Szept

Budda

6 postów w tym temacie

B

uddyzm narodził się w Indiach ponad 2500 lat temu. Za historycznego założyciela tej religii uważamy Siakiamuniego Buddę. Słowo Budda znaczy "przebudzony". W sensie duchowym i religijnym określa ono osobę przebudzoną ze snu niewiedzy ku ostatecznej Prawdzie. Budda nie oznacza Boga, ale najbardziej rozwiniętą duchowo, doskonałą istotę.

Budda urodził się w królewskiej rodzinie. Jego ojciec władał niewielkim państwem w północnych Indiach. Tydzień po urodzeniu syna matka Buddy zmarła. Niedługo po tym do stolicy państwa przybył pewien mądry mnich, który przepowiedział, że mały książę stanie się Buddą - przebudzi się duchowo kuostatecznej Prawdzie.

Ojciec przyszłego Buddy - król, który sam prosił o przepowiednię dla syna, nie był uszczęśliwiony jej treścią, ponieważ oczekiwał, że chłopiec w przyszłości zostanie następcą tronu i życzył mu raczej kariery ziemskiej, a nie duchowej. By dziecko nie było prowokowane do głębszych duchowych pytań o znaczenie ludzkiego życia, rozkazał, by chłopiec przebywał tylko w specjalnych pałacach pełnych luksusu, z dala od codziennych trosk życia. Pomimo takich warunków Budda nigdy nie popadł w lenistwo i życiowe zepsucie. Był bardzo pilny w nauce i pracowity, sprawiedliwy, miły oraz uprzejmy dla wszystkich. By przypieczętować Jego świeckie życie, zaaranżowano ślub z piękną, młodziutką arystokratką, z którego to związku urodził im się syn.

W tym czasie nastąpiło wydarzenie, które zadecydowało o przyszłym losie księcia, to znaczy o tym, że ostatecznie stał się Buddą.

Po wielu latach spędzonych w pałacach zapragnął zobaczyć, co dzieje się w mieście, na ulicach poza znanym mu otoczeniem. Z zaufanym sługą czterokrotnie wymykał się do miasta, spotykając po kolei starca, człowieka obłożnie chorego i zwłoki zmarłego niesione na miejsce spalenia oraz wędrownego mnicha. Trzy pierwsze wyjazdy do miasta sprawiły, że nagle stał się świadom tego, iż każdy człowiek ulega starości, chorobie i śmierci. Był to dla księcia wielki szok, który wstrząsnął całą Jego istotą. Nagle zobaczył nieuchronną przemijalność życia i to odebrało mu spokój i radość. Pałace, bogactwo i luksus zupełnie utraciły dla Niego jakiekolwiek znaczenie. Gdy nie mogąc spokojnie usiedzieć w pałacu, po raz czwarty wymknął się na zewnątrz, spotkał niezwykłego człowieka, który był wędrownym mnichem. Nie miał on z sobą nic prócz skromnych szat i mnisiej miseczki. Bił od niego głęboki spokój i wewnętrzna harmonia, wszystkie te cechy, których zabrakło młodemu księciu po doświadczeniu nietrwałości i dniach spędzonych w niepokoju i rozterce. Wygląd mnicha i jego promienność zainspirowały przyszłego Buddę do rozpoczęcia praktyki duchowej. Postanowił poznać sens ludzkiego życia, absolutną Prawdę oraz znaleźć drogę do wiecznego szczęścia i duchowego wyzwolenia.

Pod osłoną nocy książę opuścił pałac i w odległym miejscu zmienił swój bogaty ubiór na skromne szaty. Obciął również włosy, na znak odrzucenia ziemskich pragnień i przywiązań, oraz ślubował, że nie powróci do rodzinnych stron, dopóki nie osiągnie duchowego spokoju i wyzwolenia. Przez sześć lat pobierał nauki u różnych duchowych nauczycieli, oddając się coraz surowszej ascezie. W końcu uległ zupełnemu psychicznemu i fizycznemu wyczerpaniu, nie osiągając niczego. Wówczas zastanowił się nad swoim postępowaniem i przerwał długotrwałą głodówkę. Przyjął trochę jedzenia, aby się wzmocnić i postanowił zwrócić się ku medytacji, której doświadczył kiedyś w bardzo naturalny sposób, gdy siedział w ogrodzie pod drzewem, w spokoju, harmonii i ciszy.

