pertapa

Wiedźmy są wśród nas

20 postów w tym temacie

Są czarnymi charakterami w bajkach, podania ludowe malują je jako kobiety na wskroś przesiąknięte złem, a cała ta niechęć ma swoje odzwierciedlenie w czasach, kiedy dla czarownic zarezerwowane były płonące stosy. Pomimo wielu trudności wiedźmy przetrwały jednak do czasów współczesnych. Dziś ich życie jest jednak o wiele łatwiejsze.

Kim tak właściwie są wiedźmy? Kobietami, które wiedzą, jak leczyć za pomocą ziół? A może przesiąkniętymi złem czarownicami chcącymi skrzywdzić nas wszystkich?

http://strefatajemnic.onet.pl/wideo/wiedzmy-sa-wsrod-nas-cz-1,1,4169521,artykul.html

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Wiedźmy, jak sama nazwa wskazuje to te, co wiedzą :D

1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

w bajkach i gawędach jedno jest pewne- wyolbrzymiają one te cechy, które są rzeczywiste.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

No nie do końca się zgodzę, że to czasy płonących stosów.

Mam na swojej stronie artykuł zawierający w zasadzie tylko różne nazwy... dla szamanów ludów Saami... już tylko to pokazuje, że ludzie zajmujący się magią mieli różne role i różnie byli postrzegani w społeczeństwie... bo nazwa zawodu - zwłaszcza gdy niesie informację i sposobie zajęcia jednak i o relacji społeczeństwa do zawodu coś mówi...

http://runy.net.pl/?q=node/63

Tak więc IMHO zrzucanie negatywnego wizerunku wiedźmy na chrześcijan jest znaczącym nadużyciem.

1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Wizerunek wiedźmy wyrysowany został na podstawie paru znaczących faktów:

po pierwsze primo: w średniowieczu starej Europy kobiety kulturowo były nikim. nie mogły studiować, leczyć, uczyć. jedyne co im zostawało to siedzieć cicho i rozkładać nogi. nie mówię o byciu kurkami domowymi bo to było wtedy oczywiste. Wiedźmy więc były... złem. Wiedźmy w znaczeniu znachorki, szeptunki, zielarki- bo właśnie te zawody za wiedźmy były uważane. Nie można było przecież dopuścić by kobieta była mądrzejsza od mężczyzny, czy wierzy w trójcę czy nie.

po drugie: w kształtowaniu wizerunku wiedźmy udział brało również samo to, że miały swoje zdanie i tegoż zdania potrafiły bronić. nie słuchały się. nie były podporządkowane. dawały przykład, że kobieta może być silna i wcale nie musi być służącą. ba... ich obraz był negacją tego co mówił o kobietach kościół- a to przecież kobiety były złe, kobiety zjadły jabłko, kobiety są słabe i to kobiety są plugawe, niegodne. A tu taka leczy, uczy, pomaga ludziom, sama głoduje a innych karmi. eh...nawet nie chce za to pieniędzy. na pewno czci szatana.

po trzecie: wiedźmy miały ten problem, że w czasach, w których żyły zaczął się rozrost populacji. rosły miasta, wsie przeradzały się w grody. Tam gdzie gromadzą się setki, tysiące, naście tysięcy ludzi z lasów, pól, brudasów... gromadzą się też szczurki, pchły, glisty, kleszcze i cała reszta robactwa ergo choroby. wybuchały epidemie... a na kogo można zwalić winę jak nie na kobiety które przekonują, że to przez brak higieny i ludzkich warunków życia umierają ludzie, a nie tak jak mówił Kościół Katolicki-przez grzechy i brak datków na Watykan. Święta Inkwizycja miała pełne ręce roboty w szukaniu środków leczenia chorób.

Znikną wiedźmy-znikną klątwy, choroby i plagi.

po czwarte: wizerunek wiedźmy, o którym mówiłem- baśniowy i bajkowy- opisuje starą babcię z kicholem, która odpowiadała na pytania, była wredna i zmurszała i zawsze chciała czegoś w zamian. no cóż... tak żyły wiedźmy. samotne, gnuśne, pomocne...mimo wszystko, ale za coś. bo niepotrzebne były pieniądze jak się do miasta nie chodziło kupować chleba.

nie wiem czy te bzdurki są warte zachodu by je czytać...

ale nie sądzę, że zrzucanie winy za wizerunek wiedźmy na chrześcijan nie jest sporym nadużyciem. Zgodziłbym się jeśli mówimy o złej opinii społeczeństwa związanej z klątwami. to owszem-słowo wiedźma kojarzy się do dziś tylko z tym, ale niegdyś było to łączone raczej tylko ze stosem. choć odłączono czaro'wnicę od wiedź'my to i te i tamte były palone.

