Mistyk

Strach ,nasz największy motor działania w życiu .

2 posty w tym temacie

  1. Strach ,Nienawiść ,Gniew ,Drugą Stroną Miłości .

    Moi drodzy strach potrafi być niezłym motywatorem naszych zachowań ,motorem naszych działań życiowych  ,o ile nie ulegniemy swemu największemu wrogowi strachowi ,którego braćmi są zniechęcenie ,zazdrość ,lęki ,obawa i lenistwo , pamiętajmy że nasz strach chce nas zmotywować do działania ,byśmy poprzez nasz strach znaleźli odwagę i zrozumieli Miłość Uniwersalną ,Która Jest Bogiem O_o.gifbanan1.giflol6.gif
 
0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Drugim po strachu motorem pozytywnego działania naszego ,jest gniew :

Gniew może być dla nas korzystny

7, Luty 2017 w Emocje1 Udostępnione
Gniew kobiety
  •  
  •  
  •  
  •  

Rzeczy są pozytywne lub negatywne, w zależności od naszego punktu widzenia. Chociaż gniew uznawany jest na ogół za emocję negatywną, w pewnych przypadkach może być on dla nas korzystny.

Czy wiedziałeś o tym, że gniew ma swoją pozytywną stronę? Oczywiście, jeśli wszystko pozostaje w równowadze to nie ma żadnego problemu. Gniewanie się nie zawsze jest złe, a wyrażanie go we właściwy sposób może pomóc nam uniknąć problemów, a nawet choroby.

 

Przez lata gniew uznawany był za zły, destrukcyjny, konieczny w zwalczaniu, odrzucaniu i ukrywaniu. Nawet dziś przechowujemy tę myśl i ze wszelkich sił staramy się nie okazywać naszych emocji, kiedy się gniewamy. Jesteśmy przekonani, że gniew to coś nieracjonalnego, zakazanego i coś co nie powinno być okazywane.

W ostatnich badaniach nad gniewem wykazano, że na ogół myślimy, że takie emocje są negatywne, prymitywne, a nawet szkodliwe.

Para na plaży

Gniew nie tylko powoduje, że źle się czujemy, wszczynamy niepotrzebne kłótnie, mówimy rzeczy których później żałujemy i nie dostrzegamy konsekwencji swoich czynów. Jeśli wykorzystamy go na nasz pożytek, to może przynieść nam wymierne korzyści.

Jakie korzyści płyną z wyrażania gniewu?

Tak jak ze wszystkimi emocjami jego występowanie wiąże się z pewną odpowiedzialnością, celem i przeznaczeniem. Możemy wykorzystywać go w dobrym celu. Nie wierzysz? Zaraz przekonasz się, dlaczego tak twierdzimy.

Przede wszystkim gniewanie się jest siłą, która motywuje cię do działania. Ile razy zdarzało się, że po wściekaniu się na pewne okoliczności pracowałeś nad tym i w efekcie później odnosiłeś lepsze rezultaty?

Gniewanie się jest sposobem na otwarcie i przełamanie mentalnych i emocjonalnych barier, które powstrzymują nas przed działaniem. Jeśli coś nas rozzłości, to bardzo możliwe że postaramy się to naprawić.

Po drugie, okazuje się że gniewni ludzie są bardziej optymistyczni. Tak, to nie jest przejęzyczenie, choć może to brzmieć dziwnie. Ludzie, którzy gniewają się o coś konkretnego, tak jak wspomnieliśmy wcześniej, częściej podejmują działania aby daną kwestię rozwiązać. Stąd wiedzą na przyszłość, czy coś ma szanse powodzenia i dlatego są mniej pesymistyczni.

Trzecią zaletą złości jest to, iż to uczucie daje nam ona możliwość komunikowania się z innymi. Jako, że jest to sposób na pokazanie tego co czujemy może okazać się doskonałą metodą wyrażania naszych myśli i uczuć. W szczególności jeśli chodzi o rzeczy które według nas są niesprawiedliwe.

