Wilcza

Odnaleźć Siebie Dziś...

15 postów w tym temacie

"WYMIARY CZASU I MAGII

Fragment książki Beaty Pawlikowskiej

Wszystko co znamy z naszego świata, jest pewnego rodzaju iluzją. Uzgodniliśmy – my, jako ludzie z zachodniej cywilizacji – jakimi symbolami będziemy się posługiwać dla określania wartości spraw albo ludzi. Przyjęliśmy pomiar czasu na godziny, dni i lata i stworzyliśmy wspólną iluzję, w której żyjemy traktując ją jak coś rzeczywistego. Bo przecież nie ma czasu. Nikt nie udowodnił, że posuwamy się liniowo, czyli od przeszłości przez teraźniejszość do przyszłości. Być może jednocześnie wykonujemy wiele innych podróży w innych wymiarach czasu, z których w ogóle nie zdajemy sobie sprawy.

Ten nasz system ogólnie przyjętych teorii ma dać ludziom pewne poczucie bezpieczeństwa i pozwolić im się zająć codziennymi obowiązkami. Im bardziej rozwijały się miasta, tym bardziej człowiek był pozbawiany własnej duchowości, której musiał się zrzec na rzecz tak zwanego ogólnego dobra. Stworzono organizacje i systemy, w których trzeba zatrudniać kolejne osoby. Ich zadaniem jest wypełnianie systemowych zadań, a nie poszukiwanie prawdy o sobie i o świecie. Bo prawda jest wolnością. Kto wtedy chciałby pracować w biurze? A gdyby nie było biur i urzędów, rozsypałby się misterny system zniewolenia i tworzenia pustki, na bazie której istnieje świat białego człowieka.

Im bardziej „rozwinięta” jest cywilizacja miast, tym więcej pojawia się przestępców, nieuleczalnie chorych i ludzi uzależnionych od sztucznie wyprodukowanych substancji. Z pokolenia na pokolenie ludzie przekazują sobie coraz bardziej zawężoną świadomość, w której nie ma miejsca na poszukiwanie bogactwa rozwoju, mądrości i uniwersalnego dobra. Życie w miastach białych ludzi zmierza do tego, żeby możliwie małym kosztem zapewnić masową rozrywkę i żywność. Ludzie są jak kury w ciasnych klatkach. Uczą się jak nie oddychać i nie myśleć. Dostają co rano zestaw przetrawionych śmieciowych informacji i równie śmieciowej żywności. Napełniają się nimi, z nadzieją na poczucie sytości i spełnienia. Im więcej jej spożywają, tym bardziej bezradnie sięgają po następne porcje spreparowanej chemicznie pustki. Z braku poczucia sensu zwracają się z powrotem ku podtrzymującemu je systemowi, pracując, oglądając telewizję, czytając gazety, jak roboty skazane na niewolę własnych umysłów.

Pewnego rodzaju ograniczenie istnieje w każdej części świata. Bo człowiek wierzy w to, co jest prawdą w jego świecie. I zawsze mu się wydaje, że jest to prawda uniwersalna, dotycząca wszystkich ludzi i miejsc.

Z mojego punktu widzenia najbardziej fascynujące jest to, że istnieją różne prawdy. Każda z nich jest inna, ale równie ważna i bezcenna. A ja podróżuję po świecie poznając te prawdy i próbując je zrozumieć. Czasami nie dają się przełożyć na nasz język, dlatego że niektóre pojęcia po prostu nie istnieją w naszej świadomości. Na przykład Czas rozumiany jako Ponadczasowa Sfera Istnienia.

Z naszego punktu widzenia Czas jest pojęciem zamkniętym. Zawiera w sobie tylko to co było, jest teraz i co będzie. Jak więc Czas może być czymś, co istnieje Poza Czasem? Rozciąga się od chwili stworzenia, jest jednocześnie abstrakcją i czymś bardzo fizycznym, namacalnym, a dodatkowo istnieje jednocześnie w tym co było, jest i będzie. Jednocześnie, czyli nie linearnie, przechodząc z przeszłości w teraźniejszość, a potem w przyszłość, ale istniejąc równocześnie w tych trzech wymiarach oraz w czwartym wymiarze, będącym siłą lub energią, która może sprzęgać się z ludzkimi myślami, umożliwiając im przybranie fizycznej postaci.

Niemożliwe? Dziwne? Podejrzane?

Z naszego punktu widzenia – tak.

