Gość Sok ze skał

Z Sokiem o bogu rozowy

77 postów w tym temacie

:) Dobry.

Dziś będzie TOTALNIE spokojnie :)

Zastanawia mnie(od strony teoretycznej bo trudno żeby inaczej

ale o tym dlaczego tak jest,każdy się przekona doczytawszy wpis do końca)

co się dzieje z bóstwem gdy jego kult zostaje przerwany?

Czy potężne bóstwo słabnie czy tylko...traci wyznawców

ale w każdej chwili może być ich bogiem gdy tylko ktoś

zacznie się z tym bogiem utożsamiać?

1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

No to trzeba rozważyć trzy główne opcje "relacji" wyznawcy z Bogiem/bogami

1. Bóg/bogowie są wytworem ludzkiego umysłu - sprawa dość prosta - brak kultu = zapomnienie = śmierć, jak każdej zapomnianej idei. Można przyjąć swoiste "odrodzenie" w wypadku "wymyslenia koła/kola na nowo"

2. Bóg/bogowie są zależni od swoich wyznawców - mamy wtedy sytuację "z Pratcheta" - silni są Ci, co mają ich dużo, słabi Ci, co mają ich mało a Ci co nie mają wcale głodują (bo nie mają ofiar i umysłów) i powoli zdychają... po pustyniach

3. Bóg/bogowie są istotami niezależnymi od swoich wyznawców - mają wtedy swoje sprawy i... czy kto w nich wierzy, czy nie - robią swoje. Opcja trzecia jest mi najbliższa.

2

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Wielu dopatruje się w Swarogu słowiańskiego demiurga,

zwierzchnika pozostałych bogów, a jednocześnie

Deus Otiosus – bóstwo bezczynne, nie ingerujące bezpośrednio w sprawy świata.

Swarog.jpg

Też mi się tak wydaje że bóg od człowieka nie może być zależny :)

Kolejna sprawa to to że bogowie nie popełniają wybrańców spośród ludzi.

Dla boga ludzkość jest równa,więc "boscy wybrańcy" z tzw misją są dziełem...a nie powiem :)

Boga z misjonarzami nie należy mieszać.

Edytowane przez Sok ze skał
0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

No wiesz, jeśli założyć, że WIERZYMY a nie wiemy na pewno, to może być jak u Prattcheta, w aspekcie- sami kształtujemy podmiot swojej wiary i jest on zależny od cech, jakie mu przypiszemy. Czyli nie tylko tak, jak mówi Szerszeń- że liczba wyznawców = siła bóstwa, ale tez globalne wyobrażenie o bogu przypisuje mu jakieś tam cechy. Czyli sami stwarzamy naszych bogów. W przypadku kryzysu wiary taki bóg słabnie, popada w letarg czy niebyt by przy kolejnym rozkwicie wiary odrodzić się, często z innymi cechami niż pierwotnie, bo ludzie inaczej rozumieją pewne symbole w religii, adekwatnie do swoich czasów. Czyli bóg również zgodnie z tym założeniem musiałby ewoluować. Gdybu gdybu.

Jeśli jednak jest tak, że bóg lub bogowie, mniej lub bardziej osobowi, istnieją niezależnie od naszej wiary, tak jak my- żyjemy mimo że każdy ma w swoim otoczeniu osoby, które chciałyby, by nas nie było, mają nasze wyobrażenie o nich w głębokim poważaniu, po prostu "robią swoje"...

Koncepcja boga jest w gruncie rzeczy taka, ze jest wszechmocny i wszechwiedzący, więc myślę, że jeśli istnieje, doskonale sobie radzi z i pomimo naszych wyobrażeń.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach
może być jak u Prattcheta, w aspekcie- sami kształtujemy podmiot swojej wiary i jest on zależny od cech, jakie mu przypiszemy.

Może i jest,to się nazywa myślak albo myślokształt :) potem egregor,godforma itp.

Czyli sami stwarzamy naszych bogów.