Kobieta i decyzje

Gniew jako źródło poznania

Często od dzieciństwa jesteśmy uczeni, że gniew jest zły, niebezpieczny i dlatego zawsze powinien być skrywany. Gdybyśmy jednak mieli możliwość wyrażania go, to mogłoby się okazać, że nagle mamy mniej problemów. Ukrywanie swojej niezgody lub skrywanie odczucia, że coś nas krzywdzi może zniszczyć niemal każdy związek.

Czy wiedziałeś, że złość pozwala nam na lepsze poznanie samych siebie? Jest tak dlatego, że daje nam pojęcie o tym kim naprawdę jesteśmy oraz jak reagujemy na różne wydarzenia.

Otrzymujemy cenne informacje, jeśli tylko potrafimy je mądrze wykorzystać. Pomaga nam formować własne opinie o samych sobie i lepiej rozumieć swoje zachowania. Dodatkowo może być to doskonały sposób na zmotywowanie się do pracy nad sobą i zmian.

Wreszcie gniew może być wykorzystany jako skuteczny argument w trakcie negocjacji. Wielu ludzi używa go, aby dostawać to czego chcą. Chociaż nie możemy uznać tego za słuszne postępowanie, nadal jednak jest to pozytywny aspekt, o którym warto wspomnieć.

https://pieknoumyslu.com/gniew-moze-byc-dla-nas-korzystny/

Transformacja gniewu

czyli o odkrywaniu kolejnego, ukrytego źródła odnawialnej bioenergii

 

Transformacja gniewuCelem tego artykułu nie jest podanie na tacy gotowych rozwiązań, czy duchowych praktyk, ani ziół które będą magiczną pigułką na "problem gniewu". Głęboko zgadzam się z postawowym aksjomatem tybetańskiego dzogczen - na osobistej drodze potrzebny jest przede wszystkim właściwy pogląd. Indywidualnemu wyrobieniu tegoż ma służyć poniższy materiał do rozważań.

Zastrzegam się, że poglądy które tu prezentuję są moje własne i prywatne - nie przytaczam ich, by nikogo "prostować" na swoją modłę. Prowokacyjność tego tekstu jest zamierzona i miejscami intencjonalnie przejaskrawiona - nie zamierzam się upierać przy ich absolutnej nieomylności ani tym bardziej walczyć w ich imię. Wystarczająco wielu przede mną odważyło się wypowiedzieć podobne zdanie... a prawda zawsze sama się broni najlepiej.

Oczywiście, nie sposób żyć w stanie ciągłego poddenerwowania czy rozemocjonowania - wszyscy ludzie szukają spokoju wewnętrznego. Cisza wewnętrzna i spokój to w końcu wyznacznik psychicznej siły. Nie znajdziemy jednak trwałego pokoju w sztywnej homeostazie, a odnalezienie dynamicznej równowagi jest sztuką samego życia.

Nie twierdzę, że jest cokolwiek złego w szukaniu szybkich rozwiązań, ani że nie są one potrzebne. Wszystkich, którzy szukają szybkiej i prostej, medytacyjnej metody na chwilę świętego spokoju i relaksu, odsyłam do innego, króciutkiego artykułu.

Emocje są tabu

Z racji wzrastania w jedynie słusznej tradycji judeo-chrześcijańskiej, mamy kulturowo zakodowane liczne tabu. Żeby poznać, od jakich wypartych aspektów naszego "ja" zacząć reintegrację swojej jaźni, wystarczy sięgnąć na środek listy siedmiu grzechów głównych. Od pierwszych liter ich łacińskich nazw pochodzi hasło "SALIGIA", zaś "I" pochodzi od "ira" czyli gniew.

W Biblii wyraźnie zaznacza się, że gniew Boga jest słuszny, święty, uprawniony i uzasadniony, bezwarunkowo i zawsze. Jemu wolno się gniewać, sprowadzać klęski, wojny i nieszczęścia na... grzesznych ludzi, by ich nauczyć pobożności... a zatem i posłuszności przykazaniom, których podstawą jest unikanie grzechów głównych, czyli również niezmiernie popularnego i często przeżywanego... gniewu.