1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Tak naprawdęę To Kobiety Miały Od Zawsze Największy Potencjał Duchowy (Kundalini z Sanskrytu ,a Po Polsku Energia Seksualna) ,Który z czasem przejęli mężczyźni aby nad nimi panować (choćby w Islamie).

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

po pierwsze primo: w średniowieczu starej Europy kobiety kulturowo były nikim. nie mogły studiować, leczyć, uczyć. jedyne co im zostawało to siedzieć cicho i rozkładać nogi. nie mówię o byciu kurkami domowymi bo to było wtedy oczywiste. Wiedźmy więc były... złem. Wiedźmy w znaczeniu znachorki, szeptunki, zielarki- bo właśnie te zawody za wiedźmy były uważane. Nie można było przecież dopuścić by kobieta była mądrzejsza od mężczyzny, czy wierzy w trójcę czy nie.

A z drugiej strony najwspanialszą wiedźmą średniowiecza była Hildegarda z Bingen... błogosławiona :p

Bo istniała furtka. Żeby mieć własne zdanie, wiedzieć, umieć, leczyć, robić mnóstwo innych rzeczy wówczas kobietom niedostępnym - trzeba było a. urodzić się w rodzinie szlacheckiej i b. trafić do klasztoru. Dobrego, benedyktyńskiego klasztoru, gdzie już trzeba było zaprząc własną inteligencję do wyścigu szczurzyc i pięcia się w górę w klasztornej hierarchii. Owocowało to wolnością, o jakiej świeckie kobiety, nawet najwyżej urodzone, mogły tylko zamarzyć. A śluby czystości? Cóż, mało kto ich przestrzegał...

1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Prędzej można "procesy czarownic" zwalić na układ "jesteś z nami lub przeciwko nam". Jeśli weźmiemy pod uwagę, że średniowieczna europa to jednak w przewadze schrystianizowany model germański - czyli zmiana relacji z równouproawnienia kobiet na ich dyskryminację - w istocie związaną z religiami judeochrześcijańskimi, to stosy z ideologicznej walki z magią zamieniają się w prostą walkę polityczną o wpływy. Zresztą ten sam mechanizm był stosowany wobec protestantów...

Natomiast nie można twierdzić, że jedynie KRK/Chrześcijaństwo nie lubiło wiedźm/czarownic etc... - po prostu w każdej kulturze istniał lęk przed magią i możliwościami wykraczającymi poza standardowe. Był on okazywany w różny sposób. Czasem agresją, czasem odosobnieniem, czasem sprowadzeniem magii do zakresu tabu (o którym się nie rozmawiało publicznie). Z "mitem dobrej wiedźmy" jest dokładnie tak jak z mitem "dobrego dzikusa" - jest tylko bajką.

1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Z wiedźmami to też bylo tak, że najczęsciej były to znachorki, zielarki, akuszrki. Kobiety, ktore wiedzę o ziolach, uzdrawianiu przekazywaly sobie z pokolenia na pokolenie. Ot takie nasze szamanki.

Z chwilą, kiedy nadeszlo chrześcijaństwo zaczęły się nie tyle prześladowania ile uświadamianie ludu, że to co sie dzieje jest wolą Boga. Leczenie w tamtych czasach wiadomo jak wyglądalo. Do tego taka zielarka umiala też takie "czary" jak spedzenie niechcianych ciąż. I tu zaczyna się tworzenie wizerunku wiedźmy. Bo jesli trafilo na dobrze i szlachetnie urodzoną, to chetnie się potem akuszerki pozbywano. Najłatwiej bylo oskarżyć o czary, bo lud łatwowierny.

Do tego tzreba dodać chciwość, bo oskarżonym o czary przepadał majatek, więc z takim zapisie np w Kodeksie Carolina, spor osob skończyło w mękach (dotyczylo to zresztą nie tylko kobiet).

