Szept

A co z twoimi przodkami, bezbożniku?

18 postów w tym temacie

A co z twoimi przodkami, bezbożniku?

Autor tekstu: Norbert Paprocki

Czy zostając ateistą automatycznie wyrażam brak szacunku dla moich przodków? Jest to dość kłopotliwa kwestia, ponieważ tak właśnie sugerują ateistom wierzący członkowie ich rodzin, co często sprawia wrażenie emocjonalnego szantażu, może nie perfidnego, ponieważ nie kryje się za tym głęboka refleksja, ale jednak szantażu. Warto powiedzieć głośno, że niewiara nie ma nic wspólnego z brakiem szacunku wobec wierzących ? czy to z rodziny, czy spoza jej kręgu.

By jednak rzucić nieco więcej światła na tę kwestię, powołam się na moje życie rodzinne- weźmy może przykład mojego ojca. Wiem, że niektórym wyda się to zbyt osobiste, ale jak sądzę, uwiarygodni to nieco moją postawę i ułatwi refleksję. Otóż szanuję mojego ojca, chociaż on wierzy, ja zaś nie. Z drugiej strony- nie mogę nawet stwierdzić z całkowitą pewnością, że wierzy. Gdy rozmawiam z nim na te tematy, nigdy nie pytam się o to wprost, a jednak zdarza mu się często wygłaszać opinie, które świadczą o jego sceptycznym podejściu do religii. Czasem chodzi do kościoła ? mogę więc co najwyżej rozważać, czy w rzeczywiście wierzy i czuje potrzebę pójścia, czy też decyzje te obliczone są na to, by w oczach ludzi nie wypaść na niewierzącego. Nie wiem, nie zajrzę mu do głowy, ale jego stwierdzenia wskazują, że bardzo liczy się z opinią publiczną. Na tym chyba poprzestanę, ponieważ analiza mojego życia rodzinnego nie jest tu głównym tematem, a ponadto nie czuję się uprawniony do bycia rentgenem dusz, ani też do wydawania sądów co do przekonań, o których naturze nie mam pewności. Nawet, jeśli waha się, ale nie odrzuca wiary ? szanuję mojego ojca, bo jest za co go szanować, jeśli chodzi o szereg innych spraw.

Poza tym, jeśli ktoś wierzy ? obojętnie już tym razem kto ? to czy od razu mam uznać go za głupca? Gdybym tak myślał, nie szanowałbym wierzących, ale tak nie myślę, a raczej? nie wykazuję takiej bezmyślności. Byłoby bowiem bezmyślnością okazywanie szacunku, lub brak szacunku wobec całej grupy osób tylko na podstawie z góry przyjętych założeń. Szczególnie jeśli mowa o kategoriach wierzący-niewierzący! Co innego np. grupa rasistów ? ale kwestia wiary to znacznie szerszy i bardziej złożony aspekt. Dlaczego? Ponieważ powody wiary, albo podtrzymywania jej namiastki są bardzo różne. Jak się wydaje, nawet jeden z głównych powodów wierzenia ? czyli niezastanawianie się nad kwestiami wiary, nie powinien być powodem, który daną osobę dyskwalifikuje intelektualnie. Życie jest wszak bardzo złożone- dzieje się mnóstwo rzeczy. Nie można więc wymagać od każdego, by zaczął zgłębiać tematykę religijną.

Uważam oczywiście, że każdy powinien przynajmniej wiedzieć w co wierzy, ale nie jest to wszystko takie proste. Jeśli od kołyski dziecku mówi się, że w wierze chodzi tylko o wiarę i w zakresie religii jest to wystarczające, a nawet szlachetne- to może być trudno zacząć traktować religię równie sceptycznie, jak wszystkie inne dziedziny życia. Z czasem religia może stać się dla niektórych ludzi jedynie społeczną liturgią, formą raczej niż treścią, w której szczegóły nie bardzo się liczą, gdyż o religii nie dyskutuje się w zrutynizowanym codziennym życiu. To raczej problem do milczenia ? z pieśniami religijnymi w tle.

