Gość winoduszy

Ayahuasca W Polsce ?

35 postów w tym temacie

Witam serdecznie

Szukam osob zainteresowanych tematem Ayahuaski w Polsce.

Podjecie dyskusji w celach wylacznie informacyjnych i edukacyjnych.

W razie zainteresowania rozmowa prosze o kontakt emailowy: winoduszy2012@yahoo.co.uk

Pozdrawiam serdecznie

UWAGA! Nie ponoszę odpowiedzialności za niewłaściwe wykorzystanie zamieszczonych tu treści.

Niniejsze ogloszenie ma charakter prywatny: informacyjny i edukacyjny. Żaden z prezentowanych przeze mnie tekstów nie może być interpretowany jako zalecenie do konsumpcji zabronionych w Polsce roślin. Ktokolwiek to uczyni, zrobi to na własną odpowiedzialność.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Forum służy dyskusji, więc równie dobrze możemy rozmawiać tutaj zamiast na priv.

Bardzo chętnie dowiem się czegoś o celowości rytuału aya w Polsce. Na fali mody na szamanizm organizatorzy warsztatów prześcigają się w atrakcjach dla uczestników, pojawiła się zatem także aya.

Nie mam pojęcia w ilu przypadkach jest to oryginalna roślina, bo słyszałam, że często jest to lokalna ruta.

Zastanawiam się, czego w tym rytuale szukają uczestnicy warsztatów z Europy i czy to znajdują?

1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Lama wytłumaczę Ci ;) Oni szukają egzotyki.. Tak jak docenia się w Polsce "Radę starszych". Wszystko super ale nie patrzymy na to co my mamy.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach
Oni szukają egzotyki..

A co złego jest w zajmowaniu się egzotyką i pomijaniu tego, co lokalne? ;)

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

A co złego jest w zajmowaniu się egzotyką i pomijaniu tego, co lokalne? ;)

A to, że swego nie znacie a cudze chwalicie.. Nie lubię takiego postępowania. Ludzie zachwycają się obcymi metodami nie znając tego co mają pod nosem i co w Polsce się robi. Od ziół poprzez uzdrawianie kończąc na roślinach mocy i miejscach mocy. A o Słowianach nie wspomnę już, że mało kto coś wie o nich a zapomina się jedną rzecz - to Nasi przodkowie.. Jak ktoś się nie czuje Polakiem tylko japończykiem, amerykaninem, albo włochem, grekiem - to proszę bardzo - granice są tak jakby otwarte ...

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

No dobrze, ale czy fakt, że urodzilismy się Polakami oznacza, że to właśnie postępowanie i mentalność naszych przodków musi nam odpowiadać? Faktem jest, że nieraz ludzie przesadzają i szukają daleko daleko tego, co mają pod nosem. Ale też po prostu komuś może odpowiadać taki, a nie inny system i co za różnica, czy jest to system Słowian, Germanów czy Japończyków?

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Trzeba mieć równowagę. O tym mówię. Aby wiedzieć najpierw co i jak u siebie..

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

A ja twierdzę, że nie ma co się ograniczać i trzeba spróbować wszystkiego. ;)

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

No dobrze, ale czy fakt, że urodzilismy się Polakami oznacza, że to właśnie postępowanie i mentalność naszych przodków musi nam odpowiadać? Faktem jest, że nieraz ludzie przesadzają i szukają daleko daleko tego, co mają pod nosem. Ale też po prostu komuś może odpowiadać taki, a nie inny system i co za różnica, czy jest to system Słowian, Germanów czy Japończyków?

Nic zlego jest w tym, że urodziliśmy się Polakami. Chodzi o to by nie naciągać i nie przeinaczać. Np ayahuasca to nazwa świętego pnącza duchów, tymczasem w naszych strefach nazywa się nią wywar z ruty. działanie podobne a i ruta na naszych polach rośnie, ale ruta to ruta a aya to aya. Co złego jest w nazwie ruta? Nic, a jednak rytauał ayahuasci brzmi egzotyczniej i lepiej.

Obie rosliny zawierają podobny i silnie działający związek chemiczny, ale rytauł aya jest inny, samo przygotowanie i ceremonia organizowana przez Curanderos też jest inna.

