Wyszukaj

Wyświetlanie wyników dla tagów 'chrześcijaństwo' .

  • Wyszukuj po tagach

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukuj po autorze

Typ zawartości


Forum

  • Strefa ogólna
    • Regulaminy
    • Przywitaj się :)
    • Sprawy Forumowe
  • Strefa duchowa, magii, energii, tajemnic, mocy niezbadanej
    • Energetyka
    • Ezoteryka
    • Ludzki czynnik
    • Magia i Okultyzm
    • Miedzy magią a nauką
    • Runy
    • Światopogląd
    • Świat Tajemnic
  • Strefa czasu, poznawania siebie, przyszłości
    • ?!? Na Dzis ?!?
    • Astrologia
    • Horoskopy
    • Karty
    • Księga Imion
    • Materialna strona życia
    • Numerologia
    • Umysł
    • Wokół Snów
    • Wróżby
  • Strefa zdrowia
    • Naturoterapia / Zdrowie
    • Okiem ekologa
  • Strefa luźna
    • Kafejka
    • Kursy, szkolenia, ogłoszenia,strony
    • Nasza twórczość
    • Polecane
    • Kącik off-topów
  • Strefa bratnich linków
    • Fora,blogi, strony i inne
    • Sklepy, usługi, kursy

Kalendarze

Brak wyników do wyświetlenia


Znaleziono 4 wyniki

  1. Zen Dzogczen Zen jest sztuką doświadczania każdej chwili w głębokiej harmonii. Możemy mówić o "formalnej praktyce Zen" i "Zen nieformalnym". Formalną praktyką Zen jest trening medytacyjnego siedzenia w stanie wyciszenia i obserwacji, zaś nieformalną praktyką zen - równie istotną - jest właśnie doświadczanie harmonii w każdej chwili naszego życia. Jednak realizacja owej harmonii w każdej chwili życia nie dokonuje się tu poprzez samo tylko pobożne życzenie "chciałbym być w harmonii" itp. Jest ona (realizacja harmonii) o tyle łatwa, że wcześniej umysł praktykującego jest w tym w jakimś stopniu wyćwiczony, poprzez trening medytacji formalnej. Zachowywanie tego treningu (stanu medytacji Zen) poza formalną sesją (w swoim codziennym życiu) jest zaś kolejnym istotnym elementem praktyki Zen. Ta nieformalna praktyka polega na przyjmowaniu - w stanie wewnętrznej ciszy (wg terminologii Zen: w stanie Pustki) - wszystkiego co się pojawia, takim jakim jest. Czyli osoba nie jest przywiązana do tego, co się pojawia (sytuacje, okoliczności, zmartwienia, radości) - nie stara się tego ani odpychać, ani przyciągać, ale doświadcza tego w stanie wewnętrznej czystości. Harmonia codzienna pojawia się dlatego, że w tym stanie gdy nasz umysł jest czysty, wszystko jawi nam się jako czyste. Drzewa, ludzie, ptaki - wszystko to, co spotykamy ma w sobie głęboką pierwotną czystość, którą dostrzegamy, gdy nasz umysł nie jest pomieszany. Dlatego ten stan "bez przywiązania", czyli głęboka cisza doświadczana podczas medytacji Zen, jest punktem wyjścia do odkrywania miłości i harmonii w naszym życiu. Prawdziwa miłość nie jest oparta na przywiązaniu, ponieważ wtedy byłaby ona egoistyczna - związana z naszymi oczekiwaniami. Natomiast prawdziwa miłość bardziej zasadza się na dostrzeganiu piękna w tym, co widzimy oraz rozumieniu i pragnieniu dobra drugiej osoby. Zrozumienie natury miłości i współczucia jest dalszym etapem praktyki Zen. Punktem wyjścia, który pozwala nam dostrzegać wszystkiego jako "czyste" jest formalny trening medytacji. Najogólniej tę formalną medytację Zen można scharakteryzować jako "Dhjana". Jest to sanskryckie słowo funkcjonujące m.in. w jodze indyjskiej. Technika medytacji Zen jest w zasadzie bardzo prosta, i zaczyna się od samej istoty medytacji. Nie koncentruje się na technikach koncentracji, czy innych wprowadzających technikach. Skupia się na samej obecności - doznawaniu ciszy, doznawaniu esencji siebie. Nasze myśli przychodzą i odchodzą, a my staramy się bardziej zauważać ową ciszę, która jest pomiędzy poszczególnymi myślami. Ową najgłębsza ciszę i obecność nazywa się zazwyczaj w Zen "naturą umysłu". Ta natura umysłu jest naszym prawdziwym ja, wolnym od cierpienia. Będąc samemu wolnym od cierpienia, możemy wiele zaofiarować innym - jesteśmy gotowi do faktycznej miłości i pomocy innym. Wcześniej - gdy byliśmy bardzo przywiązani do swoich myśli, gdy mieliśmy dużo lęków, złości i pomieszania - nasze relacje wobec innych osadzały się na naszym niepokoju. Teraz, gdy umysł jest spokojny - naturalnie budzi się w nim pragnie dobra innych, ponieważ odbija on wszystko takim, jakim jest. Naturalnie ukazuje się w nim harmonia odwiecznie panująca w całym wszechświecie. Sama nazwa Zen jest pochodzenia japońskiego - w Chinach tę szkołę (metodę rozwoju duchowego) nazywano "chan" (wym.: "czan") co jest chińskim tłumaczeniem słowa "dhjana" (medytacja). Praktyka Zen posługuje się swoimi narzędziami praktycznymi i wyjaśniającymi. Ogólnie, z japońskiego, medytację Zen nazywa się "zazen" lub "sikan-tadza" (po prostu siedzieć - być w tym w pełni czujnym i obecnym). Początkowymi technikami może być liczenie kolejnym wdechów i wydechów od 1-10. Stan taki powoduje zarówno obserwację oddechu, jak i obserwację myśli. A to sprzyja coraz większemu uchwyceniu tego, co