wirujaca

Świat Z Bogiem, Ale Bez Religii

5 postów w tym temacie

Przeglądałam ostatnio wypowiedzi na tematy religijne i chciałam wznowić dyskusję, bo natknęłam się dzisiaj na filmik Z.J.Popko i chciałam się z wami nim podzielić. Już kiedyś śledziłam na bieżąco nowości z videoblogu tego Pana,ale to co ostatnio uruchomił w swoich filmach, to mnie pozytywnie wzruszyło. Ciekawa jestem jak wy to sercem odbierzecie.popko miłego oglądania

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Filmy ,filmami ,ale prawdziwe życie z Bogiem ,jak z przyjacielem, w sercu to dopiero coś ponadludzkiego .

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

BO KTO NIE WIERZY W BOGA ,TO BÓG W NIEGO WIERZY ,ON ZNA I WIDZI LUDZKIE SERCE ,DUSZĘ , SUMIENIE I MYŚLI

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Jak rozpoznasz Tego Który Uświadomił Sobie Jaźń Boga?

Człowieka , który doświadczył Jaźni Boga / Jest Przepełniony Boską Miłością / Jest Człowiekiem - Bogiem , czyli Półbogiem ,posiada w sobie Boską wszechwiedzę ,wszechmiłość ,wszechdoskonałość i wszechmądrość ( Transcendencję -cała wiedza ludzkości od początku świata )

Sri Swami Vishwananda opowiedział nam kiedyś słynną przypowieść o pięciu ślepcach i słoniu: Było sobie kiedyś pięciu ślepców. Wszyscy byli zupełnie ślepi i przesiadywali pod drzewem. Przez cały dzień nic tylko rozmawiali i rozmawiali. Pewnego dnia, kiedy było bardzo gorąco, wielki słoń chowając się w cieniu stanął pod drzewem. Chociaż byli ślepi, jednak ich słuch był bez zastrzeżeń. Usłyszeli więc, że ktoś przyszedł. Wtedy wszyscy pięciu wstali i zaczęli chodzić dookoła. Czuli, że coś jest przed nimi. Pierwszy ślepiec powiedział: “Co to jest!? To wielka ściana zbudowana z błota. Ale nie rozumiem jak ta ściana tutaj przywędrowała?” Drugi ślepiec trzymał za kły. Czując je powiedział: “Ooo, to są dwie włócznie zrobione z kości słoniowej!” Trzeci trzymał za ogon i oznajmił: “Nie, nie , nie - jesteście w błędzie. To jest sznur, ogromny i gruby sznur!” Czwarty ślepiec trzymał trąbę słonia i powiedział: “Nie, nie, nie- to nie jesy nic z tych rzeczy, o których mówicie. To jest wąż zwisający z drzewa!” a piąty ślepiec oznajmił: “Nie, wszyscy jesteście w błędzie! To jest pień drzewa!” I tak pomiędzy cała piątką rozgorzała dyskusja. Każdy walczył z pozostałymi dowodząc: “To ja mam rację, to ja mam rację, to ja mam rację!” W tej właśnie chwili obok drzewa przechodził mały chłopiec. Patrząc na nich i widząc jak się kłócą, powiedział: “Hej, ślepcy, o co się tak kłócicie? Dlaczego tak się przyczepiliście do tego słonia!?” Kiedy usłyszeli: 'słoń', doznali szoku, zaczęli myśleć 'słoń!?' Po jakimś czasie, kiedy chłopiec już poszedł, pierwszy ze ślepców rzekł: “Jesteśmy nie tylko ślepi, myślę, że jesteśmy też głupi!” Drugi ślepiec odparł: “Nie, nie, nie. Trochę byłem zmieszany kiedy mówiłem to co mówiłem!” a trzeci na to: “Myślałem tak od samego początku, ale nic nie powiedziałem!”. Wtedy czwarty ślepiec oznajmił: “No tak, my po prostu tylko mówiliśmy głośno co nam przychodziło do głowy!” W końcu piąty ślepiec powiedział: “Wiecie co, czuje się strasznie głupio! Mogliśmy po prostu kogoś zapytać i dowiedzieć się znacznie szybciej!” Ta sama rzecz: ludzkość jest ślepa na uświadomienie sobie Jaźni Boga. Tylko ktoś, kto doświadczył Boga może rzeczywiście Was prowadzić! Tylko ktoś kto zna drogę może naprawdę być waszym przewodnikiem. W przeciwnym razie będziecie jak tych pięciu ślepców - będziecie wszystkiego dotykali, na prawo, na lewo; donikąd was to nie zaprowadzi. Więc po prostu poddajcie się! - Sri Swami Vishwananda

Autor: Bhakti Marga Polska o 01:00

Jak rozpoznasz Tego Który Uświadomił Sobie Jaźń Boga?