No nie wiem,to by oznaczało że jesteśmy dziełem przypadku a to jest tak nieprawdopodobne

żeby tak złożone coś jak życie powstało samo i w dodatku z niczego...

więc myślę, że jeśli istnieje, doskonale sobie radzi z i pomimo naszych wyobrażeń.

Dokładnie :)

Edytowane przez Sok ze skał
0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

No nie wiem,to by oznaczało że jesteśmy dziełem przypadku a to jest tak nieprawdopodobne

żeby tak złożone coś jak życie powstało samo i w dodatku z niczego...

Ewolucja, mówi Ci to coś? I dlatego pandeizm jest fajny ;)

Swoją droga zastanawiam się, jak to jest z koncepcją, ze jesteśmy stworzeni na jego obraz i podobieństwo. Ile w tym prawdy. Już pisałam gdzie indziej, że ludziom łatwiej wierzyć w coś, co można sobie wyobrazić, a jeszcze łatwiej w coś podobnego. Z całym szacunkiem do biblii, pomijając te machloje kk w apokryfach, to czy nie mógł tego napisać ktoś z po prostu dobrą siłą przebicia?

Jak dla mnie tzw. bóg może równie dobrze wyglądać jak Cthulhu, co być emanacją, myślą, siłą itp., to niewiele zmienia.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Ewolucja bez powodu?Czego ewolucja?Życia,a życie skąd?Z ewolucji nicości się wyjawiło było wszelkie żywe ?:D

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Wiesz co dlatego do mnie bardziej przemawiał termin "wieczny " niż "odwieczny"

Kto powiedział, że na początku była nicość? A może "cość", chaos? Może świat ulega ciągłym przemianom? Gdzieś czytałam, ze głęboko pod ziemią wykryto napromieniowane piaski. Więc dlaczego by nie wysnuć teorii, że "ludzie" już sobie kilkukrotnie wyewoluowali i się pozabijali? I ze cykl się nieustannie powtarza?

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach
Kto powiedział, że na początku była nicość?

Tego nie powiedziałem...chyba :D

Mnie chodzi o to że...robi się oftop XD

Człowiek jest śmiertelny więc musiał się pojawić jakoś...tak jak się pojawia ciąża :>

Nie bez powodu,samo się nie zrobi :oczko:

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Soku naprawdę nie wiesz, jak działa ewolucja ;)? Rodzą się dzieci coraz bardziej przystosowane do panujących w miejscu przebywania warunków. I tak w kółko.

Ja to się bardziej zastanawiam, jak powstał taki bóg lub bogowie. Bo anioły czy inne istoty można założyć, że zostały stworzone. I jak w takim razie powstały jakieś larwy astralne i inne wredne stworzonka... I jak mógł powstać bunt aniołów skoro człowiek dostał wolną wolę, a anioły niekoniecznie.

I to nie offtop ;)

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

To zależy co się uznaje za Boga. Przecież były akcje, że demony czy inne stworki były uznawane za bóstwa i tak traktowane.

Wiele jest bożków, które według mnie są napędzani ludzką wiarą.

Mogą być też demiurgi które powstały same z siebie i nie potrzebują ludzkiej wiary jako paliwa.

Możliwości jest wiele :D

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

mozliwości jest wiele, ale jaki z nich pożytek skoro prowadza do ciasnoty duchowej i umysłowej :D

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

mozliwości jest wiele, ale jaki z nich pożytek skoro prowadza do ciasnoty duchowej i umysłowej :D

Peyotlu, sam Twój nick nawiązuje do religii synkretycznej - łączącej wiarę pogańską z chrześcijańską... religia nie prowadzi do ciasnoty umysłowej... to elementy niepowiązane ze sobą.

Koncepcja boga jest w gruncie rzeczy taka, ze jest wszechmocny i wszechwiedzący, więc myślę, że jeśli istnieje, doskonale sobie radzi z i pomimo naszych wyobrażeń.

Eeee... nie to jest już ideologia jednej z religii. Moi Bogowie np. są śmiertelni a ich moce ograniczone i... też se kurde radzą.

To zależy co się uznaje za Boga. Przecież były akcje, że demony czy inne stworki były uznawane za bóstwa i tak traktowane.