W miejscu znanym dzisiaj jako Bodhgaja usiadł do medytacji pod wielkim, rozłożystym drzewem. Uczynił to z postanowieniem, że musi osiągnąć cel, którego szukał już od wielu lat. Przez szereg tygodni doświadczał wszystkich możliwych stanów psychicznych, od różnych pokus do lęków i strasznych wizji. Ostatecznie przełamał je wszystkie i wszedł w najgłębszą medytację, wolną od lęku, przeszkadzających emocji i wizji. Po tygodniach takiej praktyki w najczystszym stanie ducha, gdy o świcie ujrzał na niebie wschodzącą planetę Wenus, doznał wielkiego Oświecenia.

Urzeczywistnił wówczas to, że wszyscy posiadamy mądrość i doskonałość Buddy, a jedynie z powodu zaciemnienia naszych umysłów, spowodowanego złudnym myśleniem, nie dostrzegamy tej podstawowej prawdy.

Po doświadczeniu Oświecenia Siakiamuni Budda nauczał przez ponad 40 lat, wędrując po różnych rejonach Indii. Jego uczniami byli zarówno mnisi i mniszki, jak i ludzie świeccy, zajęci rodziną, pracą i różnymi obowiązkami.

Ziemskie życie Buddy trwało 80 lat. W jego przypadku nie mówimy o śmierci, ale o wejściu w Nirwanę, o Wyzwoleniu i osiągnięciu ostatecznego, wiecznego Spokoju.

Początkowo Nauki Buddy były przekazywane ustnie. Później mnisi spisali je w formie uporządkowanego zbioru. Zawiera on kazania Siakiamuniego Buddy, reguły moralne dla wspólnoty mnichów i mniszek buddyjskich oraz wiele komentarzy i nauk późniejszych mistrzów

................................................................

Fragment pochodzi z książki "Buddyzm", która powstała staraniem i nakładem Misji Buddyjskiej ‘Trzy Schronienia’ w Polsce. Do jej powstania przyczyniło się wiele osób. Za jej ostateczny kształt odpowiedzialny jest mnich buddyjski Kanzen Maślankowski.

1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

To w człowieku tkwi ,głęboko ukryty ,.nieświadomy problem - na dnie psychiki /jego /jej świecie duchowym /umysłowym i jeśli ludzie, się nie zmienią osobiśie na lepsze ,to będzie tylko gożej na świecie ,wszyscy na swiecie są równi ,tylko że jedni myślą że są lepsi ze względów finansowych i innych ,a to powiększa ludzki -strach ,egoizm ,pychę ,chciwość,zachłanność,zazdrość ,pogardę ,itp

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Nie można wykonać ,czyjejś analizy duszy na odległość ! ! , aa to za względu na to , żw świecie wirtualnum /psychicznym / umysłowym / duchowym -Internetu , tzw."Sieć Matrixa " ,znajduje się wiele różnych pozytywnych i negatywnych energii psychicznych ludzi - tzw, - duchów dobrych / bogów , aniołów , archaniołów, itp. i złych duchów tzw. - demonów,szatana ,diabła ,itp .

1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Budda to pojęcie pochodzące z Dalekiego Wschodu / Azji , a oznaczające -czysty Stan Umysłu ,bez ładunku emocjonalnego , wolny , przebudzony ,oświecony z ciemnoty wielopokoleniowej ignorancji i głupoty .

Podobnym pojęciem , lecz na Zachodzie W Europie jest-Świadomość Chrystusowa /Boska /Twórcza , najwyższy poziom rozwoju duchowego /osobistego człowieka.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Buddyzm: terapia czy egzorcyzm?