Zapewne, jest wielu, którzy tylko utrzymują pozory wiary i religijności, a przy tym na co dzień ignorują deklarowane przez siebie wartości. Nie wiemy jednak jaki to procent i którzy to ludzie? Nie wiem tego, ani o ludziach żyjących obecnie, ani tym bardziej o moich przodkach. Nie mogę tego wiedzieć. Jak więc mogę wyrażać wobec jednych i drugich szacunek, albo jego brak? Moja postawa wobec nich jest raczej ambiwalentna. Szacunek, albo brak szacunku nie przysługują automatycznie. Szanować, lub nie, mogę w zasadzie tylko kogoś, kogo w miarę dobrze znam, a powodem do szacunku, bądź jego braku nie może być tak niewyraźna kwestia, jak wiara religijna, zamiłowanie do wojska, czy hobby wędkowania.

Ktoś może powiedzieć, że między wiarą w boga a dwoma pozostałymi kwestiami jest zasadnicza różnica ? ludzie religijni bowiem uznają swoją wiarę za istotną ? ona nadaje sens ich życiu. Wydaje się, że jest to fałszywy argument. Niejeden weteran wojskowy powie, że sens jego życiu od zawsze nadawało wojsko i że jest to dla niego święty obowiązek. A więc ? czy jeżeli pozwolę sobie mieć odmienne zdanie w kwestii wojska, wyrażę tym samym brak szacunku dla starego generała? Oczywiście, że nie. Mimo, że nie uważam, by służba w wojsku była rzeczą istotną i cenną. W moim odczuciu nie jest.

Tak samo sprawa ma się z religią ? dla niektórych ludzi wiara jest ważna i najwidoczniej potrzebna, a dla mnie i innych ateistów nie. Skoro coś nie jest dla mnie ważne, nie znaczy to jeszcze, że nie szanuję człowieka, dla którego dana sprawa jest ważna. Możemy dyskutować na wszelkie tematy, zaś rozbieżności w opiniach mogą mieć bardzo różne źródła. Aby okazywać komuś szacunek (a nie tylko uprzejmość), względnie, aby odmówić komuś szacunku, muszę przede wszystkim znać pobudki jego działań i wygłaszanych poglądów ? te zaś mogę zaobserwować jedynie wtedy, gdy go dobrze znam. Co więcej, nawet, jeśli wiara opiera się racjonalnym przesłankom i odrzuca mnie jej irracjonalność, nie mogę jednoznacznie stwierdzić, że wszyscy wierzący są głupcami, albo hipokrytami. Może wielu z nich nie zapoznało się z argumentami strony przeciwnej? Może niektórzy boją się poznać tę argumentację w obawie o utratę poczucia sensu, w sytuacji, gdy od urodzenia są wychowywani w bardzo religijnej rodzinie?

Być może też spora ich część nie ma pojęcia, że istnieje istotny dyskurs między wierzącymi i niewierzącymi, skoro w mediach głównego nurtu specjalnie tego nie widać? Moi przodkowie w przeważającej części przypadków nie mogli mieć dostępu do pewnych informacji o odkryciach, które stawiają religię w wątpliwym świetle.

Rozpatrując ów problem mojego stosunku do wiary i szacunku dla wierzących doszedłem do wniosku, że zawsze warto pamiętać o kilku banalnych prawdach:

a) osoba wierząca wcale nie musi być zajefajna,

b) nie można powiedzieć, czy się kogoś szanuje, jeśli praktycznie nic się o nim nie wie,

c) powody wiary są różne,

d) indoktrynacja czyni cuda nawet z świetnym z umysłem,

e) szacunek dla drugiego człowieka nie musi oznaczać szacunku dla wszystkich jego poglądów.

.....................................................................

