Szept

Reinkarnacja w Chrześcijaństwie

33 postów w tym temacie

Pozwalam sobie zamieścić artykuł z grudniowego numeru "Czwartego wymiaru" napisany przez Jerzego Prokopiuka, znanego gnostyk, psychologa, filozofareligioznawcę, antropozofa, pisarza, eseiste, tłumacza literatury naukowej i pięknej, a także redaktora naczelnego czasopisma "GNOSIS". Przede wszystkim jest znany jako tlumacz i propagator literatury humanistycznej, ezoterycznej, religioznawczej i filozoficznej.

W miesięczniku "Czwarty wymiar" rozpczął cykl artykułów o Reinkarnacji w chrześcijaństwie, a pierwszy z nich zamieszczam ponizej.

"Reinkarnacja w Chrześcijaństwie"

Żydzi czasów Jezusa z Nazaretu niewątpliwie znali ideę reinkarnacji przede wszystkim z własnej tradycji religijnej – zarówno z Biblii, na którą powoływali się przede wszystkim ich kapłani, faryzeusze, jak i (bardziej ezoterycznie) z pism esseńczyków, z którymi zapoznaliśmy się dzięki znaleziskom z Qumran z 1948 roku, ale także np. z tradycji „schizmatycznych” Samarytan, zgodnie z którą PraOjciec Adam inkarnował się kolejno w Secie, Noem, Abrahamie, Mojżeszu i Dawidzie (Hastings’ Encyclopedia of Religion and Ethics, XII, s. 437).

Z kolei Żydzi diaspory rozsianej w całym Cesarstwie Rzymskim nie mogli nie zetknąć się z tą ideą w jej wersji grecko-rzymskiej (najlepszym przykładem jest tu Filon z Aleksandrii).

Z kolei Żydzi diaspory rozsianej w całym Cesarstwie Rzymskim nie mogli nie zetknąć się z tą ideą w jej wersji grecko-rzymskiej (najlepszym przykładem jest tu Filon z Aleksandrii).

I właśnie w ostatniej księdze Starego Testamentu – w Księdze Malachiasza 3, 23 – mogli przeczytać zapowiedź daną przez samego Jahwe: „Oto Ja poślę wam proroka Eliasza, zanim przyjdzie wielki i straszny dzień Pana”. (Eliasz żył w pierwszej połowie IX wieku p.n.e., Księga Malachiasza powstała w V–IV wieku p.n.e.).

Toteż nie jest dla nas niespodzianką, kiedy czytając Ewangelię według św. Mateusza, znajdujemy takie oto słowa Jezusa odnoszące się do Jana zwanego Chrzcicielem (nie żyjącego już wówczas – ściętego z rozkazu Heroda Agryppy): „Jeżeli zaś chcecie to przyjąć, on jest Eliaszem, który miał przyjść. Kto ma uszy, niechaj słucha” (11,14–15).

A także: „I pytali go uczniowie, mówiąc: Czemu więc uczeni w Piśmie powiadają, że wpierw ma przyjść Eliasz? A On, odpowiadając im, rzekł: Eliasz przyjdzie i wszystko odnowi. Lecz powiadam wam, że Eliasz już przyszedł i nie poznali go, ale zrobili z nim, co chcieli (...). Wtedy zrozumieli uczniowie, że mówił do nich o Janie Chrzcicielu” (17, 10–13).

W innym ustępie czytamy: „A gdy Jezus przyszedł w okolice Cezarei Filipowej, pytał uczniów swoich, mówiąc: Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego? A oni rzekli: Jedni za Jana Chrzciciela, inni za Eliasza, jeszcze inni za Jeremiasza albo za jednego z proroków” (16, 13–14).

(Te same teksty znajdują się także w pozostałych ewangeliach: według św. Marka 8, 27–28, 9, 9–13, według św. Łukasza 5, 17–26, 7, 27–28, 1, 17 i 9, 18–19, według św. Jana 1, 19–23). Różnice występujące tu są drugorzędne i nieistotne).

Nie dla wszystkich

W pierwszym z cytowanych ustępów Ewangelii według św. Mateusza zwraca uwagę zwrot: „Jeśli zaś chcecie to przyjąć...” – świadczy on o tym, że wiedza o reinkarnacji była wiedzą ezoteryczną, nie dla wszystkich. Niemniej Jezus stwierdza kategorycznie, że Jan Chrzciciel jest Eliaszem (ponownie wcielonym) – jeśli nawet – jak w Ewangelii według św. Jana 1, 19–23 – on sam nie zdawał sobie z tego sprawy albo akcentował przede wszystkim swe aktualne wcielenie. Przy tym Jezus odwołuje się do – powszechnie znanej – zapowiedzi powtórnego przyjścia Eliasza. Zarazem niezwykle znamienne jest również stwierdzenie Jezusa: „Kto ma uszy, niechaj słucha”, w którym niewątpliwie chodzi o szczególny rodzaj „wyższego” słuchu, czyli możliwości rozumienia duchowego; stwierdzenie takie występujące jeszcze w innych miejscach Nowego Testamentu zawsze odnosi się do jakiejś prawdy ezoterycznej. (Później, w pierwotnym chrześcijaństwie, jak np. w przypadku Orygenesa, potrafiono rozróżniać między literalnym rozumieniem Biblii, a jej znaczeniem etycznym i, na najwyższym poziomie, czysto duchowym, alegorycznym, dostępnym tylko w medytacji).

W ustępie drugim uczniowie – ludzie jeszcze nie oświeceni przez Ducha Św. – pytają Jezusa o przyjście Eliasza, powołując się na „uczonych w Piśmie”, czyli żywą tradycję znającą ideę reinkarnacji. I oto Jezus, raz kolejny, zapewnia ich, że „Eliasz przyjdzie i wszystko odnowi”, ale, co więcej, że już przyszedł i, nierozpoznany (ta ignorancja cechuje do dziś teologów kościelnych z fundamentalistami na czele), poniósł śmierć męczeńską – „wtedy zrozumieli, że mówił do nich o Janie Chrzcicielu”. (Trudno o wyraźniejszą konstatację).

W ustępie kolejnym nie chodzi już o Jana Chrzciciela, lecz o samą ideę ponownych wcieleń. Tym razem Jezus pyta swoich uczniów, za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego? (Mowa jest więc o ludzkim aspekcie Bogo-Człowieka). W odpowiedzi słyszy: za Jana Chrzciciela (biorą więc pod uwagę możliwość reinkarnacji paralelenej, jakby duch tego „ostatniego z proroków” żył jednocześnie w nim i w Jezusie, albo możliwość, że – zabity już przecież – Jan Chrzciciel złączył się w jakiś sposób z Jezusem), za Eliasza, Jeremiasza czy innego z proroków. Tym razem znajdujemy tu potwierdzenie żywości idei reinkarnacji w czasach Jezusa i w jego kręgu, co zaś najważniejsze – podobnie jak w innych fragmentach – także potwierdzenie tak niemiłego ortodoksji kościelnej faktu, że sam Jezus wiedział o istnieniu reinkarnacji i afirmował jej ideę.