Buddyjskie nauki nie są w swej istocie doktrynalne, tym bardziej teologiczne; one są terapeutyczne.

Ci którzy usiłowali wyjść poza utożsamianie buddyzmu z filozofią czy religią, zaczęli podkreślać to, że jest on przede wszystkim psychosomatyczną terapią, rodzajem jogi. Ten terapeutyczny aspekt od zawsze był zasadniczym składnikiem buddyzmu, chociaż nie zawsze był on rozumiany w taki sam sposób, w jaki my rozumiemy go dzisiaj. Często wspomina się o tym, że buddyzm indyjski w znacznym zakresie posługuje się medyczną metaforą, a lista czterech „szlachetnych prawd” często porównywana jest do medycznej diagnozy. To rzeczywiście możliwe, że indyjski buddyzm był pod wpływem indyjskiej myśli medycznej. Buddyjscy mnisi często odgrywali również ważną rolę, jako lekarze ciała i duszy, pomimo tego, że zaprzeczali istnienia tej ostatniej.

We wczesnym buddyzmie Budda określany jest czasami mianem „Wielkiego Lekarza”. Kiedy zadano mu pytania natury metafizycznej, odpowiedział na nie posługując się przypowieścią o zatrutej strzale: kiedy ktoś został zraniony zatrutą strzałą, czy osoba taka udaje się do lekarza po to, aby określać jakiego rodzaju jest to trucizna lub pytać o tożsamość łucznika, czy raczej po to, aby usunąć strzałę? W podobny sposób, kiedy stajemy twarzą w twarz ze śmiercią, najpilniejszą rzeczą jest się od niej uwolnić, a pytania dotyczące natury świata są wtedy zwyczajnym marnowaniem czasu. Pomimo usilnych nawoływań Buddy aby trzymać się faktów, nie stało się to przeszkodą dla jego uczniów w rozwijaniu filozoficznych, metafizycznych i scholastycznych systemów.

I rzeczywiście, buddyzm jest rodzajem terapii, lecz bardziej w medycznym sensie niż w sensie duchowym. To nie przypadek, że jednym z najważniejszych azjatyckich buddów jest Bhaishajyaguru, Budda Medycyny. W tradycyjnych społecznościach, winę za ogromną większość chorób (tak cielesnych, jak i psychicznych) zrzucano na karb niszczycielskiego oddziaływania demonicznych mocy. Buddyzm i jego rytualne egzorcyzmy stanowiły potężne antidotum, były prawdziwym panaceum. Chociaż kanoniczny buddyzm nie dawał wiary medycznym praktykom, które, jak mówiono, stanowiły przeszkodę na ścieżce ku Przebudzeniu, niemniej, wielu mnichów nadal specjalizowało się w tej praktyce. Kanoniczne metafory, które przedstawiały Buddę, jako wielkiego lekarza ciała i duszy, zapożyczyły większą część swojej metaforyki z medycznej wiedzy swoich czasów.

Psychologiczna interpretacja buddyjskiej medytacji tworzy fundamentalny aspekt współczesnego buddyzmu na Zachodzie. Z tego punktu widzenia, buddyjska doktryna i sztuka, są rodzajem psychologii głębi. Ezoteryczne mandale na przykład, są często interpretowane jako uniwersalne archetypy, jak te w rodzaju jungowskich. Mantry są innym ważnym aspektem ezoterycznego rytuału, co stanowi problem, w takim sensie, że są one rodzajem magicznej formuły. Nic więc dziwnego, że niektórzy wyznawcy buddyzmu tybetańskiego zaprzeczają magicznym aspektom mantr, próbując dzięki temu poddać je racjonalizacji. W ten sposób, mantry stają się czymś „co chroni umysł”, nie przed jakąś chorobą jako taką, lecz przed roztargnieniem oraz mentalnym zamętem. Jednak taka etymologiczna definicja, pozostaje praktycznie nieznana wśród zwykłych [tradycyjnych] buddystów.