źródło: http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,714 ... bezbozniku

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

e) szacunek dla drugiego człowieka nie musi oznaczać szacunku dla wszystkich jego poglądów."- Nie zgadzam się ;) Szacunek poglądów to szacunek poglądów,nie człowieka,ludzi się szanuje albo nie,za wszystko(tzn za to że są ludźmi) albo za nic czyli nie ma się do nich szacunku.Zgodnie z tym punktem żeby kogoś szanować wystarczy że uszanuję jeden ze stu jego poglądów i będę mógł powiedzieć ze owszem,ja to go szanuję(ten pogląd jeden,bo na pewno nie człowieka ;) )

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach
e) szacunek dla drugiego człowieka nie musi oznaczać szacunku dla wszystkich jego poglądów.
.Zgodnie z tym punktem żeby kogoś szanować wystarczy że uszanuję jeden ze stu jego poglądów i będę mógł powiedzieć ze owszem,ja to go szanuję(ten pogląd jeden,bo na pewno nie człowieka ;) )

Moim zdaniem sformułowanie z podpunktu "e" jest poprawne. To o czym nasz szanowny gość powiedział mogłoby być wyrażone zdaniem: "Szacunek dla człowieka oznacza szacunek przynajmniej jednego z jego poglądów i odwrotnie".

Tymczasem KAŻDY zasługuje na pewien rodzaj szacunku za samo to, że jest. I nie tyczy się to tylko ludzi. Niemniej ten rodzaj szacunku chociażby jest zupełnie niezależny od poglądów jakichkolwiek i czyichkolwiek, jest naturalnym elementem społecznym dzięki któremu potrafimy żywić współczucie lub solidaryzować się z osobami zupełnie obcymi. Dzięki któremu "coś" mówi nam, że krzywdzenie innych istot jest złe, że bezczeszczenie zwłok to podłość niezależnie od tego, czy zmarły był lekarzem czy mordercą. U osób nie nauczonych podstawowego szacunku do otoczenia występują różnorakie patologie. Nie jest to trudne do zaobserwowania. Jest on niezbędny do prawidłowego funkcjonowania jednostki ludzkiej w społeczeństwie.

Szacunek do poglądów jest już nieco trudniejszą kwestią. Wielu bowiem nie rozróżnia SZANOWANIA czyichś teorii od ZGADZANIA się z nimi.

Szacunek do poglądów drugiej osoby jest podstawą zdrowej, kreatywnej dyskusji, rozszerzania horyzontów, rozwoju.

W momencie gdy mówisz "Rozumiem, że widzisz pewne sprawy inaczej, masz do tego takie samo prawo jak każdy i nie przeszkadza mi to" wyrażasz akceptację wobec indywidualności rozmówcy i umożliwiasz pokojową wymianę informacji.

A wciąż przecież możesz być bardzo daleko od utożsamiania się z nimi.

Uff, znowu za długo...

1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Szacunek dla drugiego człowieka należy się ze względu na wyższy aspekt jego osobowiści, ze względu na boski wymiar jego istoty, nie zawsze mamy ochotę szanować sieczkę jaką mu zaprogramowano w chłonnym na tandetę umyśle. Trzeba być również świadomym tego, że owa sieczka tkwi również w naszym umyśle, póki co się ją toleruje, ale lepiej pomyśleć nad stopniowym pozbywaniem się zbędnego balastu.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

wydaje mi się, że każdy z nas powinien się nad tymi kwestiami zastanowic indywidualnie i sam ustalić co podpowiada mu sumienie

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Pod warunkiem, że coś takiego ma. Zdrowiej zresztą, jeśli zamiast sumienia używa się intelektu i na zimno rozważa cechy danej osoby, których bilans wskaże, czy jest godna szacunku, czy nie.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Wyjątkowo się z Tobą zgadzam Hrefna.

Jako,że niestety, mam tylko średnie wykształcenie, przez długi czas czułam respekt przed ludźmi wykształconymi. Do czasu; wielokrotnie przekonałam się na własnej skórze jacy potrafią być podli, wyniośli, bezwzględni i fałszywi. W jaki podły sposób wykorzystują swoją wiedzę i wykształcenie.