Inna też jest nieco tradycja. Wino z ruty wywodzi się z terenów śródziemnomorskich oraz hebrajskich, Aya to ceremonia animistyczna wejścia w kontakt z duchami. Po co więc mieszać pojecia?

Przecież ceremonia poszukiwania wizji z pomoca ruty wcale nie brzmi gorzej niż Rytał aya. To jakieś wygórowane ego prowadzących albo chwyt marketingowy wypaczają pojecia.

Roslin mocy, z którymi nasze przodkinie rodzime wiedźmy poszukiwały wizji i wchodziły w kontakt z duchami też jest sporo, a do tego taniej wychodzi niz sprowadzanie curanderos z Ameryki w celu przeprowadzenia ceremoni Aya, czy Pleyothu.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Trafiłem na grupę organizującą ten rytuał w Czechach. ayahuasca Na pierwszy rzut oka propozycja wydaje się ciekawa. Jak sądzicie? Warto skorzystać? :)

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Zacytuję tu wypowiedż mojego kolegi szamana Rymesza:

"aya to aya jest wywarem z 2 rzeczy z czego w rożnych częściach świata używało się innych do napojów o takim samym działaniu. Najłatwiej dostępną wersją u nas (EU, USA etc.) jest ruta+minosa, gdzie minosa daje DMT a ruta inhibitor aby nasz organizm nie rozłożył tego jeszcze w żołądku. Sama ruta też działa jakośtam milion razy słabiej i inaczej wiec zjedzenie samych jej nasion raczej z aya ma tyle wspólnego co pomidor z zupą pomidorową. Jak ktoś aya robi w naszej części światka i zarabia na tym, to fajnie by było jakby udowodnił że nie miesza on syntetycznego DMT z MAO w wywarze ze zgniłych liści i nie wciska tego ludziom, lub co gorzej czegoś zupełnie innego."

Sam zdecyduj czy warto.

Ja uważam, że nie warto, bo nie jest to konieczne dla rozwoju. I nielegalne więc takie omijanie prawa robiąc to w Czechach też jest naciąganiem ideologii.

Pytanie podstawowe po co chcesz skorzystac z tego?

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Na pewno za dobry trip bym tyle nie zapłacił. Szczerze mówiąc mam nadzieje przeskoczyć dłuższy okres medytacji i pracy nad sobą. Zyskując tym samym wgląd w siebie i nieco lepsze zrozumienie rzeczywistości. Gdyby chociażby kontakt z moim opiekunem stał by się dzięki temu lepszy to długo bym się nie zastanawiał. Z drugiej strony wywar z ruty i minosy (to to samo co mimoza?) można pewnie łatwo w domu przygotować więc jeśli ma to być rytuał z tymi składnikami to chyba faktycznie szkoda czasu i pieniędzy. :)

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

A skąd będziesz mial pewnosc, ze po pierwsze będzie to np kontakt z opiekunem a nie z innym duchem, lub samą wizją halucynogenną?

Po drugie nie ma gwarancji, że jak organzim pozbedzie się halucynogenu to zostanie coś z otwartości na świat duchow :)

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Wtedy będę lżejszy o kilkaset złotych :D Nigdy chyba nie można być pewnym czy jakaś metoda przyniesie zamierzone efekty. Nie znalazłem również żadnych informacji w jakim stopniu tego typu rytuały są skuteczne. Szukam po prostu jakiegoś katalizatora który przyspieszy rozwój umiejętności bo jak na razie mimo wszelkich starań stanąłem chyba w miejscu :|

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Arteurus, wybacz, ale Twoja ostatnia wypowiedź skojarzyła mi się z expieniem w grach. i tutaj mamy potion +5 do rozwoju. bez różnicy, czy będzie to syntetyk w zupie z liści, czy ruta czy aya.