Buddyzm i magia

Świat buddyzmu tradycyjnego nękany jest przez zło. Odnosi się to w szczególności do choroby, która postrzegana jest jako mająca swe źródło - w zależności od przypadku - zarówno w naturze, człowieku lub sferze nadprzyrodzonej (demonicznej). W tym nękanym przez zło świecie, buddyzm służył przede wszystkim, jako medyczna technika stawiająca czoła nadprzyrodzonym przyczynom choroby – niezliczonej ilości demonów i duchów, które zamieszkują niewidzialny świat. Tymi magicznymi napastnikami nie są jedynie demony; zalicza się do nich również buddyjskie bóstwa, którymi ludzie manipulują w trakcie pewnych rytuałów, różniących się w stopniu swojej ortodoksji. Demon czy bóg – czasami jest to jedynie kwestia perspektywy.

Wróżenie odgrywało dominującą rolę w wykrywaniu nadprzyrodzonych przyczyn choroby lub katastrofy. Wykorzystywano do tego szeroki wachlarz technik, do których zaliczano opętanie i astrologię. W buddyzmie tantrycznym w szczególności, demony wywoływano rytualnie poprzez medium, którym zwykle było dziecko. Mówiono, że egzorcyzmy tego typu miały leczyć różne choroby, a ogólnie rzecz biorąc, zapobiegać nieszczęściu. Wróżenie stanowiło zwykle początkowe stadium egzorcyzmu. Częstym celem egzorcyzmów było przeniesienie demona, który opętał chorą osobę do ciała medium, skąd wypędzenie demona było o wiele łatwiejsze.

Jednak buddyjskie techniki nie ograniczają się tylko do egzorcyzmów i rytuałów ochronnych; często składają się one również na rytuały agresji. Faktycznie, linia podziału pomiędzy białą magią (defensywną) i czarną magią (ofensywną) jest każdorazowo trudna do ustalenia, a wynika to z tego, że kiedykolwiek osoba czuje się zagrożona, to prewencyjny atak przedstawia jako działanie obronne, a nie agresywne (choć przez atakowany obiekt, może być ono postrzegane jako takie).

Mañjushrımulakalpa, tantryczny tekst przetłumaczony na język chiński w 775 r., opisuje rytuał ujarzmienia, który był wykorzystywany do leczania. Rytuał ten wymagał stworzenia zarówno mandali, jak i statuetek boskiego ptaka Garudy. Następnie przed statuetką recytowano mantrę i wykonywano rytuał ognia: oblację, okadzanie za pomocą dymu ze spalonych ofiar, które zawierały składniki roślinne, zwierzęce, a nawet ludzkie.

Rytuały ujarzmiania kierowane przeciwko przypuszczalnemu wrogowi nadal wykonywane są w Tybecie. Niektóre z nich wymagają kapłana, który wywołuje bóstwo opiekuńcze, a następnie rzuca ofiary w kierunku wrogiej siły. Ofiarny dar służyć ma jako symbol ciała i kości wrogów oraz bóstwa opiekuńczego. W innych sytuacjach, przykładowo w trakcie tańców cham, wykorzystuje się kukłę, która przedstawia albo demona, który będzie egzorcyzmowany albo wroga, który ma być pokonany (często demon i wróg to jedno i to samo). Kulminacyjnym punktem rytuału jest moment, w którym zamaskowany tancerz, uosabiający buddyjskie bóstwo Mahakala, uderza kukłę, i tym samym, demon zostaje „wyzwolony”.

W czasie wojny, sekretne rytuały umożliwiały mnichom manipulowanie tajemnymi siłami tak, aby przysporzyć zwycięstwa swojemu obozowi. Piąty Dalajlama posłużył się takimi rytuałami, aby pokonać armie króla Tsanga w 1641 r. Z kolei po drugiej stronie barykady, podobne rytuały przeprowadzano w imieniu króla. Chińscy przywódcy aż do początków XX w. zwracali się do Tybetańczyków o wykonywanie podobnych rytuałów.

