Gość alathea

Czakry w znaczeniu kulturowym

41 postów w tym temacie

Swoja droga jesli tak poczytac o czakrach i czym one sa, to zastanawim sie jak otworzyc cos co z zalozenia jest otwarte? I do tego wiruje jak energetyczny wirek :)

tu mozna przyjac dwie wersje

1. otwarcie oznacza odblokowanie czakry - tj., gdy pracuje ona gorzej niz powinna standardowo czyli niewlasciwie przetwarza pobierana energie oraz zle ja zasysa/wysyla, to takie jej "odetkanie"

2. uruchomienie w nas "linku" do czakry - tak, by mozna bylo nia zarzadzac - wysylac z niej strumien energii, kontrolujac to

np. z czakr dloni, palcow, czakry serca mozna swiadomie wysylac energie o roznej intensywnosci, wiele osob to potrafi

a u Straczynskiego bylam kiedys na zajeciach ;)

widzialam jak uruchamia czakry dloni

Edytowane przez alathea
1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

nie kazdy odczuwa aure, po takiej "inicjacji" mozna ja odczuc u innych ludzi - dlonmi badz opuszkami palcow

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

a jak ktoś nie przyjmuje do wiadomości istnienia czakr, ergo ich nie posiada? :>

Ludzie, nie pochodzimy ze Wschodu. Indoeuropejska magia Zachodu ma własne systemy, obecnie przez ezomiszmaszowców niepotrzebnie łączone z tymi wschodnimi. Czasami po to, by dla "adepta" były bardziej zrozumiałe - signum temporis... Po co sięgać tak daleko, jeżeli mamy coś o wiele bliżej? Po co czerpać z obcych wzorów, kiedy nasza mentalność jest zupełnie inna niż ludów, które tamte systemy wytworzyły? Globalna wioska - również w dziedzinie (tfu!) duchowej? Dziękuję, nie skorzystam ;)

(tak, mam upalnego wścieka :p)

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

a jak ktoś nie przyjmuje do wiadomości istnienia czakr, ergo ich nie posiada? :>

jak zwał tak zwał, czakry, centra energetyczne, itd. - znaczenie ma praktyka

jesli jakas teoria dobrze tlumaczy to, co obserwuję w rzeczywistosci - czyli tutaj akurat mozliwosc

wysylania energii przez srodek dloni, opuszki palcow czy miejsce obok serca,

to akceptuje tę teorie niezaleznie od tego jakiego jest pochodzenia, Wschod czy Zachod

przyjmuje ja do wiadomosci w zakresie zblizonym do sprawdzalnego przeze mnie

nie trzeba zaraz doszukiwac sie tu filozofii, a tylko szukac wyjasnienia tego, co sie obserwuje

mnie teoria czakr i meridianow - pasuje, poniewaz moge odnalezc jej elementy w rzeczywistosci

a komus innemu - nie musi, nie jest to obowiazkowe ;P

PS nie uwazam tego za jakikolwiek system magiczny

dla mnie to taki opis rzeczywistosci jak fizyka kwantowa

takze wiele umiejetnosci, ktore podpinane sa pod "nadprzyrodzone" sa wg mnie zwyklymi zmyslami, zdolnosciami - tak jak jeden ma sluch muzyczny, inny potrafi uruchomic "zmysl" jasnowidzenia, zagladania w czyjes mysli, itp.

nie potrzeba do tego ani magii ani modlitwy - stety albo niestety

Edytowane przez alathea
0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

ależ tego nie trzeba w żaden sposób otwierać... to się ma albo nie, i żadne otwieranie nikomu w tym nie pomoże.

Podobnie jak nikt nie może nauczyć innej osoby panowania nad własnymi narządami wydzielania wewnętrznego i wpływania wolą np. na wyrzut tyroksyny w tarczycy. Jedynie samemu można to wytrenować. Dlatego wszelkie kursy uważam za pic na wodę i sposób wyciągania pieniędzy od naiwnych ezooszołomów.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

nie rozumiem co "sie ma" - ma sie czakry albo nie?

czy tez umie sie wysylac/odbierac swiadomie energie albo nie?

ten "zabieg" uruchamia u ludzi, ktorzy nie posiadaja takiego "czucia w palcach"

mysle, ze jest to swoiste "doladowanie" energetyczne, zostaje przekroczony pewien prog, energia "krytyczna" mozna rzec

a czy ktos bedzie to dalej rozwijal, jego rzec - bez cwiczen sie mocniej nie rozwinie, energia trzeba pracowac, musi plynac w organizmie, cos jak prad

jest to kwestia raczej czysto "mechaniczna", bez specjalnych inwokacji

przez przypadek "uruchomilam w ten sposb czakry rak u meza ;)

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Nie, ma się zdolność używania pewnych umiejętności. To tak jak z malowaniem - jeśli się tego nie potrafi, a przejdzie się nawet milion kursów i nabierze pewności dłoni, można zostać pacykarzem (patrz pan Hitler na przykład), ale nie malarzem, nie artystą. Może można i coś poczuć po takim zabiegu, tylko po co, jeśli nie będzie się w stanie zrobić z tego sensownego użytku?

I nigdy nie będziemy mieć pewności, czy to, że coś się "otworzyło" nie jest efektem autosugestii lub sugestii zaszczepionej przez tego, kto "otwierał". Nawet jeśli działa to na kogokolwiek poza samym delikwentem, wciąż nie mamy gwarancji, że nie mamy do czynienia z sugestią.

Jeśli u kogoś pewne rzeczy nie uaktywniają się same jako skutek jego własnych rozmaitych działań, to po co mu to uruchamiać? Dla zabawy?