Przykładów mogłabym podać tysiące- najlepszym są lekarze, adwokaci, politycy czy nawet mój zadufany w sobie sąsiad, któremu aureola z głowy spadła dopiero, kiedy wydało się jakim jest ojcem,mężem i ogólnie człowiekiem.

Dzisiaj już na innej podstawie oceniam ludzi a wykształcenie nie robi już na mnie wrażenia.

Wręcz przeciwnie- staję się czujna.

Poza tym, właśnie ze strony ludzi prostych spotkało mnie wiele dobrego.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Ja nie jestem w stanie szanować nikogo, kogo nie poznałam osobiście na przykład. I w tym momencie nieważne, jakie ma wykształcenie. Osoba, którą najwyżej w życiu ceniłam, moja niania z Podlasia, która zresztą była szeptuchą, miała ukończone tylko trzy klasy przedwojennej podstawówki. A była najbardziej godną szacunku i najmądrzejszą osobą, z jaką miałam do czynienia.

Kreacja przez dowolne medium - internet, a nawet zwykłą papierową korespondencję, którą osobiście przedkładam nad znajomości internetowe, sobie, a rzeczywisty człowiek to zupełnie co innego - i nie na podstawie wykształcenia się to ocenia. Bez kontaktu bezpośredniego ma się do czynienia jedynie z mempleksem, nie człowiekiem. Pół biedy jeszcze, kiedy taki obraz ktoś produkuje świadomie, niejednokrotnie spotkałam się z nieświadomą i w dobrej wierze tworzoną postacią będącą całkowitym przeciwieństwem osoby, którą późnej poznałam. Co zabawne - zwykle takie osoby kreowały się na samo dobro, a w praniu, w poznaniu osobistym, wychodziły na kompletne śmieci. Odtąd nie ufam nikomu, kto sam o sobie mówi, jaki to jest altruistyczny, rozumiejący, ciepły i tak dalej.

Zatem nie ze mną się zgadzasz, Elzo, ale z produkowanym przeze mnie obrazem, z człowiekiem mogącym nic wspólnego nie mieć.I z zaprezentowanym przez obraz poglądem.

Jeśli nie zna się kogoś bezpośrednio, można co najwyżej oceniać prezentowane przez niego poglądy lub opisywane publicznie (ale nie przez niego samego, a przez osoby trzecie) działania, nie osobę. Ale wielu zdaje się o tym zapominać utożsamiając mempleks z człowiekiem. Póki nie spotkałam kogoś twarzą w twarz, jako człowiek dla mnie nie istnieje, istnieje coś, co wisi w jakiejś medialnej chmurze, mogące nie mieć nic w rzeczywistych cechach wspólnego z produkującą to osobą.

I dalej będę stała na stanowisku, że człowieka szanuje się za coś, za sam fakt istnienia szacunek nie należy się nikomu, jedyne obojętność.

Edytowane przez Hrefna
0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Jak zwykle nadinterpretujesz Hrefna.

Pisząc miałam na myśli ludzi z realu, tych których znam. I co istotne a nie dopisałam, moja opinia nie dotyczyła wszystkich wykształconych ludzi.

Odnośnie ludzi, postaci z netu, mogę jedynie oceniać ich poglądy. Ale podpierając się psychologią, którą "przerabiałam na własną rękę", ponieważ była niezbędna w mojej pracy, mogę wyrobić sobie zdanie na temat niektórych postaci,na podstawie ich poglądów które starają się przedstawiać.

Dochodzę do smutnego wniosku, który zresztą jest udowoniony naukowo,że większość z nich po prostu gra. To kim są w realu, to już zupełnie inna bajka.Net sprzyja takim postawom z prostego powodu; nikt nie jest w stanie udowodnić im kim w istocie są.

Ale i w necie należy szanować ludzi,poprzez szanowanie ich poglądów, nawet w sytuacji, kiedy są zupełnie sprzeczne z rzeczywistymi ich poglądami, ponieważ nie udowodnisz im,że kłamią.