Emocje są podstawą hierarchii

Na wsi polskiej nigdy nikogo to nie dziwiło, zwłaszcza że nawet jak lud piśmienny był, to i tak się nie zabierał za obrazoburcze i świętokradcze wytykanie sprzeczności w piśmie świętym. Co więcej, krąży tam powiedzenie "co wolno wojewodzie, to nie tobie smrodzie", więc o co chodzi? Bogu gniewać się wolno, człowiek zaś grzeszy, z definicji przeciw Bogu, w ogóle gniewając się.

W praktyce życia społecznego od wieków wygląda to tak, że im wyżej kto był w społecznej drabinie, tym więcej wolno mu się było gniewać - miał coraz więcej podwładnych do wyładowywania na nich swojego gniewu. Podwładnym zaś nie wolno pisnąć, bo gniew to grzech czyli patrz punkt pierwszy, Pan może się gniewać i jego gniew jest słuszny. Gniew na Pana jest wyrazem buntu, niesubordynacji, nieposłuszeństwa i jest grzechem godnym kary. Również wtedy, gdy tym panem jest człowiek, wojewoda, wójt czy proboszcz.

W Japonii do dzisiejszego dnia obowiązuje rytuał na spotkaniach wielkich korporacji. Menedżer zaczyna je od gniewnej przemowy, nierzadko z krzykiem zwracając się do swoich podwładnych tak długo, aż oni nie okażą mu szacunku. Rytuał nakazuje, by okazali skruchę, żal a nawet łzy - i to niezależnie od tego, czy krzyk zwierzchnika i łajania mają jakiekolwiek racjonalne podstawy. Płacz w takiej sytuacji jest jedną z najwyższych form okazania szacunku. Relacja między Panem (tym, który ma prawo krzyczeć) a Podwładnym (tym, który ma prawo płakać) musi zostać jednoznacznie ustalona. Dopóki jest jednokierunkowa, w hierarchii organizacji panuje całkowita harmonia.

A nam, ślepym od blasku zachodnich tłumaczeń słów buddyjskich nauk wydaje się, że wiemy na czym polega wschodnie pojęcie harmonii. Zwłaszcza w odniesieniu do porządku i organizacji życia społecznego.

Emocje są organiczne

Nie jest przypadkiem, że jeden i ten sam narząd wewnętrzny - wątroba - łączy się w tradycyjnej chińskiej medycynie z emocją gniewu, zaś w europejskiej astrologii z Jowiszem, planetą autorytetu, sprawiedliwości, ładu i porządku społecznego. Sam Jowisz zaś to przecież gromowładny przywódca wszystkich olimpijskich bogów. Bez sprawnej wątroby zdrowie człowieka bardzo szybko się pogarsza. Jej transplantacje robi się oficjalnie dopiero od lat 70-tych zeszłego stulecia i wciąż 80-85 % pacjentów nie żyje wiele dłużej niż 1 rok z przeszczepem.

Marskość wątroby można "zarobić" nie tylko przez nadużywanie alkoholu czy narkotyków, ale też ... tłumienie w sobie gniewu.

Gniew jednakże nie jest związany wyłącznie z wątrobą. Według TCM w tym samym "żywiole" co wątroba znajduje się również woreczek żółciowy. Ilu znacie choleryków z woreczkiem zapchanym kamieniami żółciowymi, albo po jego wycięciu? To jednak nie koniec, bo każdy żywioł i każda energia ma w kręgu przemian swojego bezpośredniego "rodzica", energię która ją stwarza.

Psychologiczne korzenie agresywnych reakcji to rozmaite lęki, pojawiające się nagle w sytuacjach, w których natychmiastowy zastrzyk adrenaliny każe nam uciekać lub... atakować. Znów sięgając do prawideł chińskiej medycyny możemy się dowiedzieć, że wydzielające adrenalinę nadnercza, wraz z nerkami i pęcherzem moczowym należą do przemiany "Wody", rodzącej wątrobowe "Drzewo".

