KrólDawid

Demony I Poganie

47 postów w tym temacie

To nie do końca tak.

Jeśli ktoś poznał naukę Chrystusa i nie przyjął jej nie dostąpi zbawienia.

"Nie mogliby tedy być zbawieni ludzie, którzy wiedząc, że Kościół założony został przez Boga za pośrednictwem Chrystusa jako konieczny, mimo to nie chcieliby bądź przystąpić do niego, bądź też w nim wytrwać."

Jeśli ateista miał okazję poznać Ewangelię i nie przyjął jej to bycie dobrym człowiekiem mu niestety nie pomoże. To samo czeka osoby, które co prawda są ochrzczone, ale potem odrzuciły jednoznacznie chrześcijańskie nauki.

Inna sytuacja dotyczy natomiast ludzi, którzy nie mieli jeszcze okazji poznać nauki chrześcijańskiej. W takim wypadku Kościół mówi że:

"Ci bowiem, którzy bez własnej winy nie znając Ewangelii Chrystusowej i Kościoła Chrystusowego, szczerym sercem jednak szukają Boga i wolę Jego przez nakaz sumienia poznaną starają się pod wpływem łaski pełnić czynem, mogą osiągnąć wieczne zbawienie. Nie odmawia też Opatrzność Boża koniecznej do zbawienia pomocy takim, którzy bez własnej winy w ogóle nie doszli jeszcze do wyraźnego poznania Boga, a usiłują nie bez łaski Bożej, wieść uczciwe życie. "

Edytowane przez Seid
0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Ech, no nie chciałem się rozpisywać, ale też uległem temu, co zarzucam innym - zbyt daleko idące uproszczenia... Tak, masz jak najbardziej rację, że wg KK nie dostąpią zbawienia ci, którzy świadomie odrzucają naukę Chrystusa. Ale w KK jak to w KK - wszystko jest kwestią interpretacji. Bo czy każdy ateista może powiedzieć, że POZNAŁ naukę KK? Nie wystarczy nawet przeczytać ewangelii by poznać naukę Kościoła, w takim rozumieniu, w jakim sam KK to definiuje. Wbrew pozorom KK staje się mniej hermetyczny, niż kiedyś. Wyznawców ubywa, więc teraz nie czas, na potępianie innowierców, czy ateistów. Wiesz jak jest - trzeba zwierać szeregi. Tak naprawdę możliwość zbawienia jednoznacznie wyklucza jedynie apostazja. Bo reszta, to mogą być już dywagacje, można uznać, że ktoś np. się zraził przez to czy tamto i nie miał okazji poznać w pełni nauki Chrystusa.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach
Tak naprawdę możliwość zbawienia jednoznacznie wyklucza jedynie apostazja.

Wyklucza też brak chrztu jeśli była możliwośc jego przyjęcia.

Bo czy każdy ateista może powiedzieć, że POZNAŁ naukę KK?

TO, że ktoś ma możliwość poznania nauki nie oznacza, że tą możliwość wykorzysta. Jeśli wykorzystać jej nie chce musi ponieść konsekwencje swojego wyboru, które wg KK są dość jasne i oczywiste.

Bo reszta, to mogą być już dywagacje, można uznać, że ktoś np. się zraził przez to czy tamto i nie miał okazji poznać w pełni nauki Chrystusa.

Dywagacje nie zmienią faktu, że zdaniem KK osoby, które mogły, a nie chciały idą do piekła i tyle.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach
Chciałbym tylko napisać, że bóg jakiego opisujesz, to bóg starotestamentalny - taki, w jakiego wierzyli Żydzi. Obecnie stary testament katolicy traktują jako pewną symbolikę, a wyznają i głoszą takiego boga, jakiego objawił Jezus - pełnego miłości i przebaczenia.

Czyli aktualnie chrześcijanie wyznają wiarę w dwa różne bóstwa? Bo skoro to nie ten sam bóg, to jednak jest coś mi tutaj nie gra ;).

1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Heh, no po części tak jest :-D Jakby jakiego księdza albo teologa spytać jak to jest, że tu bóg mściwy i groźny, a tu miłosierny, to otrzyma się dość pokrętną odpowiedź, z której nadal nic konkretnego nie wynika :-P

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Czyli aktualnie chrześcijanie wyznają wiarę w dwa różne bóstwa?