Procesy o czary to zresztą wynik mizogynizmu kilku wplywowych panów. Reszta to już narzędzie częsciej polityczne. Idelany sposób pozybywania się nielubianych sąsiadów, wspólników, oponentów. I dotyczył głownie osób klasy średniej i tej najniższej.

Zauważcie, ze w czasach procesów o czary, mnisi oraz myśliciele mogli bezkarnie zajmowac się alchemią i naukami tajemnymi. Co więcej w tamtych czasach kara smierci groziło samodzielne czytanie Biblii (ciekawe czego sie obawiano :) ) a bywało, że juz samo jej posiadanie bylo ostro karane.

I nie bądźmy zbyt surowi dla średniowiecza. Tak naprawde największe polowania na czarownice mialy miejsce w okresie renesansu.

W Niemczech dla przykładu po reformacji procesy o czary weszły w sfere kodyfikacji świeckiej i to nie kościoly reformaacyjne a sądy grodzkie i swieckie posylaly setki ludzi na śmierć w płomieniach. (W krajach anglosaskich wieszano skazanych).

Duży wpływ na wizerunek wiedźmy jako staruchy mialy też symboliczne baśnie, opowiadane kobietom i pzrekazywane z pokolenia na pokolenie. Pisze o tym świetnie P.Estes w "Biegnącej z Wilkami", gdzie udowadnia, ze pewne postacie, pzoornie negatywne są symbolicznym pzrekazaniem kobiecie wiedzy o wszystkich tzrech sferach kobiecości. Takze tych mrocznych, skrywanych. Tu własnie wykorzystywano motyw magii jako symbolu siły, ale też swoistego tabu. A z baśni i legend wiedźma przeszla do znanego nam dzis juz wizerunku.

1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

E tam... ta najwyższa klasa też była na widelcu... w końcu zawsze można było przeciwnika jak nie na stosie, to przynajmniej kołem połamać... i majątek zabrać... "w uznaniu zasług".

Co do aborcji to oni się tym tak za bardzo nie przejmowali - głęboko wśród ludzi była potrzeba naturalna dla wszystkich zwierząt - rozmnażania się.

Dopiero JPII zrobił z tego aferę światową i wielkie mecyje - czemu zawdzięczamy też między innymi problemy w Afryce.

Mały fragment:

...

Opierając się na idei Arystotelesa, św. Tomasz rozwinął hylomorficzną koncepcję istoty ludzkiej. koncepcja ta określa człowieka jako jedność dwu elementów: materii pierwszej (element potencjalny) i formy substancjalnej (czynnik aktualizujący, sprawczy). Te dwie zasady jednoczą się w rzeczywistość ciała i duszy tworząc ludzką istotę. Nie istnieje żaden człowiek bez tych dwóch elementów.

Pogląd hylomorficzny zbieżny jest z wiarą, że Jezus Chrystus jest jednocześnie ludzki i boski. Jego bawcza moc odnosi się wprost do jedności ciała i duszy. Dla św. Tomasza hylomorficzna koncepcja człowieka zakłada opóźniony proces uczłowieczenia (animacji). Ponieważ ciało i dusza jednoczą się, by utworzyć ludzką istotę, zatem w nie w pełni ukształtowanym ciele ludzkim nie może istnieć dusza. Rozwijający się płód nie posiada materialnej formy ciała ludzkiego.

Św. Tomasz przyjął koncepcję Arystotelesa, że płód najpierw obdarzony jest duszą wegetatywną, następnie zwierzęcą (zmysłową), a w końcu - gdy ciało jest już całkowicie ukształtowane - otrzymuje ono duszę rozumną. Każda "dusza" podporządkowuje się kolejnej aż do chwili ostatecznego uczłowieczenia. Św. Tomasz tak pisze o tym procesie:

"Dusza wegetatywna, która przychodzi wówczas, gdy embrion żyje życiem rośliny, ulega następnie unicestwieniu, a zastępuje ją dusza doskonalnsza, która jest zarówno odżywcza, jak i wrażliwa, a wówczas embrion żyje życiem zwierzęcia; gdy z kolei i ta dusza ulega unicestwieniu, jej miejsce zajmuje dusza rozumna przekazana z zewnątrz (...). Ponieważ dusza łączy się z ciałem jako ze swą formą, nie łączy się z ciałem innym niż to, w którym ma działać. teraz dusza jest aktem ciała organicznego"

Sobór wiedeński, który w 1312 roku obradował na temat herezji uznających dualizm ciała i duszy, potwierdził hylomorficzną koncepcję człowieka, przedstawioną przez św. Tomasza z Akwinu. Stanowisko tego soboru po dziś dzień uznaje się za dogmat wiary katolickiej.

