Akana

"branie" Na Siebie Cudzych Cierpień

15 postów w tym temacie

Mam nadzieję, że taki temat tu pasuje...

Witam!

Mam bardzo, bardzo nietypowe pytanie...

Otóż czy macie może jakąkolwiek wiedzę o tym, jak można brać na siebie negatywne emocje (rozpacz, smutek) od osób, które są poza naszym fizycznym zasięgiem (tj. mieszkają daleko)?

Potrzebuję pomóc pewnym ludziom i oprócz mojego wsparcia (niestety właśnie na odległość) chcę jeszcze wziąć to ryzyko i jakoś odbierać od nich wszystkie smutki swoim kosztem.

Błagam, nie śmiejcie się.

Pozdrawiam i proszę o pomoc...

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Hmm, to dosyć głupie. Tak, nawet bardzo głupie. Po co zabierać od kogoś smutek. Możesz zabrać uczucie, ale przyczyna tego skutku zostanie. Twoje rozwiązanie jest jak wydmuchiwanie nosa gdy ma się ostry katar- pomoże na chwilę. Najlepszą metodą jest zlikwidowanie źródła smutku. Jeśli jest ono poza Twoim zasięgiem, to jest jeszcze jedna metoda. Mianowicie dawaj radość. Nie dziel się szczęściem, a stwórz stałe źródło. Te 2 metody w niektórych przypadkach się pokrywają. Nie musisz zaraz szukać metod ezoterycznych. Cieszę się, ale i trochę żałuję, że zdążyłem przed Knustem.

2

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Dokładnie, wzięcie na siebie cudzych emocji nic nie pomoże, jeśli ich przyczyna pozostanie. Trzeba się raczej zająć eliminacją źródła, powodu tych emocji.

3

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

No ja Was rozumiem, ale te sytuacje są naprawdę wyjątkowe. Ja nie jestem w stanie pomóc im zwalczyć źródła tych problemów. Robię wszystko co mogę - jestem przy nich i wspieram. Mówią, że dzięki mnie się uśmiechają. To co wypisałam wyżej jest już taką rozpaczliwą chęcią pomocy tym ludziom.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

To co robisz nie jest to mechanizmem leczący innych naprawdę. Bazuje na:

- skrytym poczuciu winy (splot)

- braku wiary że cierpienie każdego człowieka jest czasem częścią jego drogi (jest więc brakiem wiary w Górę) (korona)

- silnie związane z karaniem się i kodami autodestrukcyjnymi (podstawa)

- cechuje osobowość zmierzającą ku nowotworom (choć zdania się podzielone http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/12783934)

- z całą pewnością rozwala energetykę w sposób straszny. Po krótkim czasie osoba wymaga większej pomocy niż ta której miała pomagać.

Jeśli w tym momencie mówisz sobie - trudno, wytrzymam - patrz myślnik numer 3 :)

Ale.

1. Branie na siebie może być częścią rozwoju, uwrażliwienia (ale i tak należy z tym uważać i nie przesadzać. Nie trenuje się tego na konkretnych osobach i to jest ćwiczenie, nie jakaś wielka pomoc)

2. Jeśli rozpozna się próżność rzeczy (tj. że powstają, trwają a potem gasną w tej próżności), jeśli się to naprawdę dobrze rozpozna

i nie będzie się miało myślników wyżej, można czasem pomagać w ten sposób innym ludziom, aczkolwiek nie wydaje mi się to najbardziej efektywną techniką. I samo zrozumienie tego, to nie jest wiedza intelektualna. Ot, taki level 100.

