Vanilia22

Trzeci Stopień I Związane Z Nimi Zmiany

73 postów w tym temacie

Witajcie Reikowcy

Jestem po 3 Stopniu już ponad dwa miesiące a w moim życiu zaszły poważne zmiany. Okres oczyszczania okazał się cieżkim czasem, gdzie tąpneło głownie na polu emocjonalnym, finansowym ukazując inne możliwości.

Chciałabym moi drodzy aby ktos mi powiedział, jak przetrwać te trudny okres...

1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Vanilka, rozmawiałyśmy o tym nie jeden raz. Przede wszystkim skoro juz są zmiany to trzeba je przyjać. Wyciszyć emocje rozliczyć przeszłosć i spojrzeć na przyszłość, jaką przynoszą.

To nie jest tak, ze 3 stopień reiki nagle nas zmienia. Takie zmiany, są w życiu każdej osoby. Każdy w każdej chwili może stanać twarzą w twarz ze sobą i zaczać robić coś dla siebie, w sensie wprowadzania pozytywnych zmian.

Z chwilą zdecydowania sie na 3 stopień reiki dajemy przyzwolenie tej energii na to by wydobyła z nas to co zalega głęboko w podświadomosci, w przesżłosci, w matrycach jakie nosimy i zmiany tego. Można to zrobić samemu lub z pomocą psychoterapeuty w każdej chwili (nie tylko przy reiki). I tu nie ma dobrej metody na przetrwanie tego. Po prostu tzreba wziaść sie w garsć i isc do przodu.

Napisałm kilka słó o tym w artykule na blogu, ZOSTAĆ MISTRZEM

Na koniec przytoczę jeszcze kilka słów senseja Masutatsu Oyamy, które moga stać sie rodzajem kodeksu dla kazdego, kto decyduje się na zmiany:

Nie jest trudno pokonać w walce byka. Nawet 800 kilogramowego. Istnieje jednak pewien warunek – nie można się go bać.

Codziennie trzeba starać się wykraczać poza swoje możliwości.

Czy choćby najmniejsze osiągnięcie warte jest radości, jeżeli jego zdobyciu nie towarzyszyły ból i łzy?

Jeśli nie pokonasz swojej tendencji do poddawania się zbyt szybko, twoje życie będzie prowadzić donikąd.

Ludzkie życie nabiera blasku i siły tylko wtedy, kiedy się je poleruje i utwardza

Prawdziwymi zwycięzcami są ci, którzy zwyciężają w walkach życia codziennego

Przybywajcie wyzwania i próby, przybywajcie trudy życia – ja jestem gotów!

2

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Moim zdaniem trzeba o tym rozmawiać, nie dusić w sobie, przykrywajac żłota farbą drewno, bo ten cytat zamieszczony przez Szepta troche mi si z tym kojarzy

No ale to moje zdanie. Moim sposobem jest dzielenie się tym z innymi forumowiczami, jest tu wielu którzy dysponuja dobra wibracją , ktora mi pomaga równowarzy, i nie starac sie za wszelką cenę idealizować, czasem sobie mówie jest do bani i to albo mija albo trzeba się tym zmoierzyć.

Ale nie sterac sie koloryzować, jestem mistrzem reiki i powinienem sie zachowywac tak i tak. Ja np przechodziłem juz życie według zasad reiki , no ale nie zawsze one przynosiły skutek. To moja rada nie spinac sie bez przesady i nie koloryzować, poprostu wsłuchać w siebie, i jak wyjdzie jakis syf to czasem poprostu go przetrawić,

Edytowane przez rastar
0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Rastar, słowa Oyamy nie miały na celu przykrycia problemu, czy też drewna złotą farbą. Miały zmobilizować i zachęcić do dzialania.

Nikt nie każe nikomu dusć tego, a przeciwnie, tzreba pewne rzeczy wydobyc na wierzch i przepracować.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Ja cytat Szepta odbieram jak mobilizację, nie ma w nim nic z zamiatania pod dywan, koloryzowania itp.

Różnie ludzie reagują na problemy i bóle egzystencjalne, jedni szukają ukojenia w doświadczeniu innych osób, drudzy w swoim 1m2 wywalają na wierzch wszystkie bolączki, jeszcze inni, nie podejmują żadnych starań by poradzić sobie z kłopotami zamiatając je pod dywan, udając, że jest OK. Bez względu na to, którą drogę się obrało i jakie rady dostało, człowiek jest albo gotowy je przyjąć albo nie, i nie mówię, że koniecznie na poziomie świadomym. Jeśli nie jest gotowy to ani Budda, ani Jezus, ani wielki szaman buriacki nie pomogą, dopóki człowiek nie będzie miał wewnętrznej gotowości do zmierzenia się z bólem, a nawet jeśli nie będzie gotowy do przyjęcia uzdrowienia! Tak też często bywa, że problemowe sytuacje są na tyle znane człowiekowi, że choć niewygodne to przynajmniej znajome i przez to bezpieczne, zaś stan uzdrowienia jest już niebezpieczny bo właśnie nieznany!Dziwne? ale normalne.