Wiele jest bożków, które według mnie są napędzani ludzką wiarą.

Mogą być też demiurgi które powstały same z siebie i nie potrzebują ludzkiej wiary jako paliwa.

Możliwości jest wiele :oczko:

Eeee... było też często odwrotnie... Bogowie, zwłąszcza Ci starszej wiary na danych terenach byli przerabiani przez nową na demony i inne stworki...

Religie pierwotne mają to do siebie że raczej operują na wielu duchach/bogach/bóstwach/bytach bo obserwują różnorodność w naturze. Niejako na drugim biegunie są religie o podłożu polityczno-społecznym, w których najlepiej sprawdza się monoteizm lub jego forma (zaratustrianizm, judaizm, islam, chrześcijaństwo) - po prostu układ obowiązujący "my jesteśmy Ci dobrzy" a tam "są Ci źli" i to m wierzymy w tego "dobrego Boga" a oni wyznają jakiegoś innego i dla naszego to ten ich jest zły.

Upraszczam oczywiście.

Edytowane przez Szerszen
1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

układ obowiązujący "my jesteśmy Ci dobrzy" a tam "są Ci źli" i to m wierzymy w tego "dobrego Boga" a oni wyznają jakiegoś innego i dla naszego to ten ich jest zły.

Dziwisz się? Ludzie mają tendencję do solidaryzowania się z wygrywającymi, wszystko jedno, z kim. Mówią "my wygraliśmy", "oni przegrali". Taki sposób na podbudowanie ego.

Kwestia prawidłowości religii, no raczej, że wierząc ludzie utożsamiają swoją religię z jedyną słuszną. Bo jakby miała szansę być niesłuszna, to po co wierzyć? Dlaczego wtedy nie wierzyć w coś innego, co jest lub wydaje się być słuszne?

Fajnie Schmitt napisał " chciałbyś wiedzieć, która z tych religii jest prawdziwa? Żadna! Religia nie jest ani prawdziwa ani fałszywa, proponuje po tylko pewien sposób bycia"

Kolejna kwestia- wierzymy w "dobrego Boga"... Bóg może wszystko. Gdyby ograniczał się tylko do tego, co nazywamy "dobrem", nie moglibyśmy nazywać go Wszechmogącym. Panowałby jedynie nad częścią wszechświata i musiałby istnieć ktoś od niego potężniejszy, oceniający jego czyny. Wtedy większość ludzi wolałaby oddawać cześć temu najpotężniejszemu.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Nie zgodzę się ze Schmittem... wszystkie religie są prawdziwe... i proponują aż pewien sposób bycia.

Zirayo... wierzycie - moi Bogowie nie są "czarno-biali", Odyn, Thor, Tyr, Heimdall... Freya czy Frig, Baldur... to są po prostu moi krewni, starsi, potężniejsi... ale krewni - i mają swoje wady i zalety. Z jednymi lepiej się rozumiem, innych unikam. Nie zawsze wygrywają... ale są moją rodziną a tej... się nie wybiera. To ona wybiera.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

doublet do skasowania.

Edytowane przez Szerszen
0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Chodziło mi o znaczenie metaforyczne. Nie ma sensu przekrzykiwać się czyja religia jest lepsza albo gorsza. Wierzysz? To miło, tylko żyj wg nakazów swojej religii a nie odstawiaj szopkę.

Aaa możesz mi polecić jakąś rzetelną i napisaną zrozumiale pozycję na temat mitologii nordyckiej?

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach
Peyotlu, sam Twój nick nawiązuje do religii synkretycznej - łączącej wiarę pogańską z chrześcijańską... religia nie prowadzi do ciasnoty umysłowej... to elementy niepowiązane ze sobą.

mój nick :D być może z miłości do świata roślin , albo może mam naturę halucynogenną, co do moich poglądów to pozostawię je dla siebie, bo poznać je na forum nie ma takiej opcji.

