Gość

Magia...a jakie byly Wasze poczatki???

56 postów w tym temacie

Witam wszystkich bardzo serdecznie,mam nadzieje ze podchodzicie do sprawy powaznie i ze Magia jest dla Was sposobem na zycie,a nie tylko hobby(jak sklejanie samolotow :lol: )Moja przygoda zaczela sie okolo 18 lat temu,a momentem przelomowym bylo pierwsze wahadelko radiestezyjne.Pozniej zaczely dochodzic rozne systemy wykorzystywania energii zyciowej,uzdrawiania,az pewnego dnia zdalem sobie sprawe ze to co robie nazywa sie MAGIA.

A jak poczatki wygladaly u Was?Czy byla to wewnetrzna potrzeba odkrycia czegos nowego?Wbrew obowiazujacym przepisom panstwa koscielnego,czy byl to wewnetrzny glos ktory pchal was na sciezke Magii,celem samodoskonalenia i odkrywania innych rzeczywistosci?

U kazdego inaczej to wyglada,a uwazam ze jest to bardzo ciekawy temat do dyskusji poniewaz kazdy z nas jakos musial zaczac,kazdy inaczej,bo kazdy z nas jest wyjatkowa niepowtarzalna jesnostka,z innymi przezyciami,doswiadczeniami,i u kazdego ten wewnetrzny glos musial sie jakos inaczej objawiac.Pozdrawiam wszystkich i zycze sukcesow w praktykowaniu Rzemiosla.

1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Witaj^^jak będę nast.razem to machnę coś o sobie i postaram się Was nie zanudzić tu :DWidzę że twoje umiejętności podchodzą śmialo pod uzdrawianie i dobre korzystanie z energii^^i co do dziś się tym zajmujesz?

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

U mnie początkiem było przegonienie ducha-złośnika z domu. Potem zacząłem coś czytać, coś robić, głównie praca z energiami. No i to tyle.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

U mnie po prostu była od zawsze. Teraz nie jest juz sposobem na życie tylko czasem narzędziem pomocnym w drodze. I cieszę sie z tego.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

U mnie też od zawsze, ale ja ciut rozwinę. Wiadomo, katolicka rodzina, całkiem przeciętna (za wyjątkiem mojej chrzestnej, jest Wiccanką), jednak nigdy nie obawialem się śmierci. Nie chciałem umierać, jednak samą śmierć rozumiałem jak... 18, próg, którego przejście jest konieczne, by iść dalej, ale nie zatrzymujemy się przy, czy za nim. Podświadomie czułem, że po śmierci nie ma "postoju" (niebo, piekło), a "ciąg dalszy" podróży. Potem zacząłem czytać różne ciekawe ksiązki, zaczęło się od Psioniki, skończyło, jak skończyło. I tyle. I cieszę się z tego. :)

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Ale strach czy jego brak przed śmiercia nie czyni z nikogo maga ;)

No dobra też rozwinę. W zasadzie od kiedy siegnę pamięcią żyłąm jakby w dwóch światach. Wokół mnie były rózne istoty. Wówczas traktowałam je, jako wytwory dziecięcej wyobraźni i nie zastanawiałam się czy wiedza, jaką mi przekazują to prawda czy nie. W oczach dziecka wszystko wydaje się byc prawdziwe.

Potem okazało się, ze wiem o rzeczach, których nie mozna sie było dowiedzieć z filmów czy książek, bo i w tamtych czasach nawet takich filmów i ksiażek nie było. No w każdym razie w naszym kraju, bo na zachodzie juz się dosć mocno rozwijał ruch nowej ery :D

Lubiłam bawić sie w wiedzmę i szamanakę. Nie bawiłam sie w księżniczki, jak większość moich rówieśniczek. Za to tworzenie magicznych pracowni alchemika i maga, to była ulubiona zabawa. I odżywałam na łonie natury. Zawsze.

