fraterp

Użytkownicy
  • Zawartość

    45
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez fraterp

  1. Uzdrawiająca, duchowa energia Uzdrawianie interesuje bardzo wielu ludzi. Gdy spojrzymy na tzw. światek ezoteryczny, to możemy dojść do wniosku, że wielka ilość osób, która się do niego kwalifikuje, wkroczyła weń poprzez jakiś system uzdrawiania lub doświadczenie uzdrowienia. Bioenergoterapia dostarcza bardzo rzetelnych, niewątpliwych dowodów na istnienie pola energetycznego dookoła człowieka, na trafność diagnozy energetycznej i możliwość wyjścia nawet z tzw. nieuleczalnych chorób. Choć wiedza o energii życiowej i sposobach jej wykorzystywania wydaje się dość duża, nadal specjaliści z tej dziedziny zadają pytania o rzeczy podstawowe, np. dlaczego jedni zdrowieją, a inni nie? Co odpowiada za uzdrowienie? Jakie techniki i metody są najlepsze? Jakim człowiekiem powinien być uzdrowiciel, by osiągać maksymalne efekty? Itd. Szamani hawajscy, ale i z innych kultur od wieków stosują sposoby uzdrawiania i wytworzyli własne zasady na podstawie obserwacji. Szamańskie uzdrawianie jednakże różni się od uzdrawiania nie-szamańskiego, jako że w tym pierwszym naukowy model poznawania nie obliguje. Sposób poznania właściwy dla nauki jest bezosobowy. Naukowiec dąży do wyeliminowania wszystkich tzw. wtrętów subiektywnych, by poznanie, które osiąga, nie było zanieczyszczone przez własne zjawiska podmiotu. Szaman poznaje odwrotnie, w sposób osobowy. Dla niego nie jest istotnie ważne jak wygląda choroba, jakie zjawiska fizyczne jej towarzyszą, ale skupia się na doświadczeniu wewnętrznym, na relacji ze swoim duchem. Szamańskie metody przekazu energii nie są tak szczegółowe, by przypominały operacje chirurgiczne. Działa tu duch poprzez umysł i ciało, nie zaś tylko umysł wykorzystując bioenergetyczne właściwości ciała. Moc i inteligencja, które biorą udział w uzdrawianiu szamańskim, płyną z subtelnego, duchowego poziomu świadomości szamana. Czasami w tradycyjnych metodach szamanowi mogą towarzyszyć przewodnicy duchowi, którzy pomagają mu przeprowadzać zabiegi, dając mu swoją energię lub używając go nawet jako kanału-medium. W hunie zasadniczo źródłem uzdrowienia jest duch szamana, czyli kane lub Akua lani. Ponieważ każdy z nas ma ducha i boską moc uzdrowicielską w sobie, naturalnie (dzięki niej całe nasze ciało może żyć i się odnawiać), nie musimy uciekać się do czegoś na zewnątrz. W myśl zasady huny MANA „cała moc pochodzi z wnętrza”. Szaman zatem nie interesuje się tym, jak nazywa się choroba, co powiedział o niej lekarz czy nawet bioenergoterapeuta. Ma on swoje metody, polegające na wykorzystywaniu uniwersalnych zasad i metod łączenia się z duchem i przekazywaniu jego uzdrawiającej energii do osoby poddawanej seansowi. Szaman może używać bardzo ogólnego przekazu energii, tak jak to się dzieje w haipule, a efekty tego będą bardzo szczegółowe. Energia, która bierze udział w takim procesie, jest sama w sobie energią uzdrawiającą, w odróżnieniu od energii, którą możemy posługiwać się na poziomie ciała – tą potrzeba odpowiednio manipulować. Technicznie sztuka szamańska wydaje się być łatwiejsza, praktycznie jest o wiele bardziej trudna. W naszych czasach, gdzie rządzą umysł i nauka, niezwykle trudno jest ludziom połączyć się ze swoim duchem w prostocie serca i otwartości. Czasy patronatu nauki są czasami odduchowienia. Wszystko chcemy uzasadniać naukowo, udowadniać w kategoriach bezosobowych. Mówiąc o uzdrawianiu mówimy dużo o energii, jej rodzajach, różnych zasadach technicznych. Dla szamana uzdrawianie to rzecz bardzo naturalna, jak oddychanie. Źródło, z którego on czerpie, znajduje się jednak w czakrze serca, w duchu, nie zaś w umyśle czy w ciele. Jak przebiega proces szamańskiego uzdrawiania? W procesie szamańskiego oddziaływania uzdrowicielskiego kluczem jest połączenie się z poziomem duchowym, by mieć dostęp do energii duchowej, czyli tego, co nazywa się „mana”. Zanim dojdzie do przekazu energii do osoby chorej, szaman musi sformułować swój zamiar i zgromadzić dostateczną ilość many w swoim ciele (w hunie jest to czakra położona poniżej pępka). Kiedy poziom many się podniesie a szaman otwarty jest na prowadzenie ducha poprzez intuicję, dochodzi do przekazu uzdrawiającej energii. Można wysyłać ją na miejscu, jak i na odległość. Kwestia geograficznego położenia nie ma znaczenia. Cała planeta połączona jest polem energii, czyli siecią aka. W swojej własnej praktyce uzdrowicielskiej zauważam efekty bez względu na to, czy osoba przebywa w Polsce, czy zagranicą. Jednym z elementów, który dodatkowo przekonuje klientów jest to, że otrzymują oni dodatkowo szczegółowe informacje i rady odnośnie do swojego życia. Uzdrawianie szamańskie to nie zawsze tylko przekaz energii, ale i wiedzy, która może pomóc komuś pracować nad sobą. To mogą być proste zalecenia odnośnie do ziół, mudr czy rozpoczęcia ćwiczeń jogi. Uzdrawiają nie tylko seanse, ale i rady. Predyspozycje szamana Właściwie rozwinięty człowiek posługujący się metodami szamańskimi powinien dysponować wiedzą, jaką posiadają bioenergoterapeuci, być świadomym ośrodków energii (czakr), znać je z doświadczenia. Każda tradycja szamańska mówi na ich temat a praktyki, które są naprawdę skuteczne, opierają się właśnie na nich. W haipule wykorzystuje się np. czakry czubka głowy, poniżej pępka, serca i brzucha. Poprzez skupienie na nich uwagi w odpowiednich momentach ceremonii podnosi się poziom energii, otwierają się kanały percepcji. Dochodzi do świadomego kontaktu z duchem. Nie jest to działanie przypominające religijne obrzędy, gdzie kapłan kładzie dłonie na ciele i wznosi modły. Tu pracuje się świadomie, podobnie jak robi to bioenergoterapeuta, z tą różnicą, że w odróżnieniu od bioenergoterapeuty szamanowi nie patronuje podejście naukowe czy quasi-naukowe. Bardziej interesują go zjawiska uznane przez naukę za subiektywne, czyli psychiczne, niż fizyczne czy nawet energetyczne. Właśnie w tych subiektywnych zjawiskach przejawia się obiektywny duch. Umiejętność nawiązywania z nim kontaktu jest kluczem, samą istotą szamańskiej praktyki i każdy, kto chce się nią parać, musi ją posiadać. Ciało ze swoją energią ki i umysł także biorą istotny udział w uzdrawianiu. Niemniej uwaga szamana skupiona jest we wnętrzu serca i brzucha, gdzie wchodzi w kontakt ze swoim duchem i działa jako duch, z poziomu swojej istoty. By wypromieniować zamiar i energię potrzeba oczywiście połączenia z umysłem i ciałem jako narzędziami. Dlatego umiejętności bioenergoterapeutyczne i psychotroniczne mogą zawsze tylko pomóc w uzdrawianiu szamańskim, nigdy przeszkodzić. Niektóre ćwiczenia rozwojowe szamanizmu niczym nie różnią się od bioterapii itd. Dlatego też dzisiaj, skoro brakuje dobrego związku z tradycyjnymi szkołami szamanizmu, warto pójść na kursy, do szkoły psychotronicznej by poznać podstawy odnoszące się do kino-aka, ciała energetycznego i pracy z umysłem. Jeśli jednak chcemy uprawiać szamanizm, potrzebujemy pójść jeszcze dalej, do świata ducha. W czym pomaga uzdrawianie szamańskie? Nie ma granic dla problemów, z którymi można pracować w szamanizmie. Nie oznacza to, że wszystko relatywnie jest możliwe. Chodzi o to, że przekazy szamańskie mogą okazać się pomocne zawsze. Wiadomo jednak, że człowiek reaguje różnie. Osoba posługująca się skutecznie metodami szamańskimi ma doświadczenie z energią i wie, że nie istnieją tu żadne ściśle określone granice. Mają one co najwyżej kształt ludzkiego „ego”. Ze swojej strony szaman łącząc się z duchem wykracza poza egoistyczną perspektywę, ale siły ego potrafią blokować czakry i kanały osób, którym przekazywana jest energia. Będzie ona natrafiać na przeszkody, nie zostanie należycie wchłonięta. Kompleks ego jest również energią, dlatego reaguje z energią uzdrawiającą. By skutki mogły być odpowiednie, człowiek uzdrawiany potrzebuje odpowiedniej ilości otwartości, umiejętności porzucania egoizmu, nie kierowania się egoizmem. Mam różnych klientów, jedni wydają się mocno zamknięci w swoich uczuciach, żądzach, narzekaniu, bólach i obsesjach, rozpamiętując porażki i wszędzie węsząc zło. Inni są z kolei tak otwarci, że natychmiast wchodzi się z nimi w uzdrawiający kontakt. Energia ze zdjęć podczas wstępnej diagnozy aż uderza, jest bardzo pozytywna. Takie osoby z łatwością mogą doświadczyć uzdrawiającej mocy. Technika, którą się stosuje, wygląda tak samo, ale efekty mogą być radykalnie różne. Jednemu pomoże w pozbyciu się nowotworu, innemu nie usunie nawet prostych dolegliwości. W uzdrawianiu szamańskim jak nigdzie indziej widać, że człowiek nie jest maszyną. Uzdrawianie to nie jest mechaniczne. Jak uczy lama Tenzin Wangyal Rinpocze przekazując szamańskie, uzdrawiające metody bonu, skuteczność zależy od intencji i zrozumienia zasad karmy umysłu czyli pracy właśnie z ego. Ego znajduje się u podstaw każdej choroby i skłonności do zachorowań. W istocie uzdrawianie szamańskie jest uzdrawianiem od ego. Ego to pewien mentalny (lono) wzorzec „ja”, który odbija się w ciele (ku). Ponieważ ludzie mają zamknięty dostęp do ducha poprzez orientowanie się na świat umysłu i ciała, na jego miejscu zjawia się ego, które staje się źródłem negatywnej, chorobotwórczej, ograniczającej energii, tak jak duch jest źródłem energii pozytywnej, wyzwalającej i uzdrawiającej. Identyfikacja z ciałem i umysłem tworzy ego. Skoro nie znamy ducha, to identyfikujemy się z tym, czym duch nie jest: z umysłem i ciałem. Uzdrawianie szamańskie pomaga przede wszystkim przybliżyć się do swojej istoty, doświadczyć ducha i świata duchowego. Poza tym skuteczność na poziomie chorób fizycznych, w zwykłych warunkach, jest porównywalna z efektami, jakie osiąga wykwalifikowany bioenergoterapeuta lub duchowy uzdrowiciel. http://www.muninszaman.blogspot.com
  2. http://psionika.pl/ Jedno pokazanie warte jest tysiąca wyjaśniań
