Amethyst

Użytkownicy
  • Zawartość

    16
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Reputacja

15 Good

O Amethyst

  • Tytuł
    EzoZaawansowany
  • Urodziny 9 Kwiecień

Uncategorized

  • Miejscowość
    Wrocław
  • Płeć
    Mężczyzna
  • Zodiak
    Baran
  1. Zdecydowanie osoba ktora napisala ten artykul szukala sensacji. Dobrze, skoro sprawa wyszla i mam cos do powiedzienia w temacie to sie wypowiem. Ta osoba zwrocila sie wtedy do mnie. Nie wiem czemu pisze o mnie jako szamanie ale skoro mu tak wygodnie i sensacyjniej brzmi.... Otorz faktycznie poczatkowo mialem zamiar skonstruowac mu odpowiedni rytual jezeli mailoby to uzyskac spokoj, jednak w miare jak ze soba korespondowalismy zaczalem zauwazac ze on chce z tego zrobic jakis wielki manifest i glownie o to w tym chodzilo jak widze. A jak juz mi napisal o pomysle z zaproszenia telewizji na rytual to zdecydowanie stwierdzilem ze uwazam ze nie jest gotowy a ja w takim cyrku brac udzialu nie mam zamiaru. Taka ceremonia dla mnie powinna byc czyms osobistym a kaplan/szman/nazwij-jak-to-chesz jest osoba ktora zapewnia stworzenie przestrzeni w ktorej to sie ma zadziac. Jak widac czlowiek sobie dorobil do tego wszytkiego cala mitologie. To taki moj przyczynek do dyskusji nad tym artykulem.
  2. A ja napisze tylko jedno slowo haslo. WIEZA, THE TOWER.
  3. Jak dla mnie ktos szuka frajerskich "bateryjek".
  4. Na sam poczatek najlepiej pytaj glownie o sprawy i tematy dotyczace siebie samego. Pozniej jak juz nabierzesz bieglosci i sam zobaczysz ze wyniki sa wiarygodne mozesz zaczac pytac o sprawy tyczace innych. Dziala to poniewaz podswiadomosci caly czas komunikuja sie ze soba telepatycznie poprzez zbiorowa pod(nie)swiadomosc gatunkowa ludzi.Poza tym polecam ci watek " Czy można się nauczyć radiestezji" na tym podforum.
  5. Bardzo sluszne pytanie, tak istnieje taka mozliwiosc. I dlatego aby odczyty byly wiarygodne trzeba duzo cwiczyc na poczatek na prostych tematach. I najwazniejsze jest nastawienie twojej swiadomej czesci , zawsze musi byc ono NIE WIEM. To pomoze nie narzucac twoje podswiadomosci odpowiedzi. W zadnym razie. Moze zacznij od prostych cwiczen typu, bierzesz 4 koperty, wsadzasz w nie wyciete z papieru proste figury geometryczne. Zamykasz, sam lub ktos ci je przetasowuje i szukasz gdzie jaka jest zadajac pytanie. Ewentualnie wariant ze masz 3 koperty/kubki w jednej jest cos i szukasz w ktorej. Takie proste cwiczenie pomoze w rozwinieciu zdolnosci a nie samooszukiwaniu sie. Najpierw wyniki beda statystyka, potem coraz bardziej beda sie poprawiac, ale to nie jest praca na tydzien. Diagnosta byl kiepski lub pytania niewlasciwe? Albo twoje oczekiwania co do diagnozy. Patrz wyzej im wiecej cwiczysz tym bardziej wiarygodne sa wyniki. Zreszta jesli chodzi o badanie czakr itp tu wchodza jeszcze inne czynniki, mnianowicie na ile dana osoba ma rozwinieta percepcje poziomow energetycznych.