jest pomiędzy poszczególnymi myślami - uchwyceniu wewnętrznej ciszy, ostatecznej Pustki. W zen wyjaśnia się, że to doznanie najgłębszej istoty (wewnętrznej ciszy) jest poza nazwami. Mogłoby być ono nazwane "Naturą Buddy" lub też "Absolutem" lub też "Duchem" czy np. "Naturą Boga", ale, gdy go doświadczasz, wtedy odkrywasz, że ten stan jest poza nazwą, jest nienazwany - istniał zawsze, zanim powstał jeszcze ludzki język. Dlatego nie należy się przywiązywać np. do określenia, że jest to Pustka, ponieważ jak nauczają mistrzowie zen, jeżeli myślisz, że jest to "Pustka", to nie jest to już prawdziwa Pustka, ponieważ masz już w umyśle swoją koncepcje Pustki. W istocie ta Pustka jest Pełnią. Jest to głęboko mistyczne doznanie Ciszy, które daje odpowiedź na podstawowe egzystencjonalne pytania typu "czym jest to wszystko". Jest to Natura Buddy, Natura Boga. W stylu chińskim, moglibyśmy powiedzieć, że, to doznanie najgłębszej Ciszy, Pierwotnego Punktu - jest Drogą. Inaczej nazywa się go "nie-umysłem", co oznacza że jest to stan istniejący sam z siebie, a nie będący wytworem naszego indywidualnego myślenia (naszego umysłu). Nieżyjący już koreański mistrz Zen (Soen Se Nim) Seung Sahn o całej ścieżce Zen (wszystkich jej etapach) mówił słowami Jezusa - Zen jest Drogą, Prawdą i Życiem, gdzie: Droga - to doświadczanie najgłębszej ciszy, Pierwotnego Punktu, boskiej natury, Pustki: Prawda - to doświadczanie czystości wszystkiego - piękna i miłości zawartej we wszystkich ludziach i rzeczach, które widzimy, gdy nasz umysł wyciszy się i przestaje być pomieszany: Życie - oznacza bycie w pełni obecnym w każdej chwili naszego życia - właściwa i harmonijna reakcja na każdą sytuację; wyrażanie aktywnego Współczucia, opartego na dostrzeganiu czystości i miłości we wszystkim. Przy okazji nasuwa się tu refleksja, że gdy Jezus mówił "jestem drogą, prawdą i życiem", to miał na myśli bardziej swój wymiar duchowy i duchowe nauki, a nie np. swój wygląd, ciało fizyczne i inne zewnętrzne aspekty. W klasycznym treningu Zen jako jedno z narzędzi wyjaśniania stosuje się m.in. Sutrę Serca i Diamentową Sutrę - przy czym ich treść jest zrozumiała tylko dzięki faktycznemu treningowi wyciszenia. Interpretacja tych tekstów (Sutra Serca, Diamentowa Sutra, Sutra Szóstego Patriarchy) ma nie być oparta na spekulacji teoretycznej, ale na osobistym doświadczeniu stanu wewnętrznej ciszy, osadzenia i obecności - bez błąkających się myśli. Szkoła Zen w praktyce dzieli się także na 2 główne nurty – Soto i Rindzai. Wydaje się, że Soto bliskie jest najbardziej pierwotnym nurtom chińskiego Chan, czy też systemowi dhjany funkcjonującemu w Indiach. Jako wsparcia do medytacji używa oddechu. Rindzai rozwinął się później, w oparciu o używanie opowieści o zdarzeniach z życia mistrzów Zen (koanów). Zatem koan (historia nie dająca się rozwiązać logicznie) jest wówczas narzędziem do podtrzymywania medytacji. Chociaż oryginalnie Zen rozwijał się najbardziej w środowisku klasztornym (zdarzali się jednak bardzo wybitni mistrzowie świeccy - zarówno płci męskiej i żeńskiej), obecnie bardzo wiele świeckich osób na Zachodzie znajduje ogromną inspirację i wsparcie w tym sposobie rozwoju duchowego. Za Zen przemawia m.in. brak przywiązania do dogmatów i poleganie na faktycznym doświadczeniu duchowym. Jednocześnie regularna praktyka Zen rozwija ogromną siłę wewnętrzną, która właściwie użyta może być doskonałym oparciem do tworzenia harmonii i wyrażania się w codzienności. Źródło : http://www.seremet.org/zen.html
  2. Postanowiłem ten post napisać ,gdyż człowiek myli medytację (*potężną technikę auto-genną ,auto-hipnotyczną ,znaną od tysiącleci przez mędrców dalekiego wschodu,można medytację nazwać cichą modlitwą ,rozmową z Bogiem ,lub swoją duszą) - Odmianę Yogi -Radża Joga -Droga Serca /Miłości /Poświęcenia się Bogu W Bezinteresownej Służbie Społecznej . Medytację Ścieżkę Jogi Myli Się Zazwyczaj , z relaksacją /odpoczynkiem czy koncentracją na jakimś przedmiocie ,lub żywej istocie . Dlaczego potrzebne jest odosobnienie ,przy prawidłowo wykonywanej medytacji ? ,oraz nielubiane pozycje /asany - lotosu (niekoniecznie ,chyba że ktoś ma tak sprawne stawy kolanowe ,że wykona pełny lotos ) ,półlotosu ,lub siad skrzyżny . Siadając w ten sposób / przyjmując taką asanę ,zamykamy obieg pozytywnej bioenergii ,a wzmacniamy aurę na dostęp nagatywnej energii , otaczamy się tarczą naturalną ochronną /energetyczną , przed niską /ciemną energią mroku ,która na co dzień ma wolny do nas dostęp ,
