Mistyk

Procesje Bożego Ciała .

1 post w tym temacie

Zbiorowość ludzka w pochodzie /procesji ku czci Bożego Ciała ,wytwarza nieświadomie duże pokłady energii psychicznej /duchowej ,dodatkowo śpiewy kapłanów i wiernych ,również są formą nie-świadomego  rozsiewania energii  psychicznej / duchowej w  astral ,czy eter tzw. przeniesienie zwrotne z jedenego umysłu ludzkiego ,na inny ,itd.

Nauka dzisiejsza, między innymi medycyna, psychiatria, badają i określają możliwości ograniczenia, zaburzenia świadomości, co jest zbieżne ze skojarzeniem, tak niepokojącym jedną z osób, które prosiłem o określenie nieświadomości - utrata świadomości, niepełna świadomość, zniesiona świadomość. Powoli zbliżamy się do nieświadomości. Powyższe ujęcie świadomości i trudności z jej trwaniem potocznie mogą być rozumiane jako nieświadomość, czyli pozbawiony cechy świadomości (nie - świadomość), nieprzytomny. Takie jednak rozumienie nie jest tożsame z myśleniem psychoanalitycznym, choć jak okazują przykłady przedstawione przez osoby poproszone o zdefiniowanie nieświadomości, potocznie można tak je przyjmować.

Zygmunt Freud zajmując się nieświadomością (lecz nie będąc jej odkrywcą) dwojako myślał o niej. Pierwsze znacznie tak bliskie modelowi "nie - świadomość" oznaczało to, co akurat nie jest obecnie w polu świadomości. Znamy z doświadczenia własnego sytuacje, gdy coś robimy a nie zastanawiamy się nad tym, jakby automatycznie, chodzimy, myjemy naczynia itp. Jednak nieświadomość wg psychoanalizy ma również inne znaczenie. Jak Państwo pamiętacie w I wykładzie o "Psychoterapii Psychoanalitycznej - podróż w głąb siebie", Pani Anna Stęplewska Południak wspominała o trzech obszarach psychiki ludzkiej. O systemie czy sferze świadomości, przedświadomości i nieświadomości. Czym one są? Świadomość możemy przyjąć za obszar, który znamy, rozumiemy, pewnie się w nim czujemy. Jest jak oglądane przez nas znane miejsce w świetle dziennym. Na wyciągnięcie ręki, czy jak wspominała Pani Stęplewska, na wyciągnięcie pamięci są rzeczy, wyobrażenia, treści mieszczące się w podświadomości. Przy dobrym skoncentrowaniu mogą one wejść do obszaru znanego miejsca oświetlonego słońcem - czyli do świadomości. W praktyce znamy z doświadczenia, że o czymś zapomnieliśmy i możemy sobie to z czasem przypomnieć, odnajdujemy nazwisko osoby, które mamy "na końcu języka". Nieświadomość to obszar trzeci, którego sami nie możemy poznać i do którego nie mamy swobodnego dostępu. To nie znaczy jednak, że go nie ma. Bardzo obrazowo przedstawiał relacje między tymi sferami Zygmunt Freud. Posłużył się on wyobrażeniem, które Państwu również zaproponuję. Proszę wyobrazić sobie ogromny przedsionek, przedpokój pełen różnych postaci. Obok jest mniejszy salon, pokój dzienny. Między nimi (jakby w drzwiach) jest strażnik. Co też on robi? Rewiduje pojedyncze osoby, postaci, cenzuruje je i nie wpuszcza do salonu, jeśli mu się nie podobają. Ale nawet jak przejdą do salonu, pokoju dziennego, to jeszcze nie są one uświadomione. Inny przykład rozwijający obraz zaproponowany przez Freuda, bardzo ciekawy i pochodzący z literatury polskiej przedstawił Tadeusz Dołęga-Mostowicz w sfilmowanej powieści "Kariera Nikodema Dyzmy". Proszę przypomnieć sobie, zakładam, że wszyscy Państwo znacie jak nie książkę to serial filmowy, scenę bankietu. Znalazłszy zaproszenie na bankiet, głodny Nikodem Dyzma postanawia w stroju wieczorowym (ostatnia wartościowa rzecz, jaką posiadał) udać się na ten raut. Jego celem było najeść się, a konsekwencje nie okazywały się dla niego, w porównaniu do odczuwanego głodu, istotne - "najwyżej wyrzucą za drzwi". Udało mu się przejść drzwi i znalazł się w salonie, gdzie przystąpił do "konsumpcji". Proszę zapamiętać ten obraz a po kolei postaram się Państwu ukazać cechy nieświadomości. Po pierwsze nieświadomość funkcjonuje zgodnie z tzw. "zasadą przyjemności" czy też inaczej procesu pierwotnego. Co to oznacza? Oznacza to, że nie ma w niej logiki, racjonalności, ona po prostu "chce". I to "chce" natychmiast. Nie będzie czekać na spełnienie, ona dąży do zaspokojenia i rozładowania napięcia. U naszego Nikodema, jest nim głód, który domaga się zaspokojenia. A nieprzyjemne odczucie z nim związane jest właśnie tym napięciem. Tu dochodzi kolejne pojęcie charakterystyczne dla Freuda - popęd. Jest to siła, energia, która kieruje, czy bardzie aktywuje nasze działanie. W niektórych przypadkach możemy dostrzec w miarę czyste działanie popędu, np. u małych dzieci - one natychmiast chcą być nakarmione jak odczuwają głód, czy przytulone, jeżeli jest im krzywda. Jeżeli tego nie otrzymują, reagują płaczem i krzykiem. Freud rozróżnił dwa rodzaje popędów: libidinalny oraz agresywny. Pierwszy z nich, traktując sprawę w sposób uproszczony jest popędem umożliwiającym przetrwanie, życie, zachowanie gatunku. Drugi agresywny dąży do zdobycia, panowania, lecz także destrukcji, zniszczenia. Nasze działanie nie jest czyste, jeżeli chodzi o objawianie się popędów. W każdej postaci naszego zachowania przejawią się i jeden i drugi. Np wspomniany głód Nikodema, można śmiało przyjąć, że jest on potrzebny do zachowania gatunku, trwania, życia, dbania o siebie, lecz równocześnie jedzenie musi być pochłonięte, przerzute, zmiażdżone, czyli posiada aspekt niszczenia. Tak więc wiemy już, że w nieświadomości mieszczą się popędy, energia dążąca do rozładowania oraz że nieświadomość działa w oparciu o zasadę przyjemności.