Wielu z nich w realu ma zazwyczaj smutne życie i net jest ich jedynym kontaktem z ludżmi, i jedyną okazją by być kimś innym niż są.To niestety jest smutne i chociażby z tego powodu, staram się nie obrazać. Żal mi tych ludzi.

Bo dla mnie net jest rozrywką po okresie intensywnego życia. Natomiast dla większości z nich, jedyną okazjąby być kimś innym.Tym bardziej żal,że są to zwykle ludzie młodzi i marnują swoje życie, spędzając wiele godzin w necie. W tym czasie, mogliby przezywać prawdziwe życie, a oni tkwią w fantazji i obłudzie.

Oczywiście,że net również stwarza możliwość nauki, tylko oni pisząc i dyskutując, nie wykorzystują jego możliwości.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Nie, szanowanie poglądów, z którymi się nie zgadzamy i uważamy je za szkodliwe byłoby hipokryzją. Byłoby wyrażaniem szacunku wobec czegoś, czego się de facto nie szanuje, wynikiem politycznej poprawności. Dlatego np. nigdy nie uszanuję chrześcijaństwa. I nigdy nie będę kłamać że podstawy ideowe i moralne tej religii są w moim mniemaniu szacunku warte.

Niezależnie od tego, czy wypowiadające dane poglądy osoby grają, czy nie. To czy grają można ocenić dopiero w poznaniu bezpośrednim - bo tylko znany twarzą w twarz człowiek jest człowiekiem, godnym szacunku lub nie, zbiór znaków w internecie człowiekiem nie jest, jest tylko zbiorem znaków. Zdarzyło mi się poznać pozawirtualnie sporo osób znanych wcześniej przez net i zauważyłam jedno - im bardziej nieposzlakowany obraz własnej osoby ktoś na sieci tworzył, tym dalsza od tego obrazu była rzeczywistość. Ta prawidłowość potwierdziła się w 100%.

Poza tym ja w poprzednim poście niczego nie interpretowałam... biggrin.gif

Edytowane przez Hrefna
0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Celowo poruszasz kwestię wiary i celowo obrażasz poruszając drażliwe punkty.

Gdybym tak zareagowała w Twoim stylu i wykpiła Twoje poglądy, Twój symbol wiary- młot, który dla mnie jest kilofem, czy kupą złomu, już widzę Twoją reakcję.Nie wspominajac o graniu.

Nagła zmiana image, pozostała jedynie fikcją, udawaniem, bo nic się w tej kwesti nie zmieniło w Twoim reagowaniu.Poza tym, już Ci wspominałam;zbyt wiele odkrywasz siebie i tym samym jesteś łatwa do rozszyfrowania.

Nie ma różnicy, real czy net. Tu i tu można jednym nierozważnym słowem, odkryć prawdziwe oblicze.

Tak samo jak w realu, możesz zjeść z kimś przysłowiową bęczkę soli i jeden gest czy słowo i zonk.

Powracając na moment do kwesti wiary- również w necie obrażanie uczuć religijnych, jest prawnie zakazane.

I na koniec, bo się tworzy powtórka z histori. Kiedy trzy lata temu, po raz pierwszy włączyłam laptop, pokazałam siebie niczym na tacy; gołą i z prawdziwym obliczem.Dziewczyny szybko postawiły mnie do pionu.

Nie warto, nawet w realu. Tak czy siak,w stosownym momencie, wszystko obrócą przeciw tobie, żeby tylko siebie wybielić i poczuć się kimś ważniejszym.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Wreszcie udało Ci się mnie swoimi wyimaginowanymi podejrzeniami i oskarżeniami sprowokować. Zadowolona?