  3. Sześć poziomów świadomości Dopiero kiedy całkowicie podporządkujemy się Chrystusowi, rozpocznie się najtrudniejszy, a zarazem ostateczny etap naszego rozwoju. Opisuje go sekretna część przekazu w Ewangelii Jana (2,6-7): Stało zaś tam sześć stągwi kamiennych przeznaczonych do żydowskich oczyszczeń, z których każda mogła pomieścić dwie lub trzy miary. Rzekł do nich Jezus: „Napełnijcie stągwie wodą!” I napełnili je aż po brzegi. Człowiek od pradawnych czasów był porównywany do glinianego naczynia, które symbolizowały różne rodzaje dzbanów, kan, mis, waz o kolistym brzuścu, z których często wypływały strumienie wody. Czasami w tych strumieniach wody płynęły ryby, innym razem było widać tylko ryby, a strumieni wody trzeba było się domyślić. Już u zarania Egiptu serce, które uważano za centrum człowieka, siedzibę uczuć i rozumu – przedstawiano symbolicznie pod postacią garnuszka z uszami. Egipcjanie wierzyli, że nasze ciało powstaje z ożywionej gliny nazywanej prochem ziemi. Dzięki swoim Boskim emanacjom Duch Boży tworzy naczynia z gliny – pyłu ziemi, w które jest tchnięta Boska siła życia. Jak uczą mędrcy żydowscy, Bóg formując świat w ciągu sześciu dni, uczynił sześć stosownych naczyń, które symbolizowały właśnie dzbany, chleby i sefiroty. W ciągu sześciu dni Bóg stworzył sześć instrumentów wewnętrznego ducha, które stanowiły różne poziomy naszej świadomości... Ciąg .Dalszy . W Linku na dole postu . Całkowite podporządkowanie Ewangelia Jana 2, 3-4: A kiedy zabrakło wina, Matka Jezusa mówi do Niego: „Nie mają już wina”. Jezus Jej odpowiedział: „Czyż to moja lub Twoja sprawa, Niewiasto?…” Jezus zwraca się tutaj do swojej Matki: Niewiasto,co w oryginale greckim zapisano gunai. Słowo to określało kobietę dojrzałą i zamężną. Wywodzi się ono od słowa guna, które od tysięcy lat w sanskrycie oznaczało duchową siłę natury. Grecy odziedziczyli je po swoich przodkach. Ewangelista celowo używa właśnie tego słowa, aby podkreślić i wskazać rolę duchowej żeńskiej siły w naszym życiu. Chrystus jest łącznikiem tych dwóch Boskich światów i przez Niego dochodzi do połączenia dwóch sił, które zmieniają nasze istnienie. Jednak ani On, ani Duch Święty – Matka Boska – bez przyzwolenia Ducha Ojca nie są w stanie doprowadzić do mistycznego połączenia, bo to nie jest …moja lub Twoja sprawa, Niewiasto; ale sprawa Ducha Ojca. Aby doszło do tego spotkania, sami musimy wstąpić na ścieżkę rozwoju duchowego. Nasze zadanie to wspiąć się przez wszystkie poziomy świadomości na szczyt Góry, gdzie doświadczamy źródła czystej nadświadomości, która leży u podstaw wszelkiego istnienia, i która przenika całą naszą rzeczywistość. Aby odkryć źródło czystej wody w swoim pierwotnym stanie, najpierw musimy podporządkować się całkowicie najwyższemu Duchowi Świętemu. Podczas procesu rozwoju duchowego odbywa się transformacja świadomości ze stanu młodej kobiety – Samarytanki – do poziomu Panny Młodej i ostatecznie do Pani Matki. Matka Chrystusa symbolizuje w tej historii najwyższy poziom wewnętrznej intuicyjnej mądrości i miłości. Rozwijając uczucie miłosierdzia, medytując i modląc się, stwarzamy warunki zapraszające Ducha Świętego, aby wzniósł się w górę, ale jednak ostateczna mistyczna unia – to Boska wola. Jeżeli ktoś dostąpi takiej łaski, pojawi się w jego życiu Jezus Chrystus pod postacią Jego Ducha Prawdy. Wtedy nasza mądrość i świadomość każą nam się podporządkować Duchowi Prawdy. Dzięki Jezusowi dochodzi do tak upragnionego połączenia się dwóch sił w naszym ciele w Jednię, która całkowicie zmienia nasze wewnętrzne istnienie. Dlatego w tej historii Matka Jezusa – najwyższa Duchowa Mądrość – nakazuje nam: zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie. Dopiero kiedy całkowicie podporządkujemy się Chrystusowi, rozpocznie się najtrudniejszy, a zarazem ostateczny etap naszego rozwoju... Gdzie jest wyzwolenie Drugi list Pawła do Tymoteusza 1,9-10: On nas wybawił i wezwał świętym powołaniem nie na podstawie naszych czynów, lecz stosownie do własnego postanowienia i łaski, która nam dana została w Chrystusie Jezusie przed wiecznymi czasami. Ukazana zaś została ona teraz przez pojawienie się naszego zbawiciela, Chrystusa Jezusa, który przezwyciężył śmierć, a na życie i nieśmiertelność rzucił światło przez Ewangelię… Dla wybranych i duchowo rozwiniętych ludzi życie to tylko etap istnienia wiecznej duszy – o tym właśnie naucza Stary i Nowy Testament. Ludzie zapomnieli jednak o swoim prawdziwym pochodzeniu. Świat materii pełen jest, jak się wydaje, wspaniałych przedmiotów, które oślepiają człowieka, powodując, że przeżywa życie na ziemi, nie odkrywając prawdy o swoim pochodzeniu. W pierwszym okresie rozwoju chrześcijaństwa uczniowie Jezusa żyli zgodnie z Jego duchowymi naukami. Tajemna wiedza żyła w ludziach, którzy właściwie rozumieli Jego trudną duchową drogę. Stopniowo z czasem najgłębsze nauki Chrystusa zostały zapomniane, ale ich przekaz pozostał w głębinach ewangelicznego przesłania. Dzięki odkryciu na nowo znaczenia cudownych znaków Chrystusa, których przesłanie jest ponadczasowe, zrozumienie Jego nauk w całej pełni dopiero nastąpi. Ma to wielkie znaczenie dla współczesnych ludzi i ich przyszłości, bowiem kto żyje nieświadomy istnienia świata duchowego, jest naprawdę