I niegdy nie lubiłam KK. Buntowałam się ilekroć musiałam iść do Koscioła. Chrzczono mnie dosć późno, bo mialam jakieś 1,5 roku i w zasadzie sama podreptałam na chrzest. Rodzice i roiizna opowiedzieli, że darłam się całą ceremonię, jakby mnie w oleju smażyli. Do komunii poszłam bo mama załatwiła z księdzem, żeby wstydu nie było :) Ten nie chciał mnie dopuścić, bo zamiast się uczyć tego co w katechizmie kłóciłam sie z nim o inne racje niż jego. A od 4 kalsy zrezygnowałam z katechezy i nic mnie było w stanie zmusić by tam chodzić.

Za to w moim życiu zaczęły się pojawiać osoby ze świata ezoteryki. Rodzice przypadkowo nawiązali znajomość z panem Marianem, bioenergoterapeutą i człowiekiem z gór. Był u nas częstym gościem a i my do niego często jeździliśmy. On pierwszy opowiedział mi o radiestezji, bioenergoterapii. To on powiedział mi... :) Ciiii.

Potem spotkałam kolejne osoby z kręgu ezo, w końcu na studiach trafiłam do bractwa Rózokrzyża i dalej. Poszukiwałam aż znalazłam. Kilka razy w swych poszukiwaniach zbłądziłam nie an te drogi magii co trzeba. Ale dług już spłaciłam i z nowym czystym kontem poszłam dalej. I wciąż idę, tyle, ze magia to nie moje życie, a narzędzie czasem w tej drodze przydatne.

I tyle z mojej biografii :lol:

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Ach, wybaczcie, z tym brakiem lęku przed śmiercią, potem zrozumiałem, że podświadomie wierzę w cykl reinkarnacji, jednak, nie ten buddystyczny, a ten Wiccański. Prócz tego, od zawsze napisałem, ponieważ, tak jak Szepcząca, nie bawiłem się w autka, sklep, czy dom, tylko w wiedźmy, czarnoksieżników etc. No i tak jakoś zostało ;)

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

A jakie jest wiccańskie wierzenie w Reinkarnację?

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Och, mogę podać tylko w przybliżeniu, chodzi o to, że dusza po śmierci udaje się w miejsce... nie wiem gdzie, i podsumowuje czego się nauczyła, co przeżyła, swe doświadczenia itd. Po czym, gdy znów nabierze sił wraca na Ziemię, by pojąć każdy aspekt życia, bowiem gdy pojmie wszystkie aspekty życia (ubóstwo, bogactwo, "grzeszne życie", ascetyzm, etc.) będzie mogła zjednoczyć się z Eterem/Bogiem/Wyższą Jaźnią/Wyższym Ja, nazwa dowolna, wiadomo o co chodzi.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Ale to norma. Raz ubustwó raz bogactwo, dualizm i poznawanie jego aspektów. To nie wiccański wymysł ;)

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

nie lubię słowa "magia" za bardzo wyolbrzymia cud codzienności :)

a kiedy się zaczęło u mnie? w tym życiu od urodzenia, zaszłe to nie chce mi się szukać początków.

a w tym życiu miałam fazę lęku (okres dzieciństwa gdy nikt mi nie umiał nic wyjaśnić)

fazę fascynacji (podstawówka - gdy poznawałam i byłam zachwycona),

fazę guru (liceum gdy byłam przekonana że jestem najpotężniejszym magiem tego świata)

fazę negacji (tez liceum gdy się okazało, że jednak nie jestem),

fazę zapomnienia (gdy codzienność chwyciła mnie w swoje szpony),

fazę odkrywania na nowo (gdy codzienność mnie ze swych szponów puściła i zaczęłam już na spokojnie przypominać sobie co i jak)

fazę kryzysu (gdy w wieku 25 lat osiągnęłam to, co wydawało mi się nieosiągalne i było wg moich wyobrażeń czymś do czego dojdę może na łożu śmierci)

i tak pewnie jeszcze nieco faz mnie czeka :p w każdym razie magia jest codziennością, kwestia tylko tego, czy dostrzegamy pewne niuanse ;)

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

O proszę, w zasadzie mogłabym to skopiować z drobnymi poprawkami i wkleić jako swoje własne doświadczenia ;)

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

u mnie faza zapomnienia trwala kilka lat i nie tylko codziennosć mnie chwycila, pewnie trochę poszukiwania innych dróg. Ale fakt codzienność też, pojawiła się mała istotka i ona sama była takim cudem i taką magią, ze innej mi nie było trzeba :)

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Nie uważam się za maga.

