Paradoxa

Użytkownicy
  • Zawartość

    117
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Paradoxa

  1. Ja natomiast odruchowo postawiłam szklany mur ze strachu, chociaż postać pokazał całkiem przyzwoitą a następnie ubolewałam, że go nie słyszę PozP
  2. Ja też tak uważam, bowiem takie spotkanie może skończyć się różnie np. paniką. Po co anioły przyciągać, wystarczy (a przynajmniej powinna wystarczyć) świadomość, że są tuż obok. Nic na siłę. Wraz z rozwojem duchowym lub psychicznym światy wyższe same zaczną nam się ukazywać i dawać bezpośrednie wskazówki. "Przyciąganie" aniołów, to wyważanie otwartych drzwi. Oczyśćmy psyche z blokad, żyjmy w zgodzie ze sobą samym, porzućmy obłudę choćby za cenę upadku na samo dno, wtedy same przyjdą. Zobaczenie anioła to nie ciekawa przygoda tylko stan, do którego drogą jest długi proces samopoznania. Mogę to porównać do wyleczenia kręgosłupa. W obu przypadkach trzeba siebie i otaczający świat zrozumieć. Anioły można też zobaczyć spontanicznie, ale nie o tym traktuje temat. PozP
  3. U mnie w mieście można kupić taki wywar w całodobowym za niezbyt wygórowaną cenę 6 PLN-ów wzwyż A w temacie; po co przyciągać anioły? Przecież krążą w okół nas całe stada, wystarczy je zobaczyć. PozP
  4. Czarne kure zgodnie z zaleceniem nakarmiłam (zeżarła zaraza cały zapas popcornu moich córek), pogłaskałam i wypuściłam. Ucałowałam też ropuchę w...... mniejsza z tym. Nie pomogło :angry: Przystąpiłam więc do innego działania. Skoro zwierzaków patroszyć nie można, to nazbierałam w Świętokrzyskiem grzybków i kocimiętki. Sporządziłam wywar w kotle o pełni księżyca i spożyłam go tańcząc na jednej nodze wokół gara zawodząc jednocześnie bardzo głośno I can fly! Przyciągnęłam tym sposobem całe stada bezcielesnych w piórach. WIDZIAŁAM JE! PozP
  5. No proszę! Rzeczywiście pojawiły się niedawno 2 brylanty krążące wokół mojej szyi. Nie miałam jednak pojęcia, co to takiego. Byłam tym raczej speszona, niźli czułam się przez nie umiłowana. Kiedy pewna osoba "podeszła" do mnie z dwiema istotami myślałam, że przyprowadziła ptaka i ...... diabła. Byłam przestraszona w pierwszym momencie. Dopiero kiedy zbliżyli się i mnie dotknęli zrozumiałam, że są to anioły a nie antychryst z sową. Kiedy spotkałam po raz pierwszy swoich opiekunów, byłam zaniepokojona. Wszak były to obce byty dobijające się do mnie. No cóż najwyraźniej przysyłany jest do mnie pośledni sort, albowiem nie zasługuję na te "wszechmiłujące" w blasku i glorii chwały, całe w szatach z muślinu i ptasim puchu, wśród niebiańskiej muzyki trąb chórów anielskich. A może oblicze "wszechogarniającej" miłości anielskiej jest takim samym pobożnym życzeniem jak "wszechogarniająca" miłość ludzka w ....... powieściach? PozP
  6. Ja "knucia" poczynam w zgodzie z fazami lunarnymi. W innym czasie słabo mi to wychodzi. Są jednak takie momenty, w których wyczuję sprzyjające okoliczności, wówczas zaczynam działanie niemal natychmiast, wiem bowiem, że "teraz albo nigdy". Czyli: planowo - fazy księżyca, nieplanowo - podszept świata PozP
