Lama

gdzie kończy się życie a zaczyna rozwój duchowy?

43 postów w tym temacie

Tak się zastanawiam nad tą cienką granicą pomiędzy zwykłym życiem a "rozwojem duchowym". To teraz takie modne -rozwijać się duchowo. Ludzie mają problemy, rozwiązują je jakoś, burzą i budują relacje z innymi - czy to od razu jest "rozwój" czy tak po prostu wygląda życie? Czy to, że nagle pojawiły mi się problemy finansowe albo w pracy to efekt zamkniętej jakiejś czakry czy po prostu kryzys gospodarczy? Zerwałam z chłopakiem to efekt oczyszczania po reiki czy po prostu przestaliśmy się dogadywać. Albo jeśli po paru latach zaczynam dogadywać sie z siostrą, to znaczy że osiągnęłam kolejne stadium w rozwoju czy zwyczajnie obie dorosłyśmy? Otwiera mi się trzecie oko czy po prostu robi mi się syf na czole?Obserwuję coraz większe parcie na ten nieszczęsny rozwój. Idea jest dobra, ale martwi mnie to całe nadęcie w związku z tym. Zwyczajne wchodzenie w kolejne etapy życia jest takie niemodne. Coraz więcej osób wypatruje u siebie symptomów rozwoju zamiast po prostu świadomie żyć i cieszyć się życiem, bo ono tak wygląda, ze wszystkimi blaskami i cieniami.

Jest jeszcze oczywiście drugie dno całej sprawy, w postaci dużej kasy jaką niektórzy zarabiają na tym całym "rozwojowym" interesie. To jeszcze bardziej człowieka nadyma, bo jak skończy półdniowy kurs numerologii za 350 zł to przecież jest taki ważny i rozwinięty duchowo!

Jak to jest z tą granicą? W którym momencie zaczyna się "rozwój duchowy" a kończy "zwyczajne życie"?

2

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Bardzo Ci dziękuję za ten temat. moje zdanie znasz ale powie tu krótko:

samo życie to rozwój :)

1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Również się zgadzam. Rozwój nie powinien się kiedyś "kończyć". Przecież na każdym kroku uczymy się, doświadczamy czegoś nowego, dlaczego by tego nie wykorzystać. Nie rezygnujmy z rozwoju i starań, bo wtedy zacznie się uwstecznianie...

1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

we wszystkim potrzebna jest rownowaga

juz gdzies Szerszen (inni tez) pisali o tym

jesli od zabawy z wlasnymi dziecmi wazniejsze staje sie otwracie jakiejs czakry (tak to szlo mniej-wiecej), to wtedy wlasnie sie gubimy

taka sytuacja czesciej przytrafia sie osobom, ktore "wymuszaja" ten rozwoj niz osobom, ktore spotyka w zyciu cos niezwyklego i wtedy zacznaja drazyc, co i jak

choc w gruncie rzeczy czynnikow jest wiecej

sa ludzie, ktorzy przez cale zycie nie zakosztuja smaku swiadomego rozwoju duchowego, a sa tacy, ktorzy sie w tym rozwijaniu zagubia i sa ci, ktorzy beda probowali utrzymac jakis zdrowy balans...

granica zostaje przekroczona, gdy zapominamy po co tu jestesmy - wtedy rozwoj duchowy mozemy wziac w cudzyslow

5

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Fajny temat...

Powiem szczerze ze na poczatku tez mialam problemy by osiagnac rownowage, to co robilam uwazalam za sluszne i rozsadne z czasem i biegiem lat okazalo sie ze nie bylo.Kazdy musi sam ustalic sobie granice, by nie popasc w paranoje, bo sporo z nas ma rodziny i wazne by nie zagubic sie calkiem na drodze rozwoju, potrafic umiejetnie wszystko ogarnac:)

Edytowane przez Jurema
2

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Wiesz Raduniu, cieszy mnie to, że ktoś ma podobne spostrzeżenia jak ja. Od jakiegoś czasu trąbię o tym rozwoju i życiu codziennym. Bo wszystkim tym Oświeconym przez duże O, wydaje się, że będą lepsi jak coś zaczną robić. Czytać książki chodzić na kursy i medytować godzinami nad czakrami. Powoli to życie zamienia się tylko w pęd za rozwojem, coś jak za pieniędzmi tyle, że w inną stronę.