Dla australijskich Aborygenów – oczywiste i naturalne. Jasne i zrozumiałe, nie wymagające dodatkowego objaśniania i nie budzące wątpliwości.

Wszechświat powstał z myśli. Myśl sprawiła, że pojawiła się forma, czyli konkretny kształt. To znaczy, że cały świat jest stworzony z wypełniającej go energii, a człowiek jest jej częścią i może ją odmieniać za pomocą swojego umysłu. Każdy człowiek robi to codziennie, choć najczęściej nie zdaje sobie z tego sprawy. Myśl jest narzędziem, które tworzy fakty.

Z tego punktu widzenia każdy człowiek jest twórcą swojej przyszłości. Koncentrowanie się na strachu przed klęską kreuje klęskę. I odwrotnie – tworzenie w myślach obrazu sukcesu generuje sukces.

Tajemna wiedza o życiu w języku aborygeńskim brzmi:

Kaldowamp kungullun boorala wanye tumpinyer yackatoon, czyli zawsze kieruj się dobrymi myślami, a twoje życie będzie szczęśliwe.

Kungullun motong thure – niech twoje myśli będą silne.

Przeszłość nie jest zamkniętym zestawem minionych zdarzeń. Mam wrażenie, ze nawet w naszej rzeczywistości istnieje pewien filozoficzny element aborygeńskiego rozumienia wszechświata, ponieważ o przeszłości mówi się w czasie teraźniejszym.

Mimo tego, że teoretycznie rozumiemy przeszłość jako coś, co stało się i przeminęło, jednak w różnych kontekstach mówimy o tym, że przeszłość „jest” czymś, a nie że czymś „była”, czyli w pewien sposób zakładamy podświadomie jej trwanie.

W świecie Aborygenów przeszłość była i jest jednocześnie. Nierozdzielnie i w nieunikniony sposób, ponieważ przeszłość jest pewnego rodzaju myślą, energią, siłą, która przenika wszystko i wszystkich, co się znajduje na Ziemi. Jest to rodzaj innego wymiaru, istniejącego łącznie i wewnątrz wymiaru dostępnego naszym zmysłom. Przeszłość jest więc jednocześnie teraźniejszością i przyszłością, do których każdy z nas ma podświadomy dostęp. Niektórzy ludzie zwani szamanami potrafią w świadomy i celowy sposób z tego dostępu korzystać.

To wszystko, co zdarzyło się na początku świata, wciąż istnieje. Magiczne istoty, które swoimi gigantycznymi ciałami wyrzeźbiły kształt naszej planety, wciąż tu są. Są tuż obok, są w nas i poza nami, są w powietrzu, którym oddychamy i w śladach odciśniętych przez nasze stopy. Ich obecność sprawia, że świat jest kompletną całością, w którym my jako ludzie także odnajdujemy należne sobie miejsce.

Aborygeni nazywają to słowem przetłumaczonym na angielski jako Dreamtime, czyli Śnienie albo Czas Snu. W gruncie rzeczy jednak różne grupy plemion aborygeńskich określały to pojęcie własnymi słowami, z których żadne nie ma nic wspólnego ze spaniem, snem lub śnieniem. Jest to pojęcie tak abstrakcyjne i tak różne od naszej perspektywy pojmowania świata, że należałoby dla niego stworzyć zupełnie nowe słowo, na przykład Eneprzewnienaświewyczam, czyli Energetyczna Przestrzeń Wszystkich Nieznanych w Naszym Świecie Wymiarów Czasu i Magii.

Aborygeni z plemienia Pitjantjatjara w środkowej Australii mówią na nią Tjukurpa."

Zatem jak my, każdy z osobna, może odnaleźć siebie w otaczającym świecie, w codziennych obowiązkach, w codziennej rutynie (nie koniecznie o wydźwieku pejoratywnym)?

Od czego zacząć to poszukiwanie?

Jakie były Wasze momenty przełomowe, dzięki którym otworzyliście się na świat subtelny?

Co zrobić żeby się na niego otworzyć?

2

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Zatem jak my, każdy z osobna, może odnaleźć siebie w otaczającym świecie, w codziennych obowiązkach, w codziennej rutynie (nie koniecznie o wydźwieku pejoratywnym)?

Od czego zacząć to poszukiwanie?

Jakie były Wasze momenty przełomowe, dzięki którym otworzyliście się na świat subtelny?

Co zrobić żeby się na niego otworzyć?

