Gość Sok ze skał

Czarodziej Ociepka i jego droga ku wtajemniczeniu

3 posty w tym temacie

Teofil Ociepka (ur. 22 kwietnia 1891 w Janowie, zm. 15 stycznia 1978 w Bydgoszczy) - malarz samouk (prymitywista) i teozof. Jeden z przywódców Janowskiej Gminy Okultystycznej.

10-ociepka3.jpg

Mistyk w komunizmie

Według świadectw znajomych Teofil Ociepka był człowiekiem cichym i skromnym a jednocześnie niezwykle charyzmatycznym. Chodził ubrany na czarno, starannie ostrzyżony. Mówił w sposób wyszukany, miał dar zarażania słuchaczy swoim entuzjazmem. Niestety, z czasem zagubił się w przesyconej propagandą rzeczywistości PRL. Władze, widząc w Ociepce doskonały materiał na artystę ludowego, zrobiły z niego chodzący dowód wrażliwości i spontanicznych talentów artystycznych klasy robotniczej. Przymknęły oko na prowadzone przez niego poszukiwania drogi jedności z Bogiem, odkrycia tajemnicy Bytu, kamienia filozoficznego – wiodących przez analizę Pisma Świętego, ascezę i rozliczne ćwiczenia duchowe. Przemilczały mistyczne inspiracje i koneksje. Ociepka stał się naczelnym, obok Nikifora Krynickiego, prymitywistą polskim.

W 1958 roku przeszedł na emeryturę, rok później ożenił się z obdarzoną silnym, żeby nie powiedzieć despotycznym charakterem malarką amatorką i wkrótce na zawsze opuścił swoich uczniów, porzucając Janów dla Bydgoszczy. Tam zmarł 20 lat później.

Śląsk powojenny to miejsce, gdzie w znoju wydzierano ziemi czarne złoto Polski Ludowej i gdzie – nielegalnie, ale za cichym przyzwoleniem komunistycznych władz – aż do lat 60. działała loża różokrzyżowców. Prości górnicy wraz ze swoim guru, Teofilem Ociepką, zajmowali się alchemią i kabałą, szukali kamienia filozoficznego i zgłębiali tajemnicę bytu.

Ociepka, mistrz nauk tajemnych janowskiej gminy okultystycznej, w dzieciństwie był ponoć nieśmiały i wrażliwy. Ku rozpaczy ojca górnika, ciągnęła się za nim opinia słabeusza: nie rozrabiał, nauka szła mu opornie, interesował się za to astrologią, telepatią, magią. Jednym słowem, był doskonałym materiałem na wioskowego dziwaka. Może dlatego zaraz po ukończeniu szkoły powszechnej (1907) szesnastoletniego Teofila skłoniono, aby zabrał się do uszlachetniającej, ciężkiej pracy w kopalni. I pewnie z czasem zapomniałby o młodzieńczych fascynacjach, gdyby nie pierwsza wojna światowa.

Jako żołnierz cesarskiej armii niemieckiej, do której wcielono go z racji miejsca zamieszkania, zwiedził szmat Europy. Gdzieś w szerokim świecie usłyszał o naukach tajemnych, a jego wyobraźnię rozpalił traktat „72 imiona boże”. Po wojnie poszukiwał go poprzez ogłoszenia zamieszczane w prasie. Księgę nadesłał mu niejaki Filip Hohmann, mistrz różokrzyżowców z Wirtembergii. Ociepka dzięki traktatowi zrozumiał, że jego powołaniem jest oświecać ludzi w duchu kabały. Wiele lat później napisał do swojego przyjaciela: „Mam w moim ręku, z woli bożej rzeczy, które mają tak doniosłą wagę, że zależeć będzie w przyszłości od tych rzeczy los naszego społeczeństwa, tzn. ile dusz z naszego społeczeństwa zdobędzie drogę postępu wiecznego”.