1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Wyższa klasa te, ale trudniej było te większe i mozniejsze rody z dobrym poparciem na haka nabic.

Co do aborcji nie mialam na mysli tepienia jej w sposób jak to u nas obecnie bywa. Inaczej jednak sie zapatrywalo na to, jak żona zaszla w ciążę kiedy mąż byl na wojence. W takich wypadkach akuszerki były jednynym często ratunkiem pzred hańbą :D

Ale też znając tajemnice pani z zamku bywały często ofiarami swego fachu.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

ryzyko zawodowe???

Bo to dotyczyło też zaufanych służacych (obojga płci)

Tak czy inaczej, podtrzymuję tezę, że nie ma co z wiedźm robić męczenniczek kościoła.

2

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Ryzyko na pewno ;)

Z ostatnim zdaniem się zgadzam aczkolwiek Sprengera i Kramera polubic nie zdołam :D

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Urzekła mnie Twoja historia Pit :)

Tak czy inaczej, podtrzymuję tezę, że nie ma co z wiedźm robić męczenniczek kościoła.

Ano.

Russell (napisał "Krótką historię czarownictwa") wskazywał, że taka wizja wiedźmy to skutek wielu nakładających się na siebie czynników nie związanych stricte z Kościołem.

1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Taa wiedżmy ,a ktoś pomyślał że to były po prostu mistyczki ( ludzie łączący w sobie wiarę i naukę ),tak jak Jezus Chrystus był Mistykiem ,którego wielce uczeni teologowie w piśmie -  faryzeusze prześladowali 2000 lat temu  ,z zazdrości o tak dużą wiedzę  ,A ,Einstein ,JanPaweł II , i inni :

 

XII-wieczna mistyczka przyjmowała pozę prostej i naiwnej kobiety, starała się uchodzić za "puste naczynie", napełniane boską mądrością tylko dzięki nadprzyrodzonym wizjom. W istocie była gruntownie wykształconą arystokratką, wywrotową (na pograniczu herezji) teolożką oraz wytrawną dyplomatką, która trzęsła europejską polityką w stopniu niespotykanym do czasów Joanny d'Arc. 
 Człowiek to całość – ciało i dusza 
 Hildegarda była uważną obserwatorką natury i ludzi. Bazując na greckiej filozofii czterech żywiołów, badała wzajemne oddziaływania pomiędzy światem żywym i martwym oraz ich wpływ na stan organizmu i duszy człowieka. Rezultaty swoich dociekań zawarła w traktacie o leczniczym i szkodliwym działaniu roślin oraz minerałów, które, jak sądziła, uczestniczyły w nieustannym procesie wymiany wewnętrznych zasobów energii. 
 Zdrowie człowieka było dla Hildegardy kwintesencją całego życia. Widziała człowieka całościowo, z jego całym ciałem i duszą, łączącego cztery obszary: boski, kosmiczny, cielesny i duchowy. 
 "Moc ukryta jest w stworzeniu, choroby powstają z "czarnej żółci”, która rodzi się w duszy. Jeśli człowiek swoje relacje z ludźmi i z Bogiem ma poukładane, to jest zdrowy" - uważała Hildegarda. 
 Muzyka – wspomnienie z raju 
 Muzyka była dla Hildegardy wspomnieniem raju, gdzie Adam wraz z aniołami śpiewał psalmy na cześć stwórcy. Uważała, że śpiew jest tak samo ważny jak modlitwa i przybliża człowieka do zbawienia. Wierzyła, że twórcze natchnienie pochodzi wprost od Boga, a dzieło artysty jest w rzeczywistości boskim przekazem. Skomponowała wiele pieśni religijnych. Mimo, że nie łamała jakiegoś oficjalnego zakazu, naruszała jednak kulturowe tabu, według którego tak poważnym zajęciem, jak tworzenie muzyki, zajmować powinni się mężczyźni


