Mistyk

Dziesięć niebezpiecznych przeszkód, ku rozwojowi duchowemu / oświeceniu

1 post w tym temacie

Oto rzetelny moim zdaniem artykół z internetu ( sam doświadczyłem rozwoju duchowego nie raz  ,praktycznie,jak bardzo  niebezpieczne jest nieraz nieumiejętne zrozumienie tematu , i słuchanie rad kogoś ,kto o rozwoju duchowym ma tylko teoretyczne pojęcie .

Cytuję :

10 kłamstw duchowości, które niszczą ludzkie życie

Popularne kłamstwa rozpowszechniane w sferze duchowości zniszczyły już życie wielu ludzi. Od zarania dziejów ciągle spotykamy się z tymi samymi błędami w postrzeganiu wszechświata. To jest szkodliwe dla nas wszystkich. Również dla ciebie. Istnieje kilka kłamstw duchowości, które uważam za najbardziej niebezpieczne. To właśnie one zostaną teraz przeze mnie opisane.

Czy wiesz, czym jest prawdziwa duchowość? Wielu ludzi postrzega ją całkowicie błędnie. Dlaczego tak się dzieje? Ponieważ od najmłodszych lat są karmieni kłamstwami o rozwoju duchowym. Co gorsza, bardzo często sami „nauczyciele” nie zdają sobie sprawy z tego, jak wielką krzywdę wyrządzają swoim podopiecznym.

Ucząc prawd duchowych, trzeba zachować ogromną ostrożność. W przeciwnym razie można zniszczyć ludzkie życie. Widziałem to już niejednokrotnie. I za każdym razem niezwykle trudny jest proces uwalniania się z kajdan błędnych nauk. Większość ludzi – kiedy już nasiąknie pewnymi ideami – nie potrafi się z nich wyzwolić. I tak idą przez życie w przeświadczeniu, że postępują słusznie. Tymczasem ich działania przynoszą więcej szkody niż pożytku.

Właśnie dlatego powstał ten artykuł. By wypunktować największe kłamstwa, które są rozpowszechniane przez wszelkiej maści nauczycieli duchowych i kapłanów różnych religii. Moim celem jest uczulenie zainteresowanych duchowością osób na niebezpieczeństwa, jakie mogą ich czekać podczas osobistej praktyki.

Oto dziesięć kłamstw duchowości…

…najczęściej powtarzanych i najpopularniejszych pomyłek rozpowszechnianych w „branży” duchowej.

Życie jest po to, by osiągnąć zbawienie/oświecenie/szczęście po śmierci

W wielu religiach i filozofiach wmawia się nam, że żyjemy na Ziemi po to, by przejść przez swego rodzaju szkołę. Odbierane lekcje mają zapewnić nasz rozwój oraz sprawić, że zasłużymy na nagrodę po śmierci. Tą nagrodą może być zbawienie, oświecenie czy wieczne szczęście (wybór zależy od wyznawanego światopoglądu czy religii). Różnego rodzaju „nirwany” mają skłonić nas do ciężkiej pracy pod okiem ludzi „lepiej zorientowanych”.

Kapłani, nauczyciele i guru powtarzają nam wciąż to samo: sensem życia jest wydostanie się z kręgu narodzin i śmierci. Wychodzi na to, że jesteśmy tutaj po to, by się stąd wydostać. Oczywiście wiąże się z tą kwestią posłuszeństwo i działanie według wskazówek osób bardziej uduchowionych i „znających prawdę ostateczną”.

Zdradzę ci mały sekret. Nie musimy czekać na duchową nagrodę do czasu, aż umrzemy. Prawdziwi mędrcy wiedzą, że najważniejsze jest tu i teraz. Wszystkie efekty rozwoju duchowego są dostępne dla nas już teraz. Jeśli więc ktoś będzie ci mówił, że po śmierci zostaniesz wynagrodzony za swoje zasługi – zignoruj go.

Istnieje tylko jedna droga, a wszystkie inne są błędne

To niebezpieczne kłamstwo, które jest najczęstszym źródłem religijnego fundamentalizmu i fanatyzmu. Często to słyszę: „my posiadamy pełnię prawdy, a inne religie/filozofie mają tylko ziarna prawdy”. Dla wielu to będzie szokujące, ale… nikt na świecie nie posiada pełni prawdy. Żadna religia, system filozoficzny, światopogląd. Wszystkie one mogą odkryć tylko część prawdy duchowej. Nikt nigdy nie będzie wiedział wszystkiego. Dlaczego? Ponieważ prawdziwa natura wszechświata (tudzież Boga, jeśli wolisz) wykracza poza ludzkie pojmowanie.

