LaMandragora

Moja Zabawa Slowem... :)

16 postów w tym temacie

To, co pisze, nazywam zabawa, zabawa slowem pisanym.

Miłością ubarwiłam mój świat

zamknięty jak w garści ptak

Otworzyłam okno na oscież

wpóścilam oddechu powiew... powietrza mroźnego dar

Kling... Klong... Liście zaszeleścily, zadźwięczały... Cisza

Kling... Klong... Omg

Wyjrzałam ostrożnie... Hmm... Piersią pełną oddech zaczerpnęłam

Mroźny i świeży

Szelest...

To ptak... do lotu zerwał się

Wzleciał do góry i krótkie spojrzenie rzucił mi... Jesteś tam?

Chyba...

Ostroznie wystawiłam nogę... jedną... drugą

Ostrożnie...

Trawa ubrana kryształkami rosy... powiedziała chłodne Witaj

Ptaszku... dokąd lecisz? Zapytałam...

Lecz odpowiedzi nie usłyszałam

Ptak zniknął wśród koron drzew... i tylko w dali słychać było jego Śpiew

*** *** ***

Przybywam z dalekich krajów

niczym wędrowiec, który

na przemian płacze i jęczy...

i szuka spragniony

ziemi

na której mógłby

spocząć i nigdy więcej nie tęsknić.

Rozbijam namiot na piasku i

wierzę bardzo glęboko,

że wiatr mi go nie ukradnie a gwiazdy

noc mi oświetlą

Noc ciemna i gleboką...

Wolną jak mojej duszy

bezkresne nocne wycieczki...

*** *** ***

Przed moim domem jest błękitne jezioro taflą przeźroczystą pomalowane

Zwierciadło, lustro, odbicie rzeczywistości...

Przeglądam się w nim co dzień, gdy tylko tego chcę.

Zaglądam tam i pytam... Jak długo jeszcze tak będzie?

Że, gdy wyjdę, to zawsze ujrzę

Te oczy i usta i nos...

Znajome tak a jednak obce.

Czy to nie dziwne? Dziwne? A niby czemu ma to być dziwne?

Bo nie rozumiem? Bo nie wiem? Nie znam? Nie czuję?

Może...

Przed moim domem jest błękitne jezioro taflą przeźroczystą pomalowane

Otwieram drzwi, wychodzę i zanurzam się w nim

Stopy, kolana, uda... zanurzam sie coraz glębiej

Chlód wody obejmuje moje serce, woda oczyszcza mą duszę...

Wchodzę coraz głębiej, zanurzam się...

Czynię tak każdego dnia...

I znowu i znowu

I jutro też to uczynię

Bo niby czemu by nie?!

3

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Ciag dalszy mojej zabawy slowem... ;)

Na niby tak

sobie powiem

że bardzo Cię kochać chcę

Chcę leżeć na trawie i

w slońce spoglądać

gdy trawa wilgotna chłodzi

ciało me...

Na niby rękę wyciągnę i

dotknę policzka Twego

usta Twe musnę spojrzeniem

i myslą uwiodę Cię

Nie powiem jednak, że kocham

bo kochać nie kocham

To wiedz...

Zatrzymam Cię na tę chwilę

tak aby poczuć Cię...

Sprawię, że czas się zatrzyma

a potem rzucę zaslonę

na czas i wspomnienie

Otworzysz oczy

i nic nie zobaczysz

Nie ma i nigdy nie było tu mnie...

*** *** ***

Mogę przysiąc, że

widziałam już Cię

A gdzie?

Otóż w moim śnie...

Widziałam Cię

Chwilę maleńką

taką o ciut ciut chwiejną

Minioną

i już dawno spełnioną.

A jednak...

namacalną,

namierzalną,

wspominalną

Widziałam Cię momencik kruchutki

delikatniutki

W przeszłości zanurzony i wspomnieniem wykąpany...

bez szansy na większe zmiany.

Widziałam Cię a

Wciąż pytam się

Czemu?

Kim jesteś?

Czego chcesz?

i odpowiadam sobie

Bo tak...

Tobą...

Otwórz oczy glupia Istoto!

*** *** ***

Trzepot skrzydeł motyla

Cichy i szeleszczący...

Cieniem położyl się na

drodze mej.

Psst... wyszeptałam

By nie spłoszyć

Ciszy...

Dzwonków dzwiękiem namalowanej...