 Wizje i dyplomacja 
 Hildegarda pochodziła z dość zamożnej rodziny szlachty frankońskiej. Zapewniono jej staranne wykształcenie, które uzupełniała potem jako mniszka w ufundowanym przez jej rodzinę klasztorze. Później zbudowała dla swojego zakonu nowy klasztor w Eibingen, zyskując dzięki temu jeszcze większą niezależność. Staranne wykształcenie, zdolności oratorskie i prozatorskie pozwoliły Hildegardzie zjednywać sobie przychylność oponentów. Wiedzę o greckiej kosmologii opartej na czterech żywiołach i odpowiadających im humorach, które miały decydować o kondycji psychicznej człowieka, umiała zastosować w praktyce podczas negocjacji i mediacji. W oczach swoich stronników była autentycznym narzędziem w ręku Boga. Jej rozważania z zakresu teologii, filozofii i historii naturalnej były przyjmowane z zainteresowaniem w kręgach kościelnych oraz laickich, przynosząc jej powszechny szacunek i uznanie. Wśród wiernych jej osoba stała się obiektem admiracji, a z czasem - kultu. Historie o jej nadprzyrodzonych zdolnościach przenikały poza klasztorne mury i krążyły po średniowiecznej Europie. O radę i pociechę prosili ją biskupi, papieże, i władcy. 
 Hildegarda doktorem Kościoła 
 Na początku 2012 roku  papież Benedykt XVI ogłosił ją świętą, a potem ustanowił doktorem Kościoła. Tym samym została czwartą kobietą w gronie 35 doktorów Kościoła.
 - Wyjątkowa musi być osoba i wyjątkowe jej dzieło, żeby papież uznał ją za niezwykłą postać w historii Kościoła. To uznanie dla całego jej życia, świętości i twórczości. To jest też podanie jej życia i dzieła całemu Kościołowi do naśladowania - mówiła Elżbieta Ruman, założycielka Centrum im. Hildegardy w rozmowie z dziennikarką radiowej Jedynki, Małgorzatą Glabisz-Pniewską w audycji "Ślady na piasku”.

http://www.polskieradio.pl/39/247/Artykul/930723,Nasladuj-zycie-sredniowiecznej-mistyczki

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Taa wiedżmy ,a ktoś pomyślał że to były po prostu mistyczki ( ludzie łączący w sobie wiarę i naukę ),tak jak Jezus Chrystus był Mistykiem ,którego wielce uczeni teologowie w piśmie -  faryzeusze prześladowali 2000 lat temu  ,z zazdrości o tak dużą wiedzę  ,A ,Einstein ,JanPaweł II , i inni :

 

XII-wieczna mistyczka przyjmowała pozę prostej i naiwnej kobiety, starała się uchodzić za "puste naczynie", napełniane boską mądrością tylko dzięki nadprzyrodzonym wizjom. W istocie była gruntownie wykształconą arystokratką, wywrotową (na pograniczu herezji) teolożką oraz wytrawną dyplomatką, która trzęsła europejską polityką w stopniu niespotykanym do czasów Joanny d'Arc. 
 Człowiek to całość – ciało i dusza 
 Hildegarda była uważną obserwatorką natury i ludzi. Bazując na greckiej filozofii czterech żywiołów, badała wzajemne oddziaływania pomiędzy światem żywym i martwym oraz ich wpływ na stan organizmu i duszy człowieka. Rezultaty swoich dociekań zawarła w traktacie o leczniczym i szkodliwym działaniu roślin oraz minerałów, które, jak sądziła, uczestniczyły w nieustannym procesie wymiany wewnętrznych zasobów energii. 
 Zdrowie człowieka było dla Hildegardy kwintesencją całego życia. Widziała człowieka całościowo, z jego całym ciałem i duszą, łączącego cztery obszary: boski, kosmiczny, cielesny i duchowy. 
 "Moc ukryta jest w stworzeniu, choroby powstają z "czarnej żółci”, która rodzi się w duszy. Jeśli człowiek swoje relacje z ludźmi i z Bogiem ma poukładane, to jest zdrowy" - uważała Hildegarda. 
 Muzyka – wspomnienie z raju 
 Muzyka była dla Hildegardy wspomnieniem raju, gdzie Adam wraz z aniołami śpiewał psalmy na cześć stwórcy. Uważała, że śpiew jest tak samo ważny jak modlitwa i przybliża człowieka do zbawienia. Wierzyła, że twórcze natchnienie pochodzi wprost od Boga, a dzieło artysty jest w rzeczywistości boskim przekazem. Skomponowała wiele pieśni religijnych. Mimo, że nie łamała jakiegoś oficjalnego zakazu, naruszała jednak kulturowe tabu, według którego tak poważnym zajęciem, jak tworzenie muzyki, zajmować powinni się mężczyźni