martwy za życia. Nauki Jezusa miały właśnie spowodować, abyśmy się narodzili drugi raz, to znaczy narodzili się dla Królestwa Niebieskiego. Ujrzymy wtedy, że zmienna ziemska egzystencja wypływa z rzeczywistości stałej, niezmiennej, gdzie znajduje się nasza prawdziwa tożsamość. To w niej odnajdziemy ukojenie i wyzwolenie, a wraz z nimi duchową nieśmiertelność... To są znaki Ewangelia Tomasza 17: Rzekł Jezus: „Dam wam to, czego oko nie widziało i czego ucho nie słyszało, i czego ręka nie dotknęła, i co nie weszło do serca człowieka”. Nie można rozumieć wszystkich cudów dokonywanych przez Jezusa tylko w sposób dosłowny, nie jest to na pewno jedyna możliwa interpretacja tych znaków. Jak mówili apostołowie: Jego czyny miały na celu objawienie dzieł Bożych. Uzdrowienia, których dokonywał, nie były pokazem mocy i władzy, ale wskazaniem na źródło, z którego płynie moc. W trzech synoptycznych Ewangeliach te wszystkie wydarzenia określane są słowem: dynameis – co oznacza wielkie czyny. W Egipcie słowo dynamis oznaczało działanie Boskiego Ducha. W Ewangelii Jana takie czyny określane są słowem simeia, które po grecku oznacza znak. Trzeba zwrócić na tę różnicę szczególną uwagę. Nie chodzi tu bowiem o zwykłe cuda, ale o znaki wskazujące i wyjaśniające działanie Boskich Mocy. Rozdzielenie Paweł w drugim liście do Koryntian 4,3-4: A jeśli nawet Ewangelia nasza jest ukryta, to tylko dla tych, którzy idą na zatracenie, dla niewiernych, których umysły zaślepił Bóg tego świata, aby nie olśnił ich blask Ewangelii chwały Chrystusa, który jest obrazem Boga. Człowiek podporządkowany tylko ziemskim zmysłom nie pojmie tak łatwo najgłębszych nauk o Królestwie Niebieskim. Ale ten kto idzie drogą Jezusa, pełen wiary w Boga, stopniowo otwiera się na Ducha Prawdy. Tak jak św. Paweł może dostąpić poznania intuicyjnego w swym duchowym centrum. Cała historia ludzkości to naprawianie tego, co zostało popsute w chwili, kiedy człowiek rozdzielił się z Bogiem – kiedy część dolnych emanacji oddzieliła się od górnych. To rozdzielenie doprowadziło do zburzenia duchowej jedności człowieka. Doszło do tego, jak opisuje Biblia, po wygnaniu z raju, kiedy Kain zabił Abla. Od tamtej pory odwiecznym zadaniem ludzkości jest połączenie tych rozdzielonych części i to było tak naprawdę głównym celem przyjścia Jezusa na ziemię... Nasze ziemskie zadanie Łukasz w swej Ewangelii (19,12) tak opisuje nasze ziemskie zadanie: Mówił więc: «Pewien człowiek szlachetnego rodu udał się w kraj daleki, aby uzyskać dla siebie godność królewską i wrócić…» Podczas podróży w kraj daleki, czyli materialną egzystencję, mamy poznać dobro i zło i osiągnąć maksymalny rozwój naszej duchowej świadomości. Zanim jednak to nastąpi, nasza dusza i nasza świadomość podczas tego procesu ulega chorobie, którą w Drugim Znaku opisuje zdanie: A w Kafarnaum mieszkał pewien urzędnik królewski, którego syn chorował. Również o tej chorobie pisze św. Paweł w Liście do Galatów (4,1): I to wam jeszcze powiem: Jak długo dziedzic jest nieletni, niczym się nie różni od niewolnika, chociaż jest właścicielem wszystkiego. Bóg często był przedstawiany metaforycznie w mitach i legendach jako król, a Jego dzieci, czyli nasze dusze, jako królewscy dworzanie, setnicy czy wojskowi dowódcy. Zanim jednak odkryjemy w naszym duchu, kim naprawdę jesteśmy i uświadomimy sobie, że jesteśmy członkami Jego królewskiego rodu, musimy odbyć długą podróż poznania. Podczas tej wędrówki ślepe, kierowane zwierzęcymi zmysłami ego uzurpuje sobie rolę pana i gospodarza naszego życia. Zmaganie się tych dwóch sił w człowieku było przedstawiane jako mistyczna walka dwóch braci. Ta walka toczyła się w człowieku od praczasów i rozgrywa się w każdym z nas do dziś. Motyw rywalizacji dwóch symbolicznych braci, walczących na śmierć i życie, pojawia się w wielu kulturach starożytności. W Biblii w Księdze Rodzaju opisuje to historia Kaina i Abla oraz Jakuba i Ezawa. Cytat z II części książki Tajemne Nauki Jezusa Chrystusa... Wewnętrzny ogień Mądrość Chrystusa płynie z rzeczywistości ostatecznej, z naszego duchowego wnętrza. Podobnie jak ogień pochodni czy ogniska rozpalany przez pierwszych ludzi miał za zadanie odstraszyć dzikie zwierzęta i trzymać je na bezpieczną odległość, tak ogień wiedzy Chrystusa ma za zadanie odstraszyć i trzymać nasze zwierzęce żądze z dala od naszego umysłu. Rozpalić wewnętrzny ogień Jezusa to otworzyć się na pełny przepływ ducha świętego. Hebrajska litera shin symbolizuje ten trzystopniowy żar życia i zarazem oznacza liczbę trzysta, która symbolizowała wkroczenie na nowy etap rozwoju.Litera ta przypomina płonący ogień i symbolizuje ognistą duchową boską siłę będącą motorem życia. Ma trzy różne poziomy istnienia, którym odpowiadają trzy różne wysokości płomieni. Na tych poziomach przeżywamy ziemskie życie, które symbolizuje historia kuszenia Jezusa przez tę ognistą, wężową