Szept

Ateiści wierzą

32 postów w tym temacie

Ateiści wierzą

Autor tekstu: Andrzej Mitschke

Co to jest wiara? Czy ateiści wierzą? Podstawowe nieporozumienie bierze się stąd, że słowo ?wiara" jest używane zamiennie ze słowem ?religijność", a nawet ?religia". Nic bardziej mylnego! Wilfred Cantwell Smith, religioznawca z pierwszej polowy XX wieku, dokonał rozróżnienia między faith (wiara) i belief (przekonanie). Wiara to proces psychiczny zorientowany na akceptację przekonania. Inaczej mówiąc, ?wierzymy w przekonania", które dzięki wierzeniu stają się ?nasze". No i oczywiście są niezliczone przekonania, w tym część to przekonania religijne. Żeby było ?śmieszniej" ? pewna część to przekonania niereligijne, a nawet przekonania antyreligijne. W zależności od tego, które z tych przekonań stają się ?nasze", możemy zostać osobą religijną, niereligijną (czy też indyferentną, sceptyczną, agnostykiem, itp.), albo antyreligijną. Nie wiem, czy to odpowiada tym, którzy czytają ten tekst w tym miejscu, ale osobę antyreligijną zwykło się nazywać ateistą. Osobiście podejrzewam, że w takim kraju jak Polska częściej jest to osoba antyklerykalna lub w pewien sposób nonkonformistyczna, ?zbuntowana". Jeśli chodzi o takie kwestie, jak istnienie Boga, sprawa jest bardziej skomplikowana. O tym będzie niżej.

Co jest podstawą wiary ? jako procesu psychicznego? Co czyni ją procesem niezbędnym? Taką nieuniknioną podstawą jest fakt, że proces lub czynność wierzenia to nic innego, jak proces orientacji w otoczeniu. Bez skutecznej orientacji we własnym środowisku, w tym ? w tak niezwykle złożonym środowisku społecznym, nikt nie przeżyje długo. Musimy komuś wierzyć; to banał. Bez tego, co potocznie zwiemy zaufaniem, nie mogłaby istnieć rodzina, przyjaźń, a nawet biznes. Prostsze, a za to jaśniej ukazujące konieczność wierzenia, są sytuacje dotyczące środowiska fizycznego. W tym sensie, wierzą także zwierzęta! Przeciętny człowiek bez lęku stawia stopę wykonując następny krok, WIERZĄC, że nie wdepnie w ? no, powiedzmy, błoto, albo dziurę. A przecież może ulec złudzeniu, które tak łatwo wywołać tworząc wirtualną rzeczywistość.

Jeśli przyjmiemy, że wiara czy wierzenie jest zjawiskiem nieuniknionym i powszechnym, pora na drugi krok. Należy rozstrzygnąć problem, czy przekonania religijne i przekonania naukowe są obiektami TAKIEJ SAMEJ WIARY. Tu najczęściej zderzają się stanowiska ludzi wierzących i ateistów. Pierwsi twierdzą, że nie ma różnicy, drudzy przeciwnie ? dowodzą, że przekonania religijne nie mają podstaw empirycznych (ergo: naukowych), zatem są irracjonalne i błędne, podczas gdy przekonania naukowe są oparte na sprawdzalnej wiedzy empirycznej. Nie takie to proste. Oczywiście, czym innym jest religia, czym innym nauka, nawet, jeśli ? zwłaszcza w przeszłości ? wiedza zawarta w świętych księgach religii i przemyśleniach religijnych luminarzy służyła rozumieniu świata natury i świata społecznego. No cóż, w końcu ? kosztem niekiedy cierpień i niewinnych ofiar ? powstała nauka, w znaczeniu takim, jak ją rozumie tak zwany akademik. Kopernik nie była kobietą, jak chciały panie z ?Seksmisji", ale księdzem był, i to nie jedynym, który podjął ryzyko głoszenia tego, co odkrył dzięki naukowej METODZIE. Duże litery są tu celowo.

Nikt poważny, także ze ?stanu duchownego", nie podważa dziś ani sensu, ani roli nauki. Niedawno przecież Watykan ? wprawdzie z pewną rezerwą ? zaakceptował teorię ewolucji. Pozwala na to katolicki tomizm, doktryna dwóch substancji - materii i ducha. Ta pierwsza jest w całości domeną nauki, ta druga - religii. Podział ten umożliwia też akceptację przez chrześcijaństwo, a w pewnym stopniu i przez inne religie monoteistyczne, zasady rozdziału religii i państwa w cywilizacji zachodniej. Rzadko jednak się pamięta, że fundamentem teologii jest przyznanie przewagi ducha nad materią. Zostawmy to jednak teologom oraz interesującym się tą kwestią filozofom ? dualistom (takim, jak Hegel, dla którego świat jest emanacją Ducha, a jego rozwój rezultatem rozwoju Ducha).

