Mrs Bear

Moderatorzy
  • Zawartość

    1 051
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Mrs Bear

  1. Czyli praca nad sobą. Moje „Ja”. Moje odrębne myślenie. Nigdy nie pozwoliłam ani komuś ani sobie na to by wejść w labirynt cudzych myśli i zdań o mnie. Cudze to cudze a moje to moje. Więc dlaczego tylu ludzi mówi, że nie ocenia a dalej to robi? Praca nad sobą, często prowadzi do stanów depresyjnych i jeszcze bardziej lękowych. A czy właśnie o to chodzi? Jest to cienka linia po której można dojść do szaleństwa. Człowiek zatraca się w myślach o tym co mówią mu inni. Sam nie pomyśli, czy jest mu z tym dobrze. Ktoś coś Ci powie, ale czy to jest prawda o Tobie? Dlaczego wielu ludzi tak innych uważnie i ślepo słucha? Przecież każdy ma SWÓJ rozum, SWOJĄ wolę i SWOJE życie SWÓJ wybór jak chce żyć. Tymczasem widzę, jak ludzie pod płaszczem „rozwoju samego siebie” kreują się na kogoś kim nie są do tego przyjmują wszystko co im się powie. Jeżeli chcesz coś zmieniać w sobie, zrób to. Ale uważaj, miej kogoś fizycznie obok siebie. Kogoś kto będzie obserwował i kontrolował co się dzieje. Samemu można wpaść tylko w depresje i inne świństwa. Można łatwo uzależnić się od tego, co mówi Ci ktoś inny. „Bo ta myśli o mnie tak, ale za to tamten mówił to, a ja o sobie samej nie wiem już nic”. I w taki sposób zaciera się różnica między tym kto coś mówił a tym co jest w środku. Jeżeli chcesz ponarzekać na świat to zrób to. Jeśli ktoś mówi Ci, żebyś przestał narzekać, zrób to na co masz ochotę. Co komu przeszkadza w Tobie, wcale nie musi być u Ciebie ujmą. Chcesz klnąć? Klnij, masz prawo do tego. Jestem bardzo uczulona na to czy ktoś mi coś mówi a nawet radzi, jeśli o to nie proszę. Ale coraz bardziej widzę, jak ktoś uzależnia się od kogoś. Nie musisz być super oświeconym by być na ziemi szczęśliwym. Wystarczy spojrzeć za okno i uśmiechnąć się do siebie. Od akceptacji samego siebie zaczyna się praca. A nie od końca i wywalania swoich (według innych) negatywów. Ja dziś to rozumiem. Już nie pozwolę na to by ktoś mi na coś zwrócił uwagę. Mam coraz odrębniejsze myślenie. Już nie posłucham kogoś kto będzie chciał siać prawdę w moim życiu. Ja robię co chcę, rozwijam się jak chcę. Wiem, że nikogo do tego nie potrzebuję i żadnego tym bardziej mistrza. Nie uważam się za nikogo cudownego, ani też nie powiem czym się zajmuję i kim jestem. Ciągle się zmieniam, ciągle się uczę i obserwuję. A obserwacja daje mi wielką naukę. Naukę życia. Ludzi. Co kto robi, jego rzecz. Dziś mam bardziej podejście hippisowskie. Róbta co chceta, byle Wam jest dobrze. Ja spotkałam parę osób, które miały jakieś dobre rady. Garstkę z nich zostawiłam dla siebie ale większość odrzuciłam. Bo to ja kreuję swoje życie jak chcę i z kim chcę i przy kim chcę. Nikt nie powie Ci co jest w Tobie bo tylko wiesz Ty. Takie jest moje zdanie o tym całym rozwoju i dążeniu do oświecenia. Ja wierzę, że wszystko co niepojęte będzie pojęte po śmierci. Idę swoją drogą i jest mi z tym dobrze. A jeśli kogoś uraziłam to nie miałam tego na celu. Musiałam gdzieś opisać to co czuję i obserwuję.