4

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach
Ja nie jestem w stanie pomóc im zwalczyć źródła tych problemów.
Skoro nie jesteś w stanie to po co się za to bierzesz. Poszukajcie specjalisty albo osób które profesjonalnie pomagają.
Robię wszystko co mogę - jestem przy nich i wspieram.
I wystarczy. Za to pomysł z braniem na siebie czyichś smutków lub negatywnych energii jest równoznaczny z pomysłem żeby wejść na tory pod przejeżdzający pociąg. Sosnowiczanin dobrze to wyjaśnił, w ten sposób rozwalisz sobie energetykę a nawet jeśli w nią nie wierzysz to po początkowej radości ze pomagasz, siadzie ci samopoczucie.
Mówią, że dzięki mnie się uśmiechają.
A tobie wzrasta poczucie warotści i czujesz się potrzeba. Pytanie za jaką cenę ?
To co wypisałam wyżej jest już taką rozpaczliwą chęcią pomocy tym ludziom.
To oni sami powinni szukać pomocy i to u specjalisty, a nie bawić się w zabieranie smutków i przesyłanie radości.

Tak samo pomoże jak obejrzą komedię w tv, na jakiś czas oderwą się od problemu, ale to ie rozwiąże ich kłopotów.

Jak dla mnie to jesteś typem samobójczyni i lubisz się poświęcać. Zaraz ktoś napisze, że to za ostro napisane albo oceniam. Tak, takie jest moje odczucie po twoim poście.

Dziwi mnie twoja autodestrukcja oparta na pomaganiu innym, a to że ktoś pomaga, czy nie pomaga, nie oznacza że jest dobrym czy złym człowiekiem, to znaczy że jest rozsądny i wie kiedy można pomóc, a kiedy w ten sposób szkodzi się innym.

Pytałaś - dostałaś odpowiedź. Pomaga się świadomie, rozwiązując przyczyny problemów, a nie na zasadzie skoku na główkę do nieznanej wody.

Edytowane przez mariko
3

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Ja to widzę podobnie jak Mariko. Mesjanizm bywa właściwy jedynie w bardzo wyjątkowych i rzadkich okolicznościach.

Też przez bardzo długi czas miałam syndrom "zbawcy", chciałam brać na siebie problemy swoich bliskich, ba, kiedyś popełniłam solidny błąd, za który płaciłam przez kilka lat - ustawiłam na Sieci Życia (Wyrd czy jak kto chce to zwać) "maszynkę" przekierowującą na mnie wszelkie negatywne wydarzenia, sploty okoliczności i tym podobne, które miały wstępnie trafić do kogoś bardzo mi wówczas bliskiego. Są takie mechanizmy, to jest wykonalne, ale nikomu tego nie polecam. Uważałam wówczas, że mnie jest tak dobrze, że lepiej być nie może, a ten ktoś jest blisko kompletnej rozsypki - i wydawało mi się, że w ten sposób pomogę. Podziałało na krótko. Raz że na kilka lat rozsypałam sobie kompletnie własne życie - a myślałam, że jestem twarda i ze wszystkim dam sobie radę - i generalnie tak jest, jestem twarda i jak powiedział pewien Znajomy, mam w sobie jakiś gen karalucha - niezniszczalność, ale to, co na własne życzenie spowodowałam okazało się ponad siły nawet tego niezniszczalnego karalucha. Dwa, że temu komuś niewiele to pomogło. Bo nie usunęłam w ten sposób źródła problemu, a jedynie kierowałam na siebie konsekwencje, jak się okazało wcale nie wszystkie, bo wszystkich się wziąć na siebie i tak nie dało. Trzy, że mimo że owa osoba nie wiedziała o tym działaniu, nasza znajomość, mimo zawartego braterstwa krwi, przeszła bardzo poważny kryzys, a ten człowiek nieświadomie wprawdzie i niecelowo (tak przynajmniej podejrzewam) poprzez spowodowany przeze mnie tym działaniem magicznym "link" szkodził mi koszmarnie.

Tak, że tego rodzaju działanie zamiast pomóc może działać destrukcyjnie na osobę, która je podejmuje - i mogę to potwierdzić własnym doświadczeniem. Więcej szkody niż pożytku i to na dłuższą metę dla obu stron.