Nakreślonej drżacym oddechu głosem

i minionym Krzykiem Tęczowego Cienia

*** *** ***

Lubię ... gdy slońce świeci... jasno i przezroczyście.

Dotyka mej skóry, rozgrzewa me serce... i sprawia, że czuję, że żyję.

Lubię ... gdy wiatr na dworze hula... gwałtownie i niepoprawnie.

Rowiewa me wlosy, szarpie me szaty i cicho do uszka szepta...

slowa, ktore rozumiem, choc ich nie slysze.

Lubię ... gdy krople deszczu niebo na ziemię wysyła...

muzykę piękna wygrywa... raz cicho a raz głośno... szybko a czasem wolno.

Lubię ... gdy boski malarz za pędzel chwyta i

świat mój maluje, scenerię zmienia... tak, abym nigdy znudzona nie była...

Maluje różnymi barwami... zawsze mnie oszałamia...

czasem świat pelen jest bieli... potem jest zieleń i kwiecie...

... znow tonę w zieleni, aż w końcu przychodzi czerwono-zlocista jesień...

*** *** ***

Nic...

zamknęłam w pudełku zielonym,

przewiązałam złocistą kokardą i

schowałam na komody dnie...

lecz Nic wołało mnie.

Podeszłam, wzięłam do ręki zielone pudełko

kokarda złocista przewiązane...

Powoli otworzyłam je... i

pozwoliłam Mu uwolnić się...

Nic... zaszeleściło, jak liść na wietrze...

Nic... zapachniało, jak dawno zapomniany sen...

Nic... mięciutko otuliło mnie...

zakręciło, zawirowało i

opadło niczym...

Radości Cień.

*** *** ***

Edytowane przez LaMandragora
1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Śliczne są Twoje wiersze, naprawdę...

Kojarzą mi się nieco z Poświatowską. Znasz ją?

Tylko ona bardziej mroczne rzeczy pisała, z racji choroby.

Ale pięknie pisała o pożądaniu.

Ja sam troszeczkę skrobię, ale to się do chwalenia nie nadaje ;)

1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Dziekuje @Piolun, to bardzo mile... :)

Poswiatowskiej nie znalam, zetknelam sie z nia dopiero teraz i bardzo spodobala mi sie jej tworczosc.

Co do mojego pisania... Traktuje to na luzie, zabawa slowem. Siadam i pisze, slowo za slowe, za slowem slowo ;)... i patrze, co z tego wyniknie. A pisze jak tylko mam czas, bez wzgledu na nastroj jaki mam w danym momencie. Raz wychodzi to wiec radosniej raz mniej radosnie, roznie...

A Ty nie pisz tu, ze Twoje pisanie sie nie nadaje do pokazania. Bo kto to ocenil? Sam sobie to oceniles? ;) Mam nadzieje, ze jednak sie pochwalisz... co tam takiego skrobiesz. :)

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Dwa lata temu równo, popełniłem takie o:

---

Łzy usiłują zmyć z kartki

Kalekie słowa, co próbują

Opisać niewysłowione.

Z nadmiaru piękna

Umieram cały znów i znów.

Nieboskłon pęka pod ciężarem

Prawdy, której nie da się pojąć

A tylko doświadczyć.

---

I jeszcze to:

Samotność

Znów.

Wypijam samotność do dna

Jak poranny kubek herbaty.

Znów.

Miniony dzień zostawił fusy

I cierpki posmak na języku.

Znów.

Noc z nieznajomym jak ciasteczko

I rano wyrzuty sumienia

Z powodu kalorii?

Proszę.

Bądź moją łyżką miodu

Co osłodzi mi jutro.

3

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

No świetnie, a ja dopiero teraz je czytam, a one już dwa lata mają. Powinnam teraz się obrazić :p

Fajnie napisane :)

1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Eh... No @Piolun... Ty tak kokietujesz tu czy jak? :p Swietne te twoje popelnione wiersze, naprawde. Licze na wiecej... ;)

Heh...

i moje wygrzebane z blogu jakiegos tam... Sprzed roku czy cos kolo tego...

Zatrzymując czas wzdrygam się

czy mogę tak?

Mknę z siłą rakiety i

uderzam o ściany płacz.

Czy mogę tak?

Choć wiem, że

nie boli tak, jak

Co?

Czy snieg i krew mieszają się?

Odbieram Ci tę nicość

Odbieram Ci tę pustkę

daje w zamian kwiaty

zerwane na lące o poranku

Daje ci łze zmrożoną oddechu chłodem

A Ty?