Pisałam długiego posta, ale (może litościwy) los sprawił, że kliknęłam w coś, co jego treść wytarło. Dobra, próbujemy od początku. Ostro, bo przecież tego się spodziewasz i oczekujesz - więc masz, czego chciałaś jezyk.gif

Dyskusja z Tobą jest spieraniem się z kimś, kto najwyraźniej przypisuje innym własne intencje. Bo o tak bogatą wyobraźnię, byś wymyślała celem przypisania mi intencje, które są Ci obce Cię nie posądzam. Nie jesteś przecież nawet w stanie zrozumieć ani postaw ani poglądów sobie obcych. Nie potrafisz zrozumieć prezentowania swojego zdania tylko po to, by je zaprezentować, bez ukrytych podtekstów?

Chyba każdy, kto współpracował z Tobą w prowadzeniu Twojego forum (albo próbował współpracować, starając się uważać Cię za normalną osobę) uważa Cię za fałszywą manipulantkę chorą na obsesję władzy. Nie zaprzeczysz temu, sama ostrzegałaś, żebym nie słuchała dotyczących Cię plotek... ale posłuchałam w końcu... z kilku stron - a w każdej plotce jest przecież ziarno prawdy. Z takim podejściem do ludzi Twoje forum nigdy nie stanie się niczym więcej niż prywatne poletko o żałosnej wartości merytorycznej.

Nie zmieniałam image'u, odkąd używam sieci bawię się na niej własnym obrazem, kształtowaniem go i obserwowaniem reakcji odbiorców. Bo w odróżnieniu od Ciebie mam coś takiego jak dystans do własnej osoby i potrafię odróżnić zabawę, której służy sieć od rzeczywistości. Ktoś, kto tego nie potrafi, i wszystko w życiu traktuje śmiertelnie poważnie, tego nie zrozumie. Bawię się własnym kosztem tak samo, jak kosztem czytelników. Bo net jest jedynie narzędziem rozrywki. Ale po co wyjaśniam to osobie, która i tak będzie innych oceniać przez własny pryzmat... No i poza tym celowo budzę negatywne emocje odbiorców moich wypowiedzi, drażnię ich i wkurzam - bo każda emocja niesie z sobą mnóstwo energii. Odfiltrowanie jej pozytywnego lub negatywnego zabarwienia jest rzeczą niezwykle łatwą... a zresztą obserwowanie wywołanej przez siebie frustracji jest również bardzo dobrą zabawą.

Podejrzewasz, że cokolwiek z moich wypowiedzi odsłania MNIE? Znów widać sądzisz według siebie jezyk.gif

Młot nie jest symbolem "wiary". W heathenry nie ma takiego symbolu. I nie ma wiary, bo do niczego nie jest potrzebna. Jest doznanie, bezpośredni kontakt ze Starszymi. Wierzysz w istnienie swoich synów, czy oni po prostu są? To samo dotyczy istnienia naszych bogów, nie trzeba wierzyć w tych, z którymi na co dzień ma się do czynienia. Prędzej muszę zmuszać się do wierzenia w Twoje realne istnienie, takich dziwacznych i pokręconych mentalnie istot wielu na świecie nie ma i to niewyobrażalne, że w ogóle mogą istnieć, trzeba się zmuszać do wiary w ich istnienie, bo rozum mu zaprzecza. Nie możesz być prawdziwa. Nikt nie jest tak głupi.

Młot jest po prostu przekaźnikiem łączącym z jednym ze Starszych. Narzędziem. A uczucia religijne heathen nie są tak delikatne, by w ogóle dało się nimi zachwiać, czy je urazić. W każdym razie trzeba o wiele więcej niż nieudolnych prób podejmowanych przez kogoś niewyobrażalnie głupiego.