Czakry... ja uważam, że czegoś takiego nie posiadam - do spójnego opisu konstrukcji świata mi to nie pasuje. Węzły energetyczne w ludzkim ciele? To ja poszukam bliżej - w Irlandii - i jeśli koniecznie chciałabym jakieś węzły u siebie znaleźć może uznam, że noszę w sobie coś, co można nazwać trzema kotłami - a ich pozycja decyduje o stanie psychofizycznym organizmu (three cauldrons theory - google is yor friend) - nie czerpiąc z obcych, dalekich kultur i od ludów o obcej mi mentalności. Słowo-wytrych "energia" również nic mi nie mówi. Bo owszem, jest jedna, która różnie się przejawia, i wciąż zmienia z potencjalnej w kinetyczną, cieplną, i tak dalej. I co z tego?

Bo co? Człowiek działa jak kondensator? Owszem, niekiedy. I oczywiście, mnóstwo zjawisk jest przez dzisiejszą fizykę nierozpoznanych i nie są jeszcze opisane, ale dlaczego miałyby zachodzić tak, jak w popularnej ezoteryce się to przyjmuje?

Metod opisu działania pewnych rzeczy jest wiele, ten z czakrami to dla mnie kompletnie nierealna bajka. Bardziej już prawdopodobne są połączenia neurologiczne wykorzystywane w akupunkturze...

Ech, żeby nie brytyjski imperializm i moda na Indie na początku XX wieku, albo żeby owa moda znalazła sobie inny obiekt, bliższy, mniej egzotyczny, w ogóle dzisiaj byśmy o czakrach nie słyszeli... Niektórzy mają postwiktoriański nawyk gromadzenia bibelotów, inni postwiktoriańsko wierzą w czakry...

Ale ok, jeśli ktoś wierzący w czakry i jakiś przepływ czy kondensację tajemniczej i nieokreślonej energii, przyjmuje również mentalność ludzi wschodu i całe dobrodziejstwo kultury, która ten system wytworzyła/rozpoznała, łącznie z wierzeniami i sposobem myślenia, uczy się mówić i czytać w sanskrycie, czyta oryginalne dzieła dotyczące tego, co go interesuje i jeździ zdobywać wiedzę u źródeł - nie będę się czepiać. Taki jego wybór. Ale jeśli wyrwaną z kontekstu teorię czakr przenosi się na grunt współczesnej Europy, w oderwaniu od choćby sposobu rozumienia i odbioru świata, czy miejsca w nim człowieka, to dla mnie po prostu śmieszne. Nic nie poradzę. Bo teoria czakr jest produktem konkretnej kultury i konkretnego sposobu pojmowania świata. Nieważne, że współczesna ezoteryka zrobiła z niej coś zupełnie innego.

To jak z runami, brzuch człowieka boli, kiedy czyta, czego się w nich doszukują różnej maści dzisiejsi "runolodzy" i w jaki sposób je stosują... jak daleko ezoczakry odeszły od swojego pierwotnego znaczenia? Wolę nawet się nad tym nie zastanawiać. Pewnie jeszcze dalej niż ezoruny...

Edytowane przez Elwinga
1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Elwinga, nie czytasz tego, co napisalam

-po pierwsze, nie powiedzialam, ze moje postrzeganie swiata czy moje idee maja obowiazywac wszystkich innych

kazdy ma to, co sobie wybral

ja akceptuje to, co mi sie zgadza z moim odbiorem rzeczywistosci

-po drugie nie napisalam, ze akceptuje cala filozofie Wschodu - jak piszesz z "calym dobrodziejstwem" - nie, akceptuje te czesc, ktora sie zgadza z tym, co odbieram, i traktuje to jako wyjasnienie naukowe a nie religijne/swiatopogladowe, to tez napisalam

- po trzecie, zgadzam sie, ze moglibysmy nigdy o czakrach nie slyszec, ale tak samo mozna powiedziec, ze gdyby nie procesy zapewniajce obieg informacji, na Wschodzie nigdy by sie nie dowiedzieli o prawach Kepplera - co nie oznacza, ze te prawa nie dzialaja

wiec to nie jest dla mnie argument

nie zamykam sie na informacje/poglady tylko dlatego, ze pochodza z innego kregu kulturowego - jesli mi pasuja, ich zrodlo jest dla mnie mniej istotne

i - po czwarte: to prawda, ze jedni moga byc rzemieslnikami, inni wirtuozami - ale muzyka i tak istnieje ;) jesli mozna komus pozwolic ja lepiej uslyszec (na jego zyczenie, bo tego pragnie - zauwaz, ze nikt nie otwiera czakr wbrew czyjejs woli), to dlaczego nie umozliwic innym tego poznania, ktorego pragna -nawet w mniejszym stopniu

a dodatkowa prawda jest taka, ze te umiejetnosci - tak, bo niekoniecznie musi to byc "dar Bozy", czyli cos, z czym sie urodzilo - mozna rozwijac i to dowiadujac sie przy okazji wielu interesujacych rzeczy;

na marginesie - a propos "posiadania tego <czegos> w sobie" - niektore umiejetnosci moga pojawiac sie duzo pozniej niz zaraz po urodzeniu i nie umniejsza to w zaden sposob wartosci/jakosci tych zdolnosci

poza tym - czy warto sie tak irytowac - masz swoje poglady, ok

zyj i daj zyc innym

jak inni chca otwierac, co tam maja, to ich wolna wola...

