Mistyk

Dojrzałość Duchowa A Kryzys Wieku Średniego .

2 posty w tym temacie

W połowie życia zaczyna dziać się coś dziwnego. To, co dotąd stanowiło niekwestionowany sens życia jakby znienacka staje pod znakiem zapytania. Dotychczasowe nasze sukcesy i dokonania: rodzina, praca, pozycja społeczna, wiedza, postawa moralna i duchowa przestają budzić naszą dumę i satysfakcję. Życie zaczyna nużyć, doświadczamy dręczącej pustki, dziwnej obojętności, głodu nowych wrażeń. Aby wypełnić tę pustkę i oswoić dziwność istnienia stajemy się gotowi do dzikich szaleństw, namiętności i życiowych zwrotów. Zawodzą też sposoby, którymi dotąd radziliśmy sobie z kryzysami. Wydają się nam one zupełnie nieadekwatne, a nawet żałosne i śmieszne. Choć nie wiemy, co miałoby je zastąpić. Doświadczamy zupełnej bezradności, nieraz myślimy o samobójstwie. Choć nie jest to depresja, to jednak czujemy, że życie, które dotąd prowadziliśmy nie może dalej trwać, ale nie wiemy jak żyć inaczej. Radykalna nowość przeżywanych stanów psychicznych i duchowych, połączona z jakąś dziwną niemocą właśnie wtedy, gdy powinniśmy spodziewać się raczej upojenia życiowym sukcesem, a nawet dojrzałym szczęściem komunikuje nam coś prostego: COŚ SIĘ BEZPOWROTNIE SKOŃCZYŁO. ZAPRASZAM DO NOWEJ ODSŁONY ŻYCIA!
 
Pierwszym współczesnym myślicielem, który poważnie zajął się kryzysem połowy życia był Carl Jung, uczeń Freuda i założyciel nowego kierunku w psychoanalizie: psychologii głębi. Odkrycia Carla Junga są też główną inspiracją mojego namysłu nad tym fenomenem, choć dużo zawdzięczam też prof. Annie Gałdowej i jej książce „Powszechność i wyjątek. Rozwój osobowości człowieka dorosłego”, w której m.in. twórczo rozwija ona koncepcję Junga uzupełniając ją o przemyślenia z dziedziny duchowości chrześcijańskiej.
 
Według Junga pierwsza połowa życia ma charakter adaptacyjny. Uczymy się bycia członkami ludzkiej społeczności, przyswajamy obowiązujące normy obyczajowe i moralne, a głównym wyzwaniem naszej psyche jest sprostanie powinnościom edukacyjnym, rodzinnym, zawodowym i obywatelskim. Kryzys w połowie życia kwestionuje dotychczasowy jego sens i stawia pod znakiem zapytania nasze dokonania. Okazuje się, że nie wystarcza powielać społeczne wzorce, sumiennie spełniać rodzicielskie i zawodowe obowiązki, być odpowiedzialnym członkiem społeczeństwa czy Kościoła. Nasza aksjologia ma wówczas charakter głównie utylitarny i pragmatyczny, a my pławimy się beztrosko w zachciankach egocentryzmu, poszerzając go ewentualnie i łaskawie o familiocentryzm, czyli egoizm – zwykle skrajny – własnej rodziny. Kryzys połowy wieku, który pod fenomenami psychicznymi w gruncie rzeczy skrywa kryzys aksjologiczny, jest oznaką wewnętrznego dynamizmu ludzkiej egzystencji, której możliwości rozwojowe są dużo większe niż udane społeczne przystosowanie w duchu utylitarno-egocentrycznym.
 