Chodzi o coś bardziej istotnego, co wyraża hasło METODA. ?Metoda religijna" polega, w uproszczeniu, na imperatywie wierzenia w rzeczy niedostępne poznaniu zmysłowemu (ani pochodzącemu od zmysłowego poznaniu za pomocą aparatury, od ?mędrca szkiełka" do cyklotronu) i niepojęte dla racjonalnego rozumu. Co więcej, ojcowie Kościoła Katolickiego uznali wysiłek wierzenia w te rzeczy, czyli w dogmaty religijne, za cnotę i zasługę. Słusznie, prawda? Chociaż? nie do końca. Ktoś chcący wierzyć w dogmaty zwykle nie ogranicza się do metod rozumowych; jego proces wierzenia wspomagają emocje ? poczucie tajemnicy, towarzyszące religijnym praktykom doznania wewnętrzne (łącznie ze zmienionym stanami świadomości), wrażenia estetyczne wywołane liturgią rytuału i jego miejsca? ale to już inna bajka.

W przeciwieństwie do tego, metoda naukowa ?pozbawia cnoty". Zgodnie ze sformułowaną przez brytyjskiego filozofa Karla Poppera zasadą falsyfikacji nakazuje ona podejrzliwość. Zasada ta, upraszczając, zamiast szukać potwierdzenia postawionej hipotezy, zaleca podejmowanie usilnych prób jej obalenia. Dopóki się to nie udaje, badacz może ROBOCZO uznawać trafność swej hipotezy. Nie ma po prostu prawdy absolutnej i ostatecznej, gdyż ludzkie poznanie ma charakter niepewny, a rozumowanie ? ograniczenia. Historia nauki wskazuje, że dawne teorie z biegiem czasu są zastępowane przez inne. Nie oznacza to koniecznie, że dawna teoria była fałszywa; np. teoria grawitacji Newtona pozostaje częścią teorii względności. Były też teorie błędne, np., że dusza mieści się w szyszynce, albo, że insekty lęgną się z brudu. Zgodnie z teorią rewolucji naukowych Thomasa Kuhna, kiedy teoria wyczerpie swe zdolności wyjaśniania i przewidywania (w pewnym czasie, z braku lepszej, nawet teoria genezy insektów była użyteczna!), zostaje zastąpiona przez taką, która umożliwi dokładniejsze wyjaśnienie pewnych zjawisk i lepszą predykcję ich skutków. Jest ona albo udoskonaleniem poprzedniej, albo tzw. nowym paradygmatem. Paradygmatem teorii Newtona jest mechanicyzm (w tym: ścisły determinizm), paradygmatem teorii Einsteina jest relatywizm.

Chwileczkę! Czy w nauce nie ma miejsca na wiarę? Czy jest to tylko wątpienie? Niestety nie. Po pierwsze, trzeba odróżnić naukowe tezy od banału. Po odkryciu Ameryki teza, że istnieje taki kontynent, stała się banałem. Akceptacja przekonania, że istnieje Ameryka Północna, albo Południowa ? co kto woli, nie wymaga dowodzenia ani falsyfikacji. Kogo stać i kto dostanie wizę, może tam polecieć. Ale teza, że Kalifornia kiedyś zapadnie się w ocean, to zupełnie coś innego. Z pewnością można znaleźć badaczy, którzy mają naukowe argumenty przemawiające za jej trafnością. Podobno w USA można znaleźć wszystko; przypuśćmy, że powstało stowarzyszenie, którego celem jest uratowanie Kalifornii przed zagładą w Pacyfiku. Oczywiście jego założenie opiera się na wierze, że teoria zagłady Kalifornii jest całkowicie trafna. Wiara, że wszystko, co nauka odkrywa, ma charakter absolutnej prawdy, jest powszechna wśród laików (piękny przykład to dziennikarze, szczególnie z tzw. tabloidów). Co gorsza, często ? zbyt często! ? ulegają jej sami naukowcy. Dlaczego? Są tylko ludźmi, ulegają stereotypom, naciskowi społecznemu grupy (własnej ? innym naukowcom, nie zawsze uczciwym, innym grupom, także religijnym) i pojedynczych autorytetów. Ba, sami lubią uchodzić za autorytety! Póki naukowiec wypowiada się na temat, na którym się zna, pół biedy. Poza tym ktoś z tej samej grupy specjalistów zawsze mu może wytknąć błąd, toteż zwykle wypowiada się ostrożnie. Gorzej, gdy biolog, fizyk, czy psycholog staje się autorytetem w innej dziedzinie ? filozofii, moralności, polityki. Jego zdanie, traktowane z czcią, może być naiwne jak u dziecka, ale skoro to mówi Autorytet? To jedno z groźniejszych niebezpieczeństw, nie tylko dla nauki. W nauce, rozumianej jako dziedzina społecznej działalności, jest niestety mnóstwo wiary, choć jest ona usprawiedliwiona tylko wobec przekonań banalnych.

W religii prawda opiera się na autorytecie i czci dla jej głosicieli, których legitymizuje szczególny kontakt z transcendentną rzeczywistością, z zasady niedostępną innym. Tym, którym pozostaje wierzyć: za tę zasługę spodziewają się nagrody. W nauce autorytetów być nie może! Gdy wątpienie zastępuje wiara i autorytet, kończy się nauka. Nie dotyczy to oczywistości, wobec której lepiej żywić przekonania. Wynika to z pragmatycznej ekonomii działania: ponowne odkrywanie Ameryki nie ma sensu.