W Chinach i Japonii, rytuał ognia (goma) wykorzystywany do egzorcyzmów, był (i wciąż jest) wykonywany przed trójkątnym paleniskiem, gdzie palone są papierowe figury przedstawiające rzekomych napastników. W 1329 r., cesarz Go-Daigo własnoręcznie wykonał rytuał, którego celem było „szybkie rozpędzenie niebezpiecznych ludzi i unieszkodliwienie złych czynów” - innymi słowy, pozbycie się z kraju wojowników, którzy nim w rzeczywistości rządzili.

Niektóre z tych rytuałów mogą wywodzić się z przed-buddyjskich koncepcji, nie możemy ich jednak lekceważyć i traktować jako reliktów minionej ery, które ledwo co tolerowane są przez ortodoksyjny buddyzm lub traktować je jako rodzaj „szamanistycznego podłoża”, jak to czynili inni badacze. Fakt, że rytuały te wykonywane były przez sławnych mnichów, dostarcza wystarczających wskazówek potwierdzających to, że koncepcje, które stanowiły ich fundament, zostały na przestrzeni wieków stopniowo wchłonięte przez buddyjską doktrynę i rytuał. Na obszarze religii nie ma czegoś takiego jak „relikty”; albo pewne koncepcje zostają zintegrowane z żywą doktryną, której stają się integralną częścią albo dezaktualizują się i zanikają. Próby odseparowywania „magii” od „religii”, jak czynił to francuski socjolog Émile Durkheim w przypadku chrześcijaństwa, są tym samym wysiłkiem pozbawionym sensu, który rozmija się z rzeczywistością.

Na Zachodzie buddyzm może być najlepiej znany dzięki swoim ambitnym filozoficznym koncepcjom i medytacyjnym technikom, jednak historycznie, aplauz jaki buddyzm zyskał ze strony władców zawdzięczał swojemu arsenałowi magicznych formuł. Kiedy Budda po raz pierwszy został wprowadzony do Tybetu, Chin i Japonii, było on bogiem, który w istocie był bóstwem mocniejszym od tych miejscowych. W podobny sposób, mnisi będący przedstawicielami Buddy, byli poszukiwani jako [skuteczniejsi] cudotwórcy lub taumaturgowie.

Kolejnym ważnym aspektem buddyzmu, o którym warto tutaj pokrótce wspomnieć, są moce nadprzyrodzone (abhijña). Buddyjscy taumaturgowie obdarzeni są sześcioma mocami: (1) mocą umożliwiającą przenikanie przez przedmioty, latania, poskramiania dzikich zwierząt i przekształcania się w co tylko pragną; (2) boskim okiem, które sprawia, że widzą śmierć i odrodzenie wszystkich istot; (3) boskim uchem, które umożliwia im słyszenie wszystkich dźwięków wszechświata; (4) zdolnością czytania umysłów innych; (5) pamięcią swoich przeszłych wcieleń, jak i wcieleń innych; i przede wszystkim (6) wiedzą pozwalającą na zniszczenie wszystkich skalań, innymi słowy, zakończenie niewiedzy, czego dokonanie oznacza osiągnięcie stanu buddy.

Zwykle uważa się, że moce te wynikają z medytacji i stanowią jeden z najistotniejszych środków służących do nawracania innych. Przy czym mocą specyficznie buddyjską, jest ta wiedza, która umożliwia niszczenie wszystkich skalań, co wynika z faktu, że należy ona do świata bezforemnego. Buddyjska kosmologia wyszczególnia trzy poziomy: świat pragnienia, świat czystej formy i świat bezforemny. Pięć z pierwszych mocy należy wciąż do świata formy, co oznacza, że są to stany nieczyste.