Doświadczając pustki i głodu czegoś innego, jesteśmy w istocie zapraszani do radykalnego zwrotu swej egzystencji w kierunku dobra, a nawet świętości. Chodzi o to, byśmy zaczęli pojmować życie, również swoje, jako dar, a jednocześnie odnaleźli własną niepowtarzalną drogę, zwaną losem lub powołaniem. Dotychczasowy sens życia zostaje radykalnie zakwestionowany, nie dlatego, że mieliśmy złą wolę czy robiliśmy błędy i ponieśliśmy porażki – to jest zwykła część ludzkiego życia – ale dlatego, bo był on niewystarczający, zbyt skoncentrowany na zadaniach przystosowawczych. A nasza ograniczona energia i wąski horyzont aksjologiczny wspólnoty, uniemożliwiały – poza wyjątkowymi przypadkami – odnalezienie głębszego i bardziej uniwersalnego sensu życia, a zwłaszcza osobistych motywacji i energii, by spróbować nim żyć.
 
Kryzys połowy życia w pierwszym rzędzie jest momentem deziluzji, odczarowania. Boleśnie rozpoznajemy nie tylko dotychczasową wąską perspektywę życia, ale też doświadczamy siebie jako nieautentycznych, uzależnionych od podświadomych mocy i społecznych konwenansów. Dochodzi wówczas – według Junga – do dwóch zasadniczych spotkań: z cieniem i animą/animusem. Jungowski cień stanowi zawartość naszej nieświadomości, do której spychaliśmy to, czego w sobie nie potrafiliśmy zaakceptować lub to, czego nie zaakceptowałoby społeczeństwo. Cień zawiera więc te nasze postawy i zachowania, które są po prostu niemoralne, czyli złe, ale też to, co jest jakoś dziwne, dwuznaczne, niezgodne z personą, to znaczy naszym społecznym obrazem. Istniejący w podświadomości cień sprawia, że pomiędzy nami a światem tworzy się świat iluzji: nie godząc się na własny cień, projektujemy, czyli przenosimy jego treści na innych. Nie pozwalamy żyć innym i światu życiem rzeczywistym, ale nakładamy na nie swoje projekcyjne fantazje i oceny, a jednocześnie sami żyjemy nieautentycznie, nie pogodzeni ze sobą i nie znający siebie.
 
Asymilacja cienia, czyli wydobycie z nieświadomości do sfery świadomości obszaru osobistego zła i dwuznaczności jest pierwszym wyzwaniem przed którym stoi osoba w kryzysie połowy życia. Wówczas to rozsypuje się laurka, którą karmiliśmy własną dumę. Według Junga konfrontacja z cieniem, choć jest możliwa dla każdego dorosłego człowieka, okazuje się dla większości z nas po prostu nie do przejścia: czepiamy się kurczowo wypracowanego obrazu samych siebie, wzmocnionego dodatkowo przez społeczne echo. Nie godzimy się na ten ogromny poznawczy wysiłek samoświadomości, a przede wszystkim nie chcemy cierpieć z powodu pozbycia się iluzji na własny temat. Nie wiemy, jak dalej z tym żyć i po co to w ogóle robić. Jung sądzi, że ta swoista dezercja aksjologiczna moze być jednocześnie momentem zwrotnym w naszym życiu: zamiast wejścia na drogę wzrostu i rozwoju, karlejemy i wchodzimy w regres człowieczeństwa.  
                                                                                                               
Drugą konfrontacją, która nas czego w kryzysie połowy życia jest spotkanie z animą (pierwiastkiem żeńskim w mężczyźnie) lub animusem (pierwiastkiem męskim w kobiecie). To spotkanie być może w naszej kulturze jest jeszcze trudniejsze. Do spotkania z cieniem przygotowuje nas chrześcijańskie wychowanie oswojone z przyglądaniem się grzesznej naturze człowieka. Natomiast nie mamy dobrych instrumentów kulturowych do spotkania ze swoją kobiecością (męskością), poza dwuznacznymi i negatywnymi konotacjami z homoseksualnymi aluzjami, a w tle konfrontacji z dość konserwatywnymi – przynajmniej w Polsce – stereotypami ról męskich i kobiecych. Według Junga dla pełni życia ludzkiego konieczna jest głęboka integracja zasadniczej dwupłciowości człowieka. To znaczy, fakt, że jesteśmy mężczyzną lub kobietą jest drugorzędny wobec fundamentalnego faktu bycia człowiekiem. A tenże człowiek jest po prostu syntezą mężczyzny i kobiety, z antropologicznym wychyleniem w jedną lub w drugą stronę.
 
