Lama

gdzie kończy się życie a zaczyna rozwój duchowy?

43 postów w tym temacie

Jest tak jak mówisz, poczujemy się w pewnym momencie jednością ze światem, jeśli tylko zaakceptujemy go takiego jakim jest, rozwój duchowy płynie swoim rytmem jak i nasze życie...

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Wydaje mi się, że pominięto tu ważną kwestię rozgraniczenia aktywnego rozwoju, a pasywnego, gdy jedyne co nas rozwija, to to, co na nas samo wpadnie.

Według mnie świadomy rozwój duchowy ma początek, i zaczyna się wtedy, gdy wiedza, którą nam daje na temat nas samych zaczyna sprawiać ból, gdy uczymy się go doceniać tak samo, jak szczęście. To znak tego, że w końcu przestajemy się okłamywać, a zaczynamy odkrywać siebie, uczymy się pokory.

Edytowane przez Jester
4

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Napiszę tak:

"Gdzie kończy się życie a zaczyna rozwój duchowy?"

Tam, gdzie przestajemy rozumieć, że jedno idzie w parze z drugim, że są sobie nawzajem potrzebne, że się uzupełniają.

Pamiętajmy, że wszystko co nas otacza, może być naszym pożywieniem, lekarstwem, lub trucizną.

W zależności od dawki.

Nie rozwinie się duchowo ten, kto nie rozumie i nie docenia własnej egzystencji.

Nie potrafiąc docenić własnej, nie będzie potrafił docenić cudzej.

A wtedy o rozwoju duchowym nie może być mowy.

5

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Mam podobny pogląd na ten temat. Rozwój duchowy to dla mnie dość szerokie pojęcie, więc wymaga zaakceptowania całego świata, wg mnie jednak wymaga przy tym pragnienia zmiany tej jego części, która dotyczy ciebie.

Sama akceptacja moim zdaniem tylko otwiera drogę, którą potem powinien podążyć umysł.

Należy również zrozumieć, że ta droga nie ma celu jako takiego, czy też końca. Liczy się samo podążanie.

1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Gdzie kończy się życie a zaczyna rozwój duchowy ?

hmm... po mojemu to pytanie raczej troszkę nie tak sformułowane, gdyż po to nasz Duch "wciela się" by rozwijać się Całe Życie... czyli aż do chwili śmierci Włącznie !.. bo i sama śmierć tez jest Naszym doświadczeniem, a więc i Nasz stosunek do niej jest niejako konsekwencją bo i wynikiem naszego "rozwoju Duchowego" w sensie Stanu Ducha, a nie jakiejś tam "zabawy w rozwój"...

- czyli... każde Ludzkie życie jest właściwie "rozwojem", gdyż jest bogatsze o wszystko to czego sam doświadczy... wiec ?

Ja bym raczej zapytał... kiedy kończy się życie "nieświadome" a zaczyna już w pełni Świadome?... :)

- bo "nieświadome"... według mnie to takie gdzie człowiek nie zdaje sobie sprawy, po co Tu jest na Ziemi, i tylko czerpie pełną garścią to "co w jego przekonaniu jemu się słusznie należy"... i w pewnym sensie tez ma rację ale tak nie do końca, bo wszystko na Tym Świecie jest Dualem(dualizm)... i to nie bez przyczyny, bo właśnie z potrzeby tego aby na skrajnościach Dualu można było poznać niejako i jedna i drugą Stronę Medalu, a wiec na Własnych skrajnych doświadczeniach się właśnie "niejako uczyć"... a co to znaczy „się uczyć”?

