Atheo

Między Siłą i Słabością

11 postów w tym temacie

Prawdziwa siła pochodzi ze słabości.

Gdy pokonasz swoją słabość, jesteś dwakroć silniejszy. Nie ten silny co siłą włada, a ten co słabości zwycięża.

Jestem słaba. Ale mogę być silna jak bardzo zechcę...

Zaczynam nieco egocentrycznie, jest to opis z mojego komunikatora, ale ma on konkretne przesłanie i pozwala zastanowić się nad kilkoma sprawami. Na forum wiele tematów porusza rozwój duchowy, a w rozwoju chodzi też o dzielenie się swoimi doświadczeniami, przemyśleniami i spostrzeżeniami. Moje są różne, i nie wszystkie tu umieszczam, tylko te moim zdaniem warte poznania. Otóż zastanawiałam się nad tym czym jest prawdziwa siła, otóż wielu ludzi rodzi się silnych. Mają dary, względy, mają po prostu łatwiej. A niektórzy z nas są mali. Maleńcy do bólu a ja wiem że to boli, odnaleźć kogoś wielkiego i się z nim porównać. Właśnie. Ale to nie jest dobre. A ja szczerze współczuje tym wielkim i uwzględnionym przez los, mają wszystko więc tak naprawde... Nie mają nic.

Siła zdobyta bez wysiłku jest czymś czego się nie szanuje, a ta otrzymana od urodzenia może zostać utracona. Dlaczego więc ten kto jest słaby i nic nie ma, jest stokroć silniejszy i bogatszy od tego mocnego i mającego wszystko? Bo zdobywa wszystko ciężką pracą, bo wszystko co posiada i co będzie dostawał, otrzymywał jest okupione łzami, potem. Osoba taka szanuje własną siłe, to co ma. A gdy przyznaje się do słabości, wie że może je pokonywać i zmieniać w coś innego.

Najczęściej też potrafi szanować wszystko inne, każdego człowieka, i małego i dużego. Bo nawet gdy teraz jesteśmy mali, wciąż możemy się rozwijać, i to będzie nasz rozwój. To ważne, bo przecież tak naprawde sama potęga, zdolności i wszelakie dobrodziejstwa są puste jeżeli nic nie wnoszą do naszego życia. Będą tylko kolejnymi stosami rupieci przesłaniającymi nam widok na to co istotne.

To tyle :)

I mało i dużo zarazem. Dodam że do takiej notki skłoniło mnie pewne niezbyt miłe doświadczenie dnia dzisiejszego. Ale ważne by znaleźć światło tam gdzie wszyscy dostrzegają jedynie mrok. Jak gwiazdy na niebie. Dziękuję :D

5

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Krótko: piękne, madre, prawdziwe, warte uwagi i zatrzymania sie. Dzięki Atheo.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Dokładnie Atheo , Mądrze to ujęłaś :) ,Ja dodam poznaj swoją ciemną stronę ,swoją tłumioną drugą część siebie :D ,a naturalnie swoje szczęście będzie wypływać z ciebie (odnajdujesz wewnętrzne żródło w sobie ,co nigdy nie wysycha ) ,i wtedy masz w sobie tyle Miłości ,że naturalnie możesz nią obdarzać innych :) ,a ono i tak będzie pełne .

1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

otóż wielu ludzi rodzi się silnych. Mają dary, względy, mają po prostu łatwiej

nie ma ludzi bez problemow

ci, ktorzy - jak nam sie , ze - maja wszystko i zero klopotow - takze nie sa wolni od problemow

maja stresy, moze nieszczesliwe dziecinstwo, itp.

nie widac tego na pierwszy rzut oka, a innym te problemy moga sie wydawac z palca wyssane

tak jak nam sie na przyklad moze wydawac, ze wokol nas pelno szczesliwych malzenstw a tylko my mamy problemy albo nie ulozylismy sobie zycia...

zazwyczaj jest to cos za cos, po prostu wiele ludzi nie mowi o swoich sprawach

to prawda, ze sila tkwi w slabosci

pamietajmy, ze ci, ktorzy wygladaja na silnych moze wlasnie sa w taki sposob silni - pokonali wlasne problemy, a wlasciwie ich czesc - bo chyba nie ma ludzi bez nich

a nasza sila chyba jest tez kwestią tego, czy potrafimy sie cieszym pomimo tych klopotow, ktore mamy :)

nie warto wciaz porownywac sie do innych (choc zazwyczaj to robimy...)

docenmy to, co mamy

... i siegajmy po wiecej :D

1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Bagheero ja właśnie w tym miejscu nie mówiłam o tym co się wydaje :)

Ale o tym co naprawdę jest. Jednym jest nie ocenianie a post traktuje o czym innym.

