Denosis

Denosis - Podróże Poza Ciałem

Książka   7 głosów

  1. 1. Podoba Ci si? moja twórczo???

    • Tak!
    • Oczywi?cie!
      0
    • ...?e nie.

Żeby zagłosować w tej ankiecie, prosimy się zalogować lub zarejestrować.

4 posty w tym temacie

Witam... Miałem dzielić się wiedzą stopniowo, ale czas mnie pogania...

Udostępniam Wam fragment mojej książki... Zdaje sobie sprawę, że jest tu masa błędów, ale warto przeczytać.

O autorze

Na początku chciałbym zaznaczyć, że jestem zwykłym, normalnym człowiekiem. Takim samym jak Ty czy ktoś inny. Nie jestem wybitnym uczniem czy pracownikiem. Wiele ludzi podświadomie uważa, że tylko ludzie wyglądający „inaczej” i mający inne zainteresowania mogą wyjść poza ciało, czy mieć świadome sny. NIE! Wystarczy, że jesteś sobą !

Nazywam się Przemysław Kuciel, jestem uczniem technikum mechatronicznego. Oprócz robotami i wszelakimi maszynami interesuje się psychologią i Wszechświatem. Mam ponad 4 lat doświadczenia w wychodzeniu poza ciało i w miewaniu świadomych snów. Książkę tą napisałem z nadzieją, że ludzie uświadomią sobie, jak potężne rzeczy może robić człowiek, i jaką cudowną mocą dysponuje nasz umysł i podświadomość, a także chcę, abyś zaczął miewać takie stany.

Dobra, wiele razy użyłem pojęcia „podróże poza ciało”, co to takiego dowiesz się w rozdziale I.

Starczy, nie musisz przecież wiedzieć wszystkiego o mnie. Usiądź i przygotuj się na to, że wkrótce doświadczysz czegoś wspaniałego.

RODZIAŁ PIERWSZY

„Pierwsze wyjścia”

Leżę w łóżku. Mój umysł skacze po myślach jak małpa po drzewie. Skupiam się – muszę wyjść z ciała. Próbowałem już od miesiąca... Czuję się rozluźniony, bardzo chcę mi się spać, jednak wiem że nie mogę tego zrobić. Nagle czuję całkowite odrętwienie mojego ciała . Nie mogę się ruszyć... Nie mogę krzyczeć... Ale nie mogę się poddać ! Jeżeli otworzę teraz oczy, znowu będę żałował że nie spróbowałem wyjść... Czytałem na rozmaitych forach, żeby się nie bać . Jeżeli strach weźmie nade mną górę to przegram. Muszę wygrać! Wyjdę !

Unoszę rękę. Jednak moje ciało fizyczne pozostało w tej samej pozycji... Podniosłem rękę astralną. Cudowne uczucie. Czułem się jakbym miał trzy ręce, z czego jedna bardzo leciutka i subtelna. Szybko uniosłem drugą rękę. Pomyślałem, że od wyjścia z ciała fizycznego dzielą mnie chwilę. Czułem rosnące podniecenie. Szybko podniosłem jedną nogę i wyturlałem się z ciała na podłogę.

Otworzyłem oczy – leżę koło swojego ciała fizycznego !! Mój duch opuścił je i teraz mogę być gdzie chcę, kim chcę i robić co chcę ! Czuje się świetnie. Eksplozja wolności. Jednak nie mogę się ruszyć, jestem okropnie ciężki. Podczas gdy leżałem na podłodze moim ciałem astralnym mogłem tylko ruszać głową w lewo i w prawo.

Popłakałem się ze szczęścia ! To, do czego tak uparcie dążyłem jest prawdą.

Ale płakałem nie tylko dla tego. Przez mój umysł przechodziły rozmaite myśli, jaka jest ludzka głupota i żądza władzy nad drugim człowiekiem. Wszystkie systemy religijne i wizja mojego dotychczasowego świata legła w gruzach...