- się uczyć... to znaczy doświadczać w jakimś celu(a właściwie to w doświadczaniu znaleźć Cel), a nie bez celu... czyli żyć/doświadczać, w celu Świadomej Weryfikacji tego co Sam doświadczyłem... tylko ze Tu znowu z kolei mamy niejako dwie "przeciwstawne" opcje... bo doświadczać można "nieświadomie" gdzie kapitanem naszej Świadomości jest świadomość niejako zdominowana przez Ego... i wtedy tez doświadczamy, ale nie Weryfikujemy(KN) czyli nie wyciągamy wniosków budujących Naszą Wewnętrzną Istotę(KN) bo "świadomość Ego" w zasadzie "nie widzi" takiej możliwości/potrzeby... czyli doświadczamy praktycznie tak jakby "na darmo" bo nie ma w Nas niejako Skutku w postaci głębokiej Weryfikacji [(gdyż jest tylko niejako "weryfikacja płytka", a wiec bazująca tylko na "odczuciach Ego")], a następnie "świadomego zrozumienia", a dalej Poprawy tego co rozpoznalibyśmy w Nas jako nieodpowiednie dla Nas Samych... a właściwie to nie dla nas samych, lecz dla Naszego Ducha., co mimo wszystko jednak i tak trzeba łączyć, gdyż i tak bez "ciała" nie moglibyśmy przecież tu żyć, a wiec i doświadczać, a wiec i weryfikować, a wiec i się Świadomie uczyć...

- bo "świadomie"... oznacza Wyjście poza granice postrzegania „Ego”, ale i jednocześnie w pełni go akceptując jako środek/narzędzie/ do doświadczania skrajności tego co w Nas nie zharmonizowane... a wiec doświadczając skrajności, zawsze czujemy się źle lub jakiś pewien niedosyt, bo Spełnienie leży tylko w "złotym środku" czyli w Harmonii dwóch na pozór niby przeciwstawnych skrajności... jak "Yin i Yang"... bo są w harmonii, mimo że każde zachowuje swą odrębność...

- dla Nas jakby "paradoks", ale dla Rozwoju Duchowego... konieczność wynikająca z Akceptacji, Szacunku i Tolerancji… a Tym wszystkim jest Miłość, dalej „Serce”, a dalej Dusza, i dalej Duchowa część Naszej Istoty… ale w pełni Duchowa a nie podszyta tylko zabawą w „rozwój duchowy”…

Dlatego i samo Życie... nigdy nie da nam Spełnienia, jeśli nie odnajdziemy w Nas Samych niejako Swej "drugiej strony Medalu", gdyż znając tylko tą jedną stronę... niestety ale jesteśmy tylko Medalu imitacją... bo tylko na miarę jEgo wyobrażeń.

- i Tu kłania się nieśmiertelna już i ponadczasowa historyjka o Orle... de Mello, którą „wytrwali poszukiwacze” znają zapewne od dawna… bo i w niej ukryty jest Sens tego co i tu chciałem wyrazić mymi słowami...

- ale jest to oczywiście tylko moje przekonanie… które tak sobie naskrobałem, a które może się komuś przyda, a może i nie. ;)^

--- pozdrawiam serdecznie ... infe7 :)

Edytowane przez infe7
2

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Dzięki Infe :)

Gdy zadawałam to pytanie (a było to dawno temu ;) ) oczywisty wydawał mi się znak równości między życiem a rozwojem duchowym... wydawało mi się, że oczywiste jest wyciąganie wniosków nie tylko ze swojego postępowania, ale także z sytuacji od nas niezależnych, które nas spotykają, że oczywiste jest doświadczanie tego i wzrastanie dzięki temu, nawet gdy boli i jest niefajnie. Byłam w tej niekomfortowej sytuacji, że otoczona byłam ludźmi (najbliższymi), którzy w ten sposób żyją i postrzegają życia sens. Z czasem zrozumiałam, że nie wszyscy tak żyją (bo ja taka naiwna czasem jestem ;) )... teraz już widzę, że można przeżyć życie "nieświadomie" albo "świadomie" i jaka jest między tym różnica... i że nie chodzi tu o zaliczoną setkę kursów z serii "rozwój duchowy"...

2

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Napiszę tak:

"Gdzie kończy się życie a zaczyna rozwój duchowy?"

Tam, gdzie przestajemy rozumieć, że jedno idzie w parze z drugim, że są sobie nawzajem potrzebne, że się uzupełniają.

Pamiętajmy, że wszystko co nas otacza, może być naszym pożywieniem, lekarstwem, lub trucizną.