  3. Instrukcja samouzdrawiania: usiądź lub połóż się wygodnie. Znajdź taką pozycję, w której czujesz się dobrze. Skieruj się do swojego wnętrza. Na wdechu pobieraj jasną energię do ciała, do bolących czy chorych miejsc. Na wydechu wyprowadzaj z nich ciemną, szarą energię i wyobrażaj sobie, że rozpuszcza się w przestrzeni. Rób to tak długo, jak długo czujesz, że doświadczenie pozostaje świeże. Wykonywanie powyższego ćwiczenia powinno opierać się na naturalnym doświadczeniu. Nie myśl wtedy, że coś ćwiczysz. Pobieraj czystą, jasną energię z przestrzeni i wprowadzaj ją do ciała, a wyprowadzaj do przestrzeni szary dym chorób, stresów i innych negatywnych właściwości. By zobaczyć efekty nie usztywniaj się, że wykonasz praktykę raz a potem czekać będziesz na wyniki. Ćwicz według odczuć poprawy stanu zdrowia i samopoczucia. Zażywaj tego ćwiczenia zawsze, gdy poczujesz potrzebę. Nie twierdzę, że zawsze osiągniesz wynik. Samouzdrawiania potrzeba się nauczyć. Musisz przejść rozwój świadomości od zjawisk fizycznych do zjawisk energetycznych. Wtedy podczas ćwiczenia będziesz obserwować zmiany dziejące się dzięki niemu w twoim ciele energetycznym. Pracując w ten sposób można się rozwijać. Gdy moc twojego doświadczenia wzrośnie, wzrośnie też twoja moc uzdrawiania. Aby rozwijać doświadczenie potrzeba jednak wykonywać praktykę dostatecznie często i długo. Nie ma tu dróg na skróty. To nie są czary-mary. Szamanizm jest pracą, nie czynieniem cudów. Ty musisz wykonać tę pracę. Musisz przedrzeć się przez inercję i ciemność swojego zwykłego doświadczenia do doświadczenia energetycznego i subtelnego. To wymaga czasu. Wszystko wymaga czasu. To zasada MANAWA z huny. Tak bym tę zasadę ujął w maksymę chyba najlepiej, jak to potrafię - wszystko wymaga czasu. Ale bez pracy czas gromadzenia doświadczenia, wiedzy i czas przejawiania mocy nie ma sensu. Jeżeli czekasz, że coś samo się zrobi, to nie ma sensu. Jeśli ty nie możesz sobie poradzić z problemem, zgłoś się do kogoś, kto się tym zajmuje zawodowo - do uzdrowiciela szamańskiego, bioterapeuty, lekarza itd. Lecz potraktuj problem jako wyzwanie do zwiększenia swojej władzy, mocy. Jeśli pomógł ci uzdrowiciel, zechciej poznać zasady jego sztuki, pogłębić swoją wiedzę na temat energii i rozwinąć odpowiednie umiejętności, by umieć pomóc sobie samemu tą drogą, żeby być maksymalnie niezależnym od innych. Wolność, niezależność to również zasada huny - KALA. Siadaj często i ćwicz, gdy chorujesz lub nie. To ćwiczenie pomaga na codzienne stresy, ale może również uzdrawiać z poważnych dolegliwości. Jeśli jednak dbać będziesz o to, by codzienne stresy za jego pomocą usuwać, unikniesz ciężkich dolegliwości. Ciężkie dolegliwości to niecodzienny, mocny stres, który jest następstwem tak czy inaczej kumulowanego stresu codziennego. Ludzie czekają z technikami samouzdrawiania do momentu, gdy są chorzy. To głupi pomysł. Kiedy przychodzi dolegliwość są osłabieni, niewyćwiczeni, niedoświadczeni. I okazują się bezradni. Zaczynają coś stosować ale dopiero się uczą. Uczą się, popełniają błędy i nic z tego nie wynika. Mówią, że technika jest zła. A to ich ignorancja jest zła. Gdy czuli, że wszystko idzie w porządku, samouzdrawianie dla nich nie istniało. Potem, w chwili kryzysowej, nie ma już czasu na naukę. Gdy przychodzi egzamin na naukę jest za późno. Powtarzając to ćwiczenie przygotowujesz się, uczysz się. Mniejsze czy większe sprawdziany się pojawią. Ale kiedy wszystkie je zaliczysz na dobrą ocenę, "nauczyciel" zwolni cię z egzaminu. Nie zapadniesz na ciężką chorobę, ponieważ nauczysz się kontrolować małe problemy. Jak np. względnie lekkie przeziębienie. Pracuj na prostych problemach, stań się dzięki nim ekspertem a te skomplikowane nigdy się nie pojawią. Skomplikowane rzeczy składają się z rzeczy prostych. Odnosi się to również do problemów. Masz skomplikowane problemy, ponieważ nie nauczyłeś się radzić sobie z tymi codziennymi, prozaicznymi. Nie obwiniaj innych i świata za to, że sam się zaniedbałeś. Spójrz uczciwie. Skumulowałeś to. Sam złożyłeś tę bombę. Za mało czasu spędzałeś ze sobą, za słabo pracowałeś z drobnymi stresami, uzależniałeś się od środków zewnętrznych jak alkohol, rozrywka czy lekarstwa. Możesz zmienić optykę, która doprowadziła cię do tej sytuacji. To ćwiczenie świetnie się do tego nadaje. Zwłaszcza gdy nie chorujesz stosuj je. Przekonaj się na własnej skórze, że warto. Na dokładkę dodam, że wywodzi się z tybetańskiej tradycji bon. Możesz używać go do kontrolowania stanu myśli, uczuć, emocji, energii i ciała. Nie od razu Rzym zbudowano. Ale gdyby w ogóle nie zaczęto go budować i nie kontynuowano, Rzym by nie istniał. http://www.muninszaman.blogspot.com
  4. Czy zastanawiałaś/eś się kiedyś co się z nami stanie po śmierci? Czy próbowałaś/eś zrobić cokolwiek, żeby poznać Prawdę? Bez względu na to, jaka jest odpowiedź zapraszam Cię na wspólne jej poszukiwania, na kurs poświęcony pytaniu „co Dalej?”. Będziemy poszukiwać wiedzy nie teoretycznej, ale praktycznej, z wykorzystaniem warsztatowych metod psychotroniki, szczególnie pracy z siedmioma ośrodkami energetycznymi (czakrami). Czy możesz wiedzieć co Dalej? Jeśli otworzysz się na swoje ciało energetyczne i podstawowe praktyki z tym ciałem wprowadzisz do swojej codzienności, to będziesz skazany na wiedzę, ponieważ rozwiniesz niezbędne do jej osiągnięcia umiejętności. Co w programie kursu? Prelekcje i ćwiczenia na tematy takie, jak: religia i reszta kultury – jałowość poznawcza instytucji czy mamy ginąć jak zwierzęta? czym są ciało astralne i projekcja astralna jak wygląda życie po śmierci czym jest reinkarnacja fenomen percepcji nadzmysłowej względem śmierci i Ty zostaniesz ekstrasensem siedem czakr i ciało energetyczne podstawy i bhp treningu medytacji technika relaksacji oddechowej technika oddychania siedmioma czakrami jak i gdzie uczyć się psychotroniki – porady dla ambitnych Prowadzący: Paweł Karwat, www.pawelkarwat.pl Data kursu: 25-26 maja 2019, start godz. 11:00 Miejsce kursu: 21-100 Lubartów (koło Lublina), ul. Słowackiego 33b, lokal przy Centrum Naturoterapii, nad Pizzerią Piccola. Koszt kursu: 400 zł Kontakt: kontakt@pawelkarwat.pl, tel. 664-720-356 Nocleg i wyżywienie na własny koszt (pomożemy).
  5. Dziesięciomiesięczny kurs naturopatii, bioenergoterapii, psychotroniki. Lubartów (koło Lublina, 21-100), kwiecień 2019. Edukacja odbywa się w systemie zaocznym - sobota i niedziela przez okres dziesięciu miesięcy. Koszt jednego zjazdu to 400 zł. Po zdaniu egzaminów wewnętrznych, na zakończenie uczniowie otrzymują zaświadczenie edukacji w liczbie 160 godzin oraz dyplom i wewnętrzny tytuł ośrodka - naturoterapeuty. Na koniec szkolenia uczniowie otrzymują także zaświadczenie o ukończeniu edukacji w zawodzie "Naturopata". Dokumenty dają uprawnienia do przystąpienia do egzaminu czeladniczego zawodów: NATUROPATA i BIOENERGOTERAPEUTA - płatne osobno. Dla chętnych absolwentów podstawowego modułu organizowane jest szkolenie drugiego stopnia, po ukończeniu którego uczniowie otrzymają wewnętrzny tytuł ośrodka - Mistrz Naturoterapii. RADIESTEZJA - wahadlarstwo, różdżkarstwo RELAKSACJA ODDECHOWA TRENINGI AUTOGENNE SAMOREALIZACJA ANATOMIA ASTRALNA CZŁOWIEKA - biopole, czakry, mudry,klucze energetyczne, poziomy energetyczne NAUKA O MERIDIANACH - kanały energetyczne, elektroakupunktura NAUKA O SIŁACH ISTNIEJĄCYCH WOKÓŁ NAS - bioenergoterapia, bioterapia, jasnowidzenie, telepatia, hipnoza PSYCHOLOGIA PSYCHOTRONICZNA ANATOMIA I FIZJOLOGIA CZŁOWIEKA CHIROPRAKTYKA (SZTUKA KRĘGARSTWA) TERAPIA MANUALNA - masaże (klasyczny, punktowy, limfatyczny, rozprężający, biomasaż, bistymulacyjny kręgosłupa i stawów), świecowanie uszu, terapia bańką chińską AKUPRESURA STÓP, REFLEKSOTERAPIA KOLOROTERAPIA KRYSTALOTERAPIA FITOTERAPIA (nauka o ziołach) AROMATERAPIA HUNA Więcej informacji na tej stronie https://psychotronet.pl/szkola-psychotroniczna Zawody: Nazwa: Naturopata Kod: 323009 Synteza: Stosuje niekonwencjonalne naturalne metody terapii i leczenia takie jak: ziołolecznictwo, arteterapię, diety, akupunkturę, akupresurę, hydroterapię, irydologię, i inne w połączeniu z praktykami klasycznej medycyny; udziela porad dotyczących higieny życia, zdrowego odżywiania, aktywności fizycznej; poprawia jakość życia pacjentów i promuje zdrowy styl życia. Zadania zawodowe: nawiązywanie kontaktu z pacjentem w celu określenia rodzaju dolegliwości i celu wizyty; określanie bilansu energii życiowej na podstawie badań np. tęczówki oka (irydologia); układanie indywidualnego programu terapii; udzielanie porad dotyczących zachowania odpowiedniej higieny życia, stosowania odpowiedniej diety i ćwiczeń fizycznych; stosowanie określonej, wybranej metody terapii np. akupunktury, akupresury, aromatoterapii, arteterapii, koloroterapii i innych; prowadzenie dokumentacji zabiegów; prowadzenie warsztatów, treningów i zajęć grupowych z dziećmi i młodzieżą pobudzających kreatywność, świadomość wartości itp.; przeprowadzanie konsultacji dla lekarzy medycyny oraz innych specjalistów medycyny niekonwencjonalnych; prowadzenie działalności profilaktycznej; promowanie zdrowego stylu życia w mediach; doskonalenie swojej wiedzy i umiejętności. Dodatkowe zadania zawodowe: prowadzenie zajęć i warsztatów terapeutycznych z dziećmi i młodzieżą z wykorzystaniem plastyki, muzyki, dramy, stymulowania zmysłów, bajkoterapii itp.; kierowanie placówką terapii naturalnych; kształcenie osób wykonujących inne zawody medyczne i paramedyczne; udział w różnych formach kształcenia ustawicznego; prowadzenie prac badawczych w dziedzinie naturoterapii oraz publikowanie ich wyników. Nazwa: Bioenergoterapeuta Kod: 323002 Synteza: Bioenergoterapeuta ocenia stan energetyczny organizmu człowieka oraz eliminuje jego zaburzenia. Bioenergoterapeuta jest zawodem o charakterze usługowym. Sferą działania bioenergoterapeuty jest biopole pacjenta. Bioenergoterapeuta diagnozując biopole, przeprowadza wywiad z pacjentem, w trakcie którego ustala historię choroby, jak również uzyskuje informacje dotyczące warunków socjalnych i relacji rodzinnych oraz określa zaburzenia energetyczne. Przed przystąpieniem do zabiegu wykonuje techniki zabezpieczające własne biopole i miejsce pracy. Wykonując zabieg energetyczny monitoruje stan pacjenta. Po jego zakończeniu dokonuje zamknięcia i zabezpieczenia biopola chorego i udziela zaleceń odnośnie zdrowego stylu życia. Bioenergoterapeuta informuje pacjenta o możliwości wystąpienia skutków ubocznych zabiegu w postaci przesilenia, poprzedzającego powrót do zdrowia i udziela informacji, jak powinien postępować. Po rozpoznaniu zmian biopola bioenergoterapeuta usuwa zastane blokady, stymuluje energię organizmu, przywraca jej swobodny przepływ. Harmonizuje organizm, wzmacnia jego system immunologiczny, pobudza procesy regeneracyjne. Zadania zawodowe: przeprowadzanie wywiadu dotyczącego stanu zdrowia i informowanie pacjenta o wskazaniach i przeciwwskazaniach do zabiegu; rozpoznawanie zmian biopola i zakłóceń energetycznych; dobieranie technik terapeutycznych; oczyszczanie energetyczne; korygowanie biopola, doenergetyzowanie, stymulacja organizmu; harmonizowanie stref energetycznych i organów, wyrównywanie potencjałów, polaryzacja; harmonizowanie czakr i zabezpieczanie biopola; informowanie pacjenta o zaleceniach i wskazaniach do dalszej terapii; organizowanie stanowiska zgodnie z zasadami BHP, ochrony ppoż., ochrony środowiska i ergonomii oraz etyki zawodowej. Zawód bioenergoterapeuty można zdobyć na drodze kształcenia rzemieślniczego. Bioenergoterapeutą może zostać osoba, która posiada wykształcenie średnie zawodowe, bez ściśle określonego kierunku oraz zdała egzamin potwierdzający kwalifikacje zawodowe przeprowadzany przez organizacje rzemieślnicze i otrzymała tytuł czeladnika.