Pierwsi będą ostatnimi

Następny przykład afirmacji idei reinkarnacji znajdujemy w tradycyjnie kolejnej Ewangelii według św. Marka 10, 28–31: „i począł Piotr mówić (do Jezusa): Oto my opuściliśmy wszystko i poszliśmy za tobą. Jezus odpowiedział: Zaprawdę powiadam wam, nie ma takiego, kto by opuścił dom albo braci, albo siostry, albo matkę, albo ojca, albo dzieci, albo pola dla mnie i dla ewangelii, który by nie otrzymał stokrotnie, teraz (New English Bible: „in this age” – w tym wieku), w doczesnym życiu domów i braci, i sióstr, i matek, i dzieci, i pól, choć wśród prześladowań, a w nadchodzącym czasie żywota wiecznego. A wielu pierwszych będzie ostatnimi, a ostatnich pierwszymi”.

Przytoczmy tu komentarz Josepha Heada i S. L. Cranstona, kompilatorów i wydawców antologii zatytułowanej Reincarnation, New York 1967. „W Ewangelii według św. Marka 10, 28–31 Jezus zdaje się przyjmować reinkarnację jako coś oczywistego. (...) Z pewnością wymienionych (wyżej) nagród nie można dać w jednym wcieleniu. Reinkarnacjoniści tłumaczą więc te wersy następująco: „Ale wielu, którzy będą pierwszymi w tym wcieleniu, będzie ostatnimi, czyli będą znajdować się w gorszej sytuacji we wcieleniu następnym, podczas gdy ostatni czy najmniej cenieni mogą być pierwszymi w swym życiu przyszłym” (s. 96–97). W słowach Jezusa idea reinkarnacji zawiera się zatem niejako implicite, w założeniu.

Wreszcie – by poprzestać na trzech przykładach – przejdźmy do Ewangelii według św. Jana 9, 1–41, która przedstawia uzdrowienie przez Jezusa ślepego od urodzenia. Przytoczmy istotne fragmenty: „A przechodząc, ujrzał człowieka ślepego od urodzenia. I zapytali go uczniowie jego, mówiąc: Mistrzu, kto zgrzeszył, on czy rodzicie jego, że się ślepym urodził? Odpowiedział Jezus: Ani on nie zgrzeszył, ani rodzice jego, lecz aby się na nim objawiły dzieła Boże”. Następnie Jezus uczyniwszy ze swej śliny błoto, nałożył je na oczy ślepca, który obmywszy się, wrócił z odzyskanym wzrokiem.

Tym razem odwołamy się do komentarza angielskiej kapłanki Społeczności Chrześcijan (Kościoła powstałego z inspiracji twórcy antropozofii Rudolfa Steinera), Evelyn Francis Capel z jej pracy Reincarnation within Christianity, London 1980. Pisze ona: „Jakże człowiek ten (ślepiec) mógł zgrzeszyć w sensie pytania zadanego przez uczniów Jezusa, kiedy indziej niż w innym życiu? (Nie zgrzeszyli przecież jego rodzice – genetyka nie ma tu nic do rzeczy, jak byśmy dziś powiedzieli – urodził się ślepy, nie zgrzeszył więc w tym życiu). (...) W tajemniczej odpowiedzi Jezus Chrystus stwierdza, że (...) tak miały się objawić na nim dzieła Boże. Jezus Chrystus nie odrzucił pytania uczniów w formie, w jakiej je postawiono. Uznał je wraz ze wszystkimi jego implikacjami, ale wskazał, że odpowiedzi na to pytanie należy szukać nie w przeszłości, lecz w przyszłości. W życiu tego człowieka miało pojawić się coś więcej niż dotychczas. (Chodzi tu nie tylko o tzw. karmana, czyli przeznaczenie). Jak człowiek może się rozwijać bez przeznaczenia, mądrego działania karmana? Niemniej, to, co płynie do nas z przeszłością ku teraźniejszości pojawia się w formie konieczności, skutków wywołanych przez wcześniejsze przyczyny. Ale bynajmniej nie jest to wszystko. (...) Naprzeciw konieczności wychodzi sposobność. (...) Jezus Chrystus nie pytał o przeszłość tego człowieka. Mówił o duchowej mocy Światłości w nim samym. (Teraz ślepiec, uprzednio bierny – i poddany skutkom swej przeszłości – stał się aktywną widzącą osobą). (...) Teraz stał się osobą obdarzoną (świadomym) „ja”. (...) (Odrzucony przez swoją społeczność, pozostał wierny swemu Zbawcy). (...) W swej samotności ponownie spotkał Jezusa Chrystusa. Jego wewnętrzne oczy otworzyły się, by poznał, że spotkał Mesjasza. (...) A światłość Chrystusa, która padła na życie tego człowieka, była Łaską” (s. 36–38).

Sobory przeciwko reinkarnacji

Jeśli wiedza o reinkarnacji była znana zarówno samemu Jezusowi, jak też – być może tylko – kapłanom religii, filozofom, tak żydowskim, jak i grecko-rzymskim jego epoki, to możemy zapytać, co się z nią stało w chrześcijaństwie po śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa? Znajdujemy jej ślady także w chrześcijańskich apokryfach, jak również w pismach takich Ojców Kościoła, jak św. Justyn Męczennik (zm. 165), należący do grupy chrześcijan nazywających się „preegzystianami”, św. Klemens z Aleksandrii (zm. 220), Tertulian (zm. 230), krytyk tej koncepcji, Orygenes (zm. 254), wielki jej wyznawca, św. Grzegorz z Nazjanzu (zm. 389), św. Augustyn z Hippony (zm. 430), kolejny jej krytyk (wbrew swej manichejskiej przeszłości), Synezjusz z Ptolemais (zm. 430), Nemezjusz z Emesy (IV w.) i wreszcie tacy jej krytycy, jak: św. Grzegorz z Nysy (zm. 396), św. Ambroży (zm. 397) oraz św. Jan Chryzostom (zm. 407).

Wszakże na Soborze w Konstantynopolu w 550 roku – z poduszczenia cesarza Justyniana i jego małżonki Teodory – potępiono doktrynę reinkarnacji i jej zwolenników. Pamiętać trzeba, że przeciwko uchwałom tego Soboru protestował biskup Rzymu (papież) Wirgiliusz, a Kościół Zachodu protestował przeciwko nim jeszcze przez 70 lat. Ale przedmiotem potępienia nie były nauki Orygenesa, jak się na ogół sądzi, lecz jedynie jego uczniów czy zwolenników (np. Teodora ze Skytopolis). W późniejszych wiekach również papieże i sobory potępiały naukę o reinkarnacji (np. Sobory w Lyonie, 1274 i we Florencji, 1439). Reformatorzy, protestanci byli wobec niej bardziej tolerancyjni (nie wszyscy): i tak np. anglikański teolog Patrick Blakiston napisał w 1963 roku: „Kościół Angielski nie jest związany decyzjami średniowiecznych Soborów Kościoła rzymsko-katolickiego (...), a 21 artykuł naszej religii stwierdza: «Sobory Powszechne mogą się mylić i niekiedy się myliły, nawet w sprawach dotyczących Boga»”.