Doszło do mnie, że ludzkość sama sobie stworzyła piekło i szatana, aby przestrzegać pewnych zasad moralnych. Leżałem na podłodze i rozmyślałem, zapoznawałem się z moją nową wizją świata. Na sufit padają pierwsze promienie słońca. Pomyślałem, że jest już ranek, a przecież mam nastawiony budzik. Poleżałem jeszcze trochę czasu, a gdy zadzwonił budzik...

Zaczęło mnie ciągnąć z powrotem do mojego ciała. Jakby moja klatka piersiowa była okuta jakimś łańcuchem, który powiązany jest z ciałem fizycznym. Łańcuch się kurczył, ciągło mnie coraz mocniej. Jestem już parę milimetrów od ciała fizycznego... Moje ciało astralne już całkowicie weszło w ciało materialne. Otwieram oczy i wyłączam budzik. Czuję ogromną satysfakcję ! Pamiętam wszystko co czułem, o czym myślałem i co robiłem. Chciałem jak najszybciej wrócić do tego stanu ! Nareście przełamałem mój strach i dostałem za to niebywałą nagrodę...

Drugie wyjście.

Paraliż senny przyszedł dużo łatwiej niż za pierwszym razem. Minęły dwa tygodnie od mojego ostatniego wyjścia i bardzo się stęskniłem za tym niesamowitym stanem.

Byłem zmotywowany. Chciałem jak najszybciej wyjść z ciała, ale zdawałem sobie z tego sprawę, że nie zawsze wychodzi i że muszę uzbroić się w cierpliwość. Jednak teraz znowu jestem o krok od OOBE (wyjścia z ciała). Znowu nie mogę się ruszyć. Jednak to uczucie nie było już wcale takie straszne. Wiedziałem, że jest to naturalny stan i że każdy przechodzi go nieświadomie, gdy zasypia. Każdy – bez wyjątku. Ty – mój drogi czytelniku też.

Podniosłem ręce, potem nogi i z powrotem wylądowałem na podłodze. Widziałem bardzo słabo, jakby przez zmróżone powieki. Bardzo nieostry obraz mojego pokoju wpadł w moje oczy. Jednak, teraz wiem jak wstać z podłogi i poprawić widoczność.

Poczytałem sobie troszkę o ludziach, którzy mieli ten sam problem co ja.

Wystarczy się dostroić ! Jest to banalnie proste. Skupiłem moją uwagę w jednym miejscu i powiedziałem : „Chcę bardzo dobrze widzieć !” i nagle poprawił mi się wzrok. Widziałem bardzo dobrze. Normalnie noszę okulary, jednak tam ich nie miałem, a odbierałem obraz po prostu super. Teraz tylko jeden problem – nie mogę się podnieść z podłogi. Na rozwiązanie wpadłem błyskawicznie. Skupiłem się na jednym punkcie i powiedziałem „Chcę być lekki jak piórko !”

Moje ciało stało się niewyobrażalnie lekkie. Podniosłem się z ziemi i rozejrzałem się po pokoju, czy wszystko jest u mnie jak w rzeczywistości. Zgadzało się wszystko – nawet najdrobniejszy szczegół. Uświadomiłem sobie, że OOBE nie odbywa się w moim umyśle, tylko w świecie realnym. Cieszyłem się, że osiągnąłem to, o czym zwykły ograniczony człowiek nawet nie śni. Nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić. Tyle możliwości ! Mogę być wszędzie, robić co chcę, spotkać się z kim chcę !

Wyleciałem przez okno w moim pokoju i trafiłem pod sieć sklepów przed moim blokiem. Pomyślałem, że chcę się teleportować co dziesięć kroków. Zanim uformowałem myśl – wywaliło mnie około dziesięciu kroków do przodu. Skapłem się, że mogę sobą sterować za pomocą myśli. Przypomniały mi się słowa kolegi : „Ej stary, weź zobacz jak wyglądasz na astralu, jak jesteś ubrany bo mnie to strasznie ciekawi.” Dobra ! Spoglądam w dół na swoje ciało. Byłem ubrany w biały podkoszulek z jakimś czarnym napisem i nie miałem spodni ani majtek. Normalnie byłem goły ! Szybko pomyślałem, że jakiś byt może mnie zobaczyć gołego i się będzie w myślach ze mnie śmiał, dlatego pomyślałem że chcę mieć czarne, luźne spodnie. Od razu pojawiły się na mnie spodnie zakrywające mojego pyrtola.

