Mrs Bear

Nie oceniaj, bo tak nie ładnie.

56 postów w tym temacie

A ja mam pytanie, co rozumiecie pod hasłem: Nie oceniaj? Czy tylko nie wtracanie się w czyjeś życie? Czy moze cos innego?

Dla mnie nie oceniać znaczy akceptować i przyjmować wszelkie zachowania innych. Dostrzegać je tylko w kategoriach doswidczeń innych. I w zasadzie na spokojnie to jak się zastanawię to nie oceniam, ale są chwile, kiedy emocje wezmą górę i zdarza sie iż analizuję zachowanie innych. I wtedy zdarza sie powiedzieć lub pomysleć w kategorii oceny. Bywa, że burzliwa dyskusja wywołą pewne emocje i nawet ego jeszcze dość głosno coś powie.. Zwykle potem sama siebie za to ganię i staram sie w pszyszłosci panować nad tym. Coraz lepiej mi to wychodzi, ale do pełni sukcesu droga jeszcze daleka.

Inna sprawa, ze z tym nieocenianiem to jest tez tak, że na drodze tzw rozwoju duchowego stalo sie ono modne. Tyle, że czasem doprowadza do sytuacji, że własne zdanie i stanowisko w sprawie czy dyskusji jest juz kwalifikowane w kategorii oceniania. I tu czasem pada sformuowanie w stylu: jesteście be bo ocenianiacie a trzeba byc cacy i nie oceniać. Tyle, ze to "Jesteście be" tez jest forma oceny.

Pewnych ocen i opinii się nie uniknie, bo każdy z nas ma swoje postrzeganie swiata i swoje zdanie na jakiś temat. i właśnie to jest fajne.

Jesli idę do kina i po seansie mowię: film mi sie nie podobał, to tez oceniam.

Kolejna rzecz to często lubimy sie skupiać i dostzregać oceny negatywne. Jeśli powiem komus, chocby w dyskusji na forum: nie znasz sie, jesteś głupi, to jest juz wielkie halo, bo oceniam, a to nie uchodzi w rozwoju duchowym. Ale jesli powiem: jesteś super, taki madry, bo sama bym tego lepiej nie napisała, to jest ok. Nikt sie tu nie czepia, że oceniam. A pzrecież oceniam, tylko pozytywnie.

Jak to jest wiec z tym nieocenianiem?

Czy ocean jest niewłaściwa tylko jesli wyraza negatywna lub niepochlebna opinię? Bo wydaje mi sie, że jak juz mamy temat: "Nie oceniaj bo tak nie łądnie" to konsekwentnie każdą ocenę uznajmy za nie ładną. oceńmy nawet jako błędną, bo pzrecież nie łądnie jest oceniać. Komplement zaś też jest formą oceny.

Trafne spostrzeżenie. Bo Każda ocena jest oceną, ta pozytywna też. Nikt się jakoś nie bulwersuje na komplement, że to niezgodne z droga rozwoju duchowego, ale wyrazić krytyczną opinię a podnosi się larum. Czy to nie hipokryzja?

I może warto zadać sobie pytanie, gdzie kończy się wyrażanie własnego zdania, a zaczyna osąd?

Tu wiele zależy od ucznia i mistrza. Nie znam wielu co mówią jednoznacznie ze tylko taka droga jest jedynie słuszna, bo to sekciarstwem pachnie. Nie mniej często sami uczniowie wolą powielać wiedzę nauczyciela niz wziaść odpowiedizalnosć za własna drogę.

Często z szacunku lub z innych oporów nawet nie chcą powiedizec nauczycielowi ze z czyms sie nie zgadzaja choc w duszy się gotuje.

Też rzecz warta uwagi. Każdy nauczyciel ma jakiś własny system wartości, które chce przekazać swoim uczniom. Często sam jest przykładem, że jego metoda się sprawdza. Ale jeśli narzuca ją uczniowi, obraża się, gdy uczeń sięgnie po coś odmiennego, sam ustala co uczniowi wolno, a czego nie, to lepiej brać nogi za pas bo to na kilometr sektą cuchnie, jak zauważyła Szepcząca.

Kwestia ucznia. Jeśli sie ktoś czyimś uczniem czuje, może wart by zadał sobie pytanie, na ile sam się uzależnia od nauczyciela. Myślę, ze dotyczy to głównie osób, które maja tendencję do poddawania się czyjejś woli i nie maja odwagi wziąć odpowiedzialności za siebie. Jeśli ktoś jest zbyt uzależniony od opinii innych, to i przy mistrzu się nie usamodzielni.

1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Więc dzisiejszy cytat , jest idealny.