siłę – Szatana. Na początku duchowy żar pali i unicestwia, ale jest też na wyższym etapie rozwoju niszczycielem chorego życia pełnego pożądania, nienawiści i zaślepienia. Boski ogień to nie tylko zwykły ogień, ale ogień duchowy, który pochłania wszystko włącznie ze zwykłym materialnym ogniem i stopniowo obejmuje wszystkie duchowe poziomy życia, a z nimi ich funkcje i myśli. Nasze zwykłe ziemskie istnienie powoduje, że żyjemy w chorym stanie symbolicznie nazywanym gorączką. Wówczas jesteśmy ślepi i nie widzimy jasnej strony istnienia. Żyjemy w ciemnościach w świecie cienia, który tworzony jest przez zasłony niższych poziomów świadomości. Jeżeli chcemy zerwać te zasłony, wyzdrowieć i wygrać życiową walkę, musimy odnaleźć i odnowić swój wieczny związek z Duchem Świętym. W tym celu na początku naszej nowej drogi w życiu musimy przyjąć schronienie w Chrystusie i podążać za Jego Cudownymi Znakami. Stopniowo rozpalimy w sobie Jego ogień poznania, a ten wywoła żarliwe pragnienie zjednoczenia się z Bogiem. Cytat z II części książki Tajemne Nauki Jezusa Chrystusa Sposoby poznawania rzeczywistości Większość ludzi myśli, że nasz rozwój i cywilizacja dokonały wyjątkowo wielkiego postępu w odkrywaniu otaczającej rzeczywistości i dlatego uważają, że duchowe nauki przodków są mało ważne. Współczesnym elitom wydaje się, że są mądrzejsze od nauczycieli z przeszłości, ale to nie jest prawda! Istnieją bowiem dwa sposoby poznawania rzeczywistości. Pierwszy to racjonalny, naukowy, który swe poznanie i swoją wiedzę wywodzi z eksperymentów. Jest jeszcze drugi sposób, może i ważniejszy, bezpośredni wgląd w naszą ziemską rzeczywistość – poznanie intuicyjne. Ta wiedza pojawia się u nielicznie rozwiniętych duchowo ludzi. Dzisiaj nauka i sfera duchowa nieustannie, krok po kroku zbliżają się do siebie, nawet jeżeli większość ludzi tego nie widzi. Dzięki różnym dziedzinom nauki, a szczególnie fizyce, mamy coraz lepszy wgląd w złożoność wszystkich rzeczy. Osiągnięcia współczesnych badaczy potwierdzają coraz bardziej prawdziwość najgłębszych sekretnych nauk Jezusa oraz innych mistyków z dawnych epok. Poznając sekrety pradawnej wiedzy, możemy uczynić teologiczny przekaz Chrystusa istotnym źródłem świeckiego myślenia i zobaczyć świat i przyrodę w innym duchowym wymiarze. Fizyka XX wieku, a także wszystkie naukowe odkrycia poprzedniego stulecia uzmysłowiły nam, że musimy radykalnie przemyśleć i zmienić wiele pojęć, które do tej pory wydawały się stałe i niezmienne. Właśnie dziś mamy szczęście żyć w okresie, kiedy rozwój fizyki, nauk biologicznych, astronomii i astrofizyki osiągnął poziom poznania, który utwierdzi wielu współczesnych i przyszłych ludzi w tym, że istnieje najwyższa Osoba – Duch Ojca; wymiar, gdzie wszystko jest jednią. Cytat z II części książki Tajemne Nauki Jezusa Chrystusa Wygnanie z raju Wygnanie z raju to stan, w którym pozbawieni jesteśmy naturalnych podpowiedzi Ducha Prawdy wewnętrznej intuicji, najważniejszego wychowawcy człowieka. Tak żyjący człowiek pozbawia się wyższej uczuciowości. Jego światopogląd ulega mocnemu zniekształceniu w stosunku do prawdziwej rzeczywistości. To powoduje, że człowiek schodzi z drogi życia przeznaczonej mu przez Boga. To właśnie jest grzech. Cytat z I części książki Tajemne Nauki Jezusa Chrystusa Poziomy duchowego przekazu Wszystkie Ewangelie napisano specyficznym, cudownym stylem, który tak jak święte znaki Egipcjan posiada trzy poziomy duchowego przekazu. Inaczej te pisma odbierał zwyczajny prosty człowiek zainteresowany intrygującym tekstem, a inaczej niewielkie grono wtajemniczonych, którzy rozumiejąc znaczenie metaforycznego i symbolicznego języka, odnajdywali w nim sekretny duchowy przekaz. Trzeba wiedzieć, że tajemna duchowa wiedza i myśl żydowska przez tysiące lat przekazywane były głównie ustnie właśnie za pomocą zaszyfrowanych opowieści. Żydzi za główne zadanie człowieka uważali poszukiwanie prawdy o Bogu i stworzonym przez Niego świecie. Od wieków bardzo chronili swoją ezoteryczną wiedzę. Wiedzieli, że dzielenie się tymi naukami i mądrościami z nieodpowiednimi osobami może prowadzić do katastrofy. Mieli zbyt wiele złych doświadczeń w przekazywaniu innym, nieprzygotowanym ludziom swojej sekretnej wiedzy wprost. Oskarżano ich wtedy o zabobon i herezję. Był to bowiem przekaz trudny do zrozumienia już u zarania ludzkości i taki pozostał do dziś. Nie był dlatego nauczany inaczej niż w formie ustnego przekazu. Miał do niego dostęp tylko elitarny krąg wybranych, odpowiednio przygotowywanych przez długie lata studiów. Cytat z II części książki Tajemne Nauki Jezusa Chrystusa Całość Artykułu - http://naukijezusa.pl/
