Mrs Bear

Przyjaźń palcem po wodzie pisana..

40 postów w tym temacie

nie zgodzę się. ten demot mnie wkurzał wcześniej, wkurza i wkurzać będzie. w miłości też nie walczysz? życie jest walką. jeśli pokłócę się z przyjaciółką a potem obie powiemy sobie "jeśli jesteśmy prawdziwymi przyjaciółkami to się samo naprawi", równo prawda, nic się samo nie naprawia a obojętność i zwalanie na "los" tylko powoduje cierpienie każdej strony. ktoś musi pierwszy wyciągnąć rękę, inaczej przez zwykłe lenistwo tracimy coś ważnego. przesłanie oczywiście rozumiem, fałszywa przyjaźń sztucznie podtrzymywana przy życiu na pewno nie jest dobra. ale na pewno jeśli zdamy się na taki osąd nie będzie żadnych przyjaciół, nie tylko fałszywych, bo i ci prawdziwi nas opuszczą. Lenie.

Zdałam sobie sprawę, że coś odrobinę zaniedbuję najbliższych, konkretnie jednego najbliższego. wyszłam z założenia, że chyba nie jestem mu potrzebna. może się myliłam. gdyby tylko był czas na naprawę.

A kto tu napisał że coś się samo naprawi ? Demot był o przyjaźni a nie o miłości, za daleko posunięta interpretacja i dużo emocji z powodu jednego zdjęcia, ale może i dobrze bo wywiązała się dyskusja.

Dla mnie przyjaźń po prostu jest, rodzi się i trwa, trzeba o nią dbać przez rozmowę, pamięć ważnych dat dla przyjaciółki, wspieranie jej w ciężkich chwilach i radości, być wyrozumiałą i jak przyjaciółka nie ma czasu na rozmowę to rozumiem że są inne sprawy, nie wydzwaniam, nie dobijam się.

Walka nie ma nic wspólnego z przyjaźnią, tylko z zaborczością, jak zaczynasz walczyć o czas, uwagę przyjaciółki czy przyjaciela stajesz się zaborcza.

Jeśli cierpisz że przyjaciel nie ma dla ciebie czasu, to znaczy że coś nie tak z tą przyjaźnią, że jesteś od tej osoby uzależniony.

Mam silną potrzebę wolności i nie chce "walczyć" o czyjeś uczucia, bo coś zdobyte "siła" nie smakuje. Sama nie lubię jak ktoś mnie traktuje jak swoją własność, czy to w przyjaźni czy związku.

Niedawno moja przyjaciółka urodziła dziecko i cały swój czas poświęcała maleństwu, wiadomo że spotkania ze mną zeszły na dalszy plan, i co miałam walczyć o jej czas, to naturalne że się odsunęłam i poczekałam.

To wynikło z sytuacji ale czasami wystarczy jakaś różnica zdań w jednej sprawie i przyjaciele dają sobie czas do odpoczynku, a jeśli zechcą to znowu zaczną się kontaktować.

Prawdziwy przyjaciel jak się z tobą pokłóci to i będzie chciał się pogodzić a nie twardo upierać się przy swoim.

Isleen widzę że mamy całkiem odmienne podejście do tej sprawy, a że cenię wolność, staram się też zrozumieć kiedy druga osoba chce odejść, nie mówię że nie boli mnie taka sytuacja, ale szanuję jej decyzję.

Brak walki to nie lenistwo tylko rozsądek, jak masz się szarpać z życiem i "walczyć", "wydzierać" od życia czy od ludzi to co chcesz, to jest inwazja w czyjąś wolność, odrębność.

Nie chcę nikogo zmuszać i sama być zmuszana nawet w imię przyjaźni. I tak jak napisał greg639 - każdy kreuje swój świat - tu nic nie zmienisz.

Edytowane przez mariko
2

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

A kto tu napisał że coś się samo naprawi ? Demot był o przyjaźni a nie o miłości, za daleko posunięta interpretacja i dużo emocji z powodu jednego zdjęcia, ale może i dobrze bo wywiązała się dyskusja.

Dla mnie przyjaźń po prostu jest, rodzi się i trwa, trzeba o nią dbać przez rozmowę, pamięć ważnych dat dla przyjaciółki, wspieranie jej w ciężkich chwilach i radości, być wyrozumiałą i jak przyjaciółka nie ma czasu na rozmowę to rozumiem że są inne sprawy, nie wydzwaniam, nie dobijam się.

I tu masz 100% rację, trzeba szanować druga osobę i jej decyzje. Jeśli ktoś czegoś nie chce to nic na siłę.

Walka nie ma nic wspólnego z przyjaźnią, tylko z zaborczością, jak zaczynasz walczyć o czas, uwagę przyjaciółki czy przyjaciela stajesz się zaborcza.

