razem, gdy chcę skorzystać z jakiegoś narzędzia, musiała przyjmować je z całym dobytkiem inwentarza, który jest mi zbędny (podłoże religijne), to całe życie miałabym związane ręce, albo co roku była wyznawczynią innej religii. To, że trafiłam wtedy na wschodnie medytacje, to pewnie była kwestia skrzyżowania dróg, pewnie gdybym była w innym miejscu czy czasie to mogłabym trafić na zachodnie systemy, ale nie trafiłam. Przy okazji chętnie poczytam o zachodnich metodach, bo wiedza nie boli i nigdy nie wiadomo kiedy może się przydać.
  19. Ten temat wałkowaliśmy tutaj kilka razy i zgadzam się, Hrefno, że jeśli ktoś szuka religii i światopoglądu, to sensowne jest poznanie i przyswojenie całości, w kontekście itd. Co do tego nie mam wątpliwości. Jednak ja medytację traktuję raczej jako pewne narzędzie w wyświechtanym i pogardzanym w wielu środowiskach "rozwoju duchowym". Nie wiem czym jest rozwój duchowy dla innych, dla mnie to kwestia zrozumienia pewnych mechanizmów psychologicznych i nauczenia się chociaż cząstkowego panowania nad nimi. Jest wiele narzędzi do tego, mnie w danym momencie odpowiadała akurat medytacja i spełniała swoje zadanie. Przyznaję, że była kompletnie oderwana od religii, ale ja religii nie mam, nie szukam i w tym momencie nawet nie chce szukać, bo nie czuję takiej potrzeby. Mam za to swój cel i nie zawaham się wypróbowywania narzędzi, które w moim mniemaniu pomogą mi go osiągnąć.
  20. Taka Twoja karma, Ulfie. Każdy jada to co sobie "upoluje". Jedni mają rozwolnienie po pomarańczach, inni po cebuli.
  21. Szepcie, ale o to chyba w medytacjach chodzi, człowiek sobie siedzi spokojnie i jako cząstka świata przez ten spokój wpływa na ogólny obraz świata. Nie znam szczegółów tej konkretnej medytacji ponieważ ktoś sprytnie wyciął link, ale z tego co gdzieś tam dawno kojarzę, to takie działania mają naprawiać świat poprzez uspokojenie i intencje jednostki, która sobie medytuje i tu jest chyba nieważne, czy prywatnie czy grupowo. ;) Swoją drogą brakowało mi na forum wątków buddyjskich dla równowagi z jedynym i nieomylnym pogaństwem europejskim, dlatego cieszę się, że Tomoko tu zawitał.
  22. na Śląsku, tylko tym drugim ;)
  23. Dzięki za wiadomość. Chętnie się wybiorę.
  24. To co Winterstorm wytłuścił to lepsze niż 120 wróżb w stylu "ta pani myśli o Tobie poważnie, ale uważaj, bo może za 3 lata zmienić zdanie albo i nie". Zastanów się czego chcesz i dąż do tego. Z chwilą przyjścia na świat nikt z nas nie dostał patentu na bezbłędne wybory, ale tylko dzięki temu czegoś się uczymy. Powodzenia.
  25. Pento, wyciąganie ogólnych wniosków na podstawie czyichś prywatnych doświadczeń z duchami też raczej nie należy do niepodważalnych metod badawczych. Nie możesz w żaden sposób udowodnić błędu czy racji wniosku, który dotyczy rzeczy nieweryfikowalnych, jak choćby wiara czy doświadczenia duchowe. Możesz uważać inaczej, ale wmawianie komuś błędnego wniosku w przypadku wiary w przeznaczenie, jest trochę na wyrost. ;)