Przeszło mi przez myśl, aby wyciągnąć mojego kolegę (którego wszystkiego uczyłem o ezoteryce) z ciała. W mgnieniu oka znalazłem się w jego pokoju. Do dziś pamiętam jego super śmieszną minę jak spał. Otwarte usta – ślinił się na poduszkę i machał ręką coś mamrocząc pod nosem. Śmiałem się z niego przez około pięć minut, potem jak już mi przeszło zacząłem go wyciągać. Było to strasznie dziwne uczucie. Nie wiedziałem, gdzie włożyć rękę, żeby go najlepiej wyciągnąć. Czytałem książkę Darka Sugiera – jego byt wyciągnął trzymając za nadgarstki. Tak też zrobiłem. Chwyciłem go, zaparłem się i mocno pociągnąłem do siebie. Czułem okropny opór, jakby jego ciało fizyczne było na jakiejś super taśmie. Ręka ustąpiła, widziałem ją tak samo jak moją – była blada i delikatna. Jednak reszty jego kończyn nie dałem rady wyciągnąć, byłem za słaby. Usiadłem na podłodze obmyślając jakiś plan „jak go tu by wyciągnąć żeby ten idiota wyszedł”... Po dłuższej chwili kombinowania odpuściłem sobie. Pomyślałem, że jestem bardzo zmęczony i chcę wrócić do mojego ciała fizycznego. Natychmiast znalazłem się obok niego. Wszedłem sam w siebie i otworzyłem oczy.

ROZDZIAŁ DRUGI

„Jak dowiedziałem się o OOBE”

Gdy miałem 13 lat byłem fanatycznym katolikiem (wiem, że to głupio brzmi taki gówniarz). Tępiłem wszystkich ateistów i „anty-jezusków” w mojej szkole. Lałem ich, dokuczałem im – nie mieli życia. Pewnego razu, kolega zapytał mnie czy pamiętam sny. Ooo tak ! To był temat na który uwielbiałem rozmawiać, bo wszystkie moje dziwaczne sny zapamiętywałem w całości. Powiedział, że istnieje coś takiego jak LD (lucid dream – świadome śnienie) i że dzięki temu mogę dowolnie wpływać na mój sen, zmieniać go i robić sobie w nim co chcę. Nie wierzyłem mu, a poza tym -

co mnie w tym wieku to obchodziło. Jednak z ciekawości, czy czasami mój kumpel mnie nie kłamie wpisałem w wyszukiwarce „świadome śnienie”. Wyskoczyło mi niesamowicie dużo artykułów na temat przeżyć ludzi, którzy świadomie śnią i na temat technik jak można taki sen uzyskać. Bardzo mi się to spodobało (wiecie – jak można wszystko – to można i ruchać, a wtedy myślałem praktycznie tylko o tym), więc przystąpiłem do technik na LD. Stwierdziłem, że najlepszą i najłatwiejszą techniką jest robienie testów rzeczywistości (TR).

Jak wiemy, sen możemy rozpoznać po tym, że dzieją się różne głupie rzeczy na przykład – gość skaczący z trzeciego piętra i krzyczący „jestem hardkorem”, ale czasami sny są tak bardzo rzeczywiste, że czasami je ciężko odróżnić od świata fizycznego... Jest jednak we śnie kilka stałych niezgodności z rzeczywistością, na przykład – gdy popatrzymy na swoje ręce w marzeniu sennym - mają one zieloną barwę, są krzywe, wydłużone lub w ogóle ich nie ma, lub drugi przykład – gdy zatkamy palcami nos we śnie i spróbujemy wdychać powietrze przez zatkany nos – uda nam się.