Związek mężczyzny i kobiety w swej istocie ma dopomóc w uczynieniu mężczyzny pełnym człowiekiem, pogodzonym ze swoją kobiecą subnaturą, a kobietę również pełnym człowiekiem z zintegrowaną w niej męską subnaturą. Połowa życia, gdy zanikają już funkcje prokreacyjne – przynajmniej u kobiety – jest najlepszym momentem, by wycofać swoje projekcje idealnej kobiecości na żywą kobietę i zacząć z jednej strony widzieć kobietę w jej prawdzie, a jednocześnie spostrzegać tę kobietę w sobie, i nie lękać się tego. Zarówno animę i animusa cechuje dwuznaczność charakterystyczna dla cienia: zawierają one nie tylko to, co stanowi o geniuszu kobiecości i męskości, ale całą kolektywną głupotę i kulturową przemoc nieświadomie asymilowanych stereotypów kobiecości i męskości. Asymilacja, czyli uświadomienie sobie nieświadomych treści animy uwalnia mężczyznę od przymusu projekcji na kobiety swej tłumionej kobiecości (i wyobrażeń o kobietach), dzięki czemu może on przyswoić sobie piękne kobiece cechy: relacyjne i osobowe postrzeganie świata, zdolność do głębokiej intuicji, delikatność, czułość, opiekuńczość, koncyliaryzm, itp. Natomiast kobieta dzięki asymilacji animusa, uwalnia się od bezwiednego i nieudanego „odgrywania” mężczyzny, bezrefleksyjnych projekcji swych urojeń na mężczyzn, a jednocześnie przyswoi sobie zapładniającą moc logosu, dostrzeganie związków między rzeczami niezależnymi od niej, zwiększy moc racjonalnego ładu swej duszy, itp.
 
Dzięki udanej konfrontacji z animą i animusem, mężczyźni i kobiety stają się zdolni do głęboko satysfakcjonujących relacji erotycznych i przyjacielskich z osobami odmiennej płci, i głębiej przeżywają siebie jako ludzi. [Moje refleksje dotyczą osób heteroseksualnych: nie mam kompetencji, by rozstrzygać na ile zjawisko homoseksualizmu ma podłoże biologiczne, a na ile psychiczne i kulturowe. Na pewno jednak tożsamość homoseksualna w dużym stopniu wynika z osobistego rozstrzygnięcia wewnętrznej relacji z pierwiastkiem odmienno-płciowym: nieraz może on być na tyle silny, że wydaje się dominujący.]
 
Obie te konfrontacje: z cieniem i animą/animusem oczyszczają niejako teren dla pozytywnej przemiany w kryzysie połowy życia. Nowa energia uwolniona z ciągłego "pilnowania" cienia i animy/animusa oraz  poznawcze światło, jakiego dostarcza asymilacja treści nieświadomych pozwalają nie tylko ucieszyć się odkrytą niejako na nowo pełnią człowieczeństwa, ale usuwają przeszkody na drodze do przejścia z aksjologi utylitarno-egocentrycznej w kierunku altruistyczno-pneumocentrycznej (użyłem przedrostka pneuma- duch na określenie najwyższych wartości). W kryzysie połowy życia – ponieważ poszerzyła i pogłębiła się podstawa antropologiczna – pojawia się zapotrzebowanie na nową filozofię unifikującą (Adler) związaną z postawieniem w centrum wartości najwyższych: piękna, prawdy, dobra, sacrum.
 