Inna rzecz, że wciąż działa we mnie "ogranicznik" - bardzo trudno jest mi podjąć dowolne działanie magiczne ku własnej bezpośredniej korzyści, o wiele łatwiej mi działać na korzyść ludzi, których uważam za bliskich lub na niekorzyść takich, do których mam poważny żal. Działania na własną korzyść wychodzą mi jedynie wtedy, kiedy ich bezpośrednimi beneficjentami są osoby mi bliskie, a ja korzystam na tym tylko w sposób pośredni. To hamulec, który trzeba wyłączyć, bo przeczy pragmatyzmowi.

Ja rozumiem chęć pomocy, ale nigdy nie należy tego robić własnym kosztem, bo konsekwencje będą poważniejsze niż się zakłada. Jedynym wyjątkiem jest przyjęcie na siebie poważnej choroby somatycznej, jeśli ma się naprawdę silny i wytrzymały organizm, a chorobę somatyczną, oczywiście jeśli nie jest to rak, stwardnienie rozsiane i tym podobne (bo przyjęcie takiej na siebie równałoby się wydłużonemu w czasie samobójstwu), po prostu można wyleczyć. I przyjęcie na siebie takiej powiedzmy ropnej anginy czy zapalenia płuc, na które cierpi dziecko nasze lub kogoś bliskiego - temu dziecku pomoże, a nam na dłuższą metę nie zaszkodzi.

Edytowane przez Hrefna
2

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Dziękuję wszystkim za odpowiedź! Jestem pod wrażeniem, że wszyscy napisaliście to z taką wyrozumiałością. Naprawdę. Wszyscy bez wyjątku. Dziękuję Wam.

Teraz ode mnie. Właściwie chwilę po napisaniu tego posta pomyślałam sobie: "Ej, dziewczyno, co ty robisz? Dbaj o siebie, uszczęśliwiaj się - dzięki temu będziesz mogła intensywniej im pomagać. A nie, wymyślasz jakieś autodestrukcyjne głupoty. Tylko staraj się nie załamywać". Ale mówię - przecież nie będę zamykać tematu, napisałam, to niech tak zostanie i nieważne co ludzie sobie o mnie pomyślą.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Dobrze, że zrobiłaś ten temat, bo ktoś inny może wpaść na ten sam pomysł, a nawet jestem pewien, że każdy kiedyś chciał zrobić coś podobnego. Sam kiedyś wziąłem na siebie chorobę (przeziębienie) i choć druga osoba poczuła się lepiej, to objawy wkrótce wróciły i tak leżeliśmy i zdychaliśmy oboje.

A Twój temat pełny odpowiednich przestróg może temu zapobiec.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Czułam, że musiałam go napisać właśnie z tego względu. Często muszę coś robić pod wpływem impulsu i wiem, że to jest dobre. Ale robię tylko to, czego jestem pewna, że będzie miało to tylko następstwa neutralne lub pozytywne.

Piszcie dalej co o tym myślicie. Dla innych. Dla przyszłych.

Edytowane przez Akana
0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Kiedyś..rozważałem koncepcję przekierowywania na siebie wszystkich problemów. Ot...znałem kogoś kto nie potrafił wytrzymać zbyt wiele, kto potrzebował pomocy. A że ja jestem niezły sk***iel to i zniosę bardzo dużo. Zwłaszcza, że chciałem. W całym tym układzie funkcjonuje jednak jeden problem.

Nie działa.

Niezależnie od metody i sposobu nigdy nie uda Ci się w ten sposób załatwić kwestii. Przypuśćmy, że przyciągasz wszystkie bóle i cierpienia danej osoby. Wszystkie efekty. W tym momencie Ty czujesz nie tylko owe cierpienia i bóle, ale i świadomość, że w takim wypadku coś (los, wypadek, okoliczności) napastuje osobę Ci bliską. A osoba? Osoba ta nie jest nietykalna. Podświadomie czuje, że 'tu powinno być miejsce po uderzeniu'. Wrażenie pustki zaczyna ją irytować, sama nie wie o co chodzi. Efekt gorszy niż strzał faktyczny.

To jedna kwestia.