Testy rzeczywistości polegają na wyrabianiu sobie nawyku patrzenia na ręce lub zatykania nosa i sprawdzania czy możemy oddychać. Co około dziesięć minut obserwujemy swoje dłonie i zastanawiamy się, czy czasami nie śnimy.

Zadajemy sobie pytanie (cały czas patrząc na ręce) – czy to co widzę jest snem? Czy ja teraz śnię? Następnie rozglądamy się dookoła i szukamy niezgodności z rzeczywistością.

Gdy wyrobimy sobie nawyk, we śnie zrobimy dokładnie to samo. Gdy spojrzysz na ręce i uświadomisz sobie, że śnisz jesteś wolny. Możesz dowolnie sterować snem, wpływać na jego bieg i robić co się chce. Jednak ten stan jest niczym w porównaniu z OOBE.

Gdy robiłem uparcie TR-y, dwa tygodnie później miałem LD. Pełne i wyraźne. Pierwsze co zrobiłem, to poszedłem na halę miejską w Jaworznie. Jakieś ładne dziewczyny grały w siatkówkę. Wyszedłem na środek boiska i powiedziałem : „Dziewczyny, koniec treningu ! Wszystkie do szatni !” i odbyłem orgię z dwunastoma kobietami. Było ekstra !

Następnie, po długiej praktyce świadomego snu przypadkowo wpadłem na książkę Darka Sugiera - „Miłość i wolność poza ciałem”.

Czytałem z wielkim natchnieniem. Wierzyłem w to co pisze w stu procentach. Na początku myślałem, że OOBE to jest synonim od LD – czyli te same stany. Jednak czytając dalej inne książki o OOBE uzmysłowiłem sobie, że wyjście poza ciało jest wędrówką ciała astralnego po naszym świecie fizycznym.

Zapragnąłem tego stanu, widziałem że to jest to co chcę robić.

Miałem wtedy 15 lat. Oprócz dziewczynami interesowałem się zawzięcie tematami o OOBE. Jednak według mnie Darek Sugier i Robert Monroe poszli na łatwiznę. Oni wołali inne byty, aż przyjdą i ich wyciągną, i Darek i Robert cierpliwie czekali.

Ja tak nie chciałem. Moja męska duma nakazywała mi, żebym się uniezależnił. Jeżeli pierwszy raz wyjdę sam, to potem będę opuszczał ciało fizyczne codziennie. Ale jak to zrobić? Przeczytałem wszystkie artykuły na Internecie, jednak jednoznacznie mówiły o technice 4+1.

Technika ta polega na zaśnięciu przykładowo o 00:00 w nocy, wybudzeniu się po czterech godzinach, zajmowaniu się czymś przez godzinę i następnie wpatrywać się w ciemność pod powiekami i nie dać sobie usnąć.

Dlaczego po czterech godzinach?

Ponieważ wtedy następuje faza RNEM, czyli z polskiego na nasze – mamy wtedy sny. Około dwie godziny śnimy sobie na jawie, a dopiero po trzech-czterech godzinach wchodzimy w głęboki sen. Cała filozofia polega na tym, żeby rozbudzić się podczas głębokiego snu i przywrócić sobie pełną świadomość.

Dlaczego?

Ponieważ, gdy budzimy się w fazie RNEM, możemy do niej bezpośrednio wrócić.

Wyobraź sobie taką sytuacje – śni Ci się coś, wybudzasz się, obracasz się na drugi bok, zasypiasz znowu i sen śni Ci się dalej. Typowy przykład wybudzenia w RNEM.

Podczas popołudniowej drzemki wchodzimy w fazę RNEM od razu ! Dlatego znacznie łatwiej jest wyjść w OOBE popołudniu niż w nocy, bo nie trzeba wstawać po czterech godzinach snu i się przez godzinę gimnastykować... Ale druga strona medalu – kto ma czas, żeby spać popołudniu...?