Czy ateiści mogą wierzyć? Ależ tak ? wierzcie ateiści bez obaw: w to, że typowy narząd poruszania się człowieka składa się z prawej i lewej nogi, a nawet, że Ziemia obraca się wokół Słońca, choć podobno do końca tak nie jest. Wierzcie, że wasza podróż skończy się u celu, a nie na cmentarzu, lecz szczególnie wtedy, gdy sami uczynicie wszystko, aby uniknąć drugiej możliwości. Wierzcie nawet przyjaciołom i innym godnym zaufania ludziom, choć każdy z nich może zawieść, wy sami możecie się zawieść na sobie. Pewne jest tylko to, że nic nie jest pewne. Nie wierzcie w naukę, to tylko przejaw scjentyzmu. Wierzcie w ograniczony, ale jednak rozum naukowców ? w szerokim znaczeniu słowa ?rozum".

Artykuł opublikowany na łamach Ateista.pl, 3.10.2005.

....................................................

Źródło: http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,575 ... sci.wierza

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

ale ?... w sumie przecież człowiek Nie jest chyba rozliczany Tam na Górze stricte "z Wiary"... tylko z tego Jakim był dla innych, co daje świadectwo również i o nim samym... ;)

- dlatego czy wierzący czy nie... to wg. mnie i tak Wszyscy staniemy przed Tym samym Bogiem... ;)

- bo i na równych zasadach... ;) :)

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Wtedy nie ma nic ;D

Ale w sumie bez tego zycie tu byłoby jakieś bardziej puste.

I jeśli jednak się okaże, ze jest jakieś życie po życiu to fajniej jest jakaś drogę tu mieć ;) Ale to tylko nasze wybory

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach
a jak Boga nie ma? to co wtedy?

Nie ważne w co wierzysz i tak masz rację.

Jeśli wierzysz w brak świadomości po śmierci to umierając będziesz nieświadomy że umarłeś.

Swoimi myślami tworzysz sobie energetyczną skorupkę w którą się pakujesz przez całe życie.

Gdy wreszcie umrzesz to co wtedy?Kapa trochę co nie? :) Ja bym nie chciał być warzywem astralnym.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

No nie wiem czy to az tak. Moze po prostu dusza doswiadcza niewiary i tyle?

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Dusza doświadcza niewiary...tzn jak miałby wyglądać mechanizm doświadczania niewiary przez duszę?

Wiara czyni cuda,jeśli ktoś zasypia i nie ma świadomości że śpi to uważasz że po śmierci będzie miał tę świadomość?

Będzie warzywem :/ tyle że w astralu,a potem(o ile inkarnacja jest prawdą)wessie go jakieś łono ;) i od nowa to samo:ZUS,rano do roboty eeeh.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Normalnie. Kiedyś słyszałem prostą teorie że dusza doświadcza wg schematu czakr, od podstawy po koronę. Jezeli ma doświadczan niewiary, to bez względu na to czy czyni cuda czy nie, nie będzie wierzyć, w tym wcieleniu. Z tego co ja sam widuję, masz nikłe szanse na bycie warzywem po śmierci, wręcz zerowe. Każdy duch jakiego spotykam nie wie o co chodzi ale nie jest warzywem.

1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Gdzieś w buddyjskich książkach czytałem że jest taki moment po śmierci człowieka gdy nie wie że umarł i nie wie że jest.

Kolejną ciekawostkę znalazłem na katolickim blogu gdzie autor podając cytaty z Biblii i listów apostolskich

udowadniał że Jezus wyraźnie powiedział że czegoś takiego jak świadomość po śmierci nie ma i nie będzie

bo nie może być,to niezgodne z Biblią.

W Biblii jest napisane że po śmierci będziemy czekać na sąd ostateczny

a nie że sobie polecimy od razu do nieba w nagrodę za nasze dobre uczynki.

Nie żebym jakoś specjalnie przejmował się Biblią ale te cytaty które wtedy podał autor artykułu wydawały mi się sensacyjne

wynika z nich że chrześcijanie sami nie wiedzą w co wierzą i czym jest ich religia,na czym polega.

Skoro rzeczywiście w Biblii jest mowa o pełnej nieświadomości po śmierci i oczekiwaniu na przebudzenie by następnie być sądzonym...

no nic,tym niech się martwią chrześcijanie,ja tylko dzielę się znaleziskami.

Skoro masz kontakty z duchami,widać Biblia pisana była przez ludzi a nie bogów.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Myślę, że w niektórych przypadkach ateizmem można nazwać ten stan w którym jeszcze poszukujemy swoich bogów/boga i sami dokładnie nie wiemy którą ścieżkę chcemy wybrać :).

Fakt, życie bez boga/bogów jest trochę puste, ale nikt na siłę przecież nie będzie ich szukał. Oni sami muszą przyjść.

Szkoda, że tak wiele religii jest narzucanych z pokolenia na pokolenie, często pod przymusem, przez co większość ludzi gubi się potem we własnym życiu. Jeszcze trudniej oderwać się od takiej religii i wierzyć we własne bóstwa.