Po prostu niektóre rzeczy mi się przytrafiały częściej niż innym, nazwałabym fartem - tak się działo i już.

Nie zastanawiałam się nad tym z kond niektóre rzeczy wiem, uznałam, że jestem podobna do babci, która wiedziała i widziała wkięcej. I to mi starczyło, po tem była fascynacja kartami anielskimi, swoją drogą pięknie mi szło, potem wykorzystywałam intuicję, przeczucia, widzenia dla pomoccy innym. Umiem odebrać ból (tylko) ale nie rozwijałam tego :shock: z lenistwa?

Teraz nie szukam już dróg, jestem, jaka jestem ide dalej a przed oczami wyobraźni mam Reiki.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

'Moja' magia zaczela sie od fascynacji czarownicami i horrami w dziecinstwie (wkrecalam kolezanki w przedszkolu ze widze i dostaje wiadomosci z zaswiatow). Na bale przebierancow zawsze przychodzilam jako czarownica i zawsze raczej bylam ta, ktora wsrod rowiesnikow zawieszala oko gdzies w dal zamiast dyskutowac o znaczkach i karteczkach;)) Jak sie urodzilam, sasiad babci napisal dla mnie horoskop numerologiczny i horoskop drzew. Gdziekolwiek nie bylam czy na wakacjach czy w sklepach probowalam znalezc jakies ksiazki dotyczace magii jednak nie trafialam na nie oczywiscie z mlodego wieku. Pamietam, ze od malego gromadzilam rozne przedmioty 'ezoteryczne' czy feng shiu np dzwoneczki balkonowe ze znakiem tao. W podstawowce dorwalam ksiazke o wiedźmach (taka mala encyklopedia) i zastosowalam jeden z czarow z jablkiem i zakopywaniem go;)) czar sie spelnil.. Pamietam wisiorki kupowane na wycieczkach (pentagramy) i Tarota wycietego z jakiejs gazety dla kobiet od mamy. W wieku 13 lat jakies zainteresowanie OOBE. Pozniej wir zycia, szkola, chlopacy itp..zapomnialam troche o tym swiecie magicznym, nie mialam dowodow ze jest prawdziwy.. jesli cos chcialam to spelnialo sie mniej wiecej po jakims czasie i tak jest do teraz, z tym ze zawsze czlowiek patrzy na to co sie nie spelnia, zapominajac o tym co juz ma dzieki pragnieniom plynacym prosto z serca a nie z ego..

Komunie podobnie jak Vivien dostalam dzieki prosbom mamy, a bierzmowana nie bylam..Do kosciola tez nie chodzilam od komuni..

nie ufalam w Boga jakiego przedstawia kosciol chrzescijanski, a inne religie jak to w Polsce byly krytykowane i 'od jehowych'.

Utrata wiary i sensu w zyciu przyszla w 2008 roku i wtedy zalamana poszlam do Tarocistki. I nagle mi sie wszystko przypomnialo, Bog do mnie powrocil (a raczej ja do niego) i potem juz poszlo jak z gorki - tarot, astrologia, reiki, magia (skuteczne choc gorzko zaplacone) rytualy, energetyka itp itp;)

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

No to może i ja rozwinę by temat podtrzymać.