Ps sorki za literowki, chyab juz wszystkie poprawilam :/

Edytowane przez alathea
1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

-po drugie nie napisalam, ze akceptuje cala filozofie Wschodu - jak piszesz z "calym dobrodziejstwem" - nie, akceptuje te czesc, ktora sie zgadza z tym, co odbieram, i traktuje to jako wyjasnienie naukowe a nie religijne/swiatopogladowe, to tez napisalam

Problem w tym, że czakry na wschodzie, nie są wyjasnieniem naukowym tylko właśnie filozoficzno-religijnym. Jako takie podlegają pewnemu konkretnemu światopoglądowi i konstruktowi świata. Bez niego są bezsensownym strzępkiem informacji, do którego biały Europejczyk dorabia ideologię korzeniami sięgającą właśnie wiktoriańskiej anglii oraz XIX wiecznemu okultyzmowi.

- po trzecie, zgadzam sie, ze moglibysmy nigdy o czakrach nie slyszec, ale tak samo mozna powiedziec, ze gdyby nie procesy zapewniajce obieg informacji, na Wschodzie nigdy by sie nie dowiedzieli o prawach Kepplera - co nie oznacza, ze te prawa nie dzialaja

wiec to nie jest dla mnie argument

No więc muszę Cię rozczarować... te prawa nie działają. Są pewnym opisem matematycznym obserwacji astronomicznych - i przy założeniu pewnej dokładności, dobrze te obserwacje opisują. Niemniej to nie prawa Keplera decydują o ruchu planet wokół słońca... lecz ruch planet wokół słońca może być opisywany za pomocą praw Keplera (z pewnym przybliżeniem).

No i bez znajomości praw Keplera... świat wschodu by się nie zawalił (nasz też nie). Tak samo jak świat zachodu świetnie dałby sobie radę bez czakr i feng shui... za to pamiętając o paru zasadach budowania domostw w naszym klimacie.

nie zamykam sie na informacje/poglady tylko dlatego, ze pochodza z innego kregu kulturowego - jesli mi pasuja, ich zrodlo jest dla mnie mniej istotne

Tak, tylko że zapominasz iż wszystko z czegoś wynika - jeśli bierzesz jedną kartkę z Trylogii "Władcy pierścieni" - wyrwaną, bo "Ci się spodobał wierszyk" a całej trylogii nie przeczytałaś... to ani tego wiersza nie masz szans zrozumieć, ani nie masz możliwości wypowiadać się o trylogii.

Tak mniej więcej wygląda sprawa i czakr i mnóstwa innych spraw traktowanych po ezoterycznemu...

Bardzo często to co jest prezentowane to nieznośne urywki tekstów "Pana Tadeusza", "Zemsty" i "Balladyny" tyle że wymieszane wersami i połączone w pozornie ładną całość (da się) tyle że dla osób znających te dzieła w całości... będzie to albo kabaret albo bełkot bezsensowny.

jak inni chca otwierac, co tam maja, to ich wolna wola...

Oczywiscie, a nasza wolna wola zgłosić swoje uwagi i pokazać, że "ten fragment jest z Pana Tadeusza a ten z Zemsty" i mimo iż pozornie ze sobą grają... to dotyczą zupełnie innych spraw i sytuacji.

1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach
inni postwiktoriańsko wierzą w czakry...

Zwróć uwagę na to, że w przypadku wielu osób, to nie jest wiara, lecz percepcja. A to, czy percepcja jest subiektywna, obiektywna, czy fałszywa, to już inna kwestia.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Generalnie w zależności od systemu i kultury wyróżniane jest od 5 do 12 czakr... ale to wszystko zależy od kultury i w oderwaniu od niej jest bełkotem.

W tradycji bon np. czakry są powiązane z "miejscami egzystencji" i są nierozerwalnie związane ze światopoglądem. Bez niego są niekompletne.

1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Aha... my chyba cały czas mówimy o teorii. A teraz coś takiego: patrzę i widzę 7 czakr, na podstawie zdobytej wiedzy mogę opisać ich właściciela i wszystko będzie się zgadzać - bo to po prostu widać. To nie jest teoria, to jest praktyka. A to, czy tak naprawdę widzę czakry, czy po prostu tak mam zaprogramowany umysł to inna kwestia. Bo liczą się efekty, a nie gadanie, że "to inna kultura i jest be, bo się w niej nie urodziłeś i jej nie znasz".

To co, może jeszcze zabronić gotowania potraw chińskich, bo to też nie nasze i odbiega od kontekstu kulturowego? No przecież nie mieszkasz w domu zbudowanym typowo w chińskim stylu, nie nosisz się po chińsku, a o taoiźmie piii wiesz? Sorry, ale ja różnicy nie widzę. Jak ktoś chce studiować czakry i systemy dalekiego wschodu, to proszę bardzo. Jak ktoś preferuje okultyzm XIX wieczny, to też proszę. Kultura kulturą, ale praktyka to coś innego.

Jeśli będziemy postrzegać czakry i energetykę w aspekcie tylko kulturowym, to serio, wyjdą nam dziwne rzeczy. Dlatego pewne rzeczy postrzega się przez praktykę.

2

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Szerszeń zdążył wyjaśnić również i mój punkt widzenia.