  2. Koniec z oszukiwaniem się. Teraz ja, ta ciemna i niechciana, mam coś do powiedzenia. Jestem obrzydliwą materialistką, daję coś za coś, miłość za miłość, miłe gesty za miłe gesty. Zawsze wydawało mi się, że jestem taka dobra, chciałam być dobra, a tu pupcia - jedno wielkie oszustwo. Żyję w przeświadczeniu, że wszyscy jesteśmy idealni, a przynajmniej, że ja taka jestem. Że ciemne strony mają jedynie złoczyńcy, inni, a ja staram się za wszelką cenę ukryć przed samą sobą wszelkie oznaki mojej niedoskonałości. Ponieważ żyję w ciągłym kłamstwie, czuję się winna, wiem, że nikt tak naprawdę mnie nie zna, nikt nie wie, co we mnie siedzi. Prześladuje mnie strach i swoista pewność, że jeśli świat rzeczywiście by mnie poznał, zostałabym znienawidzona, wyśmiana i potępiona. Wiele razy z moich ust wychodziły słowa "nie znoszę zakłamania, jak ludzie mogą żyć w kłamstwie", "ludzie myślą, że są dobrzy, a tymczasem zaspokajają jedynie swoje potrzeby czucia się dobrym" etc. Ale mam dosyć, wcale nie jestem taka dobra, nie jestem aniołem i niejednokrotnie oszukałam innych, oszukałam cały świat. Oto moja ciemna strona. Jestem zazdrosna i zaborcza. Jak już złapię faceta, to chciałabym, żeby był tylko mój, żeby świata poza mną nie widział. Najlepiej, żeby okolicznym panienkom dawał do zrozumienia, że nie mają szans, bo Ja jestem absolutnie najlepsza. Ale jeśli mężczyzna cierpi na chwilowe zaburzenia percepcji i zaczyna tak się zachowywać... to ze mnie wychodzi diabeł. Bo kto by coś takiego wytrzymał, ciągłe uwielbienie, bycie treścią czyjegoś życia. Koszmar. Do tego jakaś mała cząsteczka we mnie włącza lampkę alarmową "przecież nie jestem taka wspaniała, teraz muszę stanąć na wysokości zadania, nie dam rady, nie jestem taka, jak długo będę w stanie udawać, jak długo utrzymam tę iluzję". Z domu wyniosłam wiele życiowych "mądrości", z których większość do niczego się nie nadaje. Nauczono mnie, że aby być kochaną, muszę być grzeczna i dobra - zabronione były "złe" myśli, uczucia i zachowania. Dlatego ilekroć pomyślałam coś o kimś źle lub chciałam mieć coś, czego być może nie powinnam mieć, to chowałam te uczucia i pragnienia głęboko, starając się pod żadnym pozorem nie wyrazić tego wszystkiego - i oczywiście czułam się winna, że myślę w ten sposób. Teraz w sposób dość automatyczny przenoszę to wszystko na innych - wydaje mi się, że na moją miłość zasługują ludzie grzeczni, dobrzy, tacy, którzy za dobro są w stanie oddać życie. Pytanie oczywiście, czym jest owo dobro? Tłumione przez całe życie emocje wrosły we mnie, stały się niechcianą, brudną cząstką - ukrywaną przed światem jak niegdyś kaleki w rodzinie. Nie możesz nie chcieć pocałować cioci, nie możesz nie chcieć kogoś przeprosić, nie możesz nie chcieć się z kimś podzielić, nie możesz czuć złości wobec starszych, nie możesz wyrażać swojego zdania przy starszych, gdyż twoje zdanie się nie liczy, nie możesz okazywać mężczyznom zainteresowania, bo cię nie będą szanować, będą uważać za dziwkę, nie możesz chcieć czasami być dziwką, nie możesz chcieć wszystkiego zjeść sama (dlatego lepiej zrobić to po kryjomu), nie możesz mówić brzydkich wyrazów (co z tego, że rodzicom się wymknie), nie możesz bić koleżanki, nie możesz nie kochać babci. Musisz kochać babcię, ciocię, wujka - wszystkich kochaj, zwłaszcza rodziców, choćbyś miał się zmusić, a jeśli nie kochasz, to udawaj. Nie potrafię prawdziwie dawać, może nie zawsze, ale z pewnością najtrudniej mi coś takiego robić wobec najbliższych osób, ponieważ od nich oczekuję najwięcej. Dlatego wymiana z nimi przypomina bardziej transakcję wiązaną (ty mi coś dasz, to