Jeśli cierpisz że przyjaciel nie ma dla ciebie czasu, to znaczy że coś nie tak z tą przyjaźnią, że jesteś od tej osoby uzależniony.

Mam silną potrzebę wolności i nie chce "walczyć" o czyjeś uczucia, bo coś zdobyte "siła" nie smakuje. Sama nie lubię jak ktoś mnie traktuje jak swoją własność, czy to w przyjaźni czy związku.

No właśnie, te uzależnienia.. Uzależnić można się nie tylko od internetu i innych takich ale i od osób. Co już bardzo boli ale nie tylko osobę która tak robi ale i tą od której się ta osoba uzależnia. Wolność dobre słowo, ale ja bym to nazwała inaczej. W każdej relacji, (choć opieram się w tym temacie na przyjaźni) należy mieć "swoją przestrzeń". Bo mówi się, że jesteśmy wszyscy jednością i to są piękne słowa. Ale nigdy dwie osoby nie będą jedną osobą i trzeba sobie zdać z tego sprawę.

Niedawno moja przyjaciółka urodziła dziecko i cały swój czas poświęcała maleństwu, wiadomo że spotkania ze mną zeszły na dalszy plan, i co miałam walczyć o jej czas, to naturalne że się odsunęłam i poczekałam.

To wynikło z sytuacji ale czasami wystarczy jakaś różnica zdań w jednej sprawie i przyjaciele dają sobie czas do odpoczynku, a jeśli zechcą to znowu zaczną się kontaktować.

Prawdziwy przyjaciel jak się z tobą pokłóci to i będzie chciał się pogodzić a nie twardo upierać się przy swoim.

No i przeżyłam sama taką sytuację. Ale czy to źle? Nie, moim zdaniem, to wspaniale jak się widzi, że Twoja przyjaciółka układa sobie życie, zakłada rodzinę. I nie ważne czy jest z partnerem czy już urodziła dziecko. Zawsze od wieków zmieniają się priorytety w takich sytuacjach. Nie można mieć do takiej osoby pretensji.

Moja Przyjaciółka wyszła za mąż, byłam jej świadkiem. Urodziła dziecko. Miała ten czas zachwytu i czasu tylko dla dziecka. Przez pierwsze 5dni po urodzeniu bolało to, że tak bardzo chciałam jechać i zobaczyć Maleństwo. Ale hamowałam się bo wiedziałam, że to czas Jej i męża oraz dziecka.

Jeśli się bardzo chce, znajdzie się i czas dla przyjaciol. Jest czas dla nich, ale jest i czas DLA SIEBIE. A o tym się często zapomina.

Isleen widzę że mamy całkiem odmienne podejście do tej sprawy, a że cenię wolność, staram się też zrozumieć kiedy druga osoba chce odejść, nie mówię że nie boli mnie taka sytuacja, ale szanuję jej decyzję.

Brak walki to nie lenistwo tylko rozsądek, jak masz się szarpać z życiem i "walczyć", "wydzierać" od życia czy od ludzi to co chcesz, to jest inwazja w czyjąś wolność, odrębność.

Nie chcę nikogo zmuszać i sama być zmuszana nawet w imię przyjaźni. I tak jak napisał greg639 - każdy kreuje swój świat - tu nic nie zmienisz.

ALe czasem wychodzi tak, że się staramy i staramy. Łagodzimy konflikty i staramy się naprawiać. Gorzej gdy dochodzimy do wniosku, że już na prawdę nie ma o co walczyć i nic się w tej kwestii nie zmieni. Mówię o przyjaźni, bo o Miłości to inna trochę sprawa i indywidualna.

1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

A kto tu napisał że coś się samo naprawi ? Demot był o przyjaźni a nie o miłości, za daleko posunięta interpretacja i dużo emocji z powodu jednego zdjęcia, ale może i dobrze bo wywiązała się dyskusja.

Dla mnie przyjaźń po prostu jest, rodzi się i trwa, trzeba o nią dbać przez rozmowę, pamięć ważnych dat dla przyjaciółki, wspieranie jej w ciężkich chwilach i radości, być wyrozumiałą i jak przyjaciółka nie ma czasu na rozmowę to rozumiem że są inne sprawy, nie wydzwaniam, nie dobijam się.

Walka nie ma nic wspólnego z przyjaźnią, tylko z zaborczością, jak zaczynasz walczyć o czas, uwagę przyjaciółki czy przyjaciela stajesz się zaborcza.

Jeśli cierpisz że przyjaciel nie ma dla ciebie czasu, to znaczy że coś nie tak z tą przyjaźnią, że jesteś od tej osoby uzależniony.