Pytasz o tym, gdzie kończy się "życie" a gdzie "rozwój"..?

Otóż jak widzisz bądź rozmawiasz z takimi osóbkami, to myślisz czy one się faktycznie rozwijają czy po prostu stoją w miejscu?

Nie raz pisałam, że widzę u ludzi takie zachowanie, że bez czegoś to sobie nie dadzą rady. Bez Aniołów, bez wahadełka, bez medytacji i różnych metod. A nawet widzę uzależnienie od Stróża. Bez pewnych rzeczy nie załatwią prostych spraw. Zaczyna się tworzyć błędne koło. Widzą w swoim życiu tylko wpływ sił nieziemskich, tj. Aniołów, Demonów, bytów etc. Wszystko co stuknie, puknie to zaraz coś znaczy. Nawet własne myśli są powodem do nakręcania się. Czasem u tych osób widać wyraźny przerost ego. A jak się zwróci uwagę, to zaraz, "Ty się nie znasz, nie rozwijasz się, nie wiesz przez co przeszedłem, nie jesteś osobą oświecoą" etc. Przykre? Ano przykre. Bo czasem ma się wrażenie, że ten cały rozwój zaczyna się gdzieś po drodze w tym labiryncie życia gubić. Coś co kiedyś było oczywiste, dziś jest trudniejsze. Człowiek dla człowieka przestaje się liczyć. Gdzie jest ta ludzka życzliwość? Spokój? Miłość? Nie wiem, może to ja źle myślę, ale ludzie gubią się w rozwoju. I to coraz częściej. Ważniejszy staje się stan czakr, a nie stan rzeczywistości.

Boli mnie to czasem. Bo to wygląda jak wyścig za byciem większym "Mistrzuniem" od innego "Mistrzunia". Swoją drogą trzeba mieć niezłe podstawy do tego by się nazwać "mistrzem" ;)

Wiele rzeczy mnie zastanawia w rozwoju, tylko szkoda, że wielu ludzi się gubi. Niektórzy wyglądają jakby byli na jakiś prochach. Tak mówią i się zachowują.

Podsumowując moje myśli powiem tak, że jeśli ktoś zaczyna się zastanawiać nad tym "czy ja jestem tym Aniołem czy nie?" to tu zaczyna się pierwszy krok do zatracenia.

6

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

wg mnie najważniejsza jest harmonia pomiędzy byciem tu i teraz, a swoim rozwojem, bo dzięki temu żyje się świadomie i skutecznie. Tak na prawdę "nieważne jest co robisz, ważne jak to robisz, a najważniejsze to to, że robisz coś dla siebie".

2

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Niby tak Kuanan, ale od tego robienia coś dla siebie nie daleka droga do tego by tylko robić coś dla siebie, i o tym już w innym miejscu pisałam, żeby się też nie zamykać w tym rozwoju na innych. Kiedyś w rozmowie z Szeptem użyłam stwierdzenia jak "złoty środek". I warto aby taki złoty środek każdy odnalazł i potrafił to zastosować, gdzie jest czas na medytację, czas na zabawę z dzieckiem, czas dla siebie, czas na rozmowę z kimś innym oraz czas na pracę zawodową. Choć często dnia brakuje na wszystko, ale da się to pogodzić, jeśli się tylko chce! ;)

3

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Mądrze prawisz Sybiraczko ;)

Jednak to, o czym prawisz to nie rozwój duchowy, a "schiza", która często się zdarza, jak sie człowiek zdecyduje na ten rozwój duchowy i jeszcze sie od zadniej strony za niego zabierze. A często niestety wpada się w taakie pulapki, wiem bo sam na jakiś czas w taką wpadłam.na szczęscie dobre anioly w postaci moich przyjaciół czuwały :chytry: dzieki Wam za to przyjaciele.