  6. Jak najbardziej kazdy ma taka umiejetnosc, to rozmowa z wlasna podswiadomoscia przez wahadełko. Nic nie musisz robic, chcesz sie bawic to sie baw, nie to nie. Ma takie znaczenie jaki sam temu nadasz. Skoro juz ustaliles odpowiedzi na ta i nie to ustaw jeszcze "nie chce tego badac" bo taka odpowedz tez jest przydatna. Praktycznie ta metoda mzoesz sprawdzac cokolwiek chesz, jedyne ograniczenie musisz wiedziec o co ci konkretnie chodzi i odpowiedz powinna byc mozliwa na ta/nie. Np pytanie: Czy jest dla mnie korzystne dla mojego zdrowia zjedzenie tej konserwy ktora jest przeterminowana 5 dni jest sensowne ale juz "czy na zewnatrz jest promieniowanie jonizujace" juz nie o ile nie znasz sie choc w zakresie podstawowym na zagadnieniach ochrony radiologicznej. BTW: Promieniowanie jest zawsze, to promieniowanie tla.
  7. Skad ja to znam? Pamietam jak byla u mnie pewna kobieta wydawaloby sie a paru spotkan ze swiadoma wielu spraw dotyczacych rozwoju, dostala dobre narzedzia do pracy nad soba i wskazowki co robic z nimi dalej i jakie dodatkowe metody zastosowac aby poradzic sobie z problemami z ktorymi przyszla. I co? I niestety zamiast zajac sie sprzataniem wedlug podanych wskazowek wolala puszczac kupe pieniedzy na jakies kursy o aniolkach i chodzic do szarlatanow ktorzy obiecywali uwolnic ja od karmy bez jej zadnego zaangazowania w proces. I nie pisze tu o wezlach i krzyzach karmicznych tylko za przeproszeniem z pupki wzietych obietnicach wymazywania karmy z kroniki akaszy. Tak, ludzie sie nabieraja na takie bzdety. Jeszcze pare razy usilowalem cos wytlumaczyc czy naprostowac na konkretna prace nad soba a nie mrzonki ale niestety trzeba bylo odpuscic i powiedziec zeby sie zglosila jak juz przerobi zadanie domowe ktore dostala. Alez prosze, postaram sie wynalezc jakies jeszcze jakies perelki Leszkowe i zamiescic. Znam sie z nim osobiscie dlugo tak od lat 90 tch, i przyznam szczerze ze czlowiek caly czas ewoluuje i nie spoczywa na laurach. Czasem bywa kontrowersyjny ale przynajmniej ciagle pozytywnie inspirujacy.
  8. Usuwanie węzłów i krzyży karmicznych Pierwszą osobą, która opisała pracę z rozpuszczaniem i likwidowaniem węzłów i krzyży karmicznych, jest Matka Meera. Osoby, które doświadczyły takiego usunięcia, często zauważają, że w ich życiu następują ogromne zmiany na lepsze, nawet do pół roku od darshanu u Matki Meery. Niektórzy uważają, że zdolność rozpuszczania krzyży i węzłów karmicznych to coś nadzwyczajnego i nadnaturalnego i że zdarza się wyłącznie „wybranym”, takim jak np. Matka Mera. Tymczasem znam osoby, które nie będąc Awatarami i nie uważając się za „boskich wybrańców”, potrafią to zrobić całkiem skutecznie. Np. osoba, która robiła mi taki zabieg metodą uzdrawiania duchowego połączonego z homeopatią, została przeze mnie podczas 1 tylko zabiegu odebrana jako dużo skuteczniejsza niż Matka Meera podczas 4 kolejnych darshanów. Oczywiście, że to w dużej mierze zasługa związków karmicznych, że jednym osobom poddajemy się podczas uzdrawiania czy oczyszczania węzłów karmicznych, a innym nie. Dlatego ważne jest, by każdy dobrał sobie odpowiednią osobę, która mu to może zrobić Przed wszystkim nie może to być ktoś, wobec kogo czujemy zaszłości emocjonalne, kogo nie lubimy, czy wręcz nienawidzimy. Nie może to być ktoś, kogo mamy ochotę pouczać, rozdrażniać czy upokarzać. Powinna to być osoba, wobec której czujemy życzliwość lub przynajmniej życzliwą obojętność. Fakt że została przez kogoś polecona, nie powinien stanowić głównej intencji wyboru. Usuwanie węzłów i krzyży karmicznych to bardzo poważny zabieg