  6. Mamy za sobą czasy, w których prawie wszyscy chodzili w takich samych butach, jedli takie same pokarmy, zachowywali się i wyglądali ogólnie mówiąc tak samo. Wszystko z powodu idei, jaka zrodziła się w głowach ludzkich, której na imię "socjalizm". By wszyscy byli równi, aby mieli równe szanse, zrównano styl życia, zunifikowano go, upodabniając ludzi do siebie jak pingwiny, wróble, wrony czy inne zwierzęta stadne. Jest to pewna tendencja, która towarzyszy nam przez całe życie. Lubimy tworzyć z innymi wspólnoty. Te wspólnoty jednak nie mają charakteru swobody, rządzą nimi ściśle określone prawa, normy i stereotypy. W podobny sposób podchodzimy często do duchowej ścieżki, duchowego rozwoju. Pragniemy uczestnictwa w grupach, tworzenia kolektywu. To niejako mechanicznie, automatycznie wypływa z podświadomości. Problem w tym, że wszystko, co jest w naszym życiu automatyczne i mechanicznie, nie płynie z naszej istoty. Powód tego jest prosty: nie jesteśmy robotami, mechanizmami ani automatyzmami. Jesteśmy osobami. I w słowie "osoba" znajduje się ten sam rdzeń, co w słowie "osobny". Jesteśmy osobni i nie stanowimy w istocie części społeczeństwa, punktu w zbiorze. Nie jesteśmy nawet częścią tej planety ani częścią naszej rodziny. Jesteśmy absolutnie, ale to absolutnie odrębnymi bytami. Duchowe przebudzenie polega m.in. na przebudzeniu się do tej odrębności, indywidualności, uświadomienie sobie tego, co głoszą jogini jako "neti-neti". Nie jestem tym, ani tym, jestem kimś całkowicie odrębnym i różnym od wszystkiego, co widzę, identyfikuję. Ponieważ my sami jesteśmy absolutnie odrębni, nasza prawdziwa, duchowa ścieżka i w ogóle nasze prawdziwe życie jest odrębne jak my sami. Kiedy to wszystko wypływa z nas, jest oryginalne, całkowicie indywidualne. Znaczy to, że niemożliwe jest, aby ktoś był naszym duchowym mistrzem w sensie ostatecznym. Nikt nie może pokierować naszym życiem, by zapewniło nam urzeczywistnienie. Nikt nie może dać nam jakiejś ścieżki do przejścia, ponieważ ścieżka, którą podąża nasza istota, jest ścieżką, którą sami sobie wydeptujemy. Nie jest ona gotowa. Nie jest to joga, huna, bon, zen, tantra czy inny system. W żadnym z nich nie znajdziemy naszej duchowej ścieżki. Są to systemy, które służą jako narzędzia. Pomagają nam osiągać naszą prawdziwą ścieżkę. W żadnym jednak razie nie mogą jej zastąpić. To pewien dorobek ludzkości. Ludzka wiedza. Ale uczestniczyć w niej można naprawdę tylko na jeden, bo na swój własny sposób. Dlatego nie powinniśmy ostatecznie kierować się żadnymi naukami, które pochodzą z zewnątrz. Zresztą jeżeli są to prawdziwe nauki, przypominają nam ciągle o tym, że sami jesteśmy kowalami swojego losu i swojego urzeczywistnienia. I taka jest ich najwyższa wartość. Uczą nas tego, że ostatecznie sami kształtujemy swoje doświadczenia, sami wydeptujemy sobie ścieżkę naszego ducha. I że nie powinniśmy przestawać tego robić chcąc upodobnić się do jakiegoś mistrza zen, lamy, kahuny itd. Inaczej pojawia się socjalizm. Stajemy się jak zwierzęta stadne. Ubieramy się według naszej tradycji i zachowujemy się tak, jak zachowywać się powinno będąc członkiem tradycji. Wszystkim dookoła dajemy znać, że jesteśmy buddystami, hinduistami, ezoterykami, szamanami, magami itd. To jest iluzoryczne i niezdrowe, nieautentyczne, nie płynie z naszego ducha. Duch jest zawsze indywidualny i odpowiedzialny. Nawet gdy działa w tradycji, to robi to inaczej, na swój sposób. Nie powtarza tylko utartych schematów i truizmów. Z głębi ducha działamy twórczo. Nie zastanawiaj się jaka jest twoja duchowa ścieżka - nie ma niczego takiego jako istniejącego niezależnie od ciebie. To ty ją tworzysz. Tworzysz ją właśnie w tym momencie, gdy czytasz ten tekst, kiedy zaczynasz próbować huny czy innej metody. Nie identyfikuj swojej duchowej ścieżki z żadną tradycją, z żadnym systemem. Nie stawiaj też nad sobą żadnego autorytetu, żadnego guru. Nie wkładaj innej głowy na swoją głowę. Tak jak twoja głowa jest indywidualna, twoje DNA jest indywidualne, twoja istota jest indywidualna, niepowtarzalna. Być może kwestią jej indywidualności będzie zaangażowanie się w jakąś tradycję. A może działanie niezależne od tradycji. Nie to jest ważne, jak wygląda to na zewnątrz, ale czy naprawdę płynie z ciebie. Bo w każdej prawdziwej tradycji duchowej chodzi o ciebie. Rozpoznanie tego, kim naprawdę jesteś, osiągnięcie siebie. Jeżeli jakaś tradycja nie prowadzi do tego celu i jasno go nie komunikuje, nie jest prawdziwą duchową tradycją, ludzką wiedzą, ale czymś na kształt socjalistycznej utopii, będącej wbrew temu, kim jest osoba - że jej cechą jest absolutna osobność, indywidualność, odrębność, a tym samym niepowtarzalność. http://www.muninszaman.blogspot.com
  7. Słowa są tylko słowami - ich znaczenie określają sami ludzie, którzy ich używają. Używa się słowa "okultyzm" nierzadko w rozmaitych sensach. Dla jednych okultyzmem będzie działalność czarnomagiczna, mająca na celu czynienie zła, czyli krzywdzenie innych. To znaczenie jest jednakże zarówno niezgodne z etymologią, jak i z rozumieniem popularnym wśród samych okultystów. Można zawdzięczać je oddziaływaniom grup religijnych, które piętnowały wszystko, co nie wiązało się z wiarą religii chrześcijańskiej lub wręcz jej przeczyło. Okultyzm jest pod wieloma względami zaprzeczeniem chrześcijaństwa, ponieważ w okultyzmie człowiek jest centrum doświadczenia i poznania, a nie czymś zewnętrznym, podrzędnym. Da się zauważyć różne okultyzmy - jedne celują bardziej w stronę deizmu, inne humanizmu, niemniej w każdym z nich człowiek nie jest biernym świadkiem zjawisk, które przekraczają jego "normalność", ale czynnym ich sprawcą. Zjawiska te parapsychologia, psychotronika nazywa paranormalnymi. Dla okultysty są to jak najbardziej normalne zjawiska, z którymi spotyka się na co dzień, tak jak ze światłem słońca lub powietrzem, mówieniem, chodzeniem, jedzeniem, patrzeniem poprzez oczy i słuchaniem poprzez uszy itd. Inkwizytorskie, negatywne pojęcie okultyzmu nie ma odniesienia do rzeczywistości praktyk spotykanych w okultyzmie. Większość z nich ma na celu dobro czujących istot, uzdrowienie, oświecenie, wtajemniczenie, poznanie zagadek bytu jak reinkarnacja, życie po śmieci. Prawdziwy okultyzm jest tak samo dobry, jak każda inna wiedza i stać się może tak samo śmiercionośnym narzędziem, jak każda inna wiedza - zależy to od intencji osób, które uprawiają tę wiedzę, nie zaś od samej wiedzy.
  8. Łatwo spocząć na laurach. Osiągamy chwilowy sukces, czujemy się podekscytowani i zaczynamy pobłażać sobie, wymigując się z kontynuacji działań, które nam go zapewniły. To normalne dla człowieka. Dlatego potrzebujemy zwracać na to uwagę, by nie ulegać skłonności do takiego postępowania. Lepiej iść małymi krokami, niż robić wielkie i za moment przerwać. To odnosi się tak do praktyki duchowej, jak i do wszystkich innych rzeczy. Pamiętasz bajkę Ezopa o Żółwiu i Zającu? Żółw szedł powoli, krok za krokiem, systematycznie, zdyscyplinowanie, Zając zaś biegł szybko, i ponieważ odniósł sukces nad Żółwiem już na starcie, odpuścił sobie i w końcu przegrał. Dlatego tak dobrze jest coś zaplanować a potem systematycznie to robić. Gdy jakieś ćwiczenie przynosi ci dobre efekty, planuj je codziennie wykonywać. Zrób listę ćwiczeń, które przynoszą ci najwięcej korzyści i wykonuj je, odznaczając kolejne. To samo z zajęciami, którzy przynoszą ci satysfakcję i zaspokajają twoje potrzeby. Masz za mało pieniędzy? Znajdź coś interesującego ciebie, wpisz to na swoją listę i codziennie coś rób w tym kierunku. To może być dodatkowy dochód. To jest twórcze działanie. Przecież pomysły do listy pojawiają się żywiołowo i bez dyskusji, tak jak tego chce huna. Wpisujesz to, co pojawia się intuicyjnie. Praca z listą bardzo pomaga. Umysł się świetnie koncentruje. Nawet rozrywkę można planować i zapisywać. Myśl z ołówkiem w ręku - mówią nauczyciele motywacyjni. Jest magia w pisaniu. Egipski bóg magii Toth był zarazem bogiem pisma. Można planować dzień, tydzień, miesiąc, rok. W tym celu polecam książkę "Zjedz tę żabę" Briana Tracy'ego, którą uważam po prostu za genialną. Znajdziesz tam wszystkie niezbędne informacje, by osiągnąć prawdziwy sukces w życiu. Tak naprawdę to wystarczy tylko ta książka w kontekście planowania by go osiągnąć. Możesz nie znać innej literatury. Idź małymi kroczkami, ale posuwaj się do przodu. Nie napalaj się, wkładając wielki wysiłek i czas w jakieś zajęcie, by potem stwierdzić, że się wypaliłeś. Zrób listę kilku czynności, które są twoją pasją albo które w tym czasie odpowiadają twojemu dążeniu, celowi, związanemu z tym, co teraz chcesz osiągnąć. Może są to dodatkowe pieniądze. Napisz swój cel i wypisz wszytko, co przychodzi ci do głowy, związanego z jego osiągnięciem. A potem realizuj to stopniowo, codziennie, regularnie. W ten sposób stworzysz własną dyscyplinę. Może szukasz super technik, super nauk, najwyższych mantr i medytacji. A co z tymi prostymi, które znasz? Jak dalece się w nich rozwinąłeś? Czy masz podstawy by myśleć o czymś więcej? By budować głębsze i mocniejsze doświadczenie? Czy te przekazy podstawowych praktyk nie marnują się, gdy ty marzysz o czymś nadzwyczajnym? Nie poprzestawaj na małym, pnij się do przodu ku wielkim rzeczom. Ale diabeł tkwi szczegółach. A szczegóły wymagają od nas precyzji. Precyzja zaś rodzi się i rozwija gdy systematycznie zajmujemy się najprostszymi rzeczami i stopniowo podnosimy swoją poprzeczkę. Miej wielkie cele, ale umiej realizować małe. http://www.muninszaman.blogspot.com