Za to krzyż - i piszę to, bo sama zaczęłaś, próbując mnie obrazić nietrafionym atakiem na młot, problem w tym, że mnie obrazić się nie da, jak mawiała moja babcia "obrażają się tylko panny służące" - jest narzędziem kary śmierci, okrutnej i sadystycznej, wobec szumowin i pospolitych przestępców, niebędących członkami rzymskiej wspólnoty. Bo obywateli rzymskich karano śmiercią przez ścięcie. I pół biedy jeszcze, że przedstawiana na nim postać nigdy historycznie nie istniała, gdyby istniała, byłby to symbol jeszcze żałośniejszy. Gardzę religią niewolników, którzy ją sobie wymyślili, by po śmierci dostać nagrodę za nieudane życie doczesne. Mówię to otwarcie. Uważam ją za szkodliwą mentalnie i moralnie, choćby z tego względu, że czyni z ludzi jednostki fałszywe, słabe, nieodpowiedzialne (bo przecież odpowiedzialność za popełnione zło można z siebie zrzucić, tłumacząc się przy tym wrodzoną przez grzech pierworodny słabością i niedoskonałością), pokorne gnidy i odbiera samodzielność myślenia. Dowodem na to jest nawet wyniesiony ostatnio na ołtarze Wojtyła, przez ćwierć wieku kryjący afery pedofilskie, wybielający sprawców, więc przyczyniający się do cierpienia ofiar...

Poza tym - no tak, ale nie znasz nawet podstaw angielskiego... to akurat nic złego, choć w dzisiejszych czasach ewidentny dowód nieprzystosowania...

936161_10152864453555595_1091908735_n.jpg

Koniec dyskusji. Leżącego się nie kopie. Przez chwilę uznałam Cię za osobę rozsądną i niegłupią. Nawet w niniejszym wątku próbowałam rozmawiać z kimś takim. Czyli z kimś kogo nie ma - "rozsądna i niegłupia" Elza była tylko wytworem mojej wyobraźni. Pomyliłam się, szkoda. Ale dość o Tobie - jak mówi mądre powiedzenie - "nigdy nie spieraj się z idiotą, bo najpierw sprowadzi cię do swego poziomu, a później pokona doświadczeniem". Tego ostatniego Ci przecież nie brak.

Edytowane przez Hrefna
0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Wiedziałam,że swoje rozgryczenie odbijesz sobie na mnie.

Przez chwilę uznałam Cię za osobę rozsądną i niegłupią. Nawet w niniejszym wątku próbowałam rozmawiać z kimś takim. Czyli z kimś kogo nie ma - "rozsądna i niegłupia" Elza była tylko wytworem mojej wyobraźni. Pomyliłam się, szkoda. Ale dość o Tobie - jak mówi mądre powiedzenie - "nigdy nie spieraj się z idiotą, bo najpierw sprowadzi cię do swego poziomu, a później pokona doświadczeniem". Tego ostatniego Ci przecież nie brak.

hmm przegapiłam, taką szansę zmarnować,taki zaszczyt;P faktycznie, muszę być idiotka:(

Koniec dyskusji. Leżącego się nie kopie

i vice versa

Edytowane przez Elza.
0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Rozgoryczenie? w00t.gif

Z jakiego niby powodu? Bana na ezoforum, o który starałam się od roku, coraz ostrzej się wypowiadając i testując wytrzymałość adminów, którzy uprzednio zamiast bana dali mi rangę eksperta?

Ależ ja się doskonale bawię, moje samopoczucie nie ma z rozgoryczeniem nic wspólnego biggrin.gif

309954_587202577964168_690744477_n.jpg

Edytowane przez Hrefna
0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Bardzo mądry post Elzo ,jakbbyś mi to wyjęła z głowy ,pozory bowiem mogą bardzo mylić ,a nic nie jest takie jakim może się wydawać , każda docierająca do nas wiedza , jest najpierw filtrowana /przekrztałcana przez naszą podświadomość ,potem zmysły ,a na końcu nasz system nerwowy ,jakim jest nasz mózg ,gdyż każdy jest inny ,inny ma bagaż doświadczeń ,mentalność ,wierzenia ,światopogląd ,itp. możemy się nieźle rozczarować ,biorąc kogoś za tego kim jest i co o nim myślimy , jeśli nie znamy go osobiście ,jego/jej dobrych i złych cech ,dzięki dłuższej z nim rozmowy.( znam to ze swojego doświadczenia )

Edytowane przez Mistyk
0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach
Dnia 23.05.2013 o 14:27, Hrefna napisał:

Rozgoryczenie? w00t.gif

Z jakiego niby powodu? Bana na ezoforum, o który starałam się od roku, coraz ostrzej się wypowiadając i testując wytrzymałość adminów, którzy uprzednio zamiast bana dali mi rangę eksperta?