Nie ma nic złego w obstawaniu przy swoich przekonaniach. Jednak tylko pod jednym warunkiem: że nie gubi się zdrowego rozsądku. Jeśli wierzysz w coś, co nie jest rozsądne – masz do tego prawo. Ale nie masz prawa zmuszać innych, aby przyjęli twoje wierzenia za niepodważalną prawdę.

Człowiek jest nic nieznaczącym pyłkiem we wszechświecie

Nie jesteś grzesznikiem, nędznikiem czy nicością. Nie jesteś istotą, której przeznaczeniem jest cierpieć i padać na kolana przed różnego rodzaju bóstwami. Nie musisz ciągle walczyć o uznanie w oczach wyższych istot duchowych. Nie musisz uniżenie słuchać ich wskazówek i robić wszystkiego, czego od ciebie zażądają.

Wiele religii tworzy systemy moralne i hierarchię wartości. Oczywiście nie ma w tym nic złego. Problem pojawia się, kiedy efektem „moralności” staje się poniżanie wyznawców i umniejszanie ich osobistej wartości. W ten sposób budzi się wiele psychicznych demonów. Człowiek, zamiast żyć i rozwijać się duchowo, tkwi w więzieniu własnych lęków i obaw przed potępieniem. Wszak nie jest dość dobry, by otrzymać duchową nagrodę. Myślenie w taki sposób jest niezwykle szkodliwe.

Musisz wierzyć – tylko wówczas osiągniesz zbawienie/oświecenie

Wiara przenosi góry. To święta prawda. Nigdy nie będę z tym stwierdzeniem polemizował. Jednakże powinniśmy rozróżnić rodzaje wiary. Istnieje bowiem dobra wiara i zła wiara. Ta pierwsza przynosi zawsze pozytywne rezultaty i wspiera człowieka w jego działaniach. Jest to wiara we własne możliwości (pisząc w wielkim skrócie). Wiara w to, że dana osoba jest w stanie zrealizować swoje marzenia. Taka wiara naprawdę przenosi góry. Może nawet czynić cuda, o czym przekonało się już wielu ludzi.

Na przeciwległym biegunie leży natomiast zła wiara. Wiara w dogmaty, duchowe wizje i zwyczajne kłamstwa, których celem jest przede wszystkim sprawowanie kontroli nad wyznawcami. Taki rodzaj wiary nie pomaga w rozwoju duchowym. Zazwyczaj w nim przeszkadza, hamując umiejętności oraz chęci do prawdziwej pracy nad sobą.

Większość religii wmawia nam, że trzeba wierzyć, by osiągnąć duchową nagrodę po śmierci. Jeśli nie wierzysz – zostaniesz potępiony. Bez odpowiedniej wiary nie będziesz w stanie dosięgnąć oświecenia. Każdy kapłan czy guru przekonuje, że trzeba wierzyć w naukę, którą on przekazuje. W przeciwnym razie człowieka czeka zguba. To oczywiście nie jest prawdą. Jedyną wiarą, jakiej potrzebujesz, jest wiara w siebie.

Powinieneś żyć i pracować dla Boga

Praca z myślą o tym, że robi się coś pięknego i ważnego, jest naprawdę wspaniała. Wiem to z własnego doświadczenia. Ilekroć wykonywałem pracę pozbawioną sensu, odczuwałem zniechęcenie, znużenie, a w efekcie – brak było pozytywnych rezultatów. Kiedy rozpocząłem zajmowanie się duchowością, z różnych stron dobiegały głosy, jakoby moja praca powinna być poświęcona Bogu. A ja pytam się: dlaczego?

Czy Bóg czegoś potrzebuje? Nie. On ma wszystko, co tylko zechce (mówiąc w uproszczeniu). Czy to szczególna zasługa, jeśli pracuję dla Boga? Nie. Jemu nie zależy ani na wyznawcach, ani na rytuałach, ani na świątyniach. Czego może chcieć Bóg? W odniesieniu do człowieka, tylko jednego. Aby ów człowiek przeżył życie najlepiej, jak potrafi. Nie „na chwałę Boga”, ale zwyczajnie – dla siebie i swoich najbliższych. To naprawdę wystarczy. Przeżyj swoje życie dobrze, a wszystko będzie w porządku. Nie musisz się obawiać żadnego potępienia, piekła czy unicestwienia.

Bóg wie najlepiej, co jest dla ciebie dobre

To może okazać się zaskakujące. Powyższe kłamstwo jest zarazem prawdą. Paradoks? Tak, chociaż nie do końca. Otóż Bóg w istocie wie, co jest dla człowieka najlepsze. Jednakże człowiek nie ma pojęcia o tym, co wie Bóg. Stąd prosty wniosek, że żaden kapłan, guru czy „oświecony mistrz” nie może nam powiedzieć, czego Bóg od nas oczekuje. Tymczasem na świecie jest wielu ludzi twierdzących, że znają wolę Boga. Wystarczy przejść się do pierwszej lepszej świątyni albo posłuchać New Age’owskich mediów, które utrzymują, że mają kontakty z wyższymi istotami duchowymi. Są nawet ludzie, którzy przekonują o swojej telepatycznej łączności z samym Jezusem lub jego apostołami.