  9. Z perspektywy praktyk i doświadczeń szamańskich, moich i nie tylko mogę z całą stanowczością powiedzieć o jednym z błędów, jaki popełnia każdy człowiek, w tym ja, i nazwać go najgorszym. Jest to błąd najgorszy w tym sensie, że jest podstawowy. Podbudowuje całą egzystencję dotkniętą cierpieniem i nieszczęściem, niespełnieniem. Ten błąd mógłbym nazwać technicznie "ignorancją swojego wewnętrznego doświadczenia". Nie chcę przez tę nazwę zwracać uwagi na nic szczególnego, by nie narzucać żadnej "ontologii" czy też nie skłaniać do wiary w ducha czy ciała subtelne. Chodzi mi o to, co wszyscy posiadamy - wewnętrzny aspekt doświadczenia. Gdy zamkniesz oczy możesz się z nim z łatwością skontaktować - dlatego medytacje zazwyczaj odbywają się z zamkniętymi oczami. Ponieważ zwykle nie skupiamy się na naszym wewnętrznym doświadczeniu, nie wzmacniamy go w swoim życiu. To, na czym skupiamy uwagę, wzmacniamy swoją energią (trzecia zasada huny MAKIA). Doświadczenie zewnętrzne jest mocniejsze, ponieważ większość naszej uwagi obejmuje to, co dzieje się na zewnątrz. Dlatego w momentach kryzysu tak trudno jest zaufać i stosować techniki wewnętrzne. Jak zaufać w problemie, w bólu czemuś, czego się nie zna? Nie da rady. Stąd większość z nas, gdy pojawia się choroba, cierpienie, bieda, kryzys w związku itd. udaje się po środki zewnętrzne. Ufamy bowiem doświadczeniu zewnętrznemu i jego metodom a doświadczeniu wewnętrznemu i jego metodom nie ufamy. Sytuacja jest bardzo prosta. I chyba nikomu nie przyjdzie z trudnością jej zrozumienie. Gdy konfrontujesz się z problemem i widzisz tylko zewnętrzny aspekt doświadczenia, nie zdajesz sobie sprawy ze swojej rzeczywistej mocy i swojego potencjału. Dlatego czujesz się słaby i nieporadny. Poszukujesz pomocy. To normalne. Dobrze, że tak robisz. Lepsze to niż nierobienie niczego. Bo nie mówię o bohaterstwie, byś nagle zaczął obłędnie ufać wewnętrznym sposobom. Doświadczenie wewnętrzne, jego świadomość rozwija się stopniowo, w czasie. Nie szalej. Używaj zewnętrznych środków i dodaj do tego wewnętrzne. Ale zatroszcz się o swoje doświadczenie wewnętrzne. Huna jest wspaniała, bo można stosować ją praktycznie że wszędzie. Przez cały dzień możesz wzmacniać nie tylko doświadczenie na zewnątrz, ale wewnątrz. W końcu integrują się oba doświadczenia i przejawiasz moc w problemach. Po prostu nie zapominaj dbać o swoje doświadczenie wewnętrzne. Codziennie rób coś, by je "podlewać", a ono urośnie. To nie stanie się od razu. Nazajutrz po medytacji nie staniesz się wielkim uzdrowicielem czy szamanem. Będziesz nadal doświadczał swoich problemów. Ale odszukasz więcej przestrzeni i swojej mocy. Będziesz czuł się pewniejszy i silniejszy. Dlatego zacznij jak najprędzej i bądź wytrwały. Na to często nie zwraca się uwagi, że potrzeba rozwoju wewnętrznego doświadczenia i powtarzania ćwiczeń. Nie ma technik, które przynoszą natychmiastowe efekty, jeżeli nie rozwinąłeś doświadczenia. Na wszystko musimy zapracować. To sprawiedliwe. Jest to aspekt prawa karmy. Na problemy zapracowaliśmy podobnie, jak na sukcesy. Gdy odwracamy się od wewnętrznego doświadczenia, odcinamy się od swojego duchowego i ezoterycznego potencjału. Pozostaje nam tylko ciało fizyczne i proste zdolności intelektualne. Oto wszystko, na czym przyszło nam polegać i z czym możemy stanąć wobec wyzwań, jakie rzuca nam życie. Możemy naprawiać ten najgorszy z błędów np. wprowadzając do swojego życia metody huny. One polegają na kierowaniu się do wnętrza, wzmacnianiu wewnętrznego doświadczenia i używaniu go do zmiany doświadczenia zewnętrznego. Przynoszą też poznanie świetlistego ciała energii, ciał subtelnych i natury ducha. Huna stopniowo uwalnia nasze zdolności paranormalne, nasz naturalny potencjał. Z nimi nie jesteśmy już tak bezbronni i infantylni. Jeżeli my nie zaczniemy naprawiać najgorszego z błędów, nikt za nas tego nie zrobi. Droga otwarta. Pytanie: czy zechcemy nią kroczyć? Czy nasza orientacja na świat zewnętrzny nie omamiła nas na tyle, byśmy mieli chęć i odwagę na skierowanie się do wnętrza? www.muninszaman.blogspot.com
  10. Ciało powinno działać naturalnie, umysł powinien działać naturalnie. Obecność ego w świadomości sprawia jednak, że nic nie działa tak, jak powinno. Zapachy, smaki, dźwięki, wrażenia dotykowe i wzrokowe są zanieczyszczone przez ego. Wszędzie i we wszystkim zdajesz się go doświadczać. Nie ma ani jednego doświadczenia, które nie byłoby filtrowane przez twoje "ja". Dlatego tak wiele rzeczy przeszkadza temu "ja". Dlatego tyle irytacji. Gdy bodźce zmysłowe i umysłowe zaburzają formę ego, czujesz się, jakbyś się rozpadał. Wtedy chcesz to chronić - to swoje "ja", którego powinieneś się pozbyć, ponieważ nim nie jesteś. Ale chcesz to chronić i dlatego walczysz. "Ja" się urodziłem, "ja" umrę, "ja" cierpię, "ja" choruję, "ja" mam problemy, czuję się zagubiony itd. A czy przyglądałeś się temu "ja"? Czy wgłębiłeś się w nie dostatecznie? Gdy to robisz odkrywasz, że nie ma żadnego "ja" w ciele i umyśle. Nie ma żadnego "ja", które miałoby się urodzić, umrzeć, chorować, cierpieć, mieć problemy i czuć się zagubionym, pożądać czegoś lub czegoś się bać. Możesz i powinieneś tego doświadczyć. To nie jest mistycyzm. To nie jest zarezerwowane tylko dla nielicznych - dla joginów itd. To jest twoja prawdziwa natura. To znaczy bycie sobą i odkrycie siebie. Nie jesteś tym, co nagromadziłeś - ciałem zbudowanym z pokarmu (annamajakośa), ani ciałem zbudowanym z energii (pranamajakośa), ani ciałem emocjonalnym (kamamajakośa), ani mentalnym (manomajakośa). Nawet nie jesteś ciałem przyczynowym, ciałem błogości (anandamajakośa). Nie wystarczy jednak wiedza intelektualna. Musisz to odkryć. Musisz to przeżyć i przeżywać tak, jak przeżywasz swój stres, swoją chorobę, swoje problemy. Musisz to przeżyć wewnątrz jako odkrycie iluzorycznej natury ego. Odkrywasz ją i ono się rozpuszcza. Zauważasz, że to, co nazywałeś "ja", było tylko zjawiskiem umysłu, które pociągnęło ze sobą zjawiska uczuć, energii i ciała. Skumulowało je w kompleks ego. Rozbicie tego kompleksu na poziomie świadomości jest podstawą dla rozpoczęcia procesu uzdrawiania na pozostałych poziomach. Gdy odkrywasz iluzję ego, inaczej patrzysz na choroby, cierpienie itd. Rozumiesz ich przyczyny. Przejmujesz nad nimi kontrolę. Znika kategoria, jaką jest "problem", ponieważ znika to "ja", które mogłoby się z jego powodu "stresować", reagować z nim jako z porażką, z zakłóceniem i brakiem harmonii samego siebie. Gdy znika "ego", problemy nie naruszają twojej tożsamości. Nie utożsamiasz się z nimi bez względu na ich rodzaj. Nie robisz tego, ponieważ nie identyfikujesz się już z ciałem i umysłem. Zachęcam cię do zapoznania się ze świetną medytacją: Isha Kriya Yoga. Jest po angielsku, ale bardzo proste słownictwo, warto zadać sobie trochę trudu. Ta medytacja pomaga odkryć swoją prawdziwą naturę, przestać identyfikować się z ciałem i umysłem, czyli z tym, co kreuje nasze ego. http://www.ishafoundation.org/Ishakriya To autentyczna medytacja jogi. Masz okazję poćwiczyć najprawdziwszą jogę wg hinduskiego nauczyciela Sadhguru. Uwolnienie się od błędnej identyfikacji to podstawa samodzielnego uwolnienia pozytywnego potencjału i zaprowadzenia uzdrowicielskich zmian na wszystkich poziomach: pieniędzy, zdrowia, miłości, rodziny i duchowości. To nie oznacza, że nie będziesz może zawsze potrzebował czyjejś pomocy. Dzięki jednak temu uwolnieniu otrzymasz odpowiednią pomoc w odpowiednim czasie. Zacznie działać magnetyczna, przyciągająca siła twojego ducha, gdy ego przestanie przeszkadzać mu w swobodnym używaniu ciała fizycznego i ciał subtelnych. Jeżeli uprawiasz inne medytacje, wykonuj inne medytacje. Każdy sposób, który usuwa ego z umysłu jest dobry, bez względu na to, czy pochodzi z Indii, Chin, Tybetu czy z wysp Polinezji. http://www.muninszaman.blogspot.com
  11. Czakry są ośrodkami energetycznymi, które przekazują energię życiową do ciała, decydując o jego funkcjonowaniu (ble ble ble). Dla większości osób takie opisy znaczą tyle, co teorie astrofizyczne. Nigdy nie doświadczą przedmiotu, o którym mowa, muszą zadowolić się słowami. Ale czy muszą? Nie sądzę. Przynajmniej z własnego doświadczenia. Kiedyś pragnąłem widzieć czakry i nauczyłem się je widzieć. Teraz pracując z energią widzę je zawsze ilekroć zechcę. W każdej chwili mogę przełączyć się na widzenie czakr i je zdiagnozować, dostrzec ich kolory i kształty, działanie itd. Nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Ta zdolność towarzyszy mi już od lat, przywykłem do niej tak, jak do zwyczajnej zdolności widzenia. I uważam, że ty również możesz rozwinąć swoją percepcję czakr. Chcąc być uzdrowicielem, bioterapeutą itd. powinieneś je widzieć. To kosztuje trochę trudu, ale jeżeli twój zamiar (mana'o) jest odpowiednio mocny i ugruntowany w rzeczywistości, osiągniesz to wcześniej czy później. Dlaczego to jest takie ważne? Ponieważ dzięki temu widzisz i masz doświadczenie (IKE). Percepcja jest tu kluczem. Chodzi mi tu o widzenie kolorów energii w czakrach, ciała energetycznego. Uważam, że nie jest to sprawa marginalna, ale istotna w rozwoju pracy z energią. W to nie ma potrzeby wierzyć. To można obserwować. Bardzo trudno jest przyjąć takie podejście nam, dzieciom kultury opartej na dogmatach religii, uzależniającej poznanie prawdy od wiary w autorytet. Dla szamana huny, ale i jogina, mistrza zen, lamy to świadomość jest podstawą, nie wiara. To absolutnie różne podłoże, oparcie, schronienie. Odzwyczajenie się od wiary w czakry może okazać się trudne. Przesiąkliśmy inną metodą. Przejście od myślenia do postrzegania może wydać się niemożliwe. Twierdzę jednak, że takie nie jest. Potrzeba tylko "stać się jak dziecko", czyli powrócić do swojego spontanicznego sposobu przeżywania siebie i świata. Uważam, że widzenie czakr to jedna z najistotniejszych rzeczy, jakie powinniśmy wszyscy robić w życiu. Widzenie energii, zwłaszcza czakr otwiera nas na olbrzymi potencjał; sprawia, że nie jesteśmy ślepcami prowadzonymi przez autorytety, i że spontanicznie oraz po swojemu rozwijamy się w ezoteryce, szamanizmie, duchowości, psychotronice. Istnieją sposoby wizualizacji czakr. Gdy widzimy poziom energii, mamy moc sprowadzać ich właściwości do fizycznego wymiaru. Energie od razu uaktywniają się dzięki uwadze, świadomości (MAKIA - trzecia zasada huny). Jeżeli nie ma jednak tego, co mogłoby je zaktywować, ćwiczenia nie skutkują, nawet wykonywane latami techniki są jak uderzanie głową o ścianę. Rozwój doświadczenia idzie zawsze w parze z rozwojem percepcji. Skoro jednak nie ma percepcji to jak możliwy byłby rozwój? Jeżeli zawodzą cię różne ćwiczenia to prawdopodobnie nie dlatego, że są one złe, ale dlatego, że brakuje ci świadomości energii. Poświęć czas i siły rozwojowi i zdobywaniu poznania, a twoje działanie nie będzie przypadkowo skuteczne. Zasadą tą kierują się nie tylko naukowcy, ale i szamani, w hunie nazywa się ona IKE. http://www.muninszaman.blogspot.com
  12. Różne sposoby praktyki szamańskiej, podobne do nalu, można znaleźć w różnych systemach. Chodzi o to, że ćwiczenie to stanowi rdzeń szamańskiego doświadczenia. Jeżeli szaman chciał rozwinąć moc i wiedzę, musiał pracować ze swoją percepcją. Geniuszem szamanizmu jest zmysłowość. Choć szaman dociera do poziomu duchowego, zaczyna od zmysłów. Dlaczego? Jak pisał starożytny poeta grecki: nous widzi, nous słyszy. Innymi słowy duch widzi, duch słyszy. Gdy rozwijasz swoje widzenie i słyszenie oraz inne zmysły w odpowiedni sposób, rozwijasz również doświadczenie duchowe. Świadomość jest zawsze duchowa. Tylko tego na co dzień nie zauważamy. Kierujemy ją bowiem do rzeczy zewnętrznych. Nalu jest swoistym uświadamianiem sobie świadomości. W nalu nie tylko widzę przedmiot - to za mało. Pracuję jeszcze ze swoim wnętrzem. Rozpoznaję naturę świadomości i różne wzorce mentalne, kryjące się za moim postrzeganiem. Te wzorce powodują problemy z pieniędzmi, miłością, zdrowiem, relacjami z innymi i z duchową ścieżką. Szamani hawajscy (i nie tylko) wykonując nalu na jakimś przedmiocie umieją się do niego dostroić. To warunek, by móc coś z nim zrobić - coś na poziomie energetycznym, mentalnym i duchowym. Nalu to nawiązywanie kontaktu na poziomie świadomości. Tylko tak można coś zmienić. Gdy dotykasz czegoś świadomością, możesz to przekształcić, zharmonizować, uzdrowić. Sama świadomość angażuje już duchowe energie uzdrawiające. Dlatego często wystarczy tylko stać się czegoś głęboko świadomym, by popłynęły z naszego wnętrza uzdrawiające energie i dokonały uzdrowienia. Na tym polega duchowe uzdrawianie, jakie stosował np. Harry Edwards - znany, wielki brytyjski uzdrowiciel. On nie przekazywał energii. On otwierał się i dostrajał do poziomu duchowego, a energie duchowe same uzdrawiały. To nie oznacza, że przekazywanie energii jest niewłaściwe w duchowym uzdrawianiu. Chodzi o to, że istotą jest tu świadomość, czyli forma nalu. Gdy wykonujemy nalu na swoim wnętrzu, na duchowej naturze i jej energii uzdrawiającej, jej spokoju, ciszy, błogostanie, uzdrawiamy swoje życie, rozpoczynamy proces uzdrawiania wewnątrz i na zewnątrz. Nalu jest fascynującą praktyką pod wieloma względami. Gdy zaczynasz je stosować w kontekście różnych zmysłów zauważasz, jak ubogie było dotąd twoje doświadczenie świata i w ogóle rzeczywistości, w tym samego siebie. Gdy dzięki nalu otwierasz się na różne aspekty świata, otwierasz się zarazem na różne aspekty siebie. Świadomość jest jedna. Gdy naprawdę jesteś czegoś świadomy, stajesz się również samoświadomy i odwrotnie. Medytacja, dhyana, zen jest pewną formą nalu wykonywanego na poczuciu "ja" i przebudzona świadomość tego "ja" (która usuwa ego) sprawia, że otwiera się również nasza świadomość świata zewnętrznego. Stosuję nalu na co dzień i w tym momencie nie wyobrażam sobie swojego życia bez tej cudownej praktyki. Wszystkim ją polecam. Potencjał, jaki w niej się ukrywa, jest po prostu niezmierzony. Nalu to klucz otwierający wszystkie drzwi, to kamień filozoficzny, to... można mnożyć i mnożyć superlatywy. Ale nic nie da opowiadanie o smaku cytryny, jeżeli nie można jej spróbować. Opis nalu znajdziesz w książce Serge'a Kahili Kinga pt. "Szaman miejski". http://www.muninszaman.blogspot.com