Vanillka , ja nie znam żadnej rady, która mogłaby Ci pomóc poza tą, którą sama sobie przypominam w ciężkich czasach: TO MINIE, JAK WSZYSTKO. Nie pytaj kiedy, ale wiedz, że minie.

3

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

No nie pisałem o zamiataniu pod dywan, jesli sie przyjrzeć mojej wypowiedzi,

Myslę ze wielun ludzi tez doszukuje sie na siłe jakichs trudów zwiazanych z inicjacja, a i owszem są czasem wielkie czasem małe, ale czasem tez przekoloryzowane, czasem nie dzieje sie nic wielkiego, poprostun sie stało, Nie znaczy to wtedy ze coś poszło żle że uciekamy przed soba albo zamiatamy pod dywan,czy tez boimy sie zmierzyć, bo tak sie utarło ze ma być rewolucja wielkie odrodzenie. Zgodze sie z przedmówczynia ,że jesli jest żle to to minie jak wszystko inne, :D

1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Minie jak minie, gorzej jak sie juz rozgrzebało i nic z tym nie zrobi tylko wpada w większe doły.

Rastar nie chodzi o to by robic na sile rewolucję, ale tez nie o to, by udawać, że wszystko jest ok i ignorować to co wylazi na zewnątrz

1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Wszystko jest kwestią bardzo bardzo indywidualną. Mogą być rewolucje z wywracaniem życia do góry nogami, może być spokój i cisza, niezwiązana wcale z zamiataniem pod dywan, a ze zrozumieniem.

Ale wątek jest Vanillki, która przeżywa to w taki a nie inny sposób i z mojej strony mogę jej życzyć wiele sił i cierpliwości, bo tak jak pisała Wilcza- nic nie trwa wiecznie i wszystko mija, to tylko kwestia czasu i cierpliwości, żeby przetrwać. A źródło siły każdy nosi w sobie, więc życzę Vanillce żeby je jak najszybciej odnalazła.

2

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Tak sobie czytam ten wątek. Minęło trochę czasu więc myślę, że przydał by się mały update.

Sporo się działo. W głowie, emocjach, w życiu. Zaszły ogromne zmiany szczególnie w kwestii duchowej.

Myślę, że inicjacja odsłoniła wiele spraw, które wymagały wręcz natychmiastowego działania ale byłam wręcz przytłoczona ilością, treścią i dobrymi radami przyjaciół. Kocham ich za to, że są, byli... być może będą być może nie. Ten ciężki okres nauczył mnie własnie patrzenia inaczej na siebie, na przyjaciół, na zycie jakie prowadziłam do tej pory.

W tej podróży zaczęłam słuchać swego głosu. Odkryłam, że nie myślę tak jak inni. Nie czuję tak jak inni ale nie jestem gorsza ani lepsza od innych. Postawiłam na czasową samotność od ludzi, którzy są mi bliscy. Nie dlatego, by sie odcinać ale dlatego by poznać siebie nie cudzymi oczami.

Trudny okres nie minął jeszcze do końca ale powoli systematycznie oczyszczam swoje życie. Jest ciężko, czasem naprawdę aż korci by złapać za telefon i pomęczyć o tym jak mi jest źle. w takich jednak momentach spogląda się na ten telefon, na ten komputer, na tą samotność w śród ludzi i czuję, że w tym bólu wolę być sama ze sobą.

Ktoś napisał, że sami sobie wmawiamy, ze okres oczyszczania może być ciężki. Nie wmawiałam sobie niczego a wyszło tak, że wszystkie aspekty mego życia runęły jak domek z kart. Wszystkie. Po kolei. Karta po karcie odsłaniając zgliszcza. ale od nas zalezy jak będziemy znosić wszystkie trudy. Walcząc z nimi czy je przyjąć i próbowac zmienić. Jak murarz budujący nowy dom. wybaczcie mi ten sentymentalizm. Dziś dołożyłam kolejna cegiełkę do tego domu. Widzę, że warto było to wszystko przechodzić.