Pomimo tego, postawa wczesnych buddystów wobec tych mocy była ambiwalentna. Chociaż Budda czynił cuda przy różnych okazjach, to mówi się, że potępił swojego ucznia Pindolę za afiszowanie się ze swoimi mocami przed ludźmi świeckimi. Bez zagłębiania się w szczegóły, jasnym jest to, że argument przeciwko wykorzystywaniu tych mocy powinien być rozważany w swym społeczno-historycznym lub bardziej precyzyjnie, w sekciarskim kontekście. Wiedząc o tym, że moce te odgrywają ważną rolę u innych konkurencyjnych religii (hinduizm, taoizm), buddyści ogłosili szósty i potężniejszy rodzaj mocy; z drugiej zaś strony, powołując się na zasadę pustki, krytykowali samo używanie tych mocy. To co wydaje się być formą demistyfikacji, często jest niczym innym jak taktycznym manewrem, który wciąż wpisuje się w mityczny dyskurs, gdzie doktryna pustki odgrywa rolę „nadsiły”, pomimo filozoficznych interpretacji branych za dobrą monetę przez różnych egzegetów.

Nie ma tu mowy o zaprzeczaniu istnienia racjonalistycznego trendu we wczesnym buddyzmie, którego zwolennicy postrzegają te moce jako iluzoryczne. Chociaż trend ten wpłynął na kanon palijski, jak również na odbiór buddyzmu na Zachodzie, jest on daleki od bycia reprezentatywnym dla buddyzmu jako całości. Chociaż wczesna buddyjska ortodoksja była podzielona w tej kwestii, późniejszy rozwój buddyzmu mahajany tylko podniósł poziom ambiwalencji wobec taumaturgii. Z jednej strony, mahajanistyczna koncepcja buddów i bodhisattwów, jako cudotwórców, prowadziła do powstania takich tekstów, jak choćby Sutra Lotosu, w których indyjskie zamiłowanie ku zjawiskom nadprzyrodzonym często zdawało się tkwić na krawędzi delirium. Tak z pewnością widzieli to pierwsi zachodni uczeni, tacy jak choćby Eugène Burnouf, tłumacz wspomnianej sutry. Z drugiej zaś strony, logika pustki dążyła do opróżnienia tych cudów ze swojej zawartości, przekształcając je w iluzje lub magiczne sztuczki, które początkowo robiły na tłumach wrażenie, lecz potem zaczynały je zwyczajnie nudzić. Mówi się nam również, że w odróżnieniu od fałszywej magii heretyków, magia Buddy jest prawdziwą, właściwą magią, ponieważ Budda urzeczywistnił to, że wszechświat w całości jest tylko magią. Tak więc, tym samym osiągnięcie pustki postrzegane jest jako synonim najwyższej „mocy” i zarazem negacją wszystkich mocy jakie pustka jednocześnie zawiera i unieważnia.

Opowieści o nadprzyrodzonych mocach i „światowych korzyściach” uzyskiwanych dzięki buddyjskim rytuałom, reprezentują dwie strony hagiograficznej wyobraźni. Różnica pomiędzy życiem po śmierci i tym niższym światem jest nie zawsze jasno zdefiniowana tak, jak mogłoby się to wydawać: przykładowo pewne rytuały pogrzebowe, mają na celu zarówno wyzwolenie zmarłego, jak i ochronę przed jakimkolwiek złem, które zmarła osoba mogłaby spowodować, gdyby powróciła na ziemię jako duch. Rytualne formuły, takie jak, japońskie Namu Amidabutsu, początkowo miały na celu zapewnienie odrodzenia się zmarłego w Czystej Krainie, ale jak się mówi, również po to, aby chronić przez zemstą ze strony jakiejkolwiek osoby lub zwierzęcia, które się zabiło. Mnisi recytują więc formuły, aby zapewnić dobre zbiory lub połowy, przy czym formuły te mają dwojaką zaletę, z jednej strony, w magiczny sposób stwarzają obfity zbiór lub połów, z drugiej zaś, mają zapewnić zbawienie w Czystej Krainie dla jakiegokolwiek insekta lub ryby, które staną się ofiarami tej pobożnej rzezi.