  13. Według kahunów człowiek żyje na kilku poziomach: fizycznym, energetycznym, mentalnym. Zachowanie się energii w ciele opiera się na tym, co dzieje się ze sferą mentalną. Wskazuje na to zasada MAKIA - energia podąża za uwagą. Dlatego tak istotne jest pozbywanie się szkodliwych, negatywnych przekonań. Dzięki temu energia może poruszać się naturalnie i podtrzymywać nasze zdrowie, nasze powodzenie. Istnieje wiele sposobów na to, by pozbywać się negatywnych przekonań. Tu przedstawię opisany przez Kalę Kos i Johna Selby'ego w książce pt. "Moc aloha, wiedza huny". Można zapisywać cały proces na kartce, w notatniku komputerowym w postaci czterech kroków, co bardzo pomaga. Najpierw formułujemy nasze przekonanie. Np. uzupełniamy zdanie: "pieniądze ... (np. denerwują mnie), ponieważ ... (np. ciągle mam ich za mało)". Następnie zapytujemy czy to przekonanie jest prawdą. Innymi słowy czy rzeczywiście pieniądze denerwują mnie dlatego, że mam ich za mało? Czy naprawdę to, że mam ich za mało jest powodem mojego zdenerwowania? Potem zapytujemy się samych siebie: kim byłabym/byłbym bez tego tego przekonania? I w końcu przeformułowujemy zdanie na odnoszące się do nas: "denerwuję się myślami o pieniądzach, ponieważ uważam, że ciągle mam ich za mało". Nad każdą kwestią należy chwilę pomedytować z zamkniętymi oczami, by odszukać doświadczenie wewnętrzne. Także gdy chcemy sformułować przekonanie kierujemy się do wnętrza. Holopono jest praktyką szamańską, wymagającą kontaktu z zewnętrzną mocą i mądrością ducha. To tylko przykład. Można pracować w podany sposób z wieloma przekonaniami, odnoszącymi się do takich dziedzin, jak pieniądze, miłość, zdrowie, rodzina, duchowa ścieżka (rozwój osobisty). Holopono to bardzo istotna praktyka i może ona gruntownie odmienić nasze życie. Otwiera nas na wszelkie pozytywne zmiany, które hamowane są przez nasz szkodliwy system przekonań. Przykłady: Pieniądze blokują mnie, ponieważ nie wiem jak skutecznie i dużo ich zarabiać Czy to przekonanie jest prawdą? Kim byłbym bez tego przekonania? Blokuję się pieniędzmi, ponieważ uważam, że nie wiem jak skutecznie i dużo ich zarabiać Pieniądze mnie denerwują, ponieważ ciężko się je zarabia Czy to przekonanie jest prawdą? Kim byłbym bez tego przekonania? Denerwuję się pieniędzmi, ponieważ uważam, że ciężko się je zarabia Alkohol napawa mnie strachem, ponieważ łatwo jest się od niego uzależnić i zniszczyć sobie życie Czy to przekonanie jest prawdą? Kim byłbym bez tego przekonania? Napawam się strachem przed alkoholem, ponieważ uważam, że łatwo jest się od niego uzależnić i zniszczyć sobie życie Możesz wykonywać holopono tyle razy, ile zapragniesz. Sprawdź tę technikę i samodzielnie sprawdź czy warto ją stosować. http://www.muninszaman.blogspot.com
  14. Siedem właściwości, które posiadamy naturalnie, odpowiada siedmiu zasadom huny. Gdy zabraknie jednej z nich w naszym życiu, albo kilku, możemy zawsze sięgnąć do swojego wnętrza i stamtąd je wyciągnąć. To brzmi jak bajka, ale jest realne. Mamy w sobie świadomość, wolność, skupienie, wytrwałość, radość, moc i elastyczność. Terminy hawajskie mają kilka polskich znaczeń. Powyższe pochodzą nie ze słownika, ale od Serge'a Kahili Kinga. Jak stosować tę praktykę? Sprawdź, której właściwości ci brakuje (po prostu czy odczuwasz poczucie braku gdy czytasz jej nazwę lub przywołujesz w myślach jej pojęcie) Pomyśl o właściwości, z którą chcesz się połączyć Skieruj się do swojego wnętrza (możesz wprowadzić uwagę do wnętrza serca i brzucha) Odszukaj i odczuwaj stan, który odpowiada danej właściwości Łącz się z nim, kontaktuj się z nim tak długo, aż uznasz, że wystarczy Świadomość. Kiedy brakuje ci świadomości? Gdy np. czujesz się ospały. Świat i to, co wewnątrz niejako nie dociera do ciebie. Albo zanurzony jesteś w swoich myślach, marzeniach, wizjach, emocjach, wspomnieniach czy planach. Nie widzisz wyraźnie tego, co się otacza. Sięgnij wtedy do swojego wnętrza, znajdź świadomość, połącz się z nią. Zauważysz, że jej poziom szybko wzrośnie. Możesz się ocknąć. Nie musisz dalej lunatykować. Wolność. Bywa, że brakuje nam poczucia wolności. Sprawdź czy właśnie jej w tej chwili nie potrzeba ci w sobie odszukać i wzmocnić. Jeżeli tak, to skieruj się do wnętrza i połącz się z wolnością. Odczuj wolność i pogłębiaj jej doświadczenie. Przeszkadzające myśli, uczucia, napięcia przestaną być tak nieznośne. To, co wydawało ci się być tym, na co jesteś skazany, okazało się nie takie przytłaczające. Jednak z każdego uczucia, emocji, myśli, wizji, przywiązania jest wyjście. Wolność to coś naturalnego, znajdziesz ją zawsze w sobie. Łącz się z nią tak długo i tak intensywnie, jak chcesz. Odczuwaj ulgę, uwolnienie, rozluźnienie, swobodę fizyczną i psychiczną. Niech wolność uwolni twoje serce od żalu, zazdrości, niespełnionych uczuć i śladów z przeszłości, od przywiązania do osób i rzeczy. Skupienie. Lekiem na rozproszenie jest skupienie, skupienie również znajdziesz w sobie. Bycie pochłoniętym przez wiele spraw i zjawisk niszczy skupienie. Istotą skupienia nie jest przedmiot, na którym się skupiasz, ale podmiot, ty sam. To akt twojego ducha. W duchu skupienie istnieje zawsze. Zacznij je w sobie odnajdywać. Tracimy skupienie właśnie dlatego, że ciągle patrzymy na zewnątrz, na mnogość rzeczy i zjawisk. Wydaje nam się, że powinniśmy wybrać jedną rzecz czy zjawisko by osiągnąć skupienie, podczas gdy pojawia się ono naturalnie, kiedy się od nich odrywamy i zwracamy w stronę samych siebie. Wytrwałość. To, co nazywamy wytrwałością, niezłomnością również jest w nas. Nie musimy szukać tego na zewnątrz ani tego tworzyć. Duch jest zawsze wytrwały. Tracimy świadomość tej wytrwałości, gdy nie szukamy jej w duchu, ale próbujemy wytworzyć ją w umyśle i ciele. Wytrwałość wiąże się wtedy dla nas z napięciem ciała i umysłu. Naturalna wytrwałość, niezłomność nie wymaga naszego wysiłku. To po prostu stałość i "twardość" postawy naszego ducha. ta stabilność nie ma nic wspólnego z zewnętrznymi warunkami, może przejawiać się im wbrew. Gdy zabraknie nam wytrwałości w jakiejś sprawie czy w jakimś momencie życia, zwróćmy się do wnętrza, znajdziemy jej zawsze wiele. Powodem tego jest niezłomny charakter naszego ducha, czyli kane. Radość. Gdy brakuje nam radości, odczuwania błogości i miłością z nią związanych możemy być pewni, że gdzieś rozwijają się lub zaczynają problemy. Smutek pokazuje, że pojawiły się i materializują się przyczyny naszego niepowodzenia. Samo podtrzymywanie smutku może stać się taką przyczyną, jako że odcina nas od źródła kreatywności w nas samych. Możemy jednak odszukać błogość i radość w sobie. Przymknij jeżeli chcesz oczy i zanurz się w odczuciu radości. Pomyśl o nim kierując się do wnętrza a zaraz się zjawi. Radość entuzjazm, szczęście, aloha. Te określenia pokazują nam jeden stan w wielu aspektach. Radość jest uzdrawiającą energią. Gdy patrzysz z radością na problem przestaje wydawać ci się nierozwiązywalny. Jesteś w zgodzie ze sobą, z problemem, z całym wszechświatem. Wchodzisz w kontakt z dobrem. Skup się zatem na swoim wnętrzu i odczuj radość. Odszukaj ją, połącz się z nią. Na twoją twarz wróci zaraz uśmiech. Uwolnisz się od poczucia beznadziejności sytuacji, bycia w kropce, w ślepej uliczce. Nie rozmyślaj i nie teoretyzuj ale odczuwaj, przeżywaj radość bycia, błogość. To jest proste. Gdy błądzimy w labiryncie umysłu i ciała oddalamy się od prawdziwej, nieuwarunkowanej, bezwarunkowej radości. Brnąc w nich dalej z pewnością nie znajdziemy drogi do szczęścia. Moc. Wzbudź w sobie poczucie mocy. Moc jest w tobie. Moc, władza, autorytet. Skieruj się do wnętrza i odszukaj w nim króla, cesarza, boga swojego życia - najwyższy jego autorytet, bóstwo, przymiot. Poczuj swoją naturalną moc nad ciałem i umysłem, nad zdarzeniami życia i okolicznościami, energiami, nad doświadczeniem. To jest w tobie. To stan panowania. Nie musisz tego wytwarzać, możesz to odkryć jako naturalne dla ducha. Poczuj się jak szachista, od którego zależy układ szachów, ich ruchy i kroki. Albo jak władca marionetek, który pociąga za sznurki i porusza lalkami tak, jak tego zechce. Odszukaj w duchu stan panowania i łącz się z nim tak długo i często, jak długo i często zapragniesz, w dowolnej chwili, pozycji, z otwartymi lub zamkniętymi oczami. To samo odnosi się do pozostałych zasad huny. Elastyczność. Niekiedy brakuje nam umiejętności dopasowania się do sytuacji, spontanicznego działania, naturalności. Tu również możemy skierować się do wnętrza. Jednym ze znaczeń słowa "pono", oznaczającego siódmą zasadę huny jest "prawdziwa natura". Prawdziwa natura jest elastyczna i spontaniczna. Nie kieruje się żadną teorią czy premedytacją. Jest doskonałością. Odszukaj swoją naturalną doskonałość, niezdeterminowanie przez jakieś teorie czy formy, schematy działania i stereotypy. Masz to w sobie. Pomyśl o elastyczności i skieruj się do siebie. Odczuj ją jako spontaniczną doskonałość samego siebie. Nie potrzeba do niej dodawać niczego z ciała czy umysłu. Nie potrzeba jej zmieniać, upodabniać do czegoś, urabiać i temperować do jakiegoś wzorca samozachowawczego. Ta elastyczność pozwala nam na korzystanie z wszystkiego i komunikowanie się ze wszystkim, co może przynieść nam korzyść, bez stawiania sztywnych ram i trzymania się jakiegoś systemu myślenia. Elastyczność jest zawsze praktyczna. To działanie zgodne nie z abstrakcyjnymi zasadami, lecz z naturalnym doświadczeniem, naturalnie, intuicyjnie poznawaną prawdą. I co z tego, że możesz stać się niekonwencjonalny? Ważne są efekty a nie klasyfikacje. http://www.muninszaman.blogspot.com