Idea reinkarnacji, jak powiedziałem, przetrwała średniowiecze w łonie tzw. herezji, przede wszystkim takich, jak katarska.

Elity intelektualne chcą wieczności

Odrodzenie popularności tej idei ma swe początki w Renesansie – we Florencji Medyceuszy, w której rozkwitł ponownie platonizm, neoplatonizm i hermetyzm antyczny. Było to zasługą przede wszystkim Marsilia Ficina, odnowiciela myśli platońskiej i tłumacza Corpus Hermeticum, ale w dalszej kolejności Pica della Mirandola, kabalisty chrześcijańskiego Reuchlina, wielkiego „maga” i lekarza Paracelsusa oraz męczennika Giordana Bruna. W XVII wieku reinkarnacjonistami byli: platonicy z Cambridge, Szekspir i J. Donne, Campanella oraz różokrzyżowcy van Helmont i Vaughan. W wieku XVIII – Dawid Hume i Wolter, teoretyk masonerii templariuszowskiej Ramsay, wspomniany Benjamin Franklin oraz Niemcy: L. G. Lessing, Lichtenberg, Lavater i Herder.

W XIX wieku jest to już ogromna plejada myślicieli i twórców: Goethe i Schiller, Hebel, Schleiermacher i Jean Paul, Blake, Wordsworth i Coleridge, Shelley, Friedrich von Schlegel, Schopenhauer i Heine, Balzac, Tennyson i Emily Browning, Emerson, Thoreau i Poe oraz Whitman, Wagner, Hugo, Flaubert, Twain, Petofi, C. F. Meyer, Rossetti, Swinburn, Butler i Strindberg, jak również Polacy: Towiański, Mickiewicz, Słowacki, Lutosławski. Wreszcie w XX wieku byli to: Bławacka, Steiner, Carl Gustav Jung, Schweitzer, Muntho, Mahler, Maeterlinck, Meyrink, Ford, Kipling, Sibelius, Yeats, Kandinsky, Mondrian, Malewicz, Klee, Rolland, AE (George William Russell), Maugham, Frost, Rilke, London, Hesse, O’Neill, Masefield, Henry Miller, Buck, Lindbergh, Huxley i Dali. (W naszych czasach podjęto też eksperymentalne próby psychologiczno-głębinowych badań przypomnień reinkarnacyjnych: pionierami byli tu Edgar Cayce, Helen Wambach, Dethleffson i Buttlaar). Jak więc widać, idea reinkarnacji była i jest ważnym elementem światopoglądu i twórczości bardzo licznych i nader wybitnych przedstawicieli duchowej i umysłowej oraz artystycznej elity Europy i Ameryki.

Idea ta – wbrew papieskim zakazom – znalazła swe miejsce nawet wśród teologów katolickich. Wymieńmy trzech z nich: Arcybiskupa Luigiego Puechera Passavallego (1820–1897), kardynała Merciera (1851–1926), który w swej Psychologii napisał: „Termin wiedermenschwerdung, metempsychoza, czyli transmigracja dusz, może obejmować dużą różnorodność idei: (m.in.) serie powtórzonych istnień pod dwojakim warunkiem, że dusza zachowuje świadomość swej osobowości i że istnieje ostateczne jestestwo w tej serii transmigracji (...). Jeśli chodzi o pierwsze z tych założeń, to nie widzę powodu, żeby rozum, pozostawiony samemu sobie, mógłby oświadczyć, że jest to niemożliwe lub na pewno fałszywe”. Trzecim był polski ksiądz Edward Duński (1810–1857) z Koła Sprawy Towiańskiego.

Ale idea reinkarnacji znalazła afirmację także u przedstawicieli innych nurtów chrześcijaństwa: w prawosławiu Nikołaja Bieriajewa, w protestantyzmie (poza wymienionym Albertem Schweitzerem) Paula Tillicha, w anglikanizmie Williama Inge’a.

Wszakże idea reinkarnacji znalazła i znajduje życzliwe przyjęcie nie tylko wśród przedstawicieli elity kulturalnej Europy i Ameryki. Staje się także przedmiotem afirmacji wśród tzw. szerokich mas: już w 1955 roku badania przeprowadzone w Anglii wykazały, że 24% wierzących w życie pośmiertne akceptowało pewną postać reinkarnacji, podczas gdy badania przeprowadzone w Europie i w USA pod koniec ubiegłego wieku mówią już o 25–30% badanych, którzy wierzą w reinkarnację. Bylibyśmy w toku wielkiej transformacji światopoglądowej? Zakończmy naszą prezentację cytatem z dzieła G. E. Lessinga Wychowanie rodzaju ludzkiego z 1777 roku:

„Ale dlaczego poszczególni ludzie nie mieliby więcej niż jeden raz żyć na tym świecie? Czy hipoteza ta wydaje się śmieszną dlatego, że jest najstarszą? Że rozum ludzki od razu ją przyjął, zanim go nie obałamuciła i osłabiła szkolna sofizmatyka? Czy nie mógłbym i ja przebiec jeszcze raz wszystkich owych dróg doskonalenia się, którymi jedynie doczesne kary i nagrody ludziom iść nakazują?

Lub innym razem – przebiec tych dróg, którymi kroczymy, wspierani tak mocno nadzieją na wieczystą nagrodę?

Dlaczego nie miałbym wracać tak często, jak często jestem posyłany, by zdobywać nową wiedzę, nowe umiejętności? Czy mogę za jednym razem pojąć tyle, że nie opłaci się przyjść ponownie?

Dlaczego? Albo też, ponieważ zapominam, że już tu byłem? Jak dobrze, że o tym zapominam. Wspomnienie poprzednich stanów mogłoby sprawić, że źle używałbym obecnego. Czy ujdzie mej pamięci na wieki to, o czym na razie muszę zapomnieć?

Albo – że zmarnowałbym w ten sposób za wiele czasu? Zmarnowałbym? Czegóż mam się spieszyć? Czyż nie jest moją wieczność cała?”.

Jerzy Prokopiuk

1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

To co ze Prokopiuk..

Takich jak On,nie brakuje.To tylko dywagacje a często fantazjownie na potrzeby takich czy innych dobrze płatnych pracodawców.Im wiecej szokujących teorii,tym poczytniejszy autor

Caly dowcip polega na tym ze wystarczy znieksztalcic jedno słowo i zmienia o 180st.sens.

Nigdzie Jezus nie wspominał o reinkarnacji.

Jesli już,to o zyciu po śmierci jedynie naszej duszy.

I już widze tutaj lawine postów.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

hehehehe to ja wolę swoje mity... u nas przynajmniej można sie kłócić i nie zgadzać nawzajem, bo nie ma "oficjalnej i jedynej słusznej wykładni"... no i nie stoi się wtedy "poza religią".