"Wyrzeknij się poszukiwania Boga, zacznij od siebie samego" - Papież (nieznany) XII w.

Zróbmy najpierw porządki na swoim podwórku, odnajdźmy siebie.Oceńmy i poprawmy nasze błedy

Edytowane przez Kasica
1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Problem w tym, żeby siebie też nie szukać poprzez opinie innych, ani światowe trendy.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Oczywiście , że nie !

Dlatego nie szukajmy tego co może nam pokazać drogę w życiu, tylko siebie , takich naprawde jacy jesteśmy

Najpierw trzeba poznac samych siebie.

Edytowane przez Kasica
0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Nie mamy prawa nikogo oceniać,czyjegos postepowania , jeśli sami nie jesteśmy zgodni z prawdą.Jaka natomiast jest prawda?Kto ma rację? Kto nie ma ?

Po prostu trzeba sie TOLEROWAC

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

A tam nie mamy prawa oceniać? A kto mi zabroni?

A droga do samego siebie? No cóż fajna rzecz i łatwo napisać: znajdź siebie, poznaj siebie itd. Ale kto nie próbował ten nie wie, że to wcale nie takie mile i sympatyczne doświadczenie. Bo trzeba zobaczyć też zło w sobie.

Co do tolerancji, to mam inne zdanie. Nie toleruję w swoim środowisku pewnych rzeczy, pewnych ludzi i pewnych zachowań.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Ja nie piszę tu o sprawach drastycznych , nie o to mi chodzi.Wiadomo że ZŁA nie należy tolerowac i biernie patrzeć na to co dzieje sie złego.

Piszemy tu o ingerowaniu w czyjeś zachowania, czy decyzje.

A jeżeli chodzi o poznanie samego siebie... nikt nie powiedział ,że łatwo będzie . Można zobaczyc swoje czarne strony i nie jest miło.Może okazać sie wtedy , że nie jesteśmy wcale tacy świetni , jak nam sie wydawało

A Tobie ja niczego nie bronię :) masz prawo miec inne zdanie i robic to co uważasz za stosowne

Edytowane przez Kasica
1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

A czym jest ingerowanie w czyjeś zachowanie? Jak ktoś idzie i śpiewa to jest dobrze, ale jak widzę, że ktos płaczę zapytam dlaczego i czy mogę pomóc. Czy to już ingerowanie w czyjeś zachowanie? A jeśli idzie nastolatek i pluje na moje auto mogę mu zwrócić uwagę? Tego nie będę tolerować.

I tu myślę wracamy do tego, co wcześniej było, czy mamy prawo ingerować tylko w zachowania powszechnie uważane za negatywne? Czy jak nie ingerować to w nic?

Inna sprawa, ze ja nie pisałam o tolerancji na zło, które trzeba zwalczać czy coś. Ja zwyczajnie nie trawię pewnych osób w swoim otoczeniu, choć to miłe i uczciwe ludziska.

Kasico, a wracając do pracy nad sobą, miałam na myśli zobaczenie zła w sobie, a nie dookoła i zwalczanie go.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Przecież pisałam , o naszej wewnętrznej ciemności, z którą należy sie zmierzyć.

Wydaje mi się, że sie dobrze nie zrozumiałyśmy, nie o takiej ingerencji , czy ocenianiu ja pisze i moi poprzednicy

2

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

oj Kasico, ja wiem o jakiej piszecie ingerencji. Mnie chodzi o to, żeby ustalić gdzie kończy się wyrażanie własnego zdania a gdzie zaczyna osąd. Dlaczego pewnych zachowań nie należy tolerować a w inne się nie wtrącać? I jakie jest tego kryterium?

3

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Własne zdanie każdy powinien miec i należy je szanować , nie narzucać nikomu swojego.Mozna poradzić, wyszłuchać , ale decyzja jak postąpic powina byc podjeta bez nacisku.Przecież nasz osąd danej sytuacji , też może wcale nie byc właściwy i to własnie MY możemy sie mylic w danym momencie

2

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

oj Kasico, ja wiem o jakiej piszecie ingerencji. Mnie chodzi o to, żeby ustalić gdzie kończy się wyrażanie własnego zdania a gdzie zaczyna osąd. Dlaczego pewnych zachowań nie należy tolerować a w inne się nie wtrącać? I jakie jest tego kryterium?

Myślę, że poruszyłaś ważną kwestię ale to już zahaczamy o etykę, o społeczne zasady zachowania, na które nie ma zgody.