W zależności od dawki.

Nie rozwinie się duchowo ten, kto nie rozumie i nie docenia własnej egzystencji.

Nie potrafiąc docenić własnej, nie będzie potrafił docenić cudzej.

A wtedy o rozwoju duchowym nie może być mowy.

Otóż to! Nic dodać nic ująć. A w tak zwanej normalności więcej można poznac i się nauczyć, niż w izolacji i całodobowej medytacji.

Inna rzecz, że czasem pozostanie sam na sam ze sobą, nawet w oddaleniu od znanego nam świata i ludzi, jest wartościowe i potrzebne.

Edytowane przez Dragonia
2

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Ja zawsze powtarzam: Magia magia, energia energia, szamanizm szamanizmem a duchy duchami. Ale pranie sie samo nie wstawi ani nie wywiesi, a obiad sam nie ugotuje.

2

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Ja zawsze powtarzam: Magia magia, energia energia, szamanizm szamanizmem a duchy duchami. Ale pranie sie samo nie wstawi ani nie wywiesi, a obiad sam nie ugotuje.

I otoz to...

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Macie rację wszyscy po trochu ,Kończy się życie w ciele materialnym ( tzw .śmierć ),izrzucając ciało materialne (jak wąż skórę ) i po życiu na ziemi ,  następuje dalsze szkolenie w światach  duchowych /astralnych= wyższych -niebiańskich i niższych piekielnych ,nasz rozwój w świecie duchowym (rozwój duchowy ) i znowui wcielamy saię po czasie w nowe ciało materialne , i tak w koło ,dopóki nie osiągniemy -oświecenia /nirwany /przebudzenia duchowego =nie wyjdziemy z wiecznego koła przyczyn i skutków w transcendencję /sansarę .

Saṅsāra lub saṃsāra (pali, sans.: संसार, tel.: సంసారం; chiń.: trad. 輪迴, upr. 轮回, pinyin lún huí, jap.: 輪廻 rinne) – w hinduizmie, dźinizmie ibuddyzmie termin dosłownie oznacza nieustanne wędrowanie, czyli kołowrót narodzin i śmierci, cykl reinkarnacji, któremu od niezmierzonego okresu podlegają wszystkie żywe istoty włącznie z istotami boskimi (dewy). Po każdym kolejnym wcieleniu następne jest wybierane w zależności od nagromadzonej karmy. W buddyzmie wyzwolenie z sansary następuje dzięki kroczeniu szlachetną ośmioraką ścieżką, która prowadzi do nirwany.

Cykl przemian

Buddyzm

W buddyzmie sansara oznacza również cykl przemian, któremu podlegają wszelkie byty i zjawiska włącznie z naszymi myślami, uczuciami i ciałami. Jest to powtarzany w nieskończoność proces tworzenia i upadku.

Sansara dosłownie oznacza "wędrówkę". Wielu ludzi uważa słowo samsara za buddyjską nazwę miejsca, w którym obecnie żyjemy — miejsca, które opuszczamy, wchodząc w nirwanę. Ale we wczesnych buddyjskich tekstach sansara to nie odpowiedź na pytanie "Gdzie jesteśmy?", samsara odpowiada pytaniu "Co robimy?". Zamiast miejsca jest proces: tendencja do ciągłego tworzenia światów i zamieszkiwania ich. Gdy jeden świat upada, znika, ty tworzysz inny i idziesz do niego. W tym samym czasie spotykasz innych ludzi, którzy tak jak ty stworzyli swoje własne światy[1].

Nyanatiloka Mahathera wyjaśnia: "Dokładniej mówiąc sansara jest nieprzerwanym łańcuchem połączeń pięciu khandha, które to w niewyobrażalnych okresach, z chwili na chwilę ciągle zmieniają się i bez przerwy następują jedna po drugiej. Okres jednego życia jest w tej samsarze jedynie drobną i ulotną cząstką. Dlatego też by zrozumieć pierwszą Szlachetną Prawdę mówiącą o powszechności cierpienia należy zwrócić swój wzrok ku samsarze, czyli temu przerażającemu łańcuchowi odrodzeń, a nie jedynie ku pojedynczemu okresowi trwania jednego życia, które oczywiście czasem może być mniej bolesne."