Ja tylko dodam, że nie chodzi o urodzenie się w konkretnej kulturze - chodzi o dobre jej poznanie. Jako że czakry są wytworem systemu filozoficzno-religijnego, w oderwaniu od niego cała ta teoria traci sens. Tyle, że w ezoteryce modne jest traktowanie pewnych rzeczy w oderwaniu od ich natywnego kontekstu - bo tak łatwiej, po co studiować filozofię i religię, w wypadku hinduizmu akurat ściśle z sobą powiązane, jeżeli można sobie wziąć tylko jeden element, poobracać, dobrać "pod siebie" i jechane... A że niektórzy uznają system czakr za element konstrukcji świata i to wynika z ich praktyki? W dodatku jedni jeden, drugi inny, zupełnie inaczej skonstruowany? Cóż, ja też na pierwszy rzut oka potrafię powiedzieć, że u kogoś Coire Sois jest odwrócony, a Coire Ernmae otwarty ku górze. Tyle, że traktuję to jako przenośnie dotyczące różnych elementów stanu psychofizycznego, czy własnego, czy osoby, którą obserwuję. Dane, konkretne doznanie opisuję sobie tym konkretnie systemem dlatego, że dość długo zagłębiałam się w pewien konkretny i kompletny system filozoficzno-religijny, którego to stanowi składnik - i owo doznanie łatwiej mi w ten sposób opisać czy zobrazować. Mogę powiedzieć, że "widzę" czy "czuję" te kotły, tak jak "czakrolodzy" widzą czakry. I co? Moje jest mojsze. A przynajmniej wiem, z czego i jakich elementów rozumienia i odczuwania świata takie postrzeganie pewnych cech człowieka wynika - dlaczego kotły, dlaczego trzy, który za co odpowiada i jak zmienia się stan człowieka, jeśli zmieniają pozycję. Ba, oczywiście ja również mogę przeprowadzić kursy i samego rozumienia i postrzegania kotłów i nadawania im pożądanej pozycji. Tylko po co... Jednak wciąż jest to po prostu opis symboliczny, nakładka na wytrenowane metody odbioru rzeczywistości...

Edytowane przez Elwinga
1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Szerszeniu, Ty chyba oddychasz inaczej jak ja, jeśli miejsce powstania technik oddechowych robi dla Ciebie różnicę :). Oddychałem na różnych wysokościach i przy różnej jakości powietrza. Tak, różnice da się wyczuć spokojnie między poziomem morza, a 100 metrami wyżej. Ale na obu wysokościach technika oddechowa będzie działać. Różnica będzie tylko w czasie rozwoju organizmu.

Skomentowałeś prawa Keplera. Masz rację, to nasze zachodnie przedstawienie pewnej rzeczywistości. I tak, jeśli by praw Keplera nie było, to rzeczywistość nadal byłaby jednakowa i można by się pod nią podpiąć innymi teoriami, a potem tę rzeczywistość wykorzystać. Jeśli coś działa, to naprawdę nie ważnym jest, czy ktoś podpina energetykę pod systemy szamańskie czy taoistyczne czy hinduskie czy New Ageowe, bo efekt jest ten sam. Inna jest tylko terminologia i elementy teorii. Dlatego gadanie, że wyrywanie czegoś z kręgów kulturowych jest pomyłką, jest po prostu głupie.

1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

nie chodzi o wyrywanie z kręgów kulturowych, tylko o wyrywanie pojedynczej rzeczy z kompletnego i spójnego systemu, którego stanowi składową...

energetyka... kolejne ezoteryczne słowo-wytrych, kompletnie bez znacznenia...

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach
kolejne ezoteryczne słowo-wytrych, kompletnie bez znacznenia...

Dla Ciebie, być może. Tak naprawdę Twój problem wydaje się tkwić w tym, iż uważasz, że każdy, kto posługuje się danym terminem, kompletnie pod niego nic nie podpina (choć mogę się mylić). Tymczasem trzeba pamiętać, iż o ile wielu "kowalskich-ezoteryków" faktycznie nie rozumie, o co kaman, to są ludzie, którzy pod różne terminy podpinają konkretną wiedzę, którą sami sobie potwierdzili poprzez praktykę. Czy to aż taki wielki problem?

I masz rację. Problem jest to wielki, iż ludzie uczą się "czakra to taki wir" i tyle. Ale w wypowiedziach Szerszenia widzę raczej problem z tym, że coś jest wyrwane z kontekstu kulturowego, a nie jest okrojoną wiedzą. No i co za problem, że nie oddaję czci Shivie, ewentualnie nie składam ofiar Kali, nie jadam hinduskich potraw, ani nie oglądam Bollywood? Bo to jest właśnie kontekst kulturowy.

2

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Zwróć uwagę na to, że w przypadku wielu osób, to nie jest wiara, lecz percepcja. A to, czy percepcja jest subiektywna, obiektywna, czy fałszywa, to już inna kwestia.

dokladnie tak - percepcja

dlatego nie jest to u nie kwestia wiary, a raczej akceptpowaniem pewnej teorii

Szerszen, moze i co do rownan Keplera masz racje, jak i co do tego, ze wiedzy o tym tego swiat by dalej istnial - zgadzam sie, mysle za to ze religia jest wielu potrzebna jak woda do zycia a nie wiedza, poniewaz daje nadzieje - ale to juz inny temat

czlowiek jednak to istota dociekliwa i lubi miec, co sie da wyjasnione ;)

jedni szukaja wytlumaczenia w religii, inni w nauce

ja jestem jak niewierny Tomasz - wierze w to, czego moge "dotknac"

na obecnym etapie system czakry-aura pasuje mi do tego, co umiem i czego doswiadczam i na tym poprzestaje

i nie musze zaraz byc buddystka

ktos inny doswiadcza spotkan z bostwami i tak tlumaczy swiat, w porzadku

poza tym swiat nie musi wygladac dokladnie wedlug jednej z wersji, moze tylko fragmenty z kazdej sa prawdziwe

warto byc otwartym na cos innego, a nie siedziec hermetycznie w swojej skorupce

ale mozna i tak...