1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Kurcze takie proste i trudne jednocześnie. :)

Ale!

"otóż wielu ludzi rodzi się silnych. Mają dary, względy, mają po prostu łatwiej"

Mogą mieć łatwiej z naszego punktu widzenia. Ale to co dla jednego jest proste dla drugiego jest trudne. ;)

Ale!2

Siła to nie wszystko. Równie dobrze można być silnym i...

mają wszystko więc tak naprawde... Nie mają nic.

:)

I tak na koniec ładne podsumowanie z opisu gg, bo aż nie mogę się powstrzymać :D

"Stajesz się kimś tylko w starciu z tym, co stawia Ci opór."

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Bagheero ja właśnie w tym miejscu nie mówiłam o tym co się wydaje :D

Ale o tym co naprawdę jest. Jednym jest nie ocenianie a post traktuje o czym innym.

Otóż zastanawiałam się nad tym czym jest prawdziwa siła, otóż wielu ludzi rodzi się silnych. Mają dary, względy, mają po prostu łatwiej. A niektórzy z nas są mali. Maleńcy do bólu a ja wiem że to boli, odnaleźć kogoś wielkiego i się z nim porównać. Właśnie. Ale to nie jest dobre. A ja szczerze współczuje tym wielkim i uwzględnionym przez los, mają wszystko więc tak naprawde... Nie mają nic.

ja im nie wspolczuje

i nie uwazam, ze "nie maja nic"

maja zycie jak kazdy z nas - maja swoje radosci i swoje problemy

i nikt nie ma "wszystkiego" - bo co to znaczy "wszystko" ?

i o tym pisalam...

chyba jestes troche rozżalona

a na marginesie - nie mam wielu rzeczy, jest mnostwo ludzi bardziej ode mnie uzdolnionych - i zaluje, ze wielu rzeczy nie potrafie... moze czasem chcialabym wlaczyc "reset", bo nieraz wydaje mi sie, ze wciaz myle droge

- ale mam swiadomosc, ze po cos tu jestem - tak wlasnie jaka jestem

troche to gornolotnie zabrzmialo, ale nie o to chodzi

wierze w to, ze rozwijamy sie poprzez nauke i ksztaltowanie siebie - w wielu zyciach, nie tylko w tym

(pewnie dlatego, ze pasuje mi to do teorii wiecznego ucznia, lubie sie uczyc, odkrywac nowe rzeczy - choc tu nauka jest szerszym pojeceim niz poznawanie tylko, bowiem i doswiadczanie - a potem "pzretrawienie )

w zwiazku z tym w tym zyciu - mam pewne dane wyjsciowe plus warunki brzegowe i to, co mnie po drodze spotka - i tylko moja w tym wina/zasluga jak sobie z tym poradze

moze mi sie uda, a moze patrzac wstecz powiem : to byla porazka

wiem, ze mam cos do zrobienia - ze soba, czasem dla innych takze

doceniam, co mam i nie wspolczuje w taki sposob innym - poniewaz, jak pisalam - kazdy cos ma, co jest dla niego wartoscia (nawet ten, co ma wszystko) - ale i kazdy ma jakies problemy

nawet, jesli nam sie wydaje, ze one nie istnieja albo sa dla nas malo ważkie, mzoe po prostu ich nie znamy...

a zreszta... jesli ktos nie ma problemow - to chyba tylko sie cieszyc z tego :)

a propos bycia "maluczkim" -

jesli ktos sie czuje maly, to znaczy, ze nie umie cenic tego, co ma... ani korzystac od tego, z kim sie porownuje

tak to widze - mam nadzieje, ze teraz dobrze wyjasnilam, do czego w Twoim poscie sie odnioslam

i jest to tylko przedstawienie moich pogladow, nie musimy patrzec dokladnie tak samo :)

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Kurcze takie proste i trudne jednocześnie. :)

Ale!

"otóż wielu ludzi rodzi się silnych. Mają dary, względy, mają po prostu łatwiej"

Kto powiedział, że życie jest łatwe i sprawiedliwe?

Mogą mieć łatwiej z naszego punktu widzenia. Ale to co dla jednego jest proste dla drugiego jest trudne. ;)

Albo i nie. Nie nam to oceniać. Nie ma też co zazdrościć, nawet jeśli jest im lepiej, prościej i przyjemniej.