2

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

To co ze Prokopiuk..

Takich jak On,nie brakuje.To tylko dywagacje a często fantazjownie na potrzeby takich czy innych dobrze płatnych pracodawców.Im wiecej szokujących teorii,tym poczytniejszy autor

Caly dowcip polega na tym ze wystarczy znieksztalcic jedno słowo i zmienia o 180st.sens.

Nigdzie Jezus nie wspominał o reinkarnacji.

Jesli już,to o zyciu po śmierci jedynie naszej duszy.

I już widze tutaj lawine postów.

Koral problem z Waszymi świętymi pismami polega na tym, że to wolna amerykanka, jeśli chodzi o interpretację.

Fakt, ze cos nie jest napisane wprost i nazwane z konkretnego imienia, nie znaczy, że o tym nie mówi. Metafory i alegorie to trudna do interpretacji rzecz. No ale cóż, tylko poeta wie, co chciał przez to powiedzieć.

Dla mnie np ten ustęp tekstu Prokopiuka, jest jasny i czytelny:

I właśnie w ostatniej księdze Starego Testamentu – w Księdze Malachiasza 3, 23 – mogli przeczytać zapowiedź daną przez samego Jahwe: „Oto Ja poślę wam proroka Eliasza, zanim przyjdzie wielki i straszny dzień Pana”. (Eliasz żył w pierwszej połowie IX wieku p.n.e., Księga Malachiasza powstała w V–IV wieku p.n.e.).

Toteż nie jest dla nas niespodzianką, kiedy czytając Ewangelię według św. Mateusza, znajdujemy takie oto słowa Jezusa odnoszące się do Jana zwanego Chrzcicielem (nie żyjącego już wówczas – ściętego z rozkazu Heroda Agryppy): „Jeżeli zaś chcecie to przyjąć, on jest Eliaszem, który miał przyjść. Kto ma uszy, niechaj słucha” (11,14–15).

Inna sprawa, ze współcześni chrześcijanie nie znają swoich korzeni i tego, z czego wyrośli. Po pierwsze mało kto zna tradycje Żydowskie (choć wznosi modły do Żydowskich Bóstw), nie znają również tradycji gnostycznych pierwszych chrześcijan, ani nie przyjmują wiedzy historycznej, także ze źródeł znalezionych współcześnie, jak choćby Zwoje z Qumran. A szkoda, bo warto choć wiedzieć czym są. Niestety z uwagi na pewne kontrowersje w tekście Watykan ich nie uznał, co nie znaczy, że ich nie ma i nie dotyczą podstaw wiary judeochrześcijańskiej.

Zresztą o czym tu dyskutować skoro ta święta księga zawiera jedynie mały fragment całości. A ewangelie wówczas pisano na potęgę. W tym wiele ewangelii spisali naoczni świadkowie, a nie pisarze siedzący w Egipcie i spisujący relacje relacji.

1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Nigdzie Jezus nie wspominał o reinkarnacji.

Jesli już,to o zyciu po śmierci jedynie naszej duszy.

.

Czy, nie możemy przyjąć w takim razie, ze skoro dusza jest wieczna,ma w sobie pierwiastek boski, żyje zawsze, ale w innym ciele, w innym czasie, w innym miejscu? Pytanie, tylko po co? Nie może być, tak, że po to, aby się doskonalić? I to byłoby logiczne, jeżeli popatrzymy, jak wielu z nas różni się między sobą, a także, ile każdy z nas doświadcza w życiu tego, czego nie doświadcza drugi. Po co to? Czy nie może to mówić, o różnych etapach rozwoju nas, ale i naszej duszy? Nie twierdzę autorytatywnie o reinkarnacji, to tylko takie moje przemyślenia, myślę, że byłoby sprawiedliwie, gdyby Bóg-Stwórca, dał nam więcej niż jedną szansę, na rozwój swojej duszy.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Czy, nie możemy przyjąć w takim razie, ze skoro dusza jest wieczna,ma w sobie pierwiastek boski, żyje zawsze, ale w innym ciele, w innym czasie, w innym miejscu? Pytanie, tylko po co? Nie może być, tak, że po to, aby się doskonalić? I to byłoby logiczne, jeżeli popatrzymy, jak wielu z nas różni się między sobą, a także, ile każdy z nas doświadcza w życiu tego, czego nie doświadcza drugi. Po co to? Czy nie może to mówić, o różnych etapach rozwoju nas, ale i naszej duszy? Nie twierdzę autorytatywnie o reinkarnacji, to tylko takie moje przemyślenia, myślę, że byłoby sprawiedliwie, gdyby Bóg-Stwórca, dał nam więcej niż jedną szansę, na rozwój swojej duszy.

Owszem możecie tak przyjąć, tyle, ze to juz nie będzie chrześciajńskie, a na pewno nie katolickie. jesli taka droga i doktryna Wam pasuje, proponbuje poznać niektóre załozenia chrześcijańskiej gnozy.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Prawda, rozpędziłem się - niekatolickie a nie niechrześcijańskie. Gnostycy też byli chrześcijanami.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Prokopiuk umie rozbroić człowieka - śmiechem. Mam dla niego zagadkę. Jak jego zdaniem Jezus mógł być wcieleniem Jana Chrzciciela lub Eliasza skoro:

a) Jan Chrzciciel żył w tym samym czasie kiedy żył i Jezus

b) Jezus na Górze Przemienienia rozmawiał z Mojżeszem i właśnie z Eliaszem.

Jak Pan Prokopiuk odpowie mi na te pytania to wtedy będziemy mogli rozmawiać na poważnie. Teraz traktuję ten artykuł w ramach dowcipu.

Edytowane przez siloam
0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Zacznijmy może w takim razie od pojęcia duszy - i dlaczego miałaby stanowić jakąś jednorodną całość, która w stanie nietkniętym jest w stanie przetrwać śmierć, a nie składać się z różnych składowych odpowiadających za różne funkcje naszego "ja"... z których część znika razem z całą resztą nas, a część przechodzi za Zasłonę Światów, i wraca tutaj...

Znowu kwestia wiary, własnych odczuć i tego co jacyś ludzie gdzieś napisali... czyli generalnie niedyskusyjna.

Tak czy siak, fakt faktem, że dla chrześcijanina i w chrześcijańskim rozumieniu duszy miejsca na reinkarnację zwyczajnie nie ma. A Prokopiuk dobrym literatem jest, ale głębia jego wypowiedzi czasami powala...

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Dusza To Nasze Serce (Duchowe,Mistyczne,Spirytualne,Subtelne,Niematerialne,Intuicyjne,Transcendentne,Imanentne ,Źródło Miłości , Wszechodczuwające,Wszechwiedzące,Wszechmocne ,Wszechwidzące itd.),Siedziba Boga - W Człowieku ,Siły Życiowej .