  15. Taoistyczna zasada wu-wei jest prawdziwym skarbem chińskiej filozofii. Stanowi zastosowanie zasady ogólnej jin-jang do działania. Gdy powstrzymasz działania sztuczne, nawykowe, pochodzące z umysłu i ciała, pojawią się spontanicznie działania naturalne, twórcze, wywodzące się z "shin", czyli z ducha. W odróżnieniu od działań sztucznych i prowokowanych, działania spontaniczne, duchowe, naturalne nie wymagają przymuszania się. Płyną jak woda w rzece. Dlatego głupotą jest pchać rzekę, czyli wymuszać jakąś zmianę. Właściwa, szamańska zmiana to dostrojenie sytuacji, osoby, miejsca, rzeczy do nurtu ducha. Taoizm jest głębokim chińskim szamanizmem, opierającym się głównie na takich zasadach jak "wu-wei". Duchowa rzeczywistość dostroi materialną i niepotrzebny jest tutaj żaden "majster". Umysł lubi być majstrem, którzy chce wszystko kontrolować. My lubimy być takimi "majstrami" dla swojego życia. Uniemożliwiamy jednak wtedy działanie "nieba", czyli duchowego poziomu. Chcąc panować stajemy się niewolnikami. Szaman panuje nie poprzez "siłę woli", ale poprzez harmonizowanie z duchem. To, co najczęściej rozumie się jako "siłę woli" jest w istocie "siłą niewoli", czyli skutkiem ego. Nie wyobrażaj sobie swojego życia, jak ma ono wyglądać. Nie wyobrażaj sobie dnia rano kiedy się budzisz. Pozwól spontanicznie przejawiać się twojej naturze, w ten sposób dasz miejsce twórczej energii. Bądź "wu-wei", czyli działaj w niedziałaniu. Chcesz coś zrobić? Zacznij od niedziałania. Chcesz nauczyć się np. taiji? Zacznij od zhan-zhuang, pozycji stojącej jako "kij". Przejdź do podstawowych ruchów, czyli chan-si-gong wtedy, kiedy pojawi się spontanicznie taka potrzeba, gdy zaprowadzi cię do tego stanie w miejscu, zasada "wu-wei". Niech źródłem twojego życia, poznania i działania nie będzie umysł z jego myśleniem, ale duch z jego świadomością. Stój tak długo i tak często, aż wreszcie stanie naturalnie wprowadzi cię, zainicjuje w ruch. Często zdaje się moi klienci chcieliby wiedzieć kiedy i jak dojdzie do zmian po haipule. Wyrażają właśnie tę tendencję wyobrażania sobie swojego życia, swojej przyszłości. Nie rób tego, nie krzywdź się. Duchowy wymiar przejawi się w odpowiedni sposób i w odpowiednim momencie pojawią się owoce. Ale jest jeden warunek: nie wolno kombinować. Gdy wykonuję haipule nie kombinuję - dlaczego miałbym kombinować kiedy klient chce wiedzieć kiedy i jak dojdzie do manifestacji, dając tylko wyraz własnej uwarunkowanej postawie? Jak powinieneś działać? Najpierw stać się tamą. Tama tamuje wodę tak długo, aż woda ją przełamie. Bądź tamą, którą zniszczy woda. Powstrzymuj się od działania tak długo, aż będzie to dla ciebie niemożliwe. Wtedy pojawia się moment działania - poruszasz się wraz z twórczymi energiami rzeczywistości, żeglujesz a nie wiosłujesz. Tylko poczekaj na wiatry. Z tym mamy największy problem. Chcemy przejmować inicjatywę. Ze strachu, z obawy, z gniewu lub z żądzy rozpoczynamy działanie, kombinowanie i majstrowanie. Brakuje nam ufności. Czy rodząc się wkładaliśmy w to wysiłek? Natura sama zajęła się wszystkim. Mamy czemu ufać - temu, co dało nam życie. Skoro dało nam życie to dlaczego ma nas opuszczać w życiu? Dlaczego nagle mamy zacząć polegać na tym, co nie jest naturalne, czyli na tym, co wytworzył umysł? Nie pchaj rzeki. Jaki mamy dzisiaj dzień? A jakie ma to znaczenie? Jakie są plany? Czy to ważne? Z pewnością jakieś są i jakoś oznacza się datę. Dlaczego jednak masz nad tym nerwowo medytować, opuszczając chwilę obecną? Gdy uczysz się tamować gromadzisz moc. Wtedy, kiedy już się poruszasz, płynie z tobą wielka energia, obecność i świadomość. Możesz oczywiście nie czekać na tę energię, nie tamować ale przejąć inicjatywę w sensie ego i umysłu. Możesz się "bardzo zaangażować" w sztuki walki czy praktykę duchową, szamańską, wiele ćwiczyć, wiele robić, ale twoja siła będzie siłą małego strumyka. Za mało "wu" (czyli "nie") a za dużo "wei" (czyli "działania"). Obie te rzeczy powinny być w równowadze, przy czym "wu" poprzedza "wei", jest jego warunkiem, twórcą, źródłem, fundamentem i podstawą (a fundament musi istnieć stale by podtrzymywał dom). Najwyższe osiąga się poprzez nieosiąganie. Do oświecenia zaprowadzi cię bezbramna brama, do której dochodzi się bezdrożną drogą. Tylko mądry, otwarty na intuicję człowiek nie zauważy w tych zdaniach sprzeczności. Zasada "wu-wei" jest skuteczna w każdej sferze, bez względu na to, czy chodzi o pieniądze, związek, zdrowie, rodzinę czy duchowość i zdolności paranormalne, wiedzę okultystyczną, szamanizm itd. Tak, jak ufasz działaniu zaufaj nie-działaniu a zrozumiesz i potwierdzisz w doświadczeniu wiele ze zdań napisanych w tym tekście, które teraz mogą wydać ci się obce albo nieprawdziwe. Uwierz w "wu", tak jak wierzysz w "wei" - tylko to może cię zbawić, oświecić i wprowadzić w "wiedzę tajemną". Boleję nad tym, że tak łatwo jest znaleźć tych, którzy będą na okrągło opowiadać ci o swoich działaniach i tym, co dzięki nim osiągnęli a tak niewielu tych, którzy porozmawiają z tobą o niedziałaniu i swoich w nim sukcesach. To, że trudno spotkać tzw. mędrca, jest od wieków rzeczą wiadomą. http://www.muninszaman.blogspot.com
  16. Zdradzę ci w tym momencie sposób na to, jak mieć ciągle świeżą i aktywną energię. To tak naprawdę bardzo proste. Zachowuj otwartość. Myślę, że warto tę kwestię nieco przestudiować. Użyjmy do tego celu tybetańskiej tradycji bon. O jaki rodzaj otwartości w bon chodzi? To otwartość totalna. Niewybiórcza. Otwierasz się na całość swojego doświadczenia. Czy ci się podoba twoje doświadczenie, czy nie, pozostajesz otwarty. To jest proste, ale wiele osób jednak napotka problemy. Każdy je napotyka. Dlatego nie zawsze nasza energia jest świeża. Ale przynajmniej można wiedzieć co zrobić, by ją odświeżyć. Uciekamy od pewnych rzeczy i blokujemy się na pewne aspekty i obszary doświadczenia. Np. tzw. zło, ciemność, śmierć, choroba i cierpienie, ból. Tego nie lubimy. Mamy negatywny stosunek. Ten negatywny stosunek blokuje naszą otwartość. Jest uprzedzeniem, w końcu nawykową reakcją. Lubimy to a nie lubimy tego. To naturalne. Ale wtedy, gdy nie odbiera nam otwartości. Nie lubię np. przebywać w danym towarzystwie, ale nie osądzam ludzi, którzy się w nim znajdują i je tworzą. Pozostaję otwarty. Nie krytykuję. Nie przeklinam. Co takiego w twoim życiu sprawia, że reagujesz zamknięciem się? To coś, o czym nie lubisz myśleć, na co nie lubisz patrzeć i czego unikasz. Nieważne co to jest. Jeżeli masz uprzedzenie, nie możesz zachować otwartości. Co się dzieje, gdy się mentalnie na coś zamykasz? Zamykasz kanały energii. Prana nie może płynąć swobodnie. Energia i doświadczenie przestają być świeże. Dlatego bądź otwarty na każdy aspekt swojego doświadczenia. Nie odrzucaj, nie tłum i nie odpychaj. Czujesz żądzę seksualną? Ok. Nie zwalczaj. Bądź z tym, świadomie, otwarty. Nie blokuj się. To jak wspomniałem może być cokolwiek. Adolf Hitler, Józef Stalin, cokolwiek, czego możesz nienawidzić. Każdy z nas jest źródłem swojego doświadczenia. Doświadczenie, twoje doświadczenie jest całkowicie związane z tobą - z tym, co myślisz, jakie masz problemy, co powinieneś zrobić, z tym, kim jesteś. To kopalnia wiedzy na twój temat. Bądź jak archeolog czy historyk. Naukowcy ci zbierają wszystkie informacje, dowody, źródła, również szkielety i przedmioty. Czy należały do tzw. złych ludzi, czy dobrych. Liczy się dla nich wszystko. Studiują dzieło np. Hitlera, zajmują się nim całymi godzinami. Historią drugiej wojny itd. To jest naukowa otwartość. Liczą się fakty. Twoje doświadczenie dotyczy faktów. Dlatego wszystko się w nim liczy. Nie ma rzeczy ostatecznie mniej lub bardziej ważnych. Inni naukowcy, jak psychologowie zajmują się chorobami psychicznymi, fobiami, lękami, obsesjami, zboczeniami itd. Rób tak samo w skali swojego życia. Wspomnijmy jeszcze o patologach (neuropatologach, histopatologach itd.), którzy na co dzień obcują z chorymi częściami ciała, tkankami, badają choroby. Otwartość w ich pracy jest konieczna. Otwartość na to, na co większość ludzi zamyka się na cztery spusty. Gdy będziemy mieć takie podejście, energii nam nie zabraknie. Czujesz się bez przyczyny jakby wycieńczony? Sprawdź, czy się gdzieś nie zamykasz na swoje doświadczenie. Czy czegoś w nim nie zwalczasz, nie nienawidzisz. Dlaczego masz nienawidzić negatywne emocje czy myśli? Użyj ich do pogłębienia swojego poznania i świadomości, zwłaszcza samoświadomości. Jak naukowiec. Naukowcy są często w pracy ludźmi o niespożytej energii. Dzieje się to z powodu otwartości. Spróbuj otworzyć się na to, czego się może boisz, czego w swoim doświadczeniu nie znosisz, np. ciemność, gdy jesteś sam w pokoju, albo strach przed ludźmi, których mijasz na ulicy. Otwórz się w sytuacji problemowej, a wejdziesz w kontakt z energią, która potrafi pomóc ci tak czy inaczej stawić czoła tej sytuacji, tak czy inaczej uzdrowić tę sytuację. http://www.muninszaman.blogspot.com
  17. Wszyscy mamy różne oparcia w życiu. Rodzice we wczesnym wieku stanową dla nas niezbędną podstawę bezpieczeństwa. Potem zbiór osób, od których zależeć zaczyna nasza egzystencja poszerza się. Pojawiają się pracodawcy, nauczyciele, lekarze, duchowni itd. Możemy odnieść wrażenie, że jesteśmy skazani na bycie uzależnionym od innych. Musimy zawsze polegać na czymś zewnętrznym. Nawet nasze różne zdolności, naszą elokwencję, wiadomości w głowie, pozwalające nam na różne działania w świecie, czerpiemy z zewnątrz i opieramy na zewnątrz. Potem mówimy takie bzdury, jakie można wyczytać nawet w szamanizmie: jestem częścią planety, częścią społeczności, częścią ciebie a ty jesteś częścią mnie, częścią Boga itd. Gdy czujesz się częścią nigdy nie jesteś wolny. Nigdy nie jesteś sobą. Zawsze z czymś jesteś związany, od czegoś zależysz. Zacznij kierować się świadomością. Nie mówię tu o zmyśle wzroku czy słuchu - gdy przywiążesz się do jakiegoś jednego zmysłu, ograniczysz świadomość. Kieruj się uwagą, która obejmuje zarówno zmysły, jak i umysł. Jak to mówiono w klasycznej Grecji - umysł widzi, umysł słyszy. Poszerzę ten aforyzm - świadomość widzi, świadomość słyszy, tj. stoi za widzeniem, za słyszeniem itd. Ale nie zamykaj jej w jednym zmyśle, ponieważ będzie to dla niej więzienie. Niech obejmuje zarówno zewnętrzny, jak i wewnętrzny aspekt doświadczenia w jednakowej mierze, z jednakową swobodą i spontanicznością. Wtedy będziesz żył na poziomie ciała fizycznego i ciał subtelnych, a także ducha i absolutu. To będzie kompletne, to będzie prawdziwy szamanizm, prawdziwa religia. Gdybyś pozwalał swojej świadomości poruszać się po całej przestrzeni doświadczenia, znałbyś ciała subtelne, czakry, życie po śmierci, reinkarnację itd. nigdy nie czytając żadnej książki na ten temat ani nawet nie słuchając żadnego wykładu. Już domyślasz się dlaczego natura jest tak bezwzględna, że pozwala umierać miliardom ludzi w ignorancji - ty już masz wiedzę, masz ją wrodzoną, jej podstawa i źródło to twoja świadomość, czyli ostatecznie ty sam. Tylko że nic z tym nie robisz, szukasz na zewnątrz, ograniczasz uwagę do ciała fizycznego. Zaczynasz wierzyć w autorytety, polegasz na wierze w to, co mówią, piszą, co głoszą. Nie ufasz świadomości i temu, co ci pokazuje - polegasz natomiast na tym, co ktoś powiedział, stwierdził. Warto słuchać innych, uczyć się - ale prawdziwa nauka jest używaniem świadomości i stawaniem się niezależnym. Nie polegaj na słowach, teoriach, aforyzmach itd. Polegaj na swojej świadomości; na tym, co w hunie nazywa się IKE. Sądzę, że nie bez przyczyny szamani hawajscy umieścili IKE na pierwszym miejscu zasad. To fundament. Polegając na świadomości wierzysz w siebie. Gdy straciłeś już wiarę we wszystko, pogrążyłeś się w wątpliwości to może być dobry moment. Możesz zacząć z tego punktu ufać swojej świadomości. W świadomości nie ma najmniejszej obawy, niejasności, niewiary, zwątpienia. Świadomość to światło, które oświeca samo siebie. Odróżniaj, naucz się odróżniać świadomość od myślenia. Nie myl tych rzeczy. Np. Kartezjusz nazywał myśleniem również i świadomość. To poważny błąd. Nie kieruj się żadnym myśleniem, żadną ideą, żadnym systemem. To bardzo trudno rozpoznać. Są nawet takie systemy, które nauczają nie-myślenia. Jak widzisz musisz być bardzo uważny. Tak czy siak nie masz wyjścia, jesteś skazany na IKE by nie popaść w problemy - bez względu na to, czy przechodzisz przez jezdnię, czy decydujesz się spróbować jakiejś "duchowej" ścieżki. http://www.muninszaman.blogspot.com