Idę...

*** *** ***

Czerń kryształowa a na jej dnie

czerwona kropla krwi i biel

i śniegu blask i oka błysk i

krzyk

I drzewa i dal i otchłan bez dna

i aksamit

Spadam i spadam i lece do góry i

łapię oddechu czas i

blask

Zamykam się i nie chcę już

już nie chcę nic co mogłoby

dać życie mi

na chwilę tę

Teraz...

1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Napiszę list... o sobie

Może się z niego coś

Dowiem.

Otworzę serce i duszę i zajrzę

wgłąb siebie

na piekła dno...

Do pleców przypnę skrzydła

i niebo

w sobie odkurzę...

przykryte amnezji warstwą.

Podskoczę tak wysoko, jak tylko

mogę,

gdy łancuchami ziemia trzyma

mnie...

Fikołka wywinę lecąc do góry,

puknę dwa razy czołem

w sufit i

poszybuję ku gwiazdom

lekka jak piórko...

ażeby ponownie upaść...

na piekła dno.

***

Czi cza... Czi cza... Czi cza...

muzyka gra.

Czi cza... Czi cza... czi... cza...

cicho sza...

Palec na usta kładę...

cicho... sza.

Wstaję powoli, powoli...

tak jakby wbrew własnej woli...

Wstaję i idę...

do Ciebie...

a Ty jesteś już w siódmym niebie...

niebie... niebie...

Nie widzę nic oprócz siebie...

obok Ciebie...

W tym niebie...

a może i w piekle też...

Ożesz!

Chichoczę i się smieję...

głupota z mych oczu wieje...

jak młota huk!

A Ty patrzysz i nic nie widzisz... nie widzisz

i tylko głośno się dziwisz...

i pytasz i sprawdzasz i macasz i

dowiadujesz się...

jak to już ze mną jest.

No!

1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Podobają mi się, oby takich więcej. Sam jedynie z rzadka coś nabazgram, nie są może genialne, ale cóż...są :D Dziwi mnie tylko,że nie umiem napisać nic wesołego, zawsze ponure, choć bynajmniej pesymistą nie jestem.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Kwiat, który cały biały jest

to nie kwiat...

to jego brak.

Kwiat, który wszelkimi barwami

mieni się

to też nie kwiat...

to jego cień.

Kwiat cały w czerni skąpany

to rownież nie kwiat...

to Strażnik Snów.

U Nocy Bram

ukryty jak...

Zapomnienia Taniec,

któremu co noc oddaję się...

---

Blyth... jak juz cos nabazgrasz to podziel sie tym... ;)

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Podobno Ci sie podobaly moje wierszydla, a ze popelnilem nowy, to wrzucam :)

Po raz pierwszy od tygodnia

Otwieram okno

Przeszywa mnie powietrze

Zyje, oddycham i widze

Po wyjsciu z ciemnosci, co jest tylko w mej glowie

Swiatlo Natchnienia oslepia

Wyciska z mych oczu lzy szczescia

2

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Moja dalsza zabawa slowem...

Odkrywam nagość mą przykrytą spojrzenia cieniem...

jedynie i aż.

Odwracam wzrok, aby nie widzieć czy...

spoglądasz już

czy jeszcze.

Nie myslę o wstydzie, bo czym on jest... gdy

do stracenia nie ma nic

już...

Unoszę twarz ku slońcu... promienie złote chwytam i zatrzymuję na

zamkniętych powiekach

oczu mych.

Usta szeptają bezdźwięcznie slowa, których odciski na serca dnie

ktoś kiedyś wypalił i zapomniał

tak po autorsku ze sobą

zabrać.

Odwracam się plecami do Ciebie...

Dosyc na dzis!

Wracaj tam skąd Cię przyniosło...

*** *** *** *** *** ***

Na wzgórzach zapomnienia

zimno jest...

Wiatr hula dziko

kroplami deszczu twarz smaga.

I dobrze!

Przynamniej zasnąć w ten sposób się nie da...

*** *** *** *** *** ***

Wołam o pomoc do nieba

Zaklinam gwiazdy, aby

świecily mi, gdy umieram

i nie znajduję końca mej drogi...

Kladę się

z nadzieją, że

to ostatni mój sen i z matni tej

wyzwoli mnie...

Schylam swą glowę i patrzę

czy to są łzy

co właśnie

na podłodze perlą się?