E tam.

Mówienie, że Bóg ST to zła krwiożercza istota, a Bóg NT to pis ęd loff to mocne spłycanie tematu.

W NT Jezus często mówi o piekle, płaczu, zgrzytaniu zębami i tak dalej więc Bóg nie stracił za wiele na swojej srogości ;)

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

E tam.

Mówienie, że Bóg ST to zła krwiożercza istota, a Bóg NT to pis ęd loff to mocne spłycanie tematu.

W NT Jezus często mówi o piekle, płaczu, zgrzytaniu zębami i tak dalej więc Bóg nie stracił za wiele na swojej srogości ;)

Zabawne, ale gdzieś czytałem, że piekło i zgrzytanie pochwy to doróbka Kościoła do biblii, a pierwotnie miejsce dla grzeszników było po prostu pustką i spokojem.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Hrefno, to co napisałaś o poganach zdecydowanie do mnie przemawia. Tylko zastanawiam się, czy to jednak trochę nie jest tak, że to jest podejście, które można znaleźć u wyznawcy dowolnego wierzenia. Bo podkreślasz empiryczne doznania, ale chyba jednak są one pośrednie. Bo chyba nie objawiają Ci się na co dzień bogowie, tylko pewne zjawiska przypisujesz ich działaniu. Tak jak wyjmując ze skrzynki list wierzysz, że to listonosz zostawił, a nie taksówkarz. Jeśli się mylę, to chętnie bym pociągnął dalej ten temat w odpowiednim dziale :-) Choć w sumie w temacie jest też o poganach, więc można by to podpiąć ;-)

Owszem, w moim przynajmniej wypadku cała sprawa pogaństwa wyniknęła - i trwa na podstawie bezpośredniego kontaktu z bogami. Jak ze starszymi krewnymi. Kontaktu zainicjowanego przez nich, że dodam, chociaż ja chciałam na co dzień trzymać się od wszelkich bogów jak najdalej, uznając jedynie bezosobową, panteistyczną boskość Istnienia jako takiego. W moim światopoglądzie nie ma miejsca na wiarę w nic, czego nie pomacam, nie dotknę, nie przeżuję i nie przetrawię. W żadne przyjmowane a priori założenia religijne.

Więc nie - nie wierzę, że list w skrzynce zostawił listonosz, a nie taksówkarz. Nie muszę. Bo spotykam go namacalnie.

2

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Rozumiem :-) W takim razie tylko pozazdrościć, że listonosz chce się z Tobą spotykać :-)

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Chcą z każdym, kto ma odpowiednią wrażliwość, by ich usłyszeć, otwartość na niespodziewane doznania i kontakt z Tamtą Stroną i z każdym, kogo mogą do swoich celów wykorzystać. Tak, wykorzystać. Bo bogowie nie są bezinteresowni, to kolejna judeochrześcijańska bajka dla naiwnych. Mają swoje cele i plany i ludzi dostrzegają jedynie wtedy, gdy mogą się nimi w jakiś sposób do swoich celów posłużyć. Nie da się jednak ukryć, że oferują za to godziwą zapłatę i dotrzymują słowa. W znaczeniu jak najbardziej doczesnym.

Ewentualnie dostrzegają ludzi także wtedy, gdy ci wystarczająco upierdliwie się do nich dobijają. Kiedy zauważamy łażącą nam po nodze mrówkę? Kiedy zacznie naprawdę drażnić... i taki jest mniej więcej boski stosunek do ludzi... z tym, że wtedy owo zauważenie może nie być dla takiej ludzkiej mrówki najprzyjemniejsze... Ale to już inna para kaloszy. Zainteresowanym pogaństwem powiedziałabym jedno: nie pchajcie się sami w kontakt z bogami, jeżeli oni go nie inicjują, jeśli nie chcecie wpaść w kłopoty i stanąć przed naprawdę trudnymi wymaganiami, z których pierwszym będzie uporządkowanie własnego życia i objęcie go pełną kontrolą, której podstawową częścią jest przyjęcie absolutnej (i bez żadnego "zmiłuj", żadnej taryfy ulgowej) odpowiedzialności za każde, najdrobniejsze własne działanie i świadome ponoszenie nawet najbardziej przykrych konsekwencji tych działań. Bez biadolenia o pechu itp. Bo podstawowym założeniem współczesnego pogaństwa jest również to, że każdy sam odpowiada za własne życie i jego kształt, jest tym przysłowiowym "kowalem własnego losu" a bogowie w ten los się mieszają jedynie wtedy, gdy mogą na tym skorzystać, w dowolny sposób, jeśli własnej korzyści w tym nie widzą, nas i nasze sprawy mając głęboko gdzieś.