I Jeśli ktoś nie słucha Swego Serca wzorem Jezusa Chr. "Większy Jest Ten We Mnie (W Sercu,Duszy Mojej - Bóg Stwórca ),Niż Ten W Świecie (Szatan-Diabeł - Ekspert W Psychomanipulacji )" dochodzi do Silnego Rozszczepienia Osobowości - Duszy Od Ciała tzw. - Schizofrenii Duchowej ,gdzie swoją drugą duchową połowę traktuje się jak oddzielną wyższą istotę -wierząc że to realna istota wyższa.

Edytowane przez Mistyk
0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

A ja zacytuje znajomego, ktory niedawno poruszył w innym miesjcu w sieci ten temat:

"

Mało kto wie, że chrześcijanie długo wierzyli w istnienie wielu wcieleń. Dopiero w VI wieku cesarz Justynian usunął z Biblii fragmenty, które o tym mówiły, a na soborze konstantynopolitańskim drugim zakazano wiary w reinkarnację. Od tego momentu, ten, kto mimo wszystko myślał, że żyjemy więcej niż raz, stawał się heretykiem.

Do dzisiaj wielu ludzi podkreśla, że w Biblii pozostały fragmenty mówiące o reinkarnacji. W jednym z fragmentów Nowego Testamentu znajduje się sugestia, że Święty Jan Chrzciciel jest wcieleniem Eliasza"

A tu coś dla tych, ktorzy nie chcą sluchać fantyczno jadowitych kłamstw walczących katolików, ale mają ochote poznac jak się ta :superaśna" religia ksztaltowała i ile w niej politycznych machlejek, manipulacji i zafałszowań to proszę: Sobory

Wszystko o treści soborow.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Tak się składa, że to na rozkaz Heroda Jan Chrzciciel został ścięty, a więc Herod nie mógł myśleć, że Jezus jest reinkarnowanym Janem. Uważał - i to się nie podoba gnostykom - że Jan zmartwychwstał i teraz działa jako Jezus. Dopiero potem wyprowadzono go z błędu. Podobnie uważano, że Jezus jest zmartwychwstałym Eliaszem. Widać jak wygląda dyskusja z wszelkiej maści gnostykami, którzy powtarzają najzwyklejsze kłamstwa i żerują na niewiedzy przeciętnych chrześcijan. Chętnie udałbym się na jakąś dysputę, ale obawiam się, że ludzie pokroju autorów powyższych wypocin by się na niej nie pojawili, bo straciliby zajęcie i pracę.

Proszę o dowody, że cesarz Justynian usnął jakiekolwiek fragmenty z Biblii. Przecież to jest jakaś kpina! Jak to możliwe skoro zachowały się kodeksy biblijne starsze niż z VI wieku np. synajski (IV wiek) i widać, że niczego nie usunięto.

Poza tym Szeptunko jak się coś cytuje (nawet takie bzdury rodem z WP) to warto podać źródło.

Edytowane przez siloam
0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Nie wiem do kogo Ty piszesz, bo nie jestem Szeptunką. Daleko mi do nich i raczej nie wiedźmuję :D

Co do źródła, napisałam, że to słowa mojeego znajomegoi, nie z forum. jak ktos ma ochote niech sobie poszpera,.

Dla jednych ważne jest doświadczenie własne, dla innych wiara. A historycznych dowodów jest sporo na to, że to ludzie ustatali co jest prawdą chrześcijańską a co nie, i dlatego mamy tylko 4 ewangelie a inne odrzucono jako politycznie niepoprawne na tamte czasy.

Zresztą szczerze mówiąc Siloam, masz prawo wierzyć w Boga lub Bogów jakich ci się podoba. Gwarantuje Ci to konstytucja. Nikt Cie nie zamierza pzrekonywac, ze wiara w reinkranację jest lepsza od wiary w Królestwo Niebieskie. Twoja rzecz, wybierz, co Ci bardziej pasuje i co Cię bardziej pzrekonuje. I pozwól innym wierzyć w zgodze z ich sumieniem. Wyraziłes zdanie, że reinkarnacja nie jest zgodna z doktryną Twojej religii i dlaczego, i ok. Przeczytalam, przyjęlam do wiadomosci i stwierdzam, ze mnie nie przekonuje. Ale moze ktoś inny uzna, że jest to pzrekonujace.

Dalsze bicie piany na ten temat uwazam za bezcelowe

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Chcesz Dowodu Siloam ,to idź nawracaj naiwnych jak ci uwierzą ?, przecież tak inkwizycja działała ,wymuszając torturami wiare w fikcję i fantazję ,więc faktem jest że jesteś inkiarnowanym inkwizytorem ,lecz to nie czasy inkwizycji niestety .

1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Mistyku, przedstawiłeś wlasnie jeden z lepszych dowodów na reinkarnację. Dla Ciebie duże :drinking25:

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Szeptunko nie interesuje mnie kolejna zmiana Twojego internetowego wizerunku. Pamiętam te stare czasy na ezoforum i Twojego bana też ;] Lasik i mydlenie oczek odstaw na bok. Mnie interesują argumenty, a ten fragment, który cytowałaś można znaleźć na stronach wp pod aliasem: http://niewiarygodne.pl/gid,13885323,img,13885370,kat,1017185,page,8,title,10-dowodow-na-istnienie-reinkarnacji,galeriazdjecie.html?ticaid=6d375

Albo więc Ty, albo Twój kolega nie podaliście źródła swoich rewelacji. Cóż. To wiele mówi...

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Źródła ,źródłami przecież źródło każdy ma w głębi siebie ,w swej duszy ,jak mawiał Jezus Chrystus " Odnajdź Źródło W Sobie Co Nigdy Nie Wysycha ".

I Wszystko co ktoś wymyślił od pokoleń już jest znane -bo znajduje się w nim ,trzeba tylko poszukać dobrze w sobie,w sercu swoim.

Edytowane przez Mistyk
0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Co prawda temat trochę już przycichł, ale zwrócił moją uwagę, gdyż niedawno temat reinkarnacji właśnie, chyba dość składnie, połączył mi się z istotą zbawienia, które przyniósł, do którego drogę wskazał Jezus

Mam tu na myśli wyrwanie się z koła samsary...

Jeśli szatan zwiódł człowieka poprzez związanie go z wartościami ziemskimi, wmówił mu, że jego los związany jest z tą ziemską rzeczywistością, wiecznym w niej pozostawaniem lub śmiercią, to zbawieniem, uwolnieniem z tego kręgu będzie uwierzenie w drogę, którą pokazał Jezus...

A "kto uwierzy....będzie zbawiony" i "Albowiem łaską jesteście zbawieni przez wiarę. A to pochodzi nie od was, lecz jest darem Boga: nie z uczynków, aby się kto nie chlubił." Ef 2, 8-9

Wiara, czyli nasz wybór, nasza wolna wola, łaska wyboru dana od Boga.

Zatem czy reinkarnacja w chrześcijaństwie?