Zbieram je palcem

i smakuję...

Słone są...

i takie jakby moje...

Dziwne...

Płakałam?

A przecież nic

nie czuję...

*** *** *** *** *** ***

Zajrzalam za kotarę przemyśleń

ukrytych tam, gdzie Ciebie nie ma

a moze Jesteś tylko ja tego nie wiem...

Odczuwam Pustke...

to dobrze przecież, bo znaczy,

ze cokolwiek czuję...

a to źle być nie może

chyba...

Uczucia zrodzone pomimo, że

nie powinno ich być

pomimo, ze to nie czas i nie miejsce...

Bol? Co lepsze? Ból czy Pustka?

A co gdy Pustka rodzi Ból?

Co lepsze? Bol czy Pustka?

A co gdy wyboru brak?

Gdy nie Tobie rozstrzygać co i jak?

Gdy trzeba po prostu...

no wlasnie... Co?

*** *** *** *** *** ***

Zatrzymując wiatr jedynym wyciągnięciem ręki

zamykam czas i oczywistość

nie zmieniając nic, co niezmienne jest.

Wdycham goraczkę drgającego niczym liść na wietrze

powietrza

Rozchylam nozdrza aby pomieścić jeszcze wiecej.

Wycieram kroplę

potu, która na czole perli się

Wysiłek okrutny pozwala przy życiu utrzymać mnie.

Upadam nisko, ziemia twarda wita

bezszelestnie

Kolana bolą, ale cóż to ma znaczyć? Ah nic...

*** *** *** *** *** ***

W wirze teraźniejszości umieszczam kulę kryształową

Łapię wspomnienia

Przelewam na papier...

Umieszczam w różowym notesie z ciemnoniebieską

Obwódka

Farbami maluję to

Czego usta wypuścić nie chcą...

Odbieram rzeczywistość jak

Falę

Która od lustra odbija

Wszystko...

*** *** *** *** *** ***

Podróżniku, czy słyszysz Muzykę tę?

Gra, jakby w oddali, tam za Wzgórzami,

Coś jak gdyby ktoś na flecie grał...

Czy zajrzysz tam? Czy pójdziesz dalej?

Zamyślisz sie nad nutą tą?

Nieważne. Było, minęło. Do dalszej drogi się bierz...

Noga za nogą, za nogą noga, za Wzgórzem śpiew.

Któż to tak śpiewa? No kto to taki?

Syrena a może dwie?

A moze jakiś Diabeł czy Demon?

Istnieją w ogóle takie?

No chyba nie... - wyszeptał Anioł - gdzieś tam daleko w tle...

*** *** *** *** *** ***

No... to byloby na tyle...

Edytowane przez LaMandragora
0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

I dalej...

Łzami naznaczyłam uśmiech Twój

Drogę wysypałam kwiatów szelestem

Wiatru podmuchem i smutku zapachem

Szeptem wspomnienia...

Odpowiedzial mi krzyk

Daleki a jednak duszę rozdzierający

Znakiem zapytania napiętnował

Wzór na mojej podłodze

Przy łące, gdzie spię...

Rosa delikatnie zadzwięczała

Przeszywający ból zaśmiał się ze mnie

Otworzył czarę, na której dnie

Żywa czerwień ukryła się

Krople krwi...

Zamieszasz bezpardonowo

Dodasz coś niecoś od siebie

Utworzysz czar i zgiełk dla potomności

Stempel, na którym swój podpis

Pozostawisz dumnie...

Tu byłem, to widziałem, tego dotykałem

I to pozostawiłem

Zgniecione, zbeszczesczone, zapomniane

Szczęśliwe, wyprane, bielutkie, zabrane

Niewinność dziewicy tuż przed inicjacją...

i...

Z Diabłem układam się

Wieczorową porą

Nim spać polożę się.

Myślę, że to nic

Nie będzie

Skoro to tak bawi mnie.

Uśmiecham się do lustra

Uśmiechu w odpowiedzi

Na próżno szukam.

Odzew nikły, nijaki

Cisza głucha

Milczenia dźwięk.

Noc daleka i dluga

Bezkresu pustka

Niekończący się grzech.

Piasek w doniczce

W kieliszku kwiat

Na talerzu ja.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Żeby dodać komentarz, musisz założyć konto lub zalogować się

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą dodawać komentarze

Dodaj konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się tutaj.


Zaloguj się teraz

  • Przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników, przeglądających tę stronę.