o bardzo poważnych konsekwencjach. Otwiera nam nowe możliwości, częściowo oczyszcza karmę i ułatwia zmianę intencji. Jest szczególnie pożyteczny, gdy stanęliśmy w martwym punkcie i nie potrafimy się zdecydować, czy przebić się przez mur wewnętrznych ograniczeń, zakazów i tabu. Tu dodam, że zabieg jest wstępem do SAMODZIELNEJ pracy nad ugruntowaniem nowych, pozytywnych wzorców postępowania i nowych przyzwyczajeń, które dotychczas z powodu wewnętrznego konfliktu wydawały się niemożliwe do zrealizowania lub nie do przyjęcia. Czym są krzyże i węzły karmiczne? Zacznijmy od tego, że może je dostrzec osoba mająca dar jasnowidzenia. Osoba z darem jasnoczucia może je zauważyć energetycznie, zaś ktoś, kto potrafi diagnozować po objawach, może domniemywać, że chodzi właśnie o ten typ blokad energetycznych. Wykryć je może też radiesteta, jeśli odpowiednio się zaprogramuje. Osoba postrzegająca węzły i krzyże karmiczne może zrobić ich rysunek, jeśli to jest potrzebne. A zalecam coś takiego, jeśli zabiegi mają się powtarzać. Spojrzenie na taki rysunek co jakiś czas, to będzie dobre porównanie po kilku zabiegach. Niestety, dla osób niewidzących energii, muszę zacząć od opisu tego, czego nie zobaczą. W systemie tantra jogi czy kundalini jogi mówi się o 3 kanałach biegnących wzdłuż kręgosłupa. Są to wg sanskrytu: suszumna, oraz ida i pingala. Suszumna to główny kanał, biegnący jakby w miejscu rdzenia kręgosłupa. Pozostałe biegną obok kręgosłupa, po jego bokach i w omawianym temacie mają mniejsze znaczenie, lub nawet mogą go nie mieć w ogóle. Węzły i krzyże karmiczne znajdują się na ogół na kanale głównym – Suszumna. Są widoczne jako zgrubienia energetyczne, zabrudzone, szare lub czarne. Blokują wtedy przepływ energii przez główny kanał. Powód ich powstania to sprzeczne (splątane wewnętrznie) intencje i emocje związane z pewnymi tematami, ważnymi dla naszego życia w związkach i w materii. Czasami mogą dotyczyć tematów duchowych. Aby powstał węzeł karmiczny, sprzeczne intencje muszą być długo podtrzymywane. Czasami trwa to od wielu wcieleń i mimo rozwoju świadomości, w tym temacie nic się nie zmienia. Krzyże karmiczne to miejsca, w których spotyka się kilka węzłów karmiczych. Są one dużo silniejsze, większe i mocniej blokują przepływy energii. Na pierwszy rzut oka trudno je odróżnić od węzłów. Jednak fakt, że są one większe, powinien skłaniać do zastanowienia. Zdarza się, że węzły i krzyże karmiczne mogą blokować przepływy energii w innych kanałach energetycznych, które w medycynie chińskiej nazywa się meridianami. Wtedy są one skutkiem urazów lub długotrwałego stresu. Ze znanych mi sposobów usuwania węzłów i krzyży karmicznych mogę opisać tu pobieżnie kilka. A pobieżnie, ponieważ jest to element uzdrawiania duchowego i jego szczegóły są zależne od Intuicji, wiec w każdym przypadku może to wyglądać inaczej. Matka Meera i kilka znanych mi osób rozpuszcza węzły i krzyże karmiczne duchowym światłem. Matka Meera wydaje mi się być w transie, podczas gdy te pozostałe odwołują się jasnowidzenia i do medytacji. Tu taka ciekawostka, że początkowe zabiegi u matki Meery trwały bardzo długo. Obecnie starcza mniej niż minuta, lecz zaleca się, by powtarzać darshan przez 4 kolejne dni. Osoba, która mnie pomagała, odwołuje się do światła, ale też posługuje wahadłem i homeopatią. Podczas jednego zabiegu nadweręża jeden lub kilka węzłów karmicznych. To w zasadzie wystarcza na ok. miesiąca zmian, jakie wynikają z naruszenia blokad energetycznych i mentalnych, które im towarzyszą. Ja sam odwołuję się, oczywiście, do duchowego światła, ale