 Wizje i dyplomacja 
 Hildegarda pochodziła z dość zamożnej rodziny szlachty frankońskiej. Zapewniono jej staranne wykształcenie, które uzupełniała potem jako mniszka w ufundowanym przez jej rodzinę klasztorze. Później zbudowała dla swojego zakonu nowy klasztor w Eibingen, zyskując dzięki temu jeszcze większą niezależność. Staranne wykształcenie, zdolności oratorskie i prozatorskie pozwoliły Hildegardzie zjednywać sobie przychylność oponentów. Wiedzę o greckiej kosmologii opartej na czterech żywiołach i odpowiadających im humorach, które miały decydować o kondycji psychicznej człowieka, umiała zastosować w praktyce podczas negocjacji i mediacji. W oczach swoich stronników była autentycznym narzędziem w ręku Boga. Jej rozważania z zakresu teologii, filozofii i historii naturalnej były przyjmowane z zainteresowaniem w kręgach kościelnych oraz laickich, przynosząc jej powszechny szacunek i uznanie. Wśród wiernych jej osoba stała się obiektem admiracji, a z czasem - kultu. Historie o jej nadprzyrodzonych zdolnościach przenikały poza klasztorne mury i krążyły po średniowiecznej Europie. O radę i pociechę prosili ją biskupi, papieże, i władcy. 
 Hildegarda doktorem Kościoła 
 Na początku 2012 roku  papież Benedykt XVI ogłosił ją świętą, a potem ustanowił doktorem Kościoła. Tym samym została czwartą kobietą w gronie 35 doktorów Kościoła.
 - Wyjątkowa musi być osoba i wyjątkowe jej dzieło, żeby papież uznał ją za niezwykłą postać w historii Kościoła. To uznanie dla całego jej życia, świętości i twórczości. To jest też podanie jej życia i dzieła całemu Kościołowi do naśladowania - mówiła Elżbieta Ruman, założycielka Centrum im. Hildegardy w rozmowie z dziennikarką radiowej Jedynki, Małgorzatą Glabisz-Pniewską w audycji "Ślady na piasku”.

http://www.polskieradio.pl/39/247/Artykul/930723,Nasladuj-zycie-sredniowiecznej-mistyczki

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Oświecenie  ,to nie jest jak się komuś wydaje takie hop siup ,a kiedy ja już widziałem ludzi oświeconych :lol: co za  bzdura i bezsens , oświecenie to proces ,mamy siedem poziomów w drodze do oświecenia (tak jak jest 7 - dem  czakr- energetycznych ośrodków świadomości duchowej ) ,czy przebudzenia duchowego , i na każdym z ośrodków  możemy się zatrzymać na długie lata , dopiero przekroczenie siódmego ośrodka korony -sahashara -daje pełne oświecenie , czy wyjście w transcendencję  ponad zło i dobro ,życie i śmierć , piękno i brzydotę ,itp kiedy dwie przeciwne siły ,łączą się u nas  w jedno ,i wtedy możemy mówić o Świadomości Chrystusowej /Kwantowej /Twórczej /Boskiej  , zostaliśmy pozbawieni Potężnej Energii Duchowej  / Boskiej  w Człowieku ,jaką jest Kundalini ,czy też zostajemy przemienieni mocą ducha świętego .

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Żeby dodać komentarz, musisz założyć konto lub zalogować się

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą dodawać komentarze

Dodaj konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się tutaj.


Zaloguj się teraz

  • Przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników, przeglądających tę stronę.