Problemy z pęcherzem moczowym, od przewlekłych stanów zapalnych, przez piasek i kamienie nerkowe aż do raka włącznie, pojawiają się gdy przestrzeń i granice osobiste danej osoby są ustawicznie naruszane. Zwierzęta nie bez powodu zaznaczają moczem swoje terytorium. Trening czystości wyrugował z ludzkiego ciała wszelkie odczuwalne ślady moczu i amoniaku, podobnie jak i potu - amputowaliśmy sobie zatem jedne z najważniejszych form sygnalizowania zarówno swoich emocji, jak i wyznaczania swoich granic. Musieliśmy znaleźć ich substytuty, takie jak podążanie za modą, zmiennymi gustami, zamiłowaniem do porządku lub bałaganu oraz wszelkimi innymi sposobami indywiduacji w plastikowym świecie podobnych do siebie pudełek.

Pstrokaty plastik i kapryśna moda jednak nie wyeliminowały stanów lękowych, braku poczucia bezpieczeństwa, trudności ze znalezieniem swojego miejsca i coraz głębiej idących, egzystencjalnych pytań... problemów z odpowiedzią na pytanie "kim jestem?" - czyli "gdzie są moje granice?". Problemy te pojawiają się nie tylko w relacjach zawodowych, ale też i w relacjach miłosnych i partnerskich. Co ciekawe, panowie rzadko doświadczają objawów zapalenia pęcherza, zaś panie o wiele częściej. Zważywszy na klasyczny, patriarchalny model relacji damsko-męskich, nie budzi to zdziwienia lecz każe się zastanowić nad tym, gdzie i kiedy, czyje granice osobiste są naruszane. O dziwo, to gniewu i krzyku kobiet "prawdziwi mężczyźni" się boją i starają się zagłuszyć go, jak tylko mogą - również piwem... na wyczyszczenie swoich kamieni i piasku z nerek.

W tym punkcie mająca ledwie 100 lat z hakiem psychologia potwierdza reguły chińskiej medycyny, znane od wielu tysięcy lat. Wszystko pasuje, jak w układance. Jak widać w powyższym, bezcelowe jest oddzielanie procesów psychicznych od fizycznych i energetycznych. Jedyne co zachłanny redukcjonizm mógłby tu wnieść, to poplątanie przyczyn i skutków oraz... większą sprzedaż pigułek.

Walka z gniewem jest jak zwalczanie ognia ogniem, albo jak chirurgiczna operacja amputacji żywej i zdrowej kończyny bez znieczulenia. Walką jest przytłaczanie emocji kulturowym tabu, nakładanie na swój kark jarzma wpojonego poczucia winy, ale też i przymus pozbywania się emocji, odreagowywania na siłę i rugowania dyskomfortu psychicznego za wszelką cenę.

Jeśli nauczymy się "puszczać" emocje - a raczej dopuszczać do świadomości - i w pełni uświadamiać ich korzenie, zamiast z nimi walczyć - zrobimy krok do przodu w procesie ich transformacji. "Puszczone" emocje zachowują się całkowicie organicznie - trawimy je, przyswajamy niezbędne składniki do wzrostu świadomości i samopoznania, a resztę wydalamy. Tego, czego absolutnie nie możemy sami strawić - musimy zakomunikować (obrazowo rzecz ujmując - "zwrócić").

Emocje są formą komunikacji

Proces komunikacji jednak często prowadzi do punktu, w którym emocje nie mają żadnych racjonalnych podstaw. Nie znaczy to jednak, że nie mają racji bytu - są ważnymi sygnałami z wnętrza, komunikatami ze strony naszych własnych procesów wewnętrznych do nas samych. Żeby się tego jednak dowiedzieć, trzeba doprowadzić do komunikacji i nauczyć się tak komunikować swoje emocje, by nie przerzucać ich na innych, ale też i zachowywać się asertywnie, by nie pozwolić sobą manipulować. Ludzie od zawsze posługują się emocjami jako formą komunikacji.

