Gość Kuanan

Kobieta Chimera

3 posty w tym temacie

Gdyby Lydia Fairchild wiedziała, co ją czeka, pewnie nigdy nie złożyłaby podania o zasiłek. Jednak w 2002 r. ta 26-letnia Amerykanka była bezrobotna, miała na utrzymaniu dwójkę dzieci i trzecie w drodze, a po rozstaniu ze swym partnerem Jamie Townsendem została bez środków do życia. Opieka społeczna zażądała wykonania testów genetycznych potwierdzających ojcostwo Townsenda. Wynik zaszokował Lydię – owszem, Jamie był ojcem jej dzieci, natomiast ona nie była ich matką. Zamiast zasiłku doczekała się podejrzeń o próbę wyłudzenia pieniędzy albo „wynajmowanie macicy” – rodzenie dzieci dla par, które same nie mogły ich mieć. „To był jakiś koszmar. Nikt z nas nie mógł zrozumieć, o co tu chodzi. Opieka społeczna groziła, że zabierze mi dzieci i nadzorowała przebieg mojego trzeciego porodu” – wspomina Lydia. Testy DNA wykonane u noworodka wykazały to samo, co poprzednie – brak pokrewieństwa z matką. Rozwiązanie zagadki znalazł dopiero prawnik. Opis podobnego przypadku zamieszczono kilka lat wcześniej w czasopiśmie „New England Journal of Medicine”. Badacze wykonali kolejną serię testów genetycznych u członków dalszej rodziny oraz ponownie u Lydii, ale pobierając próbki różnych tkanek z jej organizmu. I wtedy okazało się, że choć DNA z jej skóry czy włosów nie pasuje do DNA jej dzieci, to materiał pobrany z szyjki macicy – tak. Lydia Fairchild ma ciało złożone z komórek dwóch genetycznie różnych osób. W łonie jej matki początkowo powstały dwa żeńskie zarodki, które połączyły się w jeden. „Jestem swoją własną siostrą bliźniaczką. Jestem chimerą” – mówi Lydia.

abcchimeralydia060815nr.jpg

Gdy spojrzymy na definicję tego słowa, trudno się oprzeć niemiłym skojarzeniom. Starożytni Grecy opisywali chimerę jako ziejącego ogniem stwora, będącego połączeniem kozy, lwa i węża (ewentualnie smoka). Spotkał ją smętny koniec – zginęła z ręki herosa Bellerofonta, dosiadającego innego „mieszańca”, czyli Pegaza – ale do dziś pojawia się w grach komputerowych czy filmach jako potwór. Możliwość przekroczenia barier między gatunkami czy połączenia ze sobą ciał dwóch odmiennych osobników budziła lęk i odrazę wśród naszych przodków jako coś nienaturalnego, groźnego dla ludzi. Dziś jednak wiemy, że to nieprawda. Mieszanie się ze sobą komórek czy genów zachodzi w całej przyrodzie na potężną skalę. Zjawisko to dotyczy także Homo sapiens i to częściej, niż mogłoby się wydawać.

Komórki jakoś się dogadują

Nikt nie wie, jak często rodzą się ludzie tacy jak Lydia Fairchild. Dotychczas opisano ponad sto przypadków, ale zjawisko może być znacznie powszechniejsze. Z badań wynika bowiem, że ludzie-chimery najczęściej żyją i funkcjonują zupełnie normalnie. Ich „podwójna” tożsamość wychodzi na jaw albo przypadkiem, po wykonaniu testów DNA z zupełnie innego powodu, albo po zgłoszeniu się do endokrynologa czy ginekologa z powodu zaburzeń rozwoju narządów płciowych. Tak może dziać się w przypadku osób, które powstały z połączenia zarodka męskiego i żeńskiego. Natomiast „jednopłciowe” chimery tylko czasami różnią się wyglądem od innych ludzi – wówczas, gdy w ich skórze przemieszane są komórki o różnych genach, dające w efekcie dziwaczne, mozaikowe zabarwienie naskórka, włosów czy tęczówki oka.

Sam mechanizm powstawania chimery jest dość dobrze poznany. „Normalnie aż do momentu implantacji w ścianie macicy zapłodnione komórki jajowe są otoczone osłonką przejrzystą. Osłonka ta nie pozwala dzielącym się komórkom zarodka rozproszyć się i jednocześnie chroni je przed kontaktem z innymi zarodkami. Naturalne chimery powstają wówczas, gdy dwa zarodki tracą swą osłonkę przejrzystą przedwcześnie, a następnie po kontakcie przylegają do siebie, albo gdy implantują się w macicy bardzo blisko siebie i następnie »wrastają« jeden w drugi” – pisze prof. Lee Silver w książce „Raj poprawiony”. Innymi słowy – powstają jakby „wymieszane” bliźniaki syjamskie. Jednak to, gdzie trafią ich poszczególne „składniki”, jest trudne do przewidzenia. Może być tak, jak w przypadku Lydii Fairchild, że jajniki – a więc i komórki jajowe, z których geny są przekazywane dzieciom – powstaną z jednego typu komórek, a krew, skóra czy mięśnie z drugiego.