Ale!2

Siła to nie wszystko. Równie dobrze można być silnym i...

:)

I tak na koniec ładne podsumowanie z opisu gg, bo aż nie mogę się powstrzymać :D

"Stajesz się kimś tylko w starciu z tym, co stawia Ci opór."

A co rozumiesz pod pojęciem "siła"? Dla jednego to siła mięśni, dla drugiego charakteru, dla trzeciego umysłu, a czwarty powie, ze jest silny duchem. Ważne co się w środku czuje i myśli.

Nie zgodzę się też z Twoim opisem z gg. Bo z doświadczenia widzę, że to czemu stawiamy opór, wzmacniamy. I w takich konfrontacjach czasem trzeba użyć innej siły :)

ja im nie wspolczuje

Mało buddyjskie podejście :)

A całkiem poważnie, współczucie nie jest tym samym co litość. Tu oczywiście mamy konkretną sytuację, ale w życiu bywa różnie. Czasem warto współczuć, ale nie oceniać. Bo współczucie to dobre uczucie w nas. Nie musimy go nawet okazywać, ważne, co odczuwamy.

chyba jestes troche rozżalona

Oceniasz? Może jest, może nie, ma prawo. :D

a na marginesie - nie mam wielu rzeczy, jest mnostwo ludzi bardziej ode mnie uzdolnionych - i zaluje, ze wielu rzeczy nie potrafie... moze czasem chcialabym wlaczyc "reset", bo nieraz wydaje mi sie, ze wciaz myle droge

- ale mam swiadomosc, ze po cos tu jestem - tak wlasnie jaka jestem

troche to gornolotnie zabrzmialo, ale nie o to chodzi

wierze w to, ze rozwijamy sie poprzez nauke i ksztaltowanie siebie - w wielu zyciach, nie tylko w tym

(pewnie dlatego, ze pasuje mi to do teorii wiecznego ucznia, lubie sie uczyc, odkrywac nowe rzeczy - choc tu nauka jest szerszym pojeceim niz poznawanie tylko, bowiem i doswiadczanie - a potem "pzretrawienie )

w zwiazku z tym w tym zyciu - mam pewne dane wyjsciowe plus warunki brzegowe i to, co mnie po drodze spotka - i tylko moja w tym wina/zasluga jak sobie z tym poradze

moze mi sie uda, a moze patrzac wstecz powiem : to byla porazka

wiem, ze mam cos do zrobienia - ze soba, czasem dla innych takze

doceniam, co mam i nie wspolczuje w taki sposob innym - poniewaz, jak pisalam - kazdy cos ma, co jest dla niego wartoscia (nawet ten, co ma wszystko) - ale i kazdy ma jakies problemy

nawet, jesli nam sie wydaje, ze one nie istnieja albo sa dla nas malo ważkie, mzoe po prostu ich nie znamy...

a zreszta... jesli ktos nie ma problemow - to chyba tylko sie cieszyc z tego :)

a propos bycia "maluczkim" -

jesli ktos sie czuje maly, to znaczy, ze nie umie cenic tego, co ma... ani korzystac od tego, z kim sie porownuje

tak to widze - mam nadzieje, ze teraz dobrze wyjasnilam, do czego w Twoim poscie sie odnioslam

i jest to tylko przedstawienie moich pogladow, nie musimy patrzec dokladnie tak samo :)

Piękne wyznanie ;)

A ja sobie tak czytam, i myślę, że to wszystko to tylko kwestia doświadczania. Tego, co potrzeba doświadczyć. Dlatego nie lubię ocen. Bo to jak ktoś żyje, to kwestia jego doświadczenia. Nie ma co więc zazdrościć, żałować, porównywać. Nawet siła i słabość, jakkolwiek je rozumiemy, to tylko doświadczenia.

1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

A co rozumiesz pod pojęciem "siła"? Dla jednego to siła mięśni, dla drugiego charakteru, dla trzeciego umysłu, a czwarty powie, ze jest silny duchem. Ważne co się w środku czuje i myśli.