  7. Do mnie anioły przemawiają przez różne sytuacje, obrazy, myśli ale najpełniej i najczęściej mówią i pomagają mi przez ludzi. Osoby, które spotykam na mojej drodze w momentach wzlotów i upadków obdarowują mnie swoją pomocą, radą, krytyką zależnie od sytuacji. Przez usta i czyny ludzi, nawet tych podłych dostrzegam działanie aniołów. Kiedy anioł musi mi się ukazać, żebym coś zrozumiała, oznacza to, że jest już naprawdę źle. Jeśli jest dobrze lub sama powinnam sobie poradzić, wystarczą ich wskazówki w otaczającym świecie. Nie widziałam ich od pół roku ale informacje od nich odbieram stale. PozP
  8. Od zawsze wiem, że medytacja i wizualizacja czynią cuda. Jednak aby nawiązać kontakt z istotami oświeconymi (doskonałe określenie) trzeba wiedzieć czego się tak naprawdę chce i mieć odwagę to realizować. Jeżeli chcę pędzli to dlatego że........ chcę malować jeżeli chcę traktor to dlatego, że ...... chcę uprawiać ziemię jeżeli chcę pieniędzy to dlatego, że...... chcę zainwestować i coś stworzyć np. kupić fabrykę są też pragnienia typu; chcę mieć kasę, żeby...... nic nie robić chcę atelier żeby ...... udawać artystę i zadawać szyku chcę samochód żeby........ wyrywać laski To właśnie dlatego nie wszystkie nasze prośby są wysłuchane i spełniane. Z doświadczenia wiem, że najprostszą drogą do zdobycia tego, czego się pragnie są 2 rzeczy: czyste serce i szczere intencje. Wtedy wszyscy święci, duchy i anioły pomagają nam jak tylko mogą. A mogą naprawdę wiele. PozP
  9. Jednak nasz miłośnik dokopał się do swego. Dostał receptę na innym forum. Pragnienia i zachcianki są ważne, ale czy aż tak ważne? PozP
  10. Amator uroku zna jego konsekwencje i mechanizm. Twierdzi, że decyzję podjął świadomie :angry: Mój "lawstornik" był bardziej niż świadom tego co robi, bowiem ma taka wiedzę i umiejętności, że sam, osobiście był łaskaw mnie uraczyć swoimi darami. Dlatego wznoszę toast; Na pohybel s.... znaczy .... złym ludziom! No i znów gdzieś mi się "aloha" zapodziała PozP Dołączam się do prośby dziewczyn, Sosna napisz jaki to straszny syf.
  11. To ja ci podam gnoju rzeczową informację; 4 lata temu taki frajer jak ty zrobił "z miłości" mnie, to co zamierzasz zrobić ty nieświadomej i NIE chcącej ciebie kobiecie. Po tym "sprytnym" zabiegu przespałam się z nim (bez przyjemności) jeszcze kilka razy po czym i tak odeszłam. Po moim odejściu oprócz uroku "miłosnego" zawiedziony kochanek dodał jeszcze klątwę rujnującą mnie materialnie pod wymyślonym powodem. Doprowadziło mnie to przez te lata do upadku ekonomicznego i emocjonalnego. Pięć dni temu zdjął to świństwo ze mnie Sosna. Pracowaliśmy z tym ciężko przez kilka miesięcy zanim udało się to usunąć, bo klątwa była założona tak, że nie można było jej ani namierzyć ani do niej podejść, tyle wokół niej narosło zawirowań energetycznych i brudów. A to jeszcze nie koniec, bo muszę zaczynać życie od początku. I to wszystko W IMIĘ MIŁOŚCI!!! Teraz najchętniej naplułabym mu w fałszywą gębę. NIE pozdrawiam skrzywdzona Paradoxa Tak się uniosłam, że teraz dopiero zauważyłam bana. To słuszna decyzja Administracji, bo do czego to podobne, żeby wchodził na forum oprych i pytał bez zająknięcia jak krzywdzić bliźnich. P.S. Sosna na mnie krzyczy, kiedy nie jestem miła. Sorry Bartek ale mnie "wyniosło". Mam nadzieję, że to zrozumiesz.