  18. Mówi się, żeby nie krytykować. A jednak bez wykazywania błędów nie da się żyć w naszej cywilizacji. Krytykowanie odróżniłbym od wskazywania na usterki. Krytykowanie ma tu charakter moralny, odnosi się personalnie. Powiedzmy, że kurier przynosi ci rozerwaną paczkę. Możesz powiedzieć: "ty gnoju, przyniosłeś mi rozerwaną paczkę!" lub powiedzieć: "dziękuję; zauważam, że paczka jest rozerwana. Czy nie wie Pan co mogło się stać?". Krytyka, o której tu mówię, ma element moralny. Oceniasz osobę - że jest gnojem. Odnosisz się do niej osobiście, wyrażasz osobisty osąd tego człowieka. Czym innym jest oceniać działania a czym innym człowieka. Fakt, że wielu nie potrafi właściwie wskazywać błędów. To też sztuka. Często nazywają tylko to, co robią, krytyką działania. Złość, gniew, nienawiść, które odczuwa krytykowany, mówią jednak całą prawdę o ich intencjach. Nie możemy istnieć bez wskazywania błędów. Ale możemy żyć bez szkalowania i potępiania tych, którzy je popełniają. Potrzeba odpowiedniej moralności, świadomości, miłości własnej, by umieć szanować drugiego i umieć zarazem pokazać mu, gdzie pojawiła się jakaś nieprawidłowość. Tu nie chodzi o różnicę słów, ale intencji, emocji, świadomości. Gdy rozumiemy, że istota każdego człowieka jest doskonała, ponieważ poznaliśmy własną, nie będziemy go krytykować, czyli osądzać, tak jak nie krytykujemy i nie osądzamy siebie. Fakt, że często tracimy tę perspektywę, wtedy wkracza ego. Kiedy jednak mamy wiedzę i znamy metody medytacji, wiemy z doświadczenia, że nie jesteśmy ego, więc nie ma problemu gdy się gdzieś zagalopujemy. Zawsze można to rozpuścić. Nie krytykuj - to nie jest przykazanie. W szamanizmie nie ma takich przykazań. W szamanizmie istnieje jedno przykazanie: rób, co uważasz. Jesteś panem swojego życia. Nie krytykuj wtedy, gdy dostrzeżesz tego rację. Jeśli będziesz się sztucznie kontrolował, możesz stać się w końcu jeszcze bardziej krytykancki. Szaman nie kieruje się niczym, co nie znajduje się w zakresie jego uwagi, jego świadomości. Ludzie religijni mają swoje święte księgi, inne świętości. Dla szamana świętością jest świadomość a religią życie w świadomości. Nie musisz dbać o ścisłość, logiczną poprawność swoich wypowiedzi, swoich zachowań, czy są one zgodne z jakimiś ideałami niekrytykowania, niekrzywdzenia itd, czy sam sobie nieraz nie zaprzeczasz. Jeżeli działasz z głębi, z serca, jesteś w zgodzie z samym sobą, z prawdą i z rzeczywistością. Kontrola umysłu jest tu absolutnie zbędna. Jesteś spontaniczny i spontanicznie realizujesz mądrość. A to, że czasami uderzysz o bandę, nie stanowi problemu. Odbijesz się od niej i pojedziesz dalej. www.muninszaman.blogspot.com
  19. Zastanawiające w jaki sposób ludzie widzą okultystów. Wydaje im się, że to, co robią, stanowi zwykłą zabawę. Tyle mówi się o zabobonach - oryginalne hobby i nic więcej. Konsekwencje życiowe i logiczne okultyzmu są jednakże o wiele dalsze, niż można sądzić. Człowiek bez nauk okultnych jest tylko albo grą bezosobowych energii, albo osobowego Boga, który narzuca mu swoją wolę na każdym kroku i który zmusił go do życia w martwym, materialnym kosmosie, dając tylko ducha w postaci mglistego marzenia, w które można wierzyć, a jeszcze częściej wątpić. Zupełnie inaczej wygląda świat okultysty i sam człowiek widziany jego oczyma. Nie jest on bezsilną kreaturą, rządzoną "siłami natury" ani kaprysami Opatrzności, ale indywidualną istotą, zdolną do odkrywania ostatecznych zagadek bytu. Tym, którzy nie uprawiają okultyzmu, pozostaje tylko proch w garści lub pismo święte, będące odnośnikiem do transcendentnej rzeczywistości i boskości. Okultysta ma przestrzeń pełną możliwości, jego egzystencja jest ożywiona na wielu płaszczyznach i świat, który postrzega jest tym pełnym, prawdziwym światem, nie zaś materialistyczną namiastką, scjentystycznym kikutem.
  20. Według nauk tybetańskiego bon, które mam zaszczyt zgłębiać i stosować na co dzień człowiek nie może znaleźć prawdziwego schronienia w świecie. To światowe, zewnętrzne schronienie, bez względu na jego rodzaj, jest dobre, ponieważ go wspiera, ale nie wystarczy. Ostateczne schronienie można odszukać jedynie we własnym wnętrzu, w sobie samym, w swojej prawdziwej naturze. Nie są to buddyjskie frazesy. Uwaga człowieka powinna kierować się do wnętrza, by mógł rozpoznać swoją prawdziwą naturę, która przejawia się jako spokój ciała, cisza mowy i przestrzeń umysłu. Gdy przyjrzymy się religiom, filozofiom i własnemu życiu, które nie zawsze zwrócone jest do wnętrza, zauważymy, że poczucie schronienia, jakie można znaleźć na zewnątrz to rzeczywiście za mało. Widzimy ogrom różnych rzeczy, warunków, słów, teorii, zjawisk, których natłok sprawia, że czujemy się w nich zagubieni. To, co ma przynosić nam wsparcie, może nas pogrążać w jeszcze większym pomieszaniu i zagubieniu. Weźmy na przykład samą religię buddyjską z całym jej zewnętrznym przejawem. Symbole, flagi, świątynie, cała masa różnych rzeczy. Dla wielu osób mogą one wydawać się schronieniem, podobnie jak dla innych pieniądze, samochody i inne rzeczy materialne. Bez otwarcia się na wewnętrzne schronienie, zewnętrzne schronienie stanie się dla nas pułapką. Uzależnimy się od tego, a to wcale nam nie pomoże w momencie prawdziwego kryzysu i śmierci. Wszystko to, czemu ufamy i na czym polegamy na zewnątrz, czym się powinniśmy wspierać, bez rozpoznania wewnętrznego schronienia stanie się dla nas więzieniem. Możemy zacząć od najbliższych rzeczy i osób, od naszego domu, naszej rodziny i znajomych. Bez kontaktu z prawdziwym, wewnętrznym schronieniem będziemy wikłać się w różne relacje, w przywiązanie do miejsca zamieszkania. Osoby i rzeczy łatwo będą wyprowadzać nas z równowagi, jako że odbiorą nam poczucie bezpieczeństwa, stabilności gdy zaczną działać lub znajdować się w stanie, który jest dla nas nieodpowiedni, czyli tak czy inaczej zawodzić i szwankować jako nasze punkty oparcia. A tak dzieje się zawsze. Widać to zwłaszcza w obliczu śmierci. Zawala się wszystko - cały świat różnych schronień. Nic i nikt nie może pomóc. Dla tych, którzy są opuszczani, człowiek staje się nieobecny, znika, przestaje istnieć. Zawiodło wszystko i wszyscy czują się zawiedzeni. Życie na tym świecie to za mało. Rzeczy, jakie na nim znajdujemy, możliwości, jakie przed nami otwiera to za mało. Świat jest dobry, jest pełen dóbr. Ale każde dobro ma również swoją prawdę, jest pewną prawdą. Jeśli chodzi o nasze prawdziwe, ostateczne schronienie, to musimy go szukać gdzieś indziej - w tym, co w nas ostateczne, w naszym duchu a nie ciele i jego świecie, czyli tym, co zmienne, co umiera. To szukanie schronienia jest duchową ścieżką i medytacją. Medytacja powinna wypełniać nasze życie. Tylko wtedy moc naszego wewnętrznego schronienia będzie dla nas realna i przezwycięży przywiązania, jakie tworzymy w stosunku do tego, w czym widzimy swoje schronienie, ale co w istocie nim nie jest - w świecie dookoła, czyli w tym, co znamy z zewnątrz. http://www.muninszaman.blogspot.com
  21. Mówiąc "serce" mam oczywiście na myśli centrum, ducha, to, co mieszka czakrze serca. W środku siebie odczuwamy swoją obecność. Nasze życie powinno być realizacją tego, co znajduje się w naszych sercach. My jednak zazwyczaj chcemy realizować to, co znajduje się w naszych głowach. Gdy mówisz "ja" i pokazujesz palcem, wskazujesz na serce a nie na głowę, mózg czy inną część ciała. Czy nie wydaje ci się to co najmniej dziwne? Spróbuj powiedzieć "ja" i pokazać na czoło, dotknąć się tam palcem. Co czujesz? To nie to samo, co wskazać na serce. Robimy to spontanicznie i przecież nikt nas tego nie uczył. Ale nie traktuję tego jako dowodu, po prostu interesujące zjawisko. Nasze życie jest pełne problemów. Sądzę, że sam ten fakt nie jest problemem. Po prostu nie umiemy tego zaakceptować. Dlaczego? Sądzę, że jest to kwestia mylenia serca z głową. Mówimy nawet: chcę mieć problem z głowy. My chcemy mieć wszystkie problemy z głowy. Najlepiej, gdybyśmy wszyscy żyli w raju, gdzie nie ma problemów. Nie ma chorób, nie ma nic do osiągnięcia, niczego do zrobienia. Wszystko dzieje się za pstryknięciem palców. Nie ma śmierci, wypadków, Eden lub Eldorado. Tak główkujemy. Takie pomysły rodzą się w naszych głowach. Bo chcemy przestać myśleć o problemach. Głowa, umysł ciągle przywołuje problemy, pogłębia je, wyolbrzymia. Mamy jeden wielki problem - problem z problemami. Umysł problematyzuje. Taki już jest i takie jest jego zadanie. Dzięki niemu mamy naukę i wszyscy korzystamy z jej dobrodziejstw. Energia podąża za uwagą. Gdy skupiasz uwagę na głowie, wzmacniasz zjawiska myślowe. Zacznij skupiać się na sercu - we wnętrzu serca, jak głoszą kahuni i jogini czy inni mistrzowie. Wzmacniaj doświadczenie tego, kim naprawdę jesteś, co możesz a nie to, o czym myślisz, co sobie wyobrażasz. Odczuj swoją obecność w sercu - obecność ducha, mocy i świadomości, błogości i stabilności. Edukacja, rodzina itd. nauczyły nas główkowania, pokładania całej ufności w głowie, w określonym myśleniu. Dlatego w chwilach kryzysu szukamy ratunku w schematach myślowych, w logikowaniu. I to nas przeraża. A powinniśmy przyjąć schronienie w swojej prawdziwej naturze, w świadomości i bezpośredniości, w swoim kane (duchu) a nie ku (ciele) czy lono (umyśle). Umysł gromadzi informacje ze zmysłów i kiedy się nim kierujemy jesteśmy na łasce obrazów, wyobrażeń, myślenia. A ono raz jest pogodne, a raz mroczne, raz jasne, raz ciemne. Raz pojawia się optymistyczny obraz a raz pesymistyczny. Umysł tworzy historie i opowieści. Pisze scenariusze, które, gdy jesteśmy oderwani od ducha, od źródła, są zawsze tak czy inaczej dla nas niekorzystne, negatywne. Pochodzą z zewnętrznego świata, są echem zmysłowych doznań, a nad nimi nie sprawujemy kontroli, więc myślenie hasa sobie jak chce. Gdy masz problemy nie próbuj niczego wymyślać, by się ich pozbyć. Zbliż się do ducha, do ośrodka serca. Pomysły pojawiają się żywiołowo, bez dyskusji - uczy huna. Szukaj odpowiedzi i oparcia w tym, kim jesteś a nie w tym, co mówisz, myślisz, czujesz czy robisz. Sądzimy, że jeżeli świat się poukłada, to i w głowach