Jeśli dajemy komuś w odpowiedzi na jego emocje komunikat wyzuty z adekwatnych emocji, to jest on dla tej osoby nieczytelny, niespójny a więc podwójny. Gdy komunikacja jest niejednoznaczna a już angażuje emocje, niestety większa część komunikatu idzie kanałem emocji. Nawet jak staramy się komunikować spokojnie i racjonalnie swój gniew, stosując komunikację bez przemocy - rozemocjonowany odbiorca dostaje tylko nasz lęk przed konfrontacją, brak poczucia bezpieczeństwa, słabość i uległość (często - własne emocje, wyprojektowane na nas).

Siłą rzeczy to zaprasza do nadużyć - do tego, by druga strona jeszcze silniej wywaliła na nas swoje emocje, które wywołały w nas dyskomfort i naszą własną, emocjonalną reakcję. Im głębiej unikamy konfrontacji i dyskomfortu, w imię unikania emocji - tym bardziej rozwijamy wewnętrznie sprzeczne formy komunikacji i systemy wierzeń, "(pseudo)pozytywnego" myślenia. Nic z kolei nie niszczy tak podstępnie relacji jak wewnętrznie sprzeczna, paradoksalna komunikacja. Nie jedyną, acz jedną z podstaw diagnozowania schizofrenii są właśnie określone paradoksy komunikacyjne.

Patrząc z szerszej perspektywy - należy się wdzięczność tym, którzy potrafią nas wyprowadzić z równowagi emocjonalnej. Oni najlepiej pokazują nam, z czym mamy problem i jaki temat jeszcze mamy w sobie do integracji i pracy wewnętrznej.

Emocje są formą energii

Oczywiście, istnieje wiele praktyk energetycznych, jogicznych, buddyjskich i taoistycznych, kontroli i przetwarzania energii gniewu. Liczne praktyki prowadzą do uspokojenia umysłu, takie jak np.:

  1. mantry
  2. uśmiech wewnętrzny
  3. sześć uzdrawiających dźwięków
  4. koncentracja na Hara / dolnym Dantien
  5. skupienie na oddechu
  6. pranajama
  7. vipassana

Każdy kolejny stopień jest coraz silniejszą "magiczną pigułką" na myśli i emocje. Uczone są one jednak najczęściej z tego samego założenia, które mają i księża katoliccy - że gniew i emocje, oraz myśli do nich prowadzące, są czymś nieczystym, czego należy się za wszelką cenę pozbyć i z czego trzeba się oczyszczać. Cisza umysłu z kolei jest opozycyjnym, czystym i pożądanym stanem. Broń boziu, by kolega lub koleżanka, usilnie zabijający w sobie gniew i myśli, poczuli u Ciebie to "brudne coś". Może pójść reakcja łańcuchowa wyzwalania represjonowanych emocji po całej społeczności duchowej.

Buddyści nie nazywają gniewu grzechem, ale w buddyzmie funkcjonuje termin "splamienia umysłu" - jakby nie patrzeć, również pejoratywny, podobnie jak termin "grzech". Robiąc to z tym założeniem nie dokonujemy żadnej transgresji, kręcimy się w kółko. Starzy buntownicy: Osho, Jiddu Krishnamurti i Uppaluri Goppala Krishnamurti, nazywali takie działania autohipnozą, sztuczką mentalną prowadzącą donikąd. Tak samo jak i oni na Wschodzie, Castaneda i Gurdżijew na Zachodzie wyśmiewali wszelkie sztywne, statyczne próby doprowadzenia umysłu "do porządku".

Zastanówmy się, czy tak naprawdę istnieje różnica między kompensacją gniewu i poczucia winy za gniew poprzez spowiedź (lub jej współczesny ekwiwalent - psychoanalizę), a kompensacją poprzez praktyki energetyczno-medytacyjno-oddechowe? Gniew kompensowany przez medytacyjno - autohipnotyczne i energetyczne zabiegi dużo głębiej "znika" - choć pozornie, bo tylko z poziomu świadomości. Pozwolę sobie wygłosić herezję (dla mnie oczywistość), że ci co nie boją się przeklinać mają o wiele zdrowsze wątroby i psychikę od tych, którzy gniew tłumią i kompensują.