także do doskonałego wzorca przepływów energii, jaki zna Wyższe Ja. Dodatkowo używam specjalnego zestawu wahadeł leczniczych. Często za pomocą wahadeł rozbijam blokady energetyczne i mentalne bezpośrednio wiążące się z danym krzyżem karmicznym. EFEKT ZABIEGU ZALEŻNY JEST PRZEDE WSZYSTKIM OD GOTOWOŚCI KLIENTA DO ZAAKCEPTOWANIA ZMIAN i od współpracy z uzdrowicielem. Dlatego ważne jest, by na zabieg udać się do osoby, której się ufa, wobec której nie czuje się negatywnych emocji i której postępowanie się akceptuje. Uzdrowiciel natychmiast odczuwa, czy klient przyszedł z nastawieniem wrogim, z nieufnością itd. Wtedy powinien dla własnego dobra przerwać taki zabieg i odesłać klienta do domu, by sobie przemyślał swoje intencje i postępowanie. Zdarzało mi się, że pomimo pozytywnego nastawienia klient po rozpoczęciu zabiegu wpadał w trans walki czy zaszczepionej w hipnozach osobistej nieufności. Ponieważ jego świadomą intencja było jednak uwolnić się od tych wrogich mechanizmów, to szybko dochodziliśmy do porozumienia. W takim przypadku zalecam szybką modlitwę o uwolnienie się od intencji walki, konkurowania, czy hipnoz nieufności bądź wrogości. Czasami zalecam klientowi, by w trakcie zabiegu i w określonym temacie użył EFT lub afirmacji. A bywa, że posługuję się formułką odreagowującą z regresingu. Dlatego tak ważny jest bezpośredni kontakt podczas uzdrawiania. Na odległość mogę liczyć tylko na rozbicie wrogiej struktury związanej albo z kodami uzdrawianej osoby, albo bezpośrednio z węzłem karmicznym. No i… jak wskazuje na to doświadczenie wielu psychoterapeutów oraz uzdrowicieli, na odległość bezpiecznej pracuje się z osobami mającymi syndrom BPD. Moja metoda polega na docieraniu do węzłów karmicznych poprzez czakrę korony. Po drodze znajduje się mózg. I nie wyobrażam sobie, żebym mógł z powodzeniem wykonać rozbijanie węzłów karmicznych, jeśli wcześniej mózg nie zostanie zharmonizowany. Pierwsze napotykane węzły karmiczne wiążą się z szyszynką i przysadką mózgową. Ich uwolnienie wymaga oczyszczenia tych gruczołów. Uspokajam, że nie każdy ma ten problem. Następnie kieruję energię coraz niżej, aż do napotkania kolejnego węzła karmicznego. Rozpuszczam go, albo przynajmniej naruszam i po jakimś czasie odblokowuje się kanał przepływu energii na tyle, że mogę pójść niżej, a następnie jeszcze niżej. Doświadczenie mówi mi, że najlepiej jest, kiedy uda mi się na tyle odblokować kanał Suszumna, że mogę dojść do najniżej położonych blokad energetycznych i naruszyć je. I w tym momencie kończy się zabieg. Oczywiście, nie załatwił on wszystkiego, ale to co zostało naruszone, ma szansę puścić w najbliższym okresie czasu, do ok. miesiąca. Po miesiącu warto zabieg powtórzyć. Ilość powtórzeń powinna być zależna od satysfakcji i świadomości uzdrawianej osoby. Po co to robić? Mnie osobiście zabieg pomógł aż tak bardzo, że uwolniłem się od ograniczeń, które mi przeszkadzały od wielu lat. Inne osoby mają podobne odczucia i doświadczenia dodając, że odczuły wewnętrzną przestrzeń do nowych decyzji, działań i pozytywnych zmian w swoim życiu. Ci, którzy wcześniej korzystali z regresingu, zauważają, że taki półgodzinny zabieg jest skuteczniejszy i przynosi głębsze uwolnienie niż kilka sesji trwających o wiele dłużej. A więc warto. Leszek Żądło --------------------------- Jestem jedną z tych osób o których wspomina w artykule Leszek i wykonuje tego typu zabiegi, zapraszam do korzystania. Ponieważ nadal doskonale się w tej tą umiejętność to wykonuję zabiegi jedynie w bezpośrednim kontakcie, za jakiś czas może będę oferować je na odległość.