nam się poukłada i nie będzie tego stresującego myślenia. Dlatego próbujemy zmieniać świat, ciągle kombinować, błąkać się, zmagać się i wysilać, a powinniśmy raczej rozluźnić się, uspokoić, skontaktować ze swoim wnętrzem. Wtedy natłok myśli sam się uciszy. Mówimy: No zrób coś! Wymyśl coś! No rusz się! To błędne, ale pospolite podejście, którego huna nie poleca. Kahuni skupiają się wewnątrz serca i brzucha, według nich stamtąd pochodzi największa moc. Skupienie na sercu łączy z kane a na brzuchu integruje kane, lono i ku, wspomagając manifestację. Gdy masz problem zrób tak, jak kahuni. Rozluźnij się i skup uwagę we wnętrzu serca i brzucha. Nie rozmyślaj. Nie wzmacniaj myślenia. Niech przychodzi i odchodzi. Doświadczaj ducha. Tam znajdziesz siłę, moc, wsparcie i kreatywność, która sprawi, że będziesz używał problemów by się zrealizować. Staniesz się jak paw - paw jada truciznę-problem. Karmi się "problemami". Dzięki temu ma piękne pióra, które podziwiamy. Zamiast myśleć i myśleć, stresować się i stresować skup się wewnątrz serca i brzucha - nie tylko raz, ale dwa, trzy, dwadzieścia, ile chcesz i potrzebujesz. Tam znajdziesz schronienie. Tam spotkasz się z mocą i mądrością, z duchowym przewodnictwem i zdolnościami paranormalnymi. Takie działanie nie rozwiąże twoich problemów, ale sprawi, że zaczniesz widzieć je jako wyzwania, a podejmowanie wyzwań stanie się pasją twojego życia. To ćwiczenie wykonuje wielu ludzi związanych z huną. To nie jest mój wymysł, to wiedza kahunów. Ja z niej korzystam i ty możesz z niej korzystać. Gorąco cię do tego zachęcam. Możesz wykonywać je w wersji uczonej przez Serge'a, związanej z pikopiko. Podczas wdechu skupiaj się na sercu, podczas wydechu na pępku. Powtarzaj tak długo, jak długo uznasz za stosowne. Dołączenie oddechu może ci w wielu sytuacjach pomóc utrzymać uwagę. To prawdziwa praktyka huny. http://www.muninszaman.blogspot.com
  22. Świat jest dobry. Świat jest inteligentny a planeta jest bóstwem. Dlatego potrzebujesz zrozumieć świat i funkcję świata. Świat jest tak zorganizowany, by utrudniać ci życie w określonych warunkach a w innych wspierać cię i je ułatwiać. Pytanie: kiedy świat ci przeszkadza a kiedy pomaga? Spróbuję odpowiedzieć na to pytanie na podstawie własnej wiedzy i doświadczeń z szamanizmem i nie tylko. Świat przeszkadza ci, kiedy masz to, co można nazwać zewnętrzną orientacją. Masoni mówią o tym, jako o "światowości". Dzielą ludzi na światowych i nieświatowych. Nie chcę zagłębiać się w masonerię, jedynie używam jej pojęć dla opisania istotnie ważnej zasady życia na tej planecie. Gdy jesteś światowy, świat ci przeszkadza. Dążysz ciągle do czegoś na zewnątrz i dlatego napotykasz tak wiele przeszkód. Z nich najgorsza jest jedna - śmierć. Im więcej mnożysz doświadczeń zewnętrznych, tym bardziej narażasz się na śmierć i na cierpienia, choroby, wypadki. To wszystko płynie z orientacji zewnętrznej. Tybetańskie powiedzenie głosi, że tylko głupcy wspinają się po górach. Alpiniści czy himalaiści symbolizują światową, zewnętrzną orientację. Świat zewnętrzny do tego stopnia ich pasjonuje, fascynuje, że są gotowi narażać swoje życie by osiągnąć szczyty. To nie płynie z mądrości, ale z głupoty. Podobnie jak sporty ekstremalne i wszystko, co powoduje, że ryzykujemy. Ale nie musisz być wielkim egoistą - mały egoizm, egoizm codzienny wystarczy, byś czuł się przeklęty przez świat i rzeczywiście był. Są ludzie uwikłani w żądzę pieniędzy, seksu, siły i sprawności fizycznej, władzy czy jakichś duchowych, religijnych, fanatycznych osiągnięć. Religia też jest na świecie. Bycie religijnym to bycie światowym (gdy religijność ogranicza się do zewnętrznej przynależności i aktywności). Dla wielu ludzi wejście na duchową ścieżkę oznacza wyjazd do Indii, Chin czy Tybetu i wzięcie udziału w jakichś naukach. Albo myśląc o szamanizmie, o hunie od razu stawiają sobie za cel dostać się na Hawaje, ponieważ tylko tam jest prawda. To podejście światowe. Istotą i pięknem huny jest to, że możesz nigdy nie wyjechać na Hawaje a używać jej do uzdrawiania siebie i świata. Szamanizm głosi orientację wewnętrzną, dlatego wszelkie tradycje, szkoły, nazwy itd. mają jedynie względne znaczenie, są nieistotne. Dla tych jednak, którzy mają światową, zewnętrzną orientację, to, co na zewnątrz staje się istotniejsze niż to, co wewnątrz. Cały swój wysiłek, wszystkie swoje dążenia kierują ku temu, co na zewnątrz. Skierowanie się na zewnątrz jest tendencyjne, swoiście automatyczne. Nie musisz się starać by mieć i realizować zewnętrzną orientację. Problem pojawia się z orientacją wewnętrzną - ta wymaga już twojej decyzji. Tendencja zewnętrzna przejawia się u człowieka podobnie, jak u zwierząt. Ma związek z ciałem i zmysłami. Świadomość jest naturalnie uwarunkowana przez ciało i zmysły. Bycie światowym to żadna sztuka. W bon nazywa się to "ignorancją naturalną". Rodzimy się z taką ignorancją. Jedynym na nią lekiem jest świadomie skierować się do wnętrza, ku swojej prawdziwej naturze, czyli zmiana orientacji z zewnętrznej na wewnętrzną, dokonanie określonego wyboru. Ale zdaje się, że niewielu ludzi w ten sposób decyduje. Dlatego pojawia się kolejny rodzaj ignorancji: ignorancja kulturowa. Zewnętrzna orientacja ludzi tworzy religie, filozofie, inne elementy kultury, które odzwierciedlają tę orientację a nawet często ją uzasadniają, bronią i gloryfikują - jak poglądy oświeceniowych filozofów materialistycznych, choć filozoficznych początków można szukać u Arystotelesa, którego przeciwieństwem był Platon, skierowany do wnętrza. Antropologia obu tych filozofów wskazuje na różnicę pomiędzy orientacją światową a duchową, czyli zewnętrzną i wewnętrzną. Człowiek arystotelesowski był specjalnie zorganizowanym ciałem, które po śmierci rozpada się na wieki, człowiek zaś platoński był nieśmiertelnym duchem, który podlega reinkarnacji. Co jest bardziej optymistyczne już choćby z zewnętrznego punktu widzenia? Duchowość zawsze wspiera korzyści również i materialne, zaś materializm osłabia nawet materialny aspekt życia. Ludzie o duchowej orientacji zdobywają bogactwo spontanicznie, traktując to jak przygodę, w radości i twórczo, zaś materialiści "po trupach do celu", z zaciśniętymi zębami, wyzyskując ludzi itd. Tak jak z orientacji światowej wyrasta określona filozofia, wyrasta z niej określony światopogląd i sposób bycia. To samo w związku z orientacją wewnętrzną. Sam sprawdź która z orientacji bardziej ci odpowiada. Orientacji materialistycznej nie musisz wybierać, narzuca się ona sama. Co do orientacji duchowej jest całkowicie odwrotnie - jeżeli nie zdecydujesz skierować się do wnętrza i ciągle szukać będziesz szczęścia na zewnątrz, będziesz zgubiony i świat będzie dla ciebie przerażającym miejscem. Ten świat jest boski, duchowy. Jeżeli twoja orientacja nie jest duchowa, wewnętrzna, nie umiesz nawiązywać kontaktu z tym światem, a to znaczy, że go nie znasz i popełniasz w nim ciągle mnóstwo błędów. Całe twoje życie wydaje ci się błędem, pomyłką, przekleństwem. Zmień orientację a zmieni się wszystko, choć pozostanie takie same. Świat zostanie twoim przyjacielem. Ujrzysz w nim eteryczne światła i subtelne wymiary. Otrzymasz wsparcie i błogosławieństwo w każdej sferze. Odkryjesz w końcu aurę, ciała subtelne, czakry i zdolności paranormalne. Na własnej skórze przekonasz się, że śmierć nie istnieje i że Platon miał rację - wielokrotnie zmieniałeś ciała, żyłeś w różnych epokach, nie jesteś nic nieznaczących śmieciem - czego wrażenie daje zewnętrzna orientacja, z którego światowe religie, nieoparte na wewnętrznym doświadczeniu uczyniły swoją podstawową doktrynę "grzechu pierworodnego" czy "skalanej ludzkiej natury", generując tym samym potrzebę jakiegoś "zbawcy", ostatecznie już negując sens wewnętrznej orientacji. Dlatego historia tych religii jest tak smutna, pełna przestępstw, ciemności i nieszczęść. Świat, siły natury, szamanizm nie wpierają takich religii czy filozofii. Nie da się uprawiać szamanizmu i być wyznawcą takich rzeczy. To smutne, martwe religie i systemy myślowe, pełne strachu, bezradności, pesymistyczne i zmysłowe, antyludzkie jak antropologia arystotelesowska. http://www.muninszaman.blogspot.com
  23. Planowanie to niezwykle istotna czynność, odpowiadająca trzeciej zasadzie Huny. Planując unikamy przypadkowości i koncentrujemy swoją energię oraz umiejętności. Planowanie nie musi być nudne i monotonne. Dzięki metodom Huny stanie się przygodą, która szybko wzbudzi w Tobie pasję i umożliwi osiągnięcie szczytów bez względu na dziedzinę. Na zajęciach dowiesz się jak stawiać cele według intuicji, jak rozwijać kontakt z Wyższym Ja oraz jak można pomóc sobie za sprawą systemów tworzenia notatek lub mapy myśli. Poza tym poznasz metody relaksacji i energetyzowania. Godziny: 19:30-21:00 Koszt dostępu: 20 zł (dotpay, link z dostępem) Strona kursu: http://www.muninszaman.pl/2015/07/planowanie-z-intuicja.html
  24. Wiele osób może się zastanawiać jak bezpiecznie pracować z czakrami. Sądzę, że trochę na ten temat wiem z racji tego, że jestem i zawodowym energoterapeutą, i stosuję tradycyjne systemy jak tybetański bon, joga, taoizm czy huna od dawna. Wszędzie tam mowa o czakrach. U nas na Zachodzie jest to pewne novum. Pojawiła się teozofia i co nieco na ten temat napomknęła. Studiuję głównie systemy tradycyjne i stwierdzam, że czakry są po pierwsze przereklamowane. Nie powinny budzić w ludziach takiego entuzjazmu, jaki budzą. To tylko czakry, tylko ośrodki energii. Pracuję na co dzień z klientami na poziomie m.in. czakr i już dawno przestałem się tym "podniecać", zresztą naprawdę nie ma czym. Sugeruję, by nie napalać się na tego typu techniki, które wykorzystują czakry. Po drugie bowiem efekty widzialne osiąga się po długim czasie ćwiczenia. Wymaga to rozwoju świadomości, a to trochę trwa. Innymi słowy to nie jest tak, że uaktywnisz czakrę i zaraz będą się dziać w twoim życiu cuda-niewidy. Przez długi czas nie wydarzy się nic szczególnego. Zacznie rozwijać się twoja świadomość ciała energetycznego, czakr, ale bardzo powoli. I bardzo dobrze. Stosując rzetelne metody wejdziesz we wszystko w odpowiednim czasie i bezpiecznie. Radzę zainteresować się bardziej niż czakrami odkrywaniem swojego prawdziwego ja, czyli duchowością, medytacją. Czakry również, ale to też ciało. Czakry nie są duchem, nie są tobą. A w rozwoju duchowym najistotniejsze jest to, kim jesteś, rozpoznawanie swojej prawdziwej natury. Techniki z czakrami mogą ci do tego służyć, ale nie muszą - zależy od tego, czy swoją świadomość zatrzymasz na poziomie czakr, czyli może wprowadzisz ją do swojego prawdziwego wnętrza. Praca z czakrami jest bardzo ważna, ale poznawanie siebie, pozbywanie się iluzji ego jest najważniejsze. Odpowiadając na pytanie z tytułu postu: najbezpieczniej jest moim zdaniem zaczerpnąć wiedzy tradycyjnej lub uczyć się w szkole psychotronicznej. Potrzeba nauczyciela lub rzetelnego źródła wiedzy. Mogę polecić od siebie książkę pt. "Przebudzanie świętego ciała" T. W. Rinpocze. Zapraszam na mojego bloga: http://www.muninszaman.blogspot.com
  25. Wolność to druga zasada szamańska Huny. Oznacza ona otwartość, brak przymusu, relaks, połączenie, przebaczenie.