Pozdrawiam:)

2

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Vanilia rozumiem Cie doskonale... Ta samotnosc to nie do konca jest taka samotnoscia... Kazdy z nas, kroczacy droga rozwoju duchowego jest w pewnym sensie samotnikiem. Do wielu prawd musimy dochodzic sami i nie pomoze nam w tym nikt... Polecam prace nad czakra serca gdzie znajduje sie zrodlo milosci i wszelkiego zrozumienia. Ponadto popracuj nad urzeczywistnieniem w sobie Swiadomosci Chrystusowej. Pozdrawiam serdecznie i zycze powodzenia.

1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

@ Enigma Co to jest świadomość chrystusowa? Źle mi się kojarzy z pewna religią. I z pewnym nurtem zwanym new age.

Po drugie, Enigmo, osoby mające reiki, tym bardziej trzeci stopień, trochę o czakrach wiedzą. Między innymi też to, że pracując z nimi trzeba skupiać się na prawidłowej pracy wszystkich, a nie tylko jednej lub dwóch, resztę zostawiając. Temat dotyczy zmian jakie zachodzą w osobach, które zrobiły III stopień reiki, a nie niuejdźowego rozwoju duchowego

@ Vanilia, tak trzymaj, nie zbaczaj z kursu :)

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

@ Sosnowiczanin ...coz jesli zrozumiales moje rady skierowane do Vanilli jako pouczanie, to juz Twoj problem... Przekazalam tylko moje uwagi...

@ Szept "...My natomiast wiemy,..., ze wszyscy musimy wznosic sie na wyzyny swej swiadomosci, by stac sie oswieconymi swiatlem boskiej madrosci. Wyzyna oznacza tez szczyt glowy, a jesli swiadomosc nie jest rozwinieta, musimy ja tam rozwijac i doskonalic droga uduchowiania mysli. Z kolei z serce, osrodka milosci- musimy pobudzac do rownomiernego krazenia jej sily i rozlewania sie na wszystkich i wszystko..." (zrodlo - Baird T. Spalding "Zycie i nauka Mistrzow Dalekiego Wschodu").

Drogi Szepcie wiem jakie rozterki moga zagoscic w serduszku po III stopniu, przechodzilam przez to...

Nie chodzi mi o zadna religie czy tez nurt... Jesli uspokoimy swoje emocje, wowczas wiele spraw postrzegamy inaczej, z wiekszym zrozumieniem.

Do wielu rzeczy dochodzilam sama, bez mozliwosci uczestniczenia w spotkaniach z osobami zajmujacymi sie RD czy seminariach, ktore Ty prowadzisz (przesylam wyrazy uznania). Mam tylko mozliwosc poczytania niektorych materialow w internecie...

1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach
@ Enigma Co to jest świadomość chrystusowa? Źle mi się kojarzy z pewna religią. I z pewnym nurtem zwanym new age.

O ho ho, ekhem... zaczęło się od Teozofii, która pod koniec XIX wieku (w sensie, Towarzystwo Teozoficzne) rozniosła się na kilka nurtów, z których jednym była szkoła Nowej Myśli. Szkoła ta była formą Teozofii kładącej silny nacisk na wartości chrześcijański i panteon chrześcijańskich bytów (ee, można tak chyba powiedzieć). Potem rozbijała się na dalsze obozy, między innymi na kontrowersyjny nurt Wniebowstąpionych Mistrzów, wszystko jednak ma swoje źródła w XIX-wiecznej teozofii, która radośnie wymieszała hinduizm z buddyzmem i ówczesnym chrześciaństwem. W bardzo wielkim skrócie to było tak, że jak był "potencjał do stania się Buddą", to sobie to przenieśli na grunt lokalny i wplątali w to Chrystusa.

To tak w wielkim skrócie :).

1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Bławacka to już wtedy nie miała wiele do powiedzienia, jak świadomość chrystusową pakowano gdzie się da - póki żyła, to jakoś trzymała wszystko w kupie, jak się jej kopnęło w reinkarnację, to ego ludzi dało się we znaki i każdy chciał mieć coś swojego... Tak samo dziś aniołki i szamanizm się pakuje gdzie się da. Ogólnie Teozofia zajefajna nie była, ale jak to mawiasz sam, w ezoteryce trzeba "myśleć, myśleć, myśleć", bo jak się tego nie robi, to potem New Age wychodzi :).