Najbardziej zadziwiające jest jednak to, że owo połączenie tak dobrze funkcjonuje. „Komórki mieszają się ze sobą, zanim powstanie układ odpornościowy. Dlatego potem traktuje on obydwa typy komórek jak swoje” – mówi prof. Marek Maleszewski z Instytutu Zoologii Uniwersytetu Warszawskiego. To, że różne części ciała zawierają różny zestaw genów, nie jest najczęściej żadnym problemem. „Wszystkie komórki chimery są pochodzenia ludzkiego, wszystkie reagują na te same bodźce i sygnały molekularne i wszystkie są zaprogramowane do współpracy ze swymi sąsiadami i do różnicowania się w tkanki i narządy dorosłego osobnika” – pisze prof. Silver.

Moja krew, twoja krew

Znacznie częściej dochodzi natomiast do zjawiska zwanego mikrochimeryzmem. Polega ono na przejściu stosunkowo niewielkiej ilości komórek z jednego organizmu do drugiego. W naturalnych warunkach dochodzi do tego podczas ciąży – poprzez łożysko, które wszak nie jest stuprocentowo szczelną barierą. Komórki płodu mogą przeniknąć przez nie do krwiobiegu matki (i krążyć w nim nawet przez kilkadziesiąt lat) i vice versa. Możliwa jest nawet taka „transfuzja” między bliźniakami dwujajowymi korzystającymi ze wspólnego łożyska. I co prawda lekarze podejrzewają, że obce komórki mogą sprzyjać chorobom autoimmunologicznym, takim jak toczeń czy twardzina, ale też większości z nas zapewne nie wyrządzają żadnej krzywdy. Być może nawet wspomagają regenerację uszkodzonych narządów.

Mikrochimeryzm jest zresztą nierzadko korzystny dla zdrowia i od dawna wykorzystywany przez lekarzy. Obce komórki trafiają bowiem do organizmów pacjentów poddanych transfuzji tzw. pełnej krwi oraz tych, którym przeszczepiany jest szpik kostny W przypadku tych ostatnich są one jedynymi komórkami krwiotwórczymi.Własny szpik pacjenta został zniszczony przed przeszczepem – a mimo to nikt nie nazywa takich osób potworami, choć z technicznego punktu widzenia są chimerami: noszą w sobie całkiem sporo, bo ok. 2,5 kilograma „cudzych” komórek.

Dziecko dwóch matek (albo dwóch ojców)

Dobra kondycja ludzkich chimer sprawiła, że badacze zaczęli myśleć o tworzeniu ich w laboratorium. Powód jest prosty – umożliwienie posiadania biologicznego potomstwa parom tej samej płci. „Z technicznego punktu widzenia zabieg taki byłby możliwy do przeprowadzenia już dzisiaj” – twierdzi prof. Silver. W przypadku kobiet procedura wyglądałaby następująco: lekarze pobierają od każdej z nich komórki jajowe i zapładniają je in vitro materiałem z banku nasienia, uprzednio sortując go tak, by do zabiegu użyte były tylko plemniki zawierające chromosom X. Powstają zarodki żeńskie, które następnie są łączone ze sobą – mamy więc córkę-chimerę, która łączy w sobie materiał genetyczny obu matek (i ojca – dawcy nasienia). Zarodek jest wszczepiany do macicy jednej z matek, która po dziewięciu miesiącach rodzi dziewczynkę. W podobny sposób można uzyskać dziecko mające dwóch ojców i jedną matkę (przy czym akurat tutaj potrzebna byłaby jeszcze „matka zastępcza”, która donosi ciążę).

Oczywiście to, że coś jest teoretycznie możliwe, nie oznacza, że ktoś będzie próbował to zrobić. Przeszkód jest mnóstwo, począwszy od wątpliwości etycznych po niezbędne do przeprowadzenia zabiegu środki techniczne i finansowe „Swego czasu było przecież głośno o klonowaniu człowieka, ale żaden poważny naukowiec się tym nie zajął” – przypomina prof. Maleszewski. W wielu krajach pary homoseksualne mogą adoptować dzieci i z powodzeniem je wychowują (z badań psychologów wynika wręcz, że lepiej sobie z tym radzą niż przeciętni rodzice heteroseksualni), więc nie muszą się uciekać do tak skomplikowanych rozwiązań. Na razie więc chimery ludzko-ludzkie powstają wyłącznie wskutek naturalnych zjawisk biologicznych.

Czytaj dalej i źródło

1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Uwielbiam czytać takie historie. Zawsze można dowiedzieć się z nich czegoś interesującego, o czym zazwyczaj w ogóle nie miało się pojecia. Z chimerami ostatni raz miała doczynienia na jęzku polskim i to w czasach, gdy omawialiśmy starożytną literaturę. Doprawdy nie sądziłam, ze to kiedykolwiek zdoła mnie to jeszcze zaciekawić.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Cytat Kuanan : 

„Jestem swoją własną siostrą bliźniaczką. Jestem chimerą” – mówi Lydia.

 

Ale sensacja ,ja jestem swoim bratem bliżniakiem ,swoim ojcem ,matką i siostrą w jednym  i co z tego ?

Edytowane przez Mistyk
0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Żeby dodać komentarz, musisz założyć konto lub zalogować się

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą dodawać komentarze

Dodaj konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się tutaj.


Zaloguj się teraz

  • Przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników, przeglądających tę stronę.