Mistyk

Jak działa na osaobowość pożądanie seksualne .

1 post w tym temacie

Najbardziej erotycznie wrażliwym organem jest mózg. Miłość i pożądanie działają na nasze szare komórki jak narkotyk. Mogą spowodować uzależnienie, a nawet zabić.

Uczeni pozbawiają nas złudzeń. Najpierw dowiedli, że romantyczna miłość i uniesienia serca są efektem działania kilku substancji obecnych w mózgu, potem, że te substancje prowadzą do uzależnienia. Dowodów na to dostarczyli psychiatrzy z University of Cambridge, którzy do funkcjonalnego rezonansu magnetycznego podłączyli mężczyzn niepotrafiących żyć bez seksu. Kazali im oglądać zdjęcia pornograficzne i śledzili aktywność różnych rejonów ich mózgu w trakcie tej mało wyrafinowanej rozrywki. I co się okazało?

Otóż u wszystkich panów intensywnie pracowały trzy rejony mózgu wchodzące w skład tak zwanego ośrodka nagrody. Czyli miejsca, dzięki któremu czujemy przyjemność. Zresztą – przy różnych okazjach. Były to te same obszary, które są szczególnie aktywne u osób uzależnionych od narkotyków, gdy pokazuje im się biały proszek. Oznacza to, że osoby owładnięte pożądaniem – podobnie jak narkomani – nie potrafią się skupić na pracy czy obowiązkach domowych, dopóki nie zaspokoją seksualnych potrzeb.

 

Okazuje się, że tak samo zachowują się świeżo zakochani. Nic dziwnego – przekonuje dr Lucy Brown z nowojorskiego Albert Einstein College of Medicine – bo u nich również uaktywnia się ośrodek nagrody. Uczona podglądała rezonansem magnetycznym mózg dziesięciu kobiet i siedmiu mężczyzn, którzy twierdzili, że bez swej drugiej połowy żyć nie mogą. Niektórzy żyli w takim uniesieniu dopiero miesiąc, inni nawet dwa lata. Wszystkim uczona pokazywała dwa rodzaje zdjęć. Na jednych były fotografie ich sympatii, a na drugich – osób bardzo do nich podobnych. Mózg uczestników eksperymentu odbierał je jednak zupełnie inaczej. Gdy oglądali obiekt swych westchnień – ośrodek nagrody pracował intensywnie. Gdy pokazywano im fotki pozostałych osób – obszar ten się nie uaktywniał.

 
 
 

 

ocaktoAUGh0dHA6Ly9vY2RuLmV1L2ltYWdlcy9uZ

 

 

Gdzie pożądanie przeradza się w miłość

Czy to znaczy, że z punktu widzenia fizjologii romantyczna miłość i wywołane pornosami pobudzenie to jedno i to samo? – To samo nie, ale bardzo blisko – twierdzi prof. James Pfaus. Ten psycholog z Uniwersytetu Concordia w Kanadzie podłączył grupę ochotników do funkcjonalnego rezonansu magnetycznego i także pokazywał im zdjęcia – najpierw erotyczne, a potem osoby ukochanej. Okazało się, że w obu wypadkach mózg pracował bardzo podobnie. I miłość, i pożądanie uaktywniały ten sam obszar mózgu zwany ciałem prążkowanym, który jest odpowiedzialny za uzależnienia, na przykład od narkotyków.

Różnica była tylko jedna – w zależności od rodzaju zdjęć pracowały inne części ośrodka. Pożądanie pobudzało te jego fragmenty, które odpowiadają za odczuwanie przyjemności. Pracują one intensywnie także wtedy, gdy jemy ulubione potrawy, pijemy alkohol czy zażywamy narkotyki. Natomiast miłość uaktywniła części ciała prążkowanego związane z pozytywną oceną sytuacji na podstawie zdobytych wcześniej doświadczeń; kojarzą tę sytuację z przyjemnością. To tam pragnienie seksualne przeradza się w miłość.

 

– Pożądanie jest prostym uczuciem, któremu przyświeca jeden cel: potrzeba zaspokojenia. Natomiast miłość jest uczuciem bardziej skomplikowanym, abstrakcyjnym i, co za tym idzie, mniej zależnym od fizycznej obecności drugiej osoby – tłumaczy prof. Pfaus.

Czytaj też: Dlaczego kobiety nie mają ochoty na seks?

Psychoza na tle seksualnym

Bogu dzięki, że jednak jakoś różnicujemy w głowie uczucie miłości i proste potrzeby seksualne, ale i tak niepokój pozostaje. Dotychczas powszechne było przecież przekonanie, że miłość stymuluje raczej te części mózgu, które są odpowiedzialne za przywiązanie i łączenie się w pary. A tu nic z tego! Mózg osób zakochanych i uzależnionych od seksu zachowuje się bardzo podobnie. I jeszcze podobnie do tego, jak zachowuje się mózg narkomanów!

Cóż, badania potwierdzają to, na co psychiatrzy zwracali już od dawna uwagę: miłość i towarzyszące jej emocje zaburzają pracę świadomego mózgu i zakłócają racjonalne myślenie. Słynny polski psychiatra Tadeusz Bilikiewicz pisał przed laty, że „stan zakochania to ostra psychoza na tle seksualnym”. Zauważał, że osobie zakochanej nie trafiają do przekonania żadne zdroworozsądkowe argumenty.

Słynny polski psychiatra Tadeusz Bilikiewicz pisał przed laty, że „stan zakochania to ostra psychoza na tle seksualnym”.