Ta metoda mi nie przypasowała – bo jestem okropnym śpiochem. Gdy wstawałem o czwartej rano, wyłączałem budzik i szedłem spać. Jak już zrobiłem postęp, wyłączyłem budzik i usiadłem na łóżku, głos wewnątrz mnie wrzeszczał : „Idź spać, nie wyśpisz się, jutro zrobisz sobie tą technikę, tylko nie dziś ! IDŹ SPAĆ!” ulegałem temu...

Jednak moje pragnienie wyjścia stawało się coraz większe. Zwykły świadomy sen mi nie wystarczał. Chciałem sięgnąć po nieznane.

Wtedy już, pomału rozstawałem się z wiarą katolicką. Rosło moje zainteresowanie ezoteryką, stawałem się z dnia na dzień lepszy w tej dziedzinie. Pisałem rozmaite artykuły o rytuałach wspomagających, o talizmanach i amuletach, runach i tym podobnych.

Wraz ze wzrostem mojego zaangażowania w ezoterykę, spadała moja wiara w Jezusa. Uświadomiłem sobie, że komuniści mieli rację – to jest zrobione tylko po to, aby pokorne „baranki” pod pozorem dobra, były wykorzystywane przez kościół.

Przerabiając kolejne artykuły o OOBE, opracowałem własny „ Super świetny najcudowniejszy najlepszy sposób na najcudowniejsze i najlepsze wyjście z ciała” - jak to nazwałem. Zacząłem ciągle udoskonalać moją technikę.

ROZDZIAŁ TRZECI

„Byty w OOBE”

Podczas mojego piętnastego wyjścia (wszystkie zdarzenia z astrala dokładnie notuję) spotkałem pierwszego byt-a.

Była jasna, gwiaździsta noc. Księżyc świecił jasno, była pełnia. Delikatne światło księżycowe oświetlało miasto, w którym byłem. Nie pamiętam dokładnie jak się tam znalazłem. Idąc goły ulicą, napotkałem byt-a. Z początku myślałem, że to zwykły koleś, jednak wiedziałem, że mnie widział. Patrzył się na mnie i się uśmiechnął. Wcale się go nie bałem. Nie czułem od niego nienawiści. Nie czułem też miłości. Był on neutralny. Wyciągnął do mnie rękę, abym go złapał. Początkowo poczułem się zmieszany, ale pomyślałem że jak za nim nie pójdę mogę tego żałować. Dałem mu moją dłoń. Zaczął iść. Przybrał kamienny wyraz twarzy. Trochę się przestraszyłem jego pustego spojrzenia przed siebie.

Zacząłem go wypytywać gdzie idziemy, dlaczego mnie prowadzi i co chce mi pokazać, jednak nie odpowiadał.

W pewnym momencie zacząłem pieprzyć coś całkowicie od rzeczy, typu : Aa wiem, pewnie prowadzisz mnie do Agnieszki, bo miałem się z nią umówić ale jakoś tak wyszło, że się z nią nie umówiłem.

Byt popatrzył się na mnie jak na idiotę. Odchylił głowę w tył, pozostawał sztywno i przybrał śmieszny wyraz twarzy. Powiedziałem, że będę już poważny i żeby mnie dalej prowadził.

I tak szliśmy sobie przez to miasto, minęło trzydzieści minut i wydarzyła się dziwna rzecz. Zacząłem czuć... wiatr na sobie. Normalnie wiatr ! Z sekundy na sekundę wiał on coraz mocniej. Popatrzyłem na byt-a, zaczął się kątem oka patrzyć na mnie. I wtedy... Nie wiem jakim cudem... Znalazłem się w jakimś bardzo, ale to bardzo dziwnym miejscu.