  12. Aaaaa, to to samo co u mnie ze "zdrową" aurą. Sama się jakby zagęszcza jak coś jej zagraża Czyli naturalny system ochronny, pewnie właśnie to Sosna miał na myśli. PozP
  13. Ja właściwie nie stosuję jakichś specjalnych blokad. Moją ochroną jest "zdrowa" aura. Staram się ją wzmacniać energetycznie i przede wszystkim nie szkodzić jej np. nałogami, przepracowaniem, brakiem chwili dla siebie, złymi związkami...itd. Kiedy aura jest "zdrowa", to nasza energetyka sama się broni przed przypadkowymi intruzami i nie potrzeba jej dodatkowych barier. W przypadku gdy jednak ktoś próbuje mnie specjalnie, agresywnie "podessać" robię się nerwowa i stawiam agresorowi lusterko. Zdarzają się też sytuację, kiedy widzę, że ktoś jest chory lub bardzo zmęczony i potrzebuje mojej energii, wtedy się dzielę . Tak prosto i spokojnie do tego podchodzę. Skoro nie odczuwasz spadku energii Szepcie, to dlaczego nie masz na stałe zainstalowanej tej kuli? Nie jest to pytanie złośliwe.... jestem ciekawa. PozP
  14. Ja mam tak samo. "Stawianie" tarczy najczęściej kosztuje mnie więcej energetycznie niż weźmie sobie "wampir". Nie bilansuje mnie się. PozP
  15. Ja również dziękuję za poświęcony mi czas. Podczas rozmowy znaleźliśmy się oboje w świecie magii Tarota. Dreamer doskonale potrafi stworzyć magiczną atmosferę a jego podejście do problemu pytającego jest bardzo poważne. Życzę Ci Marzycielu spełnienia planów życiowych, bo wybrałeś właściwą ścieżkę Uściski Pardi Po chwili; rozmawialiśmy o dziękowaniu za wróżbę i stwierdziliśmy, że lepiej jednak nie łamać przesądu i dziękować za poświęcony czas a nie wróżenie. To takie Bogu świeczkę i diabłu ogarek
  16. Właśnie! I tu dochodzimy do odpowiedzi na pytanie dlaczego Bogowie są tak niebezpieczni. Bóg to nie skrzynka do wrzucania życzeń i zażaleń. Bóg to nie stwór do zapewniania złudnego poczucia bezpieczeństwa (od tego są religie). Bóg wreszcie to nie dobry wujek, który leci na każde skinienie. Bóg (nie mylić z Absolutem) to potężna istota, z którą wchodzi się w ścisłą relację aż po kres. Poprzez tę relację następnie postrzega się światy i idzie przez życie. W relację z Bogiem wchodzimy akceptując całkowicie jego zasady, innej możliwości nie ma. Kiedy próbujemy te zasady naginać sprzeniewierzamy się umowie zawartej z tą potężną siłą. Ja bym tego nie robiła, bo wolę nie sprawdzać co się wówczas może zdarzyć Chylę czoła przed odwagą np. tarocistów-chrześcijan. Ale przecież JHWH to bardzo "miłosierny i wyrozumiały Bóg" Skoro zawsze jestem gotowa do przypuszczenia, że mogę się mylić, to przyjmuję, że wszystkie inne teorie mogą mijać się z prawdą. Przecież to nie szkodzi, najważniejsza jest podróż w głąb siebie. Kiedy już udamy się na spotkanie symboli i archetypów i stwierdzimy, że Jung się mylił, to powtórzymy jego doświadczenie odrzucenia teorii Freuda. Takie odważne myślenie dało podwaliny pod nowoczesną psychoanalizę. Jeśli ktokolwiek udowodni, że archetypy to bujda, to stworzy jeszcze nowszy, powszechnie szanowany system. Panie i Panowie DO DZIEŁA!!! PozP
  17. Jak ja rozumiem tę wypowiedź; z Bogami lepiej nie wchodzić w układy, jeśli chcemy zakończyć ziemską wędrówkę. Zobowiązania wobec nich mogą bowiem sięgać dalej niż życie doczesne. Jeśli natomiast mamy w planach doświadczać życia jeszcze kilka razy, to z odpowiednią dozą doświadczenia, wiedzy, mądrości, szczęścia i wiary można by się pokusić o rozważanie "czy warto"? Szczególnie ci, którzy w prawo karmy nie wierzą Ja w nie wierzę, więc korzystniej będzie pobawić mi się w ciuciubabkę z archetypami PozP
  18. Witaj ponownie Dreamer, chciałabym jeszcze dodać pytania równie dla mnie ważne; - jak potoczy się mój rozwód? - czy do niego w ogóle dojdzie? PozP