Skąd bierze się ta umysłowa niemoc? Wróćmy do wspomnianego ośrodka przyjemności, zwanego także układem nagrody, który staje się aktywny pod wpływem przyjemnych doznań. Na jego trop naukowcy wpadli jeszcze w latach 50., prowadząc badania na szczurach. Kiedy drażnili tę właśnie część ich mózgu, zwierzęta odczuwały przyjemność porównywalną z tą, jaką daje zjedzenie smakołyku czy kopulacja z wybranym partnerem. Gdy pozostawiono je samym sobie, chętnie naciskały dźwignię, która drażniła ten ośrodek. Chciały znowu poczuć błogą przyjemność.
Po latach taki sam ośrodek znaleziono u ludzi. Odkryto także, że zaburzenia jego pracy prowadzą do depresji oraz ujawniają się u osób uzależnionych od alkoholu i narkotyków. Naukowcy wysunęli więc koncepcję, że miłość i uzależnienie muszą być ze sobą powiązane. Aby to wyjaśnić, próbowali zaglądać do mózgu zakochanej osoby.

Jednym z pierwszych badaczy zagadnienia był dr Michael Liebowitz, psychiatra z Columbia University, autor słynnej przed laty książki „Chemia miłości”. Już w latach 80. przekonywał, że zakochany mózg produkuje substancje, które wpływają na nasze emocje i nastroje. Jednym z takich związków chemicznych pojawiających się w mózgu osób zakochanych są fenyloetyloaminy. Substancje te z jednej strony pomagają radzić sobie ze stresem, wywołują euforię i zwiększają pewność siebie, ale – z drugiej – są przyczyną bezsenności i braku apetytu, a także utrudniają koncentrację.

Skąd te dwa przeciwstawne oblicza? Otóż fenyloetyloaminy należą do tej samej grupy związków co amfetamina. Zakochani, których organizm produkuje dużo tych substancji, są na nieustannym narkotycznym rauszu. Mogą nie spać ani nie jeść całymi dniami, nie czują też zmęczenia. Ich mózg działa na przyspieszonych obrotach i nie odbiera sygnałów ze świata zewnętrznego. Do szczęścia potrzebują tylko silnej dawki fenyloetyloamin, a te są wydzielane na widok ukochanej osoby, na dźwięk jej słów czy dotyk. Ludzie zakochani czują się wtedy wolni od trosk, życie wydaje im się łatwe i piękne, a sam obiekt westchnień – pozbawiony wad.

Zdaniem dr. Liebowitza, im więcej pozytywnych emocji, tym bardziej intensywna produkcja fenyloetyloamin, a to sprawia, że ośrodek przyjemności jest silniej pobudzony. Jak pod wpływem narkotyków.

Czytaj też: Dlaczego w Polsce wciąż nie umiemy rozmawiać o seksie

Do trzech lat sztuka

Pojawienie się fenyloetyloamin zaburza – z niewiadomych powodów – produkcję serotoniny, która odpowiada za dobre samopoczucie. Jej poziom u osób zakochanych ulega ciągłym wahaniom. To wyjaśnia, dlaczego są one raz w euforii, a chwilę potem popadają w rozpacz i miewają miłosne obsesje i depresje.

Z czasem organizm przyzwyczaja się do fenyloetyloamin. Potrzebuje ich w coraz większej dawce, ale nie jest w stanie więcej ich wytworzyć. Przychodzi kryzys – jak to bywa u osób uzależnionych. Przyjemne odczucia, jakie wywoływało pojawienie się ukochanej osoby, stają się coraz słabsze. Bywa, że zanikają całkowicie.

Naukowcy spekulują, że taki kryzys przychodzi zazwyczaj po trzech latach od zakochania. Dowodów bezpośrednich na to nie mają, ale podpierają się statystykami rozwodowymi, z których wynika, że najwięcej par rozstaje się właśnie po trzech, czterech latach. Potwierdzają to zresztą dane GUS. W Polsce najwięcej (niemal 25 proc.) rozwodów przypada na pierwsze cztery lata małżeństwa, a kolejne 20 proc. związków rozpada się między piątym a dziewiątym rokiem wspólnego pożycia.

Ze statystyk wynika także, że wraz z trwaniem związku rozstań jest coraz mniej. To znak – twierdzą eksperci – że mózg przerzucił się z intensywnej produkcji fenyloetyloamin na rzecz endorfin, które są podobne do innego narkotyku: morfiny. Związki te dają uczucie spokoju i przyjemności. Namiętna miłość przechodzi w przywiązanie. Szaleństwo ciał zostaje zastąpione zjednoczeniem dusz.

Czytaj też: Seks pod strzechą, czyli miłość na wsi pańszczyźnianej

Śmierć z miłości

Naukowców jednak bardziej interesują nieszczęśliwie zakochani i porzuceni niż zgodnie żyjący aż do platynowego wesela. – Jeśli zrozumiemy, w jaki sposób ludzie się zakochują i dlaczego cierpią z miłości, będziemy mogli im pomóc – przekonuje prof. Stephanie Ortigue, psycholog i neurolog z Uniwersytetu Syracuse w Stanach Zjednoczonych, która od lat prowadzi badania nad chemią zakochanego mózgu.

Sprawa wcale nie jest błaha. Świeżo zakochani przypominają bowiem ciężko chorych – wykazała doktor Pat Mumby z Loyola University Chicago. Wzrasta u nich stężenie dopaminy, która wywołuje euforię, oraz adrenaliny i noradrenaliny, które przyspieszają tętno i dają uczucie dziwnego niepokoju. 

Ciąg Dalszy : http://www.newsweek.pl/wiedza/nauka/milosc-i-pozadanie-jak-dzialaja-na-mozg-dlaczego-sie-zakochujemy-,artykuly,398088,1.html

0

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Żeby dodać komentarz, musisz założyć konto lub zalogować się

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą dodawać komentarze

Dodaj konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się tutaj.


Zaloguj się teraz

  • Przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników, przeglądających tę stronę.