Ależ ja się doskonale bawię, moje samopoczucie nie ma z rozgoryczeniem nic wspólnego biggrin.gif

309954_587202577964168_690744477_n.jpg

Taaa ,takich ekspertów ,od seksu ,alkoholu ,mitomanów i lekomanów  ,to wszędzie pełno :hahaha:

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach
Dnia 22.05.2013 o 15:52, Hrefna napisał:

Ja nie jestem w stanie szanować nikogo, kogo nie poznałam osobiście na przykład. I w tym momencie nieważne, jakie ma wykształcenie. Osoba, którą najwyżej w życiu ceniłam, moja niania z Podlasia, która zresztą była szeptuchą, miała ukończone tylko trzy klasy przedwojennej podstawówki. A była najbardziej godną szacunku i najmądrzejszą osobą, z jaką miałam do czynienia.

Kreacja przez dowolne medium - internet, a nawet zwykłą papierową korespondencję, którą osobiście przedkładam nad znajomości internetowe, sobie, a rzeczywisty człowiek to zupełnie co innego - i nie na podstawie wykształcenia się to ocenia. Bez kontaktu bezpośredniego ma się do czynienia jedynie z mempleksem, nie człowiekiem. Pół biedy jeszcze, kiedy taki obraz ktoś produkuje świadomie, niejednokrotnie spotkałam się z nieświadomą i w dobrej wierze tworzoną postacią będącą całkowitym przeciwieństwem osoby, którą późnej poznałam. Co zabawne - zwykle takie osoby kreowały się na samo dobro, a w praniu, w poznaniu osobistym, wychodziły na kompletne śmieci. Odtąd nie ufam nikomu, kto sam o sobie mówi, jaki to jest altruistyczny, rozumiejący, ciepły i tak dalej.

Zatem nie ze mną się zgadzasz, Elzo, ale z produkowanym przeze mnie obrazem, z człowiekiem mogącym nic wspólnego nie mieć.I z zaprezentowanym przez obraz poglądem.

Jeśli nie zna się kogoś bezpośrednio, można co najwyżej oceniać prezentowane przez niego poglądy lub opisywane publicznie (ale nie przez niego samego, a przez osoby trzecie) działania, nie osobę. Ale wielu zdaje się o tym zapominać utożsamiając mempleks z człowiekiem. Póki nie spotkałam kogoś twarzą w twarz, jako człowiek dla mnie nie istnieje, istnieje coś, co wisi w jakiejś medialnej chmurze, mogące nie mieć nic w rzeczywistych cechach wspólnego z produkującą to osobą.

I dalej będę stała na stanowisku, że człowieka szanuje się za coś, za sam fakt istnienia szacunek nie należy się nikomu, jedyne obojętność.

Szacunek należy sobie wywalczyć ,ostrym krytycyzmem ,i utarciem nosa komu trzeba , paranoików ,fanatyków religijnych   ,alkoholików ,bezbożników i mitomanów ( co to udają ,kim nie są ) niestety nie brakuje ,och ci egoiści ,ludzie pełni ambicji i pychy . a o empatii słyszałaś androidzie ,czysto ludzkim  ,nadzmysłowym ,bo duchowym    /spirytualnym wspułodczówaniu emocjonalnym .

Edytowane przez Mistyk
0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Żeby dodać komentarz, musisz założyć konto lub zalogować się

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą dodawać komentarze

Dodaj konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się tutaj.


Zaloguj się teraz

  • Przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników, przeglądających tę stronę.