Wszystko zaczęło się jak miałem tych 8 lat. To wtedy pojawił się w moim domu duch złośnik. Straszył całą moją rodzinę, wszyscy mieli go dość, więc jakiegoś ładnego południa kiedy zostałem sam w pokoju, mama poszła rozwieszać pranie, a reszta rodziny wybyła, postanowiłem pogadać z duchem złośnikiem (pogadać - wygonić). No i więc stanąłem na środku pokoju i zacząłem wołać teksty w stylu "odejdź stąd", "wynoś się", "nie chcemy Cię tutaj" itd. Na początku nic, ale wiem ze czułem jego obecność, że mnie słuchał i okrążał. Sam z przyspieszonym biciem serca rozglądałem się do o koła nasłuchując. Po chwili zacząłem krzyczeć te same teksty, i w tym samym momencie coś upadło w pokoju (od zawsze zakładałem że to duch padł ze śmiechu słysząc mnie). Później jakimś dziwnym trafem zobaczyłem go, a właściwie jego zarys. Z każdym jego okrążeniem do o koła mnie był co raz wyraźniejszy, ja sam upadłem na ziemię bo czułem ból przecinania gardła (normalnie fizycznie dusiłem się, miałem kłopoty z oddechem). Na sam koniec duch ustawił się przede mną, i zaczął "szarżować" w moim kierunku. Stało się wtedy coś dziwnego, bo stanął on jak słup soli, wgapiony we mnie, a potem upadł na ziemię i uciekł. Wtedy weszła mama i zdrapała mnie z ziemi.

Potem już nauczyciele mnie znaleźli, uczyłem się dość sporo wtedy. Po pewnym czasie odszedłem od nich, i dzisiaj po małych resocjalizacjach jestem tutaj.

Zakładam że nie będziecie skłonni mi uwierzyć w to, ale to już tylko wasz problem. Nie dziwię się, ta historia wygląda trochę jak w bajkach dla dzieci...

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Ja wierze, malo tego chcialabym to zobaczyc jako widz;) A rodzice jak wtedy podchodzili do jego 'straszenia'? Wierza w duchy? Nie domyslaja sie ani troche ani nie czuja obecnosci ich w domu teraz? (sorry jesli offtop)

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

To może teraz ja trochę coś o sobie :D długie to nie będzie bo mam dopiero 16 lat, ogólnie zaczęło się to wszystko jako hobby, ale zawsze czułem że mnie coś do tego ciągnie, pochodzę z bardzo chrześcijańskiej rodziny więc cokolwiek o Ezoteryce i Okultyzmie to była kompletna głupota i bezsens. Przez wiele lat przeczytałem zaledwie parę książek, zajmowałem się wtedy głównie Wiccą, odprawiłem parę rytuałów. W dzieciństwie grając na komputerze zawsze wybierałem w rożnych grach postacie magów. Miałem też czasem pojedyncze przypadki proroczych snów oraz wizji. Zawsze też czułem jak coś nadnaturalnego podpowiada mi co mam zrobić i zawsze wychodziłem na tym dobrze. Do dziś nie wiem czy to był jakiś duch czy może intuicja :) ale faktem jest że do dzisiaj czuje zawsze przy sobie czyjąś obecność. Jakby duch-stróż. W gimnazjum poznałem przyjaciółkę która miała problemy z duchami, spróbowałem dla niej zrobić amulet ochronny, o dziwo działał. Potem przez długi okres czasu zajmowałem się teraźniejszością, szkoła treningi i w ogóle, dopiero nie dawno jak znowu potrzebowała pomocy postanowiłem się znowu zagłębić odrobinę w okultyzm i znowu poczułem to wołanie, to ciągnięcie mnie do tego co nieznane, co magiczne, co nadnaturalne, i postanowiłem że przestanie to być tylko hobby, że to moja droga życia. Jeszcze przed tym podczas wakacji zacząłem uprawiać Sahaja Yoge, która poprzez bardzo łatwe ćwiczenia oferuje obudzenie energii Kundalini. Tak teraz zajmuje się wszelkiej maści Ezoteryką i Okultyzmem. Na razie głównie ćwiczę z energią, uprawiam Jogę, studiuje pisma hermetyczne, poszerzam wiedzę teoretyczną ale jak tylko będę miał 18 lat planuje zostać członkiem Sanguinnum Occultum oraz Zakonu Lucyfera, planuje również brać udział w różnych działaniach Trójmiejskiej grupy szamanów. To tak o mojej przeszłości i mam nadzieje przyszłości :) mam również nadzieje że nikogo nie zanudziłem :)

