Szept

Przy Wigilijnym stole, czyli nasze opowieści i wspomnienia domowych tradycji świątecznych

5 postów w tym temacie

Dziś Wigilia, szczególny czas łączenia się z bliskimi. dzień, kiedy zapomina się o tym, co złe i zauważa się te najlepsze strony naszych bliskich i swoje.

Każda rodzina ma też swoje tradycje i zwyczaje świąteczne, wyniesione z domu. Wiele jest typowych dla regionów, z których wywodzą się rodzinne korzennie, inne sa już połączeniem tradycji dwóch rodzin.

To piekne zwyczaje, tradycje. Warto je kolekcjonowac i kiedyś przekazac następnym pokoleeniom. Bo wlasnie takie zwyczaje i tardycje nas łączą z duchem przodkow, z nasza Ziemią, ojczyzną, z własną tożsamością.

Zawsze lubiłam magie świąt Bożego Narodzenia, ale z roku na rok pewne rzeczy staly się dla mnie powtarzająca się rutyną.

dziś, kiedy po raz drugi z rzędu nie spędzam świat z rodziną, a daleko w innym kraju, tradycji i w zasadzie sama, doceniam każdą chwilę wcześniejszych świąt. Każdą tradycję, pracę obyczaj.

Rano w Wigilię (także w Nowy Rok), mama bardzo pilnuje, by żadna kobieta nie pzrekroczyła progu domu jako puerwsza. Jeśli tak by się stało murowany pech pzrez cały następny rok. az się zdarzylo, ze sąsiadka wpadła do nas z życzeniami. I faktycznie rok do udanych nie należał.

Mój tato rano idzie do sąsiadów z zyczeniami, a sąsiedzi w postaci męskiej przychodza do nas.

Potem zaczyna się juz tzw świąteczny młyn. Ostatnie zakupy, pakowanie prezentów, gotowanie.

Od kiedy wiem, kto faktycznie przynosi prezenty pod choinkę obowiązek pakowania spadl na manie. I uwielbiam to, bo lubię by paczki wyglądały niemal lepiej niz ich zawartość. Do tego od kilku lat doszedł element ryzyka w postaci węszącego wszędzie mego syna. Dziadkowie w tym czasie starają się go czymś zająć, by nie widział pakowania, a potem tzreba to jeszcze wszystko logistycznie zgrac w calość by podzrucić prezenty tak by ich nie zauwazył.

Kolejną tradycją mego domu była kąpiel w złocie. Już po południu, kiedy w zasadzie wszystko było gotowe, w oczekiwaniu na pierwsza gwiazdkę, każdy po kolei szedł sie wykąpać w zlocie, co miało zapewnić nam rok dobrobytu i dostatku. W praktyce wyglądało to tak, ze do wanny mama wrzucała co tam z biżuterii w domu było. Jako dziecko bawilam się pierścionkami i obrączkami rodzicow, a mam z drżeniem patrzyla czy czegoś nie zgubię ;D

Kiedy ostatnia osoba (kiedyś ja, dziś mój syn) brała zlota kąpiel, tata włączał adapter i w całym domu zespół Mazowsze zaczynal nam kąlędować.

Zawsze też w Wigilię jak zaczynalo się ściemniac biegalam od okna do okna szukajac pierwszej gwiazdki i kiedy ją wypatrzyłam, głośno krzyszlam: Jest! Jest!

Ponieważ zaś choinka i prezenty były w pokoju gdzie stał stół wigilijny, więc prezenty były pierwsze.

I tu zawsze nie wiem czemu na widok tego, co było pod choinką, zaczynałam płakać. Niewiem czemu, moze to wzruszenie, moze emocje oczekiwania puszczały, ze oto jednak coś tam jest, cos leży w paczuszkach. W każdym razie najpierw musiałam wypłakać swoej.

Dziś w sumie też płaczę ze wzruszneia widząc radość na twarzy synka.

W moim domu nigdy nie uznano Dziadka Mroza, a tato jakoś Gwiazdora nie pzreforsował z własnych domowych tradycji. I tak od zawsze pod choinkę prezenty dawał u nas Aniołek. Tak od zawsze było w rodzinie mojej mamy i tak w dalszym ciągu jest.

U moich znajomych był Gwiazdor, czasem Died Maroz (Dziadek Mróz) i Śnieżynka, częściej Mikołaj.

Ale u nas Mikolaj bywał 6 grudnia a w Wigilie Aniolek.

Przy kolacji tradycyjnie musi być 12 potraw. U nas zawsze barszcz z uszkami, pierogi z kapustą i grzybami, karp smażony, karp w galarecie, kompot z suszu, śledzie... W chudych latach mama za potrawy liczyła ćwikłę i chrzań oraz chleb, ale z ciastem - oczywiście sernik i makowiec, wychodziło zawsze 12. I koniecznie tzreba było z karpia wyjąc jak najdluższą ość i potem nosić ją cały rok w portfelu, co miało zapewnic nam pomyslność.

Zanim sie usiadło do stołu byl oplatek i życzenia.

Potem juz tylko mama miała prawo wstać od stołu. Co przy leżacych i poczęsci juz odpakowanych prezentach nie było łatwe dla najmlodszej częsci domowników wink.gif

Od lat tradycja wigilinej kolacji w naszym domu stały się rodzinne opowieści, w których nie moze zabraknać opowieści o spalonej choince u mego taty - to z czasów kiedy nie bylo jeszcze elektrycznych lampek.

Po kolacji była już radość z prezentów, i dokładne ich oglądanie.

Od blisko 20 lat tradycja domu jest, że tata na pół godziny, wieczorem idzie do swego pokoju i tam słucha z kaset magnetofonowych kolęd spiewanych jeszcze pzrez swego tate. mój dziadek zmarł w 1990 roku i od tamtego czasu tato chce w Wigilię w samotności powspominać rodziców przy kolędach śpiewanych przez dziadka. Nie pzreszkadzamy mu w tym czasie.

Często, jeśli zima dopisała sniegiem szło sie jeszcze na wieczorny spacer. Teraz wychodzimy z synkiem oglądac świąteczne ozdoby w ogrodach sąsiadów, i wczuś się w Magie Bożego narodzenia.

3

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

W tym roku po raz drugi spedze samotnie swieta, wiec tez mnie nie ciesza.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

U mnie sweta jak zwykle z dziadkami wink.gif. A i już mnie odwiedził facet z ulotkami więc może rok nie będzie kiepski.

Od mnie życzę Wesołych, Pogodnych i Zdrowych Świat z uśmiechem na twarzy wink.gif

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Żeby dodać komentarz, musisz założyć konto lub zalogować się

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą dodawać komentarze

Dodaj konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się tutaj.


Zaloguj się teraz

  • Przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników, przeglądających tę stronę.