A może raczej chrześcijaństwo zamiast reinkarnacji.... :)

To zależy co, kto lubi :]

A jeżeli chodzi o poruszony w tym temacie problem zmian w pierwotnej treści Biblii, to z tego, co wiem obecnie dostępne są źródła datowane na III - II w. pne., jeżeli chodzi o ST, a w przypadku NT dostępne są oryginały rękopisów z II w.

W odkrytych nie tak dawno rękopisach z Qumran znaleziono całą Księgę Izajasza i liczne fragmenty innych ksiąg ST.

Najstarszymi natomiast materiałami dotyczącymi treści NT są obecnie tzw. Bodmer II z końca II w. zawierający prawie całą Ewangelię wg. Jana i Bodmer XIV-XV zawierający sporą część Ewangelii wg Jana oraz większą część Ewangelii wg Łukasza. Innymi źródłami, w których możemy szukać odniesienia do treści Pisma, są dzieła Ojców Kościoła oraz pisarzy wczesnochrześcijańskich z II w., w których cytują oni obszerne fragmenty Ewangelii wchodzących już wówczas do kanonu Biblii. Kolejnym ciekawym znaleziskiem jest pochodzący z IV w. jest manuskrypt obejmujący znaczną część ST oraz cały NT. Jest to chyba najstarsza, a na pewno jedna z najstarszych kopii Biblii odkryta w 1844 roku w kościele św. Katarzyny (półwysep Synaj), tzw. Kodeks Synajski.

Biorąc pod uwagę powyższe, czyli możliwość konfrontacji ww. rękopisów z treścią współczesnych przekładów Biblii, tezy, że Kościół Katolicki (sformalizowany po IV w.) dokonał jakichś sensacyjnych przeróbek Pisma są raczej trudne do obronienia :]

A apokryfy, czyli pisma odrzucone?

Trochę na ten temat można poczytać np. tu: Świat apokryfów

1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Dzięki i poczytam o apokryfach.

Inna sprawa, ze warto pamiętać iż Pismo Święte jest pisane specyficznym jezykiem i mozna je naprawdę na wiele sposobów tłumaczyć. Więc jak dla mnie to np pisma ojców Koscioła są wyznacznikiem jedynie ich interpretacji słó zawartych w tych księgach. Więc jedyne co mozemy (chyba) przyjać to fakt, ze Chrześcijaństwo założyło sobie takie a nie inny dogmat, i tego sie trzyma.

Nie trzeba apokryfów by nawet w pismach Nowego Testamentu inaczej zrozumieć słowa Jezusa. I wystarczy zobaczyć na same interpretacje choćby Gnostyckiem Koptyjskie, Katolickie, Prawosławne i Prostestanckie by zauwazyć il;e róznych dogmatów i odłamów swiatpogladowych poswtało na kanwie tych samych pism i słów.

1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Masz rację, interpretacji jest wiele, bo wszyscy szukają, próbują zrozumieć :)

I możemy mówić nie tylko o interpretacjach dotyczących danego wyznania/religii, ale nawet o indywidualnym odbiorze Pisma.

Mam tu na myśli odbiór duchowy, a nie analizę teologiczną, która jest dużo szerszym zagadnieniem.

Cała jednak sztuka polega na tym, aby zachować spójność, czyli szukać interpretacji, która byłaby zgodna z całością Biblii, czyli Starym i Nowym Testamentem, a nie snuć fantastyczne, nadbudowane teorie powołując się na fragmenty wyrwane z kontekstu :)

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Też. Tu sie z Toba zgodzę. Nie mniej ważne jest tez spojrzenie na pewne aspekty. W niektórych gnostycznych odłamach mowi się np, że Nowy Testament i ogólnie nauki Jezisa były czymś zupełnie innym od Nauk Starego Testamentu, a sam Jezus nauczał nie o Bogu Starego Testamentu, o imienu Jahwe, ale o sile, która jest ponad tym wszystkim. Dziś niektóre kręgi New Age nazywają to np Absolutem i też postzregają poprzez definicję Boga, bo ta jest zwyczajnie łatwiejsza do przyswojenia i zrozumeinia. Ale nie jest tożsama z tym co wyrywajac z kontekstu właśnie doszukuja się niektórzy w Satrym Testamencie a nwet innych relgiach, nawet to łącząc w stylu, ze Ci i Ci też o tym nauczali.

Jeśli faktycznie patrzeć na nauki Nowego Testamentu jako cos nowego i zupłenie innego od Starego Testamentu, a jedynie dla lepszego zrozumienia używalo się w tym słowa Bóg, to Nowy Testament nabiera innego znaczenia. Wiele tekstów apokryficznych z tamtego okresu, także tych niedawno znalezionych, których autentyczność (w każdym razie jako powstałą w czasach wspólczesnych Jezusowi) zostałą potwerdzona, bardziej skłąnia się do tego, co nauczaja środwoska gnostyczne. Wtedy interpretacja tak Nowego Testamentu, jak i apokryfów moze być oderwana od Starego Testamentu. I wtedy ta interpretacja pewnych rzeczy nie jest juz taka prosta.

Trzeba pamiętać, że pisma będące kanonem Nowego Testamentu też nie zostały napisane przez bezpośrednich uczniów Jezusa a jedynie spisane z relacji, często bardzo wtornych. W tamtym czasie takich pism ewangelicznych napisano setki, a tylko te 4 właczono w kanon Pisma Świętego. I nie sądzę by tylko dlatgeo, że były ze sobą spójne, bo wiele innych ewangelii choć nie konieczne zblizonych do znanych nam 4, też było ze sobą i z samą historią życia i nauczana jezusa bardzo spójnych.

Na pewne rzeczy wtedy wpływ mieli konkretni ludzie, konkretne warunki polityczne i prawne i konkretne kierunki polityczne obrane przez panujących władców, wiec generalnie te Ewangelie były też dla nich "poprawne politycznie", ze użyję takiego określenia.

Dziś ciężko jest jednoznacznie określić co powodowało wyborem tych, a nie innych pism do kanonu. Badajac realia historyczne i polityczne można mniemać, że ten aspekt miał duze znaczenie dla rządzących. Wierni moze powiedzą, że to z natchnienia Ducha Św, ale pewne znane fakty wskazują, że i on nie mial tu za dużego wplywu.

Pism uznawanych za święte jest wiele, jeszcze więcej mitów i ustnych przekazów dotyczących bogów i praw przez nich nam danych (oraz obowiazkow). Na pewno nie można w tym miejscu twierdzić, że dana koncepcja jest lepsza i bardziej prawdziwa od innej. Wiara to nie gatunek nauki badany doświadczalnie, sprawdzany w teori, praktyce, poprzez lczne eksperymenty. To cos, co bliskie jest naszemu sercu, co do nas przemawia lub nie. Dlatego tak wiele dróg jest prowadzących do bogów, tak wiele prawd i kwestii metafizycznych. Kazdy wybera dla siebie najlepszą. Czyściec jest jedna z wielu opcji życia pozagrobowego, która jednym pasuje innym nie. Do jednych przemówi, do innych nie.