Okultyści z Janowa

Po wojnie Ociepka wrócił do rodzinnego Janowa i chociaż dalej pracował w kopalni (na stanowisku maszynisty turbinowego, aż do przejścia na emeryturę w 1958 roku), to umysł miał zajęty wyłącznie metafizyką. Prowadził żywą korespondencję z niemieckim okultystą z Wirtembergii, którego uważał za swojego mistrza i duchowego przewodnika. Dostawał od niego listy niezbędnych lektur, które zdobywał i sumiennie zgłębiał, oraz zadań do wykonania.

Hohmann snuł względem swojego ucznia bardzo ambitne plany – wyznaczył Ociepce zadanie zorganizowania w całym kraju gmin okultystycznych. Wtajemniczał prostego górnika w arkana kabały, pouczał, wdrażał do roli guru. Niestety, na płomienne ogłoszenia zamieszczane przez Ociepkę w dodatku parapsychologicznym „Ilustrowanego Kuriera Codziennego” nie odpowiadał prawie nikt, więc marzenia o ogólnokrajowym ruchu okultystycznym rozwiały się jak sen złoty. Wokół Teofila skupiła się jednak grupa uczniów – mieszkańców Janowa i okolic.

Wieczorami zbierali się w skromnej kuchni mistrza, by słuchać o wielkiej mocy kabały. Dowiadywali się, że kabała to „wiedza, technika, operowanie prawami odwiecznymi, według których świat zbudowany został, a które zamknięte, utajone są jako funkcje matematyczne w naszych 22 literach, a którymy po zdobyciu kluczy przez wtajemniczenie wpływać można na cały kosmos i powodować tam fenomeny, a prawdziwymi wtajemniczonymi beli: Chrystus, Święty Jan, Mojżesz, Paracelzus, Agryppa von Nettesheim (szesnastowieczny uczony, filozof i alchemik, ulubieniec cesarza Maksymiliana I – przyp. autor) i inni.” Oczywiście znalezienie się w tak dostojnym towarzystwie wymagało ciężkiej pracy, silnej woli i niezwykłego szczęścia, a na kandydatów do oświecenia czekały liczne niebezpieczeństwa. Ociepka twierdził, że „na każde 100 lat pięć dusz dopuszczonych jest do tej drogi pionowej – do niebios. Zwłaszcza na wschodzie żyją po dziś dzień mędrcy którzy tę tajemnicę posiadają i rządzą światem, lecz przewagę mają siły demoniczne, wolnomularskie przez które szatan światem rządzi”.

Dziwy kosmosu

W 1927 roku Teofil znalazł nowe medium dla swoich nauk – zajął się malarstwem. Wiedział, że nie ma w tym kierunku talentu; obrazy tworzył długo, z widocznym trudem. Inspirację, choć nie przyznałby się do tego nawet na torturach, czerpał między innymi z pism XIX–wiecznego mistyka Jakoba Lorbera.

Nazywający siebie „skrybą Boga”, Lorber zapowiadał się na całkiem niezłego skrzypka (brał lekcje u samego Paganiniego), dopóki 15 marca 1840 roku nie usłyszał „w okolicach serca” głosu, który rozkazał mu pisać. Przez następne 24 lata Jakob powierzał papierowi tajemnice szeptane mu przez wewnętrzny głos. Ponad 10 000 stron zawierało wyjątki z żywota Chrystusa (z uzupełnieniami do Biblii), opisy życia po śmierci, zadziwiające fakty dotyczące stworzenia człowieka. Podobno Lorber teoretyzował też na temat ogromnych mocy wyzwalanych z najmniejszych cząsteczek stworzonego świata, zanim jeszcze ktokolwiek słyszał o atomach. Twierdził też że zarówno Słońce, jak i Saturn, są zamieszkałe i szczegółowo opisywał ich faunę i florę:

„Zwierzę to (chodzi o krowę z Saturna) ma mniej więcej wielkość dobrze wyrośniętego wołu. Ma cztery nogi o pięknych, lśniącobiałych pazurach, grzbiet czerwony, brzuch jasnozielony. Łeb tego zwierzęcia przypomina nieco głowę charta, tylko jego kolor jest inny. Począwszy od szyi łeb jest jasnoniebieski, przy czym od grzbietu do nosa ciągnie się czerwona pręga”.