Niestety wiele osob, jak zauważyła to Syberia, wpada w rodzaj paranoi zwiazanej z rozwojem duchowym i dzieje się jak napisala wyzej. Stan czakr, mrugajace 3 oko, bieganie w astral z mieczykiem by ciąć wszystkie paskudne podpięcia (cokolwiek by to znaczylo), walka z demonami, rozwijanie własnych skrzydeł, milion znakomitych wcielen za soba i uduchowione miły, śliczne uśmiechy na zdjęciach. I patrzenie z góry na innych, bo aj juz wiem mam swiadomośc a ty nie wiesz nic, jesteś ignorant i masz puste zycie. Bo niestety tak to czesto wygląda, ze pzrecietni Kowalscy i Nowakowie są "biedni, nieświadomi" a my miszczunie to jesteśmy już oooo taaaaak wwwyooookoooo w rozowju.

Tak Oswieceni ze chcialoby się pochylic głowe i powiedzieć im, witaj o Jaśnie Oświecony Nosicielu Światła :D (Lucyfer chyba sie nie pogniewa)

Najzabawniejsze w tym jest to, że Ci, którzy najgłośniej krzyczą o świadomości i konieczności doświadczania, najbardziej te doświadczenia krytykuje. Patrząc z góry na nieoswieconych Kowalskich i Nowaków, tudzież innych, zapomina, ze byc moze ten prosty, nieuświadomiony stan, nieznajomośc tego czym jest czakra, prana i 3 oko, jest ich doświadczeniem. i co więcej jest to taki a nie inny etap ich rozwoju. Bo kazdy z nas się rozwija, idzie do przodu, doswiadcza, a kazde doswiadczenie zmienia nas. Dziś jesteśmy inni niż wczoraj i inni niż będziemy jutro. I dotyczy to tak prawa karmy (cokolwiek to znaczy) i codzienności.

Życie to jest rozwój, a czy przy okazji spotkamy w nim anioła czy kloszarda, który okaze się doktorem filozofii i o życiu powie nam więcej niz mądre księgi, to inna sprawa.

Dla mnie w calym tym rozowju, ważne jest by nauczyć się nie oceniać doświadzcen innych i nie dac się zwariować. A nauki (nawet tej duchowej i ezoterycznej) szukac w najprostszych rzeczach i wokół siebie.

Mnie najwięcej o duchowości nauczyło moje dzicko, mój kot, przyroda wokół. A anioly? Anioły mi o tym przypomniały mowiąc: rozejrzyj się i zobacz, bo ty już to wiesz, juz to widzisz. I tak naprawdę one nic innego nie powiedzą.

I jerszcze odnośnie pytań Raduni, to ja uważam, ze tak naprawdę nie wazne jest czy coś jest wynikeim oczyszczania po reiki, czy efektem medytacji. Ważne, ze dzieje się i zmienia, że nie stoi w miejscu. I to jest rozwoj.

3

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Syberiusko ,twoje słowa są tak prawdziwe i takie zgodne z moim tokiem rozumowania,że aż przeszyła mnie energia jak to czytałem .

Więc Napiszę krótko do wszystkich tzw.Rozwiniętych Duchowo ,Mistrzów itd.

Rozwój Duchowy To Rozwój Naszego Ducha (Świat Wewnętrzny :Psychiczno -Emocjonalny ),który ludzie projektują jako Odzielną Istotę Wyższą na Zewnątrz Siebie nazywając ją np. Bogiem,Aniołem itp.i gdzie tu równowaga u ludzi ?

Bezz zrozumienia swojego Wewnętrznego Świata o żadnej równowadze mowy być nie może.

Taki cytat czytałem kiedyś :Mędrzec Nie Jest Niczego Pewien Na Tym Pełnym Sprzeczności Świecie ,Natomiast Głupiec Jest Pewien Wszystkiego Co Widzi I Słyszy I Bierze To Za Znak Od Losu.