Przede wszystkim warto zwrocic uwagę na to, że każda kultura wypreacowuje coś dla siebie. Bialy człwoiek tez stworzyl coś, co nazywa cywilizacją i techniką, widac takie doświadczenie było mu potrzebne. Być moze właśnie fakt, że jedni cieszysli się tym co mieli i to im wystarczalo, skupili się na bardziej duchowo codziennej sferze życia sprawilo, że mają taki kontakt z naturą, potrafią rzeczy o jakich nie śniło się białemu człowiekowi. Z drugiej strony kultura zachodu postawila na technikę i potrafi rzeczy o jakich nie śnilo się Aborygenom i innym ludom żyjącym bliżej natury.

o taka swoista równowaga i rożnorodnośc, która czyni ten świat interesującym.

A jak się odnaleźć w nim, tym naszym pelnym chemii i techniki? Ot po prostu jeśli coś mozna zmienić w sobie lub otpczeniu należy to zrobić, a jeśli nie, nalezy to zaakceptować. Praca zawodowa w biurowcach i fabrykach moze stać się dobrą przeciwwagą i uziemienim dla wewnetrznego życia duchowego, a wolne chwile można spędzac na łonie natury.

Poszukiwanie i wszystko inne powinno się zacząć od siebie. Od swego wnętrza. Od zadania sobie pewnych pytań i znalezieniu na nie odpowiedzi.

Dla mnie nie wiem co było takim momenetm. W sumie jakos go widziałam, czułam czy wiedziałam od zawsze. Bardziej świadomie zaczęłam postzregać kidy spotkalam pewnego Ducha :D

Co zrobić by sie na niego otworzyc? Otworzyć się. Po prostu. :) Kiedyś bodajże Cervantes powiedział: czasem tzreba uwierzyć by móc zobaczyć. I miał dużo racji.

1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

potrafią rzeczy o jakich nie śniło się białemu człowiekowi. Z drugiej strony kultura zachodu postawila na technikę i potrafi rzeczy o jakich nie śnilo się Aborygenom i innym ludom żyjącym bliżej natury.

dobre, przemawia do mnie :D

Ale nie przemawia to uziemienie w urzędach, fabrykach. Ja nie odbieram tego jako równoważenie człowieka, ale jako ograniczenie. Albo inaczej: jeśli wykonywana praca (np w urzędzie)jest tym właśnie czym chcieliśmy się zajmować i daje nam satysfakcję to OK, ale jeśli nie? co czujemy? marnotrawienie czasu?

A Cervantes możliwe, że rację miał, ale czy aby na pewno potrzebna nam wiara żeby widzieć?? no i ta wiara wcale nie jest taka "po prostu" to jedna z trudniejszych, jak nie najtrudniejsza, dziedzina naszego ludzkiego życia.

1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Wiesz, ale to ograniczenie jest tylko w Twoim umyśle, w Tobie. Przy taśmie produkcyjnej też mozna odlecieć w inny swiat, albo wykorzystac mechaniczną robotę do pogadania ze sobą. Praca w biurach moze na chwile oderwac nas od świata duchów, a to będzie naszym uziemieniem.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

mówisz tak jakby praca przy taśmie trwała kilka godzin w ciągu całego życia, a często trwa kilka, kilkadziesiąt lat. Codziennie stoisz przy taśmie, miesiąc w miesiąc, rok w rok, itd i cały ten czas masz wykorzystywać do rozmowy ze sobą?? nie widzę tego...

1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Możesz nie musisz. Poza tym jeśli Ci to nie odpowiada zmienaisz prace, szukasz inna. Sa ludzie, dla których ważne jest to,, że mają pracę, a nie jaka ona jest.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

tak, tylko właśnie, 'jak odnaleźć siebie w tej codzienności'. Jedni podchodzą do pracy jak do czegoś co ma dawać pieniądze, utrzymanie i OK, ale są tacy którzy nie potrafią się odnaleźć. A zmienić pracę nie jest tak hop siup, szczególnie w obecnych czasach, tym gorzej jesli ktoś ma kredyty i dziecko na utrzymaniu i bóg wie co jeszcze.

1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Więc pozostaje mu cieszyć się tym, że ją wogóle ma i cały czas szukac innej, bardziej satysfakcjonującej.

A odnaleźć siebie w codzienności można także poprzez przjmowanie jej jako naukę dla siebie, wyciąganie z każdego dnia tego co w nim najlepsze. Bo to sa nasze doświadczenia, które nas kształtują.