1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Wira w Brak Boga tez wiara to raz

Dwa ja moge wierzyc w siebie rodzine przyjaciol i cos mi to starczy

Wierze w nauke i troche ezoteryke paranormalne rzeczy

Bylam katoliczka ale nie uznaje kosciola jako budynku modlenia sie do narzedzia zbrodni do ksiazek różancow oraz figur i obrazow.To glupie

Ksieza czesto krzywdza nie w smak im bieda i oddanie ludziom.Sa tez wyjatki.Nie rozumieja Biblii

Biblia?dawno przeinaczona i niezle napisana ksiazka o temacie sf kryminalnego

Prawa sa lamane przeinaczane.Nic nie jest zgodne wszystko kradzione z innych religii oraz z czasow przed religii

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Wira w Brak Boga tez wiara to raz

Dwa ja moge wierzyc w siebie rodzine przyjaciol i cos mi to starczy

Wierze w nauke i troche ezoteryke paranormalne rzeczy

Bylam katoliczka ale nie uznaje kosciola jako budynku modlenia sie do narzedzia zbrodni do ksiazek różancow oraz figur i obrazow.To glupie

Ksieza czesto krzywdza nie w smak im bieda i oddanie ludziom.Sa tez wyjatki.Nie rozumieja Biblii

Biblia?dawno przeinaczona i niezle napisana ksiazka o temacie sf kryminalnego

Prawa sa lamane przeinaczane.Nic nie jest zgodne wszystko kradzione z innych religii oraz z czasow przed religii

Ostatnio modne jest wierzyć w Naturę. To dopiero głupie. Tak samo glupie jest wierzyć w siebie, rodzinę i przyjaciół w kontekscie rozmowy o ateizmie czy jakiejkolwiek wierze w bogow, świat pozasmyslowy itp. Bo nie jest wiarą coś co jest w 100%. Wtedy jest wiedza. Rodzina, Ty przyjaciele czy wspomniana wczesniej Nattura, to życie, byt tu i teraz, namacalnośc istnienia, Ty, Twoi przyjaciele, Rodzina, jesteście, wspieracie się, bawicie i razem przeżywacie kłopoty. Natura jest, ptaki śpiewają, drzewa rosną, trawa na wiosnę się zielni i to jest fakt, nie trzeba w to wierzyć, wystarczy się rozejrzeć wokół.

Według definicji slowanikowej - Wiara to nadawanie dużego prawdopodobieństwa prawdziwości twierdzenia, w warunkach braku wystarczającej wiedzy. Jeśli takie subiektywne prawdopodobieństwo osiąga wartośc 100% to jest wiedzą, nie wiarą.

Rozszerzając tę definicję o wiarę w kategorii religijnej, będzie to pogląd na istnienie czegoś/kogoś bez żadnego dowodu czy potwierdzenia takiego faktu. Istnienia Ciebie, rodziny czy Natury nie trzeba udowadniać ani potwierdzać bo jesteście.

Wiara w siebie w ujęciu psychologicznym to przekonanie, ze bez względu na wszystko damy sobie radę w każdej sytuacji. Nie ma to jednak nic wspólnego z religijnością czy nawet ateizmem.

Ateizm zaś odrzuca wiarę w istnienie jakichkolwiek sil nadprzyrodzonych od bogów począwszy a na zjawiskach z serii para skończywszy. Innymi słowy jest to wiara w nieistnienie czegoś/kogoś. Czyli w cos wierzą :)

Powiedz tak przy okazji czy przeczytałas dokladnie i uwaznie Biblię? Bo sądząc z tego, co napisalaś wyzej raczej nie znasz tej księgi. A jesli nie znasz to nie oceniaj czym jest. Bo to naprawde coś więcej niż kryminalne sf.

Wiara, obrzędy i doktryna innych religii jest jakajest, jeśli Ci nie pasuje znajdź inną, nie trzeba przy tym oceniać jej w kategoriach głupoty. Dla wielu osób to narzędzie zbrodni i różaniec są drogą do wewnętrznego mistycyzmu, dają nadzieję w trudnych chwilach. A, że akurat ta religia jest jaka jest, to cóż? Ma 2000 lat, czyli dośc czasu by się zakorzenila i zaadoptowała do nowego środowiska :)

Dziękować Wielkiemu Duchowi tylko za to, że dzis prawo zezwala sobie wybrac inną drogę duchowości :D

Swoją drogą wiara czasem moze być wystawiona na probę, kiedy doświadcza się rzeczy, ktore z wiary czynią wiedzę. Pytanie zatem czy osoba, która nie wierzy w zjawiska paranormalne i w bogów czy duchy, ale wie o nich, jak wie o zielonej trawie, rodzinie i drzewach, jest ateistą? :D Wszak nie wierzy, ale wie :D Ot takie pytanie do dyskusji

2

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Swoją drogą wiara czasem moze być wystawiona na probę, kiedy doświadcza się rzeczy, ktore z wiary czynią wiedzę. Pytanie zatem czy osoba, która nie wierzy w zjawiska paranormalne i w bogów czy duchy, ale wie o nich, jak wie o zielonej trawie, rodzinie i drzewach, jest ateistą? biggrin.gif Wszak nie wierzy, ale wie biggrin.gif Ot takie pytanie do dyskusji

Staram się nie komplikować sobie za bardzo życia, dlatego dla mnie ateista to ktoś, kto NIE WIERZY w bogów. Wiara w jakieś nieistnienie przestaje mieć dla mnie sens.

Zastanawiam się także jaką wiedzę o bogach i duchach masz na myśli? Dowód na istnienie boga? ;)

Jeśli nie ma dowodu, pozostają domysły i przeczucia, które wiedzą nie są.