  4. Oto rzetelny moim zdaniem artykół z internetu ( sam doświadczyłem rozwoju duchowego nie raz ,praktycznie,jak bardzo niebezpieczne jest nieraz nieumiejętne zrozumienie tematu , i słuchanie rad kogoś ,kto o rozwoju duchowym ma tylko teoretyczne pojęcie . Cytuję : 10 kłamstw duchowości, które niszczą ludzkie życie Popularne kłamstwa rozpowszechniane w sferze duchowości zniszczyły już życie wielu ludzi. Od zarania dziejów ciągle spotykamy się z tymi samymi błędami w postrzeganiu wszechświata. To jest szkodliwe dla nas wszystkich. Również dla ciebie. Istnieje kilka kłamstw duchowości, które uważam za najbardziej niebezpieczne. To właśnie one zostaną teraz przeze mnie opisane. Czy wiesz, czym jest prawdziwa duchowość? Wielu ludzi postrzega ją całkowicie błędnie. Dlaczego tak się dzieje? Ponieważ od najmłodszych lat są karmieni kłamstwami o rozwoju duchowym. Co gorsza, bardzo często sami „nauczyciele” nie zdają sobie sprawy z tego, jak wielką krzywdę wyrządzają swoim podopiecznym. Ucząc prawd duchowych, trzeba zachować ogromną ostrożność. W przeciwnym razie można zniszczyć ludzkie życie. Widziałem to już niejednokrotnie. I za każdym razem niezwykle trudny jest proces uwalniania się z kajdan błędnych nauk. Większość ludzi – kiedy już nasiąknie pewnymi ideami – nie potrafi się z nich wyzwolić. I tak idą przez życie w przeświadczeniu, że postępują słusznie. Tymczasem ich działania przynoszą więcej szkody niż pożytku. Właśnie dlatego powstał ten artykuł. By wypunktować największe kłamstwa, które są rozpowszechniane przez wszelkiej maści nauczycieli duchowych i kapłanów różnych religii. Moim celem jest uczulenie zainteresowanych duchowością osób na niebezpieczeństwa, jakie mogą ich czekać podczas osobistej praktyki. Oto dziesięć kłamstw duchowości… …najczęściej powtarzanych i najpopularniejszych pomyłek rozpowszechnianych w „branży” duchowej. Życie jest po to, by osiągnąć zbawienie/oświecenie/szczęście po śmierci W wielu religiach i filozofiach wmawia się nam, że żyjemy na Ziemi po to, by przejść przez swego rodzaju szkołę. Odbierane lekcje mają zapewnić nasz rozwój oraz sprawić, że zasłużymy na nagrodę po śmierci. Tą nagrodą może być zbawienie, oświecenie czy wieczne szczęście (wybór zależy od wyznawanego światopoglądu czy religii). Różnego rodzaju „nirwany” mają skłonić nas do ciężkiej pracy pod okiem ludzi „lepiej zorientowanych”. Kapłani, nauczyciele i guru powtarzają nam wciąż to samo: sensem życia jest wydostanie się z kręgu narodzin i śmierci. Wychodzi na to, że jesteśmy tutaj po to, by się stąd wydostać. Oczywiście wiąże się z tą kwestią posłuszeństwo i działanie według wskazówek osób bardziej uduchowionych i „znających prawdę ostateczną”. Zdradzę ci mały sekret. Nie musimy czekać na duchową nagrodę do czasu, aż umrzemy. Prawdziwi mędrcy wiedzą, że najważniejsze jest tu i teraz. Wszystkie efekty rozwoju duchowego są dostępne dla nas już teraz. Jeśli więc ktoś będzie ci mówił, że po śmierci zostaniesz wynagrodzony za swoje zasługi – zignoruj go. Istnieje tylko jedna droga, a wszystkie inne są błędne To niebezpieczne kłamstwo, które jest najczęstszym źródłem religijnego fundamentalizmu i fanatyzmu. Często to słyszę: „my posiadamy pełnię prawdy, a inne religie/filozofie mają tylko ziarna prawdy”. Dla wielu to będzie szokujące, ale… nikt na świecie nie posiada pełni prawdy. Żadna religia, system filozoficzny, światopogląd. Wszystkie one mogą odkryć tylko część prawdy duchowej. Nikt nigdy nie będzie wiedział wszystkiego. Dlaczego? Ponieważ prawdziwa natura wszechświata (tudzież Boga, jeśli wolisz) wykracza poza ludzkie pojmowanie. Nie ma nic złego w obstawaniu przy swoich przekonaniach. Jednak tylko pod jednym warunkiem: że nie gubi się zdrowego rozsądku. Jeśli wierzysz w coś, co nie jest rozsądne – masz do tego prawo. Ale nie masz prawa zmuszać innych, aby przyjęli twoje wierzenia za niepodważalną prawdę. Człowiek jest nic nieznaczącym pyłkiem we wszechświecie Nie jesteś grzesznikiem, nędznikiem czy nicością. Nie jesteś istotą, której przeznaczeniem jest cierpieć i padać na kolana przed różnego rodzaju bóstwami. Nie musisz ciągle walczyć o uznanie w oczach wyższych istot duchowych. Nie musisz uniżenie słuchać ich wskazówek i robić wszystkiego, czego od ciebie zażądają. Wiele religii tworzy systemy moralne i hierarchię wartości. Oczywiście nie ma w tym nic złego. Problem pojawia się, kiedy efektem „moralności” staje się poniżanie wyznawców i umniejszanie ich osobistej wartości. W ten sposób budzi się wiele psychicznych demonów. Człowiek, zamiast żyć i rozwijać się duchowo, tkwi w więzieniu własnych lęków i obaw przed potępieniem. Wszak nie jest dość dobry, by otrzymać duchową nagrodę. Myślenie w taki sposób jest niezwykle szkodliwe. Musisz wierzyć – tylko wówczas osiągniesz zbawienie/oświecenie Wiara przenosi góry. To święta prawda. Nigdy nie będę z tym stwierdzeniem polemizował. Jednakże powinniśmy rozróżnić rodzaje wiary. Istnieje bowiem dobra wiara i zła wiara. Ta pierwsza przynosi zawsze pozytywne rezultaty i wspiera człowieka w jego działaniach. Jest to wiara we własne możliwości (pisząc w wielkim