  19. Witaj Dreamer, ostatnio przeżywam ciężkie chwile, ale tutaj chciałabym dowiedzieć się o moją bardzo trudną sytuację finansową a wygląda ona tak; mój wspólnik wziął ode mnie w listopadzie ubiegłego roku dużą sumę pieniędzy na wspólny interes. Środki miały się zwrócić w 3 miesiące z nawiązką oczywiście. Niestety - jak twierdzi - są z tym problemy "które na dniach będą rozwiązane". Słyszę to od lutego. - Jak potoczy się sprawa moich finansów w najbliższym czasie (do 3 miesięcy)? - Czy problemy, o których mówi mi wspólnik są prawdziwe, czy może mnie okłamuje? - Czy powinnam być w tej sprawie nadal cierpliwa, czy zacząć działać? Pozdrawiam Pardi P.S. Dane swoje i wspólnika wyślę na pw Pytanie; słyszałam, że za wróżbę się podobno nie dziękuje, czy to prawda? Ja na wszelki wypadek nie podziękuję, tylko będę za nią wdzięczna
  20. Dzięki Sosno, tak właśnie zrobię jak mnie uczyłeś Nie wiem tylko kiedy, bo znów firmament zwalił mi się na łeb. PozP
  21. Odkąd pamiętam zawsze miałam zatkane gardło. Nie pomagała na to medycyna, bioterapeuci, terapeuci, Reiki.....po prostu NIC! Na krótko mogłam je odblokować, a po kilku, najwyżej kilkunastu dniach znów gula w gardle Przez ostatni rok przechodzę dość intensywne czyszczenie ze śmieci, które sobie nazbierałam przez całe życie. Odgruzowanie jest radykalne, upadki jeden po drugim bolesne. Ostatni dał mi tak popalić, że zostałam siłą zmuszona do kolejnych przemyśleń. Szczegółów Wam oszczędzę, ale doszłam WRESZCIE do jedynego słusznego wniosku; życia nie da się kontrolować, bo to płynny, cudowny proces sam w sobie. Tej nocy kiedy to odkryłam śniło mi się, że wyrzucam z gardła kulę flegmy wielkości piłeczki do ping-ponga. Od trzech dni gardło mam tak otwarte, że aż zachłystuję się powietrzem. Mam wrażenie, że czakra gardła strasznie ciągnie mi energię ze splotu słonecznego aż mam lekkie stany lękowe. Czy to normalne? Pytam obeznanych z czakrami. Nie wiem czym to się zakończy w moim życiu. Może eksmisją.... trudno się mówi i żyje się dalej PozP
  22. Nareszcie Szepcie! Zawsze twierdziłam, że z łączenia jeża z wężem wychodzi drut kolczasty Uściski Pardi
  23. HEHE nasz świat jest dualny, ma więc dobre i złe strony. Dzisiaj moja mama zasuwa w upale w procesji a ja się lenię w ogródku pod parasolem przełykając spokojnie mój ulubiony chłodnik litewski PozP
  24. Znajomość pieśni mocy pozwala nawiązać kontakt z własną siłą i osobistymi, rzadko używanymi zasobami. Jednak nie dzieje się to poprzez nabywanie dodatkowych sił, lecz dzięki lepszemu dostrojeniu własnych energii do mocy Ziemi i otoczenia. Czy bez warsztatów i bez szamanów potrafimy odnaleźć własną pieśń mocy? Taka możliwość jest całkiem realna. Potrzeba tylko wyznaczyć sobie do tego szczególny czas i specjalne miejsce. Poszukiwanie pieśni mocy bywa nazywane polowaniem, ponieważ powinno się ono odbyć w możliwie bezludnym miejscu, w ciszy i w samotności. Prawie sto lat temu, Eskimoski szaman wyjaśniał to takimi słowami: „najlepsze magiczne słowa to te, które przychodzą wówczas, gdy przebywa się samotnie w górach. Zawsze mają one najsilniejsze działanie. Moc samotności jest wielka i pozostaje poza zrozumieniem". Warto jednak dodać, że nie jest to absolutna konieczność. Czasami pieśń mocy może pojawić się spontanicznie, i to w każdych warunkach. Aby odnaleźć swoją pieśń mocy, najlepiej będzie wyjechać za miasto: w góry, do lasu, na pola i łąki, w miejsca, gdzie przez wiele godzin nie natkniesz się na nikogo. W dniu poszukiwania pieśni nie należy jeść śniadania ani innych posiłków. Przed wyruszeniem na wyprawę wzbudź