1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Mialam na myśli doświadczenia osób takich jak np szamani, czy niektore wiedźmy i wiedźmini, dla których pewne zjawiska i rzeczy sa tak naturalne i prawdziwe jak dla przeciętnych ludzi robienie zakupów w hipermarkecie :)

1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Dla katolickiego księdza Bóg jest równie realny. Ba, dla bardzo wielu ludzi, nie tylko kapłanów czy przewodników duchowych, bogowie i duchy są w ten sposób "realni", a jednak ciężko mi to nazwać wiedzą. Dopóki nie ma sposobu na zbadanie i zweryfikowanie tego, co ci ludzie widzą/słyszą/czują to dla mnie pozostaje to ciągle w kategorii wiary, a nie wiedzy. Przy czym nie umniejsza to znaczenia tych doświadczeń.

1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

I na tym cały "dowcip" polega, na wierze.

Jak dla mnie i zapewne b. wielu ludzi, są dowody na istnienie Boga.Nie zamierzam tutaj je przedstawiać.Ja po prostu wiem.

Poza tym pomyśl - gdyby była pewność łącznie z wieloma namacalnymi i naukowymi dowodami, cały sens wiary, straciłby na swojej wartości i idei. Nie byłoby mowy o wolnej woli i wyborze. Każdy by wierzył, obawiając się konsekwencji.

Jeszcze jedna kwestia; nie przyszło Ci do głowy,że tajemnica istnienia Boga, przerasta ludzki rozum i z tego powodu nie mamy możliwości naukowego udowodnienia.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

W pewnym sensie zgadzam się z opinią, że każdy jest wierzący. Jedni wierzą, że bóg/bogowie istnieje/ją, a inni wierzą, że wszystkie możliwe bóstwa to bujda. Stwierdzenie, że się wierzy w rodzinę i przyjaciół wydaje mi się pewnym mieszaniem różnych kwestii. Bowiem rozchodzi się o to, czy istnieje istota (lub więcej istot) nienamacalna bezpośrednio na co dzień, a będąca wyżej uorganizowana, niż człowiek i mająca na niego wpływ. Dlatego teraz jest moda na agnostyków - uznają, że gdzieś tam istnieje jakieś niespersonifikowane COŚ, ale nie nazywają co to jest, bo jak, skoro nie można tego zobaczyć, ani zmierzyć. Wydaje mi się, że prawdziwych ateistów, którzy rzeczywiście nie wierzą w żadne istoty bądź byty boskie jest mało.

2

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

I na tym cały "dowcip" polega, na wierze.

Jak dla mnie i zapewne b. wielu ludzi, są dowody na istnienie Boga.Nie zamierzam tutaj je przedstawiać.Ja po prostu wiem.

Poza tym pomyśl - gdyby była pewność łącznie z wieloma namacalnymi i naukowymi dowodami, cały sens wiary, straciłby na swojej wartości i idei. Nie byłoby mowy o wolnej woli i wyborze. Każdy by wierzył, obawiając się konsekwencji.

Jeszcze jedna kwestia; nie przyszło Ci do głowy,że tajemnica istnienia Boga, przerasta ludzki rozum i z tego powodu nie mamy możliwości naukowego udowodnienia.

No właśnie Elzo ja nie widzę sensu w wierze. Nie chce mi się wierzyć w cokolwiek, bo nie jest mi to potrzebne i nie widzę w tym wartości.

Oczywiście dopuszczam istnienie rzeczy, które w tym momencie przerastają możliwości poznawcze człowieka, ale podejrzewam, że te sprawy nie dotyczą bogów czy duchów, a zasłanianie się "tajemnicą" przez Twojego Boga, jest takim sprytnym zabiegiem, mającym na celu wyłączenie myślenia u wiernych - nie przemawia to do mnie.

1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Dla katolickiego księdza Bóg jest równie realny. Ba, dla bardzo wielu ludzi, nie tylko kapłanów czy przewodników duchowych, bogowie i duchy są w ten sposób "realni", a jednak ciężko mi to nazwać wiedzą. Dopóki nie ma sposobu na zbadanie i zweryfikowanie tego, co ci ludzie widzą/słyszą/czują to dla mnie pozostaje to ciągle w kategorii wiary, a nie wiedzy. Przy czym nie umniejsza to znaczenia tych doświadczeń.

Masz rację. Nie mniej dla kogoś kto widzi czy rozmawia z istotami duchowymi jest to forma wiedzy, bo dla niego namacalna, widoczna, a dla większości księży czy katolików to ich wiara jest tak silna, że stwarza w nich przekanie, że ich bóg jest realny. W sumie jest, jak każdy :D

I na tym cały "dowcip" polega, na wierze.

Jak dla mnie i zapewne b. wielu ludzi, są dowody na istnienie Boga.Nie zamierzam tutaj je przedstawiać.Ja po prostu wiem.

Poza tym pomyśl - gdyby była pewność łącznie z wieloma namacalnymi i naukowymi dowodami, cały sens wiary, straciłby na swojej wartości i idei. Nie byłoby mowy o wolnej woli i wyborze. Każdy by wierzył, obawiając się konsekwencji.

Jeszcze jedna kwestia; nie przyszło Ci do głowy,że tajemnica istnienia Boga, przerasta ludzki rozum i z tego powodu nie mamy możliwości naukowego udowodnienia.

