Vanilia22

Ogród i pióra

1 post w tym temacie

Ogród

Tej nocy miałam dość ciekawy sen. Jestem ciekawa waszego zdania. W zasadzie mogę powiedzieć, że sama mogę się nim zając ale pewne elementy mnie zastanawiają.

Otóż śniłam, że byłam ze znajomymi w jakimś pomieszczeniu z ciemno brunatnymi ścianami. Było tam okno, bardzo duże zresztą, przez które przebijały się promienie słońca. Wszyscy chcieliśmy iść na jakąś imprezę ale nikt nie miał konkretnego pomysłu. Pamiętam koleżankę z mojej pracy- bardzo ja lubię. Jest moją imienniczką i ogółem to bardzo skryta osoba. Pamiętam jak kucała nad jakimś kocem podobnego kolory jak ściany i tam było jedzenie. Nie wiem już co to było konkretnie ale kucała nad nim i się zastanawiała co by tu zjeść.

Nie dochodząc do porozumienia w kwestii imprezy postanowiliśmy, że wyjdziemy po znajomego. Mieszkał wg snu niedaleko w pewnym wysokim bloku. Na zewnątrz było naprawdę pięknie. Słonecznie, ciepło. Wokół pełno zieleni. Weszliśmy do tego bloku i musieliśmy na niego poczekać ponieważ sam budynek był bardzo wysoki i zjazd winda trwał pół godziny. Rozłożyliśmy sobie koce i czekaliśmy na niego. Nagle widzę jak on wyszedł. Ogółem to nie znałam go ani nie utożsamiałam z nikim mi bliskim. Facet był ogółem trochę starszy wyglądał mi na około 35 lat, brunet, lekko kręcone włosy... Przypominał mi mężczyznę ze zdjęcia jakie Szept mi pokazała niedawno. Po swojej lewej trzymał kobietę. Blondynka. To jego żona. Inni nie zauważyli jego wyjścia a ja tak. Pytam go gdzie idzie czy idzie z nami. A on przykro mi ale nie może z nami iść. Idzie z żoną na spacer. Stwierdziłam ok niech sobie idzie i powiedziałam wszystkim, że nie ma sensu tu siedzieć idziemy gdziekolwiek.

Wyszliśmy na zewnątrz a bliki błyszczały metalowymi częściami. Przechodziliśmy przez jakąś bramę nietypową zresztą bo w ścianie bloku. Po drugiej stronie były już jakby zielone miejsca. Na wprost mnie był taki mały basen. Był już zniszczony, nie było w nim wody a moi znajomi dziewczyna i chłopak ostrożnie stąpali po tych schodach. Była tam ścieżka wokół niego, wydeptana mocno. Ale ja postanowiłam iść przez niego. Weszłam w niego ostrożnie. Był niemal biały w środku, odkruszone już nieco schodki i na końcu znalazłam pióra. Były śnieżnobiałe takie zwinięte jak gniazdo. Kiedy ich dotknęłam część z nich stała się złota i pomarańczowa. Podniosłam je do światła. Były piękne. Gdy wychodziliśmy podszedł do mnie kolega. Nie widziałam jego twarzy trochę był jak cień. Spytał mnie co to ja mam. Mówię, że pióra pewnie od skrzydlatych. A on i ty w takie rzeczy wierzysz? To bez sensu! Ugryzłam się w wargi. Nagle przede mną po lewej stronie wyrosły krzaki, były ciemne, trochę jak mur. Pomyślałam w sumie po co mi te pióra? Zawiesiłam je na moment na tych krzakach. A on mówi chodź idziemy dalej. I on tak stał ode mnie krok może da a za mną te pióra. Pomyślałam,czemu mam nie wierzyć? Są dla mnie. Moje i są moja wartością jedyna rzeczą jaką mam przy sobie. Czemu mam się tego wypierać?

Wzięłam te pióra i powiem wam że to co czułam było niesamowite. Trzymałam je jak bukiet. Facet zniknął a ja idąc z tymi piórami czułam się jak na łące, Pełno było zieleni, kwiatów a jak w białej sukience stąpałam po zielonej trawie. Powoli teren się zmieniał był spadzisty. Dostrzegłam ogród gdzie ludzie wypoczywali. Byli tacy spokojni nikt nic nie mówił, nie robił, była też rzeka. Nie było miejsca by iść góra więc zeszłam na dól i przez podmokły teren w sumie zamoczyłam nogi. Rzeka była czysta, przejrzysta do tego stopnia iż mogłam zobaczyć kamieniste dno, moje własne stopy. Woda była zimna świeża i mnie było w niej dobrze. Niestety pełno w niej było ludzi, jakiś murków z kamieni, ogrodzeń więc postanowiłam iść lądem. To był podmokły teren i szłam w butach. Żałowałam ze nie idę boso aby poczuć te przyjemne zimno. Kiedy zdejmowałam buty zostałam brutalnie obudzona przez mego kota....

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach
Gość
Ten temat jest zamknięty i nie można dodawać odpowiedzi.

  • Przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników, przeglądających tę stronę.