3

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Taki cytat czytałem kiedyś :Mędrzec Nie Jest Niczego Pewien Na Tym Pełnym Sprzeczności Świecie ,Natomiast Głupiec Jest Pewien Wszystkiego Co Widzi I Słyszy I Bierze To Za Znak Od Losu.

I wiesz co? Bardzo trafiłeś z tym cytatem. Niektórzy zbyt poważnie biorą wszystko i nie przyjmują sobie żadnej rezerwy. A gdy się coś im zaneguje to zaczyna się obraza majestatu i wojna "bo ja jestem rozwinięty a ty nie! :) ".

Jak mówiłam, łatwo się jest zgubić w tym wszystkim i łatwo wytworzyć swój własny świat oraz odgraniczyć się od ludzi i o nich zapomnieć, nie dostrzegać ich. A to już darmowa izolatka.

2

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Niby tak Kuanan, ale od tego robienia coś dla siebie nie daleka droga do tego by tylko robić coś dla siebie, i o tym już w innym miejscu pisałam, żeby się też nie zamykać w tym rozwoju na innych. Kiedyś w rozmowie z Szeptem użyłam stwierdzenia jak "złoty środek". I warto aby taki złoty środek każdy odnalazł i potrafił to zastosować, gdzie jest czas na medytację, czas na zabawę z dzieckiem, czas dla siebie, czas na rozmowę z kimś innym oraz czas na pracę zawodową. Choć często dnia brakuje na wszystko, ale da się to pogodzić, jeśli się tylko chce! ;)

nie no spoko, ja nie mówię o zamykaniu się na innych, ale właśnie o tym by właśnie innych dostrzegac, przy jednoczesnej pracy nad samym sobą, czyli harmonia... a pracując nad sobą, ulepszając jakąś formę naszego ja, jesteśmy szczęśliwsi, a dzięki temu też jesteśmy przydatniejsi otoczeniu...

3

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Garść cytatów, bo skoro zgadam się z jakąś myślą, to traktuję ją jak własną chwaląc człowieka, który ją za mnie sformułował :_slonko:

" Potrzebny jest ten trud i wysiłek, w którym cały człowiek doznaje radości panowania nad sobą oraz pokonywania przeszkód i oporów" Jan Paweł II

" Każdy człowiek ma prawo wątpić w swoje powołanie. I czasem zbłądzić. Nie wolno mu tylko o nim zapomnieć" Coehlo

" Trzeba iść naprzód, bez względu na to, jak trudne się to wydaje" Coehlo

" Odkryłam, że moje życie będzie miało taki sens, jaki sama mu nadam" Coehlo

" To ja jestem moim szczęściem, nie ty. I to nie dlatego, że nie chciałbyś mi go dać, ale dlatego, że byłbym wtedy kimś innym niż jestem.Nie mógłbym być szczęśliwy wówczas, gdy zmieniałbym się jedynie po to by usatysfakcjonować twój egoizm. Nie mógłbym być szczęśliwy gdybyś mnie krytykował za to, że nie myślę twoimi myślami ani nie widzę tak, jak widzisz ty. Nazywasz mnie buntownikiem. A jednak za każdym razem, kiedy się z tobą nie zgadzam, nie zależy mi na tym, aby zmienić ciebie- " ty musisz być tym, kim jestem". Nie chcę pozwolić na to, abyś mówił mi, kim mam się stać. Mówiłeś, że jestem przejrzysty i bardzo łatwo mnie zapomnieć. Dlaczego więc użyłeś własnego życia aby udowodnić sobie, kim właściwie jesteś? Bruno Ferrero

" Czasem musisz zrobić komuś przykrość. Jesteś odpowiedzialny za swoje uczucia i za niego. Jak o sobie zapomnisz, to i o nim nie będziesz pamiętać. Kochaj bliźniego jak siebie samego. Ale nie więcej. Tak samo uczciwie. Oczywiście, że mu będzie przykro. I co z tego? To jak człowiek wisi na krawędzi, nie powiesz mu, że ma przepaść pod sobą, bo mu przykro będzie? Czasem jest przykro i smutno, i źle, ale musi być prawdziwie. Tam, gdzie jest smutek, jest i radość, jest dzień i jest noc, jest białe i czarne. I to jest życie. A nie złudzenie, że <będzie dobrze>" Grochola