Poniekąd się z Tobą zgadzam, ale co do tej tajemnicy boga mam zdanie podobne jak Lama. Poza tym, akurat w wypadku tej konkretnej religii mamy do czynienia z konkretnym bogiem. Wydaje mi się, że w bardzo wieelu przypadkach myli się pojęcia tego co czasem nazywa się Absolutem czy Źródłem, Tao czy Wielkim Duchem, z istatmi takimi, jakimi sa bogowie. Biblia w ST też opowiada o konkretnym Bogu Jahwe. W słowach Jezusa można już się doszukać opisów raczej Wielkiego Ducha niż jakiegoś boga, ostatecznie jednak i tak dziś znamy go jako syna Jahwe i Maryi, ktorą rozdziewiczył.

A czy naturę Źródła da się pojąć? I tak i nie, według mojej wiary i wiedzy. Jako, że wierzę w to, iż nasza dusza to cząstka Źródła w nas, ta cząstka, która doświadcza, w jakiś sposób jesteśmy w stanie pojąc jego naturę. Z drugiej strony mamy swój rozum i umysł, ktory nam uniemożliwa w pelni pojąc i zrozumieć. Ot taki paradoks.

1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

A ja tak w odniesieniu do postu Lamy. Nieprawda, że dla katolickiego księdza Bóg jest realny i namacalny. Może dla 5-10% z nich. Dla pozostałych to nierealna idea, na której opiera się ich wykonywanie zawodu i z tej idei po prostu żyją...

Podobnie z tą siłą wiary z poprzedzającego niniejszy postu Szepczącej. Dla WIĘKSZOŚCI katolików wiara to po prostu przyzwyczajenie, koncept, w którym wyrośli i nie odczuwają potrzeby namacalnego doświadczania czegokolwiek z tym konceptem związanego. Tak, jak piszą i Szepcząca i Lama, wiarę chrześcijańską odbiera zaledwie nikły procent zarówno wiernych katolickich, jak i ich kapłanów. Reszcie jakiekolwiek doznanie religijne nie jest potrzebne. Wystarczy fakt, że w coś tam wierzą, ale nawet nie zadają sobie trudu by tę wiarę przełożyć na własne, codzienne postępowanie i spodziewają sie raczej nagięcia doktryny do ich oczekiwań, zamiast własne życie nagiąć do jej wymogów, o co powinien starać się każdy prawdziwie wierzący, podpisujący się pod jakimś konkretnym systemem.

Czyli jest jak mówicie, ale nie w większości wypadków, ale wręcz przeciwnie, w niewielkim ich procencie, raczej potwierdzającym regułę, że codzienność i większość działa odwrotnie.

A jeszcze tak z ciekawości, Szepcie, który z elementów naszej duszy jest Twoim zdaniem cząstką Źródła? Mnie może najbardziej pasowałoby tutaj Hugr, ewentualnie Feorh...

Edytowane przez Hrefna
1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Hfefno, ja trochę inaczej to postrzegam. Oddzielam ducha od duszy, uważam, że taka mala cząstka w nas, kropla pierwotnej energii, esencji, materii, czy jak tam kto zechce to nazwać, to dusza, ktora doświadcza w cyklu zwanym reinkarnacją. Natomiast uważam też, że w człowieku takich subtelnych cial duchowych, czy duchów jest więcej. I tu jak najbardziej sklaniam się do koncepcji kilku dusz jakie mamy w kilku systemach religijnych. Czy tak jest? Jestem pewna, ze tak, ale to kwestia wiary i pewnego doświadczenia, ale dowodów przecież nie mam :D Więc to kwestia mojego postrzegania i wiary, co daje mi pewność, ze tak jest :D

Co ciekawe w moim świecie majac 100% pewności, dopuszczam mozliwość faktu, że to inna koncepcja religijna będzie ostatecznie bliższa prawdyy. Ot taki paradoks :) Nie mniej mnie pasuje założenie, ze Wielki Duch przenika wszystko, bogów, ludzi, itd itp :D

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

DEIZM gorszy niż ATEIZM?

Anna Sitarska /Jezus.com.pl

Największym smutkiem chrześcijaństwa nie są przejawy ateistycznego sposobu życia, ale spojrzenie deistyczne. Co to takiego i co by na to powiedział Jezus?

Porządkujące definicje

Przywołajmy najpierw definicje jednego i drugiego zjawiska. Pierwotnie przymiotnik atheos znaczył po grecku "pozbawiony wiary w bogów". Dodatkowe znaczenie zyskał w V wieku p.n.e., wtedy bowiem wyrażał brak jakiegokolwiek związku z bogami, zaprzeczanie istnieniu bogów, czyli postawę bardziej aktywną. Współcześnie atheos tłumaczy się jako ateistyczny. Polskie słowo ateizm, podobnie jak jego odpowiedniki w wielu innych europejskich językach, pochodzi z francuskiego athéisme. Francuskie słowo powstało z athée, bezbożny, ateista. Natomiast słowo deizm w językach europejskich pojawiło się później niż ateizm. Deizm to pogląd filozoficzny uznający istnienie Boga jako stwórcy świata materialnego, lecz odrzucający przekonania religijne, w myśl których Bóg ma moc ingerowania w życie człowieka i kierowania światem materialnym. Taki obraz Boga można porównać do Boskiego Zegarmistrza, który stworzył świat (poruszył mechanizm zegara), ale już nie wpływa na jego dalsze dzieje.