napisalam w tym watku nie po to, by przekonac kogos do tego kursu, a jedynie wskazac, ze nie nalezy sie nasmiewac z rzeczy, ktorych sie nie doswiadczylo, sie nie zna

jak sie czegos nie doswiadczylo bezposrednio, to niekoniecznie jest tak, ze tego nie ma

Szerszen i Elwinga, "nie czujecie" czakr, a wypowiadacie sie jednoznaczne, ze one nie istnieja, ze to smieszne, etc.

zwroccie uwage, ze nie wypowiadam sie na temat Waszych bostw czy czyichs innych - mowie jedynie o czyms, co doswiadczylam sama

PS czakr mamy tysiace, kwestia 7 czy 12 dotyczy tego, kto ktore czakry uwaza za "glowne"

wg systemy czakry-meridiany, czakry powstaja/sa na kazdym przecieciu meridianow ze soba

system meridianow jest bardzo zblizony do naszego ukladu nerwowego

latwo jest wydziwiac, jak sie malo wie na dany temat...

Edytowane przez alathea
5

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

@Winterstorm... prezentujesz punkt widzenia z jakiego wyszedł Harner... wyrywamy "technikę" z kontekstu kulturowego... i robimy stado szamanów.

Nie mających totalnie pojęcia o konstrukcie świata bo dostających zuniwersalizowany opis, nie mających totalnie pojęcia o tym, czym się różni zwykłe ćpanie od czynności religijno-magicznej z wykorzystaniem roślin mocy (to też słowo wytrych). Ale za to z "otwartymi czakrami", "zwierzęciem mocy" i wielkim pytongiem po dostaniu ładnego dyplomu ukończeniu kursu szamana w tydzień.

I walić się idą wszelkie powody, dla których na szamana uczono w kulturach pierwotnych latami... wybrane dzieci... i 90% z nich odpadało lub umierało z przedawkowania bo się po prostu do takiej roli nie nadawały. Mamy dziś "szamana zachodu nie tylko dla orłów".

Zapewne trudno jest Ci zrozumieć co z tego, że nie masz światopoglądu jaki nakłada hinduizm, bo nie podjęłaś próby zmiany swojego. Ja mam za sobą parę lat zmiany i ewolucji swojego i wiem, że też mi się wydawało na początku, że w sumie to żadna różnica czy oddaję cześć bogom północy czy nie... w końcu runy to tylko pismo, element który można wyjąć z kultury i po prostu używać. Z całą odpowiedzialnością (i jest to też zaczątek odpowiedzi dla Sosnowiczanina) mogę dziś stwierdzić, że bez bogów germańskich, bez zmiany światopoglądu run nie powinien ryć nikt bo ich po prostu nie pojmie. Nie zrozumie treści ani światopoglądu jaki się za nimi kryje. Sucha wiedza naukowa - może dać solidne podstawy, jedyne dostępne tak naprawdę, bo ta kultura, która wytworzyła runy, w zasadzie już wymarła, przykryta chrześcjaństwem. Jednak praktyka pozbawiona podjęcia próby zmiany punktu widzenia będzie niepełna.

Tak samo jest z czakrami - w zależności od tradycji (a Hinduizm ma ich wiele) są różnie traktowane i tym samym nie da się ich zuniwersalizować a tym bardziej stosować w pełni w oderwaniu do konkretnej tradycji. I tu nie chodzi o "bliższą ciału koszulę" ale o pełną praktykę i jej możliwość, wraz ze znajomością konsekwencji. W przeciwnym wypadku (a dlaczego taki przykład, to poniżej chyba wystarczy), to tak jak danie małpie nabitego rewolweru do zabawy... prędzej czy później odciągnie kurek a potem pociągnie za spust.

@Sosnowiczanin

ćwiczenia trul kor (którego tsa lung są prostszą wersją)

Byłbym zobowiązany gdybyś rozróżniał prostszą wersję od fragmentu danej techniki... Tsa lung są ćwiczeniami, które są jedynie fragmentem trul kor.

A skoro już przy szczegółach jesteśmy... pewnie jest to niestety dewaluacja kultury, ale w tym samym tekście (swoją drogą, to że trwają badania nie oznacza, że bedą zakończone sukcesem) masz informację...:

"Until recently, Westerners were focused on receiving Tibetan teachings that develop

the mind, but in the last five years there has been a growing interest in Tibetan physical

yogas. While traditionally these practices were taught and practiced only after

the student had undergone many years of meditation training, some Tibetan masters

now teach it more openly, like many other meditative practices, yet with the appropriate supervision. Other teachers maintain the secrecy of the higher trulkhor practices."

źródło: http://www.kahunavalley.org/shambhalasun-mar07.posturesmovements.pdf

Fragment nas interesujący na potrzeby tej dyskusji:

"Podczas gdy tradycyjnie praktyki te były nauczane i praktykowane tylko po wielu latach nauki medytacji, kilku mistrzów tybetańskich obecnie traktuje to bardziej luźno, jak każdą inną medytacyjną praktykę, ale nadal z odpowiednim dozorem. Inni mistrzowie utrzymują w sekrecie wyższe praktyki trulkhor."

A wiesz czemu? - Bo wszystko wymaga odpowiedzialności w stosowaniu - a niewprawne/niewłaściwe użycie może stanowić zagrożenie - dla osoby stosującej głównie.

Byłbym zobowiązany, gdybyś na przyszłość podawał źródła, z których czerpiesz albo się z nimi zaznajomił w całości...