" Nie mów nigdy, że nie masz wyjścia. Bo zawsze masz! Albo w lewo, albo w prawo, albo w górę, albo w dół, albo na północ, albo a południe. Albo możesz biec, albo iść. A jeśli jesteś sparaliżowany, to możesz zasnąć albo się obudzić, myśleć o tym lub o owym! Nie mów, że nie masz wyjścia, bo w tym właśnie tkwi diabeł" Grochola

" Nie damy rady zrobić dużo więcej niż jesteśmy w stanie. Ale postarajmy się, by to nie było dużo mniej" Sapkowski

"Jeżeli spokój zachowasz, choćby go stracili

Ubodzy duchem, ciebie oskarżając;

Jeżeli wierzysz w siebie, gdy inni zwątpili,

Na ich niepewność jednak pozwalając.

Jeżeli czekać zdołasz, nie czując zmęczenia,

Samemu nie kłamiesz, chociaż fałsz panuje,

Lub nienawiścią otoczony, nie dasz jej wstąpienia,

Lecz mędrca świętego pozy nie przyjmujesz.

Jeżeli masz marzenia, nie czyniąc ich panem,

Jeżeli myśląc, celem nie czynisz myślenia,

Jeżeli triumf i porażkę w życiu napotkane

Jednako przyjmujesz oba te złudzenia.

Jeżeli zniesiesz, aby z twoich ust

Dla głupców pułapkę łotrzy tworzyli,

Lub gmach swego życia, co runął w nów,

Bez słowa skargi wznieść będziesz miał siły.

Jeżeli zbierzesz, coś w życiu swym zdobył,

I na jedną kartę wszystko to postawisz,

I przegrasz, i zaczniesz wieść żywot nowy,

A żal po tej stracie nie będzie cię trawić.

Jeżeli zmusisz, choć ich już nie stanie,

Serce, hart ducha, aby ci służyły,

A gdy się wypalisz, Wola twa zostanie

I Wola ta powie ci: "Wstań! Zbierz siły!"

Jeżeli pokory zniszczyć nie zdoła tłumu obecność,

Pychy nie czujesz, z królem rozmawiając,

Jeżeli nie zrani cię wrogów ni przyjaciół niecność,

I ludzi cenisz, żadnego nie wyróżniając.

Jeżeli zdołasz każdą chwilę istnienia

Wypełnić życiem, jakby była wiekiem,

Twoja jest ziemia i wszystkie jej stworzenia

I - mój synu - będziesz prawdziwym człowiekiem!" / "Jeżeli"- Ryduard Kipling

Edytowane przez ziraya
1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Zaczęłam zastanawiać się nad pyt. "gdzie kończy się życie a zaczyna rozwój duchowy?"

Właśnie, jakoś nigdy nie zastanawiałam się nad tym pytaniem, z prostej przyczyny dla mnie rozwój duchowy = życie.

Cały czas się rozwijam, zmieniam, ewoluuje to proces tworzenia, poznania samego siebie, a jednocześnie poznania innych, oraz Stwórcy.

Jedyne co mi się nasuwa to cytaty z biblii " po owocach ich poznacie, kto się wywyższa, będzie poniżony, miłuj bliźniego swego jak siebie samego".

Więc po mojemu, rozwój to życie w trakcie tworzenia.