i coś mi tutaj nie bangla. przyzwyczailiśmy się do myślenia, działania i szukania rozwiązań na skróty. na chorobę- aspiryna, do zjedzenia big mac, na szybki rozwój- trip. czasem trzeba się zatrzymać w medytacji. może po to, żeby coś usłyszeć. to nie jest osobisty przytyk. mamy całe bogactwo rodzimych roślin mocy ( jeśli juz koniecznie musimy z jakiejś korzystać). w egzotyce nie ma nic złego, często jednak okazuje się, że na własnym podwórku człowiek ma takie narzędzia, że ho ho, a z nich nie korzysta zapatrzony w daleki Meksyk. ja osobiście nie jestem zwolennikiem "ceremonii aya" w Polsce. zachwycamy się importowanymi: szamanami, babciami, roślinami mocy. a naszych też jest na prawdę sporo. takich, co do których imienia, pochodzenia i działania nie trzeba gdybać.

to był głos przeciwnika łażenia na skróty :blush:

2

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Dokładnie tak. Tyle, że dla wielu to rodzime nie jest szamańskie bo u nas nie było, a z daleka to szaman jak nic, i szamanskie rośliny, bo z daleka może a u nas nie :(

I pomijam już kwestię drogi na skróty, bo chyba nie trzeba komentować

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

z takich rzeczy się wyrasta, kiedy widzi się że nie jest sztuką zaburzać duchowość by ją poczuć.

1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Mistyczne przeżycia można wywołać dopalaczem z Chin. To nie substancja gra rolę, a nasz umysł. W odpowiednich set&setting każdy psychodelik zaprowadzi bardzo wysoko. Ayahuasca ma ten potencjał, że jest o wiele mocniejsza niż grzybki, lsd itp.

Nie rozumiem też sensu wywyższania natury. Dla mnie to jakieś zakompleksienie. Wychodzicie z założenia, że jak człowiek coś stworzył, to to jest gorsze. Wartościowe jest tylko to, co rośnie w lesie... WTF?? Na szczęście LSD obala ten stereotyp.

Zastanawiam się, co miała na myśli osoba pisząca "cudze chwalicie, swojego nie znacie". O jaki polski zamiennik ayahuasci chodzi? Łysiczki? Zacne grzybki, ale od dmt znacznie słabsze. Muchomory? Ciekawe, ale dość nieprzyjemne. A może dmt z szyszynki? To bym już zrozumiała. Ale to nie dotyczy wyłącznie Polski.

Znam stronę, gdzie sprzedają Ayahuascę, ale nie wiem, czy tu wolno reklamować takie rzeczy.

Edytowane przez Psychodelka
0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Psychodelko splycasz to do dopalaczy i narkotyków typu lsd, tymczasem kontakt z rośliną psychoaktywną to kontakt z jej duchem. Aya, czy nasze rodzime Muchomory to cos wiecej niż psychoaktywne substancje.

Poszperaj trochę w szamanizmie i animizmie a zrozmiesz czym jest kontakt z rośliną mocy.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Błagam, nie obrażaj LSD.

Moje doświadczenia mówią, że substancje chemiczne też mają duszę. Na dodatek są lżejsze dla mojego organizmu.

Za czasów szamańskich nie było substancji chemicznych. Szamani korzystali ze wszystkich ciekawych roślinek i grzybów, nawet z tytoniu czy bielunia. Tę drugą roślinkę można swobodnie porównać do szatana.

Edytowane przez Psychodelka
0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Daleka jestem od obrażania czegokolwiek, a zgodnie z załozeniami animizmu dusze ma wszystko.

Szamani do dzis korzystają jednak z naturalnych substancji.

I prosze nie obrażaj bielunia, to silna roślina ale trudno ją do szatana przyrównać. Inna sprawa, ze z pewnymi roslinami trzeba umieć pracować (nawet nie trzeba ich stosować doustnie czy w formie dymu). Inaczej Pani Szałwia, dziadek Muchomor czy Brat Bieluń moga zrobić krzywde.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Ostatnio natknąłem się na info o "maści do latania" przepisów jest wiele ale podstawowe składniki to lulek czarny i bieluń. Niektórzy dodają też pokrzyk, mandragorę i wilcze jagody. Mieliście kiedyś styczność z tym specyfikiem? :)

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Porównanie do szatana to moim zdaniem nie jest obraza ;) Wielu byłoby dumnych. Po prostu szatan lubi szkodzić, tak jak bieluń. Ale wiadomo, że między szamanem, a gimnazjalistą jest różnica. Im ktoś ma wyższy poziom świadomości, tym bardziej niebezpieczne rejony psychiki i świata duchowego może zwiedzać.