Kwestia druga, jest taka, że hart ducha to niestety niezbędny element ludzkiego istnienia. Jeśli obłożysz kogoś kloszem 'od nieszczęśliwych wypadków', a coś się spieprzy, wymknie poza algorytm..to zaatakuje wyjałowioną psychikę. Robisz komuś krzywdę.

Odnośnie całej kwestii chronienia kogoś..kiedy nie masz jak.

"Jak mam bronić się nożem gdy oni mają miecze i tarcze? Nie broń się. Atakuj".

Jeśli ktoś jest dla Ciebie na tyle istotny, by wciąż walczyć z jego problemem..to z nim walcz. Nie potakuj, nie przejmuj ciosów. Zadawaj je. O wiele skuteczniejsza metoda. Czy to eks, czy problem z egzystencją w świecie który jest irytujący - po prostu zwalczaj problem. Pomagaj z nim walczyć. Zdecydowanie lepiej jest wyjąć cierń z dupska niż podkładać kolejne poduszki by nie uwierał.

Edit: Ewentualnie dobrze jest się wyczulić. Kiedyś, będąc zupełnie nieezoterycznym, niemagicznym itd. szarakiem po prostu miewałem nagle przeczucie, że coś nie gra. Dzwoniłem i faktycznie, był jakiś problem psujący nastrój mej kobiecie. Podejrzewam, że nie zawsze wyłapywałem wszystko itd. Ale jednak był to przydatny instynkt.

Edytowane przez Knust
3

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Ooo, bardzo ładnie opisane Knuście. Jak będę przy kompie, to dam Ci punkcika.

Nie rozważyłem przypadku pustki, który opisałeś. Mianowicie ta pustka natychmiast przyciągnie do siebie coś, by ją zapełnić. Więc by pozbyć się problemu trzeba nie tylko usunąć jego źródło, ale i zastąpić przykre uczucia jakimiś bardziej pozytywnymi. W innym przypadku ten sam problem powróci lub nawet gorszy powstanie. To się tyczy również nałogów.

1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Post powyżej ,to nawet nieźle opisany ,,napiszę prościej ,jest coś takiego jak odbieranie empatyczne i telepatycze wszelkich emocji i myśli oraz chorób przez - szamana ,telepatę ,medium /spirytysta ,człowieka o wyostrzonych zmysłach parapsychicznych ,parapsychologa i Teologa Mistycznego czy Psychologa Transpersonalnego .

Oczywiście jest to obraz człowieka który ,wierzył w Boga ,modlił się i w wyniku swego rozwoju duchowego /samo-doskonalenia i samodyscypliny wewnętrznej ,połączył się z Bogiemn Stwórcą w Misycznej ekstazie ,i wszelkia wiedza i wszystko co Boskie ,odtąd żyło w człowieku jako materializacja Boga Stwórcy .

Pierwszym z takich ludzi urodzonym na Dalekim Wschodzie był książę z rodu Siakjów - Siddhartha Gautamma , który obrał imię Budda - co oznacza stan oczyszczonego , zrónoważonego i oświeconego duchem świętym Przez Boga Stwórcę umysłu .

Puźniej ,wieki następne na Zachodzie w Europie urodził się skromny Syn Cieśli - Jezus Z Nazaretu , który dostąpił Oświecenia Przez Boga i obrał imię Chrystus ,a że na Zachodzie ludzie potrzebowali zobaczyć cuda i dziwy ,nie tak jak ludzie na Wschodzie, toteż Jezus Chrystus był zmuszony je zaprezentować .

Moim zdaniem Chrześcijaństwo ogranicza człowieka w rozwoju /dojrzewaniu /dorastaniu i tworzy ludzi paranoików - wierzących bezpodstawnie w zabobony i gusła ,przepełnionych strachem ,zazdrścią ,egoizmem ,pogardą i pychą .

BUDDYZM TO NAJSTARSZA RELIGIA /DOKTRYNA FILOZOFICZNO-PSYCHOLOGICZNO-NAUKOWO-TEOLOGICZNA NA ŚWIECIE .