Edytowane przez Aura
0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

no właśnie... dla mnie rozwój duchowy jest w życiu tak samo oczywisty jak dorastanie, starzenie się, tylko dotyczy sfery duchowej(którą posiada każdy człowiek) a nie ciała. I dotyczy tak samo ludzi, którzy w życiu tego pojęcia nie słyszeli. O tym często zapominamy. "Zwyczajni" ludzie, którzy w życiu nie słyszeli o ezo-mądrościach, medytacjach i innych kwiatach lotosu tak samo podlegają rozwojowi duchowemu. Życie niejako wymusza na nas ten rozwój, ponieważ każdy dzień wzbogaca nas o nowe doświadczenia. Chodzi mi o to, że rozwój duchowy nie jest przywilejem wybranych, "oświeconych", oczytanych, medytujących, śniących niesamowite sny, oczyszczających się itd. Rozwój duchowy wg mnie jest udziałem każdego człowieka i nie ma co tu się ezo-nadymać, bo ja wiem jak się rozwijać, a oni nie.

5

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Powiedzieliście juz w zasadzie wszystko, więc nie ma co się dalej wymądrzać. Zauważcie tylko jedno, że wszystko co się komu przytrafia i co sobie sam robi, to są doświadczenia. Być może potrzebne danej osobie w drodze do oświecenia. Tak, więc nie ma co krytykować do końca tylko robić swoje i nie dać się zwariować :)

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Radunia, uwielbiam Cię :) to samo myślę ;)

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Zgodzę się z Wami. Każde doświadczenia życiowe czegoś nas uczą, każde mają blaski radości czy smutku, czy spostrzegamy różnicę, czy też po prostu dojrzewamy - CIESZMY SIĘ ŻYCIEM! To od nas zależy jak je wykorzystamy. Niestety ludzie są podatni na podnoszenie "etapu rozwoju" i płacą za coś, czego mogą nauczyć się sami, a co tak naprawdę już posiadają i potrafią wykorzystywać (może mniej świadomie).

1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Moja odpowiedź na temat: wtedy gdy przestajesz myśleć o świecie zewnętrznym i zostajesz tylko teoretykiem. Wtedy kończy się życie w pełni, jednak czy w pełni rozwijasz się wtedy duchowo?

1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Zycie sie zaczyna kazdego dnia:)po przebudzeniu...jak dla mnie...zle, dobre, w rozwoju, w zastoju, w bledzie, w upadku, szczesciu, trosce...konczy wraz z ostatnim tchnieniem...mam nadzieje, ze to zycie:)czasem umieram za zycia, wiecie kiedy?gdy sie boje, panikuje...ale ciagle zyje i mam swiadomosc bycia tutaj...strach i lek taki nieracjonalny, to czasem zycie na pol gwizdka...ale nadal zycie...kocham zycie, jakkolwiek nie zawsze jestem tylko happy:)

Pozdrawiam

Ela

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Chyba trochę nie zrozumiałaś tematu ale i tak ciekawe wyznania. Jakbyś jednak odrobinę zainwestowała czasu w to, co tutaj nazywają rozwojem duchowym, to może byś się tych lęków pozbyła? Bo szkoda na nie nerwów i zdrowia. Można żyć bez tego.

1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Chyba trochę nie zrozumiałaś tematu ale i tak ciekawe wyznania. Jakbyś jednak odrobinę zainwestowała czasu w to, co tutaj nazywają rozwojem duchowym, to może byś się tych lęków pozbyła? Bo szkoda na nie nerwów i zdrowia. Można żyć bez tego.

zrozumialam temat:) a ze pobocznie troche go potraktowalam, nie jest chyba naduzyciem;)

miedzy wierszami ciut ukrylam:)

poza tym zycie sie nie moze konczyc jesli sie zaczyna rozwoj duchowy:)jak dla mnie to jakas sprzecznosc...chyba, ze stare zycie i chodzi o nowonarodzenie jakies, przebudzenie...

wiem co to jest rozwoj duchowy, a Twoje stwierdzenie to splycenie i nieznajomosc jak mysle tematu lekow...ale moge sie mylic:)

pozdrawiam

Ela

1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Może się nie znam, nie wiem.

Może potraktowałaś zbyt dosłownie temat. Życie jako życie biegnie swoim torem, rozwój duchowy (nie lubię tego określenia) to element życia niektórych osób. Ważne by nie odrzucić zwyczajności i codzienności na rzecz wysokich lotów i odlotów rozwojowych.