Problem nie leży w kryterium, które mówi nam co jest złe co dobre. Chodzi o krzywdę. Jeśli ktoś nas krzywdzi nie sprawiedliwymi ocenami o które nie prosiliśmy, jeśli ktoś mówi nam coś uważając to tylko za prawdę i tak ma być to już to nie jest dobre- to ingerencja w naszą wolę itd. Osąd? Zależy jak kto to odbiera. Każdy z nas jest inny. Każdy z nas ma inne postrzeganie świata, wszelkie uczucia i emocje też są nieco odmienne ale poczucie krzywdy jest takie samo. I często jest tak, że ktoś nie chce nam zrobić przykrości, skrzywdzić dobrą radą ale niestety często się to dzieje. I tu jest właśnie ta granica naszej suwerenności. Komunikacja wbrew pozorom nie jest łatwa. Często jest bowiem tak, że trudno się dogadać nawet w najprostszej sprawie.

4

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Każdy z nas ocenia.

Czy chcemy tego czy nie - tak jesteśmy skonstruowani.

Ocenianie innych jest wpisane w naszą naturę... i całe szczęście.

Możemy chcieć oceniać, bądź nie chcieć.

Lecz to bez różnicy.

Kto z was powie, że nie ocenia osoby gdy widzi rażące błędy, rażące kompleksy, czy rażącą niewiedzę?

Ocenianie wynika z porównania. Porównanie z różnorodności.

To dzięki porównaniu możemy zdobywać doświadczenie.

Bez tego bylibyśmy jak kamień - gdzie się go rzuci, tam leży. Czy to woda, czy piaski pustyni.

Tutaj nie o ocenę chodzi. Lecz o zrozumienie.

Każdy z nas jest odrębną istotą.

Każdy idzie własną ścieżką.

Każdy żyje i funkcjonuje bądź w sposób, który jest dla niego najskuteczniejszy,

bądź w sposób, który narzucił sobie w ramach własnych wniosków dotyczących swojej i cudzej egzystencji.

Nie nasza to rzecz. Ktoś chce swe myśli skierować na daną ścieżkę.

My uważamy ją za błędną. Skoro zaś nie mamy pewności, że ścieżka ta jest błędna, nie zawracajmy z niej innych.

Nasza własna może być po stokroć bardziej kamienista.

Tego nie wiemy. Możemy jedynie wierzyć, że tak nie będzie, podobnie jak w swoją wierzy ten, kogo chcemy zawracać.

Cudze wnioski i przemyślenia... Są słuszne, gdy są własne.

Są niesłuszne, gdy są przyjęte dla wygody porzucenia poszukiwań, gdy nie idą za tym przemyślenia i własne argumenty, gdy są wynikiem lenistwa.

Wniosek z tego prosty,

ten kto chce radzić, musi odpowiedzieć sobie na pytanie - czy sam sobie dał radę,

czy droga którą poleca doprowadziła go do jego celu.

Lecz tak się nie zdarzy.

Ponieważ celem naszej drogi jest doświadczenie, wraz ze wszystkimi jego etapami, aż po śmierć.

A kto umarł, ten nie żyje. Nie doradza.

1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Każdy z nas ocenia.

Czy chcemy tego czy nie - tak jesteśmy skonstruowani.

Ocenianie innych jest wpisane w naszą naturę... i całe szczęście.

Możemy chcieć oceniać, bądź nie chcieć.

Lecz to bez różnicy.

Kto z was powie, że nie ocenia osoby gdy widzi rażące błędy, rażące kompleksy, czy rażącą niewiedzę?

Ocenianie wynika z porównania. Porównanie z różnorodności.

To dzięki porównaniu możemy zdobywać doświadczenie.

Bez tego bylibyśmy jak kamień - gdzie się go rzuci, tam leży. Czy to woda, czy piaski pustyni.

Tutaj nie o ocenę chodzi. Lecz o zrozumienie.

Każdy z nas jest odrębną istotą.

Każdy idzie własną ścieżką.

Każdy żyje i funkcjonuje bądź w sposób, który jest dla niego najskuteczniejszy,

bądź w sposób, który narzucił sobie w ramach własnych wniosków dotyczących swojej i cudzej egzystencji.

Nie nasza to rzecz. Ktoś chce swe myśli skierować na daną ścieżkę.

My uważamy ją za błędną. Skoro zaś nie mamy pewności, że ścieżka ta jest błędna, nie zawracajmy z niej innych.

Nasza własna może być po stokroć bardziej kamienista.

Tego nie wiemy. Możemy jedynie wierzyć, że tak nie będzie, podobnie jak w swoją wierzy ten, kogo chcemy zawracać.

Cudze wnioski i przemyślenia... Są słuszne, gdy są własne.