Nie zgodzę się też z Twoim opisem z gg. Bo z doświadczenia widzę, że to czemu stawiamy opór, wzmacniamy. I w takich konfrontacjach czasem trzeba użyć innej siły :)

otóż to

Mało buddyjskie podejście :D

A całkiem poważnie, współczucie nie jest tym samym co litość. Tu oczywiście mamy konkretną sytuację, ale w życiu bywa różnie. Czasem warto współczuć, ale nie oceniać. Bo współczucie to dobre uczucie w nas. Nie musimy go nawet okazywać, ważne, co odczuwamy.

nie jestem buddystka, zatem nie poczuwam sie do takowego podejscia ;)

a wspolczucie rozumiane tak jak Atheo nie odpowiada mi

"wspolczuje tym silnym, co maja wszystko - bo naprawde nic nie maja" - do tego cytatu sie odnioslam slowami: "a ja nie wspolczuje"

uwazam, ze takie wspolczucie jak okreslila Atheo nie wynika z checi wspolczucia a z proby postawienia sie wyzej nad tymi, co "*wszystko* maja" a nie z rzeczywistego wspolczucia

Oceniasz? Może jest, może nie, ma prawo. :)

byc moze oceniam, kwestia prawa do wypowiadania sie nie jest dla mnie problemem

natomiast uwazam, ze slowa swoje napisala dosyc emocjonalnie i bardzo mi sie kojarza ze slowami "a ostatni beda pierwszymi" - w wydzwieku, co takze jest ocenianiem innych

bo ocenila tych silnych jako tych mniej wartosciowych, ktorym nalezy wspolczuc - poniewaz nic nie maja

czyli pochylic sie nad ich ubostwem -pytanie jakim? z kontekstu wynika, ze duchowym, bo wzystko maja, to nie musza na to ciezko pracowac i dlatego nie doswiaczaja wielu prob jakim poddani sa "maluczcy"

tu wlasnie lezy ocena i podzial, ktoremu sie sprzeciwiam

ja - nie wspolczuje w taki sposob ani jednym ani drugim

dla mnie jest to niewlasciwie zbudowane wspolczucie - bo na podziale, a nie na wartosci czlowieka - a tę nalezy oceniac (jesli juz!) - indywidualnie

tak rozumiane wspolczucie jak Atheo nie odpowiada mi (i dobrze, bo ona jest soba i ja tez - piekno lezy w roznorodnosci) - bo uwazam, ze empatia to cos innego

jestem z kazdym, kto ma klopoty, walczy, stara sie

ale nie potepiam tych, co "maja"

jak pisalam - moze sie napracowali w przeszlym zyciu i w tym teraz odpoczywaja, a moze maja problemy, z ktorymi walcza a nam sie wydaje, ze im wszystko latwo przychodzi - nie oceniam

i zgadzam sie z Atheo, ze w slabosci sila - tylko wyjasnienie nie calkowicii mi pasuje

stad przedstawilam, jak ja to widze/odbieram

Piękne wyznanie ;)

najlatwiej jest pisac na swoim przykladzie - przynajmniej wiem o czym pisze ;)

Bo to jak ktoś żyje, to kwestia jego doświadczenia. Nie ma co więc zazdrościć, żałować, porównywać. Nawet siła i słabość, jakkolwiek je rozumiemy, to tylko doświadczenia.

a to jest kwintesencja tego, co chcialam powiedziec tyloma slowami... ;)

Edytowane przez Bagheera
1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Dzięki Bagheero i polecam się na przyszłość. :)

Edytowane przez Wilk
0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach
Dnia 3.2.2011 o 17:43, Atheo napisał:

wielu ludzi rodzi się silnych. Mają dary, względy, mają po prostu łatwiej. A niektórzy z nas są mali. Maleńcy do bólu a ja wiem że to boli, odnaleźć kogoś wielkiego i się z nim porównać. Właśnie. Ale to nie jest dobre. A ja szczerze współczuje tym wielkim i uwzględnionym przez los, mają wszystko więc tak naprawde... Nie mają nic.

Mądre słowa , niechaj za puentę tych słów posłży biblijna przypowieść ,z Księgi Hioba 1-42

Księga Hioba (Hi 1–42)

 
 
          Księga Hioba jest pierwszą księgą dydaktyczną. Należy do arcydzieł literatury światowej. Przekazuje nam tematykę etyczną  problem cierpienia i sprawiedliwości Bożej. Dla Izraelitów, temat ten był od zawsze nierozwiązywalną zagadką. Uważali oni, że człowiek jest nagradzany i karany jedynie na ziemi. Nie zdawali sobie sprawy z tego, co naprawdę dzieje się z człowiekiem po śmierci. Autor, poprzez fikcyjne opowiadanie próbuje uświadomić Hebrajczykom, że cierpienie nie musi być następstwem grzechu. Przygotowuje Żydów na przyjęcie tajemnicy cierpienia niezawinionego, którego pełny wymiar uwidacznia się w zbawczym dziele Jezusa Chrystusa (1 Kor 1,22–24).