Nowością jest fakt, że doświadczamy jakbyśmy po raz pierwszy jakoś bardziej realnie przeżywali atrakcyjność tych wartości i jesteśmy gotowi wiele poświęcić, by móc w nich uczestniczyć i je realizować. Realnym kryterium przemiany w kryzysie połowy życia jest nie tyle zmiana zewnętrzna naszego życia – choć nieraz i ona jest widoczna – ile przewartościowanie intencjonalne i motywacyjne naszych działań. Przestajemy być centrum świata – my sami, czy wespół z rodziną – w centrum staje Piękno, Prawda, Dobro, Bóg, którym podporządkowujemy nasze działania i postawy. Nadal doświadczamy osobistej kruchości moralnej, cierpień z powodu zranień i zła, trosk życiowych, itp., ale te bóle przeżywane są odtąd w szerszej perspektywie sensu, która sprawia, że nie żyjemy w egocentrycznym skurczu, ale przeciwnie cierpienie innych zaczyna nas boleć bardziej niż nasze, a dobro innych budzi w nas większą gorliwość, niż własne.
 
Na koniec: kryzys połowy życia może być dla nas wielką szansą wejścia na drogę głębokiej integracji, uzdrowienia i mądrości, stawania się osobami przeżywającym pełnię dramatu człowieczeństwa. Niestety, wielu z nas ten kryzys przeraża, czepiamy się kurczowo zużytych i nieadekwatnych sposób radzenia sobie, nie rozumiejąc specyfiki kryzysu i jego szans. Zamiast na drogę wzrostu, wchodzimy na drogę regresu, przyczyniając się w ten sposób nie tylko do życia w ciągłej osobistej frustracji i niespełnieniu, ale też regresu całej rodziny ludzkiej. Niech ten skromny tekst, człowieka, który jak każdy inny, boryka się z wyzwaniami połowy życia, doda Wam odwagi do wejścia na drogę Nowego Życia. Dojrzałość naprawdę smakuje!

http://portal.tezeusz.pl/blog/dojrzalosc-ktora-smakuje-czyli-o-kryzysie-w-polowie-zycia/

 

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Dojrzałość Duchowa / Świadomość Chrystusowa /Boska ,umysł uniwersalny /twórczy / kwantowy ,lub oświecenie /przebudzenie duchowe /parapsychiczne ,lub jak kto woli - nirwana lub satrori ( C.G.Jung nadał temu stanowi nazwę "Indywiduacja ) - 

Jest  on dany każdemu człowiekowi, chociaż większość ludzi go sobie nieuświadamia.

Etapy:

  • od momentu urodzenia do pierwszej połowy życia – aktywność jest skierowana na świat zewnętrzny
  • od drugiej połowy życia (najczęściej 40 lat) – doświadcza się niepełności życia, próżni egzystencjalnej i lęku

Indywiduacja to proces, w którym człowiek ma za zadanie stać się całością. Kolejno wyłaniają się praobrazy, archetypy: Cień, Anima/Animus, Osobowści Maniczne, Jaźń. Ich integracja ze świadomością równoznaczna jest z oosiągnięciem pełni osobowości.

Większość ludzi znajduje się wciąż na poziomie dziecka, notorycznie nieświadome siebie.Walcząc z koniecznościami zewnętrznymi i problemami nieświadomości, przeciętna osoba zadawala się ograniczonym punktem widzenia i nie potrzebuje wiedzy o nieświadomości zbiorowej. Świadomość ta jest jednak zdolnością uniwersalną.

Każdy człowiek ma swoją indywidalną drogę rozwoju i niepowtarzalny sposób doświadczania go, choć poszczególne zadania rozwojowe są takie same.

Indywiduacja jako proces stawania się tym kim się jest i tym kim się być może z racji potencjalnych możliwości, wzywa nas do bycia w pełni sobą, do stawania się tym kim się jest i tym kim się być może na drodze dokonywania wyborów.