Są niesłuszne, gdy są przyjęte dla wygody porzucenia poszukiwań, gdy nie idą za tym przemyślenia i własne argumenty, gdy są wynikiem lenistwa.

Wniosek z tego prosty,

ten kto chce radzić, musi odpowiedzieć sobie na pytanie - czy sam sobie dał radę,

czy droga którą poleca doprowadziła go do jego celu.

Lecz tak się nie zdarzy.

Ponieważ celem naszej drogi jest doświadczenie, wraz ze wszystkimi jego etapami, aż po śmierć.

A kto umarł, ten nie żyje. Nie doradza.

Szkoda tylko, że mało osób o tym pamięta. Nie lubię takich co radzą innym co mają robić albo pchają się by pomagać. Gdyby wszyscy zajeli się sobą a dopiero drugim gdy ten drugi o to poprosi nie byłoby wielu niedomówień i konfliktów. To jest ingerencja i koniec. A co do oceniania, dobrze, że widzisz ze inaczej się nie da. Ocena jest była i będzie.

Dlatego gadanie oświeconych mistrzów i tych co się rozwijaja i pracują nad sobą i mówią "ja nie oceniam" to tylko kpina :) teraz nie ocenią a jutro ich poniesie i to zrobią :) to po prostu natura ludzka i tyle

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Podoba mi się co piszesz.

Ja lubię i tych którzy radzą sobie, i tych którzy radzą innym.

Ponieważ chyba pominęliśmy coś, co niejednemu z nas przeszło przez myśl...

Na ile ten, który sam sobie rady nie dał, doradzając innym, tak naprawdę mówi do siebie?

Na ile szuka własnych rozwiązań na przykładzie cudzych problemów?

Faktem pozostaje, że nie każdy zdaje sobie z tego sprawę, toteż często,

pomimo że droga owa mogłaby mu przynieść rozwój, pozostaje na tym etapie,

nie ufając własnym wnioskom i własnej intuicji...

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Dobrze prawisz i trafileś w sedno.

Inna sprawa, ze czasem nawet to co radzimy, a co wynika z doświadczenia własnego nie sprawdza sie u innych. Bo kazdy czlwiek to odrębna jednostka. NIe zawsze swój model spoosbu na życie sprawdza się u innych. I tez warto o tym pamietać. Nie znaczy to jednak, że nie należy słuchac tych, co mają juz pewne doświadczenia za sobą. Ale słuchac ich nie bezkrytycznie i zaufać własnej intuicji.

Nauczyciele tez są potzrebni choćby i po to by pokazac droge, którą sami nie pójdziemy.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach
Wniosek z tego prosty,

ten kto chce radzić, musi odpowiedzieć sobie na pytanie - czy sam sobie dał radę,

czy droga którą poleca doprowadziła go do jego celu.

Lecz tak się nie zdarzy.

Ponieważ celem naszej drogi jest doświadczenie, wraz ze wszystkimi jego etapami, aż po śmierć.

A kto umarł, ten nie żyje. Nie doradza.

Przepraszam, ze glupio spytam - a dlaczego niby sie nie zdarzy?

I dlaczego celem "naszej" drogi ma byc smierc? Celem mojej drogi jest godne, ciekawe, pelne zycie i uzytecznosc dla klanu/rodziny.

A umarl naprawde tylko ten o kim pamiec umarla, Ci ktorzy zyja w naszej pamieci,pozostaja nadal zywi... i jak najbardziej moga doradzac.

To ma nawet swoja nazwe. Kult przodkow...

3

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Nie zdarzy się, ponieważ i na godzinę przed śmiercią nie masz pewności,

czy etap do którego dotarłeś, jest etapem do którego ma dotrzeć inna istota.

Owszem, nie zaprzeczam kultowi przodków.

Są i osoby, które twierdzą iż kontaktują się ze zmarłymi.

Jednak piszę o życiu. Świat zmarłych i świat żywych na innych zasadach współgra ze sobą,

niż te, które pozwalają nam poruszać się pomiędzy istnieniami żyjącymi - jako istnienia żyjące.

Na swej drodze każdy z nas ma wiele punktów, które może nazwać swym celem,

które wręcz może określić najważniejszym celem.

Lecz czy w rzeczywistości tym celem są?

Nie sądzę, by sensem powoływania do życia miliardów istnień w każdym czasie było założenie,

że istnienia te powstały by miało się co ganiać w kółko, jeść i wydalać.

Będziesz biednym lub bogatym, szpetnym czy pięknym, człowiekiem czy krewetką,

a egzystencja jest równa egzystencji.

W jej trakcie zbierasz doświadczenie i poznajesz każde z doświadczeń z wielu stron.