Co do znajomości lęków, nie muszę ich znać by je odrzucić. :)

A życie jest dużo milsze i ciekawsze, kiedy się wyzbędziesz lęku.

3

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Może się nie znam, nie wiem.

Może potraktowałaś zbyt dosłownie temat. Życie jako życie biegnie swoim torem, rozwój duchowy (nie lubię tego określenia) to element życia niektórych osób. Ważne by nie odrzucić zwyczajności i codzienności na rzecz wysokich lotów i odlotów rozwojowych.

Co do znajomości lęków, nie muszę ich znać by je odrzucić. :)

A życie jest dużo milsze i ciekawsze, kiedy się wyzbędziesz lęku.

ale odrzucasz cos czego nie znasz, nie doswiadczyles, wiec to pikus;)

a rady fajne, ale jakby to powiedziec, zadne odkrycie ze zycie bez lekow jest lepsze:)

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Skąd wiesz czego doświadczyłem? Znów czytasz zbyt dosłownie. Ale ok, zakończmy jałową dyskusję. Powiem jedynie, że nie jestem psychologiem, ale nie muszę nim być, by wiedzieć to co, jak zauważyłaś jest oczywiste. Pozdrawiam :D

2

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Psychologiem jest każdy w głębi duszy sam dla siebie ,jeden bardziej świadomie drugi mniej ,przecież Rozwój Duchowy to Tak Naprawdę Rozwój Psychiczny przy jednoczesnym korygowaniu/Równoważeniu logicznym myśleniem (Logiką =Psychiki) ,tak by psychicze fantazje i urojenia nie wzięły góry i byśmy za bardzo nie odlecieli w chmury na skrzydłach wyobraźni.

1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Generalnie każdy idąc przez życie, doświadczając, kochając, nienawidząc itd. Się rozwija, bardziej lub mniej.

Rozwój duchowy sam w sobie jest praktykowany przez zwykłe układanie puzzli, czy rysowanie, samo w sobie "tworzenie" już jest dużym plusem.

Praktyczny rozwój duchowy jest po prostu podniesieniem poprzeczki, nie wymaga wielkich zmian, lecz z nimi jest o wiele łatwiej.

Młodzi często przesadzają, myślą że jak pomedytują 5 min to już są super, to może zgubić sam wiem coś na ten temat...

Generalnie wystarczy korzystać z dóbr życia, być miłym dla innych, niby nic a jednak wiele:)

1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Hm a ja powiem inaczej - to życie nas rozwija tak po prostu jedni bardziej świadomie przez nie przechodzą inni mniej ale tak czy siak to wciąż jest rozwój. Dorastamy, zmieniamy się psychicznie i fizycznie. Rozwijamy swoje zainteresowania lub nie. Wiemy w głębi czego potrzebujemy i to realizujemy:)

Dużo w tym wszystkim grają emocje. Ich doświadczanie uczy nas tego co ważne, co jest dla nas dobre lub nie. Uciekanie od życia w drug świat nie jest dobre, nie jest lekarstwem na problemy. Trzeba się po prpstu z tym mierzyć tak samo jak doceniać codzienność, która czasem nie jest kolorowa jak z filmu:)

1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Ja się zgodzę z Szeptem, samo życie to rozwój, uczymy się całe życie, a ile wyniesiemy z tej nauki to zależy już od nas samych. Im więcej się nauczymy tym jesteśmy bardziej rozwinięci. A dlatego duchowy żebyśmy mogli dzięki temu postrzegac rzeczywistośc... pełniej :) I w pewnym momencie będziemy dostrzegac i czuc że rzeczywistośc to my sami. Tak mi się przynajmniej wydaje :D

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Żeby dodać komentarz, musisz założyć konto lub zalogować się

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą dodawać komentarze

Dodaj konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się tutaj.


Zaloguj się teraz

  • Przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników, przeglądających tę stronę.