ja ci dam dokładnie tyle samo) niż naturalną wymianę. Boję się dać, bo boję się, że za dużo stracę, że nic nie dostanę w zamian - wreszcie, że przegram, wyjdę na idiotkę, źle zainwestuję. Jestem jak zwierzę. Ciągle zabiegam o miłość, zainteresowanie, opiekę. Gdy mój pan się zdenerwuje, kulę się w sobie - ulatuje gdzieś moje poczucie bezpieczeństwa, boję się i reaguję agresją. Czasami jest zupełnie inaczej, kulę się w sobie i postanawiam poprawę, chcę wiernie służyć, żeby nie narażać się na odrzucenie. Czasami tak bardzo boję się zranienia, tak bardzo boję się, że ktoś zostawi mnie na lodzie w najgorszym momencie, w najtrudniejszej sytuacji, że czasem - paradoksalnie - chcę, żeby to jak najszybciej nastąpiło. Żeby już się nie bać. Nie myślę wówczas, że przecież to nie jest ani pewność, ani konieczność. A ja wręcz prowokuję drugą osobę, żeby mnie zostawiła - wtedy, jak sądzę, odetchnę nie tylko z bólem, ale i ulgą. Czasami czekam, czekam, ktoś nie odchodzi, niecierpliwię się i wybucham. Sama wszystko zostawiam, bo ile można czekać na czyjś krok... Jednak gdy coś we mnie mówi mi, że właśnie dzieje się coś wyjątkowego, nie mam siły sama skończyć. Wtedy jakaś część mnie (obok mnie? jasna siostra?) wie, że byłoby to pobłażanie swojej zwierzęcości - czyli nic mądrego. Cholera, skąd wzięło się we mnie przekonanie, że muszę być święta? Ci, którzy przekazali mi takie poglądy sami nie dają sobie prawa do bycia złym, do posiadania ciemnej strony. A przecież ona zawsze jest. Im bardziej ją się stłumi, tym większej nabiera mocy, tym łatwiej jest jej wybuchnąć, zawładnąć całą resztą, zabić kogoś, zniszczyć siebie czy cokolwiek innego. Jeśli pozwolimy jej się ukazać, poznamy ją, zaakceptujemy, to możemy zacząć z nią pracować. Chodzi o to, by nie dać jej całkowitej władzy nad sobą, ale mądrze nią kierować - wykorzystywać ją tam, gdzie jest rzeczywiście niezastąpiona (przecież tylko ona może odeprzeć atak, obezwładnić przeciwnika czy dać mu wycisk). Dzień i noc tworzą całość, współpracują - nie są ani dobre, ani złe. źródło: http://cms.mni.pl/client/shangrila/inde ... ianie&id=4 ps. natrafiłam na to i tak przeczytałam i tak się zamyśliłam, poczułam, że muszę to tu dać.
  3. Pomocy szukam prawdziwego kryształu górskiego, nie wiem dlaczego od paru dni po prostu chodzi za mną myśl o nim. Zapomniałam jak się nazywa, aż wpadła mi myśl widziałam Go oczami wyobraźni, znalazłam nazwę i teraz moje pytanie: Czy orientujecie się gdzie mogę dostać piękny i dobry kamień, tak żebym była pewna, że to kryształ górski a nie jakaś podróbka Dziękuję za pomoc! ps. chyba w dobrym dziale post? Zamieszczę też małą informację jaki jest kamień tarcza ? neutralizator Ma magiczną moc, która chroni od uroków i złych zdarzeń. Pochłania szkodliwe wibracje czy promieniowania. Niezawodny w medytacji, oczyszczaniu, wzmacnia pozytywną energię i intuicję. Poprawia jasność myślenia i je intensyfikuje. Pomaga w odnalezieniu i poznaniu samego siebie. Niezawodny przy ciężkich przeziębieniach, bólach głowy, chorobach nowotworowych i oczu. Jego działanie doskonale znają i wykorzystują wróżbici. Odmiana kwarcu, minerał, dwutlenek krzemu. W temperaturach powyżej 573 stopni C krystalizuje w układzie heksagonalnym, w niższych w trygonalnym. Twardość 7. W warunkach korzystnych dla krystalizacji, np. w próżniach skalnych, tworzy sześcioboczne, ostro zakończone słupy. Czyste, przeźroczyste odmiany, czasem pięknie zabarwione, są kamieniami szlachetnymi lub półszlachetnymi i mają osobne nazwy; zupełnie bezbarwna - kryształ górski, fioletowa - ametyst, czarna - morion, brunatna - kwarc dymny, złotożółta - cytryn, żółtobrunatna - awanturyn, migotliwy dzięki licznym drobnym wrostkom hematytu i łyszczyków. Kryształy górskie przerośnięte włóknami brunatnego amfibolu noszą nazwę tygrysiego oka lub kociego oka. Zwykle jednak kwarc występuje w postaci niekształtnych mlecznych, szarawych lub szaroniebieskich ziaren o tłustawoszklistym połysku. Jest jednym z najpospolitszych minerałów i jednym z głównych składników większości skał magmowych (np. granitów). Skupia się niekiedy w żyłach i gniazdach pegmatytowych i hydrotermalnych (czasem występują żyły czysto kwarcowe). Dzięki dużej odporności na czynniki wietrzenia, ziarna kwarcu uwolnione z wietrzejących skał gromadzą się na powierzchni ziemi w postaci piasków, których odmiany złożone wyłącznie z kwarcu są bardzo poszukiwane (piaski szklarskie). Kwarc jest głównym składnikiem piaskowców, jak również ważnym składnikiem skał metamorficznych. Jest minerałem piezoelektrycznym i w związku z tym znajduje zastosowanie w radiotechnice do stabilizacji fal radiowych, w precyzyjnych pomiarach gwałtownie powstających wielkich ciśnień. Wyjątkowa czystość, właściwości przepuszczania promieni ultrafioletowych i odporność na działanie kwasów i na skoki temperatury zadecydowały o zastosowaniu stopionego kwarcu ("szkło kwarcowe") do wyrobu lamp kwarcowych, naczyń dla laboratoriów chemicznych, przyrządów optycznych. Piaski kwarcowe są głównym surowcem do wyrobu zwykłego szkła. Największe złoża: Brazylia, Rosja (na Uralu kryształy górskie wagi kilku ton), Madagaskar, Szwajcaria. W Polsce większe skupienia związane są z granitami dolnośląskimi. źródło: http://www.foksal.com.pl/archiwum/wibra ... 93RSKI.htm
  4. Sie dogadali ;)...
  5. jaka cena? bylabym zainteresowana
  6. Witaj!
  7. i z Górnego Sląska oczywiście.. jako całość ;)
  8. To pomyśl sobie jak Twój dom może być odbierany przez innych.. A dom to wizytówka kobiety, gospodyni - mówi on wiele o charakterze człowieka np to czy ktoś jest niechlujny czy może czysty i dba... Ja palę od 5lat ale nie wyobrażam sobie, żeby mój dom śmierdział..... odraża to i odechciewa się...
  9. Ahoooooj
  10. Nie trzeba ich szukać daleko są na ziemi. Niektórzy ludzie są obcymi istotami :D
  11. 10listopad mam wolne :D
  12. Słuchajcie co robimy z tymi Katowicami? Ja jestem za ale ja mam studia zaoczne we Wrocławiu więc ciężko mi w weekend się wpasować. Jedynie może okres grudniowo-styczniowy mam luźniejszy i wolne w weekendy. A na piwo się z Wami udać chcę, szczególnie poznać buntownika Knusta :D
  13. A ja mam takie jedno pytanie.. Które mi dużo powie jeśli raczysz odpowiedzieć Magionerze. Po co Ci magia?
  14. A ja po proszę bez prowokacji i załatwiać proszę sprawy na PW!
  15. Ahoooj
  16. Witam
  17. Zobaczymy Wojtuś jak to będzie
  18. Mnie nie będzie bo znając życie będę mieć zjazd albo będę jeszcze gdzieś indziej więc bawta się ;)
  19. Ten kawałek ma 40min więc zwróciłabym uwagę, że leci coś non stop to samo
  20. Nigdy nie widziałam ani nie słyszałam byś ją stosowała ;)...
  21. Zastanawiam się nad jednym. Co znacie pod pojęciem OOBE? bo piszecie i piszecie ale chyba każdy ma "swoje tezy" czym jest OOBE. A warto to ujednolicić i nazywać rzeczy po imieniu. Bo sen świadomy a OOBE i faktyczne wyjście z ciała, to co innego.
  22. Ogol się i tyle. Hirsutyzm to nie tylko owłosienie na udach.. To troszkę poważniejsza sprawa. Wiele kobiet tak ma ale się golą .. ;) ehhhhh <wzdycha ciężko>
  23. Miejsce: Katowice?
  24. Ślązacy, może sobie jakieś spotkanie zorganizujemy? :D
  25. To już chyba prowokacja.. Odsyłam do podobnego tematu o uroku miłosnym. Temat zamykam