1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Mam, mam, na tym nagraniu, co czasu mi brakuje, by je obrobić, bo tam dużo do wycinania i cenzurowania jest :p.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

O ho ho, ekhem... zaczęło się od Teozofii, która pod koniec XIX wieku (w sensie, Towarzystwo Teozoficzne) rozniosła się na kilka nurtów, z których jednym była szkoła Nowej Myśli. Szkoła ta była formą Teozofii kładącej silny nacisk na wartości chrześcijański i panteon chrześcijańskich bytów (ee, można tak chyba powiedzieć). Potem rozbijała się na dalsze obozy, między innymi na kontrowersyjny nurt Wniebowstąpionych Mistrzów, wszystko jednak ma swoje źródła w XIX-wiecznej teozofii, która radośnie wymieszała hinduizm z buddyzmem i ówczesnym chrześciaństwem. W bardzo wielkim skrócie to było tak, że jak był "potencjał do stania się Buddą", to sobie to przenieśli na grunt lokalny i wplątali w to Chrystusa.

To tak w wielkim skrócie :).

Dzięki za wyjasnienie. Teraz tym bardziej mi się źle kojarzy ;)

Kryptonim "WIELICZKA"?

Nigdy więcej solnych kopalni, fuj

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

... patrz sercem i sluchaj sercem...

Mowimy tym samym jezykiem a jednak nie rozumiemy sie...

Pewien mnich powiedzial swego czasu: jak ktos bedzie chcial czegos od ciebie to i znajdzie tez droge do ciebie...

Skorzystam z jego rady...i nie bede "fuj"...

1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

węglowe zapraszają :p

żadnej kopalni :p

... patrz sercem i sluchaj sercem...

Mowimy tym samym jezykiem a jednak nie rozumiemy sie...

Pewien mnich powiedzial swego czasu: jak ktos bedzie chcial czegos od ciebie to i znajdzie tez droge do ciebie...

Skorzystam z jego rady...i nie bede "fuj"...

Nie bardzo rozumiem sens tego posta, bo nie wiem odnośnie których wypowiedzi jest. Patrz sercem to slogan już wszędzie obecny, a mało kto pokazujjak to robić. A to wcale nie jest takie proste dla niektórych. I co im z tego, że sie powie patrz sercem jesli ten ktos nie umie?

A nie będziesz fuj do czego? Do wieliczki? Czy do kogo?

A co do naszej wcześniejszej rozmowy, to już wiem, ze świadomość chrystusowa nie jest dla mnie. To nie jest moja ścieżka. Ale dzięki za info, poczytałam trochę i jestem bogatsza o wiedzę. Ja jednak tylko się teraz utwierdzam w słuszności tego co wybrałam. Słuszności dla mnie, bo kazdą ścieżkę tzreba sobie dobrać indywidualnie, nie ma jedynej i dobrej.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Dzięki Za Wasze wypowiedzi. Nie spodziewałam się takiej dalszej konwersacji.:)

Do Enigmy.

Napisałaś: Vanilia rozumiem Cie doskonale... Ta samotnosc to nie do konca jest taka samotnoscia... Kazdy z nas, kroczacy droga rozwoju duchowego jest w pewnym sensie samotnikiem. Do wielu prawd musimy dochodzic sami i nie pomoze nam w tym nikt... Polecam prace nad czakra serca gdzie znajduje sie zrodlo milosci i wszelkiego zrozumienia. Ponadto popracuj nad urzeczywistnieniem w sobie Swiadomosci Chrystusowej. Pozdrawiam serdecznie i zycze powodzenia."

Dzięki za dobre wskazówki. Tak się jednak składa, że mój przypadek nie jest do końca taki w którym można zastosować w pełni te rady. Okazuje się bowiem, że życie nas może totalnie zaskoczyć i to co wydaje się być uniwersum na wszystko może się nie sprawdzić u kogoś. Jestem tego żywym dowodem. Nie wiem do końca czym jest Świadomość Chrystusowa. Nie wiele pamiętam z tego co pisał winter :zmeczony: Dla mnie wszystko jest kwestią indywidualną. Trzeba jednak uczyć się czasem na błędach by odnaleźć swoją ścieżkę po której można kroczyć świadomie, z radością czerpiąc z tego ile się da. Ale czy można wierzyć we wszystko ci piszą i mówią (np w książkach, religiach , mediach itd)?

Własnie mnie to zastanawia od zawsze dlaczego wierzy się we wszystko co inni mówią, piszą przekazują a przestaje się słuchać samych siebie? Bo jest dla mnie dobre a co nie jest?

Warto pisać o trudach bycia Reikowcem. Nie jest to ścieżka prosta, bezbolesna. ale nie mieszajmy w to wszystkie religie świata. To bez sensu.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Żeby dodać komentarz, musisz założyć konto lub zalogować się

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą dodawać komentarze

Dodaj konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się tutaj.


Zaloguj się teraz

  • Przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników, przeglądających tę stronę.