  9. Intencje klienta vs. kompetencje terapeuty Leszek Żądło Jak rozkłada się odpowiedzialność za skutki terapii miedzy klienta i terapeutę? Tu zdania są podzielone. Klienci najczęściej uważają, że odpowiedzialność spoczywa na terapeucie, a jeśli terapia nie działa, to znaczy, że terapeuta okazał się niekompetentny. Wśród terapeutów panują różne przekonania. Od podzielania opinii klientów, po zwrócenie uwagi na to, że wszystko zależy od klienta, od jego intencji i otwartości. Obecnie w modzie w naszym kraju są wskazania guru amerykańskiej psychologii z połowy XX wieku, Ericksona. Pisał on m in., że NIE MA OPORNYCH PACJENTÓW, SĄ TYLKO MAŁO ELASTYCZNI TERAPEUCI, i zaraz po tym: PACJENT PONOSI ODPOWIEDZIALNOŚĆ ZA TERAPIĘ. Z pozoru są to twierdzenia wykluczające się. Ale nie tylko z pozoru. Bo jednak oporni klienci się zdarzają, a winę usiłują zwalić na terapeutów. Są też mało elastyczni terapeuci, którzy usiłują zwalić winę na klientów. Ale bywają też oporni klienci, którzy trafiają na mało elastycznych terapeutów. Na dodatek trzeba przyznać, że istnieje konflikt między terapeutą, który widzi, że klienta trzeba przekazać komuś innemu, bo jego zasób środków i możliwości został wyczerpany, a klientem, który nie chce zmieniać terapeuty, bo się do niego zdążył przyzwyczaić czy nawet przywiązać. Taka sytuacja jest bardzo źle oceniana przez klientów, którzy liczą na długotrwały kontrakt. Inaczej widzą to terapeuci. Niektórzy wręcz obsesyjnie boją się przywiązania klientów do nich. A tu trzeba wyczuć właściwy moment i rozstać się. Wiele przypadków nieskutecznej terapii wynika z tego, że terapeuta wiedząc nawet, że nie pomoże danej osobie, spotyka się z nią, bo to dla niego źródło pieniędzy. Czasami nawet źródło dużych pieniędzy. Ja osobiście kasuję klienta za usługi, które mu świadczę. „albowiem jest pracownik godzien zapłaty za pracę swoją”. Natomiast, kiedy widzę, że nasza współpraca nie ma sensu, wtedy odmawiam. Dwa razy zdarzyło mi się, że oddałem honorarium i zapowiedziałem, że klient ma mnie omijać szerokim łukiem. Kilka razy odmówiłem też wtedy, gdy za moją usługę proponowano mi horrendalne honorarium! Efekt terapii zależy od kilku czynników. Przede wszystkim od intencji osoby uzdrawianej i kompetencji terapeuty. Osoba z kiepskimi intencjami do uzdrowienia na pewno trafi do niewłaściwego terapeuty. Będzie on albo niekompetentny, albo zbyt świadomy i wymagający jak na potrzeby uzdrawianego. A wtedy dogadać się nie sposób. Intencje dogrywają się. I dlatego efekt terapii jest, jaki jest. Klient powinien rozstać się z terapeutą, kiedy go nie rozumie. Jeśli jednak rozumie, ale chwilowo nie widzi efektów, nie powinien postępować bezmyślnie kierując się odruchami czy podszeptami laików, tylko poczekać na efekty, dać sobie szansę. Kiedy terapeuta powinien się rozstać z klientem? Kiedy mam wrażenie, że „zrobiłem już wszystko, co się dało”, wówczas proponuję klientowi, żeby znalazł sobie kogoś innego. Kogo innego zalecam mu też, kiedy przychodzi do mnie z problemami, jakimi się nie zajmuję. Nie staram się być „Alfą i Omegą”. Jestem świadomy swojej specjalizacji i tego, czego sam chcę we współpracy z