          Księga napisana jest w języku greckim ok. V w. przed Chr., po wygnaniu babilońskim. Różni się od Pięcioksięgu. Na literaturę zapożyczoną od starożytnego Wschodu, nałożony jest dojrzalszy etap myśli objawionej. W księdze odczytuję dużo osobistych refleksji, dlatego jest mi ona bardzo bliska.

          W pierwszym rozdziale czytamy: Synowie jego mieli zwyczaj udawania się na ucztę, którą każdy z nich urządzał po kolei we własnym domu w dniu oznaczonym (Hi 1,4). Tu pozwolę sobie na osobistą refleksję. Pomimo licznego rodzeństwa, udało mi się przeprowadzić ten piękny zwyczaj jedynie raz czy dwa i to jednostronnie. Szkoda.

          Nad wszystkim czuwał ojciec Hiob. Wstawał wczesnym rankiem i składał całopalenie, aby dokonać oczyszczenia, gdyby w czasie uczty zdarzyły się grzeszne incydenty.

          W czasie rozmowy szatana z Bogiem, szatan próbuje przekonać Boga, iż Hiob jest taki dobry, bogobojny tylko dlatego, że jest bogaty. Inaczej by sprawa wyglądała, gdyby majątek stracił. Bóg wystawia Hioba na wielką próbę. Bohater traci bogactwo, na co reaguje słowami: Nagi wyszedłem z łona matki i nagi tam wrócę. Dał Pan i zabrał Pan. Niech będzie imię Pańskie błogosławione!(Hi 1,21). Po drugiej rozmowie szatana z Bogiem, Hiob zostaje dotknięty trądem. Traci dom i całą rodzinę – żonę i dzieci. Hiob mówi wtedy: Dobro przyjęliśmy z ręki Boga. Czemu zła przyjąć nie możemy? (Hi 2,10).

          Hioba odwiedziło trzech przyjaciół (reprezentowali oni oficjalną teologię Izraela). Rozpoczęli oni rozmowę na temat tego, co go spotkało.  Hiob przeklina dzień swojego narodzenia. Elifaz sugeruje, że bohatera spotkała kara za grzechy. Radzi, aby skruszony zwrócił się do Boga. Drugi przyjaciel Bildad podobnie radzi, aby Hiob upokorzył się przed Bogiem i prosił o łaskę. Hiob przyznaje, że Bóg jest wielki. Pozostaje mu tylko błagać o litość. Zaczyna wątpić czy rzeczywiście był bez grzechu: Czym czysty? Nie znam sam siebie, potępiam swe własne życie (Hi 9,21). Bohater ma rozterki. Nie rozumie Boga, nie rozumie dlaczego to go spotkało. Wydaje mu się, że żył poprawnie. Trzeci przyjaciel ma takie samo zdanie co dwóch poprzednich. W czasie rozmowy padają różne sformułowania wielbiące Boga: On ma potęgę i rozum, rozsądek znać w Jego planach (Hi 12,13). Hagiograf ujawnia dojrzałą wiedzę o Bogu. Jest świadomy jego wielkości i mocy. Hiob chce („żąda”),  aby wysłuchał go sam Bóg: Lecz mówić chcę z Wszechmogącym, bronić się będę u Boga (Hi 13,3).  Jest gotów dochodzić swoich racji, bo jest świadom, że jako stworzenie Boże ma własną godność. Hiob bardzo przypomina mi Jakuba syna Izaaka, który podobnie nie bał się dochodzić swoich racji. Choćby mnie zabił Wszechmocny – ufam, i dróg moich przed Nim chcę bronić (Hi 13,15). Pomimo że ma świadomość Jego majestatu i ryzyka, jakie podejmuje walcząc, ufa, że Bóg będzie sprawiedliwy.Na pewno nie stchórzę przed Tobą (Hi 13,20). Czy syn może rozmawiać z ojcem w tonie kategorycznym nie ujmując nic z godności ojca? Może. Niejednokrotnie Bóg zezwalał na taką zażyłość (Jakub, Abraham). Powiem więcej, Bogu podoba się taka postawa.  I poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli (J 8,32). Prawdy należy się domagać. O prawdę należy walczyć. Elifaz jest zgorszony mową Hioba: Ty nawet niszczysz pobożność, osłabiasz modlitwę do Boga, [...] używasz języka bluźnierców (Hi 15,4–5). Często spotykam się u ludzi z postawą źle pojętej bojaźni przed Bogiem. Jestem po stronie Hioba. Nieprawy jest zawsze w strachu (Hi 15,20). Hiob nie musi się bać. Wie, że nic złego nie uczynił. Zwraca się do Boga, by rozsądził spór człowieka z Bogiem, jakby człowieka z człowiekiem (Hi 16,21). Bóg jest dla niego tak bliski, jak człowiek dla człowieka.