Nie twierdzę, że ci wszyscy ludzie są kłamcami. Najczęściej święcie wierzą, że rzeczywiście mają kontakt z jakimiś duchowymi bytami. Fakt ten nie uprawnia ich jednak do wymuszania na ludziach posłuszeństwa wobec przekazywanych przez siebie idei. Oczywiście oni twierdzą, że są posłańcami Boga lub innej istoty „wyższego rzędu”. I wszyscy powinniśmy uwierzyć im na słowo.

Jaka jest prawda? Prozaiczna aż do bólu. Tylko ty sam wiesz, co jest dla ciebie dobre. Nie zrzucaj na kogoś innego odpowiedzialności za własne szczęście i samorealizację. Nie wmawiaj sobie, że ktoś cię zbawi, jeśli tylko posłusznie wypełnisz kilka prostych rytuałów. W duchowości nie tędy droga.

Rytuały pozwolą ci połączyć się z Bogiem

No właśnie. W tym tkwi wielki problem z duchowością. Wielu ludzi wierzy, że odprawianie nieskomplikowanych rytuałów to prawdziwa praktyka duchowa. Wystarczy spędzić godzinkę w świątyni i po sprawie. Nieważne, że po powrocie do domu człowiek znowu źle traktuje siebie i innych. Przecież odprawił wszystkie konieczne rytuały. Będzie więc zbawiony i jego wieczne szczęście po śmierci jest zapewnione.

Otóż, nie jest. Żaden rytuał nie zagwarantuje, że będziesz się rozwijać duchowo. Wręcz przeciwnie. W zdecydowanej większości przypadków rytuały religijne hamują rozwój. To taki „środek zastępczy”. Prawdziwa, sumienna praca nad sobą jest trudna i czasochłonna. Niewielu ludzi jest gotowych to robić. Za to rytuały oferowane w świątyniach są względnie proste, przez co jawią się jako bardziej dostępne i atrakcyjne. Przeciętny Kowalski woli więc udać się do kościoła, zamiast poważnie pracować nad swoim duchowym rozwojem.

Naśladując świętych, osiągniesz zbawienie/oświecenie

Niestety, to nie jest prawda. Pamiętaj, że każdy człowiek jest inny. To oznacza, że jego potrzeby – emocjonalne oraz intelektualne – są inne. Nie każdy znajdzie spełnienie w klasztornym odosobnieniu. Nie każdy chce spędzić życie na nieustannej medytacji i umartwianiu się. Co gorsza, większość ludzi zwyczajnie nie jest w stanie robić takich rzeczy. Do tego trzeba bowiem duchowo dorosnąć.

W przypadku osób świętych, zwykle powtarza się ten sam schemat. Pojawia się człowiek o nieprzeciętnej mądrości i wrażliwości duchowej. Jego życie jest niezwykłe i obfituje w wydarzenia, które prowadzą do całkowicie innego stylu egzystencji, niż doświadcza większość ludzi. Wystarczy przeczytać biografie takich osób jak Jezus, Budda, Laozi, Konfucjusz czy Sokrates. Wszystko widać jak na dłoni.

Ale na tym nie koniec. Wokół mędrca gromadzą się uczniowie, którzy pragną naśladować swojego mistrza. Robią to – raz lepiej, raz gorzej – ale zawsze (!) pozostaje pewna część nauk, których uczniowie nie są w stanie pojąć. Wówczas muszą zaufać mistrzowi. Uwierzyć w jego słowa. Za tym idą osobiste interpretacje otrzymywanych nauk. Z czasem owe interpretacje zaczynają coraz bardziej odchodzić od prawdziwego przekazu mistrza. Po kilku pokoleniach mogą różnić się tak diametralnie, że powstają różnego rodzaju rozłamy i schizmy. Zawsze tak się dzieje. Wystarczy poczytać o historii religii.

Co gorsza, osoby nierozumiejące w pełni nauk mistrza naśladują jego postępowanie. Problem w tym, że nie do końca wiedzą, dlaczego trzeba postępować właśnie w ten sposób. Dodają więc kolejne interpretacje i wyjaśnienia – często błędne lub zniekształcające oryginalny przekaz. W dodatku, naśladując mistrza, uczniowie nie osiągają tych samych rezultatów. Dlaczego? Ponieważ jeszcze nie dorośli duchowo do jego poziomu. A trzeba ci wiedzieć, że w duchowości nie da się niczego przeskoczyć. Każdy rozwija się we własnym tempie. Jeśli spróbuje na siłę przyspieszać cokolwiek, najprawdopodobniej poniesie porażkę.