klientem. Stąd jasno określam zakres i granice moich usług. Najczęściej – szczególnie na początku – odsyłam do egzorcysty, albo do specjalistów od terapii rodzinnej czy dziecięcej. Do bioenergoterapeutów odsyłam pary, które chcą zmienić polaryzację, by mieć dzieci. Ja osobiście uważam, że nie należy tego robić, bo to gwałcenie własnej psychiki i karmy. Ale nie odmawiam polecenia kogoś, kto może to zrobić, jeśli klient jest bardzo uparty. Często polecam homeopatię, mikrokinezyterapię czy inne metody, którymi się nie posługuję, a które mogą przynieść poprawę stanu zdrowia. Zmianę uzdrowiciela / terapeuty proponuję przede wszystkim wtedy, kiedy klient ma nieczyste intencje wobec mnie, albo kiedy wyzwala we mnie negatywne emocje. A niektórzy mają w tym zakresie spory talent. Do momentu, kiedy moje możliwości pomocy wyczerpałyby się całkowicie, nie dałem jeszcze rady dojść, bo ufam Intuicji. Jednak potrafię zrezygnować ze współpracy, kiedy widzę, że klient doszedł do kresu swoich możliwości korzystania z mojej pomocy. A to się często zdarza. Najtrudniejsi i najbardziej niechętni do współpracy są klienci, którzy uważają, że “nie mają w ogóle intencji”, albo że “mają wyłącznie czyste intencje”. Im przyznanie się do intencji kojarzy się wyłacznie z przyznaniem do winy. A tego by nie chcieli, żeby nie psuć swojego wizerunku we własnych oczach i nie nakręcić się w związku z tym w autoagresji. Dlatego to ta grupa klientów jest najbardziej niezadowolona ze skutecznych terapeutów. Ci klienci szukają terapeutów, których mogliby kontrolować i którym mogliby stawić skuteczny opór. Oczywiście, jeśli terapeuta spodziewa się oporu, to najprawdopodobniej go napotka. Tym niemniej całkowicie nie wykluczam pracy z klientami, którzy stawiają opór. Dla niektórych z nich jest to jedyna szansa, żeby się od niego uwolnili. Nie jestem zwolennikiem poglądu, że czegoś się nie da uzdrowić. Nie zabieram się jednak za zmianę genotypu, choć wiem, że są osoby, którym się to udaje. Wymówki, że czegoś nie da się przepracować czy uzdrowić, wskazują faktycznie na to, że uzdrowiciel / terapeuta nie wie, co zrobić. Ale… popatrzmy na to z drugiej strony. Jeśli to jest wymówka uzdrawianej osoby, wtedy świadczy o tym, że ona wcale nie chce się uzdrowić. No i wreszcie: jeśli klient trafia na nieskutecznych terapeutów, to świadczy o JEGO negatywnych intencjach do uzdrowienia. Po pewnym wykładzie starszy pan oświadczył: „wszystkiego już próbowałem i nic mi nie pomaga”. Zadałem mu pytanie: „a z regresingu pan korzystał?”. Kiedy przyznał, że nie, zaproponowałem mu, żeby przyszedł na sesję. Oczywiście, nie skorzystał. Ale zapewne następnemu uzdrowicielowi przedstawiał tę samą wersję: „wszystkiego już próbowałem i nic mi nie pomaga”. Przez kilka miesięcy pewien nieszczęśliwy człowiek nadawał mi do słuchawki, że wszystkiego już próbował, by uwolnić się od skutków manipulacji nieuczciwego uzdrowiciela, który rzucił na niego klątwy i zniewolił. Twierdził, że zapisał wiele zeszytów afirmacjami i… nic. Wreszcie po kilku telefonach przyznał, że jest coś, czego nie próbował, bo na samą myśl aż go skręcało. Nie próbował przebaczyć. Kiedy spróbował, po 