Tym niemniej buddyzm wyróżnia sześć głównych światów sansary, jako odrębnych kategorii odrodzenia po własnej śmierci[2]:

  1. Świat istot piekielnych
  2. Świat głodnych duchów
  3. Świat zwierząt
  4. Świat ludzi
  5. Świat aśurów (półbogów)
  6. Świat bogów

W buddyzmie nie występują demony jako uosobienia czystego zła. Każda istota w sansarze podlega swojej indywidualnej karmie pod wpływem tylko swego stanu niewiedzy. Z niewiedzy, jakakolwiek by nie była, można się wyzwolić. Główna cechą karmy jest to, że wszelkie rezultaty doświadczane mogą być tylko przez istotę, która nagromadziła ich przyczyny i nikt nie może zbawić jej "z zewnątrz", potępić bądź w inny sposób zadecydować. W buddyzmie tybetańskim ponadto jest nauczane, że czujące istoty zanim ponownie się odrodzą w jednym z sześciu głównych światów, przebywają w stanie przejściowym bardo pomiędzy kolejnymi odrodzeniami. W stanie tym mogą mieć nieznaczny kontakt z istotami z poprzedniego odrodzenia. Kontakt taki może zostać łatwo wzięty jako domniemane spotkanie z duchem bądź demonem.

Cierpienie

Buddyzm

Według nauk buddyzmu sansara to uwarunkowany stan. Wyodrębnia się tu cierpienia na które można spojrzeć pod trzema aspektami tego uwarunkowania: jako zwyczajne cierpienie, jako nietrwałość i jako samą istotę uwarunkowaności związaną z niewiedzą - fundamentalnym ogniwem spośród dwunastu ogniwach współzależnego powstawania.

Wszystkie czujące istoty uwarunkowane są poprzez swoje ciało, uczucia, percepcje, mentalne predyspozycje, świadomość (pięć skupisk). Wszelkie uwarunkowane istnienie wykazuje trzy następujące cechy: nietrwałość (pāli anicca), cierpienie (pāli dukkha), brak istniejącego niezależnie "ja" (pāli anattā). Cierpienie uwarunkowanej egzystencji jest więc wszechwystępujące. Jedynie "Nieuwarunkowane Wyzwolenie" (pāli animitta-vimokkha) zgodnie z theravadą[3] oraz "trzy ciała Buddy" zgodnie z mahajana[4] nie należą do uwarunkowanego istnienia.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Sansara

Edytowane przez Mistyk
0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Rozwój Duchowy ,to rozwój naszej materialnej natury (duszy ) z Duchem Stwórczym - Bogiem Ojcem ,

  1.          Tak ,takie książki o duchowości ,wywodzi się to z Indii ,Tybetu ,Chin ,itp. -Z Dalekiego Wschodu  ,cała ta egzotyka ,głębia przekazu mądrości intuicyjnej ( kiedy żeby je zrozumieć to trzeba mieć duchowe uszy -telepatia ,i empatia ,oraz duchowe oko-Boga parapsychiczny -6 zmysł ),ponadczasowość tych nauk ,wszystko to fascynujące na początku ,jak jak fascynacja erotyczna i pożądanie seksualne ,przy stanie zauroczenia miłosnego -na początku są bardzo piękne ,lecz z czasem mijają .  tak jak wszystko w życiu ,gdyż wszystko odbywa się tylko w naszych głowach ,wszystko to tylko iluzje naszego umysłu ,i sztuką jest przez cały okres dorastania (od narodzin ,aż do śmierci ) ,pozostać sobą ,czystą ,niewinną duszą ,stworzoną na obraz i podobieństwo Boskie .
 
Edytowane przez Mistyk
0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Żeby dodać komentarz, musisz założyć konto lub zalogować się

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą dodawać komentarze

Dodaj konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się tutaj.


Zaloguj się teraz

  • Przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników, przeglądających tę stronę.