Blyth

Upadek

6 postów w tym temacie

Witam wszystkich. Ostatnimi czasy przyśnił mi się dość dziwny sen. Zwykle nic z nich nie pamiętam,ale ten był jakiś taki...rzeczywisty. No to do rzeczy. *Wybaczcie od razu za opis - nie jestem w tym najlepszy, ale postaram się jak umiem.*

Idę przez jakieś rozległe pole. Jest noc, a na niebie błyszczy pełna tarcza księżyca. Towarzyszą mi ludzie odziani w dziwne stroje z obszernymi kapturami ukrywającymi ich twarze w cieniu, w dłoniach dzierżą pochodnie. Sam mam na sobie dość luźny strój i jestem obwieszony amuletami(chyba) oraz jakimś pobrzękującym żelastwem. Panuje złowroga cisza, słychać jedynie brzęk obuwia i trzask płomieni. W zadziwiającym tempie zbliżamy się do jakiegoś prastarego lasu. Przyśpieszam, oni także przyśpieszyli. W mroku dojrzałem czarną dziurę w poszyciu. Zbliżam się, a ona rośnie, wkrótce stoje przed wejściem do pieczary. Czuje zwątpienie, namyślam się i stawiam krok na schodach wyrytych w litej skale. Prowadzą cały czas w lewo. Po korytarzu roznosi się echo naszych kroków. Atmosfera jakby gęstnieje. W końcu schody się kończą i widzę spory plac. Po mojej lewej skalna ściana, a po prawej kolumny, a za nimi ciemność. Zauważam rzeźbę niedaleko kolumn - wygląda jak gargulec albo jakiś demon. Odwracam się i staje twarzą w twarz z jednym z moich tajemniczych towarzyszy. Nareszcie widzę jego twarz, gdyż zdjął kaptur. Łysy z całą gamą zmarszczek i symbolem na czole(nie pamiętam jakim). W jednej chwili jego twarz zmienia się, zaczyna przypominać tego gargulca. Wyszczerza do mnie zęby i uderza okutym butem w splot słoneczny. Próbuje złapać równowagę,lecz bezskutecznie. Za kolumnami jest przepaść i właśnie zaczynam spadać. Palcami próbuje złapać sie czarnych, ostrych skał, by choć trochę spowolnić lot. Czuję jak zdziera mi się skóra, paznokcie, mięso odchodzi od kości. Uderzam o ziemie. Przeszywa mnie najgorszy ból jakiego kiedykolwiek doznałem. Leżę bez ruchu. Czuję dosłownie każdą kość i każdą cząstkę mojego organizmu. Próbuje wstać i za którymś razem dopiero mi się to udaje. Rozglądam się. Wokół bezkresna połać pustkowia otoczona tymi czarnymi skałami. Na ziemi leży coś w rodzaju węgla przemieszanego z popiołem. Obok wbity w ziemię jest mój miecz(identyczny jak ten który posiadam w swym domu". Wyciągam go z ziemi. Środkiem przebiega jaśniejsza ścieżka. Wkraczam na nią. Znów idę przed siebie, wydaje mi się jakby mijały godziny i w którymś momencie, choć sam nie wiem dokładnie kiedy pojawiają się nieliczne drzewa około trzy - metrowe. Ale one są inne niż te zwyczajne. Są obdarte z kory i złamane na czubku. Wokół nich lewitują owinięte łańcuchy z czarnego metalu. Coś mówi mi bym nie podchodził, lecz ciekawość ludzka( i prawdopodobnie też głupota) przezwycięża złe przeczucia. Lekko i cicho, jakby w każdej chwili coś miało mnie zaatakować zbliżam się do pnia. Wyciągam rękę i...coś podrywa mnie do góry. Wygina mnie (tors do góry, a ręce i nogi idą do tyłu, wiecie chyba o co mi chodzi)do granic możliwości. Tracę oddech. Mam wizję, wokół migają(dosłownie na sekundę albo mniej)blade twarze zniekształcone. Towarzyszą im krzyki opętanych, upiorów. W jednej chwili ostatnim wysiłkiem koncentruje umysł na uwolnieniu się z pod ich wpływu. Uwalnia się "fala" mocy. Odrzuca mnie, a ja odczołguje się jak najdalej od tych drzew. Podrywam się na nogi i zaczynam biec z początku sprintem, potem przechodzę w trucht. Kątem oka zauważam cień, dosłownie na granicy widoczności. Znów, ale z po przeciwnej stronie, potem za mną i tak dalej. Słyszę ciężki oddech, odczuwam strach...strach przed śmiercią. Zaciskam dłoń na mieczu i robie sztych za siebie. Odwracam głowę, widać tylko czarną mgiełkę rozpływającą się w ciemnościach. Dążę uparcie ścieżką przed siebie. Promień światła padł na moją twarz.