Widziałem bezgraniczną przestrzeń, niebo było gwiaździste. Nie był to świat realny. Czułem to. W astralu wszelakie przeczucia trzeba brać na poważnie – bowiem to one ostrzegają Cię przed potencjalnym niebezpieczeństwem i to właśnie one są najważniejsze. Widziałem około dwunastu, malutkich piramidek. Wykonane były z jakiegoś dziwnego metalu. Wyglądem przypominały wybrukowane schody, jednak w głębi duszy czułem, że to jest metal. Byt stawił swoją stopę na czwartej piramidzie, zaczął wchodzić do góry. Piramida ta była na wysokość pierwszego piętra. Byt postawił stopę na pierwszym stopniu i wtedy... Piramida zaczęła świecić.

Nie było to zwykłe światło. Było to białe, oślepiające światło. Widziałem tylko kontury tego kolesia, co mnie prowadził. Wszedł na szczyt piramidy i wyciągnął do mnie rękę, żebym poszedł zanim. Jednak przeczucie mówiło, że to jest czymś w rodzaju teleportu do innego świata. Wykrzyczałem z całej siły : „NIE IDĘ Z TOBĄ!”

i pomyślałem, że chcę wrócić do mojego ciała fizycznego. Po przebudzeniu byłem nieco przestraszony tą sytuacją...

Drugie Spotkanie

Leżę na podłodze. Jestem już po paraliżu sennym. Dostrajam się.

Widzę mój pokój. Wokoło jakieś porozwalane rzeczy, chaos. Jestem strasznym bałaganiarzem. Wyszedłem na balkon. Noc była ciemna, pochmurna. Latarnie oświetlały drogę. Podążałem ulicą w stronę hali sportowej. Zawsze w dzieciństwie chciałem zobaczyć, jak tam jest po ciemku... Widzę halę. Na duży budynek padają blade światła latarni. Wchodzę do środka – było nawet jasno. Zawsze myślałem, że w ciemną noc jak ta nic tam nie będę widział. Dobra – zaspokoiłem ciekawość, odwracam się żeby wyjść frontowymi drzwiami, gdy nagle słyszę :

„No nareście ! Wooohooo ! Udało się !!” odwracam się, a tu jakiś koleś po dwudziestce. Ubrany był w jeansy i luźną bluzę. Miał bujną czuprynę. Chwile stałem i spoglądałem na niego.

Zaczął zmierzać w stronę ściany. Idzie sobie gdzieś – pomyślałem. Nie mogę zmarnować takiej okazji, muszę z nim pogadać !

Podszedłem bliżej i zaczepiłem go :

[Ja]: Ej koleś !! Czekaj !!

[On]: Hmmm??

[Ja]: Ty żyjesz?

[On]: Nieee (wypowiedział to tak bardzo spokojnie, że aż się zdziwiłem)

[Ja]: Ej, to ten... Jezus istnieje?

[On]: Nieee (takim samym spokojnym tonem jak wyżej)

[Ja]: Ty, to jak to jest po śmierci ?

[On]: Jest tu taka linka (pokazał na klatkę piersiową) i ona się zrrrywa ! (wczuwał się bardzo jak opowiadał)

[Ja]: Aha, dzięki. Nie zawracam ci już pupki. Idę sobie gdzieś połazić.

[On]: Na razie !!

Po skończonej rozmowie poszedłem sobie pospacerować i przemyśleć wszystko. Gdy słońce delikatnie zaczęło wschodzić, pomyślałem że wrócę z powrotem do ciała bo i tak zaraz mnie obudzi zabójca OOBE i snów (budzik).

Trzecie spotkanie.

Miałem świadomy sen. Uświadomiłem sobie, że śnię. Przeczytałem na internecie, że przez LD można bardzo łatwo wyjść w OOBE, ponieważ te dwa światy dzieli bardzo cienka linia. Zastosowałem według mnie najprostszą z technik. Wyobraziłem sobie, że jestem w moim mieszkaniu. Minęła chwila i znalazłem się w moim pokoiku. Był w nim porządek, a zawsze mam porozwalane milion rzeczy na około. Lubie pracować w chaosie, ale też nie chce mi się sprzątać. Szkoda czasu – lepiej iść z kolegami na piwko, pomedytować lub zająć się sportami.

