Gość Muten

Katastrofa lotnicza

2 posty w tym temacie

Tak, Muten też czasem śni :oczko:

I sen był ciekawy, nie powiem.

Jak komuś będzie się chciało to niech poczyta i zinterpretuje ;P

Tak więc:

Sen był o tym, jak latam samolotem, takim średniawym osobowym - jak ten nasz nieszczęsny tupolewik - w charakterze pasażera. Nie latałem jednak sam, ktoś był ze mną i nawet nieźle się dogadywaliśmy - we śnie był to chyba kolega z pracy albo coś takiego ;P

Lotów było parę - trzy albo cztery. Pamiętam, że za każdym razem bałem się lecieć, miałem złe przeczucia i w ogóle strasznie było ale wyboru nie miałem, musiałem lecieć coś gdzieś załatwić. Nie pamiętam co. :)

Przez te pierwsze trzy/cztery loty nic się nie stało. Jednak kiedy lecieliśmy ostatni raz....

Rozmawiałem sobie z tym moim kolegą o czymśtam i spojrzałem za okno. Momentalnie przeszła mnie taka myśl - "Coś się dzieje".

Poszliśmy do kabiny pilota - nic się nie działo, spokój i cisza. Pogadaliśmy chwilę ale coś ciągle było nie tak. I od tego momentu pamiętam bardzo wyraźnie co się działo, co czułem/widziałem.

Patrzyłem przed siebie. Szyba/okno/to takie przeźroczyste z przodu samolotu wydało mi się nagle takie duże, taki piękny widok miałem przed sobą. Błękitne niebo, chmurki itp. :aniol: Wtedy nagle takie "ŁUP!". Wszystkich zarzuciło, samolot chyba spadał, wszyscy wpadli w panikę, nie wiedziałem co robić. Czułem jak samolot spada, ten ciężar, słyszałem krzyki, w głowie miałem twarze pasażerów - tak, nie leciało tylko nas dwóch, było tam dość sporo ludzi, niektórych znałem innych nie. Wiedziałem, że już po nas, przeklinałem siebie, że nie w ogóle zgodziłem się na lot - widziałem, że coś się stanie. Samolot wirował, paru ludzi wpadło przez drzwi do kabiny pilota. Już wiedziałem, że po nas - to takie śmieszne do opisania uczucie :D

Ziemia się zbliżała, widziałem to przez tą szybę z przodu samolotu, widok zapierał dech w piersiach. I nagle ŁUP! W samolot chyba coś uderzyło z boku, albo rozerwał się na pół - nieważne. To nas w pewnym sensie uratowało. Samolot nie wbił się dziobem z ziemię, spadł jakby bokiem. Ci którzy byli w kabinie pilota - łączenie ze mną - przebili się przez tą szybę i polecieli dobre paręnaście metrów w górę. Uczucie niesamowite :D Tak wisieć w powietrzu przez chwilę, świadomość, że zaraz spadniemy i nas połamie. Że zostało parę sekund życia :D Zobaczyłem samolot - ten którym lecieliśmy. Ładny biały samolot, z czerwonymi paskami po bokach. Wydawał się taki piękny :D Spojrzałem trochę w bok i doznałem szoku. To co uderzyło w bok samolotu i sprawiło, że nie zderzyliśmy się frontalnie z ziemią był.....pociąg. Jakimś cudem w momencie kiedy byliśmy parę metrów nad ziemią były tory, a na tych torach - pociąg! Ładny czarny pociąg, teraz zniszczony ale widać było, że przed zderzeniem musiał być całkiem niezły. Uśmiechnąłem się - jak wielkie jest prawdopodobieństwo, że w spadający samolot uderzy pociąg? Ta sytuacja wydała mi się tak zabawna, że chciało mi się śmiać. Nie zdążyłem, runąłem na ziemię. Wierzcie lub nie, ale bolało. Na pewno coś sobie złamałem. Straciłem przytomność. Nie wiem ile tak leżeliśmy. Ostatnia rzecz jaką pamiętam to świadomość tego, że przeżyłem tylko ja i ten kolega. Nie wiem, czy ktoś mi to powiedział, czy tylko tak sobie pomyślałem.

KONIEC :D

Jak ktoś dotrwał do końca to jest boski ;)

Muten Company - all rights reserved :D

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Jak jutro nie będę w miarę zmęczona jutro albo jeszcze dziś to pokminię nad tym snem :oczko:

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach
Gość
Ten temat jest zamknięty i nie można dodawać odpowiedzi.

  • Przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników, przeglądających tę stronę.