Kolejną cechą nieświadomości jest niesprzeczność. Ona nie ma dylematów o istnieniu dwóch popędów, tendencji, potrzeb o różnych treściach. Działa po prostu ta, która jest aktualnie silniejsza, ma większą energię. Jak się najemy, chcemy pospać, jak pośpimy, chcemy pić, jak się napijemy, chcemy zaspokoić pragnienia seksualne, a później znowu chcemy jeść itd. Obserwujemy to właśnie u małych dzieci, u niemowląt (sen, jedzenie, wydalanie, pieszczota, sen, jedzenie, wydalanie) i tak przez całe życie. Stąd kolejna cecha nieświadomości, ona stale działa, popędy mogą być zaspokojone czasowo, wygaszone, ale istnieją i dadzą zaraz znowu o sobie znać. Jest bezczasowa. Bezczasowa również w tym sensie, że nie podlega uporządkowaniu czasowemu. Treści, które są w nieświadomości są obok siebie bez względu na to czy są stare czy pochodzą z bliskiego okresu.

I kolejna ważna rzecz, jak są aktywne cały czas, "chcą" być zaspokojone natychmiast, bez względu na realia. Niemowlę nie czeka aż mama ostudzi mleko, nie czeka aż przygotuje pierś do karmienia, będzie domagało się pokarmu krzykiem aż nastąpi zaspokojenie. Dopiero z czasem inna instancja psychiczna, postara się łagodzić działanie nieświadomości i treści z niej pochodzących o uwzględnienie warunków zewnętrznych, realiów. Usłyszy np. dziecko, dobrze dostaniesz jedzenie, ale zobacz jest gorące i poczekaj chwilę, bo się oparzysz. Wracając do naszego bohatera bankietowego. Aktywowała się potrzeba najedzenia, teraz tylko jak ją zaspokoić. Pracy, nie ma, pieniędzy nie ma, nie jadł od paru dni. W ten sam sposób funkcjonuje nieświadomość. Nie ma ona warunków do zaspokojenia swoich potrzeb, realizować je musi w świecie zewnętrznym. Musi pójść na bankiet, albo jak w przykładzie Freuda wejść do salonu z przedsionka. Okazuje się naszym oczom jeszcze jedna rzecz. Dlaczego w ogóle go wpuszczono, przecież tak naprawdę to nie był zaproszonym gościem. Nikodem się przebrał. Ubrał smoking, ogolił się, wyczyścił buty, nie pokazał się takim, jaki jest w czystej postaci. Bezrobotny, głodny, bezradny. Dzięki zdobytemu zaproszeniu i przebraniu, przepuścił go portier, powitał sekretarz Premiera w drzwiach życząc spędzenia miłego czasu na raucie. Można powiedzieć, że treść nieświadoma, w przebraniu, zmieniona, przedostała się do świata realnego. W tym momencie Nikodem zaczyna przeżywać lęki, dostrzega to, kim jest i co robi. Ociera pot z czoła "Dzięki Bogu, tylko teraz śmiało..", postanowił opanować głód o tyle, by uważać, jak zachowują się inni. Najchętniej chwyciłby któryś z tych półmisków i zjadł jego zawartość gdzieś w kącie". Nakłada sałatkę i następuje niefortunne zdarzenie z Terkowskim. Otóż wypada po potrąceniu Nikodemowi talerzyk z jedzeniem na podłogę. Ten wściekły zrobił awanturę sprawcy, co zapoczątkowało serię zdarzeń umożliwiających Nikodemowi przeżycie swojej Kariery, Kariery dramatycznej, momentami tragicznej (morderstwo Boczka, osoby znającej przeszłe życie Nikodema Dyzmy), opartej o kłamstwie i lęku przed ujawnieniem prawdy (wysłanie Terkowskiego na placówkę dyplomatyczną do Mongolii). Cechą charakterystyczną i przy tym najbardziej widzów śmieszącą jest to, że wszyscy (poza uznawanym za wariata Georgem Ponimirskim), dają się nabrać. Mimo ewidentnych wpadek, pomyłek, gaf, pokazujących realnego Nikodema, nikt tego nie dostrzega, widząc w nim Męża Stanu, w sytuacji trudnej - Zbawcę Narodu. Coś im przeszkadzało dostrzec prawdę?

Szukając odpowiedzi na te pytanie, proponuję wprowadzić nowy termin, znany w psychoanalizie jako przeniesienie. Również jak w przypadku nieświadomości, zastanawiałem się jak przeniesienie jest rozumiane potocznie. Osoby, z którymi rozmawiałem, te same, o których wspominałem na początku wykładu, mówiły np. o przenoszeniu swoich stanów emocjonalnych na innych. Jedna z nich, pracująca w instytucji opiekującej się innymi osobami, mówiła, że np. jak ja jestem zła, co rozumiem, że przeżywam złość, i podchodzę do innej osoby, która też się złości, czy może wybuchnąć agresją, to katastrofa murowana. Natomiast jak ja jestem spokojna, to jakby łagodzę tę drugą osobę. W innym przypadku, przeniesienie rozumiane było, jak że np. rodzice przenoszą na dzieci swoje aspiracje. Załóżmy, że im się coś nie udało i dzieci muszą np. iść do takiej szkoły, do której chciał iść rodzic. W teorii psychoanalityczne jest szereg zjawisk, które tłumaczą powyższe zachowania, występujące w życiu codziennym. Przykłady powyższe nie stanowią jednak ścisłego odzwierciedlenia przeniesienia w sensie psychoanalitycznym. Aby Państwu przeniesienie przybliżyć, posłużę się innymi przykładami z rozmowy z osobami pomagającymi mi w przygotowaniu wykładu. W pewnym momencie rozmowy, pojawił się taki przykład: a jak to jest, że jak idę do sklepu obuwniczego to wiem, że ekspedientka mi nie poradzi i sama muszę wybrać buty. A przecież jej nie znam i może być bardzo doświadczona i znająca się na swoim fachu, ale mimo to wiem, że ona nie będzie umiała, nie potrafi mi poradzić. Albo jak mam iść do urzędu skarbowego to będzie na pewno jakaś kara, jakiś błąd zrobiłam i będą się wyśmiewać. Lecz jednocześnie pierwszy raz będę w tym urzędzie i nie wiem nawet, co mnie tam spotka. I jeszcze jeden ciekawy przykład. Jak chłopak spotyka dziewczynę, zakochuje się w niej. Jest ona najlepszą osobą pod słońcem, piękna, mądra, dowcipna. Świata poza nią nie ma. Aż chce przebywać w jej towarzystwie 24 godziny na dobę. Po miesiącu, dwóch, po roku, okazuje się, że jest fałszywa, samolubna. Za jakiś czas spotyka inną dziewczynę i okazuje się jeszcze lepsza, bardziej interesująca i błyskotliwa. I ona również okazuje się jak puszka Pandory, pełna najgorszych cech, a przy tym jeszcze zdradziła. Bardzo łatwo dojść do całkiem uzasadnionego przekonania, wszystkie dziewczyny są takie same.