Zatem koniecznym jest kwestionowanie skłonności buddyjskich egzegetów i zachodnich komentatorów do akceptowania pobłażliwych wyjaśnień magicznych rytuałów, przy jednoczesnym przymykaniu oka na dokonującą się rzeczywistą (lub symboliczną) przemoc. Pomimo podejmowanych prób reform, tego rodzaju praktyki zawsze były i prawdopodobnie zawsze będą w swojej naturze, zarówno apotropeiczne (magiczne), jak i soteriologiczne. Trzymanie się czysto soteriologicznych interpretacji, tak jak dzieje się to przypadku wyznawców „czystego” buddyzmu, skutkuje tworzeniem się fałszywego mniemania o naturze prawdziwego buddyzmu i jego historii, o jego przyszłości nie wspominając.

1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Inteligencja Duchowa /Spirytual Quity (SQ)

pl.wikipedia.org/wiki/Inteligencja_duchowa

Według Roberta Emmonsa (1999, 2000) inteligencja duchowa to zdolność do wykorzystywania składającego się na duchowość systemu wiedzy eksperckiej w odpowiedzi na ostateczną troskę (pojęcie wprowadzane przez protestanckiego teologa Paula Tillicha czyli pragnienia wykraczające poza codzienną egzystencję, związane z rozmaicie rozumianą Transcendencją. Na inteligencję duchową w tym rozumieniu składają się następujące czynniki:

1) zdolność do transcendencji

2) zdolność do przekraczania granic fizyczności

3) zdolność odczuwania jedności życia i nawiązywania łączności z ludzkością, której nic nie może zagrozić, nawet śmierć

4) umiejętność doświadczenia podwyższonych stanów świadomości w tym:

a) świadomość istnienia rzeczywistości ostatecznej, przyjmującej formę jedności, w której zanikają wszelkie bariery, zaś wszelkie obiekty włączone zostają w tę całość

b) doświadczanie społecznych i psychologicznych korzyści związanych z osiąganiem tych stanów

5) umiejętność nadawania świętości codziennym wydarzeniom, relacjom z innymi, obowiązkom

6) umiejętność wykorzystywania zasobów duchowych do rozwiązywania codziennych problemów

Duchowość ? pojęcie wieloznaczne, kojarzone albo z działaniem sił nadnaturalnych, albo ze szczególnym (często z wartościującym epitetem "wyższy") wymiarem psychiki; może też być pojmowana w sposób łączący powyższe dwa sposoby, traktując wymiar duchowy jako należący do sfery nadnaturalnej.

Literatura na temat duchowości odzwierciedla głównie trzy, jak dotąd trudne do oddzielenia, obszary refleksji, badań i praktyki: teologiczny, filozoficzny i psychologiczny (Grzegorczykowa, 2006). Podejście teologiczne podkreśla nadnaturalną istotę duchowości i zaleca połączenie z pewnym bytem (Bóg, Wszechświat, drugie życie, patrz eschatologia), podejście filozoficzne koncentruje się na dochodzeniach na temat natury "ducha" jako podłoża duchowości, podejście psychologiczne akcentuje jej subiektywny charakter (doświadczenie duchowe). Częstym elementem doświadczeń duchowych jest mistycyzm, przejawiający się w postaci różnych stanów zmienionej świadomości. Owoce mistycyzmu to m.in. wyższy poziom rozwoju wewnętrznego, specyficzna twórczość (mistyka) oraz rozmaite, niekiedy zdumiewające, dokonania

:aniol:

Edytowane przez Mistyk
0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Żeby dodać komentarz, musisz założyć konto lub zalogować się

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą dodawać komentarze

Dodaj konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się tutaj.


Zaloguj się teraz

  • Przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników, przeglądających tę stronę.