Pozdrawiam

2

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach
W niektórych gnostycznych odłamach mowi się np, że Nowy Testament i ogólnie nauki Jezisa były czymś zupełnie innym od Nauk Starego Testamentu, a sam Jezus nauczał nie o Bogu Starego Testamentu, o imienu Jahwe, ale o sile, która jest ponad tym wszystkim.

Skąd zatem słowa Jezusa odnoszące się do Proroków ST, wskazujące ich jako wcześniejszych posłańców Boga?

Gdyby mowa była o "innym" Bogu, Jezus odrzuciłby znany Mu przecież ST.

A jednak powiedział:

"Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić. Zaprawdę. bowiem powiadam wam: Dopóki niebo i ziemia nie przeminą, ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się w Prawie, aż się wszystko spełni. Ktokolwiek więc zniósłby jedno z tych przykazań, choćby najmniejszych, i uczyłby tak ludzi, ten będzie najmniejszy w królestwie niebieskim. A kto je wypełnia i uczy wypełniać, ten będzie wielki w królestwie niebieskim. Bo powiadam wam: Jeśli wasza sprawiedliwość nie będzie większa niż uczonych w Piśmie i faryzeuszów, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego." Mt 5, 17-20

Nie można zatem powiedzieć, że były czymś zupełnie innym, można natomiast (choćby na podstwie ostatniego zdania z powyższego cytatu) wnosić, że były korektą tych nauk.

I do takiej interpretacji osobiście bym się skłaniała, biorąc po uwagę liczne nagany, jakie pod adresem uczonych w Piśmie i faryzeuszów padały z ust Jezusa.

Trzeba pamiętać, że pisma będące kanonem Nowego Testamentu też nie zostały napisane przez bezpośrednich uczniów Jezusa a jedynie spisane z relacji, często bardzo wtornych.

Chyba z ich źródłami nie jest aż tak źle :)

Powstanie Ewangelii włączonych do kanonu Nowego Testamentu datowane jest na rok 40 - 100 ne, a więc jeszcze za życia niektórych z Apostołów.

Autorstwo pierwszej Ewangelii przypisywane jest bezpośrednio św. Mateuszowi, powołanemu przez Jezusa Lewiemu, jednemu z dwunastu Apostołów. Św. Mateusz Apostoł i Ewangelista był żydem z Kafarnaum. Pracował jako celnik, zbierając podatki na rzecz Rzymian (czytać, pisać i zapewne liczyć umiał zatem dość dobrze). Napisał pierwszą Ewangelię prawdopodobnie w języku aramejskim lub hebrajskim jako logia (mowy) Jezusa. Obecnie znany jest jej grecki przekład.

Aurotem czwartej Ewangelii jest św. Jan Ewangelista, który najpierw był uczniem Jana Chrzciciela, a później najmłodszym i umiłowanym uczniem Jezusa. Dożył ok. 100 lat, więc miał trochę czasu, aby oprócz czwartej Ewangelii napisać/podyktować Księgę Objawienia, czyli Apokalipsy.

Pozostałych dwóch Ewangelistów też nie dzieliła od źródła jakaś wielokrotna linia przekazu. Obaj spotkali na swojej drodze Apostołów, którzy byli pierwszymi świadkami Jezusa.

Św. Marek Ewangelista - pochodził z Palestyny. Był synem Marii, prawdopodobnie właścicielki Wieczernika, w którym miała miejsce Ostatnia Wieczerza oraz ogrodu Getsemani na Górze Oliwnej. Chrzest przyjął z rąk św. Piotra Apostoła...

Św. Łukasz Ewangelista - autor trzeciej Ewangelii - pochodził z nieżydowskiej rodziny pogańskiej z Antiochii Syryjskiej. Z wykształcenia lekarz. Ok. 50 r. spotkał w Troadzie św. Pawła...

Do tego dochodzą jeszcze listy...

Tą wczesną datę powstania ww. Ewangelii potwierdzają badania prowadzone nad najstarszymi odkrytymi manuskryptami, jak np.: John Ryland, datowany na 130 rok, czy papirus Chestera Beatty'ego z 155 rok (Źródła biblijne)

Dlaczego tylko te 4 Ewangelie weszły do kanonu?

To wiedzą jedynie ówcześni, czyli chrześcijanie żyjący w II wieku naszej ery, tacy jak np. św. Ireneusz z Lyonu (140 -202) - uczeń św. Polikarpa ze Smyrny, który był uczniem św. Jana Apostoła; skoro już wtedy niektóre z powstających wówczas pism określił jako herezje w odniesieniu do przekazanej mu nauki.

Co ciekawe herezjom sprzeciwiał się również św. Jan Apostoł, który mocno wystąpił przeciwko gnozie Kerynta.

Pytanie zatem: skoro podważamy tak bliskie źródłu przekazy, to czy w ogóle wierzymy w to, co przekazali nam Apostołowie?

A jeśli nie, to czy mamy jakieś bardziej wiarygodne źródła potwierdzające od strony naukowej słuszność wiary Chrześcijańskiej?

Na pewne rzeczy wtedy wpływ mieli konkretni ludzie, konkretne warunki polityczne i prawne i konkretne kierunki polityczne obrane przez panujących władców, wiec generalnie te Ewangelie były też dla nich "poprawne politycznie", ze użyję takiego określenia.

Chyba te wpływy były niezbyt wielkie skoro ówcześni chrześcijanie, począwszy od Apostołów, woleli ponieść śmierć, niż sprzeniewierzyć się przekazanym im naukom.

I pamiętajmy, że mówimy tu o okresie: między prawdopodobnym powstaniem zapisu Ewangelii, czyli latami 40 - 100, a pierwszymi/najstarszymi, dotychczas odkrytymi ich zapisami datowanymi na lata 130 - 200; w który wplata się historycznie potwierdzona działalność Ojców Kościoła, jak choćby wspomniany św. Ireneusz, czy Tacjan, który zapisał się m.in. dziełem "Harmonia czterech ewangelii" datowanym na 160 r.n.e.

Jakie zatem jest prawadopodobieństwo upolitycznienia treści przekazywanych nauk, jeżeli czas, o którym mówimy wynosi uogólniając max. 160 a minimalnie 30 lat?

Patrząc przez pryzmat historii współczesnej jest to raczej przedział czasu, który weryfikuje, w którym ewentualne próby zafałszowania przekazu wyszłyby na jaw.

Pism uznawanych za święte jest wiele, jeszcze więcej mitów i ustnych przekazów dotyczących bogów i praw przez nich nam danych (oraz obowiazkow). Na pewno nie można w tym miejscu twierdzić, że dana koncepcja jest lepsza i bardziej prawdziwa od innej. Wiara to nie gatunek nauki badany doświadczalnie, sprawdzany w teori, praktyce, poprzez lczne eksperymenty. To cos, co bliskie jest naszemu sercu, co do nas przemawia lub nie. Dlatego tak wiele dróg jest prowadzących do bogów, tak wiele prawd i kwestii metafizycznych. Kazdy wybera dla siebie najlepszą. Czyściec jest jedna z wielu opcji życia pozagrobowego, która jednym pasuje innym nie. Do jednych przemówi, do innych nie.