Wszyscy ludzie powinni praktykować duchowość tak samo

Czy naprawdę sądzisz, że istnieje tylko jeden sposób na osiągnięcie sukcesu w rozwoju duchowym? Jeśli tak, to nie rozumiesz ludzkiej natury. Wielu kapłanów i guru zdaje się zapominać, że wszystko trzeba zwykle dostosować pod siebie. Również duchową praktykę. To, co będzie dobre dla jednego człowieka, dla drugiego okaże się kompletnie nieprzydatne. Ludzie często próbują dostosować się do jakiegoś systemu wierzeń. Robią to na siłę. Czasami ktoś ich do tego zmusza. Na przykład rodzice wmuszają w dzieci swoją religię. Kapłani wędrują przez świat i starają się nawracać wszystkich dookoła, nie bacząc na to, czy ci „niewierni” mają już własną duchową kulturę.

Około tysiąc lat temu św. Wojciech udał się do pogan, by ich nawracać. W efekcie stracił życie. Tragedia? Moim zdaniem dostał to, na co zasłużył. Wchodził z butami do czyjegoś domu i pouczał go, jak ma żyć. Takie postępowanie jest niewłaściwe. Nie mam nic przeciwko zdrowej dyskusji i dzieleniu się swoimi poglądami, ale wmuszanie w kogoś własnych poglądów? To jest po prostu niezdrowe. Dla obu stron.

Każdy człowiek ma prawo praktykować duchowość według własnej miary i poglądów. Nikt nie może go do niczego zmuszać. Tylko swobodna praktyka duchowa ma szansę doprowadzić do pozytywnych rezultatów.

Duchowość polega na doświadczaniu stanów mistycznych oraz różnego rodzaju wizji

Sfera duchowa często jest mylona z praktykami polegającymi na wprowadzaniu się w pseudo-mistyczne stany. Ludzie pragną przeżywać mistyczne wizje, rozmawiać z duchami, bóstwami lub wniebowstąpionymi mistrzami. Jednakże to nie ma nic wspólnego z prawdziwą duchowością. Praktyki tego typu stanowią jedynie zaspokojenie niezdrowych zachcianek opartych na toksycznych emocjach.

Istnieje grupa ludzi zażywających narkotyki w celu osiągania odmiennych stanów świadomości. Nie mam nic przeciwko narkotykom. Tak długo, dopóki są używane z rozsądkiem i umiarem. Tak długo, dopóki ktoś nie zacznie wmawiać mi, że dzięki narkotykom może połączyć się z Bogiem czy jakąś inną duchową istotą. Narkotyk nigdy nie zastąpi prawdziwej, naturalnej praktyki duchowej. Dlaczego? Ponieważ rozwój duchowy nie polega na doświadczaniu mistycznych wizji. Jego celem jest w pełni świadoma praca nad samym sobą. Niczego więcej nie potrzeba, by osiągnąć sukces w praktyce duchowej.

***

Zdaję sobie sprawę z tego, że dla wielu ludzi powyższy artykuł może się wydawać szokujący. Niektórzy zapewne uznają go za jawną herezję. Proszę jednak o to, byście pamiętali o jednym:

Fakt, iż w coś wierzysz, nie jest dowodem na prawidłowość twojego światopoglądu. Nie wszyscy mają obowiązek go podzielać.

Jeśli uważasz inaczej, to przykro mi, ale najprawdopodobniej padłeś ofiarą religijnej manipulacji. Z tego powodu nie jesteś obiektywny. Rozumiem skrajne uczucia, jakie mogą tobą w tej chwili targać. Zaznaczam jednak, że nikogo nie chcę obrazić. Staram się tylko pisać, jak jest.

Jeśli nie zgadzasz się z powyższym artykułem, napisz o tym w komentarzu, a chętnie podyskutuję. Być może totalnie się mylę. To nie byłby pierwszy raz i pewnie nie ostatni. Proszę tylko o popieranie swoich wypowiedzi konkretnymi argumentami. Tylko w ten sposób można prowadzić merytoryczną dyskusję. W przeciwnym razie będziemy się tylko obrzucać pustymi frazesami i jedynie zmarnujemy czas. A ja marnować czasu nie lubię.

Dzielenie się to dobra karma :)

Źródło - http://przewodnikduchowy.pl/10-klamstw-duchowosci/

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Żeby dodać komentarz, musisz założyć konto lub zalogować się

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą dodawać komentarze

Dodaj konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się tutaj.


Zaloguj się teraz

  • Przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników, przeglądających tę stronę.