Rozumiesz swą możliwość czynienia.

Rozumiesz że twoje czynienie wpływa na los istnień, czynienie istnień wpływa na Twój los.

Dlaczego? Po co nam to zrozumienie i ta świadomość?

Dlaczego istnienia dostały świadomość mocno wykraczającą poza to, co pozwala zaistnieć fizycznie i przetrwać?

TY możesz mieć za cel godne życie.

TWE życie będzie miało za cel doświadczanie.

TWE doświadczanie przybliża Cię zaś do śmierci.

Dlaczego ludzkie istnienia są gotowe obrać za cel swego trwania fizycznego wszystko z wyjątkiem śmierci?

Dlaczego celem życia kury z fermy ma być śmierć,

celem życia krowy hodowanej na mięso ma być śmierć,

a celem życia człowieka ma być bogactwo i wygoda?

Będąc bogatym i żyjąc wygodnie nie masz mniej trosk ponad tego,

kto w trudzie i znoju znosi swe ubóstwo.

I nie masz mniej trosk niż krowa hodowana na mięso,

czy pies stróżujący obejścia.

I nie inaczej odczuwasz bezpieczeństwo bądź strach.

Nie inaczej radość sprawia Ci pożywianie się i wydalanie.

Nie inaczej witasz świat po narodzinach

i z nie mniejszym żalem żegnasz go w chwili śmierci.

Edytowane przez blackunicorn
0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Ja myślę, że celem jest przetrwanie garunku, bez względu czy się skończy na patelni czy w McDonaldzie.

A co do nauki, pamięć przodków, kult przodków, świadomośc własnych korzeni to też nauka. A co my z tej nauki wyciągniemy i gdzie NAS ona zaprowadzi to już inna sprawa. Czasem najlepsza nauką jest unikanie błędów przodków i to tez jest doświadczenie.

Ile dróg tyle doświadczeń, mimo to Szamani wciąż uczą się szamanić od przodków, spirytyści przywołują ich by zdobyć wiedzę, a my bez względu na wiarę oddajmy im cześć na cmentarzach i nie tylko tam.

Ale to nie znaczy, że śmierć jest celem życia. jest końcem jakiegoś życia (zależy w co kto wierzy).

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Przetrwanie gatunku ma za cel natura, i gatunek.

Jednostka służy temu przetrwaniu.

Lecz cel ciała i cel ducha różnią się między sobą.

Gatunek przetrwa wyłącznie rozmnażając się.

Czy powinniśmy więc uznać, że rozmnażanie jest naszym

głównym i najważniejszym zadaniem?

Jeżeli tak, oznacza to, że połowa z nas żyje bezcelowo,

jako stworzenia bezużyteczne.

Być może źle się wyraziłem, niechcący również

zahaczając jedną z największych ludzkich fobii.

Powiedzmy, że mówiąc "Śmierć"

nie mam na myśli jedynie zużycia się ciała,

lecz wszystkiego, co jest ze śmiercią związane

oraz wszystkiego co po niej następuje.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

w sumie wielu szamanów mówi że z tymi przodkami to taka metafora, ale ekhm

ekhm nie będę pouczał samych szamanów ekhm

...

są od tego książki.

http://www.empik.com/dawna-madrosc-na-nowe-czasy-rozmowa-z-uzdrawiaczami-i-szamanami-xxi-wieku-von-lupke-geseko,prod24120063,ksiazka-p

Dlaczego? Po co nam to zrozumienie i ta świadomość?

Dlaczego istnienia dostały świadomość mocno wykraczającą poza to, co pozwala zaistnieć fizycznie i przetrwać?

Dobre myślenie, pytanie tylko czy można odszukać objętość na dwuwymiarowym układzie współrzędnych.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Każdy człowiek na świecie nosi  w swej nieświadomości transcendentnej i nadświadomości ( cała wiedza ludzkości od pokoleń ) cały bagaż doświadczeń i wiedzę przodków , przekazywaną reinkarnacyjnie z pokolenia ,na pokolenie , więc nie ma czagoś takiego jak kres życia /śmierć /zgon , jest nieustająca ciągłość świadomości ,wieczne tu i teraz , gdzie upływ czasu ,to tylko iluzja naszego umysłu , pamięć naszych dalekich przodków  jest przechowywana w naszej komórkowej bazie danych ,czy podświadomości .

Edytowane przez Mistyk
0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Żeby dodać komentarz, musisz założyć konto lub zalogować się

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą dodawać komentarze

Dodaj konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się tutaj.


Zaloguj się teraz

  • Przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników, przeglądających tę stronę.