          Kapitalne pytanie stawia hagiograf: Czemu Wszechmocny nie ustala terminów,  a najbliżsi nie znają dni Jego? (Hi 24,1). Szkoda, że sam nie próbuje odpowiedzieć na to pytanie. Chrystus w słowach lecz o dniu owym i godzinie nikt nie wie, nawet aniołowie niebiescy, tylko sam Ojciec (Mt 24,36) potwierdza jedynie, że wiedza ta jest tylko zarezerwowana dla Ojca Niebieskiego. Kolejne zdania dotyczą w zasadzie pytań, dlaczego w świecie panuje gwałt i po ludzku niesprawiedliwość. Dlaczego są biedni, niewolnicy, sieroty? Dlaczego niektórzy cierpią, a inni mają się dobrze? Takie pytania egzystencjalne stawiane są do dnia dzisiejszego. Dotykamy tu tajemnicy naszego życia i ekonomii Bożego zbawienia człowieka. Wydaje mi się, że Bóg stawia nam ciągle swoją ofertę życia godnego. Daje nam czas na poprawę, „chorych” należy leczyć. Czasem może to trwać do końca życia.

          A skąd pochodzi mądrość i gdzie jest siedziba wiedzy? Człowiek nie zna tam drogi, nie ma jej w ziemi żyjących. [...] Skąd więc pochodzi mądrość  i gdzie jest siedziba wiedzy? (Hi 28,1213). Człowiek wiele rzeczy może odkryć, prócz Mądrości. W przeciwieństwie do tajemnic Bożej Mądrości, podstawą postępowania człowieka jest bogobojność, bo naturalnym rozumem tajemnic Bożych się nie zgłębi (przypis 28,28). Mądrość jest darem od Boga, niezależnie od wieku (32,8–9). O taką mądrość prosił Salomon Boga (1 Krl 3,9). Po ludzku, mądrość człowieka to bogobojność. Ja absolutnie się z tym zgadzam.

          Hiob przedstawia swoją postawę miłosierdzia, pomocy bliźniemu, szlachetności, gościnności i sprawiedliwości – gdzie więc jest zapłata? A teraz śmieją się ze mnie wiekiem ode mnie młodsi (Hi 30,1). Stałeś się dla mnie okrutny (Hi 30,21).

          Bóg sprowadzając cierpienie na człowieka pragnie jego nawrócenia. Cierpienie wstrząsa człowiekiem, powoduje u człowieka ponowne przemyślenia, „otwiera oczy”. Uwrażliwia go na zło i dobro.  Cierpienie jest terapią duchową. Od dawna jest to obserwowane w życiu. Tak po prostu jest. Takie drastyczne działanie nie wynika z okrucieństwa Boga, lecz Jego miłości i chęci zbawienia grzesznika: I ciebie chce On wybawić z nieszczęść (Hi 36,16). Cierpienie nie jest tylko karą Bożą za popełnione grzechy (przypis 42,7).

          Pod koniec księgi ponownie opisana jest moc i potęga Boga. Tego nie trzeba wyjaśniać. To trzeba przeczytać (38–41). Hiob ujmuje to w słowach: To zbyt cudowne. Ja nie rozumiem (Hi 42,3).

          Bóg gani przyjaciół Hioba. Nie przyznaje im racji. Hiobowi przywraca w dwójnasób dawny stan majątkowy. Miał jeszcze siedmiu synów i trzy córki (Hi 42,13).

          Tradycyjne myślenie o przyczynach cierpienia długo jeszcze pokutowało w narodzie. W Ewangelii Jana czytamy o człowieku niewidomym od urodzenia. Uczniowie Jezusa, zapytali go: Rabbi, kto zgrzeszył, że się urodził niewidomym – on czy jego rodzice? (J 9,2).

http://swieckiteolog.blogspot.com/2012/11/ksiega-hioba-hi-142.html

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Żeby dodać komentarz, musisz założyć konto lub zalogować się

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą dodawać komentarze

Dodaj konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się tutaj.


Zaloguj się teraz

  • Przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników, przeglądających tę stronę.