w sobie silne pragnienie odkrycia pieśni mocy – cokolwiek przez to rozumiesz. Może to być na przykład twoja osobista pieśń na tę chwilę lub na jeden dzień. Kiedy już znajdziesz się na terenie „łowów” na pieśń mocy, idź powoli, w kierunku, w którym „niosą" cię nogi i dokąd ziemia kieruje twoimi stopami. Uważnie przyglądaj się otoczeniu, słuchaj odgłosów, wąchaj zapachy i odczuwaj ruch swojego ciała. Zauważ czy jesteś częścią tej okolicy, częścią Natury, czy też twoja obecność potrzebna jest bardziej w innym miejscu. W miejscach, które ci się spodobają, możesz na chwilę usiąść i odpocząć. Sprawdzaj w swoim wnętrzu, czy to jest „to” miejsce. Twoja wędrówka nie ma celu, a więc nie ma także pośpiechu. Jeśli natrafisz na miejsce, które spodoba ci się szczególnie, a poznasz to po tym, że że nie będzie ci się chciało wstawać i ruszać dalej, zamknij oczy i uważnie wsłuchaj się w siebie oraz w odgłosy otoczenia. Najpierw postaraj się odnaleźć rytm. Wspólny rytm Matki Natury i rytm twojej Pieśni. W takich, szczególnych chwilach Rytm Natury i rytm Pieśni są tym samym. Wystarczy tylko po-słuchać, a potem zanucić, to, co słyszysz! Zazwyczaj pierwsza przychodzi melodia, a później (czasem po wielu dniach lub nawet tygodniach) słowa. Czasami słowa mogą ci się kojarzyć z jakimś nieznanym, „indiańskim" dialektem. Poczuj ich brzmienie i rezonans. Jak odbierasz brzmienie swojej pieśni poprzez ciało? Czy potrafisz słuchać tak, jak dziecko w łonie matki? Ważne jest subiektywne wrażenie, mówiące o tym, że pieśń „przychodzi” sama. Zdarza się, że pierwsze „polowanie" na pieśń mocy nie przyniesie efektów, wówczas trzeba je powtórzyć. Bywa i tak, że, pieśń nadchodzi wraz z rytmem kroków zaraz po wyruszeniu na „polowanie” i to nawet razem ze słowami. Twojemu wykształconemu i racjonalnemu umysłowi słowa te mogą wydać się głupie i banalne, a one są zwyczajnie proste i nie wyszukane. Te słowa pochodzą z głębi twojego ducha i z ducha Natury, a przecież raczej niemożliwe jest, żeby twój duch i duch Natury był głupi i banalny? Jeśli masz taką możliwość, to nagraj swoją pieśń mocy na dyktafon i posłuchaj. A w każdym razie zapamiętaj! Śpiewaj ją co jakiś czas, zwłaszcza, gdy uznasz, że potrzebujesz więcej energii. A jeśli kiedyś poczujesz osłabienie, przygnębienie lub nawet depresję, to zwróć się do swojej pieśni i zacznij ją z pełnym zaangażowaniem śpiewać nie przerywając przez co najmniej piętnaście minut. Gwarantuję, że taki śpiew pozwala uzyskać jeśli nie całkowitą, to na pewno częściową poprawę nastroju. Terapeuta Robert Palusiński Ja skorzystałam z powyższych rad i udałam się na "polowanie". Mazurskie pola, lasy i pagórki "zaśpiewały" dla mnie po trzech dniach. Po odśpiewaniu pieśni swoim zwyczajem zwymiotowałam (taki jest mój, osobisty objaw oczyszczania ) a potem pojawiła się oczekiwana lekkość. Polecam tę metodę, nie, nie wymioty tylko oczyszczający śpiew PozP
  25. Cześć Tri, obchodzi o tyle, że KK to nasza rzeczywistość. Tak się składa, że mnich buddyjski albo mułła nie stoi mi nad głową i nie truje, że jestem sekciarą a ksiądz i owszem. A jak bardzo jestem zależna od KK mimo opuszczenia jego szeregów, niech świadczy pierwszy z brzega przykład; moje córki mogą się spotykać z babcią (mają mamą) tylko w określonych porach nie kolidujących z mszami i innymi obrzędami kościelnymi. Wszystko - dosłownie wszystko inne, jest do przełożenia, nawet lekarz i urząd ale majowego babcia nie przepuści i kropka. Nie starajmy się udawać, że coś nas nie dotyczy jeżeli ok 90% naszego społeczeństwa deklaruje się jako katolicy a to właśnie wyznanie (a nie inne) jest częścią życia społeczno-politycznego. PozP