Przykłady te są różne. Pierwszy dotyczy sprzedawczyni, osoby nieznanej i spotkanej przypadkowo. Drugi dotyczy instytucji. W trzecim przypadku mamy do czynienia z bliską osobą.

Mają jednak, choć pozornie może nie być to dostrzegalne wspólne cechy. Są nieadekwatne. Nieadekwatny wydaje się osąd sprzedawczyni i jej kompetencji oraz chęci pomocy kupującemu, co, do których są wątpliwości bez realnych powodów, zanim się przekonamy o rzeczywistych chęciach i kompetencjach. Taki sam nieadekwatny jest osąd o tym, co się wydarzy, spotka w urzędzie skarbowym i jacy są ludzie, którzy tam pracują. Nieadekwatny a przy tym zmienny, idealny a później jednoznacznie negatywny jest osąd o bliskiej partnerce. W życiu codziennym często poprzestajemy na tym, że stwierdzimy, że ta sprzedawczyni, instytucja, partnerka jest taka jak myślimy. Czasami zastanawiamy się czy to, aby prawda, może się mylimy? Po weryfikacji, sprawdzeniu, przekonaniu się możemy powiedzieć, że mieliśmy rację, albo powiedzieć "przepraszam, źle cię oceniłem". Psychoanaliza i w praktyce terapii idziemy jeszcze jeden krok dalej. Zadajemy sobie pytanie, jaki jest nasz obraz sprzedawczyni, instytucji, partnerki i zastanawiamy się skąd wziął się taki a nie inny nasz osąd, co on również oznacza dla nas i jak siebie w tym widzimy. Aby podążyć dalej w naszym poszukiwaniu odpowiedzi, pozwolą Państwo, że skorzystam z okazji i wprowadzę do naszych rozważań nowe założenia, założenia teorii relacji z obiektem.

Teoria relacji z obiektem jest w dzisiejszej psychoanalizie jedną z głównych współczesnych myśli, obszarowo ma ona wielu zwolenników w krajach europejskich, Ameryce płd., Azji, jest również dominująca w Polsce. Zakłada ona zajmowanie się analizowaniem trzech elementów. W naszych przykładach będą to:

- ja, podmiot, osoba przeżywająca, a dokładniej mój obraz siebie - np. będący niezależnym i samodzielnym, radzącym sobie bez pomocy w sklepie; ja popełniający poważne błędy i zawstydzany przez innych; ja bezgranicznie ufający szczęśliwy i euforyczny a przy tym rozczarowany i oszukiwany przez innych)

- obiekt, który jest czymś lub kimś istotnym, ważnym dla nas i z którym mamy jakąś relację - z uwzględnieniem, że obiektem może być osoba, myśl, pogląd, wartość, przedmiot (niekompetentna i niepomocna sprzedawczyni, niechętna do niesienia wsparcia; wyśmiewający i zawstydzający a przy tym karzący urząd skarbowy; idealna, zaspokajająca wszystkie potrzeby a następnie niezasługujaca na zaufanie, zdradzająca, rozczarowująca partnerka).

http://www.kolonaukowe.eu/nieswiadomosc-i-przeniesienie-filary-mysli-psychoanalitycznej

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Żeby dodać komentarz, musisz założyć konto lub zalogować się

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą dodawać komentarze

Dodaj konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się tutaj.


Zaloguj się teraz

  • Przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników, przeglądających tę stronę.