Wyjątki z pism tego niezwykłego autora czyta się jak opisy obrazów Ociepki. Mistrz z Janowa niechętnie ujawniał źródła swoich inspiracji – książki Lorbera odkrył w jego domu przypadkiem przyjaciel biograf.

Zaklęty w dżungli pierwiastek boży

Do malarstwa zabrał się Ociepka najprawdopodobniej pod wpływem korespondencji z kalifornijską lożą różokrzyżowców, mistycznym stowarzyszeniem o sześciusetletniej tradycji, którego był członkiem. Natchnięty lekturą dzieł filozoficznych przysyłanych mu ze Stanów, wykonywał zalecane przez bractwo ćwiczenia duchowe i starał się rozwinąć w sobie oraz w swoich janowskich podopiecznych poczucie piękna – pierwiastka bożego – niezbędne w procesie samodoskonalenia. Dlatego malował, chociaż zrażały go mizerne efekty własnej pracy. Malował, bo głęboko wierzył, że jego mistyczno–symboliczne obrazy przekazują ludzkości treści przybliżające zbawienie – od scen biblijnych, umiejscowionych w soczystej, bajecznie kolorowej dżungli, przez motywy rodem ze śląskich klechd i bajek, po fantastyczne wizje zwierząt z lorberowskiego Saturna.

Jak na guru, dosyć łatwo się zniechęcał. Między rokiem 1936 a 46 nie namalował nic, dopiero sukces na wystawie plastyki amatorskiej w Katowicach przywrócił mu wiarę we własne siły. Wreszcie jego malarskie moralitety i nauki mogły trafić do szerszej publiczności.

10-ociepka1.jpg

10-ociepka2.jpg

Obrazy Ociepki inspirowane pismami

XIX-wiecznego mistyka Jakoba Lorbera.

"Angelus" 2001

Dzieje zdumiewającego i niezwykłego w skali światowej, fenomenu, jakim była Janowska gmina okultystyczna, działająca na Śląsku, w latach 30-tych i w dwóch pierwszych dekadach powojennych.

Rok 1939. W gronie uczniów umiera Mistrz gminy okultystycznej. Na łożu śmierci namaszcza swego następcę: malarza i teozofa Teofila; przekazuje uczniom księgi i znaki.

Wypowiada potrójne proroctwo: I - wybuch wielkiej wojny; II - inwazja świata astralnego i rządy jego demonów; III - Apokaliosa: zniszczenie ludzkości przez promień z Saturna, kiedy ostatecznie sprzeniewierzy się ona prawu moralnemu i boskiemu.

Rychło sprawdza się pierwsze proroctwo. Hitler i faszyści są w przekonaniu uczniów wcieleniami Saturnalnych demonów.

Lata 50. Pośród uczniów oczywiste jest przekonanie, iż wypełniło się II proroctwo: stalinizm to właśnie rządy Saturnalnej Bestii. Teofil i uczniowie nabierają absolutnej pewności, że wypełni się i III proroctwo: zagłada. Odczytanie obrazów i znaków pozostawionych przez zmarłego Mistrza wskazuje, iż ze względu na konfigurację planet z Saturnem - apokaliptyczny promień uderzy w Ziemię już bardzo prędko: to ostatnie chwile na ratowanie świata!

4

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Soku, dzieki za przyblizęnie Tej osoby.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Ociepka musiał być niezłym erotomanem i alkoholikiem ,pewnie niejedną kobietę oczarował ,świntuch :lol:

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Żeby dodać komentarz, musisz założyć konto lub zalogować się

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą dodawać komentarze

Dodaj konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się tutaj.


Zaloguj się teraz

  • Przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników, przeglądających tę stronę.