-Są schody! - pomyślałem wyraźnie uradowany.

Biegnę,ale one miast się przybliżać oddalają się. Radość przemienia się w rozpacz. Staję i słyszę szept,który mówi, że zginę, znów na granicy postrzegania przebiga cień...nie...wiele cieni...coraz więcej i więcej. Przyjmuję postawę do walki.

Obudziłem się cały zlany potem, przed oczami nadal mam tą ciemność, a plecy przeraźliwie mnie bolą. Zrzucam pościel i idę do łazienki umyć twarz. Patrzę lustro i jeszcze przez co najmniej pół godziny nie mogę się otrząsnąć.

Nigdy jeszcze nie przyśniło mi się coś tak realistycznego. Co o tym sądzicie?

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Hmm Twój sen ma niesamowity opis i naprawdę oddaje "ducha" tego snu.

Mam wrażenie, że ten sen nie był tylko snem, obrazem, który dotyczy codzienności. Jest to niezwykły opis Twej walki wewnetrzenej a zarazem czegoś co nazywam podróżą. Byłeś w świecie, który coś miał ci pokazać. Jeśli chcesz postaram się szerzej zając Twoima snem.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Oczywiście, jeśli miałabyś czas i chęci możemy o tym pisać. Nie mam nic przeciwko temu.

Miałem jeszcze jeden sen pewien czas po tym co opisałem. Był on słabszy, jeśli wiesz co mam na myśli. Krótszy, mniej szczegółowy, ale jednak wciąż odnoszący się do cieni. Napiszę go niedługo. Zastanawiam się tylko czy tutaj czy w oddzielnym temacie.

PS. Nie pomyślałem o tym wcześniej, ale te pole i las są znajome, groty jednakowoż tam nie ma, a jedynie zawalone studnia. Niedaleko(2 km max.) mojego domu ten...hmm..."próg zieleni" jest prawie identyczny.

Edytowane przez Blyth
0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Przepraszam, że tak długo się nie odsywałam ale niestety nie zaglądam tu tak często jak bym chciała.

Przeanalizwałam sen z każdej mozliwej dla mnie strony i doszłam do dwóch wniosków.

1. Sen mógł być podróża w głąb Twego wnętrza, gdzie zmierzasz się z włąsnymi emocjami.

2. Ten wymiar i wielowymiarowość snu jest zastanawiająca i może świadczyć i podrózy w inny świat.

Zastanawia mie tylko jedno w tym wszystkim. Walczysz nie poddajesz się ale nie sluchasz głosu swej intuicji. To ciekawe bo wtedy wpędzasz sie w jeszcze wieksze tarapaty. Zastanów się z czym ostanio walczyłes albo miałeś jakieś problemy rozsterki bo wyraźnie coś uderzyło cię dośc mocno (splot słoneczny= emocje)

Mogłabym dodać więcej ale nie jest to chyba takie konieczne.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Powiem, że ostatnio miałem silne emocje i to bardzo negatywne.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Może stąd tak silny i zarazem emocjonalny sen,który dokładnie zapamiętałeś,czyli negatywne emocje jakie towarzyszą Ci w życiu codziennym. Upadek często oznacza również kłopoty,więc musisz mieć się na baczności.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Żeby dodać komentarz, musisz założyć konto lub zalogować się

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą dodawać komentarze

Dodaj konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się tutaj.


Zaloguj się teraz

  • Przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników, przeglądających tę stronę.