Mam silną potrzebę wolności i nie chce "walczyć" o czyjeś uczucia, bo coś zdobyte "siła" nie smakuje. Sama nie lubię jak ktoś mnie traktuje jak swoją własność, czy to w przyjaźni czy związku.

again? znowu ktoś kto wyczytuje rzeczy, których nie napisałam? powtórzę jeszcze raz - miałam na myśli nie bycie obojętnym na wszystko, zdawanie wszystkiego na los. jaka zaborczość? przyjaźń właśnie na tym polega, że nie czuję się zazdrosna czy zraniona, kiedy przyjaciółka mnie olewa. "trzeba dbać o nią przez rozmowę" - czyż nie to piszę właśnie trzeci raz? być może źle rozumiemy samo pojęcie "walki", które to notabene, w tym konkretnym poście użyłam raz, w kontekście kompletnie innym, co wyjaśniłam w poście kolejnym. więc spróbuję znowu, bo nie lubię niedomówień. jesteś zajęta, zapracowana, zabiegana, zaczynasz przestawać martwić się o problemy przyjaciół, ci wybaczają Ci to, ale po pewnym czasie dzieje się coś, nagła choroba u przyjaciółki i zdajesz sobie sprawę, że sama się od niej odsunęłaś, zajęta własnymi problemami nie zauważyłaś jej kłopotów. Świadomość, że zawiodło się przyjaciela. "walka" była w kontekście starania obu stron, empatii, pewnej wrażliwości. jeśli ktoś znowu chce walkę interpretować w kontekście ogniem i mieczem, to niech skojarzy sobie, że i tu i tu nie należy lekceważyć drugiej osoby, choć może z odmiennych powodów. szanuję decyzje przyjaciół, a jakże. ale co to ma wspólnego z tym, co pisałam? pisałam o tym, że jeśli pojawia się konflikt, obie strony chowają głowy w piasek, bez próby podjęcia porozumienia będą nowe konflikty i nowe tony piasku. pisałam o staraniu, nie wtargnięciu siłą w czyjeś życie.

troszku się nam odbiegło od samej treści demota.

czy odrobina uwagi poświęcona tej drugiej osobie to zamach na Twoją wolność?

w którym momencie wspomniałam o "wydzieraniu" czasu przyjaciółki, bo mi chyba umknęło?

miłość sama w sobie rzeczywiście jest inna, rządzi się własnymi prawami i zależna jest tylko od tego, co my sami o niej uważamy. a jednak, przynajmniej w moim odczuciu, z przyjaźnią ma bardzo dużo wspólnego. nie mówię o zakochaniu. kochasz swoich przyjaciół, czyż nie? to taka maleńka dygresyja, niewarta komentowania.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

ja też, nawet dwie osoby. i często sama muszę wziąć młotek i wbić im rozum do głowy.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Takie osoby sa bardzo potrzebne,sa szczere dodaja otuchy kiedy jest zle.. kiedy popełniamy błedy naprowadzaja nas..dobrze ze sa:) :thumbsup:

1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Tacy przyjaciele są bardzo potrzebni, a jeszcze bardziej Ci co nas wyciągają nas z mroku :thumbsup:

1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach
Dnia 5.01.2011 o 20:40, Izabela napisał:

Ja nigdy nie miałam prawdziwego przyjaciela, takiego poznanego od początku. Moi przyjaciele to moi dwaj bardzo bliscy kuzyni, moja mama, mój ojciec... Na każdej tzw. "przyjaciółce" zawiodłam się okropnie i dosłownie każda wykorzystała mnie do cna... Dlatego już nie wdaję się w "przyjaźnie", staram się unikać tego słowa, oraz próbuję się wystrzegać ufności i wiary .

Mam podobnie, z tym  że moja samotność jest tak wielka ,że tylko do nieboszczyka mogę się porównać , a w ojcu w którym  miałem przyjaciela ,nie żyje już 17 lat 

Edytowane przez Mistyk
0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach
Dnia 13.01.2011 o 22:47, Izabela napisał:

Wiecie, podoba mi się jak Cohelo widzi prawdziwych przyjaciół. Mówi, że prawdziwych przyjaciół wcale nie poznamy w biedzie, ale po tym jak znoszą nasze sukcesy... :D

Dokładnie Izabelo :) ja potrafię cieszyć się sukcesami  bliskich ( duża empatia i telepatia ) ,ale jak ja miałbym opowiadać o swoich sukcesach ,to -ahhh szkoda gadać :dobani::plotki::wow::wysmiej: i bardzo mnie to nieraz wyczerpuje energetycznie ,taka  samotność :zmeczony:

Edytowane przez Mistyk
0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Żeby dodać komentarz, musisz założyć konto lub zalogować się

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą dodawać komentarze

Dodaj konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się tutaj.


Zaloguj się teraz

  • Przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników, przeglądających tę stronę.