1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Dla Ciebie, być może. Tak naprawdę Twój problem wydaje się tkwić w tym, iż uważasz, że każdy, kto posługuje się danym terminem, kompletnie pod niego nic nie podpina (choć mogę się mylić). Tymczasem trzeba pamiętać, iż o ile wielu "kowalskich-ezoteryków" faktycznie nie rozumie, o co kaman, to są ludzie, którzy pod różne terminy podpinają konkretną wiedzę, którą sami sobie potwierdzili poprzez praktykę. Czy to aż taki wielki problem?

I masz rację. Problem jest to wielki, iż ludzie uczą się "czakra to taki wir" i tyle. Ale w wypowiedziach Szerszenia widzę raczej problem z tym, że coś jest wyrwane z kontekstu kulturowego, a nie jest okrojoną wiedzą. No i co za problem, że nie oddaję czci Shivie, ewentualnie nie składam ofiar Kali, nie jadam hinduskich potraw, ani nie oglądam Bollywood? Bo to jest właśnie kontekst kulturowy.

Bo oddawanie czci konkretnym bogom, kontakt z nimi, też jest częścią takiego spójnego systemu. Bez tego... pewnych rzeczy nie da się do końca pojąć. Ma to miejsce zarówno w wypadku run (o czym napisał wyżej Szerszeń), jak i Oghamu (choć tu akurat kult bóstw był sprawą drugorzędną, dla jego zrozumienia istotna jest raczej kompletna rezygnacja z antropocentryzmu i postrzeganie człowieka jako jednego z równorzędnych i równoprawnych elementów natury) - przypuszczam że działa to dokładnie tak samo również w wypadku technik i teorii zapożyczonych z kultur wschodu. Bez wniknięcia w pełen kontekst kulturowy wciąż będzie to tylko ślizganie się po wierzchu czegoś znacznie spłyconego. Dowiedziono przecież, że nawet dobre posługiwanie się językiem obcym nie jest możliwe bez pełnego wgłębienia się w kontekst kulturowy - bo bez tego nigdy nie będzie się w stanie zrozumieć tego języka - co dopiero mówić o takich systemach, jak czakry czy Duile.

Szerszen i Elwinga, "nie czujecie" czakr, a wypowiadacie sie jednoznaczne, ze one nie istnieja, ze to smieszne, etc.

zwroccie uwage, ze nie wypowiadam sie na temat Waszych bostw czy czyichs innych - mowie jedynie o czyms, co doswiadczylam sama

Alatheo - a jeśli zamiast czakr odczuwamy co innego? Choćby właśnie (w moim wypadku) Sois, Ernmae i Goiriath? Moje mojsze, Twoje Twojsze... a np. odczuwanie dłońmi (czy nawet jakąkolwiek metodą percepcji) zmian w stanie zdrowia konkretnych partii organizmu badanej osoby w ogóle nie musi wiązać się z istnieniem czakr, meridianów czy czegokolwiek takiego... Wy "czujecie" czakry, bo wierzycie w ich istnienie, ja używam innych metod - i co? Jestem upośledzona, bo nie używam pojęcia czakr, do opisu rzeczywistości stosując inne? Moja percepcjja wskazuje na inną konstrukcję psychofizycznoduchową żywych istot...

Edytowane przez Elwinga
0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Podsumowując: żeby używać komputera, muszę definitywnie rozumieć kontekst kulturowy. Najlepiej, żebym był chrześcijaninem, bo w końcu tak zaawansowana technologia powstała w chrześcijańskim świecie. Powinienem jeszcze pić colę i jeść hamburgery, bo inaczej nie zrozumiem, czym jest komputer, a także jak się z niego tak naprawdę korzysta.

No proszę was, jeśli nie dostrzegacie głupoty w takim rozumowaniu, to ja wysiadam.

To, że ktoś kiedyś stworzył jakiś tam system, nie oznacza wcale, że system ten nie może ewoluować i trzeba się go trzymać co do pixela. W przypadku czakr, niektórym do skutecznej praktyki wystarcza podstawowa wiedza, przeniesiona na grunt współczesny. Naprawdę, nie muszę znać, ani tymbardziej czcić jakiś tam hinduskich bogów, by posługiwać się systemem czakr. Tak jak nie muszę wierzyć w chrześcijańskiego boga, by sprawnie posługiwać się komputerem. Liczy się wiedza i praktyka, a nie kontekst kulturowy, bogowie, potrawki i Bollywood. A wiedzę da się przedstawić różną terminologią i za z różnych punktów widzenia i nie trzeba tutaj koniecznie posługiwać się "ah ah, oddech Shivy, zapalmy mu pachnidło". Równie dobrze możemy oddech Shivy zamienić na "The Force", a mądrość Mistrza Yody dalej będzie działać.

Nie niwelujmy wartości wiedzy tylko dlatego, że nie pasuje ona do naszych regionów; tymbardziej, nie negujmy realności wiedzy, bo nie każdy praktyk zapala to cholerne kadzidło dla Shivy.

2

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach
To, że ktoś kiedyś stworzył jakiś tam system, nie oznacza wcale, że system ten nie może ewoluować i trzeba się go trzymać co do pixela.

Systemy oczywiście ewoluują, ale nie mylmy ewolucji z tworzeniem ezotohuwabohu. Tworzenie dziwnych konstruktów, w których tradycja jest pomieszana z tym co obecnie modne to plaga naszych czasów.

Siedzę na pewnym rosyjskim forum poświęconym magii ludowej i guślarstwu - jest tam parę osób, które ewolucję rozumieją jako wpychanie czakr i reinkarnacji wszędzie gdzie się da.