Czysto behawioralny trening psa Pawłowa, karzący za wyrażanie emocji, nagradzający zaś za "grzeczne" zachowania, prowadzi do ich stłumienia. Stopień tego stłumienia zależny jest od indywidualnej konstytucji psychicznej, energetycznej oraz w konsekwencji również i fizycznej.

Z perspektywy kilkunastu lat pracy z ludźmi i indywidualnej praktyki twierdzę, że dopiero bez oceniania myśli i emocji medytacyjno-energetyczne transformacje prowadzą przede wszystkim do rozpuszczenia tego warunkowania, dopiero umożliwiając głębszą retrospekcję, autoanalizę i znalezienie prawdziwych przyczyn stanów emocjonalnych, a także pierwotnych źródeł energii życiowej jaka za nimi idzie. Również im więcej lęku i gniewu przepracujemy, tym głębszy osiągamy poziom samoświadomości, wyciszenia i skupienia w medytacji. Nie zastępują jednak zdrowej komunikacji.

Istnieje również bardzo pozytywny aspekt pracy energetycznej z emocjami, jeśli nie towarzyszy mu piętnowanie i nieakceptacja samych stanów emocjonalnych. Jest to zwiększenie zdolności do przebywania w określonych stanach emocjonalnych, samemu ze sobą, bez angażowania zewnętrznych "luster". Gdy mamy większy "bufor" między automatyczną reakcją emocjonalną, a pojawieniem się w nas emocji, mamy więcej czasu i przestrzeni w sobie na uświadomienie sobie przyczyn emocji a także znalezienie adekwatnej formy komunikowania swoich stanów wewnętrznych w stosunku do adekwatnych odbiorców.

Czy gniew jest czymś faktycznie tak złym, że gniewanie się jest niezdrowe, a nazwanie go grzechem czy splamieniem załatwia całą sprawę? A co, jeśli ktoś jest ateistą lub "innowiercą" nawet wobec buddyzmu? Jak współczesna, wielokulturowa, globalna wioska próbuje sobie radzić z tym problemem?

Emocje są symboliczną informacją

Zwiększony bufor między reakcją a zaistnieniem emocji dopiero umożliwia zauważenie myśli, wspomnień oraz głęboko zakodowanych, symbolicznych i urywkowo tylko pojawiających się w świadomości obrazów - wraz z pojawiającymi się stanami emocjonalnymi w ciele i psychice. W ogóle umożliwia zauważenie, że wraz z psychicznym stanem emocjonalnym pojawiają się w ciele napięcia mięśniowe, stres, bóle a nawet i patologiczne objawy chronicznych problemów i schorzeń, związanych z wzorcami emocjonalnymi.

Bez świadomej pracy nad wypracowaniem tego bufora niesposób jest odczytać tych informacji, a dzięki temu zrozumieć istotę najgłębszej transformacji emocji i traum, zapisanych między innymi w fizycznych, mięśniowych blokadach. Nie da się też tego wyjaśnić czysto teoretycznie, bo pojęcia jakimi można opisać proces uwalniania wykraczają poza potoczny język i wymagają posiadania już jakichś doświadczeń, do których pasują nowe etykiety (które pokrywają się częściowo ze starymi, nieadekwatnymi znaczeniami).

Cieszące się coraz większą popularnością kursy jogi, pracy z oddechem i medytacji, jak również uznanych nawet przez akademicką psychologię technik relaksacji, szczęśliwie dają tego typu doświadczenia. Nie ma jedynie słusznej drogi do nich prowadzącej, jednakże wiele tych ścieżek ma wspólne, prastare korzenie, odkrywane na nowo. Najgłębszym wspólnym dla nich źródłem są bardzo stare przekazy tantryczne i alchemiczne. W tantrze nic nie jest nieczyste - wszystko jest tylko pustą formą pierwotnej, świetlistej natury umysłu. Podobnie w zachodniej alchemii, wywodzącej swoje korzenie z Egiptu, Chaldei i Sumeru, każda "ciężka" materia podlega transformacji do alchemicznego "złota".