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Nawet mi się czytać nie chce w tym momencie tego co napisałeś XD ale wiesz,potem przeczytam,spoko nie?Narazie wziął mi się był rzucił na oczy tytuł o początkach więc na szybko powiem krótko.Moje początki:STRASZNA PORAŻKA!!!I nie z mojej winy bo ja chciałem profesjonalnie do tematu podejść,problemem było to że na rynku 15 lat temu nie było nic,a gdy już się coś pojawiło to zazwyczaj jakieś brednie,tylko skąd ja mogłem o tym wiedzieć?Aha,kiedyś to internetu nie było tak jak dzisiaj,serio :D Gdy dodamy do wszystkiego fakt że mieszkałem w małej wiosce to już po prostu katastrofa.Dlatego ważne jest by na początek niczego nie zaczynać :happy: Gdybym zaczynał z tymi lekturami które zerkają na mnie w tym momencie z półki..eh,dziś byłbym Magusem Ostatecznego Stopnia :urodzinki:

Sanguinnum Occultum oraz Zakonu Lucyfera

...ja miałem swoje pomyłki Ty będziesz miał swoje najwidoczniej...

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach
Sanguinnum Occultum oraz Zakonu Lucyfera

...ja miałem swoje pomyłki Ty będziesz miał swoje najwidoczniej...

Najwidoczniej tak, ale to właśnie na pomyłkach się człowiek najwięcej uczy ;) jestem młody co faktycznie wiąże się z tym że jestem niedoświadczony. Możliwe że błędem będzie moje przyłączenie się do Zakonu Lucyfera oraz Sanguinnum Occultum ale uważam że lepiej się sparzyć na czymś i mieć nauczkę niż unikać czegoś jak ognia ;)

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Lepiej się nauczyć od poparzonych że blacha jest gorąca i nie dotykać jej,niż samemu sobie poparzyć łapę i dopisać w notesiku:"Drogi Pamiętniczku,pisze bardzo nie wyraźnie bo piszę lewą gałązką.Prawa ma ziazia.Blacha gorąca=ból/nie dotykać.Doświadczenie + 1 pkt.Sprawność ręki:-90%"

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Soczku, Ty mój monitor ratuj od zalania herbatą. Regularnie przedłużasz mi życie.

Ja młoda jestem, to i g łupia jeszcze. niewiele wiem i umiem. A zaczynałam... uwaga... od książek fantastycznych. Człowiek by się nie spodziewał, ile w tym prawdy jest, choć ta magia oczywiście tak widoczna nie jest, nie świeci po oczach i nie wylatuje z końca patyka. Okazuje się również, że u mnie to rodzinne - u babci i jeszcze wcześniej zdaje się, że zielarstwo, ale z tych zasobów wiedzy nijak mi już czerpać. Mama za to ostatnimi laty poczęła mnie wtajemniczać w Tarota, karty, wahadełko, bo sama się tym swego zamierzchłego czasu interesowała. W pewnym sensie wydaje mi się, że jestem od niej silniejsza - medytuję, wiem (zazwyczaj) co robię, polegając na umyśle, nie na samej intuicji jeno, w efekcie czego nieraz to ja muszę za nią odprawić czasem jakiś czar.

Pomijając geny i magię w książkach to zaczęłam zwyczajnie - szukałam sposobów na poprawę pamięci i trafiłam na medytację metodą Silvy. Medytuję od jakichś dwóch lat zdaje się i zaczynam powoli udoskonalać zdolności parapsychiczne jak i poszerzać wiedzę książkową.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

i Wy w to wierzycie. A gdzie dualność światów. A gdzie inny wymiar czasu. Brakuje Wam wiedzy Kochani. A ona jest, ale trzeba mieć Czyste Serce.

demon widzi tylko część - więc jak może pokazać więcej?

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Żeby dodać komentarz, musisz założyć konto lub zalogować się

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą dodawać komentarze

Dodaj konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się tutaj.


Zaloguj się teraz

  • Przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników, przeglądających tę stronę.