Nie patrzeć też na świat tylko przez pryzmat wlasnego postzregania. Nie wiemy czy robotnik z taśmy produkcyjnej jest szczęśliwy czy nie. Być moze on cieszy się ta pracą?

Ja nie wyobrażam sobie pracy z dziećmi w przedszkolu czy szkole, ale moja koleżanka całe życie tylko to chciała robić i robi. Ja mogę tego nie czuć, nie rozumieć, ale ona jest szczęsliwa.

Wokół nas wielu jest takich, których życie wygląda jak wygląda z konieczności i z wyborów jakie się dokonuje w każdej chwili.

Mój świat jest inny niż Twój świat i świat sąsiada z parteru :) Ale własnie ta róznorodność doświadczeń sprawia, że możemy się uczyć, takze od siebie nawzajem z doświadczeń innych.

I zawsze warto patrzec na świat jako na szklankę w polowie pełną a nie w połowie pustą. Wtedy można odnaleźć się w każdej sytuacji, odnaleźć siebie.

1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Szepcik, tylko ja nie mówię o postrzeganiu świata, tylko własnie siebie samego. To co napisałaś jest jak najbardziej trafne. Ale nie odnosi się do tego co napisałam ja :p

Tak jak pisałam wcześniej, jedni cieszą się ze swojej pracy, inni, nie, albo każdy orze jak może żeby tylko zarabiać, a swoje robią np po pracy, albo w weekendy. ty masz tak, ja ma siak, a sąsiad z parteru jeszcze wspak. i OK. Ale jeśli np ja i sąsiad chcemy pracować realizując jednocześnie swoja pasję, a nie możemy w tej chwili bo różne są ograniczenia, to co zrobić, żeby jednak się odnaleźć w tych warunkach w jakich nie czujemy się dobrze? Albo, jak w tych niekorzystnych warunkach odnaleźć tą drogę, na której będziemy czuli się dobrze i która da nam to czego chcemy?

2

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Wilczusiu :),ponieważ każdy na przestrzeni wieków zbudował własną konstrukcję umysłową- psychiczną = każdy nosi swój mały wszechświat mikrokosmos w głowie -wewnętrzny ,który jest odbiciem zewnętrznego kosmosu - makrokosmosu w górze według filozofii indyjskiej = poprostu każdy na ziemi jest materialnym odbiciem swojego sobowtura astralnego-duchowego w którego wierzy jako w oddzielną część siebie .

Poznać siebie ,to poznać swoje odbicie duchowe w kosmosie ,a jak na górze,tak na dole.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Przede wszystkim też zmienić podejście w myśleniu. ograniczenia sa w nas, a chcieć to móc. jesli od razu podchodzimy z założeniem ze sa ograniczenia to nie będzie dobrze

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

ooo, jak słodko :p

'Mistyk' zdrabniać nie będę bo trochę dziwnie wychodzi :p (Mistyczusiu, Mistuniu...?)

Z tego co napisałeś wychodzi, że nie mamy wpływu na to kim jesteśmy i co robimy, bo jesteśmy odbiciem tego co w zew. kosmosie. I taki sąsiad nie chce czekać kolejnych wieków by budować siebie innego, tylko chce korzystać z życia tu i teraz. Chce wiedzieć co ma zrobić by być szczęśliwym?

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Mniej więcej ,w końcu każdy ma wpływ na samego siebie,czyli to tak ,jak wyobrazić sobie urojoną ciążę ,a tak naprawdę duch w nas nie jest urojeniem ,to wewnętrzne dziecko z psychologii ,i wyobrazić sobie że ono czuje wszelkie wibracje z otoczenia ,i to co my czujemy przekazujemy swojemu dziecku duchowemu ,a to co czuje nasze dziecko czujemy my,czyli rachunek jest prosty =tak rozwijać nasze dziecko duchowe/wewnętrze żeby go ochraniać przed złem,głupotą ,zawiąscią,lękami ,smutkiem itp. jak mądry rodzic ,i się z nim na końcu zrównać,tak jak u mnie to jest.

Czyli Świadomy Siebie Duch W Ciele Materialnym,lub Mistrz Duchowy:)

Edytowane przez Mistyk
0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Żeby dodać komentarz, musisz założyć konto lub zalogować się

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą dodawać komentarze

Dodaj konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się tutaj.


Zaloguj się teraz

  • Przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników, przeglądających tę stronę.