Co ciekawe, w prastarych tantrycznych przekazach pełno jest obrazów oświeconych buddów i bóstw, istot mających... gniewną formę strażników ścieżki, o zdecydowanie demonicznych kształtach, po żołniersku motywujących do pracy adeptów i odstraszających wszelkich niepowołanych, niegodnych poznania tajemnic ścieżki ezoterycznej, nadmiernie ciekawskich. W zachodniej ezoteryce również jest pełno demonicznej i diabolicznej symboliki, wytłumaczenie jednak jej obecności i roli nie jest tak oczywiste, jak w przekazach wschodnich (co nie znaczy, że płytsze - wręcz przeciwnie).

Obrazy z naszej głębokiej podświadomości wywołują w nas nieodmiennie emocje, zakodowane od dzieciństwa, wyssane nieraz z mlekiem matki, wyniesione ze szkoły współodczuwania, jaką jest łono matki. Potrzebny jest świadomie przeżyty szok i zanurzenie w oceanie nieświadomości, by nerwicowe kompleksy wydobyć i na powrót zintegrować z całością świadomego "ja". Ten zapis obecny jest we wszystkich chyba znanych ścieżkach mistycznych i ezoterycznych.

W tybetańskiej tradycji podkreśla się rolę fizycznej śmierci jako totalnie i ostatecznie najważniejszego szoku, jaki może człowiekowi dać autentyczną integrację i odkrycie własnej, pierwotnej, oświeconej natury. Cała praktyka skupia się na przygotowaniu do tego doświadczenia. W zachodniej mistyce chrześcijańskiej opisuje się doświadczenie mrocznej nocy duszy, konfrontacji z obrazami piekła, upadłych aniołów i samym Szatanem, jako próby charakteru i ostatecznego doświadczenia mistycznej, boskiej łaski, unii z Bogiem (czyli znów - pierwotną jaźnią i naturą człowieka). W indyjskich przekazach buddyzmu mowa jest o podobnie dramatycznej konfrontacji z własnym fałszywym ego, Panem Iluzji (hinduistycznym bogiem Maara) przed ostatecznym oświeceniem.

W kabale mistycznej mowa jest o przekroczeniu Otchłani, przed odkryciem sfery oświecenia i unii z Bogiem, który to akt dodatkowo okultyści ubarwili koniecznością pokonania demona dyskursywnego umysłu - Choronzona. Chyba tylko taoizm jest najbardziej w tym temacie skromny, szary i przyziemny - bo mówi "tylko" o wielostopniowej, cierpliwej i wytrwałej integracji elementów Światła (Yang) i Ciemności (Yin) oraz ujarzmieniu własnych pragnień i transformacji seksualności, a dzięki jej energii - powrocie do pierwotnego, Uniwersalnego Wielkiego Tao.

Według psychologii transpersonalnej i badań Stanislava Grofa, każdy z tych szokujących, symbolicznych obrazów jest tylko fragmentem naszej własnej pamięci okołoporodowej. Z każdym z nich wiążą się bardzo silne emocje. Doświadczenie dotarcia do tych obrazów, zapisów pamięci matryc okołoporodowych i odreagowania ich energii, ma fundamentalne znaczenie dla rozwoju osobistego i świadomego życia. Pamięć zdarzeń sprzed i z czasu porodu, pozornie chaotyczna, ma swój ściśle określony porządek, a wizje jakie się pojawiają w czasie odreagowania podlegają kategoryzacji. Póki jest całkowicie nieświadoma, determinuje i automatyzuje w wysokim stopniu nasze wzorce postrzegania, myślenia, odczuwania i zachowania na całe życie. W tym punkcie trzeba wspomnieć o wyklętej z uniwersytetów (za sprawą bulli papieża Urbana VIII) astrologii, która takie wzorce z zadziwiającą trafnością opisuje.

Emocje są sygnałami z kosmosu



więcej: http://www.xorceria.pl/teksty/roman/transformacja_gniewu.html#axzz4t1iiHk1Q

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Żeby dodać komentarz, musisz założyć konto lub zalogować się

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą dodawać komentarze

Dodaj konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się tutaj.


Zaloguj się teraz

  • Przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników, przeglądających tę stronę.