Słyszałam o tej maści, ale ja osobiście boję się bielunia i wilczej jagody.

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Tak jak pisała Wierzba trzeba przede wszystkim wiedzieć jak się z nimi obchodzić, inaczej można szybko trafić do krainy wiecznych łowów (albo na oiom). Z drugiej strony dobrze by było wiedzieć co stoi po stronie astralnej za daną rośliną. Ostatnio czytałem, że bóg Soma szczególnie upatrzył sobie czerwony muchomor i pewnie nie patrzy zbyt łaskawie na tych którzy używają go do zabawy.

Co do maści, to wydaje się mniej inwazyjna niż łykanie ziaren. Podobno smaruje się nią miejsca gdzie skóra jest najcieńsza, szczerze mówiąc to nawet nie wiedział bym czego się spodziewać po takiej mieszance w postaci maści.

Ładny nam się narkotyczny offtop zrobił. Nie dziwił bym się jak by ktoś tu wrzucił instrukcje skutecznego strzelania herą po kablach hahah :D

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

@Psychodelka, jesli się boisz to nie dobrze, strach to zły doradca. Mowienie, ze bieluń szkodzi pokazuje nieznajomośc tematu i ignorancje. Mieta w nadmiarze też szkodzi, rumianek tez moze zaszkodzic, a nalewka z bielunia stosowana jest w ostrych stanach astmatycznych oraz jako lek rozkurczowy. Ale trzeba umieć ją zrobić i wiedzieć jakie proporcje stosowac. Wyciagi z belladnny to atropina, która też stosuje się w medycynie.

Wiele innych roślin trujących z powodzeniem stosuje się jako leki, ot choćby sliczna naparstnica, starzec, czy wspomniany bieluń :)

Dlatego nie ma co określac jakiejś roślinny jako tej, ktora jak sztan szkodzi. Mnie np bieluń chroni, nie musze z nim wchodzi w reakcje doustne czy być w oparach jego dymu, ale sama obecnośc bielunia w domu sprawia, że jest on energetycznie czystszy i bezpieczny. Taki duch fajny jest tej roslinki.

@Artreusie nie wiem co stoi na płaszczyźnie astralnej za taką roślina, ale na duchowej bardzo potęzny duch.

Co do masci do latania to wyciagi z lulka i bielunia sprawiaja wrażenie odlotu. Sama nie stosowałam ale znajoma wiedźma opowiadala mi, że faktycznie odlot nieziemki :)

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Faktycznie muszę przestudiować jakiś mądry tekst dotyczący tej nomenklatury. Z tego co zauważyłem spora część ludzi interesujących się tematem do świata astralnego pakuje prawie wszystko co nie jest materialne.

Od kilku lat interesuje się ziołolecznictwem ale szczerze mówiąc jeśli nie natknął bym się przypadkiem na tego typu informacje to nigdy bym nie wpadł, że rośliny mają dużo szersze zastosowanie.

INB4 "szukasz drogi na skróty" to wydaje mi się że lepiej jest korzystać z możliwości do których mamy dostęp niż uparcie brnąć z punktu A do punktu B. Nie ma co wspinać się po pionowej ścianie skoro można obejść górę i zdobyć szczyt łagodniejszym szlakiem. Droga niby dłuższa ale o ile szybsza i przyjemniejsza :)

Co do samej Aya to mam teorię(:D), podobnie jak w kwestii odżywiania lepiej jest korzystać regionalnych specjałów niż szukać cudów w odległych krainach. Po pierwsze ciężko jest przewidzieć efekty, po drugie schabowy w rodzinnym domu smakować będzie znacznie lepiej niż hawajska wieprzowina w regionalnym sosie :)

1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Ok, masz rację wierzba. Jak mawiał Paracelsus, to dawka czyni daną substancję trucizną.

Arteurus, ale co masz konkretnie na myśli mówiąc o regionalnych specjałach?

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Żeby dodać komentarz, musisz założyć konto lub zalogować się

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą dodawać komentarze

Dodaj konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się tutaj.


Zaloguj się teraz

  • Przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników, przeglądających tę stronę.