2 tygodniach był wolny od klątw i szczęśliwy. Po raz pierwszy od kilku lat. Szczególny przypadek nieuzdrawialnej osoby to ktoś, kto przychodzi na terapię, żeby udowodnić terapeucie, że nikt mu nie jest w stanie pomóc, nawet Bóg. W swoim życiu spotkałem przynajmniej 3 takie osoby. Kolejny ciekawy przykład intencji klienta to staranie się, by udowodnić, że KOLEJNY terapeuta nie jest wystarczająco kompetentny czy wystarczająco dobry, żeby mu pomóc. Nie wyobrażasz sobie, jak duże pieniądze ludzie są w stanie zapłacić za taką satysfakcję! Takich spotkałem kilku. Wszyscy uciekli ode mnie przerażeni, bo zaczęło działać. Poszli jednak dowartościowywać się do innych. Bo ich intencja brzmi: „mój przypadek jest tak wyjątkowo trudny” – znaczy, że „ja jestem tak wyjątkowy!”). Osoby w depresji często chcą być wyjątkowe za cenę uruchomienia autoagresji. I to je w jakiś sposób dowartościowuje. Jeśli nie mogą być wybitne w twórczości, jeśli nie są wybitne w oczach swojej rodziny, czy przełożonych, to przynajmniej liczą na szczególny rodzaj wyróżnienia przez terapeutę, albo Boga. I terapeuta im potwierdza: „jesteś wyjątkowo trudny”, „wyjątkowo oporny” itd. „Czeka nas długa, bardzo długa praca” (znaczy, „nie opuszczę cię aż do uzdrowienia”, co klient chce rozumieć jako: „nie opuszczę cię aż do śmierci”)! Takie rozumienie celu terapii musi rodzić opór przed uzdrowieniem. Opór klienta może być chwilowy, albo chroniczny. Podane wyżej przykłady mówią o chronicznym oporze klientów, który jest sednem i sensem ich udziału w terapii. A teraz przykład oporu chwilowego: Pewna klientka miała problem z czerwienieniem się. Tłumaczyłem jej, że powinna to zaakceptować, dawałem afirmacje, ale ona tylko walczyła z sobą i ze swoją „wadą”. Trwało to jakieś pół roku, po czym przestała przychodzić na sesje, bo uznała, że nie działają. Po kolejnych kilku miesiącach pojawiła się radosna i szczęśliwa, że BEZ MOJEJ POMOCY, sama, odkryła, że należało wadę zaakceptować i teraz już problemu nie ma. Kiedy zrozumiała, że o to chodzi, wydało jej się to wielkim samodzielnym odkryciem. To znaczy, że pół roku nie słyszała w ogóle moich słów, nie zaglądała nawet do zaproponowanych afirmacji. A ja się tak starałem …. Inna oporna klientka musiała wpaść pod samochód, żeby zacząć się zastanawiać nad swoimi intencjami. Wcześniej przychodziła udowadniać sobie i innym, że pozytywne myślenie nie może działać. No i przekonała się, jak działa myślenie negatywne. Bez tego wypadku nic by jej nie olśniło. Są rożne cele terapii i różne granice odpowiedzialności terapeuty. Ja nie obiecuję, że 40 letnich klientów nauczę samodzielnie jeść zupkę łyżką. Dlatego twierdzę, że regresing nie jest terapią, tylko wspomaganiem autoterapii. A do autoterapii trzeba być dojrzałym i odpowiedzialnym za siebie i swoje wybory. Podobnie jest z harmonizacją półkul mózgowych czy usuwaniem węzłów karmicznych. Te metody byłyby zupełnie nieskuteczne w przypadku większości zwykłych klientów terapii. Dlatego granica mojej odpowiedzialności przebiega gdzie indziej niż granica odpowiedzialności kogoś, kto uczy podstaw zachowania osoby odmóżdżone w wyniku nadużywania narkotyków