Można być Buddystą ( stan normalnej umysłowo osobowości ludzkiej - bez -strachu ,lęków ,pożądań ,zazdrości ,egoizmu ,pychy , paranoi ,.itp. ) ,co oznacza metaforycznie połączenie wszystkich religii ,wszystkich czasów ,na całym świecie i zakątku globu od pokoleń .

Buddyzm -to metaforyczna jednia wszystkiego co żyło ,żyje i żyć będzie .wszystkich religii w równowadze - Chrześcijaństwa , Islamu ,Shintoizmu , Taoizmu , Judaizmu ,Hinduizmu , itp . itd .

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Potrzebuje pomocy!!! Jestem pewna, że podczas umierania bliskiej mi osoby przejęłam jej cierpienia i ból. Nie mogę się od tego uwolnić. Odczuwam ból w tych samych miejscach, mam dziwne napady nocne podobne do padaczki podskroniowej, spadam z łóżka i leżę nie wiem ile czasu. Jestem poobijana. To rok od śmierci tej osoby i nie mogę sobie poradzić. Badania EEG, MR i inne w porządku. Psychoterapeuta mówi o stracie oparcia w życiu, ale ja czuję, że tak bardzo chciałam ulżyć bliskiemu, że ten ból umierania na raka wzięłam na siebie.

Proszę o pomoc. Jak to zdjąć z siebie?

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach
5 godzin temu, evita napisał:

Potrzebuje pomocy!!! Jestem pewna, że podczas umierania bliskiej mi osoby przejęłam jej cierpienia i ból. Nie mogę się od tego uwolnić. Odczuwam ból w tych samych miejscach, mam dziwne napady nocne podobne do padaczki podskroniowej, spadam z łóżka i leżę nie wiem ile czasu. Jestem poobijana. To rok od śmierci tej osoby i nie mogę sobie poradzić. Badania EEG, MR i inne w porządku. Psychoterapeuta mówi o stracie oparcia w życiu, ale ja czuję, że tak bardzo chciałam ulżyć bliskiemu, że ten ból umierania na raka wzięłam na siebie.

Proszę o pomoc. Jak to zdjąć z siebie?

Jest prosty sposób wypróbowany przeze mnie osobiście -wejść w głęboki stan medytacjii  -inny ś /zaświat /wymiar / odmienny stan świadomości /stan biski śmierci /auto-hiponoza /świadomy sen /. auto-psychorerapia ( nazwy mogą być różne ,dla każdego człowieka na świecie,) i sięgnąć pamięcią /świadomością /duchem  , do całej swojej przeszłości ,stwierdzić czy nikogo nie skrzywdziliśmy ( bo musimy odkryć komu tak  bardzo zaszkodziliśmy w przeszłości ,czym ,jak ? zgrzeszyliśmy  ,nasze grzechy z przeszłości ,bowiem wracają do nas w przyszłości   ) -

1 myślą  (złoczenia ,klątwy ,itp. )

2 ,mową  (plotki ,obmowy ,pomówienia ,ubliżanie ,szantaż emocjonalny  ,itp.) ,

3 uczynkiem /czynem ( bicie ,itp )

4 zaniedbaniem /zaniechaniem /lenistwem 

To będzie jak uczczenie  minutą lub dłużej ,ciszy pogrzebowej ,tu nie chodzi o ziermski  czas ,a kosmiczny ,gdzie minuta ,to wiele lat ,a ty jesteś w stanie hibernacji  ,lub martwa .

Zresztą niech odpowie za mnie ten film :

https://zalukaj.com/zalukaj-film/4528/linia_ycia_flatliners_1990_.html

Pozdrawiam -żyjący ,a umarły ,lub żyjący po śmierci :) 

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Żeby dodać komentarz, musisz założyć konto lub zalogować się

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą dodawać komentarze

Dodaj konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się tutaj.


Zaloguj się teraz

  • Przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników, przeglądających tę stronę.