Odnośnie religii to każda z nich wyznaje tylko kult żywiołów, nic nadto, każdy bóg, bożek czy demon jest tylko powołany z egoistycznych pobódek bardziej lub mniej zawoalowanych przez człowieka. Dopóki ludzie tego nie pojmą w swym zaślepieniu będą tkwić w tej gęstej materii po eony swoich istnień. Sam człowiek stał się zlepkiem żywiołów od momentu gdy zaczął ich pragnąć na własna zgubę.

Do oświecenia prowadzi jedna droga - i Światło na niej daje możliwość poznania Absolutnie Jednego Stwórcę. To że różne wierzenia, religie wykorzystują na swój egoistyczny i zmanipulowany sposób wiedzę , którą otrzymali nie ma nic wspólnego z duchowością, ani z Bogiem.

Edytowane przez peyotl
0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Więc jak brzmi odpowiedź na moje pytanie?

Bogowie bez wyznawców zachowują potęgę

nawet gdy ich kult gaśnie na lata?

...to dobrze że do czegoś doszliśmy :)

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Przecież dostałeś odpowiedź, nawet kilka.

Chociaż swoją drogą zastanawiam się, czy oni naprawdę są/stają się bogami. Czy chodzi o moc, jaką im przypisujemy, która tak naprawdę bardziej dotyczyłaby wyznawców czy boga?

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Jak to dobrze Peyotlu, że nie muszę mieć nic wspólnego z Twoim pojęciem duchowości ani Twoim pojęciem Boga. Grunt to wiedzieć, że są inne ścieżki i każdy może wybrać własną.

Tak Soku - IMHO Bogowie są niezależni od nas.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach
Jak to dobrze Peyotlu, że nie muszę mieć nic wspólnego z Twoim pojęciem duchowości ani Twoim pojęciem Boga.

ależ Szerszeniu ja wiem , że Cię to przerasta, i wiem również że nie jest to tylko kwestia "mojego pojęcia" duchowości czy Boga. Bo tak jest.

Ja wiem , że zabawniej jest puszczać bańki, albo rzucać runki, tyle że za parę latek skończy Ci się paliwo i dojdziesz do wniosku że to była jedna farsa i żenada, bo każdy chłopiec wyrasta z klocków lego i zaczyna interesować się większymi "zabawkami". To wszystko tylko substytuty i pewnie jakaś tam forma maskująca pustkę w życiu i niemożliwość znalezienia sensu wszechrzeczy.

Tak personalnie nie mam nic do run, znam je i lubię te wszystkie bajdy i legendy z nimi związane, ale powiedz mi czy dają Ci one wraz z personifikacją czy aspektami bóstw , w które wierzysz całą pełnię i spektrum wszystkich doznań jakich oczekujesz od boskości?

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Peyotlu, zapewne jestem mało rozwinięty w stosunku do Twej niezmierzonej głębi poznania jedynej słusznej prawdy, ale droga, którą podążam zaspokaja moje potrzeby duchowe.

Bogowie, którym się kłaniam są dla mnie realni, nie są żadną personifikacją i nie żyją na wysokiej górze niedostępni dla śmiertelników. (a klocki lego są zarąbiste... zwłaszcza ostatnia seria - ninjago... polecam)

Wolę swoje bajdy i legendy o runach niż nadęte oświecenie, negujące wartość innych doświadczeń. No i puszczanie baniek... wychodzi mi całkiem nieźle. Jeśli mi się skończy paliwo... to zacznę pewnie szukać mistrza ;-) albo wręcz przeciwnie... ucznia.

Edytowane przez Szerszen
0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Koniec bezsensu, bo robi się nieprzyjemnie... przerzucanie się argumentami niczego w was nie zmieni, nie podejrzewam, żeby którykolwiek nagle "przejrzał" i zmienił zdanie.

Każdy z was wybrał swój sposób rozumienia boga/ów i wiary, każdemu to coś daje. Szanujmy się nawzajem...