czy alkoholu. Do autoterapii trzeba być dojrzałym, zaś do terapii zawiązywania sznurówek, trzeba być bardzo niedojrzałym. Przyznaję, że znam bardzo mało sposobów, by uczyć tego, co zostało zaniedbane w przedszkolu. I wtedy polecałbym konsultacje u przedszkolanki. Ja pokazuję otwarte drzwi, a klient może sobie wybrać miedzy wejściem w światło, a dalszymi próbami przechodzenia przez ścianę lub walenia głową w mur. Ma wolną wolę. Mój klient nawet nie może liczyć na uzależnienie się od mojej wiedzy i znajomości sposobów. Musi dochodzić do wszystkiego sam (choć z moją pomocą), albo znaleźć kogoś, kto mu zastąpi rodziców bądź przedszkolankę. Mogę zrozumieć, że terapeuta rezygnuje z prowadzenia terapii nie mogąc sobie poradzić z własnymi problemami. I to jest OK. Bo albo ta terapia jest nieskuteczna do końca, albo on ma kiepskie intencje do korzystania z niej. Mogę też zrozumieć, kiedy boi się uzależnienia albo widzi konieczność przerwania procesu uzależniania się. Trudno mi jednak zrozumieć, że są terapeuci, którzy robią „terapię” tylko dla pieniędzy. Różni są terapeuci i rożni są ich klienci. Różnią się nie tylko kompetencjami ale i intencjami. A intencje mają to do siebie, że się dogrywają. Na dodatek, w relacji klient – terapeuta, jest jeszcze coś, czego nie bierze się pod uwagę w psychologii akademickiej i w większości szkół terapeutycznych. Skuteczność terapii zależna jest również od relacji karmicznej między klientem a terapeutą. W każdym razie, jeśli terapeuta ufa intuicji nie trzymając się sztywno instrukcji, wtedy może znacznie więcej. Jeśli czuje opór klienta lub rozdrażnienie z powodu postawy czy prowokacji klienta, wtedy powinien zakończyć współpracę niezależnie od tego, jak wielkie pieniądze mu się obiecuje. Konkurencja istnieje na szczęście lub na nieszczęście klienta. Bo on mając kiepskie intencje na pewno trafi do kogoś kiepskiego. Jednak pocieszające jest to, że spotkawszy się z wiedzą na temat skutków własnych intencji, być może po wielu latach czy wcieleniach zrozumie, jak są one ważne. I dokąd zabrnął kierując się nieczystymi intencjami szukając coraz lepszych – w swoim mniemaniu – terapeutów.
  10. Eee tam, zalicza sie to do tematu co mozna dobrze laczyc z Reiki, a takie podgrzewane krysztaly soli wprowadzaja relaksujaca atmosfere, wazna przeciez podczas wykonywania zabiegu Reiki.
  11. Okey, po obejrzeniu finalnej wersji plakatu jaki zawisl w Nalanadzie wpadlem na pomysl zeby reikowisko posiadalo swoj oryginalny i profesjonalny adres email i numer telefonu ktory bedzie zawsze dostepny a juz beda cy publicznym wiec nie ma problemu ze sie ktos moze krepowac go ujawniac. Stworzylem alias emailowy reikowisko@reiki.wroclaw.pl a telefon mozna podac moj bo i tak jest na firme i odbieram go zawsze ja.
  12. Siostro! Wiechciem do przooodu, do przooodu to nie Horry Plotter!
  13. Anielskie gdzie? <rozglada sie> OOOOOO! <nadstawia skrzydlelka> Mniam mniam!
  14. Hihihi ! I ja ! I ja! Ino juz nie mhroczne bo rozświetliło je faeriowe światełko.
  15. Zaglebie ezoteryczne to tu juz bylo w latach 90.....<zamyslil sie nad starymi dobrymi czasami> ale fakt warto aby dobre czasy powrocily.