Edytowane przez Hrefna
0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Jestem w temacie pogaństwa zupełnym laikiem, Hrefno, ale przyznać muszę, że to co piszesz brzmi tak rozsądnie i tak przemawia do mnie, że aż się zainteresuję tematem - choćby i teoretycznie sensu stricto :-) Nigdy mi nie przeszkadzała wizja 'Boga, który jest miłością". Ale zawsze mnie zastanawiało - skoro tak, to po co cały ten majdan, pełen niedoskonałości, fuszerek (stwórczych) i nieszczęść? Ale istnienia bóstw(a) niedoskonałego/łych odpowiada skądinąd na to pytanie. Ale co się dziwić - ci, którzy kreują ideę boga doskonałego mówią też, że człowiek jest najwyższą istotą na Ziemi, a zwierzętom (że o roślinach nie wspomnę) odbiera się całkiem prawa i degraduje się li tylko do funkcji istot służących ludziom. Wiem, że to trochę prowokacyjnie zabrzmi, ale de facto jakby ekstrapolować tę ideę, to wyjdzie z tego nazizm...

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Knust, nie spamuj.

Zwarnuj mnie.

@Seid

Trudno mi rzec, spróbuję to znaleźć w historii przeglądania stron, ale może być ciężko zważywszy na czas jaki minął od mojej wizyty na wspomnianej stronie.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Witajcie mili!

Dzięki wszystkim, którzy pisali na temat. Jednocześnie zwracam uwagę tym, którzy pisali nie na temat. Nie będę rozwijał tego wątku, ale o czymś to świadczy.

Pozdrawiam Kamil.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Ja dla odmiany na temat, choć nie do końca na poważnie:

Witajcie

Mam mniemanie, że poganie nawiązują kontakty z demonami. W związku z tym chcę was, jako, że jesteście poganami, zapytać o kilka rzeczy.

Zgodnie z definicją... częściową:

Demon (stgr. δαίμων daimon – dosłownie ten, który coś rozdziela lub ten, który coś przydziela, także: nadprzyrodzona potęga, dola; łac. daemon) – istoty występujące w wielu wierzeniach ludowych, mitologiach i religiach, które zajmują pozycję pośrednią między bogami a ludźmi, między sferą ziemsko-ludzką, materialną, a sferą boską, czysto duchową; istoty o cechach na wpół ludzkich, na wpół boskich; najczęściej są to nieprzyjazne człowiekowi duchy, związane pierwotnie z pojęciem nieczystości sakralnej.

To w sumie tak, bo komplet bytów typu duchy ziemi się w kategorię półczłowieka/półboga wpisuje... jedynie z tą nieprzyjaznością i nieczystością sakralną nijak nie idzie się zgodzić.

Czy to prawda, że nawiązujecie kontakty z duchami ?

Tak... codziennie po kilka razy.

Po co nawiązujecie z nimi kontakty ?

Lubię sobie pogadać z kimś inteligentnym...

Czy nie obawiacie się tych duchów? Np: że was zniewolą, opętają, czy zrobią wam cokolwiek złego.

Nieee... z tymi, których się obawiamy, nie utrzymujemy kontaktów.

Zakładając, że występują problemy z duchami, jak sobie z nimi radzicie? Macie jakichś egzorcystów?

Pozdrawiam

Kamil z Krakowa

Zazwyczaj stare, ludowe metody wystarczają... wiesz... czarna kura (na rosół), linka hamulcowa (i pies, na pieczyste), odpowiednia ilość bimbru i wizyta u czarownika Iwanowa.

2

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Żeby dodać komentarz, musisz założyć konto lub zalogować się

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą dodawać komentarze

Dodaj konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się tutaj.


Zaloguj się teraz

  • Przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników, przeglądających tę stronę.