skrócie). Wiara w to, że dana osoba jest w stanie zrealizować swoje marzenia. Taka wiara naprawdę przenosi góry. Może nawet czynić cuda, o czym przekonało się już wielu ludzi. Na przeciwległym biegunie leży natomiast zła wiara. Wiara w dogmaty, duchowe wizje i zwyczajne kłamstwa, których celem jest przede wszystkim sprawowanie kontroli nad wyznawcami. Taki rodzaj wiary nie pomaga w rozwoju duchowym. Zazwyczaj w nim przeszkadza, hamując umiejętności oraz chęci do prawdziwej pracy nad sobą. Większość religii wmawia nam, że trzeba wierzyć, by osiągnąć duchową nagrodę po śmierci. Jeśli nie wierzysz – zostaniesz potępiony. Bez odpowiedniej wiary nie będziesz w stanie dosięgnąć oświecenia. Każdy kapłan czy guru przekonuje, że trzeba wierzyć w naukę, którą on przekazuje. W przeciwnym razie człowieka czeka zguba. To oczywiście nie jest prawdą. Jedyną wiarą, jakiej potrzebujesz, jest wiara w siebie. Powinieneś żyć i pracować dla Boga Praca z myślą o tym, że robi się coś pięknego i ważnego, jest naprawdę wspaniała. Wiem to z własnego doświadczenia. Ilekroć wykonywałem pracę pozbawioną sensu, odczuwałem zniechęcenie, znużenie, a w efekcie – brak było pozytywnych rezultatów. Kiedy rozpocząłem zajmowanie się duchowością, z różnych stron dobiegały głosy, jakoby moja praca powinna być poświęcona Bogu. A ja pytam się: dlaczego? Czy Bóg czegoś potrzebuje? Nie. On ma wszystko, co tylko zechce (mówiąc w uproszczeniu). Czy to szczególna zasługa, jeśli pracuję dla Boga? Nie. Jemu nie zależy ani na wyznawcach, ani na rytuałach, ani na świątyniach. Czego może chcieć Bóg? W odniesieniu do człowieka, tylko jednego. Aby ów człowiek przeżył życie najlepiej, jak potrafi. Nie „na chwałę Boga”, ale zwyczajnie – dla siebie i swoich najbliższych. To naprawdę wystarczy. Przeżyj swoje życie dobrze, a wszystko będzie w porządku. Nie musisz się obawiać żadnego potępienia, piekła czy unicestwienia. Bóg wie najlepiej, co jest dla ciebie dobre To może okazać się zaskakujące. Powyższe kłamstwo jest zarazem prawdą. Paradoks? Tak, chociaż nie do końca. Otóż Bóg w istocie wie, co jest dla człowieka najlepsze. Jednakże człowiek nie ma pojęcia o tym, co wie Bóg. Stąd prosty wniosek, że żaden kapłan, guru czy „oświecony mistrz” nie może nam powiedzieć, czego Bóg od nas oczekuje. Tymczasem na świecie jest wielu ludzi twierdzących, że znają wolę Boga. Wystarczy przejść się do pierwszej lepszej świątyni albo posłuchać New Age’owskich mediów, które utrzymują, że mają kontakty z wyższymi istotami duchowymi. Są nawet ludzie, którzy przekonują o swojej telepatycznej łączności z samym Jezusem lub jego apostołami. Nie twierdzę, że ci wszyscy ludzie są kłamcami. Najczęściej święcie wierzą, że rzeczywiście mają kontakt z jakimiś duchowymi bytami. Fakt ten nie uprawnia ich jednak do wymuszania na ludziach posłuszeństwa wobec przekazywanych przez siebie idei. Oczywiście oni twierdzą, że są posłańcami Boga lub innej istoty „wyższego rzędu”. I wszyscy powinniśmy uwierzyć im na słowo. Jaka jest prawda? Prozaiczna aż do bólu. Tylko ty sam wiesz, co jest dla ciebie dobre. Nie zrzucaj na kogoś innego odpowiedzialności za własne szczęście i samorealizację. Nie wmawiaj sobie, że ktoś cię zbawi, jeśli tylko posłusznie wypełnisz kilka prostych rytuałów. W duchowości nie tędy droga. Rytuały pozwolą ci połączyć się z Bogiem No właśnie. W tym tkwi wielki problem z duchowością. Wielu ludzi wierzy, że odprawianie nieskomplikowanych rytuałów to prawdziwa praktyka duchowa. Wystarczy spędzić godzinkę w świątyni i po sprawie. Nieważne, że po powrocie do domu człowiek znowu źle traktuje siebie i innych. Przecież odprawił wszystkie konieczne rytuały. Będzie więc zbawiony i jego wieczne szczęście po śmierci jest zapewnione. Otóż, nie jest. Żaden rytuał nie zagwarantuje, że będziesz się rozwijać duchowo. Wręcz przeciwnie. W zdecydowanej większości przypadków rytuały religijne hamują rozwój. To taki „środek zastępczy”. Prawdziwa, sumienna praca nad sobą jest trudna i czasochłonna. Niewielu ludzi jest gotowych to robić. Za to rytuały oferowane w świątyniach są względnie proste, przez co jawią się jako bardziej dostępne i atrakcyjne. Przeciętny Kowalski woli więc udać się do kościoła, zamiast poważnie pracować nad swoim duchowym rozwojem. Naśladując świętych, osiągniesz zbawienie/oświecenie Niestety, to nie jest prawda. Pamiętaj, że każdy człowiek jest inny. To oznacza, że jego potrzeby – emocjonalne oraz intelektualne – są inne. Nie każdy znajdzie spełnienie w klasztornym odosobnieniu. Nie każdy chce spędzić życie na nieustannej medytacji i umartwianiu się. Co gorsza, większość ludzi zwyczajnie nie jest w stanie robić takich rzeczy. Do tego trzeba bowiem duchowo dorosnąć. W przypadku osób świętych, zwykle powtarza się ten sam schemat. Pojawia się człowiek o nieprzeciętnej mądrości i wrażliwości duchowej. Jego życie jest niezwykłe i obfituje w