W przypadku czakr, niektórym do skutecznej praktyki wystarcza podstawowa wiedza, przeniesiona na grunt współczesny.

Jedni czytają Biblię od deski do deski, innym wystarczy jedynie biblia pauperum ;)

Wielu wystarcza wiedza, że Fehu jest na bogactwo, a Berkano na ciążę i malują sobie skrypty. Nie zastanawiają się za bardzo dlaczego to działa, dlaczego nie działa i skąd taka a nie inna wizja konkretnych run. Jeśli skrypt nie działa biorą sobie drugi, a potem trzeci, czwarty i enty.

Osoba świadoma o co w tym wszystkim chodzi, jak to działa i skąd się wzięło będzie używała narzędzia po prostu lepiej i bardzo często skuteczniej.

Równie dobrze możemy oddech Shivy zamienić na "The Force", a mądrość Mistrza Yody dalej będzie działać.

Mądrość Mitrza Yody być moze i tak - są mądrości, które po takiej zamianie działać nie będą ;)

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Alatheo - a jeśli zamiast czakr odczuwamy co innego? Choćby właśnie (w moim wypadku) Sois, Ernmae i Goiriath? Moje mojsze, Twoje Twojsze... a np. odczuwanie dłońmi (czy nawet jakąkolwiek metodą percepcji) zmian w stanie zdrowia konkretnych partii organizmu badanej osoby w ogóle nie musi wiązać się z istnieniem czakr, meridianów czy czegokolwiek takiego... Wy "czujecie" czakry, bo wierzycie w ich istnienie, ja używam innych metod - i co? Jestem upośledzona, bo nie używam pojęcia czakr, do opisu rzeczywistości stosując inne? Moja percepcjja wskazuje na inną konstrukcję psychofizycznoduchową żywych istot...

o rany... a gdzie ja napisalam, ze uwazam cie za kogos gorszego, gdzie skrytykowalam Twoje spojrzenie na swiat???

ja pisze o tym, co JA czuje, co moge potwierdzic - mnie to pasuje pod czakry- dziala!

jesli Tobie odpowiada inny system, mnie nic do tego - ale nie widze powodu, zeby dlatego, ze Ty masz inne spojrzenie na swiat, to wszyscy juz musieli tak patrzec

Ty, Szerszen uwazacie, ze albo wszystko albo nic - i chcecie, zeby wszyscy byli na te modle, bo inaczej wg Was nie warto- ale to jest Wasza ocena, subiektywna

kazdy inny moze to widziec inaczej

a ludzie sa rozni i sami moga sobie wybrac, jacy chca byc - czy chca sobie dac "otworzyc czakry" - bo to ich wlasnie interesuja czy tez beda wyznawali elementy inengo sysytemu a moze beda tacy jak Wy - zelaznie konsekwentni

nie rozumiem, w czym problem - niech sobie kazdy rzezbi w swoim drzewie i bedzie okey

to wszytstko

co tu wiecej pisac

2

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Eh, skasował mi się komentarz... to znak, że czas kończyć tę dyskusję. Zgodnie z logiką Szerszenia, muszę wszystkich ostrzec: przestańcie korzystać z komputra, bo go w ogóle nie rozumiecie. Nie macie pojęcia jak działa, dlaczego działa, po co działa (egzystencjalne pytanie, ot co). Nie wiecie w ogóle, że trzeba się opychać hamburgerami, pić piwo i oglądać pornole (dziewczęta, wy też - obowiązkowo!), żeby być kulturowo kontekstowo poprawnie. A tymbardziej 99% z was nie ma pojęcia, jak to się wszystko zaczęło, ergo: nie macie szans wykorzystać komputera w 100%. Pewnie nawet w 1% też nie...

A teraz na serio. Zawsze myślałem, że ezoteryka to praktyka wewnętrzna. Ale cóż, wychodzi na to, że jest to tylko praktyka religijno-kulturowa, które nie da się w inny sposób poznać. Cóż, moje jest mojsze i wynika z praktyki. Może i jestem njuejdżowcem, który kompletnie nic nie rozumie. Ale na pocieszenie mam świadomość, że moi przeciwnicy w tej dyskusji również nic nie rozumieją, jak się zdaje, jednakże wolą się bronić "mojszością", czy wręcz ezoterycznym nacjonalizmem.

Jak ktoś chce praktykować ezoterykę słowiańską, proszę bardzo, droga wolna. Jak ktoś chce studiować czakry, też nie widzę problemu. Jak ktoś chce sobie wymieszać okultyzm z amerykańskimi praktykami plemiennymi i mu to działa, to proszę. Na samym końcu bowiem, liczy się praktyka, doświadczenie i fakt rozwoju wewnętrznego. I wielu nie będzie się to podobać. Ja, bynajmniej, nie będę popierał ignorowania nowych systemów, ewolucji i swobodnego dobierania praktyk w imię ochrony tradycji, kontekstów, kultury, Shivy, napitków hinduskich i jeszcze czego tam. Jak się komuś to nie podoba, to wio do jaskini i szukać se mamuta. Bo gdybyśmy zawsze takie podejście mieli, to do dzisiaj byśmy w tych jaskiniach siedzieli. Na szczęście byli ludzie, którzy mieli gdzieś kontekst kulturowy "maczugi z mamuta" i zdecydowali się rozwijać.

Szanujmy historię, szanujmy kulturę i uczmy się od naszych przodków. Ale na Boga, nie popadajmy w paranoję i nie atakujmy ewolucji wiedzi i praktyk w imię obrony przeszłych praktyk. Bo zaprawdę, jeszcze wyjdzie na to, że trzeba będzie składać krwawe ofiary.