Masz rację :)

Mnie jednak czasem zadziwia fakt, że niektóre odkrycia historyczne i naukowe potwierdzają teorię podtrzymywaną do niedawna jedynie jako kwestia wiary.

Do roku 1968 podważano np. istnienie takiej osoby jak Poncjusz Piłat, i uppps..., remont amfiteatru w Cezarei i... mamy czarne na białym, albo raczej ryt na kamieniu...

Pozdrawiam

1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

O ile dobrze pamiętam ostatecznie ten kanon ustalono dopiero około 400 rok naszej ery (trzysta którys, nie pamiętam) a wcześniej juz uznawano kilka pism za natchnione, choc w rezultacie nie weszły do kanonu. Ot choćby Apokalipsa Piotra. Nie weszła też Ewangelia Piotra i klka innych, którym też przypisuje się autorstwo Apostołom, co dla mnie osobiście jest dziwne.

Do dziś też twają spory o to kim naprawdę był Jan od Apokalipsy. Nienadwno nawet był na ten temat ciekawy film dokumentalny, który wnosił wiele ciekawych załozeń do treści zawartych w Ewangelii Jana. Wiele wskazuje na to, że opisane w niej zdarzenia były niczym innym jak opisem i pragnieniem tego, co ma spotkać Nerona i w zasadzie mozna je dopasowac do pewnych wydarzeń z okresu Cesrastwa Rzymskiego. Sama słynna juz liczba 666 jest też sumą jaka wychodiz ze złozenia pełnego imienia Nerona. Tak wiec znowu Ci którzy wierzą uznają to za przepowiednię końca swiata, a inni, ze Jan pisał coś sobie współczesnego.

Trzeba tez pamiętać, że w tamtym okresie ewangelie nie były niczym niezwykłym, wielu je pisało i jako większy prestiż nadawało autorstwa znanym osobom. Dlatego jednoznaczne stwierdzenie, kto faktycznie napisał owe Ewangelie (czy też podyktował komus znającemu pismo) nie jest dziś mozliwe. Można badać co najwyjeżej zgodnosć miejsca i czasu ich powstawania

Swego czasu spotkałam się tez z ciekawą teorią na temat św. Mateusza, który podobno pisał swoją ewangelię w Egipcie. A jego opowieść o tzrech mędrcach, dzięki której w piątek mamy wolne ;D , była też zawoalowanym i ukrytym odniesiem do pewnych tradycji umierajacych juz wówczas, a raczej niszcznych, dawnych tradycji Egipskich.

Jak było naprawdę pewnie się nie dowiemy,. zostaje nam tylko wierzyć, lub nie, zależy co ktop wybierze.

Nie mniej prawdą jest, ze Chrześcijaństwo ze swoja ekspansją było mało tolerancyjne dla rodzimych religii i tradycji europejskich i tych z basenu Morza Śródziemnego.

A w sumie czy dziś mozemy mówić o jedynie słusznej i prawdziwej religii? Nie sądzę. Są takie, których korzenie sięgają 40 tysięcy lat wstecz, wszystkie ewoluwały z innych, wszystkie są naznaczone piętnem polityki i złota. Wszystkie mają krew na sobie i nie ma żadnej, która byłaby bardziej prawdziwa od innych.

My zaś mamy prawo wyboru i to jest włąśnie wspaniałe

1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Masz rację, skład kanonu zatwierdzono dopiero na Synodzie w Kartaginie w IV w., jednak spory na temat ważności poszczególnych pism dla przekazu Ewangelii trwały praktycznie od czasu ich powstania.

Pytając dlaczego te lub inne pisma o podobnej treści nie weszły do kanonu należałoby chyba zapytać wcześniej: czym jest ów kanon i w jakim celu został ustalony?

Można przecież w podręczniku zawrzeć wszelką wiedzę na dany temat oraz zagadnienia powiązane. Pytanie tylko jaka byłaby wartość dydaktyczna takiej księgi? Jak takie rozmydlenie tematu wpływałoby na zrozumienie sedna przekazu?

Dla mnie rotrząsanie problemu zawartości kanonu jest skupianiem się na typowo ludzkim, emocjonalnym poszukiwaniu "swojej racji", zamiast na poszukiwaniu wartości duchowych, jakich wydaje mi się należałoby dopatrywać się w tej Księdze.

Podobnie, moim zdaniem, wygląda kwestia dywagacji nt autorstwa treści pism biblijnych.

Skoro kwestionujemy ją w przypadku pism, których najstarsze kopie pochodzą z okresu ok. 100 lat od śmierci ich potencjalnych autorów, to co możemy powiedzieć o autorstwie i wartości przekazu pism Herodota, Tukidydesa czy Liwiusza, których najstarsze zachowane kopie pochodzą dopiero z roku 900 n.e., podczas gdy opisy dotyczą lat 488 - 400 p.n.e. oraz 59 p.n.e. - 17 n.e.?

Przy takich różnicach w skali porównawczej, do uznania autorstwa pism biblijnych wg mnie wystaczy, że wspomniana przez Ciebie zgodność czasu i miejsca ich powstania jest potwierdzona pochodzącymi z innych źródeł historycznych informacjami na ten temat.

Nadal jednak zastanawia mnie, dlaczego tak uparcie drążysz to, co ziemskie?

1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Caliah, nie drażę, podtrzymuję dyskusję. Dla mnie osobiscie nie ma znaczenia czy to są pisma natchnione czy zwyczajne ludzkie słowa. Do mnie w żadne sposób nie przemaiwają, choć sklamałabym twierdząc, ze pewne slowa Jezusa z pism apokryficznych czy Nowtestamentowych nie mają dla mnie duzej wartości, nie niosą pozytywnego przekazu. Podobnie jest z niektorymi słowami np Buddy czy wieloma Mędrców Taoizmu. Co nie znaczy, ze jestem Taoistką, Buddystką czy Chrześcijanką :)

Dla osób, które wierzą, to pismo będzie natchnione i jedynie prawdziwe. Dla tych co nie wierzą będzie księgą jak każda inna. :)

Ale miło się czasem dyskutuje o kontrowersjach jakie narastają wokół czegoś :)

1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Zgadzam się z tym co pisze Szept.Sama osobiście nie wierzę zbytnio słowu pisanemu,czy to są zwykłe książki-poradniki,czy np.Biblia.Przecież każdy mógł coś dodać,coś ująć i jeszcze coś innego przeinaczyć,nikt już tego nie sprawdzi na 100%.

A jak jest na prawdę to się dowiemy kiedyś tam... ;)

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Żeby dodać komentarz, musisz założyć konto lub zalogować się

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą dodawać komentarze

Dodaj konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się tutaj.


Zaloguj się teraz

  • Przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników, przeglądających tę stronę.