wydarzenia, które prowadzą do całkowicie innego stylu egzystencji, niż doświadcza większość ludzi. Wystarczy przeczytać biografie takich osób jak Jezus, Budda, Laozi, Konfucjusz czy Sokrates. Wszystko widać jak na dłoni. Ale na tym nie koniec. Wokół mędrca gromadzą się uczniowie, którzy pragną naśladować swojego mistrza. Robią to – raz lepiej, raz gorzej – ale zawsze (!) pozostaje pewna część nauk, których uczniowie nie są w stanie pojąć. Wówczas muszą zaufać mistrzowi. Uwierzyć w jego słowa. Za tym idą osobiste interpretacje otrzymywanych nauk. Z czasem owe interpretacje zaczynają coraz bardziej odchodzić od prawdziwego przekazu mistrza. Po kilku pokoleniach mogą różnić się tak diametralnie, że powstają różnego rodzaju rozłamy i schizmy. Zawsze tak się dzieje. Wystarczy poczytać o historii religii. Co gorsza, osoby nierozumiejące w pełni nauk mistrza naśladują jego postępowanie. Problem w tym, że nie do końca wiedzą, dlaczego trzeba postępować właśnie w ten sposób. Dodają więc kolejne interpretacje i wyjaśnienia – często błędne lub zniekształcające oryginalny przekaz. W dodatku, naśladując mistrza, uczniowie nie osiągają tych samych rezultatów. Dlaczego? Ponieważ jeszcze nie dorośli duchowo do jego poziomu. A trzeba ci wiedzieć, że w duchowości nie da się niczego przeskoczyć. Każdy rozwija się we własnym tempie. Jeśli spróbuje na siłę przyspieszać cokolwiek, najprawdopodobniej poniesie porażkę. Wszyscy ludzie powinni praktykować duchowość tak samo Czy naprawdę sądzisz, że istnieje tylko jeden sposób na osiągnięcie sukcesu w rozwoju duchowym? Jeśli tak, to nie rozumiesz ludzkiej natury. Wielu kapłanów i guru zdaje się zapominać, że wszystko trzeba zwykle dostosować pod siebie. Również duchową praktykę. To, co będzie dobre dla jednego człowieka, dla drugiego okaże się kompletnie nieprzydatne. Ludzie często próbują dostosować się do jakiegoś systemu wierzeń. Robią to na siłę. Czasami ktoś ich do tego zmusza. Na przykład rodzice wmuszają w dzieci swoją religię. Kapłani wędrują przez świat i starają się nawracać wszystkich dookoła, nie bacząc na to, czy ci „niewierni” mają już własną duchową kulturę. Około tysiąc lat temu św. Wojciech udał się do pogan, by ich nawracać. W efekcie stracił życie. Tragedia? Moim zdaniem dostał to, na co zasłużył. Wchodził z butami do czyjegoś domu i pouczał go, jak ma żyć. Takie postępowanie jest niewłaściwe. Nie mam nic przeciwko zdrowej dyskusji i dzieleniu się swoimi poglądami, ale wmuszanie w kogoś własnych poglądów? To jest po prostu niezdrowe. Dla obu stron. Każdy człowiek ma prawo praktykować duchowość według własnej miary i poglądów. Nikt nie może go do niczego zmuszać. Tylko swobodna praktyka duchowa ma szansę doprowadzić do pozytywnych rezultatów. Duchowość polega na doświadczaniu stanów mistycznych oraz różnego rodzaju wizji Sfera duchowa często jest mylona z praktykami polegającymi na wprowadzaniu się w pseudo-mistyczne stany. Ludzie pragną przeżywać mistyczne wizje, rozmawiać z duchami, bóstwami lub wniebowstąpionymi mistrzami. Jednakże to nie ma nic wspólnego z prawdziwą duchowością. Praktyki tego typu stanowią jedynie zaspokojenie niezdrowych zachcianek opartych na toksycznych emocjach. Istnieje grupa ludzi zażywających narkotyki w celu osiągania odmiennych stanów świadomości. Nie mam nic przeciwko narkotykom. Tak długo, dopóki są używane z rozsądkiem i umiarem. Tak długo, dopóki ktoś nie zacznie wmawiać mi, że dzięki narkotykom może połączyć się z Bogiem czy jakąś inną duchową istotą. Narkotyk nigdy nie zastąpi prawdziwej, naturalnej praktyki duchowej. Dlaczego? Ponieważ rozwój duchowy nie polega na doświadczaniu mistycznych wizji. Jego celem jest w pełni świadoma praca nad samym sobą. Niczego więcej nie potrzeba, by osiągnąć sukces w praktyce duchowej. *** Zdaję sobie sprawę z tego, że dla wielu ludzi powyższy artykuł może się wydawać szokujący. Niektórzy zapewne uznają go za jawną herezję. Proszę jednak o to, byście pamiętali o jednym: Fakt, iż w coś wierzysz, nie jest dowodem na prawidłowość twojego światopoglądu. Nie wszyscy mają obowiązek go podzielać. Jeśli uważasz inaczej, to przykro mi, ale najprawdopodobniej padłeś ofiarą religijnej manipulacji. Z tego powodu nie jesteś obiektywny. Rozumiem skrajne uczucia, jakie mogą tobą w tej chwili targać. Zaznaczam jednak, że nikogo nie chcę obrazić. Staram się tylko pisać, jak jest. Jeśli nie zgadzasz się z powyższym artykułem, napisz o tym w komentarzu, a chętnie podyskutuję. Być może totalnie się mylę. To nie byłby pierwszy raz i pewnie nie ostatni. Proszę tylko o popieranie swoich wypowiedzi konkretnymi argumentami. Tylko w ten sposób można prowadzić merytoryczną dyskusję. W przeciwnym razie będziemy się tylko obrzucać pustymi frazesami i jedynie zmarnujemy czas. A ja marnować czasu nie lubię. Dzielenie się to dobra karma Źródło - http://przewodnikduchowy.pl/10-klamstw-duchowosci/