Jedni czytają Biblię od deski do deski, innym wystarczy jedynie biblia pauperum ;)

Na szczęście ci drudzy nie kamieniują swoich córek, które zostały świadomie przez nich oddane na gwałt. Wiesz, wolę chyba wersję skróconą, a zapewne dla wielu ludzi to też lepsze wyjście, przynajmniej psychika zdrowsza.

2

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Czyli wolisz swoją córkę oddać na gwałt nieświadomie???

To dowodzi, że jej nie masz... ale jest sporo sekt, które chętnie by ją zapewne przyjęły... i kilku guru, którzy zrobią z tego gwałtu cnotę. Pozostaje życzyć powodzenia na drodze rozwoju wewnętrznego i mało gwałtów od tyłu po drodze... Oby Ci kundalini jakiegoś guru gardłem albo nosem nie wyszło.

1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach
to znak, że czas kończyć tę dyskusję.

a moze to po prostu znak, że nie do końca rozumiesz argumenty drugiej strony.

Jak ktoś chce praktykować ezoterykę słowiańską, proszę bardzo, droga wolna.

a ja jestem bardzo ciekaw co to jest owa ezoteryka słowiańska.

Jak ktoś chce sobie wymieszać okultyzm z amerykańskimi praktykami plemiennymi i mu to działa, to proszę. Na samym końcu bowiem, liczy się praktyka, doświadczenie i fakt rozwoju wewnętrznego.

Zaryzykuję stwierdzenie, że jeśli ktoś rozwija się na bardzo kiepsko dobranym miksie to i jego rozwój pozostawia wiele do życzenia.

Na szczęście byli ludzie, którzy mieli gdzieś kontekst kulturowy "maczugi z mamuta" i zdecydowali się rozwijać.

No i mamy to co mamy.

Może dlatego babka ze wsi jest o niebo lepsza od całej masy nowocześnie rozwiniętych ezoteryków ;)

Czyli wolisz swoją córkę oddać na gwałt nieświadomie???

Zasada "nie przyjmuję tego do wiadomości więc tego nie ma"? ;)

Edytowane przez Seid
0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Dzięki panowie, siłą swoich "argumentów" przypomnieliście mi, że z konserwatyzmem się nie wygra. Żyjcie sobie w swoim tradycyjnym światku i choć starajcie się udawać, że jesteście na tyle "rozwinięci", by akceptować, że niektórzy są bardziej otwarci.

Edytowane przez Winterstorm
2

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach
Żyjcie sobie w swoim tradycyjnym światku i choć starajcie się udawać, że jesteście na tyle "rozwinięci", by akceptować, że niektórzy są bardziej otwarci.

Ja się akurat "rozwojem duchowym" nie zajmuję jako tako więc nie muszę niczego udawać :)

A sama otwartość nie jest niczym złym dopóki nie jest sposobem na przypudrowanie brakow wiedzy.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Tylko że my... wbrew Twojej ideologii... nie udajemy, że jestesmy bardziej rozwinięci... wręcz otwarcie krytykujemy ten ezoteryczny samorozwój, jako ślepą uliczkę i co gorsza... w sporej ilości mieliśmy okazję go spróbować na własnych skórach.

Oczywiście, co dla jednego powietrze to dla innego trucizna.

Wiesz może się zdziwisz ale A. de Mello bardzo ładnie opisał to...

Oto kiedyś pewien guru miał kota i uczniów, którym kot przeszkadzał w medytacjach; więc guru nakazał wiązać kota do drzewa przed ceremonią. Minęły lata, najpierw umarł guru, potem kot. Wtedy następca guru kupił nowego kota, żeby go wiązać.

... tak w skrócie... z Taraki - bo oddaje to sens Twojego postepowania... i tak bedziesz kupował i wiązał te koty...

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

nie chodzi o to, kto jest bardziej "rozwiniety"

bardziej o to, ze Wy pozostajac tak scisle/ortodoksyjnie wierni swoim wierzeniom/swiatopogladowi w kazdym ich aspekcie, przez to w jakis sposob zostajecie w tyle poniewaz niechetnie patrzycie na zmiany, blokujecie je w sobie uwazajac, ze kazda zmiana jest "be"

a swiat idzie do przodu, ludzie ewoluuja i systemy razem z nimi

moze nie kazda zmiana jest na plus, ale na tym polega istota ewolucji - na wyprobowywaniu

co nie przetrwa/nie sprawdzi sie, odchodzi do przeszlosci, powoli zanika

mysle, ze juz sporo odbieglismy od tematu ;)

moze czas go zamknac...

Edytowane przez alathea
0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach
i tak bedziesz kupował i wiązał te koty...

Myślę, że prędzej Ty tak zrobisz, bo tak nakazuje tradycja. Moja praktyka jednak ewoluuje i jeśli coś jest nie do zaakceptowania, to po prostu jest wycinane. Niestety, wycinanie czegokolwiek jest nie do zaakceptowania według prezentowanego przez Ciebie poglądu. Trzeba się trzymać wszystkiego, jak guru nakazał. Cóz, jeśli to Twoja droga, to OK. Ja jednak za guru w ogień nie pójdę na śmierć. Ale cóż, jak jednostka śmie ewoluować w praktykach kulturowokontekstoworeligijnojakiśtam.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Żeby dodać komentarz, musisz założyć konto lub zalogować się

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą dodawać komentarze

Dodaj konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się tutaj.


Zaloguj się teraz

  • Przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników, przeglądających tę stronę.