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Mam pytanie,skąd wiesz co będzie?

na to pytanie może Ci odpowiedzieć tylko Szerszeń, wystarczy że rzuci runami :)

no Szerszeń zawsze możesz sprawdzić runami również i moją głębię poznania :)

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

wiesz co Soku ze skał czasami milczenie w pewnych tematach jest bardziej wymowne niż niejeden elaborat. Odpowiem Ci w ten sposób idź za głosem intuicji i jej się słuchaj, a wszystko inne to tylko hipotezy :) Jeśli odpowiada Ci to co wyczytałeś w moich postach to mogę tylko powiedzieć, to nie moja zasługa co tam zawarte, a Ty korzystaj z tego co dla Ciebie najlepsze.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Czyli nawet nie bierzesz odpowiedzialności za swoje słowa? I to ma być oświecenie? To ja tym bardziej zostanę przy swoich bajkach i legendach... tam przynajmniej jeśli coś się mówi to się za to odpowiada.

1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach
Ja wiem , że zabawniej jest puszczać bańki, albo rzucać runki, tyle że za parę latek skończy Ci się paliwo i dojdziesz do wniosku że to była jedna farsa i żenada, bo każdy chłopiec wyrasta z klocków lego i zaczyna interesować się większymi "zabawkami". To wszystko tylko substytuty i pewnie jakaś tam forma maskująca pustkę w życiu i niemożliwość znalezienia sensu wszechrzeczy.

No tak, moja prawda jest najmojsza, jaśnie oświecona, jedyna, i wogóle jestem bodhisattwą, avatarem Wisznu i mesjaszem na raz. Zastanawiam się tylko jak taka moc mieści się w takim małym kaktusiku?....

Za bardzo tu nie ma się co wdawać w dyskusję z kimś, kto uważa się za jaśnie oświeconego dzierżyciela jedynej prawdy objawionej. Pejotl, wierz sobie w co chcesz, tylko z daleka ode mnie, bo mam uczulenie na fanatyków.

Wracając do tematu.

Sok, przez każde forum, na którym pojawi się choć trochę pogan zaraz wykwita dyskusja o naturze bogów. Przerabiałem to parę razy, Szerszeń z resztą również :). To trochę tak jakby rybki w akwarium zastanawiały się kto sypie żarcie i zmienia wodę raz na jakiś czas :)

Ale pociągnijmy tą teoretyczną dyskusję. Moim zdaniem (i podkreślam, MOIM a nie jaśnie oświeconym i jedynym słusznym) bogowie są po pierwsze niezależni od ludzi, od kultu i tak dalej. Kult jest im miły i nawet przydatny, ale nie zmienia to faktu, że brak kultu nie przyczynia się do śmierci bogów. Człowiek jest po prostu za małym pikusiem żeby zabić boga, jakiegokolwiek.

Druga sprawa że bogowie sobie, a kult sobie. To, że teraz na świecie dominujące jest kilka religii nie znaczy to że inni bogowie mają mniejszą moc czy coś takiego. Trzymając się poruszonych już w temacie bogów - Gandalf (Odyn) nie jest wcale słabszy od JHVH dlatego, ze ma obecnie mniej wyznawców. To nie działa w ten sposób. Nawet można powiedzieć że jest mocniejszy, bo odpowiada szybciej, częściej, i jest bliżej swoich wyznawców. Kapłani JHVH dobrze po prostu się umiejscowili w sytuacji politycznej przez te wszystkie lata. Tu też wypływa różnica w religiach naturalnych i objawionych - naturalne nie mają ciśnienia na nawracanie, objawione wręcz przeciwnie. Nawet buddyzm, uważany za religię pokojową, przez 2,5 tysiąca lat nie raz był wprowadzany ogniem i mieczem (np w Tybecie, w Mongolii).

Na koniec trochę filozoficznie. Ja wiem, że lubimy sobie wszytko poukładać i poupychać w szufladki. ale czy takie rozważania nie odbierają bogom boskości? W naszych umysłach oczywiście, bo człowiek nie jest w stanie odebrać bogom boskości tak "w realu". Bogowie są, są potężni, oddajemy im cześć, wchodzimy w relacje, uzyskujemy coś z tych relacji. Czy to nie powinno wystarczyć? Naszym przodkom wystarczało.

3

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach
Gość
Ten temat jest zamknięty i nie można dodawać odpowiedzi.

  • Przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników, przeglądających tę stronę.