Człowieka , który doświadczył Jaźni Boga / Jest Przepełniony Boską Miłością / Jest Człowiekiem - Bogiem , czyli Półbogiem ,posiada w sobie Boską wszechwiedzę ,wszechmiłość ,wszechdoskonałość i wszechmądrość ( Transcendencję -cała wiedza ludzkości od początku świata )

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Rozwój duszy ku przebudzeniu na ducha świętego ,czyli wewn ętrzna alchemia umysłu /Oświecenie przez Boga /wewnętrzna (ezoteryczna ) przemiana materialnej,ciężkiej duszy w duchowe złoto oświecenia :

1. W tę ciemną noc zaczynają wstępować dusze wtedy, gdy Bóg wyprowadza je ze stanu początkujących. Dzieje się to wówczas, gdy dusze rozmyślające już na drodze życia duchowego zaczyna Bóg podnosić do stanu doskonałych, czyli do zjednoczenia duszy z Bogiem.

Dla lepszego więc zrozumienia i wyjaśnienia, jaka jest ta noc, przez którą dusza przechodzi i dla jakiej przyczyny Bóg ją w nią wprowadza, należy tu wspomnieć o niektórych właściwościach początkujących. Chociaż zostanie to omówione zwięźle, zdoła przecie posłużyć tymże początkującym. Zrozumiawszy bowiem swoją słabość w tym stanie, nabiorą odwagi i pragnienia, by je Bóg wprowadził w ową noc, w której dusza umacnia się i utwierdza w cnotach, doznając przy tym niewysłowionych rozkoszy miłości Bożej. Zatrzymamy się jednak nad tym przedmiotem tylko tyle, ile będzie konieczne do omówienia tej ciemnej nocy.

2. Należy zwrócić uwagę, że duszę, która zdecydowała się służyć Bogu całkowicie, karmi On i umacnia w duchu, oraz obdarza pieszczotami na sposób czułej matki. Matka bowiem, tuląc do piersi maleńkie dziecię, ogrzewa je swym ciepłem, karmi mlekiem - lekkim i słodkim pokarmem. Pieści je również i nosi na swych rękach. Gdy jednak dziecię dorasta, umniejsza matka pieszczoty, ukrywa swoją czułą miłość, a słodki pokarm zaprawia goryczą (2). Nie nosi go na rękach, lecz każe mu stąpać własnymi nóżkami, aby powoli wyzbyło się słabości i zabierało do rzeczy większych i istotniejszych.

Łaska Boża, jak czuła matka, czyni to samo z duszą, gdy ją już odrodzi gorącością i zapałem w służbie Bożej. Na początku podaje jej słodkie i rozkoszne mleko duchowe, jakiego kosztuje bez trudu we wszystkich rzeczach Bożych i ćwiczeniach duchowych. Albowiem tutaj Bóg podaje duszy swą pierś tkliwej miłości, jak niemowlęciu (1 P 2, 2-3).

3. Taka dusza znajduje swoją rozkosz w długich modlitwach, trwających nieraz całe noce, swe upodobanie w pokutach, swe zadowolenie w postach i swe pociechy w przystępowaniu do sakramentów oraz w rozmowach o rzeczach Bożych. Lecz chociaż ludzie duchowi uczestniczą w tych rzeczach z wielką korzyścią i skutecznością, używają ich i spełniają je nader starannie, to jednak, biorąc rzecz w znaczeniu duchowym, zachowują się wobec nich zazwyczaj z wielką słabością i niedoskonałością. Pobudzeni bowiem do owych rzeczy i ćwiczeń duchowych przez pociechę i upodobanie, jakie w nich znajdują, a nie przyzwyczajeni do cnót przez zaciętą walkę, pełni są niedoskonałości i błędów w swych duchowych ćwiczeniach. Ostatecznie bowiem każdy postępuje stosownie do stanu doskonałości, jaki posiada. Tak i oni, ponieważ nie osiągnęli jeszcze wspomnianego stanu cnót, muszą z konieczności poczynać sobie niedołężnie jak słabe dzieci.

Aby można było jaśniej zrozumieć, ile błędów w cnotach popełniają początkujący odnośnie do tego, co łączy się ze wspomnianą łatwością i upodobaniem, zobrazujemy to omawiając siedem grzechów głównych. Wykażemy niektóre z licznych niedoskonałości, jakim każdy z nich ulega, by jasno zrozumieć, jak po dziecięcemu jeszcze postępują. Uwypukli się też więcej, jak wielkie dobro kryje w sobie ciemna noc, o której będziemy mówili później. Ona bowiem oczyszcza duszę i uwalnia ze wszystkich tych niedoskonałości.