Czym zatem różnią się te postawy od siebie telegraficznym skrócie? Ateizm zaprzecza możliwości istnienia Boga jakiegokolwiek. Deizm akceptuje istnienie Boga, ale tylko jako Pierwszego Poruszyciela, Budowniczego świata.

Jeżeli już spotkałam się kiedykolwiek z ateistami, to w większości byli to ludzie umiejący racjonalnie wyjaśnić swoje stanowisko, korzystając z bogactwa filozoficznych nurtów. Nie atakowali, nie krytykowali agresywnie, ale ze stoickim spokojem i sceptycznym spojrzeniem podchodzili do idei Boga. W ich życiu nie ma pojęcia Boga, ale priorytetem są wartości dobra, prawdy, miłości, życzliwości! Tak jak dla chrześcijan pojęcie prawdy znajduje swoje źródło i najpełniejszą realizację w Bogu, tak dla ateisty pojęcie prawdy jest pojęciem istniejącym samym w sobie, bez odesłania do wyższej wartości. Oczywiście, również wśród ateistów są ludzie o różnych wartościach - ateizm też ma różne formy. A deiści? Sama idea Zegarmistrza Świata jest przykładem pewnego kompromisu pomiędzy radykalnym wybraniem Boga a odrzuceniem Go. Obyś był zimny albo gorący! A tak, skoro jesteś letni i ani gorący, ani zimny, chcę cię wyrzucić z mych ust – te słowa z Apokalipsy św. Jana z rozdziału trzeciego wydają się najodpowiedniejsze do zilustrowania tych zjawisk. Dlatego odnoszę wrażenie, że deizm jest widmem wiszącym nad letnimi chrześcijanami! Nad każdym z nas! Sama zgoda świadomości na istnienie Istoty Wyższej nie jest jeszcze żadną wiarą, ale może ona prowadzić do wiary. Deizm może niestety również prowadzić do tego, że uważając się za osoby "wierzące" będziemy żyli jakby Boga nie było. Wierzący to nie tyle ten, kto wierzy w istnienie Boga, ale kto ufa Bogu, wierzy Jemu, Jego miłości i daje temu świadectwo.

Dlaczego tak bardzo każdemu z nas grozi spojrzenie deistyczne? Bo zakłada ono, że Bóg zaingerował w życie człowieka tylko raz- kiedy go stworzył. W myśl takiego przekonania teraz naszym życiem sterujemy my sami bądź przypadek, a nasz Stworzyciel jest biernym widzem naszych wyczynów. Przecież to wizja dramatyczna i pełna tragizmu! Czy kochający rodzice zostawiają dziecko samo sobie po urodzeniu? Ani w świecie ludzi ani zwierząt (prócz nielicznych gatunków) nie ma takiej normy, która wskazywałaby na ideę pozostawiania dzieci samym sobie! A skoro jesteśmy stworzeni na obraz i podobieństwo samego Boga, to nieprawdopodobnym jest by On nas porzucił po stworzeniu! Sam pozostawił nam dowody, że tak nie jest... Jakie?

Dowody na to, że Pan ingeruje w Twoje życie...

Spójrz, co Bóg pozostawił nam, byśmy trwali tu oczekując Królestwa Niebieskiego! Pismo Święte, Jezus, który przyszedł nas wybawić, Duch, który został dany ku naszemu umocnieniu i podtrzymywaniu nas w Bogu! I słowa zapewnienia...

„A oto Ja jestem z Wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata” Mt 28;20

„Nie lękaj się, bo Ja jestem z tobą;

nie trwóż się, bo Ja jestem twoim Bogiem.

Umacniam cię, a także wspomagam,

podtrzymuję cię moją prawicą sprawiedliwą.” Księga Izajasza 41;10

„Bo góry mogą ustąpić i pagórki się zachwiać ale miłość moja nigdy nie odstąpi od Ciebie – mówi Pan” Iz 54,10

Jednymi z piękniejszych słów Bożych upewniających człowieka o Bożej opiece są słowa Psalmu 91:

1 Kto przebywa w pieczy Najwyższego

i w cieniu Wszechmocnego mieszka,

2 mówi do Pana: "Ucieczko moja i Twierdzo,

mój Boże, któremu ufam".

3 Bo On sam cię wyzwoli

z sideł myśliwego

i od zgubnego słowa.

4 Okryje cię swymi piórami

i schronisz się pod Jego skrzydła:

Jego wierność to puklerz i tarcza.

5 W nocy nie ulękniesz się strachu

ani za dnia - lecącej strzały,

6 ani zarazy, co idzie w mroku,

ni moru, co niszczy w południe.

7 Choć tysiąc padnie u twego boku,

a dziesięć tysięcy po twojej prawicy:

ciebie to nie spotka.

8 Ty ujrzysz na własne oczy:

będziesz widział odpłatę daną grzesznikom.

9 Albowiem Pan jest twoją ucieczką,

jako obrońcę wziąłeś sobie Najwyższego.

10 Niedola nie przystąpi do ciebie,

a cios nie spotka twojego namiotu,

11 bo swoim aniołom dał rozkaz o tobie,

aby cię strzegli na wszystkich twych drogach.

12 Na rękach będą cię nosili,

abyś nie uraził swej stopy o kamień.

13 Będziesz stąpał po wężach i żmijach,

a lwa i smoka będziesz mógł podeptać.

14 Ja go wybawię, bo przylgnął do Mnie;

osłonię go, bo uznał moje imię.