Na ścianie w moim pokoju wisi lustro. Lustro dla naszej podświadomości symbolizuje inny wymiar, dlatego idzie je fajnie wykorzystać żeby przejść w paraliż senny. Po prostu, aby uzyskać paraliż wchodzisz w lustro.

Gdy powoli czysta tafla lustra zaczęła pochłaniać moje ciało, czułem się bardzo zrelaksowany. Wszedłem w lustro całym swoim ciałem. Po drugiej stronie była ciemność, przepaść. Spadałem w dół. Czułem to uczucie. Troszkę się bałem, ponieważ nie lubię szybkości. Gdy jadę szybko na motorze z kolegą to szlak mnie trafia. Leciałem przez około dziesięć sekund, następnie poczułem moje ciało. W mgnieniu oka dostałem paraliżu sennego. Wychodziło mi się bardzo ciężko, nie mogłem oderwać ręki astralnej od ciała fizycznego. Męczyłem się przez dłuższą chwilę, jednak uznałem że muszę poczekać aż paraliż się pogłębi. Kolorowe obrazy i dźwięki towarzyszące zasypianiu (hipnagogi) przejęły mnie. Zaczęły tworzyć scenki, w których uczestniczyłem i zatraciłem się w nich całkowicie. Usnąłem. Cholera ! A byłem tak blisko wyjścia, czekałem przecież tylko aż paraliż się pogłębi.

Szczęście w nieszczęściu, że znowu odzyskałem świadomość we śnie.

Powtórzyłem technikę. Wszedłem w lustro, uczucie spadania. Jestem w swoim ciele. Paraliż był mocniejszy niż przedtem. Opuściłem ciało fizyczne bez większych problemów.

Stoję na podłodze, jestem usatysfakcjonowany tym że udało mi się w końcu wyjść. Był ranek, jednak mogłem sobie więcej poOOBować, ponieważ rodzice pracowali na rano, a ja sobie dzień przedtem ubzdurałem że nie pójdę do szkoły tylko zostanę w domu. Więc cały ranek i popołudnie na OOBE. Podtrzymywało mnie to na duchu.

Wyszedłem na balkon. Popatrzyłem w niebo. Było bezchmurne, słońce już dawno wynurzyło się zza chmur i zaczęło ogrzewać naszą cudowną planetę. Pomyślałem, że chcę być w Hiszpanii. W Jaworznie jest nuda, już zwiedziłem najskrytsze zakamarki mojego miasta. Idę do Barcelony. Jestem kibicem FC Barcelony i chciałem zawsze zobaczyć CampNou – stadion Barcy.

Jestem w Hiszpanii na szczycie jakegoś domku prywatnego. Było pięknie. Podobało mi się. Zszedłem z domku i zacząłem chodzić po ulicach Barcelony. Okropnie mi się tam podobało...

Nagle naszła mnie myśl... Na początku wydawała mi się bardzo ryzykowna, ale po dłuższym zastanowieniu podjąłem się wyzwania...

Chodziło o podróż do krainy śmierci. Chciałem przetestować, czy da się tam iść w OOBE.

Sformułowałem myśl „Chcę przejść na drugą stronę”, Poczułem, jak coś przylepia się do mojej klatki piersiowej. Jakaś lina, gruba i elastyczna. Złapałem się jej. Czułem ją w swoich dłoniach. Nagle lina wybiła mnie do góry z tak szybką prędkością, że myślałem że umrę ze strachu. Nie dość, że nie lubię szybkości, to jeszcze zapierdzielałem około 800km/h. Pewnie było to dużo szybciej, ale podróż na lince trwała krótko. Nagle, znalazłem się na jakiejś polanie. Byli tam ludzie, mieli rozłożone kocyki, śmiali się, biwakowali. Na tej polanie było też jezioro. Bardzo czyste, byłem od niego dość spory kawałek a jego błękit uderzał mi w oczy. Rozglądnąłem się, jednak byłem bardzo zmęczony i upadłem na ziemię.