Rozdział 2

O pewnych niedoskonałościach duchowych, jakie popełniają początkujący pod wpływem nałogu pychy.

1. Ponieważ początkujący czują się pełnymi zapału i gorliwości w rzeczach duchowych i ćwiczeniach pobożnych, z tej pomyślności (z powodu ich niedoskonałości) rodzi się pewien rodzaj ukrytej pychy, skutkiem której zaczynają oni nabierać niejakiego zadowolenia z samych siebie i z swoich uczynków, mimo iż prawdą jest, że rzeczy święte same z siebie rodzą pokorę. Z tego źródła wypływają próżne, czasem nawet bardzo próżne chęci rozmów o rzeczach duchowych z innymi. Często zresztą w tym celu, by innych nauczać, niż by się od nich uczyć. Gdy zaś napotykają u nich inny rodzaj pobożności niż ich własny, potępiają ich w swoim sercu, a nawet i zewnętrznie w słowach. Stają się wtedy podobni do owego faryzeusza, który chełpił się przed Bogiem ze swych czynów i pogardzał celnikiem (Łk 18, 11-12).

2. Zresztą i szatan roznieca w początkujących zbytnią gorliwość i chęć wykonywania takich uczynków, aby w nich rozbudzić pychę i zarozumiałość. Zdaje sobie bowiem dobrze sprawę, że wszystkie cnoty i dobre uczynki, jakie te dusze wypełniają, nie tylko nie przynoszą im żadnego pożytku, lecz raczej obracają się w wadę. Czasem dochodzą te dusze do takiego stanu, iż pragną, aby nikt prócz nich nie był doskonały. Potępiają więc wszystkich przy każdej sposobności słowami i czynami, widząc źdźbło w oku bliźniego, a nie dostrzegając belki w swym własnym (Mt 7, 3). Przecedzają cudzego komara, a połykają swego wielbłąda (Mt 23, 24).

3. Gdy kierownicy duchowi, spowiednicy lub przełożeni nie pochwalają ducha i postępowania tych dusz, one, pragnąc uznania i pochwały, sądzą, że tamci nie rozumieją ich postępowania i są mało uduchowieni. Nie chcą uznać ich oceny, usiłują więc traktować o sprawach swego ducha z innymi, którzy zgadzają się z ich upodobaniem. Zazwyczaj bowiem pragną przedstawić sprawy swej duszy takim, o których sądzą, że ich pochwalą i należycie ocenią, uciekają zaś jak przed śmiercią przed każdym, kto by im nie okazał uznania, lecz chciał je wprowadzić na bezpieczną drogę. Niejednokrotnie chowają do nich urazę w sercu.

W swej zarozumiałości postanawiają wiele, a wykonują mało. Niejednokrotnie mają chęć, aby inni zauważyli ich ducha i pobożność, i w tym celu posługują się czasem zewnętrznymi znakami, ruchami, wzdychaniami i tym podobnymi praktykami. Zwykli też popadać w pewne zachwyty, do których dopomaga im szatan, i to na oczach innych, a nie w ukryciu. Podobają sobie w tym, aby je widziano w takim stanie, a często powodują się żądzą tego.

4. Wiele z tych dusz pragnie cieszyć się względami spowiedników, skąd powstają rozliczne zazdrości i niepokoje. Z trudnością wyznają swe grzechy szczerze, by nie stracić dobrej opinii u spowiednika. Osłaniają je, by nie wydawać się tak złymi, a spowiedź ich jest wtedy raczej usprawiedliwianiem się niż oskarżaniem. (s.413) Niejednokrotnie też szukają innego spowiednika dla wyznania swych upadków, aby ten pierwszy sądził, że nie ma w nich nic złego, lecz samo tylko dobro. Mówią tylko o swych przymiotach i to w słowach przesadnych, by wydawało się więcej dobra, niż go jest rzeczywiście. Jeśli zaś chodzi o prawdziwą pokorę, jak to później wykażemy, dusze powinny raczej usiłować ukryć to dobro i chcieć, by ani spowiednik, ani nikt inny z tym się nie liczył.

5. Niektóre z tych dusz raz za nic mają sobie swe błędy i upadki, a kiedy indziej zbytnio się smucą, że w nie popadły. W mniemaniu, że już powinny być święte, zżymają się przeciwko sobie z niecierpliwością, co znowu jest niedoskonałością.

Mają wielkie pragnienie, aby Bóg uwolnił je od wszystkich niedoskonałości i błędów, a to raczej dlatego, by bez utrapienia, jakie one sprawiają, żyły w pokoju, niż dla samego Boga. Nie zwracają uwagi na to, że gdyby Bóg uwolnił je od tych niedoskonałości, popadłyby może w większą jeszcze pychę i zarozumiałość.