15 Będzie Mnie wzywał, a Ja go wysłucham

i będę z nim w utrapieniu,

wyzwolę go i sławą obdarzę.

16 Nasycę go długim życiem

i ukażę mu moje zbawienie.

To są słowa skierowane właśnie do Ciebie! Pan obiecał, że będzie stale o Tobie pamiętać, bo na obu swoich Bożych dłoniach Cię wyrył, nosi Ciebie całego w sobie. Patrzy jak wstajesz rano, rozmawiasz z bliskimi, pracujesz... Daje Ci małe porcje radości, małe uśmiechy jak tęcza, uścisk kogoś bliskiego, czyjaś pomocna dłoń, słowa pokrzepienia, wszystkie „przypadkowe” pomyślne sytuacje... To Jego dzieła dla Ciebie... Spójrz na świat i doszukuj się tych drobiazgów, poprzez które Pan zapewnia, że Cię kocha, że pamięta o Tobie i nie opuści! I nie pytaj dlaczego takie małe porcje miłości wydziela- cały ogrom Jego szaleńczego zakochania w Tobie dawkuje Ci, by Cię rozkochiwać w Miłości...

Pozwól Panu by coraz bardziej ingerował w Twoje życie, bo On nie chce narzucać Ci swojej woli. Czeka na Twoją wolną decyzję pozwolenia Jemu na kształtowanie Twojego życia. Wtedy rozbłyśnie ono radością, pokojem, nadzieją gdy w pełni powierzysz się Jemu i uwierzysz Jego słowom zapewnienia! Wola Boża to najpiękniejszy plan życia dla Ciebie. Pozwól Panu by zaczął obdarowywać Cię swoimi niespodziankami... I uwierz, że On stale dba o Twoje życie.

Źródło : http://www.jezus.com.pl/fundament/wiara/deizmgorszynizateizm,fun,wia,090716.html

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

TY się za robotę weź a nie na forach siedzisz i zaśmiecasz serwer

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

A gdzieście lenie przebrzydłe byli ,jak pracowałem wiele nad sobą ,zmagając się równocześnie z wieloma problemami życiowymi i wiele praktykowałem doskonaląc swe wnętrze duchowo ,by połączyć się z Bogiem w jedno ,czyli przebudzić się z wielopokoleniowego uśpienia duchowego i ciemnoty umysłowej,

uczyć mnie będzie egoistka jedna - mało to nerwów zjadłem na takich idiotów i ciemniaków umysłowych oraz prowokatorów z różnych for ezoterycznych - cwaniaki ,ale jakbyście się czuli (pomyślcie przez chwilę ,odrzucając swoje nadęte pychą ego )gdyby przez wiele lat ktoś was traktowaŁ JAK IDIOTĘ I CHOREGO PSYCHICZNIE CZŁOWIEKA -PROJEKTUJĄC NA MNIE CHORE FANTAZJE,UROJENIA I CHALUCYNACJE POMIESZANE Z PARANOJĄ .

Edytowane przez Mistyk
0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Ale fakt robota by się niektórym przydała (nie mam na myśli siebie,bo ja zawsze zajęcie sobie jakieś znajdę - mówią - mądry człowiek zawsze zajęcie sobie jakieś znajdzie ,nie ma czasu się nudzić ,bo o tym nie myśli )z nudów niektórym ludziom ,to takie głupoty ,takie fantazje ,paranoje ,zwidy ,takie urojenia przychodzą do głowy .

Moim zdaniem Wojsko nieźle zmienia charakter człowieka ,i czyni go taka służba wojskowa dojrzalszym i zaprawionym w boju ,wiem jak mnie zmieniło wewnętrznie i wzmocniło psychicznie .

Więzienie raczej człowieka nie zmienia ,tylko człowiek po wyjściu staje się gorszy ( tak przypuszczam z obserwacji ludzkich zachowań i z telewizji .(osobiście nie byłem w więzieniu ,to pewności nie mam )

Edytowane przez Mistyk
0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Kastolicy i Chrześcijanie,dzisiejszych czasów - Faryzeusze , Antychryści ,Fideiści , Szataniści ,Faszyści ,Sadyści I Poganie

Byłem między wami ,aleście mnie nie poznali ,i prawdziwych słów Boga które do was kieruję ,a które z ust moich wychodzą .

Przeto Katolicy ,Chrześcijanie i inni udający świętoszków ,przebierańcy i pozorańci ,czciciele Diabła ,Antychryści i Poganie , parodiańci i prześmiewcy Bożych słów ,którzy pod pozorami słów i modłów kierowanych do Boga ,tak naprawdę czczą i uwielbiają Pana Diabła i Szatana .

Nie zasłużyliście na Niebo i Raj , Parodiańci i Oszuści ,do Nieba dostaną się tylko dusze dobre ,ludzie którzy nie skrzywdzili bliźniego -Myślą ,Mową ,Uczynkiem Lub Zaniedbaniem ,nie oceniali nikogo poprzez plotki lub obmowy .

Na takich Antychrystów , Czeka Diabeł Ze Swoją Świtą Demonów , W Piekle .

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Żeby dodać komentarz, musisz założyć konto lub zalogować się

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą dodawać komentarze

Dodaj konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się tutaj.


Zaloguj się teraz

  • Przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników, przeglądających tę stronę.