Ktoś zerwał się z kocyka i pomógł mi wstać. Trzymałem go mocno, a on obejmował mnie delikatnie, jakby się bał że może mi coś zrobić.

Powiedziałem mu, że interesuję się ezoteryką i jestem projekcją astralną. Kazał mi wracać do domu pod pretekstem : „Jeszcze będziesz miał czas sobie tutaj posiedzieć”. Wróciłem do domu. Byłem wykończony. Widziałem moje leżące w bezruchu ciało fizyczne, jednak nie miałem siły do niego dojść. Czułem się bardzo źle. Przewróciłem się na podłogę, i doczołgałem się do mojego ciała. Otworzyłem oczy. Byłem bardzo wykończony, nawet chyba zachorowałem. Gdy rodzice przyszli z pracy, pytali się dlaczego nie było mnie w szkole - (bo dzwoniła do nich moja wychowawczyni) - przynajmniej miałem dobry pretekst – gorączka.

Po tym chorowałem cały tydzień. Mój kolega, wybitny ezoteryk opieprzył mnie – bo jak się odwiedza inne światy można sobie nieświadomie zrobić krzywdę. I taką krzywdę sobie zrobiłem... Ale o tym później.

W OOBE istnieje coś takiego, jak byty nieinteligentne - nazwane przeze mnie BOT-ami. Nie wiem jaką funkcję spełniają na płaszczyźnie astralnej. Nie reagują, gdy Cie widzą, nie odpowiadają, po prostu zajmują się swoimi sprawami.

Nawet, raz próbowałem zwrócić na siebie uwagę „na idiotę” czyli myślą zdjąłem ze siebie ubranie i zacząłem uprawiać striptiz i wymachiwać moją męskością w różne strony. Nie zadziałało.

Gdy wychodziłem na początku, myślałem że to zwykli ludzie, jednak istnieją wyraźne różnice. Kolor skóry. BOTy wyglądają jak ciała astralne bądź byty.

Czasami jest ich nawet cały tuzin.

Teraz, wydaję mi się że są to dusze niekompletne, lub coś w rodzaju zlepionych myśli ludzkich.

Przez niekompletne mam na myśli dusze zwierząt.

Botami się nie przejmujemy. Po prostu je ignoruj.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

A gdzie dokłądna definicja OOBE? Bo tu napisales troche o LD ale nie ma takiej typowiejn definicji OOBE a to co napislaes o OOBE w innym poscie troche różni sie od tego czym jest czy raczej co sie uznaje za OOBE.

Nie każde wyjście jest OOBE, nie każde miejsce gdzie wchodzisz jest astralem albo sferą duchową czy fizyczną. I tu się zapytam, gdzie Ty dokładnie wychodzisz? Do jakiego swwiata? Tylko swoejgo, czyli tego indywidualnego astrala gdzie tylko ty masz dostęp, do sfery astralnej, czy do swiata duchowego lub fizycznego w formie astralnej?

I jeszcze jedno, nie dales w ankiecie czytelnikow szaansy na obiektywne zdanie bo twoja tworczośc moze sie podobac lub podobac.

Pytając czy sie podoba mzona spytac:

Tak?

Nie?

Nie wiem?

Trudno powiedzieć?

Twoje pytanie brzmi:

czy podoba sie moja twórczośc a odpowiedzi sa jedynie dwie i twierdzące.

Czy to przypadek czy megalommania?

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

I jednak megalomanią trąci. Tag Denosis, brak obiektywnej oceny przy ankiecie i kilak innych rzeczy

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Niech się kolega wypowie, mamy demokrację hehe :sorcerer:

Monroe był megalomanem bo napisał swoją trylogię? :kotek:

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Żeby dodać komentarz, musisz założyć konto lub zalogować się

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą dodawać komentarze

Dodaj konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się tutaj.


Zaloguj się teraz

  • Przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników, przeglądających tę stronę.