Nie lubią te dusze, by innych chwalono, lecz pragną własnych pochwał i czasem ich wprost szukają. Stają się przez to podobne do głupich panien, które mając zgasłe lampy, szukały u innych oliwy (Mt 25,8).

6. Te niedoskonałości stają się źródłem wielu innych o wiele gorszych. Początkujący ulegają tym niedoskonałościom w większym lub mniejszym stopniu, u niektórych są one tylko pierwszymi poruszeniami. Mało jest jednak takich, którzy by w tym okresie gorliwości nie popełniali wspomnianych błędów.

Ci jednak, którzy w tym okresie rzeczywiście postępują w doskonałości, zachowują się zgoła inaczej i z zupełnie innym usposobieniem ducha. Postępują mianowicie i utwierdzają się wielce w pokorze. Dlatego za nic mają wszystkie swe czyny i nie żywią zadowolenia z siebie samych. Innych uważają za o wiele lepszych od siebie i czują świętą zazdrość, by tak służyć Bogu, jak oni. Wzrastając w prawdziwej pokorze, im większych czynów dokonują, tym jaśniej poznają, jak wiele winni są Bogu, [a mało tego wszystkiego, co czynią dla Niego].

I tak, im więcej czynią, tym mniej mają z tego zadowolenia. W nadmiarze miłości i zapału pragnęliby tak wiele czynić dla Boga, że to, co rzeczywiście czynią, wydaje im się niczym. Miłość ku Bogu tak ich przynagla i pochłania, że nie zwracają uwagi na postępowanie innych. A jeśli coś zauważą, to tym bardziej mniemają, że inni są od nich lepsi. Uważając siebie za nic, pragną, by inni również za takich ich mieli i by gardzili ich czynami.

I co więcej, choćby ich ktoś chwalił i wyrażał im uznanie, nie mogą w to uwierzyć. Zdaje się im niemożebne, by ktoś mógł o nich dobrze mówić.

7. W głębokiej pokorze i cichości żywią wielkie pragnienie, by ich ktoś pouczał dla tym większego postępu. Jest to nastawienie zupełnie przeciwne temu, jakie mają dusze, o których mówiliśmy powyżej. Tamte bowiem chciałyby same wszystkich pouczać, a gdy się spostrzegą, że inni je pouczają, same niejako wyjmują słowa z ust mówiącego, jak gdyby im były już znane.

Te zaś dusze, dalekie od pragnienia, by innych nauczać, chętnie zmieniają drogę, jeśli im to kierownicy polecą, ponieważ nie ufają sobie w niczym.

Cieszą się, gdy inni są chwaleni, martwią się zaś jedynie tym, że nie służą Bogu tak doskonale jak tamci.

O swych sprawach mało wspominają. Uważają je bowiem za tak małe, że nawet przed kierownikiem duchowym wstydzą się o nich wspomnieć. Uważają, że szkoda nawet o nich mówić.

Mają raczej chęć wyjawiania swych błędów i grzechów albo tego, co za nie uważają, niż wspominania o swoich cnotach. Skłaniają się więcej ku takiemu kierownikowi duchowemu, który mniej ceni je same i ich stan wewnętrzny. Są to charakterystyczne cechy prostego, szczerego i prawdziwego ducha, ducha miłego Bogu. Mądrość Boża, przebywając w tych duszach pokornych porusza je, skłania do strzeżenia we wnętrzu swych skarbów, a wyrzucania na zewnątrz wszelkiego zła. Łaskę tę łącznie z innymi cnotami daje Bóg duszom pokornym, pysznym zaś jej odmawia.

8. Takie dusze oddałyby krew swego serca temu, kto służy Bogu i uczyniłyby wszystko, co możliwe, by Mu służono. Z pokorą, [pogodą] ducha i z miłością pełną bojaźni Bożej znoszą swe niedoskonałości. Całą ufność pokładają w Bogu.

Niewiele jest takich dusz, które by, jak powiedzieliśmy (3), tą drogą doskonałości podążały od początku. Raczej mało jest takich, które by nie ulegały wspomnianym słabościom. Dlatego też, jak to później wykażemy (4), Bóg wprowadza takie dusze w ciemną noc, by je oczyścić z tych wszystkich niedoskonałości i podnieść je wyżej.

Edytowane przez Mistyk
0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Żeby dodać komentarz, musisz założyć konto lub zalogować się

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą dodawać komentarze

Dodaj konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się tutaj.


Zaloguj się teraz

  • Przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników, przeglądających tę stronę.