 

 

„Istnieje sposób, możliwość przejścia poza psychologiczne, mentalne i ludzkie stany opisane w pierwszej części tej pracy, mianowicie indywiduacja. Indywiduacja oznacza zwrócenie się w kierunku stania się rzeczywiście indywidualną istotą i co więcej, przez indywiduację rozumiemy najskrytszą jedność, naszą ostateczną nienazywalną formę jedności, którą w rzeczywistości należałoby interpretować jako Urzeczywistnienie Jaźni w jej najbardziej osobistej postaci, wymykającej się wszelkim porównaniom. Słowo `indywiduacja` można więc przetłumaczyć jako `realizację samego siebie`. `Realizację swojej Jaźni`”. „Jedynym celem indywiduacji jest z jednej strony uwolnienie Jaźni z warstw fałszu okrywających personę* (ego), z drugiej zaś uformowanie sugestywnej siły nieświadomych wizerunków”. (…) „Uświadomienie sobie [tego] prowadzi nas w naturalny sposób do nas samych jako istniejącego i żyjącego czegoś, co rozpięte jest między dwoma światami i ich niejasno przeczuwanymi, ale wyraźnie doznawanymi siłami. To „coś” jest nam obce, a przecież tak bardzo bliskie, jest nami, a przecież nie możemy go poznać; jest to stały punkt centralny o tak tajemniczej strukturze, iż może domagać się wszystkiego-pokrewieństwa ze zwierzętami i z bogami, z kryształami i z gwiazdami – nie wzbudzając w nas zdziwienia, a nawet niezadowolenia. To coś faktycznie żąda tego wszystkiego, a my nie dysponujemy niczym, co moglibyśmy słusznie przeciwstawić temu żądaniu, co więcej, wiemy, że jest rzeczą zbawienną słuchanie tego głosu. Ten centralny punkt określiłem terminem jaźni. Intelektualnie rzecz biorąc, jaźń nie jest niczym więcej, jak tylko psychologicznym pojęciem, kontrakcją, która ma wyrazić niepoznawalne jestestwo, którego jako takiego nie możemy pojąć, albowiem przekracza ono nasze możliwości zrozumienia, jak to już wynika z jego definicji. Równie dobrze można jaźń określić jako „Boga w nas”. Całe nasze życie psychiczne zdaje się w tym punkcie brać początek i wszystkie nasze najwyższe i ostateczne cele w nim zdają się zbiegać. Przed tym paradoksem nie możemy uciec, jak zwykle wtedy, kiedy staramy się określić coś, co leży poza możliwościami naszego rozumu”. (…) „Wraz z doznaniem jaźni jako czegoś irracjonalnego, jako nie dającego się zdefiniować bytu, któremu ego się nie przeciwstawia i któremu nie jest poddane, a jednak jest związane z nim, niejako obraca się wokół niego jak ziemia dookoła słońca, osiągnięty zostaje cel indywiduacji”. (…) „Nie mogę powiedzieć niczego, co przekonałoby kogokolwiek, kto tego sam nie doświadczył” – stwierdza Jung i dodaje: ” Nikt nie może naprawdę tego pojąć, dopóki sam tego nie doświadczy”. *Persona czyli ego: w teatrze starożytnym słowo „persona” oznacza maskę noszoną przez autorów. Jung pisze: „Persona jest to system adaptacji, za pomocą którego kontaktujemy się ze światem. Na przykład każdy zawód ma własną `personę` (…) Jednak niebezpiecznie jest, kiedy identyfikujemy się ze swoją personą. Można wówczas powiedzieć, że persona nie jest tym, czym ktoś naprawdę jest, lecz tym, czym, jak się jemu i innym ludziom wydaje, że jest”.

http://jaga70.blog.onet.pl/2010/04/11/proces-indywiduacji-wg-koncepcji-junga/

nazw tego stanu ,a raczej wieloetapowego procesu ,przemiany wewnętrznej ,czy alchemii umysłu /ducha ,może być wiele ,tyle ,ilu liudzi na ziemi ,od pokoleń , nadawało temu stanowi nazwy .

W każdym z nas jest ktoś kogo nie znamy. Przemawia do nas w snach i tłumaczy że widzi nas zupełnie inaczej, niż my – siebie. K.G.Jung
Edytowane przez Mistyk
0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Żeby dodać komentarz, musisz założyć konto lub zalogować się

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą dodawać komentarze

Dodaj konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się tutaj.


Zaloguj się teraz

  • Przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników, przeglądających tę stronę.